Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Jakoś nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć chodzenia po mazowieckiej Wiśle z kijem do 5g. Przecież tu wystarczy kleń czy jaź 50tak i jest problem ze sprawnym holem(a takie ryby to nienejst jakis ewenement)... o przylowie bolka, brzany, czy nawet 80cm wąsa nie wspomnę, a są bardzo częste.

Rozumiem, że komfort łowienia małymi przynetami jest większy na UL, ale miejmy na uwadze dobro ryb, które chcemy wypuścić.

Osobiście za spinningowym bialorybem chodzę z parabelka do 18g i wcale nie czuje, żeby to było za dużo. Łowię głównie bzykami i na cienkiej, mocnej pletce latają wystarczająco daleko.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć chodzenia po mazowieckiej Wiśle z kijem do 5g. Przecież tu wystarczy kleń czy jaź 50tak i ......

Tzn że mało wiesz

Wisła to nie tylko opaski, nurt, główki itp

Kupę czasu chodziłem po Wiśle (Lubelskiej) z ul i żyłką 0,12

I ani ryb przesadnie długom holem nie zażynałem ani za często duże ryby żyłki mi nie rwały

Za to np w październiku jak było odrobinę słońca mogłem prawie na zawołanie łowić sobię fajne klenie na odnogach

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tak na marginesie, to brzany skaczą. Chyba już się nie mogą doczekać ;)

Też je widziałem spacerując wzdłuż brzegu, jeszcze chwilę odpoczynku mają...chociaż minimalnie za wysoki stan się zapowiada na brodzenie wraz z początkiem sezonu, ale zobaczymy ????

Pozdrawiam,

Adam W. (Wacha)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn że mało wiesz

Wisła to nie tylko opaski, nurt, główki itp

Kupę czasu chodziłem po Wiśle (Lubelskiej) z ul i żyłką 0,12

I ani ryb przesadnie długom holem nie zażynałem ani za często duże ryby żyłki mi nie rwały

Za to np w październiku jak było odrobinę słońca mogłem prawie na zawołanie łowić sobię fajne klenie na odnogach

Pewnie mało wiem, ale jak widać taki jeden, co wie na pewno więcej, też podziela moje zdanie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie ujmując Korolowi ale z tego co kojarzę to On łowi głównie nazwijmy to w nurcie

Tzn szuka ryb na rafach itp miejscach trudnych technicznie że względu na nurt i zawady

Dodatkowo klenie I jazie łowi niejako przy okazji swoich ukochanych brzan

Wiec akurat tam łowienie ul jest nienajwlaściwsze choć jego sprzęt brzanowy mocarnym nazwać nie można

Natomiast wszędzie tam gdzie woda wolniej płynie, nie jest sfalowana, nie ma zwarków, szypotow lub są kameralne gwarantuje Ci iż przy łowieniu "bialych" drapieżników ul w większości przypadków pobije jego sprzęt na głowę

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj chwilę przed zmierzchem sandacz +85 cm z brodzenia. Tyle z pozytywów.

 

Dopadła mnie - inna niż dotąd - klątwa pierwszego rzutu. Ale od początku. Jest godzina ok. 20:00. Wodowskaz na bulwarach oscylował wokół 126 cm, mówię sobie...no może z kijem uda mi się wejść na jedną metę...dojście zajęło mi nieco więcej czasu niż przypuszczałem (w tym sezonie jeszcze mnie tu nie było, nie wchodziłem tu też nigdy na wodzie +120 cm). W międzyczasie połowa nieba pokryła się ciemnymi chmurami, które niebezpiecznie zaczęły zbliżać się do mnie. Zapowiadał się gruby deszcz. Ustawiam się w wytypowanym miejscu, zakładam typowo sandaczowego woblera, pierwszy daleki rzut, mniej więcej w połowie zwijania i coś siedzi...ładnie pracuje, ale wędka z dużym zapasem mocy śmiało daje radę... w podbieraku melduje się piękny, pierwszy w tym sezonie wiślany smoczek. Szybka próba uwiecznienia zdobyczy (zaczęło mocno padać) - jedynie nad dużym, pływającym podbierakiem, kończy się tak, że rybka podskakuje a telefon wyślizguje mi się z ręki...i wpada do podbieraka (dotąd zachodzę jak ja to zrobiłem? ). No i tyle po fotce...a co istotniejsze, niebawem okaże się co z telefonem (aktualnie leży sobie w misce ryżu - Syn z rana zapytał mnie co to za potrawa będzie z tego przygotowywana ;) ).

 

Trochę zagotowałem się sprawą z telefonem (to już któryś raz jak zalewam telefon), a że deszcz i porywisty wiatr rozchulał się na dobre, mówię sobie... uciekam stąd (niemal środek Wisły), bo jak zaraz dojdą do tego błyski i grzmoty, to będzie całkiem niewesoło. Schodzę nieco szybciej niż się powinno w takich warunkach (już był mocny półmrok), wchodzę na spokojniejszą, w założeniu płytką i pozbawioną w moim mniemaniu podwodnych przeszkód i nierówności wodę, idę sobie na pewniaka ... i jak nie przyłożę w jakiś kamień... po sekundzie leżę już na wodzie max po kolana... akurat ten koziołek musiał komicznie wyglądać ;)

A żeby tego było mało, maszerując już po brzegu w gęstwinie traw, trzcin i innych zarośli, nastąpiłem przypadkowo na jakeś żyjątko...którym okazał się bóbr...w tym momencie wykonałem kolejnego koziołka, bo drugą nogą wpakowałem się w dołek ;)

 

Potwierdziło się, że jak woda idzie do góry, to coś tam można uhaczyć, ale trzeba też mocno uważać...to tak ku przestrodze dla innych...już nie powiem ile "ciepłych" słów usłyszałem po powrocie od mojej Żony, która przestrzegała mnie tuż przed wyprawą...

 

Pozdrawiam,

Adam W. (Wacha)

  • Like 23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..... telefon wyślizguje mi się z ręki...i wpada do podbieraka...

 

 

Polecam takie rozwiązanie - ETUI

 

Da się przez "toto" operować smartfonem i robić zdjęcia. Najlepiej dokupić sobie jeszcze PŁYWAJĄCY PASEK.

 

No i kijek do brodzenia... :)

 

A na przyczajone bobry, to sprawdza się najlepiej dobrze wytresowany przyjaciel... :D

Edytowane przez minkof
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam takie rozwiązanie - ETUI

 

Dzięki ;)

 

Etiu mam, ale z uwagi na to, że padał deszcz, wyjąłem z niego telefon do szybkiego zdjęcia...no i mam co mam...

 

 

 

Da się przez "toto" operować smartfonem i robić zdjęcia. Najlepiej dokupić sobie jeszcze PŁYWAJĄCY PASEK.

 

No i kijek do brodzenia... :)

 

A na przyczajone bobry, to sprawdza się najlepiej dobrze wytresowany przyjaciel... :D

Kijek do brodzenia też miałem przy sobie, bez niego bym nie wszedł. Co do bobrów...to my ludzie zakłócamy im spokój, one są u siebie, a my tylko gościmy w ich środowisku...choć wydaje mi się, że w ostatnich latach za dużo ich wszędzie...
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Co do bobrów...to my ludzie zakłócamy im spokój, one są u siebie, a my tylko gościmy w ich środowisku...choć wydaje mi się, że w ostatnich latach za dużo ich wszędzie...

 

Jest ich od groma. Chodzi o to, by nie wchodzić sobie w drogę. Zazwyczaj to się udaje, ale zdarzają się takie przygody jak Twoja... Boberek na pozór powolny potrafi wystartować na lądzie jak strzała :D Gdy człowieka zaskoczy, mało to jest przyjemne... Ja opracowałem system "wczesnego wykrywania i ostrzegania" ;)

 

Nie radzę sobie jeszcze z namolnymi egzemplarzami w wodzie. W tym roku raz zrezygnowałem z wędkowania, bo parka bobrów ewidentnie była zainteresowana przemieszczającym się obiektem na brzegu i pomimo usilnych prób, nie udawało mi się ich ani obejść ani "skłonić do oddalenia"...

 

Jako ciekawostkę dodam, że nad warszawską Wisłą, pojawiły się wilki, a to chyba jedyny naturalny wróg boberków... 

Edytowane przez minkof
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...