Skocz do zawartości

Czy marka sprzętu ma dla Was znaczenie?


kamilslimak

Rekomendowane odpowiedzi

Bo nie widziałeś kilku prototypów które powstały w upadającym Prexerze. To co zaoferowano krajowemu odbiorcy, było obliczone na jego kieszeń i możliwości. Kto by kupił krajowy kołowrotek za równowartość, powiedzmy, ceny Cardinala?

 

Jedno co wynika z tej dyskusji  jest pewne - wszelakie kompleksy u tubylców nie zniknęły.. i nie znikną..     

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo nie widziałeś kilku prototypów które powstały w upadającym Prexerze. To co zaoferowano krajowemu odbiorcy, było obliczone na jego kieszeń i możliwości. Kto by kupił krajowy kołowrotek za równowartość, powiedzmy, ceny Cardinala?

 

Jedno co wynika z tej dyskusji  jest pewne - wszelakie kompleksy u tubylców nie zniknęły.. i nie znikną..     

Tubylcy myślą realistycznie i stąpają twardo po ziemi. Aby stworzyć taką produkcje potrzebny jest nie mały kapitał i know how. Manufaktura jak to kolega nazwał, wiąże się wyłącznie z wewnętrzną produkcją a nie outsorcing-iem .Trzeba mieć projekty, park maszynowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prexer był państwową zbrojownią ukrywającą się pod zmyślnym mianem pt Państwowe Zakłady Kserotechniczne, a park maszynowy, materiałowy i  technologie - najwyższej próby. Bez kompleksów, panowie :) 

Inny łódzki przemysłowy potentat - były Ponar Jotes, oficjalnie produkował obrabiarki, ale głównie też robił w zbrojeniówce - produkował nie tylko dla demoludów, ale był także dostawcą dla szwedzkiego Boforsa oraz szwajcarskiego Oerlikona...

 

Jeszcze raz powtarzam - kompleksy najlepiej trzymają za jaja, ludzi niepewnych siebie  :)     

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku, nie neguję że wspomniane firmy stały na wysokim poziomie technologicznym. Jednak Państwowym Zakładom Kserotechnicznym udało się wydać na świat jedną z najbardziej udanych karykatur kołowrotka wędkarskiego. Jego beznadziejność zdetronizowała takie sławy, jak sowiecki Delfin, czy ostatnia, brązowa wersja Rileh Rexa. Gdzież tu powód do dumy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu Metaroyal, bez żadnych przedbiegów? Wcale nie był gorszy od ówczesnych  J-ek Daiwy, albo tańszych wersji ABU. No tak, wciąż ta sama wykuta na blachę mantra - nam się nie uda, my jesteśmy gorsi  :D    

 

Gdzie te firmy - pytasz, Radku? Tam gdzie posłał je transformacyjny guru, geniusz gospodarczy i wizjoner, niejaki Leszek B. W pizdu poszły, nic nie ocalało  :)  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem że nikt by na nic nie zwracał uwagi gdyby łowiska były pełne ryb

A ja powiem że gdyby łowiska były pełne ryb jakość i wytrzymałość sprzętu miałaby jeszcze większe znaczenie i przynajmniej ja zwracałbym na nią jeszcze większą uwagę niż teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, nowe czasy ( bo prawie wszystko idzie kupić) i inne spojrzenie. Młodzi wędkarze nie mają problemu, rynek wędkarski jest tak przebogaty, iż  ze śmiechem czytają wynurzenia starych wędkarzy, o tym co było w XX wieku. Wiele firm z tego czasu nadal funkcjonuje na rynku. Czy ich produkty są tej samej jakości jak kiedyś? Czy naprawdę polegamy na znanych markach? Powstały nowe, z potężnym wsparciem marketingowym, czy chcemy czy nie, idzie to do przodu. Konia z rzędem temu, kto nie ma w swoim arsenale przynęt, wędek, SG, albo Westina, czy też Foxa. Te firmy nie istniały na naszym rynku u schyłku XX wieku. Nie wiem, nie pokuszę się na odpowiedź w tym wątku w sposób jednoznaczny. Na dzień dzisiejszy mam taki wybór sprzętu, iż marka u mnie schodzi na plan dalszy. Czasami mam wrażenie, iż starzy wyjadacze obecni na rynku od lat jadą na opinii. I to jednak się momentami potwierdza. Mam niejednoznaczną opinię w tej kwestii, ale ze sprzętem wędkarskim jest jak z samochodami. Nowych nie lubię, ale wiem że będę na nie skazany. Postęp ma też minusy. Szybko, szybciej, nowocześniej, i tak nie będą mieli wyjścia. Mają łykać. Mierzi mnie to.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Steez/Antares, czy chiński multiplikator w cenie przekładni od wcześniej wymienionych? Czy system hamowania opracowany przez inżynierów i sprawdzony przez testerów vs. zerżnięta kopia przez Chińczyków? Każdy ma wybór.

Analogia do gier. Zawsze można ściągnąć kopię piracką i mieć fun z zabawy! 

;)

Aaaaaaa, i pornoli też już nie trzeba kupować!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piortuś, dziś do mnie dotarł SG 4 do 60 g, polecany przez Kumpla, który zbudował dla siebie kilkadziesiąt wędzisk.  ;)

 

Edit. Pewnie herezja, ale na bazie japońskiej (no dobra, chińska szpula) myśli technicznej, mój UL jest opisany do 24 g! Małe okonki nie spadają, no dobra ...czasami.   ;)

Edytowane przez HaDe
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto też napisać ,że nasi krajowi importerzy wędkarskiego sprzętu mają czasami w swojej ofercie cukiereczki ,które to za ułamek ceny firmowego sprzętu potrafią łowić ryby i dają sporą frajdę . Wędki ,których już nie kupimy są bardzo wysoko oceniane co by nie napisać magicznego słowa  , że są "kultowe "  mimo ,że przez wielu będą nazywane  chrustem. Tu pewnie byśmy znaleźli  kilka pozycji . Kołowrotki czy też przynęty też potrafią miło zaskoczyć.    

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nowis co prawda masz więcej siwych włosów, ale ja mam na nie więcej miejsca :D (pamiętaj te siwe włosy to nie przypadek :unsure: ) czy te firmy działały cały czas  na rynku?  czy "kupiły" sobie ten rynek (przynęty). Kołowrotki i multiplikatory to inna sprawa, pamiętam jak kołowrotek Daiwa na "rynku Łazarskim w sklepie " kosztował 25 tys a jako uczeń zarabiałem 550 zł... przekładając to na dzień dzisiejszy, nic się nie zmieniło pod względem finansowym.

Za każdym  razem trzeba wyłożyć większą kasę na reklamę, a teraz im później tym większą.... i większą trzeba przeznaczyć na produkcję...a później ciężko konkurować z gigantami.

 

To było przemyślenie człowieka ( w wieku 50 lat) który może sobie pozwolić na zakup markowego sprzętu ale rynek napędzają ( pamiętaj te siwe włosy to nie przypadek :unsure: )ci co kupują kręcioły za 200-300zł i do nich musi trafić rakama...

 

A może nie... kiedyś tez byliśmy bez kasy.... i młodzi :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkludując, przeskoczyłem dzięki Kolegom etap "co pomiędzy" (zastawy baitcastingowe). Nie wiem ile przeoczyłem (być może wiele), ale nie czuję się ułomny z tego powodu.  

Miałem okazję przed covidem zweryfikować wpisy forumowe z tym co widziałem. No średnio to wypadało. Być może przez dwa lata chińska technika poszła mocno do przodu. Z Shimano SLX (niska pólka) dogadać się potrafiłem. Nawet bardzo. Tylko jest 2 x droższy od Spartacus Plus.

Acha, chińskie RORO, to też dla mnie już jest marka.

Edytowane przez HaDe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tak zwanych japończyków, niemieckich kołowrotków, czy amerykańskich multiplikatorów, nie mamy pewności, czy nie są produkowane przez ścianę z Kastkingiem, czy Johncoo. Myki z wzmiankami "design in Japan", czy "engineering in Germany" są dobre dla naiwnych. Płacimy więcej za uznaną markę, ale często tylko za kalkomanię z jej nazwą. Dlaczego? Bo Shimano, Daiwa, czy ABU przez lata budowali sobie opinię u wędkarzy, wydając kupę szmalu na promocję marki. Klient ma przeświadczenie, że otrzymuje produkt z wysokiej półki, bo nazwa firmy zagnieździła mu się w głowie na dobre. Uświadczyć go mają dodatkowo doskonałe opinie o Stelli, Certate, czy Mörrumie. Tymczasem te firmy, rozszerzając ofertę, wypuszczają na rynek również mizerne produkty pod tym samym brandem. Woda na młyn Chińczyków. Oni świetnie nauczyli się handlu i wiedzą jak szybko zdobyć rynek. A Japonia i Zachód płacą za swoją naiwność. Myśleli, że w nieskończoność będą mieli tanią siłę roboczą, która pozwoli im jechać na niebotycznych marżach. Obudzili się z ręką w nocniku, bo tania siła robocza otrzymała w prezencie gotowy przepis na wykonanie świetnie sprzedającego się smartfona, kołowrotka, czy wędki. Wystarczy skopiować (ukraść) i zaczynając od mniej wymagających klientów, wejść z przytupem na rynek. Z ceną trzy razy niższą od konkurencji. Japończycy kilkadziesiąt lat temu zrobili podobny numer Amerykanom na rynku motoryzacyjnym. Jeśli wierzyć wróżbom ekonomistów, przebąkującym o schyłku globalizacji, prawdziwe jaja zaczną się, gdy uznane firmy przeniosą produkcję do siebie. Daiwa Ninja JDM za tysiąc złotych? Czemu nie. Przeciw niej chinol o dwa razy lepszych parametrach za dwie stówy? Czemu nie. Klient uniesie się honorem, czy spróbuje zgrzeszyć?

Edytowane przez Maciej W.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stare marki łączyły w dobra, tradycyjną jedność; jakość, niezawodność, serwis i rękojmię. Nowe, przebojowe, są już wolne od tego balastu. Ale są bardziej zajebiste - w myśl zasady - czy za dychę czy za piątkę, z aliexpress masz pamiątkę  :)     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem ciekawski i nie opieram własnych opinii na ocenach innych, znanych mi kolegów czy też internetowych testach z rosji lub Japonii. Jak coś oceniam to muszę osobiście mieć w łapie. Miałem więc ich kilka od UL do wagi ciężkiej. Teraz nie mam już żadnego multika z Ali. Jakoś dziwnie odstawały od tych Shimano, Daiw i ABU produkowanych za ścianą ... przy tych pozostanę ;)  :)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robert, ale chyba masz chińskiego smartfona? Ja nie twierdzę, że chińskie jest lepsze. Szczególnie dla wędkarzy zwracających baczną uwagę na jakość. Jednak to chyba kwestia czasu, gdy Chińczycy zaatakują górną półkę sprzętu wędkarskiego. I mogą to zrobić skutecznie, patrząc na ich politykę cenową i możliwości związane z niskimi kosztami produkcji. Zresztą porównując ich obecną produkcję do tej uznanych marek, zestawiajmy wyroby o podobnej cenie. Czasem ci drudzy nie są w stanie wystawić swojego zawodnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod "tropami" Roberta. Jakoś te przepłacone konstrukcje służą mi bez zarzutu od lat. Przykładem dwudzistoletnie  Daiwy. Innym aspektem są ciekawe rozwiązania i design. Tu wspomnę muchowego Danielsson'a Clasic :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...