Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Nienawidzę tej rzeki.

Jak można nie dać desperatowi w 40 urodziny?:)

Kolejne kilkaset rzutów w tym sezonie bez kontaktu. Wiem, że musi być to głównie moja wina, widzę w tym wątku piękne ryby. Tak czy inaczej (po nie pierwszych w tym sezonie przemyśleniach) doszedłem do wniosku, że moje uczucie do tego cieku wodnego wygasło. Kolejne wpisy w dziale sprzedam :( Edytowane przez fonix
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolekne kilkaset rzutów w tym sezonie bez kontaktu. Wiem, że musi być to głównie moja wina, widzę w tym wątku piękne ryby. Tak czy inaczej (po nie pierwszych w tym sezonie przemyśleniach) doszedłem do wniosku, że moje uczucie do tego cieku wosnego wygasło. Kolejne wpisy w dziale sprzedam :(

Nie poddawaj się  :good: .

Sam przez długi czas też tak miałem, aż rzeka się przede mną otworzyła  ;)

 

To jest kapryśna rzeka, która pozwala tylko najwytrwalszym, najbardziej upartym pokazać jej piękno i ryby.

Branie rzecznej ryby czujesz często aż w ramieniu, tak mocno biorą. I zawsze ta niepewność przez chwilę co wzięło.

Z Wisłą jak z kobietą, bez gry wstępnej nie pojedziesz  :D  :D  :D Musisz koło niej chodzić, chodzić, aż wychodzisz.

Edytowane przez silurus
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez znaczenia, biorą na wszystko małe.

Akurat w Wiśle nie są wybredne, to nie Wkra. Woblera widać 5cm od ryby :) Kwestia namierzenia gdzie są i jak podać.

Piotr przetrzebiasz to "awaryjne" stadko? :)

Edytowane przez malcz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne kilkaset rzutów w tym sezonie bez kontaktu. Wiem, że musi być to głównie moja wina, widzę w tym wątku piękne ryby. Tak czy inaczej (po nie pierwszych w tym sezonie przemyśleniach) doszedłem do wniosku, że moje uczucie do tego cieku wodnego wygasło. Kolejne wpisy w dziale sprzedam :(

 

Mam tak samo, setki rzutów, różne przynęty, różne pory i nic. A ryby mam w zasięgu wzroku. Być może po prostu Wisła z brzegu to inna bajka niż z łódki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość DAWIDspinn

Brodząc są teraz podobne szanse co z łodzi przy tej nizówce, niestety nie brodząc z brzegu suchą nogą są marne szanse na zlowienie ryby. Im mniejsza woda tym ryba dalej od brzegu. Są oczywiście miejsce gdzie rynny są przy samym brzegu ale nie jest to częste zjawisko. Godziny wczesne czyli świt dają jeszcze szasne gdyż drapieżniki jak bolenie wychodzą na plycizny na płytka wodę. No i noc, Ale to już grubsza rozkmina.

Edytowane przez DAWIDspinn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj miałem krótką sesję (od 20 do 21.30) "po blokiem", która zaowocowała 2 strzałami i jednym bolkiem 68cm. Co ciekawe, nie udało mi się skusić tych grasujących na 10 - 20 metrze i przy brzegach, ale dopiero po zmroku zauważyłem ryby pokazujące się na ok 40-50 metrach. Na początku myślałem, że to duże leszcze, ale jak wyskoczyła cała ryba to nie miałem wątpliwości. Brania były bardzo daleko, na pozornie równej wodzie. Zdjęcie gówniane to nie wstawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja 19:30-21:30. Miałem zostać przynajmniej do 22:30, ale niestety jak skończyła się mugga to skończyła się zabawa. W tym czasie jeden nietrafiony strzał na krótkim dyszlu i sandłicz pod wymiar. Trafiłem fajną rynienkę z szybką i dobrze natlenioną wodą, ryby są - po 21ej pokazały się dwa konkretne bolenie...będziemy próbować ;)

 

Pozdrawiam,

Malcz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś jak zwykle wyszedłem z pracy później niż zwykle więc się spieszyłem i nie spakowałem miarki i telefonu do plecaka. A że byłem rowerem to nie chciało mi się tarabanić z powrotem - w sumie na okołowymiarowe kleniki, jakie zazwyczaj łowię, nawet miarki nie trzeba. Tak więc zajeżdżam na miejscówkę (daję jej kolejną szansę, bo pomimo iż jest niemal książkowa to jeszcze tam klenia nie złapałem), wykonuję parę rzutów i najpierw coś fajnego uderzyło ale się nie zapięło, potem kolejne kopnięcie i nic. Kiedy po raz kolejny prowadzę tiny na napływie przelewu, nagle bach! Czuję coś konkretnego, jakieś 2-3 minuty przeciągania liny w przelewie i pojawia się kaban jakiego jeszcze nie miałem na wędce :) Szybko przymierzam go do mojego chubstera (jego pierwszy wypad i rozdziewiczony taką rybką!), zapamiętuję w którym miejscu kończy się pysk ryby i do wody. Teraz już mi w zasadzie wszystko jedno czy jeszcze coś złowię czy nie. Przez kolejne 2 godziny doławiam jeszcze 3 kleniki (największy 30+) i okonka i kończę bo komary zaczynają tak rąbać że nie idzie wytrzymać. A w domu przykładam miarkę do kija i wychodzi 51cm. Moja nowa życiówka a ja nie mam nawet zdjęcia. Wiem że niektórzy z was łowią po kilka takich na sezon, ale mnie dotychczas klenie z piątką z przodu omijały szerokim łukiem. Co najciekawsze to był chyba pierwszy raz w życiu (przynajmniej odkąd są aparaty w telefonach) kiedy nie zabrałem ze sobą telefonu na ryby. To się nazywa mieć szczęście i pecha jednocześnie :) Pozdro! 

  • Like 18
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...