Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

no tu Cię zaskoczę, bo nigdy  ;)

ale to wynika tylko z tego, że łapałem zawsze powyżej ścieku. To nie moje klimaty. Ja wiem, że człowiek do wszystkiego się przyzwyczai podobno, ale moja wrażliwość na syf jest bardzo mała. 

Omijałem i omijam takie miejsca z daleka.  

 

Piszesz:  Łososie, trocie, jesiotry. Kiedy to było panie.

No właśnie zapominamy i nie rozumiemy tego co utraciliśmy i przyzwyczajmy się do tego, że Wisłą gówno płynie i traktujemy to jako normalność. Dla mnie to jest chore.

Porozmawiaj sobie z ludźmi, którzy pamiętają Wisłę sprzed tamy i jeszcze wcześniej niedługo po wojnie jaka woda była w Wiśle. 

 

Kilka postów wyżej pisałeś, że łowisz w Wiśle od 40 lat... Chłopie, Wisłą w latach 80 (i wcześniej) płynęła tablica Mendelejewa, a nie woda (główni truciciele to m. in.  Tarnobrzeg (siarka), azoty w Puławach itd., do tego każda wioska z rurą ściekową, mleczarnie...), więc sugestia, że łowiłeś w wodzie  wolnej od zanieczyszczeń jest żartem.

Na marginesie, wszystkie powyższe wypowiedzi tonujące ogólną panikę z powodu awarii, miały na celu uspokojenie braci wędkarskiej, że mimo problemu wszystko wskazuje na to, że rzeka sobie poradzi w takiej sytuacji... chociaż przy drastycznym obniżeniu poziomu wód gruntowych, upałach itp. sam miałem obawy. A to, że duża, nieuregulowana rzeka dobrze radzi sobie z zanieczyszczeniami komunalnymi, było wałkowane w liceum na lekcjach biologii. Jest chyba oczywiste, że nikt nie chce powrotu bergla... (no może kilku dostarczycieli sumów do restauracji... ;) ), I jeszcze jedno; przed 2012 prasa wędkarska temat bergla ciągle wałkowała, były artykuły Szymańskiego i innych...  

P.S. Dzisiaj bolki nie chciały współpracować, trzy wyjścia ze spektakularnymi zawrotami. Dwa dni wcześniej było znacznie lepiej...

Edytowane przez Napalm
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka postów wyżej pisałeś, że łowisz w Wiśle od 40 lat... Chłopie, Wisłą w latach 80 (i wcześniej) płynęła tablica Mendelejewa, a nie woda (główni truciciele to m. in.  Tarnobrzeg (siarka), azoty w Puławach itd., do tego każda wioska z rurą ściekową, mleczarnie...), więc sugestia, że łowiłeś w wodzie  wolnej od zanieczyszczeń jest żartem.

Na marginesie, wszystkie powyższe wypowiedzi tonujące ogólną panikę z powodu awarii, miały na celu uspokojenie braci wędkarskiej, że mimo problemu wszystko wskazuje na to, że rzeka sobie poradzi w takiej sytuacji... chociaż przy drastycznym obniżeniu poziomu wód gruntowych, upałach itp. sam miałem obawy. A to, że duża, nieuregulowana rzeka dobrze radzi sobie z zanieczyszczeniami komunalnymi, było wałkowane w liceum na lekcjach biologii. Jest chyba oczywiste, że nikt nie chce powrotu bergla... (no może kilku dostarczycieli sumów do restauracji... ;) ), I jeszcze jedno; przed 2012 prasa wędkarska temat bergla ciągle wałkowała, były artykuły Szymańskiego i innych...  

P.S. Dzisiaj bolki nie chciały współpracować, trzy wyjścia ze spektakularnymi zawrotami. Dwa dni wcześniej było znacznie lepiej...

 

Chłopie naucz się czytać, co kto pisze i o czym jest że zrozumieniem.

 

Napisałem na odpowiedź Piotra poniższą.

 

Piotrmurzyn, on 06 Sept 2019 - 17:04, said:snapback.png

Łososie, trocie, jesiotry. Kiedy to było panie. Mi chodzi że jak już tyle na Wiśle łowisz to już nie raz złowiłeś jakiegoś pekla w stylu podpaski lub prezerwatywy i to na całej długości w Warszawie a teraz "tylko" na Bielanach wypływa.

 

Napisałem, że nie łapałem w miejscach, gdzie spływały ścieki takie jak na sławnym berglu, gdzie poniżej pływały prezerwatywy podpaski i inne wszelkie gówno, o czym wcześniej była mowa. Łapałem w młodości powyżej 100 km od Warszawy, a tam takich akcji nie było i Wisła nie cuchnęła ściekiem. Doskonale wiem co pływało w tamtych czasach w Wiśle i co ciekawe ryb było więcej. Dziwne nie. Nie wiem, czy wiesz, ale jezioro Tarnobrzeg powstało na terenie, gdzie wydobywano siarkę,a  ryby są i jest podobno ( podkreślam podobno) to bardzo czyste jezioro. Tak, że z tą tablicą Mendelejewa bym nie przesadzał. 

Po drugie nie porównuj czasów głębokiego komunizmu, gdzie ochrona przyrody była w czarnej dupie do czasów obecnych i świadomości ludzi w ochronie przyrody. Mając tą świadomość tym bardziej powinniśmy dbać o czyste wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie Wisła jest dużo czystsza niż kiedyś. W latach 90-tych łowiłem w Wiśle w Krakowie i był tam straszny syf, czarny, śmierdzący muł na brzegach, a przy progach jak woda pyliła to śmierdziało chemią. W tamtych czasach do Wisły szły ścieki z każdego wększego miasta, plus syf i chemia z zakładów i kopalni. Dziwne że rybom to nie przeszkadzało i było ich od groma. Wraz z wiekszą czystością rzeki paradoksalnie było coraz mniej ryb, myślę że dla tego że przy smażeniu przestała walić chemią.

Robert, łowiąc w Wiśle w latach 90-tych nawet powyżej Warszawy musiałeś doświadczać tego że płynął syf, może nie kondomy i podpaski ale woda była dużo brudniejsza niż obecnie.

Z berglem nie ma co się napinać, rybom to nie zaszkodzi, gorzej gdyby poszła jakaś trująca chemia przemysłowa. To by dobiło tą rzekę. Bergiel zaraz przestanie zrzucać i po temacie.

Edytowane przez wujek
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całą wiosnę i lato byłem z Wisłą w separacji dzisiaj postanowiliśmy się zejść. Efekt to bardzo gruba i silna ryba, która zdecydowanie zgarnęła kawałek drewna dryfujący na powierzchni. Nieznacznie przekroczyła magiczną liczbę.

 

post-54784-0-97482100-1567851619_thumb.jpg

 

post-54784-0-33227500-1567851599_thumb.jpg

 

Pozdrawiam

Daniel

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie Wisła jest dużo czystsza niż kiedyś. W latach 90-tych łowiłem w Wiśle w Krakowie i był tam straszny syf, czarny, śmierdzący muł na brzegach, a przy progach jak woda pyliła to śmierdziało chemią. W tamtych czasach do Wisły szły ścieki z każdego wększego miasta, plus syf i chemia z zakładów i kopalni. Dziwne że rybom to nie przeszkadzało i było ich od groma. Wraz z wiekszą czystością rzeki paradoksalnie było coraz mniej ryb, myślę że dla tego że przy smażeniu przestała walić chemią.

Robert, łowiąc w Wiśle w latach 90-tych nawet powyżej Warszawy musiałeś doświadczać tego że płynął syf, może nie kondomy i podpaski ale woda była dużo brudniejsza niż obecnie.

Z berglem nie ma co się napinać, rybom to nie zaszkodzi, gorzej gdyby poszła jakaś trująca chemia przemysłowa. To by dobiło tą rzekę. Bergiel zaraz przestanie zrzucać i po temacie.

Wujek masz racje

wiem że nie było wtedy takich oczyszczalni, zakładów z systemami ochrony itp. Uwierz mi 100 km od Warszawy w górę woda była bez tego o czym piszesz. Miała czas się oczyścić. Jedyne większe miasto to było Puławy, a potem długo długo nic. Dopiero Warszawa znowu dawała swoje.

Wiem, że z berglem nie ma się co napinać, ale nie jesteśmy krajem trzeciego świata i jakieś wyższe standardy powinny nas obowiązywać.  Wisły nie wpływa tylko gówno, ale i cała chemia jaką ludzie spłukują z kiblem domestosy i inne dziadostwo, a to nie jest obojętne rybom. 

Edytowane przez silurus
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie naucz się czytać, co kto pisze i o czym jest że zrozumieniem.

 

Napisałem na odpowiedź Piotra poniższą.

 

Piotrmurzyn, on 06 Sept 2019 - 17:04, said:snapback.png

 

Napisałem, że nie łapałem w miejscach, gdzie spływały ścieki takie jak na sławnym berglu, gdzie poniżej pływały prezerwatywy podpaski i inne wszelkie gówno, o czym wcześniej była mowa. Łapałem w młodości powyżej 100 km od Warszawy, a tam takich akcji nie było i Wisła nie cuchnęła ściekiem. Doskonale wiem co pływało w tamtych czasach w Wiśle i co ciekawe ryb było więcej. Dziwne nie. Nie wiem, czy wiesz, ale jezioro Tarnobrzeg powstało na terenie, gdzie wydobywano siarkę,a  ryby są i jest podobno ( podkreślam podobno) to bardzo czyste jezioro. Tak, że z tą tablicą Mendelejewa bym nie przesadzał. 

Po drugie nie porównuj czasów głębokiego komunizmu, gdzie ochrona przyrody była w czarnej dupie do czasów obecnych i świadomości ludzi w ochronie przyrody. Mając tą świadomość tym bardziej powinniśmy dbać o czyste wody.

 

Pominę już niezbyt taktowną kwestię czytania ze zrozumieniem (taki klimat), bo mój post był tylko doprecyzowaniem i poszerzeniem kontekstu "40 lat nad Wisłą"...

Otóż łowiłem w latach 80 np. w okolicach Annopola (kilkudniowe wyprawy z ojcem poza miasto), i kilka rzeczy pamiętam, np. płynącą z rana żółtoburą pianę, miejscowi mówili, że puszcza to Tarnobrzeg, na tej podstawie o tym wspomniałem. Aaa, już wtedy stosowałem 100% c&r :). Ryba nie nadawała się do spożycia, a było jej pod dostatkiem, klenie łowiłem na morsa 1... Inna jeszcze kwestia; musisz uwzględnić dopływy, większość była masakrycznie zasyfiona i dosłownie zatruta, ale już nie ciągnę tematu... Tablica to niby metafora, ale uwierz, że byli tacy, co tę wodę badali, ot tak, na studiach, na ćwiczeniach... Oczywiście na pewno były brudniejsze i czystsze odcinki, ale ogólny stan był bardzo kiepski.

Nie porównuję do PRL-u, po prostu pisząc o 40 letnim stażu nad rzeką przywołałeś wcześniejsze lata.  

Zgadzam się, że należy dbać o przyrodę ;).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzisz mamy zupełnie inne doświadczenia :) . 

Ja pamiętam rzekę bez tych wszystkich dodatków, po prostu mieszkałem dużo poniżej Tarnobrzega, Krakowa itp. U mnie rzeka była względnie czysta patrząc na płynące wody. Nie mówię oczywiście o przemysłowych zanieczyszczeniach, bo ich nie pamiętam, a raczej by mi utkwiły w głowie.

Pamiętam jak miałem może z dziesięć, a może już więcej lat i widziałem jak grube ryby waliły co chwila jak wściekłe przy dzikich burtach, te masy uklei uciekających w panice.

Najważniejsza rzecz to to, że nie było wtedy chemii we wszystkim: w nawozach, środkach ochrony roślin, środkach czystości domowej, itd itd. tak dostępnej i tak używanej jak dziś.

 

Wisła się odrodzi tylko trzeba jej pozwolić, a nie co chwila dorzucać jej kolejne zanieczyszczenia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musi zmienić się świadomość postrzegania natury. Dbania o nią, bo bez niej będziemy mieli coraz gorzej. Zostaną tylko karaluchy.

Ilość oczyszczalni w Polsce jest dramatycznie mała, wręcz wstyd,że tak mało.

Przy okazji wrzucę fotkę wody znad Renu,gdzie barki pływają non stop.

Tylko,że ilość oczyszczalni nieporównywalna.

Mam jednak nadzieję,że mimo wszystko rządzący dojdą do porozumienia i zaczną razem dbać o wody w Polsce. Dla dobra ogółu.

 

Wszystkim którzy łowią ładne rybki oczywiście gratuluję.

 

Pozdrawiam

Mariusz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten wpis dedykuję wszystkim, którzy zlekceważyli mini przybór i zasłaniając się deszczem pozostali w domu. Coście najlepszego zrobili?

 

Drogi pamiętniku,

obudziłem się 2.30. Sprawdzając godzinę na telefonie, zauważyłem smsa od żony. Tak na wszelki wypadek przypomniała mi, abym broń Boże nie szedł rano na ryby, bo chce się wyspać (w ramach wyjaśnienia, nasze małe robią pobudkę o 6.00). Dobrze Kochanie, obiecuję, że rano na pewno nigdzie nie pójdę - idę zaraz :D Na szczęście o nocy nic nie pisałaś.

Jeszcze z kwadrans poleżałem, po czym na dosłownie palcach wymknąłem się z domu. Ostatnio wymienialiśmy zamki, a ten nowy jest super cichy :D

 

Szybka podróż przez miasto i jestem nad wodą. Przede mną jakieś dwie godziny łowienia, dużo czasu. Spodniobuty, kurtka przeciwdeszczowa, latarka na czoło, podbierak, kijek do brodzenia i 4 pudełka. Wystarczy tych klamotów. Dawałem jakieś 40% na branie suma, dlatego wziąłem mocniejszy zestaw z japońskim 30lb i długim przyponem z VEP. Wolę pod wąsatego flurocarbon, ale dziś będę łowił drobno pracującymi woblerami sandaczowymi.

Miejsce klasyczne, płycizna sąsiadująca z głębszą i szybciej płynącą wodą. Idealnie na przybór.

Najpierw założyłem taką cienka płytką sandaczówkę od naszego formułowego kolegi. Ale była zbyt lekka na wiatr i moją plecionkę, więc szybko zmieniłem ją na jej starszą siostrę, a raczej brata - panica 9 lub 10cm z płytkim sterem. Kupiłem go w zeszłym tygodniu na wtórnym z kotwicami za 25PLN, niech pływa.

 

Pierwsze branie nastąpiło jakieś 4m ode mnie. Takie, jak lubię, z przytupem i rozbryzganą w koło wodą. Mocny zestaw nie pozwolił na harce i dość szybko po siłowej walce sandacz trafiła do podbieraka. Kiedyś powiedziałbym średniak, ale nie w tym sezonie. Mój pierwszy tegoroczny 70+!! Super.

attachicon.gif 2.jpg

 

Rzucam dalej. Po chwili czuję, że zestaw jest dziwnie znoszony w prawo i do mnie. Nie zdążyłem zaciąć. Kilka kolejnych rzutów i tym razem, prawie na pełnym wyrzucie - jest!!! Znów szybka walka przy powierzchni i lekkie zboczenie po półkolu w nurt. To boleń, duży. Ale co tam, nie po to wziąłem postronek, aby się teraz bawić. Rozbryzgi wody i ryba szaleje, ale już podbieraku. Jest gruby, wysoki, na początek dawałem mu 8 dych, ale gdy emocje spadły zrewidowałem rozmiar troszkę w dół. Postanowiłem tym razem zmierzyć, położyłem głowę na podbieraku, zacząłem przykładać miarkę, a on odpłynął :) Nie próbowałem łapać, przyduszać do kamieni itd. Przechytrzył mnie, wygrał, niech płynie. Grube 77-78 bez zdjęcia.

 

Wracam do wody, kolejne rzuty i znów jest : ) Znów sandacz. Podobny do pierwszego, troszkę mniejszy, siódemka na styk. Podobnie jak braciszek z mocno zażartym woblerem. To się nazywała łowienie :) Szybko go wypuszczam, płyń.

attachicon.gif 3.jpg

 

Pada deszcz, do świtu coraz bliżej. Czuję rybę, mocno pachnie nią w powietrzu, rzekłbym aż śmierdzi, ale potencjalny gniew wybranki jest jeszcze większy. W dobrym humorze kończę. Nie ma co być zachłannym. Gdy wracam do domu już się powoli rozwidnia. W domu wszyscy śpią. Kładę się do mojego Małego i zasypiam. Ciekawe kto jeszcze dziś był?

Pozdrawiam

No mnie deszcz trochę zniechęcił bo chciałem iść za ciosem ale bardziej perspektywa popołudniowego biegu. Nie żałuję bo może uda się choć odrobinę dalej pobiec dla dzieciaków [emoji4]

 

 

Pozdrawiam

Daniel35fa3541a0e5243e7843d6b44983e501.jpg

 

Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe żadne to wytłumaczenie gdybym naprawdę chciał polecieć to zaliczył bym jedno i drugie więc mam do siebie małe "ale" [emoji4] a rybą pachniało mocno czułem w domu mimo że mieszkam 7km od Wisły [emoji28] Gratuluję Piotrek fajny połów

 

Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez Qcyk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korol, powinieneś pisać do prasy wędkarskiej opowiadania, aż miło się to czyta, masz chłopie talent do pisania i łowienia. Pamiętam jak moja młoda była malutka, też śmigałem raczej późnymi wieczorami.

 

Od kilku lat okazyjnie piszę. Zawsze, jak przyjdzie wena :) Dziś nie łatwo o coś odkrywczego...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Pod suma biorę gotowe przypony dragona 15kg, albo sam wiąże dłuższe z chyba 0,46. Pod sandacza wystarczy dużo cieńszy, a brzany i bolenie łowię najczęściej z żyłką 0,20. Mój dzisiejszy VEP to najprawdopodobniej 20lb. Mam kilka szpulek z różnymi średnicami, wybieram zależnie od sytuacji. Gruba plecionka wygłusza pracę, zwłaszcza w nurcie, granice trzeba już wyczuć. Pozdrawiam.

 

Rexx,
wieczorem najtrudniej, bo z wiekiem akcja karmienie-kąpanie-usypianie i odkładanie do łóżka trwa coraz dłużej, a i żony nie można zaniedbywać. Także, najłatwiej w nocy, nad ranem, gdy sen domowników jest najgłębszy...

Edytowane przez korol
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten wpis dedykuję wszystkim, którzy zlekceważyli mini przybór i zasłaniając się deszczem pozostali w domu. Coście najlepszego zrobili?

 

Drogi pamiętniku,

obudziłem się 2.30. Sprawdzając godzinę na telefonie, zauważyłem smsa od żony. Tak na wszelki wypadek przypomniała mi, abym broń Boże nie szedł rano na ryby, bo chce się wyspać (w ramach wyjaśnienia, nasze małe robią pobudkę o 6.00). Dobrze Kochanie, obiecuję, że rano na pewno nigdzie nie pójdę - idę zaraz :D Na szczęście o nocy nic nie pisałaś.

Jeszcze z kwadrans poleżałem, po czym na dosłownie palcach wymknąłem się z domu. Ostatnio wymienialiśmy zamki, a ten nowy jest super cichy :D

 

Szybka podróż przez miasto i jestem nad wodą. Przede mną jakieś dwie godziny łowienia, dużo czasu. Spodniobuty, kurtka przeciwdeszczowa, latarka na czoło, podbierak, kijek do brodzenia i 4 pudełka. Wystarczy tych klamotów. Dawałem jakieś 40% na branie suma, dlatego wziąłem mocniejszy zestaw z japońskim 30lb i długim przyponem z VEP. Wolę pod wąsatego flurocarbon, ale dziś będę łowił drobno pracującymi woblerami sandaczowymi.

Miejsce klasyczne, płycizna sąsiadująca z głębszą i szybciej płynącą wodą. Idealnie na przybór.

Najpierw założyłem taką cienka płytką sandaczówkę od naszego formułowego kolegi. Ale była zbyt lekka na wiatr i moją plecionkę, więc szybko zmieniłem ją na jej starszą siostrę, a raczej brata - panica 9 lub 10cm z płytkim sterem. Kupiłem go w zeszłym tygodniu na wtórnym z kotwicami za 25PLN, niech pływa.

 

Pierwsze branie nastąpiło jakieś 4m ode mnie. Takie, jak lubię, z przytupem i rozbryzganą w koło wodą. Mocny zestaw nie pozwolił na harce i dość szybko po siłowej walce sandacz trafiła do podbieraka. Kiedyś powiedziałbym średniak, ale nie w tym sezonie. Mój pierwszy tegoroczny 70+!! Super.

2.jpg

 

Rzucam dalej. Po chwili czuję, że zestaw jest dziwnie znoszony w prawo i do mnie. Nie zdążyłem zaciąć. Kilka kolejnych rzutów i tym razem, prawie na pełnym wyrzucie - jest!!! Znów szybka walka przy powierzchni i lekkie zboczenie po półkolu w nurt. To boleń, duży. Ale co tam, nie po to wziąłem postronek, aby się teraz bawić. Rozbryzgi wody i ryba szaleje, ale już podbieraku. Jest gruby, wysoki, na początek dawałem mu 8 dych, ale gdy emocje spadły zrewidowałem rozmiar troszkę w dół. Postanowiłem tym razem zmierzyć, położyłem głowę na podbieraku, zacząłem przykładać miarkę, a on odpłynął :) Nie próbowałem łapać, przyduszać do kamieni itd. Przechytrzył mnie, wygrał, niech płynie. Grube 77-78 bez zdjęcia.

 

Wracam do wody, kolejne rzuty i znów jest : ) Znów sandacz. Podobny do pierwszego, troszkę mniejszy, siódemka na styk. Podobnie jak braciszek z mocno zażartym woblerem. To się nazywała łowienie :) Szybko go wypuszczam, płyń.

3.jpg

 

Pada deszcz, do świtu coraz bliżej. Czuję rybę, mocno pachnie nią w powietrzu, rzekłbym aż śmierdzi, ale potencjalny gniew wybranki jest jeszcze większy. W dobrym humorze kończę. Nie ma co być zachłannym. Gdy wracam do domu już się powoli rozwidnia. W domu wszyscy śpią. Kładę się do mojego Małego i zasypiam. Ciekawe kto jeszcze dziś był?

Pozdrawiam

 

Od razu czuje się jak bym tam był razem z Tobą. Któregoś dnia chciałbym tylko popatrzeć na Twoją wyprawę, bez wędki w ręku. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mam małe dzieci ;) 95% mojego łowienia odbywa się jak wszyscy jeszcze śpią. Nasze hobby nie powinno sprawiać przykrości najbliższym. Dziś wybrałem Narew bo akurat byliśmy na działce, mimo deszczu klenie fajnie żerowały i w ciągu dwóch godzin udało się złowić 8szt. -/+ 40cm, jeden rocznik. Zmokłem strasznie, ale i tak fajnie było.

post-62093-0-15900200-1567945545_thumb.jpg

Edytowane przez Ciastek
  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miała być powtorka. Najpierw leszcz za kapote, potem pozamiatal mną duży sum, nie wycięty zlosliwy sandacz i na koniec rzutem na taśmę, z 10 min po czasie bolen ok 70. Tyle.

Piotrek chciałbym mieć choć połowę twojego samozaparcia, ale mam okropną awersję do wczesnego wstawania :) Oczywiście gratuluję pięknych sandaczy. Pozdrawiam

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...