Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Powiedzmy byłem jednym z pierwszych łowiących na stacjonarke, zrywki itd w PL, miałem dużo czasu, dużo kombinowałem, wyjazdy na Pad do Włoch dawały dużo wiedzy. A no i na kwok wtedy też dobrze sumy gryzły. Na spinning i troling mało w życiu złowiłem sumów. Może łącznie ze 20 szt. Piotrek my się trochę znamy ale z innego forum ???? jeszxze wtedy studiowałeś ????

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami się zastanawiam , czy to co się dzieje( czajka (tu osobne omówienie) , zrzuty syfu, teraz to) to czasami nie celowe działania? Że tak ma być , żeby stwarzać problemy które później będą "rozwiązywane " coraz to nowymi rozporządzeniami i podwyżkami za oczyszczanie wody itd... Zostaniemy My jako ostatni Mohikanie którzy będą coś chcieli zrobić dobrego dla wody , a na których będzie spadało odium oskarżeń bo "ryby zabierajo "

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielokrotnie zabierałem się do napisania paru zdań o warszawskim odcinku Wisły. Film Walickiego przekonał mnie ostatecznie. Zakładam, że to co mówi, to jego szczere refleksje. Zresztą, jak się w tym doszukiwać parcia na świecznik i oczekiwania poklasku? Ale do rzeczy. Nad Wisłą jestem bardzo często od trzech lat. Mam do niej rzut beretem, a rybę życia udało mi się złowić w sierpniu 2021, więc dość szybko. Kolejne miesiące stopniowo studziły oczekiwania, choć trafiały się jakieś ryby. Zeszły rok przyniósł zwątpienie i pewność, że wielki boleń trafił mi się, jak ślepej kurze ziarno, a nie jako zapowiedź kolejnych emocji. Ten rok jest nie lepszy, choć maj dawał pewne nadzieje na połowienie boleni. Wychodzę z założenia, że nie stałem się ani gorszym, ani lepszym wędkarzem. Do tego drugiego niezbędne są kontakty z rybami, a tych jest jak na lekarstwo. W pierwszej kolejności szukałem przyczyn takiego stanu rzeczy w swoim niezrozumieniu wielkorzecznego wędkowania. Jednak kolega, z którym szwędam się nad rzeką podziela mój niepokój. On łowi na Wiśle dłużej, jest w tym ode mnie lepszy i twierdzi, że ryb w Warszawie dramatycznie ubyło. Zwróciłem uwagę, że nasz czas spędzany na rybach upływa głównie na dyskusjach, dlaczego z roku na rok jest coraz gorzej. Mało się dzieje, to chce się wiedzieć dlaczego. Spotkania z innymi spinningistami kończą się tym samym podsumowaniem. A tych też ubywa. Trudno się im dziwić. Zostali najwięksi (nocni) spece i sentymentalni marzyciele. Śledząc wątek na forum gołym okiem widać ubywającą z każdym rokiem ilość złowionych ryb. Sumów nie lubię łowić i tego nie polubię. Kłopot z sandaczem jest taki, że może być wytępiony. Upatrzyłem sobie bolenie i klenie. Gatunki kulinarnie nieatrakcyjne, wymagające od wygłodniałego gumofilca za dużo cierpliwości, za dużo czasu i za dużo strat w przynętach. W teorii wybór idealny. Warszawski odcinek powinien być wymarzonym środowiskiem dla obu gatunków. A jest inaczej. Kwestię zanieczyszczenia rzeki raczej należy wykluczyć. Był syf, były ryby, jest czyściej, jest gorzej. Pomijam tak niewinną rzecz, jak obowiązujący w Warszawie no kill dla drapieżników. Żeby wypuścić, trzeba coś złowić, a wejście przepisu wstrzeliło się w mizerię. Mam pewne wytłumaczenie, ale nie mam wiedzy ichtiologicznej, więc nie wiem czy jest sens snuć spiskowe teorie. Jest film o introdukcji łososia w Wiśle. Główny problem, na który natyka ten projekt, to zrzut ciepłej wody w Kozienicach. Jeśli ryby w Warszawie nie zostały wyłowione, a według mnie nie zostały, a jest ich coraz mniej, to może rzecz w rozmnażaniu i w stopniowo wymierającej, kurczącej się populacji? Mroźnych zim jak na lekarstwo, lata gorętsze, niżówki coraz częstsze, do Warszawy dodatkowo spływa cieplejsza woda, niż powinna. Czy to może być źródło problemu?
Cześć, gdy chyba 8 lat temu wróciłem do wędkarstwa, łowiłem głównie na Wiśle na grunt. Rzucało się ciężarek i czerwonego i była zabawa. Minęło 2 lata i zacząłem stosować zanętę i to nie zawsze dawało efekty. A jak przesiedzieliśmy całą noc i na 6 wędek i 4 rodzaje przynęt nie mieliśmy nawet puknięcia to jebnąłem grunty w kąt i wziąłem się za spining. Początkowo dużo rwałem i mało łowiłem. No ale swoje trzeba wychodzić. Po 2 latach było lepiej. Nawet sandacze i szczupaki udało się złowić. Zeszły rok był fatalny i też już chciałem to rzucić. W tym roku jest dużo lepiej choć nie jest to eldorado. Chodzę zazwyczaj wieczorem i na noc. W piątek trafiłem nawet fajne (jak dla mnie) klenie 40 z małym +.

Ale jak czytam że pzw zarybia sumem lub kleniem którego drobnicy jest pełno a nie sandaczem, szczupakiem lub jaziem to ja się zastanawiam kto pisze te operaty. Nie raz idę z wędką porzucać i większość czasu siedzę i odpoczywam, a jak jestem z kumplem to tak jak napisałeś, więcej gadamy niż łowimy. Pozdrawiam 3905f0ab70e7eb18f1a53207374643f8.jpg

 

Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat nieco spadł, więc podbiję.
A mianowicie - zauważyłem, że na odcinkach na którym dane jest mi połowić, tudzież poobserwować z brzegu warszawską Wisłę - zaobserwowałem relatywnie więcej spływów brzan niż "pokazów" bolenia. Kiedyś trend/tendencja była raczej odwrotna... Czy macie podobne spostrzeżenia?

Od pewnego czasu boleń mnie tak nie kręci...postanowiłem łowić z premedytacją brzany...kto zna temat wiślański wie zapewne, że to zdanie (łowić ryby powtarzalnie za pysk, jest zadaniem nieco trudnym...niepowodzenia są tu wkalkulowane).
Pomimo tego, że aktualnie namierzenie stanowisk brzan (brzanowisk) jest relatywnie łatwe (niżowka), to zachęcenie Tych Pań do brań nie jest już takie łatwe. A tym okresie łowiłem na przynęty 5 cm i nieco większe...bez powodzenia ...na mniejsze przynęty (3,5 cm z dociążeniem) było nieco lepiej...(mam na myśli wielogodzinne brodzenie i łowienie wiemy w jakim stylu). Wiem, że niektórzy z powodzeniem na Wiśle łowi na wobki 7-8 cm, ale to chyba w okresach intensywnego żerowania?
Pozdrawiam serdecznie Adam

 

post-66495-0-74944100-1659043594_thumb.jpg

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                         :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj byłem nad Wisłą, może trzeci/czwarty raz w tym roku. Od kilku lat kompletny brak czasu. Miejsce poniżej Warszawy, parę fajnych kleni i okoni od 11 do 14, później co rzut to papier toaletowy na kotwicach...

Na sam koniec na 1cm wobka mega uderzenie 15 minut walki i spięcie... Ehh. Wędka 1-7g

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powyżej stolicy piach .piach i jeszcze raz piach . Miejscami od brzegu do brzegu szukać trzeba miejsca by pontonem przepłynąć a jeśli się udaje to czasem 3 metrową rynienką przy brzegu lub wyspie . Na odcinku ok 15km znalazłem 4 miejsca z wodą powyżej 5m ale są to kilkunastometrowe dołki które otacza piach i zazwyczaj poniżej przelewów . Ryby nie chcą współpracować a okoni i kleni nie łowię w zasadzie ,w ogóle poniżej 8 cm z przynętami nie schodzę . Jednak nawet gruntowcy narzekają na brak brań a jesli nawet coś zlowią to pojedyńcze ryby godne uwagi . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, ostatnio wybrałem się towarzysko ze znajomymi na piwko nad Wisłę i oczywiście wziąłem wędkę. Po drodze spotkałem chłopaków z Fishingstore ubierających śpiochy przy samochodzie.

Ale nie o tym.

Usiedliśmy na jednym z moich ulubionych miejsc i gadamy pijemy a ja łowię.

Łowiłem na bzyka i zauważyłem już prawie przy brzegu potężną falę za nim, myślałem że to kleń więc zatrzymałem woblera i fala zniknęła. Po kilku rzutach zmieniłem na rapale minnow ul bo stwierdziłem że mógł to być boleń. To był strzał w 10. Szybsze prowadzenie dało skutek, po chwili zatrzymanie, opór i wyjazd plecionki ze szpuli. Tyle że z rybą nie trafiłem.

I się trafił kaban.

Zdjęcia to kadry z filmu bo rybka po wychaczeniu i przy pozowaniu do foty wymknęła mi się z rąk i wjechała do wody na odległość wędki. Nie chciałem jej już przyciągać, więc tylko ustawiłem ją wędką w pozycji żeby odpoczęła i po chwili wystrzelił.

Niestety nie mierzona i bez foty.

Może jeszcze się trafi. 261e9f7a176316e7dcad558017a327c7.jpg64954a2b8b36e65302fd2da1317ef2c0.jpg

 

Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez Piotrmurzyn
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem w piątek na 4h, pierwszy raz taka "poważna" wyprawa w tym roku nad Wisłę, a bodajże 4 w ogóle....Godziny mocno nie wędkarskie bo 12-16, ale niestety życie serwuje ostatnio dużo zaskoczek.

Byłem poniżej WA, okolice Dębówki. Rzeczywiście ilość piachu przeraża, jeśli chodzi o ryby to 3h machania za bolkiem - bez kontaktu. Na ostatnią 1h zjechałem trochę niżej na wydawało mi się bankowe miejsce na klenia - tak aby ręka zaśmierdziała....niestety nie spodziewałem się, że woda w tym miejscu przestała płynąć :D

Także wypad z kompletnym "0".

 

Jutro sprawdzę co się dzieje w porach trochę bardziej wędkarskich, planuję być nad wodą ok 5ej - patrząc na wcześniejsze posty, szału się nie spodziewam B)  Jednak trzeba zacząć się z Królową przepraszać i liczyć że na jesieni przebaczy dotychczasowe zaniedbanie z mojej strony....

 

Pozdrawiam,

malcz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejsze popołudniowe brodzenie w poszukiwaniu brzany zakończone miłym akcentem (brzany kompletnie odmówiły współpracy), na 4 cm wobka SDR z 2 gr. dociążeniem, prowadzonego w silnym nurcie, stukajacego o kamienie, tempem istnie pielgrzymkowym, przyłożył bolesław.

Prędzej spodziwałbym się innej ryby ????

Ot taka miła niespodzanka ????

Pozdrawiam

Adam W.

post-66495-0-14760500-1659556239_thumb.jpg

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio trochę bez weny. Nie chciało mi się wstawać, czy też zatrzymywać na te 40 min, by za chwilę przebierać się w garnitur.
Dziś też tzw. "jeszcze minutka" potrwała od 2.05 do 2.48 :)

Ale w końcu się zwlokłem i wygląda, że było warto. Woda cieplutka, pogoda nie pod sandacza, ale przecież muszą coś jeść, prawda?
Nie pasowały ciężkie zestawy, to spróbowałem na lekko. Wziął na wobka od Kielo.
Bardzo dobra kondycja, grubiutki, odpasiony. Na początku odjechał trochę z nurtem, zachowałem spokój.
Miłego dnia. :)

post-57267-0-08594200-1659679459_thumb.jpg

PS
Czy to dowód, że Warszawa sandaczem stoi? Z pewnością nie.

Edytowane przez korol
  • Like 25
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...