Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

W drodze do pracy zatrzymałem się na jednej z główek.

Zwykle jest pusta, zapiaszczona, ale przy wysokiej wodzie można trafić bolka.

 

Stan wody wysoki, silny nurt pozwalał na dalekie wypuszczanie przynęt.

Przytrzymuję woblera obserwując polujące w oddali kormorany, a tu w łowisko pakuje mi się łódka, wpływając niemal w przynętę.

Gdy zacząłem drzeć japę odpłynęli, ale tyle z boleni.

 

Na wodzie tak wiele miejsca, ale nie, trzeba komuś się wpakować łowisko.

Oto poziom kultury, nic dziwnego, że uważają nas wędkarzy za niziny społeczne. Może tak jest.

Przepraszam, że Ci się władowaliśmy. 99% wędkarzy nie wypuszcza tak daleko przynęty. Sądziłem, że jesteśmy poza zasięgiem Twojego łowienia. Gdy usłyszałem Twój głos, że jednak za blisko stanęliśmy, odpłynąłem. Niepotrzebnie sprowadzasz to do nizin społecznych...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, następnym razem będę ostrożniejszy. Połamania!

Tak z kronikarskiego obowiązku wspomnę, że ostrożności Ci brakowało także jakieś 2/3 mce temu jak mnie zacząłeś z kolegą z łódki przerzucać na kolektorze poniżej tej baraniej (koziej czy jak zwał) wyspy. Połamania!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kronika mocno koloryzowana ;)

Wszystko jest względne .Punkt widzenia zależy od punktu patrzenia . :doh: Łowienie(patrzenia) z brzegu  , ma się nijak do łowienia (patrzenia) z wody

i dlatego takie sytuacje są nieuniknione.

 

To że wszystko jest względne potwierdza wpis Tomka , któremu spotkanie z królową sprawił że czas biegł dziesięciokrotnie szybciej niż mu się wydawało :o

 

zawitałem nad Królową, łowiłem dosłownie godzinkę od 10 do 20,

 

Co potwierdza twierdzenie Einsteina , że czas to pojęcie względne. :D

Edytowane przez Pisarz.......ewski Piotr
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno jak gdzieś wpływam, to nie po to żeby komuś popsuć humor. Na prawdę. Czasami zdarza się, że staję na miejscówce, opuszczam kotwicę, zarzucam, a tam wędkarz na kucaka siedzi w kamuflarzu i za Chiny nie było Go widać wcześniej????

Kończąc wątek- pozdrawiam????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jest względne .Punkt widzenia zależy od punktu patrzenia . :doh: Łowienie(patrzenia) z brzegu  , ma się nijak do łowienia (patrzenia) z wody

i dlatego takie sytuacje są nieuniknione.

 

To że wszystko jest względne potwierdza wpis Tomka , któremu spotkanie z królową sprawił że czas biegł dziesięciokrotnie szybciej niż mu się wydawało :o

 

 

Co potwierdza twierdzenie Einsteina , że czas to pojęcie względne. :D

 

Oczywiście pomyłka z mojej strony, byłem od 19 do 20 :-)

 

Byłem też dzisiaj z rana, ale niestety bez kontaktu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W drodze do pracy zatrzymałem się na jednej z główek.

Zwykle jest pusta, zapiaszczona, ale przy wysokiej wodzie można trafić bolka.

 

Stan wody wysoki, silny nurt pozwalał na dalekie wypuszczanie przynęt.

Przytrzymuję woblera obserwując polujące w oddali kormorany, a tu w łowisko pakuje mi się łódka, wpływając niemal w przynętę.

Gdy zacząłem drzeć japę odpłynęli, ale tyle z boleni.

 

Na wodzie tak wiele miejsca, ale nie, trzeba komuś się wpakować łowisko.

Oto poziom kultury, nic dziwnego, że uważają nas wędkarzy za niziny społeczne. Może tak jest.

He, he...

Kiedyś na główce poniżej kolejowego miałem podobne zdarzenie.

Upatrzyłem sporego Bolenia i poznałem stanowiska.

Wieczorem nie wziął to wpadłem z rana i nawet zdążyłem wędkę rozwinąć... po brzegu wyspy przytupał gość w szaroniebieskich spodniobutach i zaparkował dokładnie w miejscu żerowania.Naturalnie w zasięgu mojego rzutu czyli mniej niż 30m,nawet do głowy mi nie przyszło by krzyczeć. Potem rozpoznałem dziarskiego łowcę na forumowych zdjęciach... Aa i spotkałem w giesie(GS2,3)

 

Poszła woda i dopiero po miesiącu okazało się, że dużo hałasu robił zaledwie stykacz ok 70.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He, he...

Kiedyś na główce poniżej kolejowego miałem podobne zdarzenie.

Upatrzyłem sporego Bolenia i poznałem stanowiska.

Wieczorem nie wziął to wpadłem z rana i nawet zdążyłem wędkę rozwinąć... po brzegu wyspy przytupał gość w szaroniebieskich spodniobutach i zaparkował dokładnie w miejscu żerowania.Naturalnie w zasięgu mojego rzutu czyli mniej niż 30m,nawet do głowy mi nie przyszło by krzyczeć. Potem rozpoznałem dziarskiego łowcę na forumowych zdjęciach... Aa i spotkałem w giesie(GS2,3)

 

Poszła woda i dopiero po miesiącu okazało się, że dużo hałasu robił zaledwie stykacz ok 70.

Aliena vitia in oculis habemus, a tergo nostra ... ;)

 

A teraz do rzeczy :) Mieliście jakieś kontakty z wąsami na ostatnim przyborze? Ja byłem dwa razy i nic.

Edytowane przez minkof
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyskoczyłem wczoraj wieczorem po deszczu na dosłownie półtorej godziny i udało się trafić bolenia ok.65 cm. Nie był wielki, ale pięknie przywalił i dzielnie walczył, tak więc w końcu, po 2 czy 3 wypadach na zero, na kiju zameldowała się jakaś ryba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj szybki wieczorny wypad 18-19:40. Na zero.

 

Widziałem jeden na prawdę potężny kocioł na wodzie, niestety poza jakimkolwiek zasięgiem....poza tym trochę bardzo drobnego bolenia pod powierzchnią.

 

Komary aktywne...

 

Pozdrawiam,

malcz

Edytowane przez malcz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że do końca "drapieżnego" sezonu 2021 r. pozostał "wędkarski" szmat czasu, ale chciałbym podzielić się z Wami pewną refleksją (bardzo rzadko się tu udzielam, wolę nie przekazywać za często "w Internetach" info o swoich sukcesach/porażkach, bo wiem czym one grożą - tj. ewentualną "porażką" dla takich jak Ludzie z tego Forum...najazdy "hunów", "Januszy" itp.) - a jest to bardzo "obserwowalne" Forum.

 

Truizmem będzie stwierdzenie, że u nas (Warszawska i podwarszawska Wisła +/- okoliczne wody płynące do zlewni - Narew, Bug, Pilica, Wkra, Bzura, inne drobniejsze rzeki) ryb jest NIESTETY coraz mniej (tych które interesują uczestników Forum). W tym sezonie co prawda byłem nad wodą najrzadziej od... 10 lat, to fakt (praca / kursy / kolejne studia / szkolenia itd.).

 

Jako że pochodzę z Mazur (Wielkie Jeziora Mazurskie), wiem co to jest dobre połowienie (chodzę po tym Wspaniałym Świecie dopiero 35 lat) ...kiedyś mawiałem, że jadę (idę / płynę) nie na ryby, ale po ryby (tak - niestety większość wymiarowych sztuk zabierałem, ale był to czas kiedy byłem dzieciakiem i aby się pochwalić okolicznym...musiałem sztukę/-ki pokazać, bo nie było tyle "ucyfrowienia Naszego Społeczeństwa" , a że Mazury to relatywnie najbiedniejszy region Naszego Kraju, wiele ryb ponad nadmiar zdarzało mi się w sezonie letnim często sprzedawać (klienci sami do mnie podbijali), to też był jeden ze sposobów na mój "przedpełnoletni" zarobek. Nie będę kłamcą (względem siebie) jeśli powiem, że w kilka godzin wyholowanie kilkunastu szczupaków czy sandaczy (w wymiarach ponad standard jerkbait.pl) było moją codziennością - limitem na ówczesnych łowiskach /wody poza PZW/ - jeziora Tałty/Mikołajskie/Bełdany było 5 sztuk /szczupak/sandacz/ a czasami zajmowało to niecałą godzinę - chciałbym tylko zasygnalizować o  potencjale "ówczesnych" wód; ponad 20 sztuk sandaczy/szczupaków "pozalimitowych" powyżej 55/60 cm nie robiło aż takiego wrażenia wśród "autochtonów"...ehhh teraz można wiele rozmyślać na ten temat..., ale chyba takie NIESTETY były krajowe realia...o czym było już wiele dyskusji w przeszłości...).

Ze smaczków wspomnę, że w młodzieńczych latach udało mi się wyholować m.in. sandacza 101 cm...mega grubego... dużo ponad 11 kg, ..., metrowe szczupaki były czymś super fajnym, ale często może nie tyle codziennością - co "cotygodniowością"...

 

Po przeprowadzce do Stolicy (tak jestem wieloletnim słoikiem itd. itp), mega zakochałem się w rzecznych (wiślanych) rybach. Nie sposób opisać sytuacji, kiedy złowiłem swojego pierwszego bolenia (nieopodal płynącego 24h/dobę kolektora), po ponad 2-3 tygodniowych podchodach. Dzień później wyholowałem już 3 sztuki...(każdy w okolicach 70 cm), później każdy mnie mega cieszył, ale stało się to niemal codziennością. Spławów było bez liku, nawet jak jednego dnia nie brały, to człowiek wiedział że jest ich tu multum, bo się co rusz mega spławiały..., a większość po ich złowieniu je wypuszcza (choć 10 lat temu powiedziałbym, że na 10 osób które wyholowały rapkę, tylko połowa je wypuszczała). Ja nigdy "rzecznej" ryby nie zabrałem...i  niech tak zostanie :) Raz zdarzyło mi się, że przy boleniu +75 cm poprosiłem pobliską osobę o zrobienie mi fotografii, człowiek zrobił mi piękne foto, a przy wypuszczaniu ryby, bardzo zdziwiony tym faktem Człowiek powiedział mi, że jest osobą bezdomną a taka ryba dałaby Mu jedzenia na parę dni.., wtedy to usilnie starałem się złowić kolejnego, ale nie dane mi to było już tego dnia... :(  Wsparłem Go wówczas w inny sposób.

 

Ale wracając do sedna...

 

nasze Społeczeństwo dojrzało (albo dojrzewa) do stwierdzenia, że Nasze Wody mają potencjał (w sensie ekonomicznym - zarabiając na etycznych wędkarzach (w tym TURYSTACH) , w miejsce "grabieżczych rybaków"), trzeba nam TU więcej osób pokroju: Pisarz.......ewski Piotr ; korol ;  wujek ; Traq; malcz i inni...(przepraszam za niewymienienie Innych Znajomych z Forum / znanych mi osobiście...) aby "użyźnić rybnie" i wspomnieć edukacyjnie o walorach "Naszej Wody" .

 

Chyba większość z Łowców z omawianego Odcinka przyzna, że niestety robi się (zrobiło się) coraz gorzej w "pogłowiu" interesujących nas gatunków, a na dodatek ten cały syf kolektorowy, pomimo istnienia "Czajki i innych...(bez politykowania)"  (łowiący, a szczególnie brodzący wiedzą o co kaman) , delikatnie mówiąc nie sprzyja względnie normalnemu łowieniu, plus stany wody w tym sezonie uniemożliwił mi i zapewne większości z Nas (wtedy kiedy akurat miałem chwilę czasu) na brodzenie po rafkach. Ale chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że "zakochałem się w rzecznych rybach" a najbardziej w BOLENIACH..., których w 2012 r. wyjąłem... ponad 100 sztuk (w zdecydowanej większości ponad standard jerka) na Warszawskim odcinku (w tym jednego "późno wrześniowego" dnia aż 9 sztuk...a wśród nich tzw. "Bolenio-Leszcza"/mega wysokie ciało  w rozmiarze 89 cm...ku***ko opasły - wyjmując go musiałem zrobić to oburącz (łowcy jesiennych okazów wiedzą o czym mówię)....i tyle ze wspomnień...

 

A teraz codzienność:

 

To że w tym sezonie nie dane mi było połowić, nie znaczy że nie dane mi było z Rodziną, podczas prawie codziennych spacerów obserwować wody (głównie Wisła - staram się zaszczepić tego pozytywnego "bakcyla" swojemu 3,5 letniemu Synowi). Dla osób wychowanych na Mazurach, Warszawska Wisła nie należy do wizualnych atrakcji, ale chciałbym się skupić na aspekcie czysto wędkarskim, szczególnie w odniesieniu do ASP/ RAP/-Y/ BOLENIA. W ciągu ostatnich kilku lat (w mojej ocenie) coraz trudniej jest go złowić (tak wiem - wyłączone kolektory itd. to FAKT - ryba rozeszła się po wodzie; nie wspominam o "aferze z Czajką" - chciałbym być raz jeszcze poza "polityką"). Generalnie nieco ponad 10 lat temu bolki spławiały się przez niemal cały dzień i to w niemal w każdym miejscu (mimo, że może czasami nie brały, to widać je było ekspresyjnie żerujące, w pełnej okrasie).

 

I to mnie zastawia, że szczególnie podczas ostatnich trzech poprzednich sezonów zaobserwowałem (na omawianym odcinku) nie tyle istotny spadek brań, co nawet zupełny brak oznak żerowania (nie wspominam o chwilowych, wieczornych "pseudoatkach" podburtowych, stacjonarnych  boleczków, chlapaczy ; często poniżej wymogów forum). Większość łowiących nie zabiera rapek ze sobą, tak więc co powoduje brak oznak żerowania tego gatunku? Ostrożność "wypuszczanych" dotąd rybek? Mam swoją teorię na ten temat, ale chciałbym usłyszeć głos Grona Speców Tematu...

 

Wśród zasłyszanych przeze mnie dotychczas opinii pojawiają się te o ... braku / utracie naturalnych miejsc do tarlisk; olbrzymim wpływie zanieczyszczenia wód (w tym spływającymi do rzek środkami do antykoncepcji dla ludzi i ich wpływie na tarło / jego brak dla poszczególnych gatunków ryb / w tym bolenia? - fake czy prawda?); zmianach klimatycznych; "nienaturalnym" w ostaniach latach stanie Wisły w okresie "okołotarłowym", utrudniającym odbycie tarła lub szybkim opadzie wód w miejscach tarlisk;  naruszaniu przez "pseudo wędkarzy" rewirów tarłowych ryb i inne?

 

Jakie jest Wasze zdanie na powyższy temat?

 

P.S. Przepraszam, że może kogoś urażę, ale na prv plus w rozmowach tel /sms/ itp. usłyszałem, żebym się nie wypowiadał publicznie o efektach wędkarskich (niekoniecznie w temacie Warszawskiej Wisły...) , bo to spotęguje inwazję wędkarską na danym odcinku / obszarze - Ludzie o czym my w ogóle rozmawiamy?  Jedna, dwie, max 3 atrakcyjne ryby na danym rewirze pośród Mega Znawców Wody (mówię tu o Was) robi aż takie zamieszanie? (przecież dobrze wiemy, ile za każdą rybą trzeba się TERAZ napracować!!!).

 

Złowienie czegokolwiek to powinna być norma dla "zwyczajnych - tj. nawet nieznających, za to mających ogólną świadomość o danej wodzie osób", ale nie dla Fachowców z JERKA!!!

No chyba, że się mylę?

 

Taki ze mnie "Fachowiec", że w bolenia w Wiśle w tym roku jeszcze nie złowiłem (przyznaję to z bólem, choć kilka miałem na kiju), a faktem jest że z wpisów do rejestru połowów wynika, że byłem nad wodą w tym sezonie aż... 8 razy...:)

 

Pozdrawiam serdecznie (przepraszam za błędy w pisowni,spowodowane szybkością pisania), życzę Wam połamania :)

Adam W. vel Wacha

 

 

 
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.......


 

Złowienie czegokolwiek to powinna być norma dla "zwyczajnych - tj. nawet nieznających, za to mających ogólną świadomość o danej wodzie osób", ale nie dla Fachowców z JERKA!!!

No chyba, że się mylę?

...

 

Adam W. vel Wacha

 

Z wielką przyjemnością przeczytałem Twoją wypowiedź. 

Potwierdza w stu procentach moje doświadczenia i ugruntowaną opinię - jak są ryby to biorą, a jak ich nie ma to się wymyśla różne teorie, dlaczego nie biorą.

Dla młodych wędkarzy wychowanych i aktywnie wędkujących w powiedzmy ostatnich dziesięciu latach na wodach centralnej Polski takie właśnie teorie są normą, bo ryb jak na lekarstwo. 

 

Wiem, że nie w temacie, ale nie mogłem się powstrzymać... To samo można by napisać o większości wód - Sulejów, Zegrze, rzeki i rzeczki. Wody wcale nie tak dawno pełne ryb - dziś złowienie czegokolwiek jest sztuką.

Pozdrawiam Romek

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzuce od siebie podobna obserwacje dotyczaca torunskuej Wisly. Podobnie i tu nie widac bolkow. Obecnie jesli podczas calodziennego plywania za wasami widzimy z kolega kilka atakow to znaczy ze jest gruby dzien. Kiedys jak bylem malolatem to taka sama ilosc atakow to byl max kwadrans. I zadaje sobie podobne pytania. Co jest powodem

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów to samo. Jestem w tej chwili na szkierach. Szykuję się do wypłynięcia. Woda ciepła, ryby żerują słabo. Wczoraj złowiłem 4 szczupaki i miałem kilkanaście brań, odprowadzeń itd. Moich 5 kolegów miało łącznie 4 brania i złowili 1 rybę (na trupka z pomostu ????). Ryby łowić trzeba umić ????.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

(...)

Raz zdarzyło mi się, że przy boleniu +75 cm poprosiłem pobliską osobę o zrobienie mi fotografii, człowiek zrobił mi piękne foto, a przy wypuszczaniu ryby, bardzo zdziwiony tym faktem Człowiek powiedział mi, że jest osobą bezdomną a taka ryba dałaby Mu jedzenia na parę dni.., wtedy to usilnie starałem się złowić kolejnego, ale nie dane mi to było już tego dnia... :(  Wsparłem Go wówczas w inny sposób.

(...)

 

 

Odpowiedź nasuwa się sama: bolenie wyżarli bezdomni.

Kolejny przykład jak trzeba uważać na to, przy kim się łowi!

 

W Finlandii ryb chyba trochę więcej, ale tutaj państwo radzi sobie z problemem bezdomnych - dając im mieszkania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już gdzieś pisałem, że to samo na Wieprzu. Rzeka ogólnie trudna z minimalnym pogłowiem drapieżnika, ale w poprzednich latach niemal zawsze bolki pokazywały się częściej lub rzadziej, ale było je widać. Dało się czasem coś wydłubać, czy z tych widocznych, czy nie. Ten rok jest zupełnie inny. Boleni nie widać niemal w ogóle, czasem możma trafić moment, że coś tam się chlapnie, ale to rzadkość. W większość dni, w teoretycznie najlepszych miejscach i czasie, na wodzie jest kompletna cisza przez wiele godzin.

Bardzo ciężko też cokolwiek złowić. Nie piszcze, że głębiej, wolniej itp, bo łowiłem w poprzednich latach ryby, których nie widać, a może nawet więcej takich, a w tym roku lipa!

Ilość widocznych ataków/spławów itp boleni jest coś jak 1:30, może 1:50 względem ostatnich lat.

Nie wierzę, że pogłowie bolenia-choć "nie za bogate" i wcześniej, z roku na rok zmiejszyło się 50x!

Zjedzone na pewno nie zostały-presja ogólnie niewielka, bo Wieprz, to obecnie woda raczej dla masochistów...

Nie wiem jak, to wytłumaczyć?!

Ja sobie już mówię, że "taki rok"-oby, to było tylko przejściowe...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów to samo. Jestem w tej chwili na szkierach. Szykuję się do wypłynięcia. Woda ciepła, ryby żerują słabo. Wczoraj złowiłem 4 szczupaki i miałem kilkanaście brań, odprowadzeń itd. Moich 5 kolegów miało łącznie 4 brania i złowili 1 rybę (na trupka z pomostu ). Ryby łowić trzeba umić .

Nie łowisz na tym odcinku, prawdopodobnie nie znasz go, nie wiesz jak drastycznie spada pogłowie w ostatnich latach.

Ale to sytuacja powszechna i tylko Ci się wydaje, że Ciebie to nie dotyczy. Pomimo rzutu beretem na Mazury wybrałeś Szkiery, dlaczego? Żeby normalnie połowić, a nie pływać na pusto.

 

Niby muszę tylko odczekać, aż najmniejszy potomek trochę podrośnie i będę latać na rybki po świecie, tam, gdzie mi się spodoba. I co to zmienia? Tyle, że posiadam wybór. Wolałbym jednak, aby były one tutaj, u nas. W naszych rzekach. Nie wszyscy ten wybór mają, większość nie. Dziadkowie z którymi rozmawiam nad wodą łowią w tych samych miejscach przez 50, czasem 60 lat, nigdzie już nie pojadą.

Nie wchodźmy też w retorykę, że trzeba umieć. Tak umiem, wystarczy przejrzeć ostatnie lata tego wątku i co z tego? Dobre wyniki jednostek nie zmienią całościowego obrazu, obrazu bardzo tragicznego.

 

Tak się składa, że w tym roku też nie mam czasu. Chodzę od czasu do czasu i łowię na spinning sumy. Ostatnim razem jeden połamał mi kotwice ownera 3X. Czyli można coś trafić, rybę życia nawet.

Znacznie częściej nad Wisłą jestem z dziećmi i widzę, jak jest pusto. Moim zdaniem tych boleni co były, co się wszędzie chlapały już nie ma. Jakiś procent został (może 15%). Już połowa września, zaczęły się grupować, zaraz będzie można łowić w niektórych miejscach po kilka, najprawdopodobniej już można. Ale to dalej będzie 5 boleni z 15% :(

 

Ciężko o inne podsumowanie niż takie, że lepiej już prawdopodobnie nie będzie. Pozdrawiam

 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź nasuwa się sama: bolenie wyżarli bezdomni.

Kolejny przykład jak trzeba uważać na to, przy kim się łowi!

 

W Finlandii ryb chyba trochę więcej, ale tutaj państwo radzi sobie z problemem bezdomnych - dając im mieszkania.

Ja bym na łowności bezdomnych, aż tak bardzo chyba nie polegał ... Ale bardzo łatwo zajrzeć na główkę i sprawdzić kto się z żywcem na rybki czai ... Może PSR zacznie wpadać na glowki Wisełki o zmroku albo i po zmroku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odezwę się jako wiślany nowicjusz, bo regularnie bywam na warszawskim odcinku od 2019. Tak się złożyło, choć od dziecka Wisłę miałem pod ręką. Zawsze bardziej wabił mnie dziki Bug i tam się wybierałem. Wracając do Wisły, nie sposób się nie zgodzić, że dzieje się źle, jeśli nie coraz gorzej. Punktem odniesienia jest dla mnie boleń. Po pierwsze, za nim się uganiam najczęściej, po drugie jako ryba trudna do złowienia i paskudna w smaku, nie jest raczej ofiarą presji ze strony żarłoków z wędką. Cóż więc się stało, że jest go coraz mniej, bo z tym zgodzi się chyba każdy? Dlaczego Odra, w porównaniu z Wisłą, jawi się jako boleniowe eldorado? Pokarmu i tu i tu nie brakuje, czystość wody jest porównywalna (zresztą w czasach otwartego młocińskiego kolektora gotowało się od ryb), presja na podobnym poziomie. Wyniki z roku na rok gorsze, choć przynęt w pudłach przybywa, a człowiek nabiera większego, lub mniejszego doświadczenia i rzekę poznaje coraz lepiej. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale wyniki odbiły się już nawet na presji wędkarskiej. To dość niepojęte w dwumilionowym mieście, ale mocno dające do myślenia. Umówmy się, że w porównaniu z ZZ, Wisłą jest dużo trudniejsza do przetrzebienia. Tłumaczenie, że za brak brań odpowiadają skoki poziomu wody, przedłużającą się niżówka, czy brak pływadła, jest chyba bez sensu. W tym roku poziom wody jest w porządku, a moje odwiedziny nad wodą, są odwiedzinami w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie sądziłem, że ledwie sporadyczne natykanie się na wędkarzy będzie mnie niepokoić.

Edytowane przez Maciej W.
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.......

 

 

 

Złowienie czegokolwiek to powinna być norma dla "zwyczajnych - tj. nawet nieznających, za to mających ogólną świadomość o danej wodzie osób", ale nie dla Fachowców z JERKA!!!

No chyba, że się mylę?

...

 

Adam W. vel Wacha

 

Z wielką przyjemnością przeczytałem Twoją wypowiedź. 

Potwierdza w stu procentach moje doświadczenia i ugruntowaną opinię - jak są ryby to biorą, a jak ich nie ma to się wymyśla różne teorie, dlaczego nie biorą.

Dla młodych wędkarzy wychowanych i aktywnie wędkujących w powiedzmy ostatnich dziesięciu latach na wodach centralnej Polski takie właśnie teorie są normą, bo ryb jak na lekarstwo. 

 

Wiem, że nie w temacie, ale nie mogłem się powstrzymać... To samo można by napisać o większości wód - Sulejów, Zegrze, rzeki i rzeczki. Wody wcale nie tak dawno pełne ryb - dziś złowienie czegokolwiek jest sztuką.

Pozdrawiam Romek

 

Niestety nie jest tak że jak ryby są to biorą. Jestem w Szwecji, na sondzie każda górka wybrukowana sandaczami ale pogoda wariuje, ciśnienie wysokie, ostatnie dwa dni nie można wypłynąć i ryba jest totalnie nieaktywna. Owszem raz na jakiś czas któryś skoczy ale przy tej ilości ryb to jest lipa i nic nie pomoże. Próbowaliśmy chyba wszystkiego i jak ryba jest przyspawana to nic jej nie ruszy. To trochę daje do myślenia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janku, byłem na przełomie kwietnia i maja nad szczupakowym jeziorem w środkowej Szwecji. Wodą rybna (zweryfikowane w poprzednich wyjazdach), presja niemal zerowa. Tym razem nie pomógł nawet dwutygodniowy pobyt. Wyniki były, delikatnie to ujmując, mizerne. Lekcja pokory. Ale to dwa tygodnie, a nie bieganie nad rzekę co kilka dni, od maja do grudnia. Inna skala braku aktywności.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, czasem po prostu nie biorą, nie chcą i już. Ale tak jak napisał Maciek - gdy się bywa nad wodą systematycznie, często, przez kilka miesięcy, nie ma zmiłuj.
Statystycznie trzeba trafić na okresy słabsze oraz lepsze i w tych lepszych połowić.

Też miałem nad Ebro takie sytuacje, że sandacze były na echo, a nie brały. Mijało kilka godzin, niech będzie nawet kilkanaście i już brały, całkiem dobrze...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wiem, że do końca "drapieżnego" sezonu 2021 r. pozostał "wędkarski" szmat czasu, ale chciałbym podzielić się z Wami pewną refleksją (bardzo rzadko się tu udzielam, wolę nie przekazywać za często "w Internetach" info o swoich sukcesach/porażkach, bo wiem czym one grożą - tj. ewentualną "porażką" dla takich jak Ludzie z tego Forum...najazdy "hunów", "Januszy" itp.) - a jest to bardzo "obserwowalne" Forum.

 

.....

 

Taki ze mnie "Fachowiec", że w bolenia w Wiśle w tym roku jeszcze nie złowiłem (przyznaję to z bólem, choć kilka miałem na kiju), a faktem jest że z wpisów do rejestru połowów wynika, że byłem nad wodą w tym sezonie aż... 8 razy... :)

 

Pozdrawiam serdecznie (przepraszam za błędy w pisowni,spowodowane szybkością pisania), życzę Wam połamania :)

Adam W. vel Wacha

 

 

 

 

Ja w tym roku byłem....10 razy i bolenia też nie złowiłem, miałem 3 ryby na kiju i wszystkie raczej fajne, ale jak człowiek nie "w formie" i ma 100tys innych problemów na głowie i myśli wszędzie tylko nie nad wodą to ciężko łowić...tym bardziej na takiej pustyni...

 

Wszystko to co piszecie to prawda, oczywiście nie jest tak, że ryby nie ma w ogóle, są osoby które regularnie dalej bolki łowią, ale u nich też widać gorsze wyniki niż w latach ubiegłych(może te Korolowe 15%?)...nie wspomnę już o totalnym braku aktywności ryb przy powierzchni....której brak ja osobiście zaobserwowałem od sezonu 2019. W 2019 nad wodą byłem bardzo często i ryby pojawiały się regularnie przy powierzchni, ale na krótko, szybka wyżerka 20-30 minut i cisza. Trochę połowiłem. W 2020 roku byłem nad wodą 50% tego co w 2019 i obiecywałem sobie, że takiego roku już nie powtórzę, cały sezon raczej słaby, w październiku trafiłem parę ryb na dość krótkich wypadach więc zakończenie optymistyczne...2021 miał być inny, miałem się wziąć "do roboty", pojawił się pomysł aby na poważnie spróbować z brzanami, może zainwestować w pływadło...wszystko poszło nie tak...nad wodą byłem 10 razy, max 2h i największa ryba to kleń 40cm...

I tak kocham Wisłę i jej południowe pustynie w okolicach ujścia Jeziorki...może trafię jeszcze dzień konia i coś połowię - nie wiem. Na ten moment jest dramatycznie słabo.

 

Z łzą w oku wspominam rowerowe wycieczki sprzed 20 lat o świcie na zawady, albo na siekierki ze szklakiem 180cm do 25gram i pięcioma woblerami w pudełku. Boleni było zatrzęsienie, a moja wiedza o ich łowieniu polegała na tym: wrzuć wobka do wody najlepiej w miejsce gdzie uderzył i kręć jak najszybciej...a mimo to ryby się przypadkiem łowiło.

 

Chyba rzeczywiście lepiej nie będzie.

 

Pojawił się też wątek Szwedzki, akurat dzisiaj miałem jechać. Jedzie moja ekipa - beze mnie - na szkiery, zobaczymy jak im pójdzie. Również znajomek kończy właśnie 14 dniowy wypad(2 różne bajora), dzisiaj ostatni dzień - bardzo delikatnie mówiąc, "szału nie było" a facet świetnie wie co robić...

 

pozdrawiam,

malcz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...