Skocz do zawartości

Epitafium dla wędkarza polskiego...


ZedSet

Rekomendowane odpowiedzi

Jak zaczniesz grzebać to rzekome stowarzyszenie w miejsce jego rzekomych członków to na stypę po takim pogrzebie zamelduję się z dowolnie wybranym prze Ciebie trunkiem. Słowo!

 Skoro członki są martwe to stowarzyszenie też. Nie wiem na co czekasz. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@eRKa - walić już ten mój Poznański okręg, ale jak jadę na wody Pilskie, Wrocławskie czy inne też dopłacam za dniówkę,trzy lub tydzień-zależnie od czasu pobytu,ryb też nie zabieram i to dłużej niż w tym kraju zaczęto rozgrywać zawody na żywej rybie....mam napisać do PZW o zwrot tych wszystkich "nadpłaconych " według Ciebie środków, czy jak ?Nic osobiście do ciebie Panie Romku nie mam i nie jest to osobista wycieczka,ale nie rozumiem dlaczego zawodnik miałby nie płacić za łowienie na wodach innego okręgu. Chcesz startować-płać, ja chcę łowić i płacę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej lubię takich "zawodowców" co im się należy, przeco wpisowe zapłacone, zawodniki muszą mieć spokój na wodzie i żeby broń boze ktoś im miejscówki nie zajął, więc rezerwacja łowiska, a potem tylko chwalenie wytrzepanymi 3 okunkami na krzyz na boczny troczek i można siadać do kielby i wódeczki.

Edytowane przez perca fluviatilis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie ma możliwości zamiany waluty na roboczo-godziny to w takim razie płacę i wymagam a jeśli takowej zamiany nie ma w PZW to formuła stowarzyszenia PZW jest nieprawdziwa, oszukańcza w swych założeniach.

Praca społeczna ma to do siebie że się jej nie wymienia na waluty, dlatego jest pracą społeczną. Praca wymieniana na waluty to już sprzedaż - kupno.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki Bogu za wędkarzy jedzących ryby.....oby z rozsądkiem i poszanowaniem limitów.....dzięki nim promyk nadziei, że wędkarstwo w Polsce nie będzie zakazane jeszcze do końca obecnej dekady......chyba z tym jedzeniem nie jest zresztą tak źle, nawet jednej Odry nie potrafili przeżreć.....amatorzy :rolleyes:

 

czasami się dziwię, gdy spotkany nad wodą młody człowiek śmieje się z jerka.....no przecież takie nowoczesne wędkarskie trendy są tu promowane.....a ten młokos, schludnie ubrany, dobrze sprzętowo i technicznie przygotowany, do tego poglądowo zbieżny, drwi z tutejszej społeczności :ph34r:

 

no dlaczego?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@eRKa - walić już ten mój Poznański okręg, ale jak jadę na wody Pilskie, Wrocławskie czy inne też dopłacam za dniówkę,trzy lub tydzień-zależnie od czasu pobytu,ryb też nie zabieram i to dłużej niż w tym kraju zaczęto rozgrywać zawody na żywej rybie....mam napisać do PZW o zwrot tych wszystkich "nadpłaconych " według Ciebie środków, czy jak ?Nic osobiście do ciebie Panie Romku nie mam i nie jest to osobista wycieczka,ale nie rozumiem dlaczego zawodnik miałby nie płacić za łowienie na wodach innego okręgu. Chcesz startować-płać, ja chcę łowić i płacę.

  Jak będę łowił w innym okręgu - tak rekreacyjnie - i będę mógł rybkę zabrać(od kilku ładnych lat nic nie zabieram) to na takie opłaty nie mam zastrzeżeń. Jeśli zawody robi ktoś na zasadach komercyjnych, ale na wodach związku - do opłaty nie mam zastrzeżeń. Ale jeśli takowe zawody robi klub wędkarski - ludzie ze związku - podobno naszego - a okręg dodatkowo kasuje za prawo łowienia - to coś jest nie halo. Z zasady - zawody na żywej rybie - wody związkowe, jestem członkiem związku - więc za co mam dopłacać???

 

I nie chodzi o sumę tylko o zasadę. Taka opłata to znikoma część kosztów zawodów. Jadąc kilkaset kilometrów paliwo kosztuje kilka setek...

 

A żeby nie było - są okręgi - czy może organizatorzy zawodów mają "chody" u władz okręgu,  którzy potrafią być normalni i takiej dodatkowej opłaty nie żądają. 

 

A średnia na takich zawodach to ok rybki na łeb... więc to bardziej spotkanie towarzyskie niż zawody sportowe...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc...zamykamy wieko!
Post sponsorowany przez wędkarzy, z którymi miałem ostatnimi czasy kontakt w sprawach ważnych i mniej ważnych oraz tych, których to spotkałem nad wodą.
Po cichu łudziłem się i liczyłem na to że ktoś wytłumaczy mi jak to nie mam racji i objawi prawdę mi nieznaną, jaki to  świat wędkarski jest wspaniały, pełen ludzi z pasją, trzymających swój los w rękach.
No nie...
W zamian dowiedziałem się że system rypie nas w tyłek a ja piłem sikacze na łódce zamiast łowić ryby ze schludnie ubranym młokosem, który ma zbieżne poglądy.
:)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile właściwie zrozumiałem Twoje intencje, założenie wątku miało na celu pobudzenie tutejszych wędkarzy do zwalczenia w sobie tumiwisizmu i mamtowdupizmu. O wyleczeniu się z płacę/wymagam nie trzeba chyba wspominać. Mój pogląd w tej kwestii jest taki, że kojarzy mi się to z nawoływaniem pewnego gościa z siwym jeżem na głowie. "Towarzysze pomożecie?". Nie jest chyba tajemnicą, że komunizm jest ustrojem niereformowalnym, a Gierek był człowiekiem, który miał w głębokim poważaniu i tych, których nazywał towarzyszami i to, jak będzie się im żyło w Polsce. Nie przypinam Ci jego łatki. Raczej chodzi mi o zachęcanie do reformowania czegoś niereformowalnego. Jeśli w moich wynurzeniach zacząłeś doszukiwać się pomysłów reformowania zastanego stanu rzeczy, jesteś w błędzie. Jestem za rewolucją i marzy mi się zburzenie i zbudowanie wszystkiego od nowa, na zupełnie innych zasadach. Dlatego pisałem o wędkarstwie jako o sporcie. Dlatego pisałem o C&R (co uznałeś za niewarte komentowania). Dlatego pisałem o odgórnym wykurzeniu znad wody tych, którzy traktują wędkarstwo w sposób jak najbardziej interesowny. Karta się musi zwrócić. To słyszę nad wodą najczęściej. Od wielu lat jestem przekonany, że mentalności tych wędkarzy nie da się już zmienić. Dzieci łowiących z nimi pewnie też. Ci, którzy mieli zmienić się w sportowców już to zrobili i jest ich garstka. Gdyby tych pozostałych było mało, można by machnąć ręką, zakasać rękawy i zacząć działać. Tymczasem jest ich kilkadziesiąt, bądź kilkaset razy więcej niż nas i zangażowanie, o którym piszesz, może doprowadzić w najlepszym wypadku do depresji. Przykład z OM. Mam znajomego. Wędkarz społecznik. Działa aktywnie w PZW. Wierzy, że można coś zmienić. Wierzy, że mu się udaje. Wierzy, że determinacja przyniesie sukces. Zatroszczył się o wodę. Są w niej ryby. Dba, pilnuje, pozyskuje na to pieniądze. Jest bezinteresowny. Poświęca na to masę czasu. Fajnie? Ano nie bardzo. Od kilku lat można z nim porozmawiać, ale niekoniecznie o wędkarstwie. Można porozmawiać o tym ilu złapał i pobił kłusowników, jak mu się udają patrole, jak dopilnował tarlisk, ile ryb może być jeszcze w wodzie, a ile zostało zberetowanych. Można usłyszeć, ilu ma wrogów i jakich używają forteli, by mu napsuć krwi. Można z nim porozmawiać, ile kasy na swoją działalność udało mu się

podstępem wyrwać z Twardej, a ile przeszło mu koło nosa. Można dowiedzieć się, dlaczego Warszawa ma rekordową ilość strażników SSR, których nie ma nad wodą, i dlaczego PZW jest głuche na jego monity w tej sprawie. Napisałem wędkarz społecznik? Powinienem napisać były wędkarz i niepoprawny optymista marzyciel, z poważnymi zadatkami na obsesję. Jeśli chcesz zreformować system, może w pierwszej kolejności odwiedź fora zrzeszające półmilionową grupę smakoszy białka. Taki eksperyment na żywym organizmie. Wrzuć post z początku wątku i przemów im do rozsądku. W demokratycznie zarządzanym stowarzyszeniu powinni stanowić miażdżącą siłę, zdolną do przekształcenia polskich wód w kipiące od ryb wędkarskie eldorado. Lepiej zrób to zakładając fake'owe konto, bo możesz mieć potem nieprzyjemności. Zwracanie się z tym do nas, w gruncie rzeczy jest nieuczciwe, bo starasz się podburzyć garstkę wędkarzy przeciw zadowolonej (otumanionej) większości. Wielokrotnie, demokratycznie wybrane władze naszego stowarzyszenia, poddawały konstruktywnej krytyce takie próby jątrzenia wędkarskiej braci.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio? Komunizm? :doh:  Nie mieszaj polityki i ideologii z pasją i hobby/sportem. Grzecznie proszę....
Piszesz o rzeczach, o których sam nie wiesz jak to zrobić. Przykład: "Dlatego pisałem o odgórnym wykurzeniu znad wody tych, którzy traktują wędkarstwo w sposób jak najbardziej interesowny. Karta się musi zwrócić."
Niby jak chcesz wykurzyć takie osoby? Będziesz im sprawdzał kolor podniebienia przy wydawaniu karty wędkarskiej? :lol: 

Ale jest jeszcze lepiej: "Zwracanie się z tym do nas, w gruncie rzeczy jest nieuczciwe..."
W gruncie rzeczy na tym forum są ludzie, których nie widziałbyś w swoim idealnym systemie. Ba nawet byś ich wykurzył.. :) Myślałem że o tym wiesz ale... :)
Na koniec, nikogo nie staram się podburzać, nawet jakbym chciał to na pewno nie trupa. :)

Wczoraj byłem nad wodą karmić klenie kaszą. Widziałem jak "zły system" walił gumą pod przepławką. Taka wrocławska tradycja. :)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio komunizm. Obecne PZW dostało w zarząd polskie wody od komunistycznej władzy. Były one wtedy fikcyjnie publiczne, podobnie jak ówczesny, utopijny ustrój. Władza traktowała wszystko jak prywatny folwark. PZW było traktowane przez władze dokładnie tak, jak dziś WP. Taki państwowy nadzorca. I komunizmu w tamtej postaci już nie ma, a jego twór pozostał w niezmienionej postaci. Obrażasz się na sprawowanie kontroli nad wodami przez państwowy urząd? Ja nie, bo w mojej bajce to urząd, który w imieniu społeczeństwa dba o to, by działo się tam dobrze. Utopia? Ci, którzy są zwolennikami demokracji to wymyślili, podobnie, jak wymyślili bezgraniczne zaufanie do publicznych urzędów. I są kraje, gdzie ma to uwiarygodnić transparentność działania tych urzędów. Ja się obrażam na władze o to, że tolerują takiego dzierżawcę. Zaniedbują tym samym to, do czego zobowiązało ich społeczeństwo. Brzmi utopijnie, ale tak wygląda teoria, która powinna być praktyką. Mam nie mieszać hobby z warunkami zewnętrznymi? Zejdź nad ziemię. Nie mieszkamy w Kanadzie, czy północnej Szwecji nad swoim jeziorem. Jesteśmy całkowicie uwarunkowani regulaminami, przepisami, brakiem przepisów, prawem, bezprawiem. Systemem. Nie chcę nikomu sprawdzać podniebienia. Uważam, że jedynym ratunkiem dla ryb w Polsce jest wprowadzenie zakazu ich zabierania. I egzekwowanie tego zakazu. Jego przeciwnicy, albo zmienią przyzwyczajenia, albo zmienią hobby. Podobnie zostały wprowadzone okresy ochronne (przez państwową instytucję, a nie przez "stowarzyszenie"), czy wymiary ochronne i limity zabieranych ryb. Na to się nie obrażasz? Nie kieruje mnie chęć zemsty, czy złośliwość. To moja troska o to, by w naszych wodach było dużo ryb. Jeśli Wisła, nad którą jestem bardzo często, miałaby być objęta kilkuletnim zakazem wędkowania, pogodzę się z tym, zacisnę zęby i cierpliwie poczekam. Nie uważam się za egoistę. Twierdzisz, że są tu na forum osoby zabierające złowione ryby. Pewnie tak. Jest nas dużo. Nie zmienia to faktu, że jestem od dawna na tym forum, bo utożsamiam się z większością, która traktują wędkarstwo inaczej. Jak sport. Z tymi zabierającymi się nie utożsamiam i nie miałbym problemu z tym, żeby zmienili hobby. Wykurzył bym ich znad wody. Dla dobra sprawy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maciej sprawdź proszę strukturę własności polskich wód. Sprawdź jak wyglądały przetargi. To nie jest wiedza tajemna. Jestem na tym forum naście lat i wciąż te same mity i legendy o komunie. Całe szczęście, że wciąż kolega Gołąb publikuje zdjęcia ryb ????.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też się cieszę ze zdjęć Piotra. Dłubie wobki, rysuje, łowi piękne ryby. W tym roku głównie robiłem to pierwsze. Niestety. Nie bardzo rozumiem, co mam sprawdzać i w jakim celu? Nie chcę tu pisać książki, stąd może używam skrótów myślowych. Jednak uważam, że nie odbija się to negatywnie na sensie tego, co mam do przekazania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy odpowiednio wysokiej liczbie członków "stowarzyszenia"  dzierżawne koszty mocno ograniczają liczbę chętnych na rarytasy. Dobry sposób na bezstresowe ciągnięcie kasy przy minimalnej odpowiedzialności za stan wód. Między właścicielem a pośrednikiem gdzieś ta odpowiedzialność zanika.

Woblery fajne i rysunki też się bardzo dobrze ogląda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio? Komunizm? :doh:  Nie mieszaj polityki i ideologii z pasją i hobby/sportem. Grzecznie proszę....

Piszesz o rzeczach, o których sam nie wiesz jak to zrobić. Przykład: "Dlatego pisałem o odgórnym wykurzeniu znad wody tych, którzy traktują wędkarstwo w sposób jak najbardziej interesowny. Karta się musi zwrócić."

Niby jak chcesz wykurzyć takie osoby? Będziesz im sprawdzał kolor podniebienia przy wydawaniu karty wędkarskiej? :lol: 

 

Ale jest jeszcze lepiej: "Zwracanie się z tym do nas, w gruncie rzeczy jest nieuczciwe..."

W gruncie rzeczy na tym forum są ludzie, których nie widziałbyś w swoim idealnym systemie. Ba nawet byś ich wykurzył.. :) Myślałem że o tym wiesz ale... :)

Na koniec, nikogo nie staram się podburzać, nawet jakbym chciał to na pewno nie trupa. :)

 

Wczoraj byłem nad wodą karmić klenie kaszą. Widziałem jak "zły system" walił gumą pod przepławką. Taka wrocławska tradycja. :)

 

 A prosta sprawa jak. Ustanowić realne limity. A nie takie z czasów komuny. Jak będzie zezwolenie na zabranie pięciu szczupaków rocznie, to niereformowalni podziękują. Chociaż dzisiaj też więcej nie zabierają, ale mają obiecane gruszki na wierzbie. A jak mówią - nadzieja umiera ostatnia. Tylko - skąd działacze by mieli kasę jak by 4/5 ludzi nie zechciało zapłacić ???

 

To gruszki obiecują... A że nie ma ryb, to winne kormorany, wydry, sumy szkodniki, jacyś mięsiarze... 

 

Nie ma suma na Zalewie Sulejowskim - decyzją ZO został winnym braku ryb.. Nie ma innych drapieżników. Ostał się boleń... To ciekawe kiedy to bolenia będzie winy, że nie ma szczupaków czy sandaczy... 

 

A prywatne łowiska mają się coraz lepiej... Mówi Ci to coś???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy tu o pieniądzach, a mi chodziło o sprawy struktury organizacyjnej i odgórnego zarządzania. Takie skupisko ludzi zrzeszone wokół pasji wędkowania musiało siłą rzeczy być pod stałą kontrolą przewodniej siły narodu. Czy napiszecie, że to gówno prawda, czy wzruszycie ramionami, tak wtedy wyglądał system sprawowania władzy. Wszelkie stowarzyszanie się owocowało natychmiast działaniami mającymi na celu pełną kontrolę. Optymalną opcją było tworzenie takich stowarzyszeń przez suwerena. Czy to w tym układzie były stowarzyszenia, czy atrapy stowarzyszeń? I możecie się zżymać, że się grzebię w historii i że to dziś nie ma żadnego znaczenia. Uważam, że ma. Dlaczego? Lokalnie można reformować, a nawet dokonywać rewolucyjnych zmian. To się zmieniło na przestrzeni lat. Niezmienny jest sposób w jaki działają władze związku. Pewnie część mnie napadnie, ale twierdzę, że pewnie trzymają lejce i są nie do ruszenia. Kosmetyka na dole nie robi na nich większego wrażenia. Pierwszy raz zobaczyłem niepokój wśród wierchuszki, gdy wypłynął temat WP. Przestraszyli się. Góry, a nie dołu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lata socjalizmu, postkomuny i późniejsze przeorientowanie na prostacki konsumpcjonizm, zniósł jak widzę zdolność rozumienia oraz instynktownego odczytywania sensu, podstawowych skądinąd poniekąd pojęć. Stowarzyszenie jest lepiej zorganizowaną formą wspólnoty, strukturą oddolną, a nie odgórnie zarządzaną firmą świadczącą udziałowcom odpłatne usługi. Z nadrzędną centralą! Śpiewała o tym dawno temu Brygada Kryzys - Centrala  :)  

Podobnie trudnym pojęciem jest społeczeństwo obywatelskie - i stąd wszelka biomasa świetnie odnajduje się w lekko przyswajalnym podziale na my- oni. Nie wróciliśmy do ducha starych, lokalnych stowarzyszeń, choć obyczaj, tradycja i obowiązujące prawo nam sprzyja. Kombinujemy jak koń pod górę.. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy odpowiednio wysokiej liczbie członków "stowarzyszenia" dzierżawne koszty mocno ograniczają liczbę chętnych na rarytasy. Dobry sposób na bezstresowe ciągnięcie kasy przy minimalnej odpowiedzialności za stan wód. Między właścicielem a pośrednikiem gdzieś ta odpowiedzialność zanika.

Woblery fajne i rysunki też się bardzo dobrze ogląda.

Pewnie ze 20 lat temu wpadliśmy na pomysł z kumplem by przystąpić do przetargu na niewielką acz urokliwą rzeczkę pstrągową. Wygraliśmy bo nikt się nie zgłosił. Z głowy pamiętam źe rocznie musieliśmy zapłacić 40 kilka złotych i wpuścić bodajże 5000 szt. wylęgu żerującego pstrąga. Zrobiliśmy to. Musieliśmy zrezygnować z powodów osobistych.

 

Generalnie mało kto ubiegał się o jakieś rzeczne obwody. Bo co to za biznes (wyjątek to może odłów troci na przyujściowej Wiśle)? Jakieś pieniądze można było zrobić na jeziorach (Mazury, Kaszuby). Tam gdzie była/jest sielawa, sieja, węgorz, sandacz. I tu PZW ma takich wód stosunkowo niewiele. Znaczy się że mityczni esbekomilcjanci byli mało obrotni ????.

Edytowane przez Mysha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...