Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Piotrek ja też przeważnie coś łowię, to nie o to chodzi bo z czasem i Ci coś wychodzili swoje przestaną łowić bo tendencja jest zauważalnie spadkowa. Tylko czy to spadnie do pewnego momentu i zacznie zmieniać się na lepsze czy wody nam się wyrybią?

Maciek co do zdjęć na forum to też nie do końca można na to patrzeć. Dużo osób po prostu przestała wstawiać. Ja też kiedyś wstawiałem dużo coś w media społecznościowe, fora ale nauczyłem się że kto się dużo chwali to krótko łowi. Zaraz ktoś wypatrzy, podejrzy itd. Jak chce sie ktoś cieszyć miejscem i rybami to niestety trzeba to zachować dla małego grona odbiorców.

Miałem na myśli, że pewnie się zatrzyma na bardzo mizernym poziomie. Coś tam pewnie złowię, jak to na innych takich wyrybionych wodach.

Najprawdopodobniej musimy już zapomnieć o czasach (całkiem bliskich) kiedy woda się gotowała. Może jeszcze na chwilę w momentach okresowych skupisk i wzmożonej aktywności.

 

 

Zdjęć nie ma w różnych powodów. Niektórzy chodzą na pusto, inni promują się na fb, jeszcze inni nie chcą ryzykować zwiększenia konkurencji.

Ja w ostatnim sezonie i w połowie tego nie miałem czasu. Często też nie chce mi się wyciągać aparatu, a ryby odpinam w wodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miło, że podzieliliście się swoimi spostrzeżeniami. Smutne, że nie sposób się z nimi, w całości lub częściowo, nie zgodzić. A jeszcze bardziej frustruje świadomość, że nie ma widoków na poprawę sytuacji. Chyba trzeba się zacząć poważnie rozglądać za inną wodą. Serce się kraje, bo ta z największym potencjałem jest tuż, tuż. Wczorajsza i dzisiejsza noc spędzona w centrum. Lekkoatleci kusili, ale zacisnąłem zęby. Staraliśmy się z kolegą penetrować płytkie kamieniska. Celem był głównie kleń, ale nie obraziłbym się, gdyby zameldował się któryś z pojawiających się czasem boleni. Efekt ucieszył kolegę (jest chyba niezniszczalny), mnie już niekoniecznie. W sumie kilkanaście krótkich okoni. Trzeba się cieszyć tym co jest? Coraz mniej potrafię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryba w Wiśle nie ma gdzie się trzymać. Plyniesz przez kilometr po wodzie metrowej głębokości i tylko piach. Co w takich warunkach ma się utrzymać, gdzie i na czym żerować? Nie pisze o Wiśle warszawskiej bo tam jest trochę kamieni, ale krótki odcinek nie może wpłynąć na obraz całej rzeki. Pojedyncze głębsze miejsca są orane przez wędkarzy. Jest jeszcze trochę suma który widać jeszcze sobie radzi w takich warunkach i nie jest taki łatwy do wyłowienia. Wisła osiągnęła stan dna i kupy mułu a raczej piachu.

Rzeka dla pasjonatów wiślanych klimatów i pojedynczych ryb.

Edytowane przez wujek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W obecnej rzeczywistości zostaje odwiedzanie rynien i raf.

Mam to szczęście że jest kawałek( całkiem długi nawet)rynny gdzie jest woda która płynie i nie ma tam wędkarzy.( autem tam się nie dojedzie , a na nogach nikomu się nie chce bo i daleko i ciężko technicznie do chodzenia po kamieniach...jeżeli chodzi o same ryby to gigantów tam jeszcze nie złowiłem ale są przyzwoite bolenie i klenie, kiedyś były też sandacze ale ostatnio nie widziałem ( może jesteśmy aktywni w innych porach?) Ta okropna susza odsłoniła na końcu tego odcinka wejście na starą opaskę, gdzie kiedyś mieszkały naprawdę duże klenie, spróbuję tam zajrzeć za niedługo.

 

Nie będzie wody , nie będzie życia. Trywialne , ale proste i prawdziwe. Jeżeli nie będzie rozwiązań systemowych degradacja Wisły i innych rzek będzie postępować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 2 WŚ w Holandii też szczupaków nie było. Przez okres wojny gdy o żywność było ciężko zostały wyłowione i zjedzone. Wprowadzono zakaz zabierania i populacja się odbudowała. Sama. A wędkarze odzwyczaili się od zabierania ryb.

Po co jakieś usprawiedliwienia stanem wody, zanieczyszczeniami, wędkarzami z nadmiernym apetytem?

 

Ryby zostały wyłowione i zjedzone, bo gospodarz wody na to pozwolił. Nie tylko na Wiśle.

W całej Polsce jest podobnie z rybami. 

 

Byłem na zawodach na Warcie, na Wisłoku. Średnia na zawodnika - pół rybki.

 

A ryby naprawdę nie potrzebują jakichś ekstra warunków do życia. Nawet jak niektórzy Koledzy donoszą - pstrągi bywają rzekach nizinnych. A że materiał zarybieniowy nie wiadomo skąd, to jak podrosną odpływają  w siną dal...

 

Zakaz zabierania drapieżników - tak przynajmniej na trzy lata. A potem dostosowane do możliwości wód limity. 

I problem się rozwiąże sam.

Póki to nie dotrze do świadomości gospodarzy wód, a poprzez akcje informacyjne do szeregowych wędkarzy, to będziemy snuć teorie o przebłyszczeniu, kormoranach, kłusownikach...

 

Póki nie dotrze do świadomości, że Sandacze po 2 zł się wyczerpały, to będzie jak jest...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romku, generalnie masz rację, bo polscy wędkarze w doskonałej większości mają chrapkę na zberetowanie złowionych ryb. Jednak przyczyn problemu, o którym wczoraj napisałem, trzeba szukać gdzieś indziej. Dlaczego? Od trzech lat odwiedzam co dwa, trzy dni mój odcinek Wisły. W 2019 równo z zachodem słońca, przez pół godziny miały miejsce seryjne ataki boleni. Nie było tak codziennie, ale częściej, niż rzadziej. I tak było od lipca do początku października. Obecnie nie trafia się ani jeden taki wieczór. W opisywanym okresie presja wędkarska w tym miejscu to kilku grunciarzy próbujących złowić (i zjeść) leszcza i moja skromna osoba, próbująca złowić (i wypuścić) bolenia. Żadnych rybaków, żadnych kłusowników. Ryby jakby wyparowały. Podobne obserwacje mam na miejskim odcinku Wisły, ale tam bywam rzadziej, więc są one mniej miarodajne. Gdyby ryby przeniosły się w inne miejsce w okolicy, zauważyłbym to z pewnością. Zachodzę w głowę, co się stało, bo stało się to tak naprawdę gwałtownie i przypomina skutki przyduchy na Bugu sprzed kilkunastu lat, a nie powolne zmiany, które zdarzają się tu i ówdzie. Te ryby na bank nie trafiły na patelnię.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia gdzie odpłynęły te bolenie. Może na lepsze żerowisko?

 

Moje uwagi są natury ogólnej. Jak koledzy wspomnieli - ktoś tam coś jeszcze łowi. Ale statystyka to jak z zawodów.

Na pustym Sulejowie, też ktoś coś łowi. 

Przecież tak do zera to raczej na tak dużej wodzie jak Wisła, czy ZS wszystkiego wyłowić się nie da.

Ale złowić tak jak kiedyś, bez dokładnej znajomości wody jakąkolwiek rybkę, to już cud prawdziwy.

 

Ja dla odmiany od dobrych kilku lat nie widziałem powierzchniowych polowań okoni. I okonia złowić też prawie niemożliwe. Sulejów, Słok, Cieszanowice.

 

A do całkiem niedawna to okoń wg "speców" był chwastem, bo ikrę wyżerał... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od trzech lat odwiedzam co dwa, trzy dni mój odcinek Wisły. W 2019 równo z zachodem słońca, przez pół godziny miały miejsce seryjne ataki boleni. Nie było tak codziennie, ale częściej, niż rzadziej. I tak było od lipca do początku października.

Dobrze, że nie widziałeś tego odcinka z 15 lat temu, wówczas to żerowanie z 2019 wydałoby Ci się bezrybiem :D. Edit:Ja akurat miałem lepszy 2020 ;)

 

Wiele czynników z wędkarzami na czele, ale też z drastycznym obniżaniem się poziomu wód (brak dogodnych warunków do tarła; mało wody, mała wtedy też zdolność do filtracji zanieczyszczeń itd.). Wiele dopływów w zlewni Wisły to obecnie zarośnięte rowy. Zupełnie niedawno zobaczyłem rzeczkę, w której w młodości się kąpałem, na jednym z zakrętów robiliśmy skocznię i z rozbiegu skakaliśmy na główkę, teraz szerokość lustra wody na tym zakręcie to jakiś metr...

Edytowane przez MaleX
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romek to chyba nie jest takie proste z tym wyjedzeniem

Mam taką średniomałą rzeke na którą jeżdzę od kiedy pamiętam

I jak to zwykle młody zaczynałem od szczupaków.

Były ryby, byli wędkarze i kłusownicy

Teraz szczupak jest jak Yeti (podobno ktoś zna kogoś kto go widział) presja wędkarska znikoma, kłusownicy sporadyczni

A jedyna rzecz która zmieniła się od tamtej pory (pewnie nie jedyna ale ta jest oczywista) to brak wiosennych wezbrań rzeki jak woda wylewała na łaki, ryba miała sie gdzie wytrzeć a narybek odchować

Teraz woda rwie cały czas w korycie, mało zastoisk (usuwane powalone drzewa), znikneły stada uklei którymi bawiłem się ze spławikiem, leszcz zamienił się w krąpia a nielicznego bolenia łatwiej złapać niż szczupaka.

Woda nie śmierdzi jak kiedyś bo ścieków nie spuszczają ale za to brudniejsza bo płynąc prosto zbiera mulasty osad z brzegów.

A kilka połączonych starorzeczy na których łapaliśmy bękarty teraz są tylko zielonymi plamami tataraku z bagienkiem pod spodem

I tylko bobry mają się nieźle

 

A żeby tak całkiem nie było to nie w temacie to dopływ Wisły jest

Edytowane przez jajakub
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wniosek nasuwa mi się jeden. Kłóci mi się z moim poglądem, że wodzie należy dać odetchnąć i przyroda da sobie radę sama. Tu przyroda zdaje się być jednym z winowajców. Może trzeba jej pomóc i zarybiać, zarybiać i jeszcze raz zarybiać. Odnowić pogłowie przetrzebionych gatunków, a do przepisu zakazującego zabierania ryb dodać kontrole, aby był prawem, a nie fikcją. Nic innego nie przychodzi mi do głowy, a czas wydaje się sprzyjający, bo do zarządu OM trafiło kilka zdrowo myślących osób. Chyba należy to zrobić, kierując się zdrowym rozsądkiem, bo na lekturę pustych rejestrów jest już za późno.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wniosek nasuwa mi się jeden. Kłóci mi się z moim poglądem, że wodzie należy dać odetchnąć i przyroda da sobie radę sama. Tu przyroda zdaje się być jednym z winowajców.

Raczej nie przyroda... Zresztą na każdej wodzie czynniki negatywne mogą być różne, na jednej zbyt duża presja i masowe wyjadanie ryb, a na innej zmiany ekologiczne (+ presja ;)). Ale tak, zarybienia, ochrona, ograniczenia - ten splot zapewne poprawiłby rybostan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romek to chyba nie jest takie proste z tym wyjedzeniem

Mam taką średniomałą rzeke na którą jeżdzę od kiedy pamiętam

I jak to zwykle młody zaczynałem od szczupaków.

Były ryby, byli wędkarze i kłusownicy

Teraz szczupak jest jak Yeti (podobno ktoś zna kogoś kto go widział) presja wędkarska znikoma, kłusownicy sporadyczni

A jedyna rzecz która zmieniła się od tamtej pory (pewnie nie jedyna ale ta jest oczywista) to brak wiosennych wezbrań rzeki jak woda wylewała na łaki, ryba miała sie gdzie wytrzeć a narybek odchować

Teraz woda rwie cały czas w korycie, mało zastoisk (usuwane powalone drzewa), znikneły stada uklei którymi bawiłem się ze spławikiem, leszcz zamienił się w krąpia a nielicznego bolenia łatwiej złapać niż szczupaka.

Woda nie śmierdzi jak kiedyś bo ścieków nie spuszczają ale za to brudniejsza bo płynąc prosto zbiera mulasty osad z brzegów.

A kilka połączonych starorzeczy na których łapaliśmy bękarty teraz są tylko zielonymi plamami tataraku z bagienkiem pod spodem

I tylko bobry mają się nieźle

 

A żeby tak całkiem nie było to nie w temacie to dopływ Wisły jest

W 100% opis pasuje do Wieprza i raczej o nim piszesz. Mam identyczne obserwacje. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy, nie jest łatwo nad Wisłą, ale też nigdy łatwo nie było (przynajmniej dla mnie). Ileż to razy o kiju, ileż razy bez życia na wodzie, ileż razy bezsilność na spienionej atakami wodzie...

 

post-45828-0-75899300-1658744402_thumb.jpg

 

post-45828-0-13869800-1658744357_thumb.jpg

 

Jeśli chodzi o rozmiar tego poniżej, to jeśli jeden z prezentowanych w wątku sumków ma 155 cm, to ten mój ma 155+60-30 ;)

post-45828-0-78726300-1658744340_thumb.jpg

 

Pozdrawiam i łamcie na dużych! :)

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy, nie jest łatwo nad Wisłą, ale też nigdy łatwo nie było (przynajmniej dla mnie). Ileż to razy o kiju, ileż razy bez życia na wodzie, ileż razy bezsilność na spienionej atakami wodzie...

 

 

Nikt nie twierdzi, że nic się nie da złowić, rozmawiamy o pogarszającym się stanie zasobów... No chyba, że chcesz powiedzieć, że ryby jest na grubo tylko np. zmieniła zwyczaje i trudno ją złowić. Naście lat temu o kiju wracałem sporadycznie, bo nawet nie pamiętam takich sytuacji. Nie wiem czy było łatwo, starzy wyjadacze łowili wtedy dwa razy więcej ode mnie. Chyba już nad Wisłę nie zaglądają... 

 

P.S. Też w tym roku coś tam złowiłem, co nie znaczy, że jest zadowalająco.

Edytowane przez MaleX
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety z tymi śniętymi rybami to nie fejk. Mam film na fb jeśli ktoś jest zainteresowany. Kolega był wczoraj na wodzie nagrał film z tego zajścia, wysłał mi i dzwonił na służby.

 

Łowić się łowi, ale dam przykład na sumach. Kiedyś w sezonie łowiłem około 100 szt. Teraz o wiele mniej, fakt że też mniej przykładam uwagi do tej ryby ale w dobrych latach przez sezon miałem może 3 wyjazdy bez kontaktu. Teraz statystycznie jest ich duuuużo więcej. Podobnie jest z każdą inną rybą.

Edytowane przez Lucas
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Wami co do zasady. Jest jednak jeden wyjątek - bywały lata, że kleni było sporo mniej niż obecnie.

 

100 sumów w sezonie, to dla mnie astronomiczny wynik. Ja tyle przez całe swoje życie nie złowiłem. Domyślam się, że chodzi o początek ery trollingu. Jest kilka osób, które z rozrzewnieniem te czasy wspominają...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby być precyzyjnym trzeba patrzeć wstecz na 30-40lat .Oczywiście że powodów jest kilka .Po pierwsze kwestia stanów wody w okresach np tarła .Co po tym że kleń się wytrze jak woda opadnie za 3 dni .Szczupak nigdy nie tarł się na wiśle ,wchodził w odnogi ,dopływy .Sam pamiętam jak w świdrze ich nie było zbyt dużo ale wiosną wchodziły i płyneły do dosłownie rowów i nimi w górę .Pamiętam że jako łepek widywałem w kwietniu kłusowników na zalanych łąkach którzy widłami lub na oczko a i gołymi rękoma kłusowali .  Jednak pamiętam już jako wędkarz w latach 90-95 jak na każdej wsi był rybak lub udający go kłusownik i co wieczór wypływali . Ryby były jednak .Więc co się stało ? Np kleń wyginął niemal w stosunku do tego co było . Nie za bardzo kto potrafił łowić klenie w wiśle ,ale nastał czas zawodów i to głównie na dużych rzekach i widziałem co niedzielę worki przypięte do pasa i w nich upakowane klenie w sosie z tarłowego mleczu .Tak kleń trze się w maju na przelewach i gdy tylko miał wymiar to w worek zawodnik pakował . Łowiłem je póżniej tak od czerwca do końca lipca i nie na spining .Brały najczęściej takie 40 ale były i 55 . Obecnie też są ale 15 -20cm i sporadycznie większe . Sandacz nigdy nie był częsty ale był i rozwój technik wędkarskich ,echosondy i łowienie jesienią na tzw zimowiskach .Niech nikt nie mówi że nie. Zimowiska zajmują już od końca sierpnia .Czemu nikt nie łowi sandaczy na płytkie woblery na 0.5 m wodzie ? Doły ,rynny i 30 gr główka ,echosonda i wór . Z sumami trochę inaczej bo sprzętu nie było na duże ryby .Teraz jest i moda na sumowanie . Niestety ale nawet osoby tu obecne łowią np nocą z łodzi choć nie wolno ...Dobrze że wypuszczają chociaż .Fakt jest taki że stany wód psują efekty tarła ale jeszcze więcej wędkarze winni  a ściślej przepływ wiedzy i informacji . Kiedyś by łowić trzeba było lat praktyki i szło się jak po swoje a terez wędkarz z rocznym stażem wie wszystko ,gdzie jak na co i kiedy . Gdy ktoś ogłosi że tu i tu jest super i extra tanio np wakacje to natychmiast chętnych multum . To samo z rybami ,gdy gdzieś się pojawią i biorą to spęd natychmiast . 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

roberto7,
ja je łowie na płytko :) Nie mogę zdzierżyć takiego łowienia, jak opisałeś.

Lukas,
100 sumów to mega wynik. W normalnym sezonie wyciągam w graniach 30.
Oczywiście bywało więcej, max trochę ponad 50, ale wtedy wędkowałem też w Azji lub Hiszpanii.
W tym sezonie mam na razie 7 w miesiąc. Jeśli połowie w sierpniu i wrześniu będzie max 20-25.

Edytowane przez korol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...