Skocz do zawartości

PZW vs Wody Polskie


Rekomendowane odpowiedzi

I zostajemy z typowo uzytkownikami rybackimi?

Zostajemy, a oni muszą gdzieś zarabiać kasę. Jakąś kasę zarobią na zezwoleniach dla "miejscowych" którzy nie są zainteresowani zezwoleniami krajowymi. Za to ubytek pieniędzy od "przyjezdnych" z zezwoleniami krajowymi trzeba zrekompensować. Czyli trzeba łowić, bo jakoś trzeba przeżyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście jestem za jedną składką a co za tym idzie możliwością połowu ryb w całym kraju. Czy tak będzie i w jakiej formie tego nie wiadomo. Nie wszystkie wody są użytkowane tak samo, część jest dzierżawiona przez rybaka część nie, podejście do każdej wody będzie różne. Polski Ład lubi operacje na żywym organizmie, więc czeka nas kilka lat zamieszania zanim coś sensownego się wyklaruje.

W moim okręgu dzierżawa większości wód przez PZW kończy się za dwa lata, co dalej? dalej pozostaje sporo wód gminnych na których łowi większość wędkarzy. Pewnie z czasem okręgi odłączą się od zarządu głównego, potem koła od okręgu co dla wędkarzy może wyjść na dobre. Składki zostaną w kole , skończy się turystka wędkarska na jednośladach, każdy zacznie dbać o swoją wodę.

Czy tak będzie? nie wiemy, jedna nocna ustawa może wiele zmienić.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@adamos, nie masz racji. Wiele dzierżaw przez okręgi będzie trwało jeszcze lata, niektóre umowy były zawierane rok, dwa lata temu.

A jeśli chodzi o program "Nasze Wody", to rzeczywiście WP próbują narzucić go wszystkim dzierżawcom, ale raczej nie mają żadnych szans. Już kilka okręgów jest w sporze na ten temat z WP i zapewne niebawem sprawy trafią do sądów, albo WP wycofają się ze swoich pomysłów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli tak jest, ze ustawowo nasze wody sa potraktowane jak stawy hodowlane, a kazdy dzierzawca musi rybaczyć, to wedkarze sa na straconej pozycji, tak na doczepkę.

 

A jak to jest np. w PZŁ? Czy myśliwi z PZŁ są na doczepkę do np. komercyjnych ubojni, ktore mogą dzierzawic lasy i prowadzić odlow masowy zwierzyny (jednoczesnie sprzedawac zezwolenia mysliwym na swoje lasy)?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro Wody Polskie przy nowej umowie na dzierżawę obwodu rybackiego na siłę przymuszają do przystąpienia do OPŁATY KRAJOWEJ to jest jedno dobre rozwiązanie. Aby łowić potrzebna jest karta i zezwolenie. I chodzi o to oby dzierżawca wydawał Zezwolenie No Kill tylko dla osób korzystających z opłaty krajowej. Zezwolenie by obowiązywało tylko na te obwody na które były by nowe umowy. Oczywiście dotychczasowe zezwolenia, odpłatne, dla osób chcących zabierać ryby by funkcjonowały. Jeśli chce ktoś zabierać ryby to niech opłaci w danym okręgu lub gospodarstwie czy stowarzyszeniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znaczy jak sobie wyobrażacie kontrolę presji wędkarskiej oraz idące za tym wynagrodzenie dla dzierżawcy obwodu?

 

Czyli najlepsi dzierżawcy będą wyru..... Tzn dobre wody będą musiały przeżyć najazd Hunów z całej Polski przy jednoczesnym spadku przychodów ze sprzedaży licencji (wszak miejscowi kupią raczej licencję WP na całą Polskę).

 

Wysłane z mojego POCO F1 przy użyciu Tapatalka

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mrzonki o jednej licencji na wszystkie wody śródlądowe są skazane na niebyt. Raczej nastąpi dalsze rozdrobnienie zezwoleń, dużo łatwiej jest sprzedać zezwolenie na jeden obwód/zbiornik za 30 zł na weekend niż zezwolenie za 500 zł na pięćdziesiąt wód na rok.

Z drugiej strony zdecydowana większość wędkujących w tym kraju bywa 20-30 dni w roku nad wodą. Generalnie zapłaciliby więcej, ale w nieoprocentowanych ratach  :P Dla przeciętnego obywatela byłoby to dużo łatwiejsze do strawienia. I nie trzeba by być członkiem żadnej organizacji, angażować się, bywać, można by płacić i wymagać.

A chętni do częstego łowienia płaciliby dużo, ale tylko tam, gdzie łowią. Jak w tramwaju - wsiadam, płacę, łowię.

Czy to dobry model biznesowy? Nie wiem, ale w innych krajach działa całkiem sprawnie. W Polsce zapewne największym problemem byłoby łowienie bez zezwolenia, a skuteczna kontrola jest okrutnie kosztowna na większych obszarach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to dobry model biznesowy? Nie wiem, ale w innych krajach działa całkiem sprawnie. W Polsce zapewne największym problemem byłoby łowienie bez zezwolenia, a skuteczna kontrola jest okrutnie kosztowna na większych obszarach.

"W innych krajach... "

Myślę że ten popularny argument jest najgorszym z możliwych. Deficyt wody, ilość wędkarzy vs ilość wody i w końcu nasza historia i model społeczny jaki się z niej wyłonił. Te czynniki taki model biznesowy przerobią w misia na miarę naszych możliwości. Wystarczy spojrzeć na to co się dzieje w obecnej chwili. Wszyscy patrzą i komentują formalną przemianę członka w płatnika...i nic. :)

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że warto obejrzeć.

Dzięki. Było warto.

Bardzo mądra rozmowa. I z długiej tej rozmowy wcale nie najważniejsze jest to o zarybianiu. Tylko to o rozmawianiu i uwzględnianiu potrzeb innych. Wysłyszalem jeszcze, ze jak właściciel/zarządca zaczyna robić coś dobrego i porządnie to nawet „pan Mieciu z rodziną” sam tez zaczyna dbać i pilnować innych …

 

Szkoda, ze tu się nie da rozmawiać. Wystarczy zadać pytanie, czasem tylko podchwytliwe i od razu zrypa i bardziej lub mniej inteligentne ataki. Do usuwania postów włącznie.

 

Komuś te rozmowy jednak bardzo przeszkadzają. No chyba, że jest to jedynie słuszne spijanie sobie z dziubków. Reszta to leniwa ciemna masa i nie powinna sie odzywać. I się niestety nie odzywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Było warto.

Bardzo mądra rozmowa. I z długiej tej rozmowy wcale nie najważniejsze jest to o zarybianiu. Tylko to o rozmawianiu i uwzględnianiu potrzeb innych. Wysłyszalem jeszcze, ze jak właściciel/zarządca zaczyna robić coś dobrego i porządnie to nawet „pan Mieciu z rodziną” sam tez zaczyna dbać i pilnować innych …

 

Szkoda, ze tu się nie da rozmawiać. Wystarczy zadać pytanie, czasem tylko podchwytliwe i od razu zrypa i bardziej lub mniej inteligentne ataki. Do usuwania postów włącznie.

 

Komuś te rozmowy jednak bardzo przeszkadzają. No chyba, że jest to jedynie słuszne spijanie sobie z dziubków. Reszta to leniwa ciemna masa i nie powinna sie odzywać. I się niestety nie odzywa.

Może trochę autorefleksji?

Każdy merytorycznie odniósł się do Twoich "mądrości" a Ty teraz bidoku szlochasz w kącie. Podać chusteczki?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywizda :clappinghands:

  

Chlipen schlochen to mentalna podstawa bytu wędkarskiego świata. Na nic więcej go nie stać, nic więcej nie musi! Możemy jeszcze ewentualnie sporządzić jakąś petycję adresowaną na Berdyczów, co by ostatecznie potwierdziło żeśmy są kompletnie ślepi na fakt. że wszystkie decyzyjne nitki trzymamy od lat w swoich własnych rękach.

A tu nagle buch!! i masz jeszcze jeden kłopot - reżimowe Wody Polskie chcą od nas przejąć tą nieużywana kompetencję, nagle i znienacka.. i jak najszybciej wszystko obetonować!!  :D

No pasaran - podłe Wody skarbu państwa, człowieki z wędką wam nie pozwolą  :D  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypisałem się z tej dyskusji, a mój krótki pobyt w szpitalu na sali razem z działaczem pewnego koła, utwierdził mnie w przekonaniu, które pozwolę sobie powtórzyć:

Polska samorządowa i wędkarstwo samorządowe. Okręgi mają narzędzia i kompetencje żeby zarządzać lokalnymi wodami. Jeżeli chcesz coś zmienić, bierz udział w zebraniu koła, miej inicjatywę, spróbuj przekonać do niej innych (!)

Jeżeli nie, to błagalne prośby o to, aby zarząd z Twardej dotknął ręką Boga wszystkich rzek w kraju, niczym Maradona piłki w meczu z Argentyna, można dołączyć do wieczornego paciorka. Amen

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie chcą o sobie decydować, podjęli tą decyzję dawno temu. W sprawie Odry i starorzeczy wysłałem setki mailów i wykonałem dziesiątki telefonów. Koła, stowarzyszenia, gwiazdy jutubów, ichtiolodzy i inni uczeni. Wszyscy jasno pokazali że nie mają kompetencji i nie chcą ich mieć aby zajmować stanowisko w tej sprawie. W zasadzie nie wiedzą kto je ma ale sprawa ma się dokonać i to najlepiej już!  :)
To tak jak w sąsiednim wątku. "Nie wiem jak i nie wiem kto ale ma być jak w Niemczech i już!" :lol:

I tak na koniec napiszę że ja osobiście poczułem dużą ulgę opuszczając szeregi stowarzyszenia. :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie chcą o sobie decydować, podjęli tą decyzję dawno temu. W sprawie Odry i starorzeczy wysłałem setki mailów i wykonałem dziesiątki telefonów. Koła, stowarzyszenia, gwiazdy jutubów, ichtiolodzy i inni uczeni. Wszyscy jasno pokazali że nie mają kompetencji i nie chcą ich mieć aby zajmować stanowisko w tej sprawie. W zasadzie nie wiedzą kto je ma ale sprawa ma się dokonać i to najlepiej już!  :)

To tak jak w sąsiednim wątku. "Nie wiem jak i nie wiem kto ale ma być jak w Niemczech i już!" :lol:

 

I tak na koniec napiszę że ja osobiście poczułem dużą ulgę opuszczając szeregi stowarzyszenia. :)

No i prawidłowo Ci odpowiedzieli, gdyż w Polsce większość PKB przewija się przez łapy państwa, a obywatel jest de facto maszynką do płacenia podatków, lub maszynką do głosowania na partię rządzącą, użyłem spójnika "lub", mimo że część wspólna tych 2 grup jest stosunkowo niewielka.

W każdym razie - to jest celowy zabieg. I dotyczy każdej dziedziny życia. Zwrócisz kłusolowi/złodziejowi/huliganowi uwagę - zostaniesz pobity? Jak przeżyjesz/nie zostaniesz kaleką, to umorzenie. Wygrasz bójkę i typ wyląduje na OIOM z rozbitym łbem? Policja cię znajdzie, gdyż dojechanie "nadaktywnego" obywatela to priorytet. Obywatel ma siedzieć cicho i płacić podatki.

Przecież zawsze się nie da, nie można, brak kompetencji, a jak się wydarzy jakaś tragedia - to gadanie, że "trzeba było coś zrobić".

Społeczeństwo od małego jest edukowane, że wszystkie ważniejsze decyzje podejmuje Kapitan Państwo, a Kapitan Państwo kombinuje głównie, jak skutecznie sprywatyzować publiczne środki, lub (w przypadku zwykłych urzędników) jak spokojnie robić swoje, nie podejmując żadnego ryzyka i nie biorąc żadnej odpowiedzialności za cokolwiek.

To jest system celowo zabijający wszelką inicjatywę, bo ostatecznie ci wszyscy ichtiologowie, gwiazdy, eksperci, profesorowie, uczeni mogą urzędasa z Wód Polskich w pompkę cmoknąć, bo urzędas wie dobrze, że póki realizuje "interes partii", to jest kryty, a jak się wychyli - to nie wiadomo, jak to się skończy, jeszcze przybędzie mu roboty, a ludzie zrobią się roszczeniowi.

 

A z czego to wynika? Ano z tego, że poparcie aktywnej i ambitnej części społeczeństwa nie jest do NICZEGO obecnie potrzebne, bo system mamy tak zbudowany, że ludzie ambitni i aktywni mają różne pomysły i poglądy, często sprzeczne, więc nie da się na nich łatwo utrzymać władzy, za to roszczeniowcy, lenie, nierobi i egoiści - tu wystarczy sypnąć kasą i pięknymi, pustymi hasełkami na kanale propagandowym utrzymywanym za pieniądze pracujących. I voila.

 

Prędzej ważne instytucje się przychylą do wniosku o zbudowanie betonowego kanału, który z jednej strony jest stale zarybiany, a z drugiej ma specjalne dyspensery pakujące ryby do reklamówek dla członków PZW powyżej XX (tu trzeba oprzeć się na badaniach naukowych) roku życia, którzy "kochają zjeść zdrową, naturalną rybkje", bo to jest "inwestycja", która się zwróci na najbliższych wyborach, niż w jakieś starorzecza/usuwanie zbędnych progów (gdzie takie usunięcie wychodzi taniej, niż porządny remoncik co parę lat) i inne ekopierdoły, na których ciężko cokolwiek sensownego zarobić w dłuższej perspektywie.

No dobra, a co można z tym zrobić?

Wyjechać z Polski i tyle, bo lepiej nie będzie i mogę się o to praktycznie założyć, może nie o jakąś srogą kwotę, ale...

Edytowane przez Andżej
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żaden, powtarzam - żaden projekt, pomysł, inicjatywa ani stowarzyszenie na większą skalę, nie ma najmniejszych szans, jeśli nie będzie miał korzeni i mocnego oparcia w lokalnej społeczności, skłonnej i zdolnej do zgodnego i praktycznego działania - u siebie i dla siebie. Jak najdalej od centralnego zarządzania! Naszym zasranym obowiązkiem jest w ten sposób pracować i współpracować..

 

Tak obertroll uważa i głosi "od zawsze"

 

Ale jak na razie nie widać nawet szczątka takiego myślenia, albowiem u człowieków umysłowa kastracja całkowicie wyklucza tą perspektywę. Więc tzw członek - pępek świata, niecierpliwie czeka na kokosy albo żąda manny z nieba ze wszystkich literalnie stron .. których serdecznie nienawidzi oraz zwalcza.A jeden jego mały plus  to syndrom karty Visa  :)      

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andżeju, system niewiele się zmieniał, czasem bywał gorszy niż obecnie. Piszesz że poparcie ambitnej części społeczeństwa nie jest do niczego potrzebne. Pełna zgoda! Po co komuś poparcie  tak małej grupy społecznej? :)
Jak mawiał nieżyjący już komik - "The Planet is fine, the people are fucked!" :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie chcą o sobie decydować, podjęli tą decyzję dawno temu. W sprawie Odry i starorzeczy wysłałem setki mailów i wykonałem dziesiątki telefonów. Koła, stowarzyszenia, gwiazdy jutubów, ichtiolodzy i inni uczeni. Wszyscy jasno pokazali że nie mają kompetencji i nie chcą ich mieć aby zajmować stanowisko w tej sprawie. W zasadzie nie wiedzą kto je ma ale sprawa ma się dokonać i to najlepiej już! :)

To tak jak w sąsiednim wątku. "Nie wiem jak i nie wiem kto ale ma być jak w Niemczech i już!" :lol:

 

I tak na koniec napiszę że ja osobiście poczułem dużą ulgę opuszczając szeregi stowarzyszenia. :)

Przecież nie wszyscy jesteśmy ichtiologami, prawnikami, wszystkowiedzącymi cwaniakami, inżynierami od budowy tam i zarządzania gospodarką wodną ,dlatego komuś płacimy za to aby dbał o nasze sprawy. To jest ich psi obowiązek - bo pobierają za to pieniądze. I to nasze w dodatku, to my im płacimy. No ja tak to rozumiem.

 

Ps.Ciężko Cię zrozumieć.

Pozdrawiam

Edytowane przez kacperek993
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andżeju, system niewiele się zmieniał, czasem bywał gorszy niż obecnie. Piszesz że poparcie ambitnej części społeczeństwa nie jest do niczego potrzebne. Pełna zgoda! Po co komuś poparcie tak małej grupy społecznej? :)

Jak mawiał nieżyjący już komik - "The Planet is fine, the people are fucked!" :)

System był dawniej budowany pod wieloletnie istnienie państwa. Na ten moment odnoszę wrażenie, że produkt zwany Polską ma określoną datę ważności i to niespecjalnie sięgającą daleko w przyszłość. W takich warunkach nie ma co się dziwić, że i społeczeństwo jest coraz boerniejsze, bo przeczuwając upadek, jakoś chęci na długofalowe inwestycje znikają. Wędkarstwo to zabawa prowadzona metodą rabunkową od dawna, ale to, co je ostatecznie wykończyło, to w cholerę lepszy transport, lepszy sprzęt, dostęp do wiedzy i informacji, przy jednoczesnym drastycznym pogorszeniu sytuacji hydrologicznej połączonym z perfidną dewastacją środowiska za gruby hajs, hodowlą kormorana i brakiem umieru w kwestii rybactwa

 

I teraz oczekuje się, że parę procent fanów wędkarstwa coś wskóra w organizacji, gdzie zdecydowana większość członków chce "zjeść zdrową rybkje", a jak rybkje zjeść nie można, to oni nie chcą wędkować i płacić, bo "to bez sensu" - nie ważne, że żarcia było coraz mniej, oni są cierpliwi i mało wymagający, stary kleń medalowy raz na rok też smakuje zwycięstwem mięsiarstwa nad rozumem i godnością człowieka i to już wystarcza.

 

PZW to polski związek pozyskiwania mięsa kijem z linką i hakiem, a wędkarze są tam na doczepkę. Ale i tak ma przewagę nad WP, gdzie najważniejsze to żeby barki mogły przepłynąć (nie ważne, że się totalnie nie opłaca), a woda szybko spływała do Bałtyku. Z dwojga złego, lepsze PZW, ale taki mam wpływ na PZW, jaki mam na wysokość podatków, które płacę - czyli żaden, bo to beneficjenci tych podatków decydują o wszystkim i tak samo w PZW liczy się interes większości, której się karta musi zwrócić. Przyjemność z wędkarstwa to co najwyżej wisienka na zatłuczonym ostatnim wymiarowym szczupaku na łowisku, a nie żadne danie główne.

Edytowane przez Andżej
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież nie wszyscy jesteśmy ichtiologami, prawnikami, wszystkowiedzącymi cwaniakami, inżynierami od budowy tam i zarządzania gospodarką wodną ,dlatego komuś płacimy za to aby dbał o nasze sprawy. To jest ich psi obowiązek - bo pobierają za to pieniądze. I to nasze w dodatku, to my im płacimy. No ja tak to rozumiem.

 

Ps.Ciężko Cię zrozumieć.

Pozdrawiam

Już niedługo będziesz mógł legalnie płacić i wymagać! Twój wymarzony Eden! 

Tylko wtedy nie spoglądaj na zachód maślanym wzrokiem. Na zachodzie mają stowarzyszenia. Każdy land to osobne stowarzyszenie. Decydują o zasadach wędkowania i swoim jestestwie. Nie potrzebują nikogo do załatwiania spraw. U nas jest to nie do przyjęcia. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I teraz oczekuje się, że parę procent fanów wędkarstwa coś wskóra w organizacji, gdzie zdecydowana większość członków chce "zjeść zdrową rybkje", a jak rybkje zjeść nie można, to oni nie chcą wędkować i płacić, bo "to bez sensu" - nie ważne, że żarcia było coraz mniej, oni są cierpliwi i mało wymagający, stary kleń medalowy raz na rok też smakuje zwycięstwem mięsiarstwa nad rozumem i godnością człowieka i to już wystarcza.

 

 

Andżeju, jeśli chcesz zobaczyć jak wyglądają realia to pójdź na zebranie koła, w którym jesteś. Zobacz ilu członków przyjdzie wykonać minimum pracy w stowarzyszeniu. :) Zobaczysz kilku emerytów, którzy przegłosują uchwałę, którą sami zgłosili. Tak to się odbywa. A później zdziwienie że zarybienia karpiem są ważniejsze od ochrony tarlisk. :lol:

Ja jechałem kilkaset kilometrów żeby przegłosować uchwałę korzystną dla wody w okręgu, do którego byłem przynależny. Trzeba się było zorganizować w grupę ludzi i to nie ważne czy kogoś lubiłem czy nie. Był cel i była pasja.

Wymagając od kogoś nie można nie wymagać od siebie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już niedługo będziesz mógł legalnie płacić i wymagać! Twój wymarzony Eden!

Tylko wtedy nie spoglądaj na zachód maślanym wzrokiem. Na zachodzie mają stowarzyszenia. Każdy land to osobne stowarzyszenie. Decydują o zasadach wędkowania i swoim jestestwie. Nie potrzebują nikogo do załatwiania spraw. U nas jest to nie do przyjęcia. :)

Powiedz w takim razie , co Ty zrobiłeś osobiście dla ,,naszego stowarzyszenia''.

Może masz jakieś rady sensowne dla nas członków, jakieś pomysły, przemyślenia co by tu zaradzić. Jak pokonać ten zły zarząd, który przejada nasze pieniądze .

Ty odeszłeś z Pzw, ale ja nie chcę odchodzić , należę tu już od 1985 roku i mam chyba prawo czegoś się domagać od tych nieudaczników.

 

Ty nie widzisz różnicy między nami a zachodem.

Edytowane przez kacperek993
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...