Skocz do zawartości
  • 0

Sum i sandacz - jak silnie konkurują o siedlisko?


brzoza

Pytanie

Witajcie,

 

Tak się zastanawiam, po doświadczeniach z lokalnej Warty, jaki wpływ na siebie mają oba gatunki?
Ostatnio u mnie sandacz stał się niebywałą rzadkością, a w kazdej miejscówce wyglądającej potencjalnie na sandaczową późną jesienią podhaczam sumka jakiegoś. Ostatnio nawet (22 października) zaliczyłem normalne branie suma z opadu, który wypiął się po kilkunastu sekundach. Sanadacza na moim odcinku rzeki nie miałem na kiju od zeszłego roku.
Kiedyś było tych ryb u mnie znacznie więcej, choć i tak niewiele, jednak teraz to pustynia, za to suma jest mnóstwo.

 

Jakie są Wasze doświadczenia? Czy sandacz będzie unikał miejscówk, gdzie są sumy, czy to w sezonie, kiedy jeszcze żrą czy też w okresie zimowania?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

na podkrakowskiej wiśle jest mnóstwo drobnego sandacza... sumy łowi się zazwyczaj w tych samych miejscach... co do wpływu: sum chętnie zje sandacza a sandacz suma już nie da rady:)

w praktyce martwiłbym się raczej kormoranami jeśli tam zimują:( 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

na podkrakowskiej wiśle jest mnóstwo drobnego sandacza... sumy łowi się zazwyczaj w tych samych miejscach... co do wpływu: sum chętnie zje sandacza a sandacz suma już nie da rady:)

w praktyce martwiłbym się raczej kormoranami jeśli tam zimują :(

 

Kormoranów jest niewiele. Z tego co opisujesz to zupełnie odmienne sytuacje bo piszesz, że sandacza u Ciebie jest mnóstwo, u mnie natomiast było go bardzo mało a teraz praktycznie nie ma wcale.

Dodam jeszcze, ze lokalne koło corocznie zarybia rzekę sumem, bo niby tak jest w operacie i muszą to robić.

Edytowane przez brzoza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kormorany i wydry to dobry trop Panowie. Szczególnie te dwunożne działają zajadle.

A co do zmian w rybostanie. Rzeka jest ekosystemem zmiennym. Raz jeden odcinek odpowiada jednym a raz innym gatunkom. My, jako ludzie widzimy tylko część przyczyn. Bardziej oglądamy skutki. I tutaj tez tak może być. Oczywiście antropopresja, dostęp do możliwości skutecznego tarła i migracji jest kluczowy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kormoranów jest niewiele. Z tego co opisujesz to zupełnie odmienne sytuacje bo piszesz, że sandacza u Ciebie jest mnóstwo, u mnie natomiast było go bardzo mało a teraz praktycznie nie ma wcale.

Dodam jeszcze, ze lokalne koło corocznie zarybia rzekę sumem, bo niby tak jest w operacie i muszą to robić.

ja tylko wyjasniem, że ryby te zajmuja te same stanowiska i niekoniecznie obecność suma oznacza zagłade sandacza... jeśli sandacz znikał stopniowo to prawdopodobnie odpowiadaja za to właśnie "dwunożne"...

a operat robi chyba pzw?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Panowie, jeśli można podepnę się z tym samym pytaniem co założyciel tematu, ale łowiskiem u mnie nie jest rzeka, a niewielkie 10,5 ha jeziorko.

Kilka lat temu zarybili ten niewielki bezodpływowy zbiornik sumem (debile), ponoć też Towarzystwo wędkarskie miało taki operat. Jeśli chodzi o sandacza, 2-3 lata temu w okresie jesiennym udawało się sprowokować do brania kilka/kilkanaście sztuk. W tamtym roku złowiłem 2-3 sztuki, a w tym nie zarejestrowałem nawet brania. Jeśli chodzi o suma podczas sandaczowania rok temu złowiłem swojego pierwszego wąsa w życiu takiego +- metr. Wiem, że są dużo większe, bo czasami na zestawy karpiowe siada sum nawet 20-30kg, a słyszałem i o takim pod 40kg. Bardzo rzadko ktoś typowo poluje tam na sumy więc mają spokój. Słyszałem od wędkarzy, że widzieli małe sumy przy brzegu (wylęg), więc się rozmnażają. Drobnicy i ogólnie białej ryby jest sporo, więc warunki ku temu raczej ma dobre. Teraz pytanie, czy sum wytępi sandacza, czy sandacz jest na tyle "sprytny", że będzie go unikał i przetrwa ? Niestety ja czarno to widzę, ale chciałbym znać zdanie kogoś, kto ma wiedzę na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Czyli najprawdopodobniej sandacze u mnie zasiliły brzuchy wąsów :(. Nie rozumiem tych odgórnych operatów dot. zarybiania sumem zamkniętych małych jeziorek, tak jak właśnie u mnie. 

 

Niedawno coś było o tym, że sandacz nie ucieka tylko wbija głowę w przeszkody i uznaje, że go nie widać, więc raczej jest łatwą zdobyczą dla sumów.

 

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

Jeśli to prawda, to na małych zamkniętych akwenach jest skazany na porażkę :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jakoś nie wierzę, że operat nakazał zarybienie takiego dołka sumem. Operaty piszą ichtiologowie, a potem jest on opiniowany przez kolejny zespół ichtiologów.

Z przykrością podejrzewam samowolkę zarządzających tą wodą. Najprawdopodobniej nie ma żadnego operatu, tworzy się je dla obwodów rybackich. Jesteś pewien, że to jeziorko jest obwodem? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jakoś nie wierzę, że operat nakazał zarybienie takiego dołka sumem. Operaty piszą ichtiologowie, a potem jest on opiniowany przez kolejny zespół ichtiologów.

Z przykrością podejrzewam samowolkę zarządzających tą wodą. Najprawdopodobniej nie ma żadnego operatu, tworzy się je dla obwodów rybackich. Jesteś pewien, że to jeziorko jest obwodem? 

Bartku, jeziorko, o którym napisałem, kilka/kilkanaście lat temu przejęło Towarzystwo Wędkarskie. W zarządzie tego Towarzystwa są karpiarze, takie "kółko wzajemnej adoracji". Rozbijają się na wiosnę z namiotami lub kempingami i koczują na przemian do późnej jesieni...

Jak zapytałem jednego z nich kiedyś dlaczego wpuścili suma, odpowiedział, że dostali taki operat odgórnie i musieli nim zarybić. Dokumentów żadnych nie widziałem i być może prawda jest inna, ale ja jestem tylko członkiem - sympatykiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Maćku, rozumiem, co mówią działacze Towarzystwa, podejrzenia wysnułem z Twojego wpisu. Jeśli chcesz dowiedzieć się prawdy, to trzeba spojrzeć na temat od strony prawnej. Co oznacza "przejęli"? Co to znaczy "odgórnie"? Kto jest właścicielem tej wody? Na czyje zlecenie został opracowany operat (jeśli jest)?  i tak dalej.

Skoro jesteś członkiem Towarzystwa (stowarzyszenia), to masz prawo żądać odpowiedzi na takie pytania, a zarząd ma obowiązek ich udzielić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przejęli - w sensie objęli zarządem.

Odgórnie - tak zostało mi słownie przekazane, że musieli zarybić sumem, bo dostali taki operat z "góry".

Wcześniej zarządcą tej wody było PZW.

Nie drążyłem tematu na czyje zlecenie został opracowany operat itd.

Swego czasu chcięli i proponowali mi, żebym wstąpił w ich szeregi, ale odmówiłem, bo nie mam na to czasu. Jak mam chwilę i mogę, to biorę wędkę, wsiadam w samochód i jadę chociaż na godzinę-dwie pochodzić m.in. na wspomniane jeziorko. Jest jedna osoba, która jest członkiem Towarzystwa i nie należy do "kółka wzajemnej adoracji". Widać, że od środka są tam nieprawidłowości, jak spotykam go na rybach czasami rozmawiamy, ale trzymają go na dystans, a on nie chce się szarpać na maxa w sposób, jaki wskazałeś wyżej. Przez zadawanie pytań i drążenie w innej sprawie (nie zarybień), która również dotyczy tej wody i Towarzystwa jest wrogiem numer 1 włodarzy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nieprawidłowości jest wszędzie pełno.

Co do samego operatu to ja akurat mogę sobie sam taki napisać (z racji wykształcenia) ale potem ktoś musi go zopiniować. Z operatami jest też taki problem, że pisząc operat na daną wodę można jedynie posłyżyć się danymi dostępnymi na mapach czy w internecie, bo np. starając się o dany obwód rybacki, chcać złożyc dokumenty do konkursu na dany obwód należy już mieć ten operat gotowy bez możliwości chociażby przeprowadzenia odłowów kontrolnych na tej wodzie.

 

2 lata temu wróciłem w rodzinne strony i idiotyzmy jakie zauważyłem w lokalnym kole zaczynają doprowadzać mnie do szału. Większość z nich wynika podobno z operatów, i tak:

- coroczne zarybianie Warty sumem

- coroczne zarybianie pewnego jeziora narybkiem letnim sandacza, który jest doszczętnie wyjadany przez bardzo dużą populację okonia - sandacza w tym jeziorze nigdy nie widziano
- zarybianie stawu należacego do koła kroczkiem karpia  -  w stawie tym jest zasada c&r na drapieżniki i właśnie karpia!, dziadki regularnie łamią przepisy, zabierają te karpiki to potem trzeba dorybić, normalnie cyrk
- jezioro bez roślinniści zanurzonej, głębokość do 30m, kilka metrów od brzegu jest już 6-7m nie licząc nieco płytszych końców jeziora jest zarybiane karpiem i linem

 

Oczywiście każde pytanie do włodarzy koła dlaczego dzieje się tak a nie inaczej kończy się odpowiedzią, że jest tak w operacie...

W praktyce koło jest dogadane z jednym gospodarstwem, które produkuje materiał zarybieniowy i zaopatruje się głównie w tym gospodarstwie zostawiając tam sporą kasę, więc zarybia się tak naprawdę tym co jest łatwo kupić. W zamian za ten deal majac opłaty w tym kole możemy łowić na jeziorach dzierżawionych przez to gospodarstwo, za co z kolei koło też płaci co roku jednorazowo sporą kwotę.

Edytowane przez brzoza
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Był taki czas że suma pchali wszędzie, jezioro powidzkie zarybili taka ilością suma (kroczek) że chciało mi się to przeliczyć na metry... wyszło 1szt/250m2. Na szczęście potrzymano ten bezsens i zamienili suma na szczupaka, tylko sum już zostanie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Macie pomysł, jak pozbyć się wąsa z małego zamkniętego akwenu ?

 

Jezioro 10,5 ha

Raczej trudne, a w zasadzie niemożliwe. Po latach radosnej twórczości i zarybianiu sumem gdzie się dało, bo stał się rybą dostępną, relatywnie tanią i jak się wydawało atrakcyjną dla wędkarzy, w Okręgu Poznań od kilku lat poza Wartą i jej dopływami limit suma nie obowiązuje. Ale obowiązuje ustawowy wymiar 70cm. Chociaż już słyszałem, że kontrolujący strażnicy okręgowi sugerowali, żeby mniejszych też nie uwalniać. Podam Tobie przykład znanej mi glinianki, mniejszej niż to wspomniane 10,5 ha. Tu akurat jak mi stali bywalcy opowiadali, pierwsze małe sumy przynieśli z Warty oni sami. Dzisiaj ci sami wędkarze przeklinają, że zniknęły sandacze, szczupaków łowi się dużo mniej niż kiedyś, jest dużo mniej okonia, zniknęły duże leszcze, piękne płocie, sam na początku 90-tych łowiłem takie po 35 cm, jest dużo mniej lina (w okresie tarła widuję takie do 30cm), podobnie z karasiami (w odciętej zatoczce złowiłem jednego, pięknego, złotego, dalej pływa). Dominuje drobna płotka, wzdręga, małe leszczyki. Łowieniem sumów praktycznie nikt nie jest zainteresowany, łowione są przypadkowo, pojedyncze. Podobnych przykładów z okolic Poznania mogę wymienić przynajmniej kilka. W obecnych warunkach sumy mnożą się praktycznie wszędzie bez problemu. Nie sądzę, żeby suma udało się całkowicie wyeliminować metodami wędkarskimi i rybackimi z wody 10,5 ha. 

Brzoza, a nie uczono w szkole, że jedną z najchętniej zjadanych przez suma ryb jest szczupak? A skoro w Warcie jest go dużo mniej niż kiedyś, bo po wybudowaniu Jeziorska zniknęły jej wiosenne wylewy na łąki, zanikają w szybkim tempie starorzecza okresowo z nią kiedyś połączone, to chyba logiczne, że następny w kolejce jest i będzie sandacz. Te mniej liczne dzisiaj szczupaki zamieszkują na swoje szczęście miejsca rzadziej odwiedzane przez suma. Jakieś zastoiska, miejsca zarośnięte roślinnością. Poza tymi dużymi, które mogą być ewentualnie tylko przeganiane przez sumy. Stanowiska sandaczy podobne do tych, które obiera sobie sum. W Warcie w porównaniu do Wisły i Odry jest mniej klenia, a aktualnie też mniej niż kiedyś jazia, certy, rozpióra. Co te biedne sumy poza płotką, leszczykiem i ukleją mają jeść? Za boleniami uganiać się nie będą. Pozostaje smaczny sandacz, którego jeszcze trochę się do Warty wpuszcza, ale szanse na wyrośnięcie mają przy obecnym jej "zasumieniu" mają chyba tylko nieliczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Można zamówić płetwonurków polujących kuszą. Słyszałem, ze na prywatnych wodach to zgodne z prawem, ale nie badałem sprawy :)

Np.nurkowie ze straży pożarnej mogą takie możiwosci mieć chyba.

Potrzebna zgoda dzierżawcy wody. Na niektórych jeziorach dzierżawionych przez PZW polowanie z kuszą jest dopuszczone (płetwonurek musi posiadać kartę łowiectwa podwodnego). Przy dziesięciu hektarach dość pracochłonne i pewnie nie tanie, a ze względu na wymiar ochronny suma raczej też całkowicie się go nie wyeliminuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...