Skocz do zawartości

[Artykuł] Regionalizm tworzenia woblerów w Polsce


Banjo

Rekomendowane odpowiedzi

Sławku

Jedyne ci przychodzi mi do głowy : Marian Woronin - sprinter ,lekkoatleta.[emoji3]

Zapytam w sklepie wędkarskim w którym to czasem wpada trochę różnego rodzaju rękodzieła . 

Mnie też utkwiła w pamięci sylwetka naszego sprintera do takiego stopnia, że pomyliłem imię ;) . Chodzi o Andrzeja.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć sam śp Henryk Gębski nie może sie wypowiedzieć w tym temacie.

 

No niestety.

 

Zanim ten artykuł pojawił się na jb, to umarł Andrzej Kułak "Wajo".  

 

Trzeba szybko spisywać na papier, bo twórcy za wcześnie odchodzą do krainy wiecznych łowów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety.

 

Zanim ten artykuł pojawił się na jb, to umarł Andrzej Kułak "Wajo".  

 

Trzeba szybko spisywać na papier, bo twórcy za wcześnie odchodzą do krainy wiecznych łowów.

A przecież nie tak dawno pożegnaliśmy Andrzeja Konowrockego. Przypominam sobie Sławku takie spotkania sprzed lat, przeważnie gdzieś w okolicy Lędyczka. Andrzej Konowrocki, Witek Blażejczyk, Piotrek Piskorski, koledzy z Wybrzeża, którzy zwykle przy takich okazjach wpadali do Henia Gębskiego uzupełnić pudełka. Andrzej zanim zamieszkał w Jastrowiu, mieszkał w kilku miejscach na Pomorzu (jak pamiętam, jakiś czas w Ustce), Wiktor znał wielu ludzi z Warszawy, więc pewnie i dawnych twórców woblerów ze stolicy, a Piotr miał wówczas Salmo chyba jedynie w planach, ale o historii kortowskich woblerów mógłby powiedzieć wiele. Jaka szkoda, że Ciebie wtedy tam nie było. Nocne Polaków rozmowy o woblerach. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przecież nie tak dawno pożegnaliśmy Andrzeja Konowrockego. Przypominam sobie Sławku takie spotkania sprzed lat, przeważnie gdzieś w okolicy Lędyczka. Andrzej Konowrocki, Witek Blażejczyk, Piotrek Piskorski, koledzy z Wybrzeża, którzy zwykle przy takich okazjach wpadali do Henia Gębskiego uzupełnić pudełka. Andrzej zanim zamieszkał w Jastrowiu, mieszkał w kilku miejscach na Pomorzu (jak pamiętam, jakiś czas w Ustce), Wiktor znał wielu ludzi z Warszawy, więc pewnie i dawnych twórców woblerów ze stolicy, a Piotr miał wówczas Salmo chyba jedynie w planach, ale o historii kortowskich woblerów mógłby powiedzieć wiele. Jaka szkoda, że Ciebie wtedy tam nie było. Nocne Polaków rozmowy o woblerach. ;)

 

Janusz, jakbym wiedział, że będę pisać o twórcach woblerów, to bym jeździł z Wami  ;)  :) . O woblerach z Kortowa co nie co wiem z dwóch niezależnych źródeł  ;) . Trochę pstrągarzy tam studiowało .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspomniany Patyczak Cezarego Wrzyszcza z Gdyni:

 

post-54908-0-58979900-1671888709_thumb.jpg

 

Trochę umknął mi w rozważaniach  ;) .  Niespotykany u innych twórców kształt korpusu, prawie o jednakowej wysokości i szerokości, lekko wygięty. Ponadto czoło korpusu mocno ścięte. 

 

Znalazł naśladowców. 

 

Marcin Skawiński (Skawa) z Gdańska

 

post-54908-0-77071800-1671888976_thumb.jpg

 

Roman Rulski również z Gdańska

 

post-54908-0-21561600-1671889036_thumb.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

W starym komunistycznym Empiku można było bez problemu kupić egzemplarze Blinker, Fisch und Fang. Rybołow sportsmien. Pecheur. Bywały w nich czasem samouczki. Na bazarach oferowano amerykańskie katalogi - a w nich literalnie wszystko. W Czuj Czynie balsa..

 

No to się kopiowało, jak ktoś był chętny, ambitny i do tego zdolny. No i jak widzę, bardzo szybko dogoniliśmy i  przegoniliśmy naszych mistrzów. Nadal kopiujemy :)     

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak panie Slawku to wszystko sie zgadza kopalnia wiedzy o ksztaltach i barwach woblerow byly przywozone w walizkach katalogi cabelasa gdzie byly woblery i przynety spinningowe dla nas z kosmosu to sie staralo kopiowac . Cabelas mial i ma caly czas duza oferte do wlasnorecznego wykonywania przynet to sie kopiowalo Czlowiek  wiedzial jak te narzedzia maja wygladac i adoptowalo sie to co u nas bylo dostepne albo wymyslalo sie i robilo zamienniki a Polak potrafi . Tak sie rodzily tech niki wykonywania przynet o ktorych inni nawet nie myleli . Prawda ze jedynym miejscem gdzie dostepna byla  balsa to Skladnica  Harcerska i modele samolotow  wielu tworcow stawalo sie modelazami bo tylko modelarnie mialy dostep do balsy .Ale jak to mowia to sie nie wroci tylko ryby bylly inne jak to Jahoo kiedys napisal wszystko sie wzielo z biedy jaka byla ,  

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbrew temu co nam się usilnie zewsząd wmawia, jesteśmy narodem niegłupim i kreatywnym. Żadna  komuna nie da sobie z nami rady  :)

 

Kopiowaliśmy głównie dla siebie kilka prostych i dobrych wzorów;  abu-owskie hi lo i killery, DAMy, Penny, big esy, rebele, stare bombery i mannsy. Później to poszło w indywidualizm i konkurencję, dwóch chłopaków wyemigrowało po stanie wojennym i przepadli w wielkim świecie  :) Był nawet w Łodzi lat 80' gość potrafiący samemu zmajstrować twistery i rippery - ale tylko pomarańczowe, bo tylko taką mieszankę na politechnice wykołował. A Andrzej Frankenberg robił lepsze wersje Meppsów, Orionów, Rublexów. Jego trójka long była po mistrzowsku dopracowana, płynęła bardzo wąsko, w poziomie, i prąd jej nie wynosił. Do tej pory biorę od niego rozmaite skrzydełka..

Kiedy wystartowała giełda wędkarska na Starcie, sypnęło hand made'm na wielką skalę, ale na tak prostym poziomie, że ci co wcześniej pokątnie dłubali zwinęli żagle.. A jakie chałupnicze belzebuby tam widywałem! I wszystko szło.

 

Teraz, nasze polskie woblery, to jest najwyższej klasy rękodzieło. Bywają genialne  :)     

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stare mannsy chyba pierwsze pokazały taki kształt - brzuch i cienki wygięty ogon. Masa kopii była na początku, prostokątne stery Witka Błażejczyka to prosto z DAMa wzięty pomysł. Przed połówkowymi jugo i SS były drewniane bagleye z poprzecznie wklejanym wałkiem. Matko, jak to dawno było.. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 4 miesiące temu...
  • 1 miesiąc temu...

Pierwsze wystrugane przeze mnie woblery były kopią szczupaczka (GoldFish). Z patyków lipy najprostsze do wykonania. Moje nie przetrwały a oryginały wraz z "baryłką" przekładane z pudełka do pudełka jakoś się uchowały:)

post-55449-0-89069600-1693662720_thumb.jpg

 

Nie wiem jakiej firmy, ale następne były wzorowane na styl Gębali. To był krótki epizod w 90 latach. Później nastąpiła przerwa, by wrócić do strugania po dwudziestu latach. Gębale to był mój żelazny wzór. Oryginały, jeszcze z podpisem. Były niemiłosiernie gryzione przez sandacze.

post-55449-0-64698900-1693662840_thumb.jpg post-55449-0-62806200-1693662913_thumb.jpg

 

Podobało się mi w nich, że nie miały twardej powłoki i można było rozpoznać, czy rzeczywiście branie było sandaczowe. Życzę tym, co nie idzie, przynajmniej tak pogryzione woblery w pudełku. Ten 8 cm, to wygląda, jakby ktoś go wsadził między drzwi a futrynę. Trochę go ratowałem zwykłymi lakierami. Nie odnawiałem, bo nie było potrzeby. On bez farby miałby wzięcie;)

post-55449-0-33108700-1693663030_thumb.jpg post-55449-0-08986100-1693663127_thumb.jpg

 

Jak to u spinningisty, znajdą się w moich pudełkach Krakuski, Sendale, woblery A Lipińskiego, J. Arłukowicza, D. Tyszkiewicza, czy Lovec Rapy i inne.

post-55449-0-36286100-1693663227_thumb.jpg post-55449-0-75104700-1693663290_thumb.jpg

 

post-55449-0-97982100-1693663559_thumb.jpg

 

Dziękuję Sławku za fajną lekturę. Wspomnienia odżyły:)

   

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku, 

bardzo cieszę się, że książka przywołała miłe wspomnienia  :) .

 

Jednym z zamiarów napisania pierwszej części książki, czyli o twórcach polskich woblerów było oczywiście zapisanie ich historii, drugim, to przywołanie pozytywnych emocji nie tylko dla tych co robili woblery, ale także dla tych którzy na te woblery łowili, czasami nawet nie wiedząc kto jest ich twórcą. Trzecim zamiarem, i to się dzieje obecnie, to "ujawnienie się" kolejnych twórców, o których nic nie wiedziałem  ;)  :) , książka poszła w Polskę i jest przeglądana, budzi zainteresowanie, co mnie także cieszy  :) . 

Czwartym efektem wydania książki, którego nie spodziewałem się, to osoby, które pomagają mi w uzupełnieniu wiedzy o twórcach woblerów  :) , za co Im bardzo dziękuję.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...