Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Z cylklu tzw michałków , wczoraj złowiłem bolenia którego złowiłem i oczywiscie wypuściłem dzień wcześniej strzelił w tym samym miejscu i na ta samąprzynete co dzień wcześniej . Ryba nie spełnia norm Jb wiec nie fot wrzucam , ( klasyczne wiślane 60 cm)zaineterowanych odsyłam na priv albo na mojego fejsika .

Widać cię polubił..  :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś cicho w wątku więc podzielę się moimi ostatnimi wynikami. Dwa ostatnie wypady to dwa wyjęte bolenie, ale niewielkie, ten większy pod 60 cm. Jak to często bywa najładniejsze ryby pozostają w wodzie i tak też było ostatnio, gdzie spiąłem całkiem przyzwoitą brzanę. Tak więc coś się dzieje, ale ostatnio na brzeg wyjeżdżają same niewielkie ryby. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie mało się tu dzieje.
Ja na razie głównie wyskakuje sumy, ale problem ten sam co ostatnio - niewiele czasu na ryby. Kilka przedsięwzięć i brakuje doby. Coraz częściej wybieram sen..

Mam taką fajna zasadę, że nie pracuję w urodziny. Uważam, że ten szczególny czas powinno się spędzać tak, jak się lubi, a nie musi.
Tak więc jak co roku wybrałem się na rybki. Najczęściej o tej porze są to brzany, ale początek lipca nie jest na warszawskiej Wiśle optymalnym na nie okresem. Na Podlasie nie chciało mi się jechać, istniało spore prawdopodobieństwo burzy, dlatego sumy.

Lubię tak łowić, upał rafy i względnie lekki, a za razem mocny sprzęt sumowy (Turek Force + St. Croix LES HF2). Na wodzie nie działo się za dużo, ewidentnie to nie był optymalny wędkarsko dzień. Ale co tam, łaziłem po kamieniach, rynienkach, piasku i mozolnie obławiałem kolejne sektory. Słońce przypalało, ja bez kapelusza. Trochę nudy, ale mam sporo czasu, na pewno w końcu znajdę wąsatego. I tak też było. Kolejne miejsce, rzut na kant kamienistego wypłycenia i szybszego nurtu. Płytko -schodzący, 15cm wobler został zebrany niezwykle agresywnie w połączeniu z machnięciem grubym, czarnym ogonem i natychmiastowym odjazdem. Odjazdem nie dalekim, zatrzymałem  go, taka jest zasada. Kto odpuści, przegrywa. Walka była dynamiczna, zakończona moim zwycięstwem. Tylko ten wobler się trochę popsuł, ale tak to już z sumami bywa. Na razie największy w tym roku, gruby, ok 155cm.
post-57267-0-88844800-1658389611_thumb.jpg
Po sumie dołowiłem jeszcze fajnego klenia (51-53), tym razem na bardzo daleko wypuszczonego w nurcie 10cm woblera w kolorze mocno jaskrawym. Był jeszcze średni boleń, ale się nie wciął.
post-57267-0-13415600-1658389619_thumb.jpg

Wyjście oceniam jako udane, w sumie jak co roku w urodziny. Pozdrawiam

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                          :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze, z okazji urodzin życzę Ci tylu wyjazdów na Podlasie, na ile będziesz miał ochotę. Brzany czekają niecierpliwie, Bug nie może się doczekać, Ty też pewnie przebierasz nogami. A życie jest tylko jedno.

Nawet byłem 3 dni, ale przeprowadziłem test generalny przed wyjazdem w góry i zrobiłem objazdówkę po Podlasiu z mamą i starszakami - Białowieża itd.

Za miesiąc pod Trzema Koronami może spróbuje pobrodzić za głowatka :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety czasu nie mam na ryby. Zwłaszcza u nas w mazowieckim. Jeśli zdarzy się jeden dzień wolny w tygodniu to lecę na "swoje bajorko", bo przy takiej intensywności wypadów nie mam nawet ochoty chodzić po krzakach. Na Wisłę trzeba mieć czas, wychodzić swoje. Tam jadę, żeby się "wyłapać". Nigdy nie trafił się dzień bez dwucyfrowego wyniku. Przy okoniu i szczupaku.

 

Wysłane z mojego MAR-LX1A przy użyciu Tapatalka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielokrotnie zabierałem się do napisania paru zdań o warszawskim odcinku Wisły. Film Walickiego przekonał mnie ostatecznie. Zakładam, że to co mówi, to jego szczere refleksje. Zresztą, jak się w tym doszukiwać parcia na świecznik i oczekiwania poklasku? Ale do rzeczy. Nad Wisłą jestem bardzo często od trzech lat. Mam do niej rzut beretem, a rybę życia udało mi się złowić w sierpniu 2021, więc dość szybko. Kolejne miesiące stopniowo studziły oczekiwania, choć trafiały się jakieś ryby. Zeszły rok przyniósł zwątpienie i pewność, że wielki boleń trafił mi się, jak ślepej kurze ziarno, a nie jako zapowiedź kolejnych emocji. Ten rok jest nie lepszy, choć maj dawał pewne nadzieje na połowienie boleni. Wychodzę z założenia, że nie stałem się ani gorszym, ani lepszym wędkarzem. Do tego drugiego niezbędne są kontakty z rybami, a tych jest jak na lekarstwo. W pierwszej kolejności szukałem przyczyn takiego stanu rzeczy w swoim niezrozumieniu wielkorzecznego wędkowania. Jednak kolega, z którym szwędam się nad rzeką podziela mój niepokój. On łowi na Wiśle dłużej, jest w tym ode mnie lepszy i twierdzi, że ryb w Warszawie dramatycznie ubyło. Zwróciłem uwagę, że nasz czas spędzany na rybach upływa głównie na dyskusjach, dlaczego z roku na rok jest coraz gorzej. Mało się dzieje, to chce się wiedzieć dlaczego. Spotkania z innymi spinningistami kończą się tym samym podsumowaniem. A tych też ubywa. Trudno się im dziwić. Zostali najwięksi (nocni) spece i sentymentalni marzyciele. Śledząc wątek na forum gołym okiem widać ubywającą z każdym rokiem ilość złowionych ryb. Sumów nie lubię łowić i tego nie polubię. Kłopot z sandaczem jest taki, że może być wytępiony. Upatrzyłem sobie bolenie i klenie. Gatunki kulinarnie nieatrakcyjne, wymagające od wygłodniałego gumofilca za dużo cierpliwości, za dużo czasu i za dużo strat w przynętach. W teorii wybór idealny. Warszawski odcinek powinien być wymarzonym środowiskiem dla obu gatunków. A jest inaczej. Kwestię zanieczyszczenia rzeki raczej należy wykluczyć. Był syf, były ryby, jest czyściej, jest gorzej. Pomijam tak niewinną rzecz, jak obowiązujący w Warszawie no kill dla drapieżników. Żeby wypuścić, trzeba coś złowić, a wejście przepisu wstrzeliło się w mizerię. Mam pewne wytłumaczenie, ale nie mam wiedzy ichtiologicznej, więc nie wiem czy jest sens snuć spiskowe teorie. Jest film o introdukcji łososia w Wiśle. Główny problem, na który natyka ten projekt, to zrzut ciepłej wody w Kozienicach. Jeśli ryby w Warszawie nie zostały wyłowione, a według mnie nie zostały, a jest ich coraz mniej, to może rzecz w rozmnażaniu i w stopniowo wymierającej, kurczącej się populacji? Mroźnych zim jak na lekarstwo, lata gorętsze, niżówki coraz częstsze, do Warszawy dodatkowo spływa cieplejsza woda, niż powinna. Czy to może być źródło problemu? Edytowane przez Maciej W.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy jakies 6 lat temu pierwszy raz opłaciłem OM i wróciłem tak naprawde do spiningu bykem zachwycony Wisłą w stolicy. Juz na pierwszym wypadzie na nieznana wode trafił sie boleń. Glownie za ta ryba chodziłem,trafiły sie klenie. W 2019 mialem wiecej czasu i lowilem dość regularnie co wyjscie jakas rybe. Ostatnie 3 sezony kiepsko.. najgorsze jest to ze nie spotykam juz tych szarż boleniowych, dość powiedziec ze ataków bolenia widzialem w tym roku kilka. Jest źle . I zeby nie bylo, nie jestem wybitym specjalista,nie spędzam nad woda wielu dni i godzin ale dla przykładu w czerwcu na starych lubelskich śmieciach podczas urlopu lowilem codziennie bolenia lub bolenie. Brań nie liczyłem. Moze jesień bedzie lepsza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja łowię na Wiśle od około 25 lat, z czego około 12 lat dysponuje własnym środkiem pływającym. Ryb złowiłem dużo ale zauważalnie z roku na rok można zobaczyć tendencje spadkową w wynikach. Czy to sandacze, sumy czy inne ryby jest ich po prostu mniej. Woda się nie gotuję wieczorami od ataków drapieżników, mniej ryb na zimowiskach - kiedyś jak się napływało dołki na jesieni to białej ryby było mnustwo. Jedyne czego przybywa to chyba wedkarzy i moim zdaniem to właśnie głównie wędkarz jest za to odpowiedzialny. Kiedyś było więcej kłusoli, co burta stało kupę sznurów, rybak był i ryb było dużo. Woda wieczorami żyła... Dodatkowo na pewno mają duży wpływ ostatnie suche lata. Brak "Janówki", brak dużych fal wezbraniowych na wiosnę. Kiedyś woda była co roku pod wały! Ryba wchodziła w starorzecza, odbywała tarło i wychodziła, a narybek zostawał jak w inkubatorze do kolejnej dużej wody zazwyczaj na jesieni. Co do elektrowni na pewno nie jest dobra, tym bardziej jej wpadki-mazut wylany do Wisły, gorąca woda jednej zimy, która poparzyła multum ryb. Nie wiem nawet czy ktoś za to odpowiadał. Łowię na odcinku Mazowieckim, Radomskim i Lubelskim. Powyżej elektrowni wcale nie ma więcej ryb, nie wiem właśnie czy nie mniej... Będziemy chyba niestety tym pokoleniem, na którego oczach Wisła się wyjałowi jak ja to mówię.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spostrzeżenia mamy podobne. Jestem święcie przekonany, że masa godzin spędzona nad Wisłą w ostatnich trzech sezonach, dałaby mi lepsze (dobre) wyniki w znanych mi miejscach nad podlaskim Bugiem, czy graniczną Odrą. Oba miejsca są przy tym obarczone dużo większą presją wędkarską niż ta na Wiśle. I oba mają tę wadę, że mogę w nich bywać rzadko, albo od czasu do czasu. Woda pod nosem odwdzięcza się czarnym bocianem, białą czaplą, bielikiem, czy zimorodkiem. Nie mam jednak ochoty zabierać z domu lornetki i lustrzanki z teleobiektywem. Idę tam z wędką i zachodzę w głowę, dlaczego taka piękna, wielka rzeka nie chce mi się czasem odwdzięczyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Mroźnych zim jak na lekarstwo, lata gorętsze, niżówki coraz częstsze, do Warszawy dodatkowo spływa cieplejsza woda, niż powinna. Czy to może być źródło problemu?

To chybiona teza. Patrz Niemcy, Holandia, Francja, Hiszpania, Włochy. Holenderska zima to taka nasza jesień. Zachodnia Europa jest cieplejsza, a rybom to nie przeszkadza.Nie jest to kwestia temperatury, czynników jest na pewno kilka. Może to jedna ze składowych, ale wątpię. Przez ostatnie sezony łowię dużo więcej ryb z małych rzek niż z Wisły. To na co zwróciłem uwagę, to odnoszę wrażenie, że i białorybu jest sporo mniej niż kiedyś. Np mało widzę dużych skupisk uklei. Kilkanaście lat temu woda przy opasce gotowała się po poświeceniu latarką. Teraz jest często cicho.

 

 

 

Wysłane z mojego SM-G975F przy użyciu Tapatalka

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już co najmniej przez kilka lat co jakiś czas wspominamy, że ryb w sposób zauważalny i szybki ubywa.
No bo tak jest, to wspólna obserwacja i to, że dalej można coś fajnego złowić nie zmienia całościowego obrazu.

Ileż to już razy dyskutowaliśmy dlaczego.
Zanieczyszczenia.
Można by podsumować w stylu: za młodego codziennie stołowałem się w Mcdonaldzie, piłem cole, jadłem pięknie czerwone pomidorki na glifoacie itd. i było super, a dziś pełna ekologia i mam nowotwór.
Trochę tak to jest z tym zanieczyszczeniami. Ileż tego cholerstwa już się poodkładało? Poza tym zaryzykuję, że obecnie chemia jest gorsza niż w latach 80tych. Pewnie bardziej skondensowana i zabójcza, do tego powszechna. Nie wiemy jaki jest długoterminowy skutek, na przykład procentowy ubytek przeżywalności narybku. A jaki procent w ogóle się nie wykluje.
Taka dygresja na czasie. Sporo moich znajomych rówieśników, a wśród młodszych o kilka lat par jeszcze więcej ma teraz problem z zajściem w ciąże. Z czegoś te dramaty się wzięły.
Dodatkowo, czytałem gdzieś opracowanie o ponadnormalnym zasoleniu Wisły, ze względu na wodę z solanki.

Stan wody
Najpierw betonujemy brzegi, wyrównujemy strumyki, osuszamy, odcinamy starorzecza, a potem dziwota, że stan się bardziej waha. Jednego sezonu ikra wysycha, drugiego narybek ginie w powodziowej wodzie z błotem. Naturalne tarliska znikają. Na to jeszcze trzeba nałożyć naturalne tendencje do stepowienia.
 

Kłusownicy
Jakoś ciężko przychodzi nam ochrona zimowisk i tarliska. Nie rozumiem, po co dziś marnować kasę na sport, lepiej zmienić statut i założyć dobry monitoring. Tego też w dyskusjach dużo było. Lobbować za wysokimi karami również trudno.

Wędkarze
Tak na koniec, ale winę mamy sporą. Nieumiarkowanie, chciwość.



Być może presja zacznie spadać. Pojawi się więcej zniechęconych.
Brutalna prawda, że ja swoje i tak złowię, a nawet jakby nie, to pozostają takie widoki.
post-57267-0-69795400-1658642480_thumb.jpg post-57267-0-98581900-1658642464_thumb.jpg
post-57267-0-55392500-1658642456_thumb.jpg post-57267-0-60999100-1658642471_thumb.jpg




PS
Maciek, niech Cie nie mylą Mierzwice i Trojan. To co dziś się dzieje z Wisłą, Bug doświadczył sporo lat temu.
Jako całość, to dopiero pustynia, tylko, że piękna z pojawiającymi się wysypowo okazami. Coś jak sandacz w Warszawie.

Edytowane przez korol
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrek ja też przeważnie coś łowię, to nie o to chodzi bo z czasem i Ci coś wychodzili swoje przestaną łowić bo tendencja jest zauważalnie spadkowa. Tylko czy to spadnie do pewnego momentu i zacznie zmieniać się na lepsze czy wody nam się wyrybią?

Maciek co do zdjęć na forum to też nie do końca można na to patrzeć. Dużo osób po prostu przestała wstawiać. Ja też kiedyś wstawiałem dużo coś w media społecznościowe, fora ale nauczyłem się że kto się dużo chwali to krótko łowi. Zaraz ktoś wypatrzy, podejrzy itd. Jak chce sie ktoś cieszyć miejscem i rybami to niestety trzeba to zachować dla małego grona odbiorców.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...