Skocz do zawartości

Opony do samochodu


MarasR

Rekomendowane odpowiedzi

Jeżdżę trochę po Europie z racji wykonywanego zawodu, między innymi Alpy (Włochy, Francja, Austria, Szwajcaria) i z mojego wieloletniego doświadczenia mogę stwierdzić, że opony całoroczne w warunkach zimowych są dobre póki jest dobra pogoda. W swoich prywatnych autach zakładam - zimą zimówki, latem letnie. Wystarczy chwila, pech , zbieg okoliczności i. ..... dupa zbita.

Dlatego podzielam zdanie kolegi BOB. Mądrego zawsze warto posłuchać.

ja jeżdżę codziennie w warunkach zimowych przez 6mcy. dojeżdżam do pracy 50km w jedna stronę, na elewacji 1200m nad poziomem morza. snieg mam od października często do maja. mam tutaj każde warunki. duzo śniegu, lód, czarny lód, rozmoczony snieg ect. jezdze na oponach  all weather a nie na oponach calorocznych.  jak już wspominałem wcześniej opony all weather to opony zasadniczo zimowe z twardszej gumy niz opony letnie czy całoroczne.

ta twardsza guma powoduje to ze można nimi jadzic latem. jestem przekonany ze takie opony sa odpowiednio bezpieczne w warunkach polskiej zimy. oczywiście jak juz wcześniej wspomniałem tylko w aucie z napędem na 4 kola.

moja zona jeździ zwykłym autem z napędem na tył i zawsze zima ma opony zimowe.

 

 

post-45877-0-66475200-1679263211_thumb.png

Edytowane przez peresada
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robiąc 10-20 tysięcy km rocznie dwa komplety opon zużywamy po ilu latach? 10? 15? Czy nowa wielosezonówka będzie dużo gorsza od 10letniej zimówki?

.

To ja chyba coś źle robię ???? dwa komplety opon, max 5 lat. I to taki max maxów.

Letnie raczej po 4 już na śmietnik

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie posiadam żadnego auta z napędem na 4 koła, ale znając siebie i tak pewnie założyłbym zimowe opony. Lubię mieć spokojną głowę, może na wyrost, ale to przecież nie zaszkodzi. Poza tym nie ja jeden w mojej rodzinie jestem kierowcą i wolę po prostu dmuchać na zimne.

Edytowane przez kacperek993
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś tez takie zjawisko jak gwałtowne hamowanie występowało ;) a nie było wtedy abs i innych wspomagaczy . Nie twierdze ze zimówki są złe lub niepotrzebne. Ale uważam ze świeże i dobre wielosezony są lepszym rozwiązaniem niż 10 letnie zimówki

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Tomek, kiedyś samochodów było tyle co kot napłakał a najmocniejsze miały kilkadziesiąt koni mocy i również kilkadziesiąt Nm momentu obrotowego.

 

Pewnie jak ktoś jeździ samochodem, który ma nie za dużą moc, nie za dużo momentu, nie za dużo przebiegu rocznego wielosezonowe opony mają sens.

 

Ale wystarczy założyć wielosezonową oponę do auta z dużą mocą, wjechać latem na rondo wcale nie przekraczając prędkości i dodać gazu ....

To samo polecam zrobić zimną

 

Wszystko ma swoje uzasadnienie i zmienianie opon w niektórych przypadkach jest absolutnie bez sensu. Ale z kolei dla innych użytkowników, z innymi autami, innymi preferencjami jeżdżenie na oponach wielosezonowych jest absolutnie bez sensu.

 

Bolonką też się da spinningować :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przed zimà zakupiłem takie

 

37ec44b4440323cadf7cb3ea0c3b2098.png

 

Nie nie pozorny kształt bieżnika ale porównywalne w terenie do AT mokra trawa czy błoto, ciągną jak szalone. Trochę gorzej na asfalcie w deszczu ale bez tragedii. Technologia przez kilka lat mocno odczuwalnie poszła na przód, ostatnie zimówki do Landka kupiłem 6 lat temu i te obecne są znacznie lepsze.

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Pro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mały offtop sucharowy - Czemu jest przegroda w nosie? Żeby nie kusiło.

 

A wracając do ad remu, czytając ten wątek coraz bardziej rzuca mi się w oczy zaufanie do technologii, przy jednoczesnym zapominaniu o najważniejszym. Póki co to nie samochód jedzie, tylko my jedziemy samochodem. To od nas w największym stopniu zależy bezpieczeństwo nasze i innych.

Bardzo dużo mi dało krótkie kilkugodzinne szkolenie z jazdy, zachowania się w sytuacja awaryjnych, również na płycie poślizgowej. A najbardziej utkwił jeden drobiazg. Właśnie na płycie poślizgowej miałem porównanie kierownika samochodu konstrukcyjnie z lat 90tych, poza ABSem nie posiadającego żadnych systemów kontroli trakcji, na kiepskich zimówkach, robiącego rocznie poniżej 30tys. km i kierownika wszystkomającego samochodu projektowanego ze 20 lat później, na dobrych zimówkach i robiącego przebiegi roczne rzędu kilkuset kilometrów. I wiecie co? W symulacji sytuacji awaryjnej na śliskim obaj walili w przeszkodę z podobną częstotliwością. Uświadomiło mi to skrzętnie pomijany fakt - to wkładka mięsna w samochodzie jest najsłabszym elementem.

Koronny argument fanatyków opon zimowych, to co to będzie jak ten jeden jedyny raz zdarzy się hamowanie na śniegu przy dużej prędkości? 

1. Nie zapierda..j na śliskim, bo nawet jeśli masz super samochód

a ) on i tak w miejscu nie stanie

b ) często wtedy jest ograniczona widoczność, wydłużony czas reakcji i nawet jak ty zdążysz ten za tobą już niekoniecznie

2. Przećwicz wcześniej manewry w sytuacjach awaryjnych, naucz się co w takiej sytuacji robić, poznaj swój samochód.

3. Jak nie musisz, nie jedź. W większości przypadków naprawdę świat się nie zawali, jeśli poczekasz pół dnia, aż odśnieżą drogę.

 

Miałem w życiu kilka sytuacji kiedy byłem naprawdę posrany ze strachu na śliskim, jedną z nich była gołoledź nocą na odcinku około 100 kilometrów, warstwa gładkiego lodu, na którą wciąż padał zamarzający deszcz, miałem wtedy opony zimowe, jednak w tych warunkach żadna opona nie będzie dobra (na kolce było za mało lodu), a pozostałe to kiedy śnieg mnie zaskoczył z założonymi oponami letnimi.

Wnioski, które mi się po kilkunastu latach jazdy wyciągnąłem i po trzydziestu nie zmieniam.

W opcji jeżdżę dużo i muszę jeździć w każdej pogodzie to - dwa komplety kół i zmienianie ich nie 2 razy w roku, a w zależności od warunków tyle razy, ile trzeba.

W opcji jeżdżę mało i w razie naprawdę złych warunków mogę jazdę sobie odpuścić, choćby biorąc urlop na żądanie, warunki zimowe na drodze nie trwają kilka miesięcy, a zdarzają się kilka-kilkanaście dni w roku, do rozważenia są opony jedne na cały rok.

A najważniejszy to - żadna opona nie jest magiczną tarczą chroniącą mnie przed złem całego świata. Znacznie więcej dadzą umiejętności i dostosowanie jazdy do warunków na drodze. Co szczególnie polecam panom, którzy piszą - ja to spoko sobie radzę na wielosezonowych, ale żona to już w żadnym wypadku. Może warto zafundować żonie kurs doszkalający z jazdy w trudnych warunkach? Albo pójść we dwoje?

Jak również bardzo polecam taki kurs, tym którzy uważają, że mając dobry samochód i dobre opony są bezpieczni i mogą zapierdzielać, ile silnik pozwala. 

 

Edyta:

Może mi ktoś wytłumaczyć w jaki sposób napęd na cztery koła ma przewagę nad napędem na jedną oś w kwestii drogi hamowania? Najlepiej w sposób z grubsza zgodny z prawami fizyki i w miarę łopatologicznie, żebym był w stanie zrozumieć.

Edytowane przez witeg
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mały offtop sucharowy - Czemu jest przegroda w nosie? Żeby nie kusiło.

 

A wracając do ad remu, czytając ten wątek coraz bardziej rzuca mi się w oczy zaufanie do technologii, przy jednoczesnym zapominaniu o najważniejszym. Póki co to nie samochód jedzie, tylko my jedziemy samochodem. To od nas w największym stopniu zależy bezpieczeństwo nasze i innych.

Bardzo dużo mi dało krótkie kilkugodzinne szkolenie z jazdy, zachowania się w sytuacja awaryjnych, również na płycie poślizgowej. A najbardziej utkwił jeden drobiazg. Właśnie na płycie poślizgowej miałem porównanie kierownika samochodu konstrukcyjnie z lat 90tych, poza ABSem nie posiadającego żadnych systemów kontroli trakcji, na kiepskich zimówkach, robiącego rocznie poniżej 30tys. km i kierownika wszystkomającego samochodu projektowanego ze 20 lat później, na dobrych zimówkach i robiącego przebiegi roczne rzędu kilkuset kilometrów. I wiecie co? W symulacji sytuacji awaryjnej na śliskim obaj walili w przeszkodę z podobną częstotliwością. Uświadomiło mi to skrzętnie pomijany fakt - to wkładka mięsna w samochodzie jest najsłabszym elementem.

Koronny argument fanatyków opon zimowych, to co to będzie jak ten jeden jedyny raz zdarzy się hamowanie na śniegu przy dużej prędkości?

1. Nie zapierda..j na śliskim, bo nawet jeśli masz super samochód

a ) on i tak w miejscu nie stanie

b ) często wtedy jest ograniczona widoczność, wydłużony czas reakcji i nawet jak ty zdążysz ten za tobą już niekoniecznie

2. Przećwicz wcześniej manewry w sytuacjach awaryjnych, naucz się co w takiej sytuacji robić, poznaj swój samochód.

3. Jak nie musisz, nie jedź. W większości przypadków naprawdę świat się nie zawali, jeśli poczekasz pół dnia, aż odśnieżą drogę.

 

Miałem w życiu kilka sytuacji kiedy byłem naprawdę posrany ze strachu na śliskim, jedną z nich była gołoledź nocą na odcinku około 100 kilometrów, warstwa gładkiego lodu, na którą wciąż padał zamarzający deszcz, miałem wtedy opony zimowe, jednak w tych warunkach żadna opona nie będzie dobra (na kolce było za mało lodu), a pozostałe to kiedy śnieg mnie zaskoczył z założonymi oponami letnimi.

Wnioski, które mi się po kilkunastu latach jazdy wyciągnąłem i po trzydziestu nie zmieniam.

W opcji jeżdżę dużo i muszę jeździć w każdej pogodzie to - dwa komplety kół i zmienianie ich nie 2 razy w roku, a w zależności od warunków tyle razy, ile trzeba.

W opcji jeżdżę mało i w razie naprawdę złych warunków mogę jazdę sobie odpuścić, choćby biorąc urlop na żądanie, warunki zimowe na drodze nie trwają kilka miesięcy, a zdarzają się kilka-kilkanaście dni w roku, do rozważenia są opony jedne na cały rok.

A najważniejszy to - żadna opona nie jest magiczną tarczą chroniącą mnie przed złem całego świata. Znacznie więcej dadzą umiejętności i dostosowanie jazdy do warunków na drodze. Co szczególnie polecam panom, którzy piszą - ja to spoko sobie radzę na wielosezonowych, ale żona to już w żadnym wypadku. Może warto zafundować żonie kurs doszkalający z jazdy w trudnych warunkach? Albo pójść we dwoje?

Jak również bardzo polecam taki kurs, tym którzy uważają, że mając dobry samochód i dobre opony są bezpieczni i mogą zapierdzielać, ile silnik pozwala.

 

Edyta:

Może mi ktoś wytłumaczyć w jaki sposób napęd na cztery koła ma przewagę nad napędem na jedną oś w kwestii drogi hamowania? Najlepiej w sposób z grubsza zgodny z prawami fizyki i w miarę łopatologicznie, żebym był w stanie zrozumieć.

Ja znów czegoś nie rozumiem - znów się muszę napić. Co za życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mały offtop sucharowy - Czemu jest przegroda w nosie? Żeby nie kusiło.

 

A wracając do ad remu, czytając ten wątek coraz bardziej rzuca mi się w oczy zaufanie do technologii, przy jednoczesnym zapominaniu o najważniejszym. Póki co to nie samochód jedzie, tylko my jedziemy samochodem. To od nas w największym stopniu zależy bezpieczeństwo nasze i innych.

 

 

Racja.

 

Edyta:

Może mi ktoś wytłumaczyć w jaki sposób napęd na cztery koła ma przewagę nad napędem na jedną oś w kwestii drogi hamowania? Najlepiej w sposób z grubsza zgodny z prawami fizyki i w miarę łopatologicznie, żebym był w stanie zrozumieć.

Ni ma przewagi:)

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Pro

Edytowane przez Sławek.Sobolewski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie osie napędzane raczej pomagają ruszyć a nie się zatrzymać, ABS nie skraca drogi hamowania (w stosunku do "analogowego" kierowcy umiejącego hamować) a raczej pomaga zachować sterowność i np. ominąć przeszkodę. Zima -opony zimowe, lato - letnie. Żadne systemy i opony nie zastąpią zdrowego rozsądku. Możliwość szkolenia z jazdy w tym płyta poślizgowa - fajna rzecz , choć teraz droga (mówię o fachowych instruktorach) Mi dużo dał tygodniowy kurs doskonalenia jazdy, ale fundowała firma i naprawdę parę razy w życiu mi się wyniosiona z tego wiedza i umiejętności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja chyba coś źle robię dwa komplety opon, max 5 lat. I to taki max maxów.

Letnie raczej po 4 już na śmietnik

Dokładnie tak samo robię, jak ostatnio wymieniałem letnie to gość się pytał czy zabieram stare do odsprzedania :-) i jeszcze wszystko zależy jakie auto i jak kto jeździ. Dla niektórych „dobrze się jeździ” to dla innych deficyt przyczepności. Ja tam lubię jak mam się na czym „oprzeć” w zakręcie i czuje kiedy puszcza. I jeszcze jedno odnośnie tych 10 czy 15 lat - na takiej twardej oponie która odparowała wszystko to co ją miało zmiękczać to zaraz wszystko będzie leciało w zawieszeniu i wnętrze zacznie hałasować. Opona to pierwsza amortyzacja, nie tylko przyczepńość.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie osie napędzane raczej pomagają ruszyć a nie się zatrzymać, ABS nie skraca drogi hamowania (w stosunku do "analogowego" kierowcy umiejącego hamować) a raczej pomaga zachować sterowność i np. ominąć przeszkodę. Zima -opony zimowe, lato - letnie. Żadne systemy i opony nie zastąpią zdrowego rozsądku. Możliwość szkolenia z jazdy w tym płyta poślizgowa - fajna rzecz , choć teraz droga (mówię o fachowych instruktorach) Mi dużo dał tygodniowy kurs doskonalenia jazdy, ale fundowała firma i naprawdę parę razy w życiu mi się wyniosiona z tego wiedza i umiejętności.

szkolenia na płycie trzeba powtarzać co jakiś czas, jedno na życie trochę nie wystarczy. Synowi wykupiłem szkolenie w Poznaniu po 6 miesiącach od zrobienia prawka - pomimo że się ścigał w kartingu i ma licencje. Teraz są zwykle jednodniowe te szkolenia jakieś dłuższe oczywiście można ale według mnie lepiej powtarzać co jakiś czas.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Może mi ktoś wytłumaczyć w jaki sposób napęd na cztery koła ma przewagę nad napędem na jedną oś w kwestii drogi hamowania? Najlepiej w sposób z grubsza zgodny z prawami fizyki i w miarę łopatologicznie, żebym był w stanie zrozumieć.

na drogę hamowania nie ma żadnego... 

ale tak naprawdę istotne jest wpływ na to czy walniesz w przeszkodę przed tobą czy też nie... a tu wpływ ten jest spory - auto super trzyma się drogi:) ja zwykle wolę wręcz dodać gazu i ominąć przeszkodę niż hamować... osobówką bym tego nie zaryzykował...

 

co do szkoleń - można się uczyć w warunkach kontrolowanych lub w rzeczywistym poślizgu... płacisz lub ryzykujesz, że zapłacisz więcej... na 100% więcej nauczysz się z rzeczywistego poślizgu... niestety im nowszy i lepszy samochód tym masz mniejszy wpływ na to co się dzieje jeśli już dojdzie do poślizgu:(

mała wskazówka: jak wpadniesz w poślizg, warto celowo zawadzić o pobocze, tam łatwiej złapać przyczepność...

 

osobiście nie bardzo widzę sens używania zimówek, na mokrym to kiepska przyczepność, a w pl drogi są raczej mokre niż zaśnieżone... przynajmniej przez kilka ostatnich lat... sam używam mt-ków cały sezon i nieraz wyciągałem auta na zimówkach nie dające rady podjechać pod górkę...

 

ps. zawsze warto zapłacić nawet sporo więcej za możliwie dobre opony...

Edytowane przez czarny1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś tez takie zjawisko jak gwałtowne hamowanie występowało ;) a nie było wtedy abs i innych wspomagaczy . Nie twierdze ze zimówki są złe lub niepotrzebne. Ale uważam ze świeże i dobre wielosezony są lepszym rozwiązaniem niż 10 letnie zimówki

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

I tak też od 2 lat pomykam, na wielosezonowych. Zmienię pewnie z dwa a nie, jak wcześniej byłoby, za 5-6 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nigdzie nie napisałem, że sa lepsze... pisałem, że ja je wybrałem i jest to optymalny wybór DLA MNIE... czego nie rozumiesz?

OGÓLNIE: zimówką w błocie od razu się zakopię; a mt w sniegu nie... na lód nie ma dobrych opon - trzeba łańcuchy... po autostradach, gdzie mt-ki faktycznie nie pasują nie jeżdżę... w terenie regularnie - praca... na rybki - ideał:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego mialem takie i takie opony i wiem jaka różnica jest między mt-kami a zimówka, na śniegu a zwłaszcza na podjezdzie pod górkę. Na podstawie MOICH doświadczeń nigdy nie wyjechał bym na oponach Mt na ośnieżoną drogę, jest to po prostu nie bezpieczne.

Pozdrawiam cię kolego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na podstawie MOICH doświadczeń nigdy nie wyjechał bym na oponach Mt na ośnieżoną drogę, jest to po prostu nie bezpieczne.

 

Bez przesady mam MT założone na jeepie i po śniegu zapiernicza aż miło, opony wgryzają się w śnieg idealnie  :) problem zaczyna się kiedy śnieg jest ubity i zaczyna być na nim lód, jazda jest wtedy bez trzymanki  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waldku a co polecasz?

Też jestem przed dylematem wielosezonowe ?

 

Pozdrawiam

Danek

Nie polecam. Nie mogę, bo moja znajomość tematu jest niewielka. Polegałem na opinii znajomego wulkanizatora.

 

Przy okazji. W zamierzchłym nieco czasie kupiłem eskort, wyposażonego w komplet Continentali (letnich). W 7 roku używania 3 z 4 opon dosyały niezłe "buły" od wewnętrznej nocznej strony, nad bieżnikiem.

Uznałem wówczas, że ważniejsza jast data produkcji i czas używania, niż marka. Nie oznacza to, że mam rację ale ja robię ostatnio niewiele, ok. 10 tys. km rocznie.

Edytowane przez popper
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...