Skocz do zawartości

Warszawska i podwarszawska Wisła


tomek307

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie pierwszy raz na bulwary się wybrałem. Jedno miejsce mi się spodobało tylko i faktycznie z niego ryba.

Jak Bulwary i kleń to lepiej część zabetonowana, czy niżej przed Gdańskim, czy jeszcze poniżej mostu?

post-74616-0-90457000-1635069689_thumb.jpg

Edytowane przez miczel
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ktoś podpowie (bo nie byłem nad naszą Wisełką dwa miesiące z powodów zdrowotnych) gdzie szukać boleni są jeszcze w szybkich i głębokich rynnach czy już na spokojniejszej wodzie? Da radę jeszcze połowić coś z góry czy tylko z dna? Widać jeszcze aktywność powierzchniową? Idzie kilka dni niezłego ocieplenia jak na koniec października i początek listopada..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie byłem od 16.10, więc ciężko coś doradzać ale patrząc na to co się wtedy działo + doświadczenie z lat ubiegłych...na górze sportowcy na dole klocki, ja bym się już nie bawił w jakieś podchody powierzchniowe, cykada 15-20gr i jazda na skraju szybkiego nurtu i wyjścia na jakąś łaszkę albo przykosę, mam kilka takich miejsc poniżej WA i ryby tam stały...i pewnie stoją tylko czasu totalnie brakuje...

Pozdrawiam,

malcz

Edytowane przez malcz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry baleron Wojtek - również gratuluję.

 

Natomiast byłem uczestnikiem małego incydentu...zwróciłem grunciarzowi uwagę, że ma 3 wędki i jedną ma zwinąć...byłem dosyć uparty, może za bardzo...w końcu za grunciarzem wstawił się drugi....poleciały dość grube groźby w moją stronę, łącznie z tekstem że "upie...li mi łeb i żebym zamknął pi..ę i wypie...lał bo mnie połamie", koleś był wyjątkowo nerwowy, pewnie po paru browarach....odpuściłem jak się podniósł i zaczął iść w moim kierunku....niestety obok dwóch innych spiningistów nawet nie zareagowało...Panowie są w życiu dużo ważniejsze sprawy niż spokój....

 

Jak widać grunciarze są ze sobą bardziej solidarni...

Ja na takie ewentualności i chodzenie po krzakach nad Wisłą nabyłem kilka dni temu gaz ( mały, mieści się w kieszeni ) a skutecznie odstraszy/utemperuje agresorów.

Nigdy nie wiadomo na kogo trafisz i czy nie ma przypadkiem noża w kieszeni lub jest pod wpływem jakichś dopalaczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym rekomendował zostawić interwencje odpowiedniej do tego służbie, czyli policji.
Samemu nie ma sensu, w przypadku konfrontacji i wygranej i tak będą straty. Ubranie pobrudzone, porwane, kostki w dłoniach zbite, twarz w otarciach.
Wstyd potem iść do pracy na jakieś spotkanie. Jeśli przegrasz straty większe. Zawsze in minus.

Jeśli będziesz miał pecha może Ci pęknąć w głowie jakieś naczynie krwionośne i już więcej rybek nie połowisz.

Ten gaz to raczej na poprawę samopoczucia. Musiałbyś mieć żelowy i trafić w oczy. W stresie pewnie nie trafisz. Może nawet nie wyciągniesz.
Zwykły rozpylony w powietrzu tylko wkurzy napastnika. Za Sienkiewicza dostałem ze dwa razy gazem 11 listopada i trochę popiekły/po-łzawiły mi oczy, tak do wieczora.
W połączeniu z adrenaliną środek bardziej denerwujący niż odstraszający.


Tak ku przestrodze przypomnę może zajście znad Kanału.
Kajakarz wyszedł do dziadka i dziadek wygrał przez dźgnięcie scyzorykiem w serce.
Nie rozstrzygając jak było dokładnie, jeden sądzony, drugi w ziemi.

Edytowane przez korol
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym rekomendował zostawić interwencje odpowiedniej do tego służbie, czyli policji.

Samemu nie ma sensu, w przypadku konfrontacji i wygranej i tak będą straty. Ubranie pobrudzone, porwane, kostki w dłoniach zbite, twarz w otarciach.

Wstyd potem iść do pracy na jakieś spotkanie. Jeśli przegrasz straty większe. Zawsze in minus.

Jeśli będziesz miał pecha może Ci pęknąć w głowie jakieś naczynie krwionośne i już więcej rybek nie połowisz.

 

Ten gaz to raczej na poprawę samopoczucia. Musiałbyś mieć żelowy i trafić w oczy. W stresie pewnie nie trafisz. Może nawet nie wyciągniesz.

Zwykły rozpylony w powietrzu tylko wkurzy napastnika. Za Sienkiewicza dostałem ze dwa razy gazem 11 listopada i trochę popiekły/po-łzawiły mi oczy, tak do wieczora.

W połączeniu z adrenaliną środek bardziej denerwujący niż odstraszający.

 

 

Tak ku przestrodze przypomnę może zajście znad Kanału.

Kajakarz wyszedł do dziadka i dziadek wygrał przez dźgnięcie scyzorykiem w serce.

Nie rozstrzygając jak było dokładnie, jeden sądzony, drugi w ziemi.

Z tym dziadkiem i kajakarzem to chyba było odwrotnie. Co do Sienkiewicza prawda, lubił "na otro".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kajakarzem było jak Piotr napisał. Kajakarze dla zabawy przepłynęli po spławikach. Dziadek 70l posłał wiązankę. Kajakarze pomyśleli : nauczymy dziadka pływać! Wyszli na brzeg i do niego. Dziadek jak to wędkarz, miał nóż. I stało się......

 

Obaj przegrani jak korol pisze....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym rekomendował zostawić interwencje odpowiedniej do tego służbie, czyli policji.

Tylko ze te służby interweniują zbyt rzadko aby były skutecznym środkiem odstraszającym, a bierność wędkarzy na łamanie przepisów utwierdza osoby je łamiące o ich bezkarności. Dlatego należy upominać takie osoby, niekoniecznie do skutku, już samo zwracanie uwagi na łamanie przepisów wskazuje że innym to nie zwisa, że to widza i mogą zgłosić gdzie trzeba. Dla własnego bezpieczeństwa rozmowę należy prowadzić z  uprzejmością, unikając wulgaryzmów i eskalacji konfrontacji w kierunku rękoczynów, bo w takim przypadku jak pisał @korol zawsze są straty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co z tym drugim argumentem ?

Nikomu się nie chce, bo ta dyskusja pojawiała się już w wielu wątkach. Nudy.

Łowimy (i wypuszczamy, bądź nie) z egoistycznych pobudek. I tutaj nie ma różnicy.

Po prostu niektórzy starają się dbać o dobro wspólne i w tym celu stosują samoograniczanie tak, aby tego dobra zostało trochę więcej.

Z dobrem wspólnym mamy problem przez zaszłości historyczne. Do tego dołącza mocno promowany utylitaryzm oraz naiwne podpieranie się wątpliwym prawem stanowionym (kodeks zezwala, to biorę).

 

Gdyby wykazać się odrobiną empatii to jednak wolałbym wrócić do wody z dziurą po kotwicy, podduszony i z ubytkami w śluzie niż jakby ktoś miał mi dodatkowo na końcu rozciąć brzuch, wyrwać kiszki, a głowę powiesić sobie na ścianie. Wolałbym jednak żyć. Praktyka z nad wody pokazuje, że ryby przeznaczone do zabicia przeważnie cierpią więcej.

 

Na koniec kwestia uczenia się. Czy złowiona już ryba zapamięta na dłużej, kolejnym razem się nie skusi i dzięki temu przeżyje znacznie więcej i wyda potomstwo. Czy może w jej przypadku nie ma pamięci długotrwałej i weźmie znów komuś za dwa dni kończąc na talerzu. A może nieumiejętnie wypuszczona tylko przepłynie kilka metrów i padnie. W ostatnim przypadku też się nie zmarnuje, zostanie zjedzona.

Edytowane przez korol
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kajakarzem było jak Piotr napisał. Kajakarze dla zabawy przepłynęli po spławikach. Dziadek 70l posłał wiązankę. Kajakarze pomyśleli : nauczymy dziadka pływać! Wyszli na brzeg i do niego. Dziadek jak to wędkarz, miał nóż. I stało się......

 

Obaj przegrani jak korol pisze....

Jako zaznajomiony z osobami z drugiej strony konfliktu między kajakarzami a wędkarzami, z całą pewnością mogę powiedzieć, że nigdy kajakarz nie przepłynie po zestawie dla zabawy.

Na Kanale Żerańskim trenują regularnie kajakarze, sam też kilka razy tam pływałem.

Z perspektywy wody zazwyczaj ciężko wypatrzeć wędkarza z wyprzedzeniem pozwalającym ominąć zestawy, mi się to udaje tylko dzięki temu że przez większą część życia wędkowałem i wiem czego i gdzie szukać, a i tak bluzgi ze strony wędkarzy, czasem lecą też w moim kierunku.

Raz poleciały też kamienie, chociaż w żadną szkodę wędkarzowi nie wszedłem.

Woda jest dla wszystkich i trzeba spróbować rozumieć się wzajemnie.

W przypadku kanału wybudowanego dla różnego rodzaju jednostek pływających, oburzenie wędkarzy, będących tam "gośćmi", jest szczególnie niezrozumiałe.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... z całą pewnością mogę powiedzieć, że nigdy kajakarz nie przepłynie po zestawie dla zabawy...

Jeden już dostał kosą, więc nie byłbym tego taki pewny. Jeśli wyskoczył z kajaka do dziadka będącego na brzegu, to chyba nie na towarzyską pogawędkę, nieprawdaż!? Dążył do konfrontacji, bo jak wytłumaczyć że znalazł się w zasięgu pchnięcia?

Potwierdził to, spotkany na Wisłą kilkanaście lat temu, starszy sympatyczny pan, który twierdził, że to on go ''puknął''. Ile w tym było prawdy, dziś trudno orzec.

Łowiąc często nad Wisłą spotykam się z bezczelnością kajakarzy, choć tyczy to raczej amatorów. Płyną wprost po łowisku, zmuszając do zaprzestania rzutów, czasem nawet trzy metry od brzegu, mając kilkaset metrów wolnej rzeki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem o kajakarzach, nie wioślarzach. Ci ostatni pływają najczęściej z dala od brzegu i z nimi nie ma problemu. Niestety, często sami wędkarze podpływają z wody wprost na zajęte łowisko. Zdają się nie dostrzegać swoich kolegów na brzegu, o łamaniu regulaminu nie wspominając.                                 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...