Lukasieka Opublikowano 6 Sierpnia 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Sierpnia 2023 Po kilku bardzo słabych dniach spędzonych nad wodą, gdzie nie było żadnego kontaktu z brzanami w końcu nastąpiła lekka poprawa i jest upragniony sukces . Lekka poprawa ponieważ branie zaliczyłem jedno - delikatne, jakby od niechcenia. Ale za to hol i ryba, którą podebrałem zrekompensowały mi kilka mizernych wypadów z rzędu. Ponieważ hol był z racji siły brzany bardzo energiczny i intensywny. Trwał parę dobrych minut, a kiedy już ryba się pokazała, wiedziałem, że warto było uparcie spędzać kolejne godziny nad wodą. Nawet pomimo ostatnich kilku bardzo słabych dni nad Wartą.Brzana połakomiła się na trzymanego w nurcie Kenarta Divera i mierzyła 80cm . Sprzętowo niezmiennie: Shimano Beastmaster FX 3,00m 7-28g + Shimano Stradic 3000 z plecionką Dragon Invisible Clear 0,12mm 25 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 10 Sierpnia 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2023 Przez te mariaże pogodowe nad rzeką robi się co raz spokojniej i o brzane u mnie co raz trudniej. Tylko na jednym z wypadów udało mi się w przeciągu godziny, po strasznych męczarniach, po setkach oddanych rzutów nakłonić do współpracy brzankę 50+ oraz większą 73cm.Większa połakomiła się na Krakuska nr. 5. Jedyne co cieszy to kwestia brań, które były już wyraźnie mocniejsze, zdecydowane. Może to ochłodzenie dało sygnał brzanom, że trzeba się już po woli zacząć objadać na zimę? Szkoda tylko, że te większe nie chcą równie zdecydowanie reagować na podane przynęty....Ale mam nadzieję, że jeszcze lato do nas zawita, bo jak na razie tegoroczny sezon brzanowy na moim odcinku Warty strasznie pokręcony i przy tym mizerny . 15 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 12 Sierpnia 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2023 Wczorajsze 72cm wyjęte na Sticka 5,5cm, po fajnej, zaciętej walce . 17 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 17 Sierpnia 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2023 (edytowane) Po trzech słabych wypadach i samych przyłowach w postaci sumów nie do wyjęcia i małych sumików wczoraj wybrałem się nad wodę ze średnim nastawieniem... Generalnie zamiaru odpuszczać nie zamierzałem i wiedziałem, że w końcu coś się wydarzyć na plus musi. Niestety już po godzinie uganiania się za brzaną, na Blagiera od Dorado nieśmiało puknął mi kolejny sum, z którym już po kilkunastu sekundach wiedziałem, że szans nie mam . Jeden odjazd w środek i pauza. Drugi odjazd, pod drugi brzeg i przystanek. A potem kiedy zaczęłam dokręcać po woli hamulec i stawiałem większy opór sumisko popłynęło z nurtem i nic nie było w stanie go zatrzymać. Miałem tylko nadzieje, że nie zabierze mi tyle plecionki ile ubyło ze szpuli. A ubywało kolejne sporo z każdą sekundą. W pewnym momencie na plecionce zrobił się luz i kolejny z góry przegrany hol się zakończył.... Subtelnie ujmując ostatnie wypady - jestem z lekka rozczarowany. Zwłaszcza dlatego, że koledzy z mocnymi zestawami - czy to gruntowymi czy spinningami, uganiają się za sumami i nic. Kompletnie nic się nie dzieje. A jak z moich ostatnich doświadczeń wynika wystarczy założyć małego, ale z wyczuwalną pracą na kiju woblera, który puka o dno. Wjechać nim w rynnę i cel osiągnięty . Szkoda tylko, że tak często sumy, które trafiają mi się podczas szukania brzan są albo niewymiarowe, albo są już tak pokaźnych rozmiarów, że w bardzo szybkim i silnym nurcie nie jestem w stanie zatrzymać kijem do 28g i plecionką 0,12mm takiego rybska...Po kolejnej przegranej walce musiałem uciąć kilka metrów poszarpanej plecionki, która wspomniany jegomość przeciągnął kilkakrotnie przez duże kamienie. Zawiązałem agrafkę i trochę bez przekonania rzucałem swojego szczęścia kilkanaście metrów dalej. Zatrzymałem się w miejscu gdzie już nie jedną ładną brzanę udało mi się w tym i tamtym roku upolować. Wiadomo jak to działa na psychikę . Machałem, rzucałem, prowadziłem na kilka różnych sposobów, zmieniając woblery na różne modele i rozmaite kolory. Od tych naturalnych po jaskrawe, fantazyjne. Kiedy miałem dać już za wygraną i iść dalej, w oko wpadł mi jeszcze Krakusek nr 4, w kolorze TRT. Rzuciłem pod drugi brzeg raz, rzuciłem drugi i nic. Wykonałem ostatni, trzeci rzut woblerem, w dół rzeki, centralnie w jej środek. Sprowadziłem wobka do dna kilkoma szybkimi obrotami korbki, tak żeby miał kontakt z dnem i pukał o kamienie. Naprężona plecionka ściągana była jedynie przez nurt, ponieważ w ogóle nie zwijałem po sprowadzenia Krakuska na pożądaną głębokość. I tak może jedynie po trzech lub czterech sekundach obstukiwaniu dna nastąpiło branie, które o mały włos mnie nie poskładało .Branie było tak mocne i tak zdecydowane, że omal ryba nie wyrwała mi wędki z rąk....Po konkretnym, potężnym braniu i moim nie mniej zdecydowanym zacięciu ryba stanowczo ruszyła pod prąd. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech, a pozytywne emocje rozpalały od wewnątrz . To branie oraz pierwszy odjazd brzany dały mi na prawdę solidnego, chwytającego za gardło, optymistycznego kopa . Także frajda i chęci poszukiwań i polowań na brzany ponownie szybko wróciły. Tymczasem ryba zawzięcie trzymała się głównego nurtu. Jasno dając mi do zrozumienia, że za szybko się nie podda, odjeżdżając przy tym nieugięcie, raz po raz w górę rzeki. Kiedy brzana zmieniła plany i zaczęła zawracać, spuszczając się z nurtem w dół rzeki, przykręcałem co kilkanaście sekund hamulec. Na moje szczęście brzanisko, które wyglądało mi na spore stanęło i kierowała się w mój brzeg. Minęło już może z 5-6 minut, a brzana nie dawała za wygraną, lecz po woli robiła co raz krótsze wycieczki w stronę głównego nurtu... Po kilku krótszych odjazdach w środek w Warty, ryba w końcu dała za wygraną i dała sprowadzić się już pod moje nogi. Kiedy wreszcie zobaczyłem z jak dużą i grubą brzaną walczyłem nogi ugięły mi się z wrażenia . Wiedziałem już, że jest to następny okaz z serii 80+, a jej grubość nie przywodziła w mojej głowie na myśl nic innego jak tylko określeń pokroju "cielak", "świnia" . Po jakichś może 8-10 minutach wyczerpującego pojedynku i po tym jak strasznie grube brzanisko dało się podebrać wiedziałem, że to największa w tym sezonie pokonana przeze mnie brzana .Szybki pomiar, zdjęcie i włożyłem brzane z powrotem do wody, żeby odpoczęła po niesamowitej i zaciętej walce. Miarka wcześniej pokazała 84cm, a wagowo podejrzewam, że byłoby naprawdę sporo, bo jej masa robiła autentycznie ogromne wrażenie. Dalej, po uwolnieniu brzany i kolejnych rzutach miałem jeszcze jedno branie, ale niestety nie udało mi się go wciąć, gdyż trochę zaspałem. Myślami byłem cały czas przy poprzednim holu i brzanie, która dała mi sporo emocji na długo . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 29 Sierpnia 2023 przez bartsiedlce 30 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy6 Opublikowano 18 Sierpnia 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2023 wreszcie taka w miarę jak dla mnie spora, oczywiście mała w porównaniu z tymi pięknościami kolegów..., ale też piękna i waleczna, po kilku wyprawach brzanowych, łowieniu brzanek, spadach brzan oraz tylko jeszcze kleniach i pstrągach , wreszcie na brzegu rybka , którą zawsze uwielbiałem i uwielbiam wybaczcie nie wiem czemu to zdjęcie mi obróciło przy dodaniu do posta 14 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 23 Sierpnia 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Sierpnia 2023 Mieszany, trochę słaby jest ten ostatni okres nad Wartą. Jeżeli chodzi o brzany oczywiście .Żeby coś z tej wody wydłubać trzeba się często meldować nad rzeką. 2-3 wyjazdy zazwyczaj są kompletnie puste, a potem można wyjąć jakąś brzane. Jednak jeden wypad spośród kilku ostatnich był jak na ten sezon nadzwyczaj owocny . Zaczęło się jak to ostatnio często bywa - kompletną ciszą na wodzie. Dopiero po godzinie chodzenia, szukania, rzucania miałem pierwsze uderzenie. Branie dosyć fajne, zdecydowanie, już mocne. Myślałem, więc, że będzie co najmniej ryba 60+, a okazało się po chwili, że na końcu zestawu wisi brzanka 30cm . Tak czy owak trochę mnie ta malutka brzanka wypełniła optymizmem . Postanowiłem trochę odkurzyć lekko zaniedbane woblery. Zakładałem co jakiś czas rozmaite modele i kolory, których rzadko w tym roku używałem lub nie łowiłem nimi wcale. Minęła kolejna godzina poszukiwania upragnionej, większej brzany i w końcu na mojego faworyta (Stick 5,5cm) zaliczam kolejne mocne uderzenie. Po zacięciu już jednak idzie wyczuć, że ryba nie jest małą tak jak jej poprzedniczka. \Walka faja, zacięta. Czuć, że brzana może być granicach 70-80cm. Dopiero po jakichś pięciu minutach brzana słabnie i daje się spokojnie podebrać. Miarka pokazała 72cm, także jestem już zadowolony . Szybka fotka i ryba wraca do wody... Dalej próbuje sprowokować którąś z brzan różnymi woblerami, różnymi kolorami. Od naturalnych po jaskrawe, ale przez następną godzinę nie dzieje się kompletnie nic. Wracając do miejsca, od którego zacząłem swój wypad chciałem obłowić po drodze jeszcze dokładniej jedną z najszybszych rynien na moim brzanowym odcinku. Jeden rzut Stickiem 5,5cm pod drugi brzeg. Drugi, trzeci i po sprowadzeniu woblera w rynnę oraz kilkusekundowym przytrzymaniu przynęty w miejscu mam równie mocne jak poprzednie uderzenie. Widać po samych braniach, że brzany tego dnia dosyć intensywnie żerowały.... Po zacięciu ryba jak zwykle gnała pod prąd i z początku nie dawała się oderwać od dna. Było już wiadomo, że to równie duża brzana jak poprzednia. Walka podobna, trwająca również kilka minut. Brzana silna, w bardzo dobrej kondycji nie dawała za wygraną. Ale kiedy w końcu dała się podebrać widziałem wyraźnie, że jest tą największa z dotychczas złapanych przez tych kilka godzin spędzonych nad rzeką. Miarka pokazała 77cm, a ja byłem bardziej niż zadowolony . Ogólnie rzec biorąc zaliczam tamten wypad do tych bardzo udanych. Ponieważ w tym roku nie trafiły mi się jeszcze dwie brzany 70+. Chciałoby się takich wypadów nad Wartę zdecydowanie więcej, ale sytuacja z braniami w tym roku na prawdę nie rozpieszcza. Tym bardziej biorąc po uwagę to jak czesto odwiedzam swoje ulubione brzanowe łowisko. 29 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 28 Sierpnia 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Sierpnia 2023 Ostatnia zdobycz 74cm wyjęta na wobka Dorado Stick 5,5cm.... Niby wiem, że nie mam powodu do narzekania, ale biorąc pod uwagę jak wiele, w niektórych momentach widać spławiających się różnej wielkości brzan (z przewagą tych większych), to po prostu się człowiekowi słabo robi, że to ciągle taka "dłubanina" gdzie na brzeg wyjechać może jedynie jedna ryba. Patrzę, oglądam w internecie jak koledzy po kiju potrafią wyciągnąć po kilka nawet sztuk z jednego miejsca i ciągle tylko zachodzę w głowę co jest nie tak . Nie chce mi się wierzyć, że brzany na Warcie w Wielkopolsce są mniej "drapieżne" niż te choćby z Sanu czy Odry. Wiem doskonale, że doświadczenie tutaj robi swoje, robi dużo. Ale mimo wszystko idzie się trochę podłamać widząc jak wiele ryb jest w danym miejscu, a na woblera decyduje się jedna czy góra dwie, co drugi, trzeci wypad... 14 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 6 Września 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2023 (edytowane) W ostatnim czasie jakoś trudno o brzanę. Nie mam na myśli już tych większych, z górnej półki, ale w ogóle o jakąkolwiek... Parę chłodniejszych dni, później znowu bardzo gorąco. Ryb jakby mniej. Nad woda przeważa cisza i spokój. Jedynie raz na jakiś o swojej obecności dają znać klenie i bolenie.Ale w końcu po jakimś czasie i brzany zaczęły się pokazywać. Do wody lądowały różne woblery, o rozmaitych kolorach, ale niestety przez trzy godziny nie działo się kompletnie nic. Nawet okonie, które jeszcze niedawno można było z powodzeniem wyjąć podczas kiedy wobler lądował na napływie lub w rynnie jakby zniknęły... Po kilkunastu spławach różnej wielkości brzan nad woda ponownie nastała cisza. Co dla mnie było akurat dobrym znakiem, gdyż często po tym jak kończyły się brzanowe spławy następowało branie. Niestety nie było tak w tym przypadku . Oddawałem kolejne rzuty. Minęła kolejna godzina pastwienia się nad miejscem gdzie jeszcze niedawno przebywały brzany i bez jakiegokolwiek rezultatu...Postanowiłem więc po woli wracać się w kierunku samochodu, odwiedzając na chwilę jeszcze raz te wszystkie miejsca, w których bez skutku rzucałem. Ale tym razem do wody powędrowały woblery, którymi tego dnia jeszcze nie łowiłem. W jedynym z moich ulubionych i najbardziej rybodajnych w ubiegłym roku miejsc wybór padł na Krakuska nr. 4 w kolorze TRT. Kolor którego jakoś ostatnimi czasy zaniedbywałem. Pierwszy rzut pod drugi brzeg i nie dalej nie dzieje się nic. Drugi rzut Krakuskiem TRT i nagle w trzymanego bez zwijania, spychanego jedynie przez nurt wobka, na samym środku rzeki solidnie wali ryba . Adrenalina rozlała się po całym ciele, doprowadzając moją krew do wrzenia . Strzał na prawdę zdecydowany, mocny. Co niekoniecznie (o czym przekonałem się już niejednokrotnie) zwiastowało większą rybę. Ale po zacięciu zdobycz konkretnie przymurowała i przez kilka dobrych sekund nie dała ruszyć się z miejsca. Niestety, ale emocje w momencie opadły ,bo od razu przez myśl przeszło mi, że może być to przyłów w postaci suma, którego nie raz miałem w tym sezonie na kiju, nie móc nic zrobić. Na szczęście ryba leniwo ruszyła pod prąd, po woli się rozkręcając. Było już wiadomo, że to brzana i ku mojej uciesze - niemała .Brzanisko od samego początku dyktowało warunki. Bezwzględnie gnając w górę rzeki. Robiąc jedynie kilkumetrowe odjazdy na lewo i prawo. Po szybkim zawrocie nieugięcie spływała z prądem, co mnie dość mocno zaniepokoiło... Na moją korzyść brzana robiła sobie chwilowe przystanki na samym środku lub pod przeciwległym brzegu rzeki. Co jakiś czas przykręcałem hamulec, tak, żeby stawiać możliwie jak największy opór. Na nic to jednak się zdawało, ponieważ ryba była silniejsza niż myślałem. Kij składał się w pół, a plecionka był już na skraju wytrzymałości. Wiedziałem, że jeżeli uda mi się zatrzymać te barbarę, to prawdopodobnie będzie to jedna z największych brzan tego sezonu.Dopiero po 7-8 minutach brzanisko zaczynało wyraźnie dawać za wygraną. A ja mogłem co raz bardziej skracać dystans. Rybsko nieugięcie walczyło do samego końca, przez dobre 10 minut. Wreszcie kiedy pokazała się przy powierzchni na długość wędki na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, a ręce i nogi w tym samym czasie zadrżały . Na pierwszy rzut oka widać było, że to bestia pod 90cm. Więc emocje i lekki strach oraz niepewność tym bardziej przybierały na sile.... Dopiero kiedy brzana wylądowała w podbieraku byłem przepełniony radością, tak, że nie jestem chyba nawet w stanie tego wszystkiego opisać, bo pewnie brakłoby mi synonimów słowa "szczęśliwy" .Musiałem wraz ze swoją zdobyczą chwilę ochłonąć.Także przed pomiarem i zdjęciem, kiedy ja dochodziłem do siebie po tym niesamowitym holu, brzana odpoczywała sobie na brzegu rzeki w podbieraku. Nadszedł czas pomiaru i miarka pokazała 89cm ! Aż 89 centymetrów i tylko 89 centymetrów . Tak jakby nie mogła mierzyć o ten jeden centymetr więcej, żeby po raz drugi w mojej wędkarskiej karierze cieszyć się brzaną z dziewiątką z przodu . Teraz tylko nadszedł czas uwiecznienia mojego wędkarskiego trofeum. I jak na złość bateria w moim aparacie mrugała, wskazując wyczerpanie i aparat się po dwóch, trzech sekundach sam wyłączał . Zdjęcie telefonem wchodziło w grę raczej tylko w ostateczności, gdyż jestem od czternastu już lat szczęśliwym posiadaczem modelu Nokia 6303i . Swoją drogą ciekaw jestem czy jako jedyny na tym forum nie jestem w posiadaniu smartfona . Wracając do tematu - chwile odczekałem i bodajże za czwartym razem udało mi się strzelić zdjęcie tej pięknej zdobyczy. Brzana zanim odpłynęła, przez dobrych kilka minut dochodziła do siebie. W końcu był to dla niej nie lada wysiłek, ale po dłuższej chwili po woli odpływa w kierunku nurtu i znika .Jestem krótko pisząc - przeszczęśliwy, bo jest to druga co do wielkości wyjęta przeze mnie brzana. Ryba mierząca prawie 90 centymetrów, a o wyjęcie takiej na brzeg raczej trudno. Naładowany po czubek głowy radością zmierzam zbliżam się do samochodu. Jednak zatrzymuje się na chwilę w w jednym miejscu i oddaje jeszcze trochę nonszalancko kilka rzutów niekoniecznie zważając zbytnio już na to co się dzieje na końcu zestawu. Może to i trochę lekceważące z mojej strony, ale na prawdę tego dnia byłem już całkowicie spełniony. Tym bardziej po spędzeniu prawie pięciu godzin nad wodą i biorąc pod uwagę tak wspaniałą zdobycz wyjętą w tym trudnym czasie, kiedy o branie brzany nie łatwo.... Rzucam kilka razy Krakuskiem przytrzymując go często w nurcie. W którymś momencie czuję, że wobler przestał "chodzić", bo prawdopodobnie coś się na nim bądź agrafce uwiesiło. Zacząłem szybciej ściągać woblera i poczułem, że już prawidłowo pracuje w szybkim nurcie. Dlatego postanowiłem go jeszcze chwile przytrzymać. I w chwili gdy przestałem zwijać i wobler się zatrzymał, dosłownie po sekundzie zaliczam drugi mocarny strzał. Strzał, który był tak mocny, że niemal ryba wyrwała by mi wędkę z rąk. Z początku pomyślałem, że to może boleń uderzył z takim impetem. Jednak szybko okazało się, że to kolejna brzana, która wielkością i siłą prawdopodobnie nie ustępowała swojej poprzedniczce. Rybsko niebywale energicznie płynie w górę rzeki, wybierając mi przy tym metry plecionki, z taką prędkością, że musiałem dokręcać hamulec już w trakcie kiedy brzana szła pod prąd. A z reguły tego nie robię, chcąc dać brzanie trochę się "wyhasać". Plecionki ubywało, a brzanisko ani myślało się zatrzymać czy nawet zwolnić tempa. Hamulec miałem już dosyć mocno dokręcony. Prawię tak jak pod koniec walki z poprzednią wyjętą rybą 89cm. Dopiero po 3-4 minutach zaczął się tymczasowy przystanek i rajd w dół rzeki. Nie muszę chyba pisać, że tego najbardziej obawiałem się w takiej sytuacji najbardziej. Nie mogłem praktycznie nic zrobić kiedy brzana szła w górę rzeki, a co dopiero będzie kiedy zacznie się jazda w odwrotnym kierunku . Tak czy owak oczywiście podjąłem walkę i cały czas okazywało się, że brzana jest tak waleczna, silna i szalona, że przez wiekszość "holu" nie mogłem nic zrobić. Po prostu nic. To zwyczajnie była gra do jednej bramki... Plecionki ze szpuli ciągle ubywało, a ja co gorsza miałem wrażenie, że ta rakieta z każda chwilą nabiera tempa i mocy. Kiedy hamulec był już przykręcony tak mocno, że brzana z trudnością wybierała plecionkę zaczęła bardzo intensywnie szorować pyskiem po dnie, miedzy kamieniami . Trwało to jedynie kilka sekund i dość szybko poczułem na końcu zestawu luz . Podejrzewałem z początku, że przetarła plecionkę, ale ryba musiała tak solidnie trzeć pyskiem o kamieniste dno, że finalnie wypięła sobie przynętę z pyska niszcząc przy tym ostre i mocne kotwiczki . Kotwiczki były po walce strasznie stępione i nadawały się tylko i wyłącznie do wymiany. Po tym niesamowicie silnym holu, wszystkie te dobre emocje i pozytywne wrażenia nabyte po wyjęciu poprzedniej ryby w momencie ulotniły się . Ta bezradność i bezsilność wobec drugiej wielkiej ryby działały w obezwładniający ciało i myśli sposób. Dość konkretnie mnie owa porażka dotknęła. Usiadłem na brzegu i patrzyłem tylko na rzekę, myśląc jakie jeszcze potwory kryje Warta na wspominanym odcinku. Oczywiście potok myśli o być może utraci "życiowej" brzany zalewały moją głowę. Prawdę mówiąc do tej pory zastanawiam się czy ta druga, niewyjęta brzana była większa od tej mierzącej 89 centymetrów. Czy tylko było zwyczajnie silniejsza. Tamta była niebywale mocarna, co jednak nie znaczy, że była najmocniejsza i najsilniejsza na tej miejscówce.... Mam nadzieję, że przyjdzie mi się jeszcze zmierzyć z równie potężną brzaną. W końcu mamy już wrzesień, a "moje brzanowe" miejsce na rzece każdego roku w tym czasie obdarowywało mnie z reguły dużymi i bardzo dużymi, mierzącymi w większości przypadków ponad 80 centymetrów rybami. NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 7 Września 2023 przez bartsiedlce 24 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 7 Września 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Września 2023 (edytowane) Co do tych większych brzan, to zazwyczaj co roku na moim odcinku Warty jest tak, że po lecie, (zazwyczaj w połowie września) po pierwszych kilku dniach ochłodzenia brzany wykazują zdecydowanie większą drapieżność. I co za tym idzie - chętniej walą w woblery. Liczę na to, że i w tym roku będzie podobnie. Ryby ewidentnie wtedy emanują bardziej niż np. w lipcu, sierpniu drapieżnością i chęcią pochłonięcia większej ilości ryb, które napotkają na swojej drodze. W poprzednim sezonie wstrzeliłem się lepiej niż myślałem w odpowiedni czas i w odpowiednią prezentacje przynęty. Bardzo długo czekałem na ten okres, bo najczęściej na zestawie siadają już bardzo ładne, grube, duże ryby. Więc dla osób, które lubią mocarne, bardzo dynamiczne i nieprzeciętnie wyczerpujące hole, w wartkim, silnym nurcie, to nic innego jak raj na wodzie . Starał się będę być często nad moim ulubionym odcinkiem Warty, a to tutaj jest niestety w moim przypadku kluczem do upragnionego sukcesu. Nie umiem wyciagać ze "swoich" miejsc, tak jak co niektórzy starsi i bardziej doświadczeni wędkarze (jak np. pablo__20 czy Pan Darek Małysz, przed którymi chylę czoła) po kilka i w więcej ryb z jednego miejsca w trakcie jednego wypadu. Zdarza mi się to niezmiernie rzadko, zwłaszcza w tym sezonie. Dlatego dla mnie, osobiście regularne, częste bywanie nad wodą to podstawa. Edytowane 18 Września 2023 przez bartsiedlce 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 16 Września 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Września 2023 Ostatnia zdobycz mierząca 73cm wyjęta na Sticka 5, chwilę przytrzymanego na napływie. 15 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
asafa Opublikowano 19 Września 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Września 2023 Ten sezon niestety nie daje mi zbyt wielu okazji na uganianie się za rybami. Namierzone w lipcu brzanowe miejscówki tak naprawdę dopiero teraz zostały przeze mnie dokładnie sprawdzone. Część z nich ze względu na bardzo intensywne opady z końcówki lipca oraz połowy sierpnia, a co za tym idzie, diametralne zmiany ukształtowania dna, niestety straciły swój potencjał. Została mi ostatnia opcja, która pokazuje, że jest nadzieja... gdyby jeszcze czas udało się znaleźć... Największa barabara jaką udało mi się przechytrzyć na ostatnim wypadzie, skusiła się na Dorado Sticka prowadzonego w bardzo wolnym tempie z częstymi postojami. Ryba uderzyła po dłuższej pauzie. zaraz po podebraniu, mocno przetarty o głazy przypon z FC strzelił... Ster w Sticku też niestety się poddał i pękł. To była wyjątkowo zaciekła walka. Kilka mniejszych sztuk co ciekawe, padło na przynęty miękkie, które testuje. Pewnie dla wielu nie jest to zaskoczeniem, ale w moim przypadku, gdzie łowiłem te ryby do tej pory woblerami, jest czymś nowym i na pewno będę chciał drążyć temat 13 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 6 Października 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Października 2023 (edytowane) Wraz z początkiem października rzeka zaczęła być mnie hojna . Co prawda trochę długo to trwało, ale w końcu są te grubsze, wyczekiwane przeze mnie brzany zaczęły gryźć...I tak na jednej z ostatnich wypraw nad Wartę najpierw dostałem piękną i bardzo grubą rybę mierzącą 85cm. Branie zdecydowane, bardzo mocne. Czuć już bardzo dobrze, że brzany dostały pogodowy sygnał, że idzie jesień i trzeba się trochę przebranżowić na bardziej pożywny pokarm. Żeby w spokoju przetrwać nadchodzącą zimę. Ryba gruba i strasznie waleczna, więc hol do łatwych nie należał.... Niedługo później kolejne zdecydowane branie. Ale brzana od samego początku dyktowała warunki. Niestety po jakichś niemal dziesięciu minutach brzanisko wypina się wjeżdżając w przelew i tam nieźle rozrabiając .Do zmroku zostało jeszcze trochę czasu. Także z uporem maniaka walczę o kolejny jakiś kontakt z rybą. Przed samym zmrokiem, dobrze po godzinie 18ej zaliczam kolejny potężny strzał. Następna jazda bez trzymanki, bez chwili wytchnienia. Na szczęście brzana szybciej niż poprzedniczki poddaje się i w około 33-4 minuty ląduje w podbieraku. Szybki pomiar i jest 86cm !! Nie jest aż tak gruba jak pierwsza wyjęta brzana, ale rozmiar jak dla mnie powalający. Na takie ryby czekałem prawie rok... Oddaję po ciemku jeszcze kilkanaście rzutów w dwóch miejscach, na Sticka 5 od Dorado, który tego dnia okazał się znowu strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Bo przecież sprowokował do brania wszystkie trzy konkretne brzany, z tej najwyższej dla nie półki pt. brzana 80+. Jednak po oddaniu tych wszystkich rzutów, poza pstrykaniem malutkich sandaczyków nie trafia się już nic konkretniejszego...Do domu wracam jak można się domyślić z uśmiechem na twarzy i myślą, że w końcu zaczął się TEN okres, w którym można śmiało powalczyć o na prawdę wielkie brzaniska. NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 6 Października 2023 przez bartsiedlce 26 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 7 Października 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Października 2023 Kolejne zmagania nad wodą i kolejne fajne rezultaty.... Najpierw po kilkunastu minutach rzucania trafia się ryba 60+, która jednak niedaleko brzegu spada. Ale chwile po godzinie 18ej na Sticka 5 mocno uderza następna brzana. Na początku, w trakcie pierwszego odjazdu i murowania między kamieniami można było odnieść wrażenie, że ryba będzie zdecydowanie większa, ale jak się po chwili okazało brzana mierzyła 67cm. Nic większego się tym razem nie trafiło, ale na prawdę nie ma na co narzekać, skoro dzień po dniu w podbieraku lądują fajne brzany. I co również cieszy brań jest zdecydowanie więcej aniżeli w sierpniu i wrześniu. Oby się taka sytuacja utrzymała jak najdłużej. 14 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 11 Października 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Października 2023 Pogoda zarówno w dzień jak i w nocy strasznie w kratkę. Wody w październiku na Warcie w tym roku jak na lekarstwo . Ale brzany na całe szczęście co jakąś dłuższą chwilę się trafiają.Najpierw na Krakuska nr. 4 siana brzanisko 81cm . A później na Invadera 5 od Dorado, mocno ładuje brzana 46cm...W międzyczasie na brzegu lądują jeszcze sumek 80+ i dwa małe sandacze.Także ewidentnie zaczyna się ten moment, w którym warto często być nad wodą . Sprzętowo cały czas bez zmian: Shimano Beastmaster FX 3,00m 7-28g + Shimano Stradic 3000 z plecionką Dragon Invisible Clear 0,12mm. 17 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 14 Października 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Października 2023 Ostatnim razem nad rzeką warunku nad rzeką (jeżeli o temperaturę chodzi) wręcz bajeczne. Pierwsze połowa października a tutaj w południe ponad dwadzieścia stopni .Niestety jeżeli chodzi o stan wody na Warcie, to jak na październik jest dramat . Woda spada o 2-3cm każdego dnia.... Przy okazji rozmawiałem z jednym "promowym", który od lat pływa promem nad Wartą i według jego zapisków, w tamtym roku 5go października było 74cm wody w Warcie więcej.... Także jak dla mnie - katastrofa .Sama woda to tego zrobiła się bardzo przejrzysta, klarowna. Z brzegu, z wyższej burty widać bez problemu dno na środku rzeki . Wiedziałem, że to słońce walące w tafle wody raczej będzie bardziej wpływało na niekorzyść niż na plus.Na całe szczęście dla mnie, jak się okazało już po niespełna 15tu minutach nie było tak źle jak z początku sądziłem. Gdyż na Krakuska nr. 4 zaliczam mocne branie i ryba pewnie siedzi na wędce. 3-4 minuty holu i jak się potem okazało mierząca 79cm brzana ląduje w podbieraku. Chwilę później na tego samego woblera bierze kolejna ryba. Myślę, że podobnej wielkości. Na pewno 70+, ale po zrobieniu dwóch "świec" nad wodą niestety spada....Przez kolejne, dobre 20 minut brzany zaczynają się spławiać. Jedna po drugiej. Ale z reguły są to małe, bądź bardzo małe rybki mierzące 30-40cm. Kiedy spławy ustały i nad wodą zapadła cisza zaliczam kolejne fajne, zdecydowanie "kopnięcie" i następna brzana siedzi pewnie na kiju. Jak się okazało po niespełna dwóch minutach była to mniejsza od poprzedniej brzana, której długość wyniosła 72cm. Po wypuszczeniu brzany nad wodą poza atakami boleni nie było widać nic. Niestety również jakiekolwiek brania ustały. Walczyłem niestrudzony jeszcze dobre trzy godziny, ale nawet przez tak długi czas poza jednym ledwo wymiarowym okoniem nie trafia mi się już nic o czym warto byłoby wspomnieć....Pogoda bardzo w kratkę. Noce na przemian - raz ciepłe, a raz chłodne. Może kiedy temperatury trochę ustabilizują się i wreszcie woda zacznie przybierać znowu będzie można cieszyć się z brań tych największych brzan 80+. 15 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 22 Października 2023 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Października 2023 U mnie chyba już w tym roku koniecwięcej w wątku wiślanym:http://jerkbait.pl/topic/17042-warszawska-i-podwarszawska-wis%C5%82a/page-615#entry3157390 Gratuluję pięknych brzan! 19 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 23 Października 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Października 2023 (edytowane) Ostatni wypad można by powiedzieć, że nie za ciekawy, że słaby. Ponieważ w przeciągu czterech godzin ciągłego machania miałem tylko jedno branie. Jedno, ale za to mocne, zdecydowane . Później morderczy hol, który zwiastował ogromną rybę. Trwający spokojnie z 8-10 minut, podczas, którego brzana jasno dawała do zrozumienia, że będą marne szanse na jej szczęśliwe wyholowanie i wyjęcie. Ale jak się później okazało była dla mnie bardzo łaskawa i w końcu, z wielkim trudem pozwoliła mi się okiełznać i podebrać .Na brzegu, po wyjęciu ryby z podbieraka wielki szok i kolosalna radość . Brzanisko wyglądało na olbrzymie. Sprawiało wrażenie największej jaką udało mi się w tym sezonie przechytrzyć i wyciągnąć. Koniec końców ogromne rykbsko mierzyło 84cm i było tak grube, że chyba przy tym rozmiarze jest to prawdopodobnie najcięższa brzana jaką udało mi się w ogóle wyjąć. Ryba była niczym baryła i była tak wysoka, że nie było nawet możliwości, żeby ją objąć dłonią . Po krótkiej sesji ta śliczna, warciańska bomba wraca do wody i majestatycznie odpływa.I nawet pomimo tego, że (subtelnie to ujmując) hol nie należał do łatwych i pojawiły się w pewnych chwilach nawet u mnie momenty zwątpienia co do szczęśliwego finału tego pojedynku. To bardzo chciałbym to przeżywać i przezywać w kółko od nowa. Za każdym razem, kiedy jestem nad wodą . Gdyż ta brzana swoim temperamentem, siłą i niesłychaną walecznością dostarczyła mi tak wielu pozytywnych emocji i tak wiele szczęścia, że nawet teraz kiedy o tym piszę, po wielu godzinach, które upłynęły od momentu wyjęcia owej lokomotywy, nadal nie mogę pozbyć się uśmiechu z twarzy .Takiej walki, podobnego holu i porównywalnej wielkością ryby życzę każdemu, kto łowi brzany, bo dało mi to wszystko tak wiele szczęścia, że z jego nadmiaru trudno będzie mi teraz zasnąć . A pisząc już zupełnie poważnie - dało TAKIEGO pozytywnego kopa, że najchętniej spędzałbym po kilka godzin każdego dnia, do samego końca tego roku z wędką na moim ulubionym odcinku Warty. Edytowane 23 Października 2023 przez Lukasieka 36 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 5 Listopada 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2023 (edytowane) Trzy ostatnie dni października zapamiętam na bardzo długo . Raz, że temperatura w cieniu, w te dni oscylowała pomiędzy 15, a 19 stopni. Nocą bywało nawet 12-13. Więc warunki pogodowe jak na początku czy w połowie września. A dwa - wreszcie woda na Warcie poszła do góry. Co prawa o dwadzieścia-kilka centymetrów, ale zawsze to coś... Na pierwszy rzut oka, sytuacja bardzo dobra. Niestety, jak się nad wodą okazało miały to być chyba trzy najsłabsze dni, trzy najgorsze wypady jakie w tym roku zaliczyłem na mojej "brzanowej" miejscówce. No właśnie, były najsłabsze gdyby nie jeden mały/duży szczegół . No, ale od początku...Zarówno 29go i 30go października po spędzeniu po kilka godzin nad rzeką nie miałem żadnego kontaktu z jakąkolwiek rybą. Przy powierzchni kompletna martwica. Zero oznak żerowania sandaczy czy tak na prawdę czegokolwiek.... Było tak mizernie, że zastanawiałem się kolejnego dnia czy wybrać się w ogóle nad Wartę. Gdyby nie kolega i jego chęć wspólnego wybrania się nad Wartę, to pewnie bym sobie ten ostatni dzień października odpuścił. Ale zadzwonił do mnie koło południa i przedstawił propozycje, że chciałby się wybrać i spróbować już ostatni raz swoich sił z brzanami, bo potem już zabiera się za sandacze i to do końca roku będzie jego wędkarski priorytet.Kiedy po mnie podjechał pogoda piękna. Dosłownie jakby dopiero co zaczął się wrzesień. Termometr w cieniu pokazywał 19 stopni. Słońce tak grzało, że nawet przez myśl nie przeszło mi zabranie ze sobą deszczówki. I nie wiem czy te właśnie ostatnio ciepłe dni nie wpłynęły właśnie na brak oznak żerowania ryb....Po przyjeździe nad wodę, po wykonaniu dosłownie kilku rzutów zaliczam mocny strzał, ale od razu po zacięciu okazuje się, że był to niestety szczupak . Ryba w momencie zacięcia przegryza plecionkę i odpływa z woblerem . Mija 15 minut i w kolejnym miejscu, gdzie łowiłem sytuacja się powtarza. Jest mocne branie, zacinam i nawet nie poczułem ryby. Po zacięciu od razu luz na końcu zestawu . Później przez dobre dwie godziny nie dzieje się kompletnie nic. Było tak słabo, że mój kolega miał już dość tej mierności, bylejakości i postanowił przejechać się kilka kilometrów dalej w poszukiwaniu sandaczy... Umówiliśmy się, że wróci i zgarnie mnie nie później jak o 18ej. Jak na złość, parę minut po tym jak odjechał pogoda w chwil się zmieniła i zaczęło padać... Na szczęście nie padało zbyt długo. Wystarczająco jednak popadało na tyle, że miałem całą przemoczoną bluzę . Chciałem już się poddać, ale mój towarzysz wcześniej odjechał i nie było sposobu, żeby wrócić samemu do domu. Ponieważ czekałoby mnie pokonanie siedmiu kilometrów. Do miejscówki, na którą wybrał się kolega było niestety podobnie... Próbowałem więc się do niego dodzwonić, ale kiedy ten wybiera się z wędką nad wodę wycisza zawsze telefon i kontakt z nim jest mocno ograniczony . Krótko mówiąc byłem strasznie zrezygnowany, zniechęcony i byłem przebiegiem ostatnich trzech wypadów nad wodę po prostu załamany . Ale jedyne co w tej sytuacji mogłem, to rzucać dalej i liczyć na to, że sytuacja nad rzeką się trochę odmieni. Zdjąłem mokrą bluzę i chcąc-nie chcąc rzucałem dalej. Minęło dobre 30 minut i nad wodą dalej cisza. Grobowa wręcz cisza nawet rzekłbym . Rzucałem kompletnie bez przekonania. Z tyłu głowy dodatkowo miałem wspomniane wcześniej brania szczupaków, które kończyły się fiaskiem.... Dochodziła 17:00 i przeszedłem w miejsce, które miało być ostatnim tamtego dnia. Rzucałem pod drugi brzeg, zastanawiając się jedynie nad tym kiedy przyjedzie po mnie mój kolega. Rzucając i zwijając totalnie bezwiednie, ku memu zdziwieniu wobler nagle przestaje pukać o dno jakby wszedł pomiędzy kamienie. W jednej sekundzie pomyślałem, że dziś już gorzej być chyba nie może skoro jeszcze teraz na sam koniec uwadziłem i miałem stracić kolejnego woblera. Po odruchowym zacięciu, na końcu zestawu oczywiście "mur". Kompletny "beton". Trzymam wędkę wysoko, plecionkę z woblerem na sztywno. I kiedy już miałem wszystko zluzować, żeby spróbować "odstrzelić" przynętę czuję, że to jednak nie uwad tylko ryba, gdyż poczułem strasznie mozolny, wręcz anemiczny ruch. Wszystko się działo w tak krótkim czasie, że na dobre nie docierał do mnie fakt, że w ogóle może być to ryba. Dopiero po paru sekundach zdaje sobie sprawę z tego, że na końcu zestawu wisi brzana ponieważ pomału i ociężale ruszyła się w górę rzeki. Od samego początku ryba stawiała bardzo mocny opór. Nie dając się przy tym w ogóle oderwać od dna. Domyślałem się, że będzie to kolejna, ładna brzana 80+. Więc w momencie zrobiło mi się gorąco, powrócił ferwor walki i z sekundy na sekundę wracało zadowolenie, z którym wcześniej było krucho. W trakcie tego holu pomyślałem, że wreszcie mi rzeka odpłaca mój upór oraz rekompensuje wszelkie niedogodności i miernotę podczas tych ostatnich trzech dni spędzonych nad rzeką. Walka jak przystało na dużą rybę, która chodziła mi w tym czasie po głowie jak zwykle zacięta i bardzo emocjonująca. Wiedziałem, że brzana będzie w granicach osiemdziesięciu centymetrów. Nawet po tym jak zawróciła i podążała w dół rzeki, z nurtem nic nie wskazywało, że może to być coś większego. Po prostu hol jakich ostatnio miałem kilka kiedy na brzegu lądowały brzany w granicach 80 cm. Niezmierni zadowolony z tego faktu, że w końcu coś się dzieję, cały czas stawiam brzanie opór tak, żeby możliwie jak najszybciej i jak najbezpieczniej ją wyholować. I tak jak w przypadku ostatnich kilku wyjętych brzan 80+ nie było ani łatwiej, ani jakoś za specjalnie trudno. Typowa walka z silną brzaną gdzie ryba swoje odjeżdża, konkretnie muruje nie robiąc przy tym czegoś nadzwyczajnego. I kiedy już udawało mi się rybę zmęczyć na tyle, że podchodziła do powierzchni wody czekałem tylko na moment aż zdobycz się pokażę i będę mógł myśleć o chwyceniu za podbierak. Jednak potrwało to trochę zanim na dobre brzana wyszła pod samą tafle wody. Ale kiedy już brzanisko ukazało się zwaliło mnie z nóg. Nie wierzyłem własnym oczom jak dużą rybę zaciąłem i holowałem. Byłem prawie pewny, ze będzie "życiówka". Nie muszę chyba dodawać, że poza szokiem, tym pozytywnym zaskoczeniem, wstrząsem moje myśli obiegła niepewność. Rzecz jasna, tak jak zawsze robiłem wszystko, żeby zakończyć ten hol sukcesem. Ale chwila, w której miałem podjąć próbę podebrania brzany był straszny. Na szczęście trwało to dosłownie moment. Ale bez ogródek przyznam, że przelatywały przez moją głowę jakieś lekkie niepewności i strach. Jakieś niepotrzebne domysły, że to nie skończy się tak jakbym sobie tego życzył. Wynikało to po prostu z faktu, że brzana była tak duża, że na jej widok osłupiałem i w głowie miałem jeden wielki bałagan. Co gorsza w trakcie podbierania ryby, brzana zrobiła się sztywna i opierała się na obręczy podbieraka. Źle to wyglądało na tyle, że można było tylko czekać aż na niej podskoczy i powędruje w kierunku głównego nurtu. Na całe szczęście dla mnie wraz z podnoszeniem podbieraka ryba po mniej więcej dziesięciu minutach walki wpadła do głębokiej siatki, a ja aż krzyknąłem z radości. Po tym jak zdobycz wylądowała wreszcie w siatce opanował mnie upragniony spokój i niesamowita radość. Kiedy zajrzałem do siatki po raz kolejny zwaliło mnie z nóg. Dalej nie mogłem uwierzyć w to, że po tak słabych, dwóch poprzednich wypadach i tym dzisiejszym kompletnie nieudanym, dzień kończy się w taki sposób, tak wielką rybą. Od razu zrobiłem zdjęcie tego olbrzyma leżącego na podbieraku. Dalej poszukałem miarki i nastąpiła chwila prawdy . Przykładam i miarka wskazuje 96cm . Kładę tego kolosa na brzegu, pośród zalanych traw, żeby sobie odpoczęła. Ma się rozumieć, że i ja w tym czasie dochodziłem do siebie . Po dłuższej chwili chciałem zrobić rzecz jasna kolejne zdjęcia z moim nowym rekordem. Ale brzana niezbyt współpracowała. Chyba trzykrotnie, po ustawieniu samowyzwalacza w aparacie ryba podskakiwała na moich rękach i z dobrych zdjęć były nici... Dopiero podczas czwartej próby brzana na moment zastygła i zdjęcie wyszło poprawnie. Wiedząc, że ryba jest w dobrej kondycji, bez namysłu wkładam ją do wody, w odpowiednim miejscu, żeby w spokoju odpłynęła. Jednak nie za bardzo jej się z tym śpieszyło i trochę jeszcze postała pod moimi nogami. Miałem okazję wtedy zrobić jej jeszcze kilka zdjęć. A po tym kiedy ospale ruszyła i zniknęła czułem się nieziemsko . W tamtym momencie po prostu nic się dla mnie nie liczyło. Nic nie istniało poza faktem, że udało mi się pokonać niebywale wielką brzane i pobiłem swój rekord sprzed roku. Patrzyłem w kierunku wody i czułem niesamowite spełnienie.Jedyne czego żałuje, to fakt, że nie zrobiłem zdjęcia przy miarce. Ale byłem tak zalany euforią, że o tym zapomniałem. Przede wszystkim miałem na uwadze to, żeby ryba wróciła jak najszybciej i w jak najlepszej kondycji do wody.... Po wszystkim spojrzałem na godzinę i pozostało jeszcze 30 minut do umówionej 18:00. Co prawda nie chciało mi się już rzucać i próbować dalszego szczęścia. Ale robiło się coraz chłodniej, a ja byłem w samej koszulce. Więc jeszcze trochę połaziłem, wykonując już po ciemku trochę rzutów. I poza kilkoma drobnymi pstryknięciami, malutkich sandaczyków nie dzieje się nic o czym byłoby warto jeszcze wspomnieć. Zresztą nie wiem co musiałby się tego dnia jeszcze wydarzyć nad wodą, żeby przyćmiło mi mój wcześniejszy wyczyn.Bardzo zadowolony byłem z racji tego, że mimo na prawdę mizernych, spędzonych trzech dni nad wodą, na sam koniec sytuacja tak się odmienia za sprawą tego jednego niemal niewyczuwalnego brania ryby, którą w pierwszych chwilach potraktowałem jak zwykły uwad.Czekałem na tą chwilę prawie czternaście miesięcy. Na pobicie mojego zeszłorocznego rekordu brzany 92 cm czekałem ponad rok. A fakt, że stało się to po dwóch nijakich wypadach i w niezbyt ciekawych okolicznościach, warunkach tylko jeszcze bardziej mnie nakręca i powoduje chęć częstych wyjazdów nad moją "brzanową" miejscówkę. Oczywiście nie mam zamiaru odpuszczać i uparcie będę walczył do końca roku, tak długo jak pozwolą na to warunki pogodowe. Między innymi strasznie chciałbym podejść i wyjąć w tym roku upragnioną, zimową brzane, o którą ciężko w 2022 r. walczyłem. Nic wtedy z mojego planu nie wyszło, ale może tegoroczna zima będzie dla mnie lepsza i bardziej udana. NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 6 Listopada 2023 przez bartsiedlce 44 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wacha Opublikowano 5 Listopada 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2023 Łukasz...nie mam słów, wielkie gratulacje ???? Nie chcę zbyt wiele pisać, ale nie słyszałem o większym (długość) OFICJALNYM okazie Basieńki w PL...? Pozdrawiam, raz jeszcze meeeega Ci gratuluję ????Adam W. (Wacha) 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jabadaonbis Opublikowano 5 Listopada 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2023 Po raz kolejny czapki z głów ???????????? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jabberwokie Opublikowano 5 Listopada 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2023 Pięknie Szkoda, że nie ma zdjęcia z miarką, bo była dłuższa od rekordu Polski 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
malinabar Opublikowano 5 Listopada 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2023 Łukaszu , wielkie gratulacje ! Super , że taka lokomotywa trafiła w twoje ręce . 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasieka Opublikowano 5 Listopada 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2023 (edytowane) Łukasz...nie mam słów, wielkie gratulacje ???? Nie chcę zbyt wiele pisać, ale nie słyszałem o większym (długość) OFICJALNYM okazie Basieńki w PL...? Pozdrawiam, raz jeszcze meeeega Ci gratuluję ????Adam W. (Wacha) Bardzo dziękuję! Strasznie mi miło! Co do wyjętych, większych niż aktualny rekord Polski brzan, to osobiście słyszałem o kilku takich przypadkach.Z tego co pamiętam, to nawet Pan Robert z Dorado podczas wyprawy na sumy, na Invadera 9 trafił brzanę 96 centymetrów. O dwóch rybach 95 i 97 centymetrów słyszałem na tegorocznych targach Evolution w Warszawie. Po raz kolejny czapki z głów ???????????? Łukaszu , wielkie gratulacje ! Super , że taka lokomotywa trafiła w twoje ręce . Na prawdę bardzo mi miło. I raz jeszcze w tym miejscu chciałbym podziękować za to, że ktoś docenia moje wyniki, które niestety wiele mnie kosztują... Już nawet nie wspominam o mnóstwie poświęconych godzin, masie wysiłku i pieniadzach dzięki którym doszedłem do tego miejsca względem brzan, w którym teraz jestem. Ale niestety tak częste przebywanie nad wodą też odbija się na mojej rodzinie, tj. narzeczonej i córce . Obie bardzo mnie wspierają. Ale mimo wszystko wiem, że pomimo wspomnianego wspierania i okazywania zadowolenia z moich wyników, wolałyby, żebym więcej czasu spędzał w domu... Niestety, ale od jakiegoś czasu brzany stały się moją obsesją . Pozytywną, ale jednak obsesją... Ponieważ dochodziło w tamtym roku do tego, że byłem nad wodą 6 dni w tygodniu. Wiele razy zabawiając tam po kilka godzin dziennie. Co innego gdyby to była moja praca. Ale ja wędkuje, uganiam się za brzanami rekreacyjnie, czysto hobbistycznie, tylko dla siebie. W tej sytuacji często jest mi z racji powyższego nie łatwo, bo rzecz jasna odbija się to niekiedy na naszych relacjach . I ubolewam właśnie nad tym najbardziej. Nad tą ceną za w miarę regularnym wyjmowaniem skądinąd pięknych brzan... Ale jak powszechnie wiadomo w domu raczej się już nawet nie tyle rekordowych, co w ogóle chyba żadnych ryb nie połowi . Pięknie Szkoda, że nie ma zdjęcia z miarką, bo była dłuższa od rekordu Polski Zdaję sobie z tego sprawę, ale akurat ja nie miałem nigdy w zwyczaju fotografować ryb przy miarce. Kiedyś jedynie robiłem zdjęcie "z łapy". Lub kiedy trafiało się już coś większego zwyczajnie, z rybą w rękach. Dopiero od czasu kiedy zaczęły mi się trafiać ładne, medalowe brzany dla porównania, odniesienia robiłem zdjęcia ryby leżącej przy wędce i podbieraku. Nigdy nie zabiegałem o jakieś rekordy, nie rywalizowałem z innymi wędkarzami. Dlatego też nie dbalem o robienie zdjęć ryb z miarką. Wiem, że np. choćby ta brzana wyglądała by lepiej dla innych leżąc przy miarce, ale wędkuje przede wszystkim dla siebie. Nie po to, żeby komuś cokolwiek udowadniać albo żeby z kimś się ścigać. Może to i dzisiaj mało popularne podejście, ale wystarczy mi fakt, że ja i moi koledzy (z którymi często wspólnie jeżdżę wędkować) widzimy wyholowaną rybę oraz, że są ze mną w trakcie pomiaru. Edytowane 5 Listopada 2023 przez Lukasieka 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Artuditu Opublikowano 6 Listopada 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2023 Przepiekna baśka.Gratuluje 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jabberwokie Opublikowano 6 Listopada 2023 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2023 Podejście rozumiem, zwłaszcza że WW chyba nadal w pierwszej kolejności biorą pod uwagę masę ryby, co trochę jednak promuje beretowanie okazów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.