Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Też dziś moczyłem kija, brodząc. Tradycyjnie zabrałem dwie wędki.

Z samego rana sandaczyk pod 50 cm (na mocniejszy zestaw), potem z uporem maniaka próbowałem skusić wąsatki... prowadziłem wachlarzem 4,5 cm jugola z dociążeniem bez kręcenia korbką i po chwili coś trafiłem... hol w mocnym nurcie (przez moment myślałem, że to jakiś sumek)...w podbieraku zameldowała się piękna Basia, niestety przynęta poza pyskiem, nie liczy się.

 

Na wodzie mega spokój, nie zauważyłem żadnego spławu czy to bolka, brzany czy czegoś drobniejszego... dopiero po wyjściu z wody pierwszy spław brzany w trakcie naszej rozmowy...dostrzegł Piotr Pisarz...ewski, ktorego serdecznie pozdrawiam i życzę połamania, bo pewnie jeszcze łowi ????

 

Piękna pogoda, kto ma czas i możliwości, niech korzysta ????

 

Pozdrawiam,

Adam W. (Wacha)

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bez kozery Ktoś z tego Forum nazwał Ciebie Piotrek "Profesorem od brzan" ????

 

Gratulacje, bo wiem ile trzeba wiedzy, doświadczenia i obycia zdobytego nad wodą, aby potem móc delektować się takim pięknymi obrazkami jak na załączonych fotkach ????

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za miłe słowa :)

Muszę się przyznać, że przez ostatnie 2 sezony mocno je zaniedbałem. Przez to (albo dzięki temu patrząc z innej strony) kolega miał rafę dla siebie.
Tak jakoś ciągle coś wypadało, jak nie sprawy osobiste, to zawodowe, albo woda za wysoka, znużenie, brak motywacji, dzieci chore. Na początku bieżącego roku dodatkowo wyłowiłem się za granicą. Spełnienie przyszło dość szybko.

Ale na koniec i tak wróciłem na swoje ulubione kamienie, znów poczułem uderzanie pyszczkiem o dno, zaliczyłem wejście na przelew, chwilę niepewności, czy uda się odhaczyć i zwycięski bieg za rybą, całkowicie zapominając o BHP. Dodatkowo telekonferencja z "fabryką" ze środka rzeki, który to już raz? Przecież работа не волк, в лес не убежит..

Jakie podsumowanie? Mógłbym się próbować oszukiwać, ale i tak nie ma nic fajniejszego niż brzana na lekki spinning z głębokiego brodzenia.

 

post-57267-0-35325900-1697735763_thumb.jpg

 

  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za oknem pada, woda coraz zimniejsza, wkrótce podskoczy w górę. Zastanawiam się czy to już koniec?
Jeśli tak, to zakończenie było właściwe, takie, jakie powinno być.

Najpierw kilka razy wyłączyłem budzik. Pracowity tydzień zrobił swoje. Jednak wewnętrzny głos okazał się być silniejszy. Obudził się we mnie pod koniec sezonu, coś jak niedźwiedź po śnie zimowym.
Względnie ciepło, stan wody bardzo dobry, poprzedniego dnia dzieci do późna harcowały, jest szansa, że dłużej pośpią, żona nie zadzwoni, nie wyrwie brutalnie z raju. Jeśli nie teraz, to być może dopiero w przyszłym roku.

Jeszcze przed 5.00 zameldowałem się nad Wisłą. Ciemno, lekka mżawka. W drodze na łowisko nie spotkałem zwierząt, minąłem tylko jednego bezdomnego. Niebo czarne, światła miasta rozświetlały wodę. Na właściwe miejsce przedostałem się dość szybko. W końcu już tyle razy łaziłem po tych kamieniach, nie obawiam się nocnego brodzenia. Nawet je lubię :)

Woda zimna i zdawałoby się martwa. Żadnych ataków, spławów. W rzeczce którą kiedyś stworzyłem z ułożonych kamieni nic nie nocowało.
Kolejne bezowocne rzuty i wędrówka po ulubionych miejscach. Zaczęło się rozwidniać, pierwsi wędkarze, łódki, coraz więcej wędkarzy. Jeden wobler zerwany, drugi złowiony, kolejny zerwany. Mógłbym odhaczyć, ale postanowiłem nie wchodzić w łowisko. Nad głową przeleciały ze trzy klucze kormoranów. Czarne ptaszyska szukają lepszej miejscówki. W ogóle im się nie dziwię.

Spodniobuty już lekko ciekną, na przyszły sezon kupię nowe, a tymczasem robi się zimno. Co gorsze, budzik zadzwonił. Nie, nie chcę wracać.
Chwilę po drugim przesunięciu o 10 minut mam delikatne branie. Ryba jest duża, powoli krąży w łowisku nie potrafiąc się zdecydować, czy płynąć na przelew, w główną rynnę, czy może w górę rzeki. Przewidując sumowy przyłów holuje ją na granicy wytrzymałości zestawu. Ale coś jest nie tak, nie ma machnięcia ogonem, agresywnych zrywów, tylko takie krótkie miarowe odjazdy i ... stukanie pyszczkiem o dno. Kiedy wyciągnąłem ją z szalonego nurtu już wiedziałem że będzie moja. Za pierwszym razem, przy akompaniamencie dzwoniącego budzika trafiła do podbieraka. Jest, znów się udało!

Nie mam super zdjęć, ręce miałem już porządnie zmarźnięte.
post-57267-0-13903100-1697956919_thumb.jpg

 

Można wracać. Wychodząc z rzeki na brzegu spotkałem kolegę. Podobny wariat jak ja, chyba jeszcze gorszy :) Szybki pomiar zarysowania na kijku do brodzenia wskazuje na nowe PB, ale jeszcze na spokojnie sprawdzę. Po krótkiej rozmowie ruszam do domu, zimno, muszę się przebrać i to odwieczne pytanie, jak mocno zdemolowały mieszkanie?

 

W tym roku zacząłem przyłowem świnki i kapitalnymi krewniaczkami naszej brzany. Czy przyjdzie mi zakończyć fajną barbus barbus?
Może jeszcze nie, za kilka dni ostatnia w tym roku zasiadka karpiowo - jesiotrowa. Liczę na sukcesy. Na pewno też jeszcze pospinninguje, jeśli się zawezmę, coś się trafi. Ale jestem spełniony, misja wykonana, sezon mógłby się skończyć.

Następny cel - rekin z cętkami i paskami.

Na koniec kilka zdjęć ryby w jej ulubionym środowisku
post-57267-0-72693400-1697956924_thumb.jpgpost-57267-0-15229100-1697956931_thumb.jpgpost-57267-0-80868900-1697956937_thumb.jpg

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                                  good.gif

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"... Szybki pomiar zarysowania na kijku do brodzenia wskazuje na nowe PB, ale jeszcze na spokojnie sprawdzę...."                                                     

 

I jak, udało się?

Edytowane przez malcz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka ciekawostka.
Wyskoczyłem dziś rano na jakieś 40min na rafę gdańską. Wielkiej tajemnicy nie zdradzam, bo to raptem jedna z trzech powyżej Północnego, a normalny wędkarz i tak tam teraz nie wejdzie.
Po drugiej stronie, poniżej Spójni łowiło już 2 wędkarzy nastawionych na bolenie.
Jeden z nich zaciął dużą rybę. Hol zakończył się sukcesem, jakieś 35 metrów w dół rzeki. Nic dziwnego, mamy tam mocny nurt.

I teraz najciekawsze. Boleń został dosłownie przeciągnięty po kamieniach. Następnie przeniesiony dalej na trawę, gdzie rozpoczęła się odyseja - odhaczanie.
Gdy się w końcu udało go odczepić, został pozostawiony na trawie, a wędkarz poszedł na swoje stanowisko po miarkę. Potem było mierzenie, fotografowanie, a na końcu próby reanimacji.

W życiu nie uwierzę, że przeżył.


Czemu o tym piszę? Ten kilkudziesięciometrowy fragment brzegu jest miejscem cyklicznego zamęczania ryb. Czasem aż oczy bolą od upadających na kamienie boleni. I po co? Dla lepszego zdjęcia, albo głupiego filmiku na yt? Tak ciężko kupić podbierak i przytrzymać zdobycz w wodzie?
Na prawdę szkoda, że łatwo tam złowić.


A u mnie obcinka. To już druga w krótkim czasię, całkiem niedawno miałem na Grota. Są szczupaki :)

Edytowane przez korol
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"I po co? Dla lepszego zdjęcia, albo głupiego filmiku na yt? Tak ciężko kupić podbierak i przytrzymać zdobycz w wodzie?

Na prawdę szkoda, że łatwo tam złowić.

 

A u mnie obcinka. To już druga w krótkim czasię, całkiem niedawno miałem na grota. Są szczupaki".

 

Odnośnie ostatniego akapitu - a są są, potwierdzam. Mój sąsiad praktycznie kiedy się ze mną nie wybierze, to trafia zębatego, ostatnio i ja tu trafiłem. Warszawska Wisła to w mojej ocenie niekoniecznie szczupakowa woda, a jednak można się pozytywnie zaskoczyć ???? i to jest piękne w Naszej Królowej ???? ???? ????

 

 

My - brodzący wędkarze - nie mamy na szczęście tego problemu o którym piszesz a który rzeczywiście istnieje.

Ze swojego doświadczenia powiem tylko, że duży, pływający podbierak robi swoje... (ryba spokojnie sobie odpoczywa po często ciężkim dla niej holu), można w tym czasie na spokojnie się przygotować i - jeśli ktoś chce - cykać sobie zdjęcia... nawet sporo, ale zawsze należy pamiętać o tym, żeby ryba jak najkrócej przebywała poza jej naturalnym środowiskiem (wodą).

Nie ukrywam, że sam też lubię mieć fajne foto ze złowionym okazem, ale wyznaję zasadę, że po pierwsze liczy się ta ryba (zachowanie jej dobrej kondycji), a dopiero potem jej uwiecznienie, stąd czasami należy odpuścić, jednak wiemy - że niektórzy tak nie postępują - a mają się za wielkich "nokill-owców".

 

Szczególne podejście i troskę należy zachowywać już od samego poczatku, podbierając najlepiej jest chwytać rybę zwilżoną ręką, miarka (lub podłoże na które kładziemy rybę) również najlepiej aby była mokra... w przeciwnym razie mija się to kompletnie z ideą C&R...ryba po jej uwolnieniu - po takich przejściach jakie zaobserwował Piotrek - z bardzo wysokim prawdopodobieństwem będzie umierać powoli i w męczarniach...a przecież zupełnie nie o to tu chodzi.

 

I nie wiem czy w takim przypadku nie lepszym byłoby skrócenie jej tej męki...? Wiem, że opisany został tu przykład bolenia, którego mało kto (nawet z zagorzałych "mięsiarzy") zabiera po złowieniu, a dwa że na naszym odcinku między mostami nie wolno tego czynić, ale sam też widziałem parokrotne bardzo nieudolne obchodzienie się ze złowionymi rybami innych gatunków, które potem niby odzyskiwały wolność...tyle, że co z takiej wolności...? ????

 

 

Pozdrawiam,

Adam W. (Wacha)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czemu o tym piszę? Ten kilkudziesięciometrowy fragment brzegu jest miejscem cyklicznego zamęczania ryb. Czasem aż oczy bolą od upadających na kamienie boleni. I po co? Dla lepszego zdjęcia, albo głupiego filmiku na yt? Tak ciężko kupić podbierak i przytrzymać zdobycz w wodzie?

 

 

 

Piotrek przykład właśnie idzie z tych głupich filmików na yt (przestałem oglądać większość) jak Pan XY podbiera rybę ręką 6 razy bo nie może jej dobrze złapać zamiast wjechać za pierwszym lub drugim razem do podbieraka i poczekać chwilę żeby ryba odpoczęła a później robić zdjęcia no ale.........

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam jak to wygląda u karpiarzy, na lepszych łowiskach.
Tak się składa, że wiele lat karpiowałem, a w tym roku po długiej przerwie wróciłem do fachu. Jutro jadę na 2 dniową zasiadkę :)

Jak nie masz odpowiednio dużego podbieraka, maty/kołyski, środka do odkażania ran, to nie masz czego szukać na łowisku.
Koniec, brak wstępu.

Chcesz się bawić z dużymi rybami na delikatnym zestawie? Brak wstępu.
Nie potrafisz się obchodzić z rybami, a kamera uchwyci? Wypad z łowiska, więcej nie wejdziesz.




Moim zdaniem podbierak powinien być obligatoryjny. Nie ma podbieraka - mandat i koniec łowienia. Do przemyślenia jak zapisać wyjątek dla łowienia sumów.


Co do zdjęć. Sam przecież lubię mieć fajne.
Wydawało by się, że to takie proste. Złowioną rybę odhaczamy i trzymamy w podbieraku - w wodzie.
Ustawiamy sobie aparat/telefon i wyzwalacz na 10s. Wyciągamy rybę i cyk, mamy zdjęcie. Obecność bolenia poza środowiskiem wodnym ograniczona do sekund. W ten sposób można powtórzyć i się nic nie stanie.

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...