Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

Malcz, zapewne doświadczenie, czytanie wody, mety i lata spędzone nad wodą stawiają mnie w 4 szeregu za takimi postaciami jak wymieniłeś. Ale tutaj chodzi bardziej oto iż na miejscach które znam od kilku lat, gdzie łowiłem ryby, teraz ich poprostu niema, jeżeli są to nie biorą. Kogo nad wodą nie spotkam, od amatorów którzy wczoraj zaczęli po profesjonalistów którzy zjedli zęby na tej wodzie, każdy mówi że jest kiepsko i z roku na rok coraz większa studnia. Ja walczę dalej, nie będę się poddawał bo wiem że są duże ryby w tej wodzie choć napewno coraz mniej ale jednak są.

 

Kolejna sesja 19-23, zobaczymy czy zakończenie tygodnia będzie lepsze niż cały tydzień.

 

Pozdrawiam

 

Patryk,

zgadzam się - dobrze to ująłeś. Ja co prawda szczupaków w Wiśle nie szukam więc na ich brak nie narzekam, szukam innych ryb ale odczucia i wnioski mam takie jak Ty - zresztą o tym pisałem. Poddawanie się nie wchodzi w grę, człowiek za bardzo to kocha żeby się poddać....zresztą w imię czego? Własnej bezsilności? To byłoby bez sensu :)

 

Połamania wieczorem i daj znać jak Ci poszło.

Pozdrawiam,

malcz

Edytowane przez malcz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość DAWIDspinn

Myślę że przywiązywanie się do miejsc i sposobów łowienia to najgorsze co można zrobić. Czasem jest ciężko wstrzelić się w sezon. Wtedy trzeba kombinowac, zmieniać miejsca, taktykę i aż do skutku. Nie wolno iść utartym szlakiem "bo tu kiedyś brały na woblera". Łowię w tym roku w całkiem innych miejscach bo moje zeszłoroczne mety nie darzyły rybami, panowie nie bójcie się kombinować :)

Edytowane przez DAWIDspinn
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się wie gdzie, jak, przy jakiej wodzie, na co, o jakiej porze i przy jakiej pogodzie to idzie coś złowić. Ryby głupie nie sa i dni kiedy dobrze biorą należą do nielicznych. Pozostałe to szukanie i kombinowanie, ale mi to pasuje :). Moze jeszcze coś się uchowa w tej wodzie.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że przywiązywanie się do miejsc i sposobów łowienia to najgorsze co można zrobić. Czasem jest ciężko wstrzelić się w sezon. Wtedy trzeba kombinowac, zmieniać miejsca, taktykę i aż do skutku. Nie wolno iść utartym szlakiem "bo tu kiedyś brały na woblera". Łowię w tym roku w całkiem innych miejscach bo moje zeszłoroczne mety nie darzyły rybami, panowie nie bójcie się kombinować :)

machaj Wędą Ryby będą. Plus kombinowanie, ale bez przesady.

 

W piątek byłem 15:30-17:00 poniżej Spójni. Kleń 30cm, i taki sam Boleń.

Dziś rano praska strona, Śląsko-Dąbrowski a Świętokrzyski. Spad szczupaka 45cm oraz wyholowałem ze 20metrów żyłki z Trillem 7cm oliwkowym. Jako nowy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Włączę się do dyskusji o rybo-stanie warszawskiej Wisły. ^_^

Mając 10 lat ,w Dniu Dziecka uprosiłem ojca żeby zabrał mnie z sobą na ryby. Czyli  minęło 47 lat odkąd łowię w tej rzece. Nie będę nawiązywał do tamtych lat , bo to nie ma sensu .Interesujący jest czas bardziej współczesny , czyli cofnijmy się do roku 2011. Dlaczego ten rok , bo był to ostatni rok Wiślanej obfitości . Później było już tylko gorzej .

Pogrzebałem trochę w komputerze (pamięć już nie ta) i podam kilka gołych faktów z tego roku.Odniosę się tylko do jednego gatunku ryb, choć łowiliśmy oczywiście i inne.

W ciągu sezonu złowiłem dokładnie 169 boleni . W tym samym roku mój przyjaciel i towarzysz boleniowych wypadów złowił 217 boleni. Zaznaczam że liczyliśmy tylko ryby mające co najmniej 60 cm.

W następnym roku czyli 2012 z ledwością obaj przekroczyliśmy 100 boleni . Wtedy tłumaczyliśmy to że trafił się gorszy sezon. Jednak następne lata skorygowały nasze myślenie , bo co rok było gorzej.

Od dwóch lat ja łowienie boleni odpuściłem na rzecz innych ryb . Mój przyjaciel mocno walczył i zakończył zeszły  sezon  złowionymi 42 szt. ( cały czas mówimy o rybach powyżej 60 cm.)

 

Wnioski omg.gif same się nasuwają.

Edytowane przez Pisarz.......ewski Piotr
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"217 boleni powyżej 60cm w jeden sezon z rzeki Wisły" brzmi zupełnie tak jak "wczoraj wieczorem na błoniach narodowego wylądowało UFO".

 

Czapki z głów Panowie.

 

To se ne vrati...

Zdaję sobie sprawę że dziś trudno w to uwierzyć omg.gif. Oczywiście że bywały dni kiedy łowienie kończyło się o tak zwanym kiju :angry: , ale zdarzało się o wiele więcej dni kiedy kończyło się wynikiem dwu cyfrowym :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No coś w tym jest, mnie sandacze skończyły się też jakoś w tym okresie....później to już cień wcześniejszych wyników. Jak zaczynałem uczyć się nocnego sandaczowania (2003? 2005? jakoś tak...), koledzy chwalili się w listopadzie że 'ja to 156 wymiarków...', 'ja tylko 130, ale za to dwa ponad dychę...' :/  

Może głupie pytanie....ale czy na innych odcinkach rzeki też jest tak mocno odczuwalna negatywna zmiana? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie Na Wiśle ten sezon do bani. Jeden okoń piękny, ponad 40 cm, urwał żyłkę jak windowałem go do góry bez podbieraka na bulwarach i później sama drobnica. W miejscu gdzie łowiłem regularnie sandacze 50-60 cm, w tym roku 40 buszują :/ Miałem nadzieję, że w tym roku będą większe, ale chyba tak to nie działa na Królowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już kilka lat temu ograniczyłem wędkowanie o jakieś 95% na rzecz kajakarstwa, no i muszę wam powiedzieć, że o ile na rybach zazwyczaj jeden na kilka wypadów kończył się rybą, o tyle na kajakach jeszcze mi się nie zdarzyło pojechać nad wodę i nie pływać :D

Wręcz przeciwnie, zdarzyło mi się pojechać bez planu na pływanie, a i tak popływać :)

Odkąd zmieniłem hobby, z nad Wisły zawsze wracam usatysfakcjonowany. ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woda niska, 74cm. Tak słabego półrocza na Wiśle oprócz jednego ładnego sandacza przed końcem okresu nie miałem. Ani jednego szczupaka (pistolecika), w tamtym roku przez maj złapałem 9 wymiarowych. Obawiam się że to nie wina pogody itp. tylko coś jest na rzeczy. Dwie noce i nawet gumy nie pogryzło.....

pora szukać miejscówek w górę Wisły//

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie ten sezon masakra.

Odcinek od ujścia Swidra do Radwankowa.

W tym roku myślę, że około 20-25 wypadów po 3/4 godziny.

Z ryb wymiarowych jeden Bolek 65.

Reszta ryby do 30cm, których też nie było wiele.

 

jak z dojazdem od radwankowa?

dawno tam nie byłem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj wieczorem na dzikich podmiejskich rewirach....było tak martwo, że aż smutno. Poza kursującymi jak tramwaje wodne bobrami brak jakichkolwiek oznak życia w wodzie. Gdybym nie wiedział że "one" tam są, to uczucie jak wrzucanie przynęt do basenu :)

 

Pozdrawiam,

malcz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, znowu smutny powrót. Tutaj nie chodzi oto żeby łapać codziennie kilkanaście ryb po metrze, chodzi oto aby między braniami dużych ryb brały te mniejsze, a duże ryby trafiają się rzadko. I to nie jak ktoś tutaj pisze że jak potrafisz łowić i znasz wodę to złowisz. Książkowe miejsca okazują się pustynią, a ktoś wrzucić zdjęcie z Czajki jak złapał dużą rybę. W burdelu nie bywam i na czajce moja noga nie stanie.

 

Może i nie potrafię czytać wody jak inni, może nie potrafię dobrać miejsca do stanu wody i okresu, może nie potrafię dobrać przynęt, może i jestem amatorem. Ale wiem jedno, nikt mi w życiu nie wmówi że nie tracimy KRÓLOWEJ.

 

Z dnia na dzień które spędzam nad wodą i spotykam wspaniałych ludzi i podziwiam piękno przyrody po prostu jest mi kurwa przykro i smutno.

 

Dobrej nocy

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj polatałem z kolegą po praskich główkach i trochę się podbudowałem bo woda ożyła kiedy zaczęło zmierzchać. Oczywiscie nie przełożyło się to na wyniki, ale miło wiedzieć że jeszcze cos w tej wodzie pływa. Sam już nie wiem co bardziej frustrujące - kiedy brak jakichkolwiek oznak żerowania ryb, czy kiedy żrą i walą ci pod nogami, ale brać nie chcą. Skończyło się na sandaczyku 30cm i trochę większym kleniu spiętym przy próbie podebrania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorkiem pospacerowałem wzdłuż podwarszawskiej Wisły w godz.20-22.30, woda pięknie ożyła, sporo ataków niewielkich boleni, na przykosie zawinął się jakiś sum, tak więc dobra wiadomość - jeszcze nie wszystkie ryby z Wisły zostały zjedzone :-) Moje wyniki nie za specjalne, kilka kontaktów, 3 ryby na brzegu, w tym niespodzianka w postaci ok.30 cm leszcza prawidłowo zapiętego za pysk. Generalnie fajny wypad, a najważniejsze że odkryłem dla siebie nową, ładną wodę, rzadko uczęszczaną przez wędkarzy. Mam cel na nadchodzące tygodnie, może w końcu Królowa obdarzy jakimś ładnym rybem.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...