Skocz do zawartości

Kuna w dom - duch w dom


bigrafi

Rekomendowane odpowiedzi

Wzywam ponownie cieśli.

Dali d...py przy budowaniu niech szukają.

Prawdopodobnie jest to stary samiec. Sprawdza swój teren co parę dni.

Dzisiaj to dał w nocy czadu. Wziął się za przewody od rekuperacji, więc większość nocy spędziłem na przepłaszaniu go z kąta w kąt. Ale zaraza nic z pukania sobie nie robił. Dopiero jak włączyłem na głośno odstraszacza to się ruszył.

@Makumba - gryzoni raczej nie ma. Dom ma dopiero rok, więc cholera mnie strzela jak będę musiał wymieniać ocieplenie.

Co do strychu - niestety nie ma dojścia nad jętki do których jest mocowany sufit podwieszany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Napiszę tak. Współczuję. Walczyłem z "zarazą" dwa lata. Pojawaiła się na strychu wczesną wiosną i jesienią co kilka dni. Na początku wełna. Później wszelkie odkryte przewody. Przegieła w listopadzie tamtego roku kiedy zostawiła kilka trupków na podwieszanym suficie, gdzie dostawał się, teraz już prawdopodobnie wiem, koło komina (otwór w stropie, nie wiem po co i dlaczego powstał). Zobaczyłem, a raczej poczułem czym grozi pobyt w domu takowego osobnika. Żywołapki, psikadła, naftaliny (tego pieroństwa rozsypałem tyle, że dokuczyło to mojej astmie - kunie niestety nie), hałasy nie działały wcale. Przyszła późna wiosna i stwór wyniósł się sam aż do jesieni tego roku. W listopadzie (swoją drogą jaka cholera jest punktualna) poczułem padlinkę po raz kolejny i moje nerwy wraz z żoną nakazały mi podjąć bardziej radykalne środki. Narazie od ponad miesiąca spokój.

@bigrafi jak idzie Ci ta nierówna walka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedna, ostateczna metoda- niehumanitarna (jeśli można ją tak nazwać, w odniesieniu do kuny). Popularne żelazo zamaskowane siankiem, z czymś smakowitym. Smakołyk jak zwykle czyli jajko albo świeże surowe mięsko (wątróbka kurza, ukleja itp.). Zasady jak wyżej, zdezynfekowane narzędzie i jeśli to jajko to wymyte i dokładnie opłukane, najlepiej prosto "spod kury". Zapachy robią dużą różnicę. Ogólnie nie polecam, bo wrzask okrutny wymaga dobicia i dzieciaki słyszą. Widziałem w dzieciństwie, więc wiem.

Edytowane przez Krzysiek_W
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lub jajko. wypowiedź oczywiście czysto hipotetyczna, zasłyszana ;)

Więc powielę za kimśtam.

Bierzemy surowe jajko, przy pomocy strzykawki usuwamy część treści (kilka cm3).

Potem, w to miejsce, znowu strzykawką należy wprowadzić mniej więcej tą samą objętość płynnej trutki na szczury, np. Toxan.

Nie należy zostawiać w miejscach, do których mają dostęp zwierzęta domowe, np. psy.

Podobno oprócz kun działa na norki i wydry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dzień dzisiejszy - nie ma jej w domu. Kazałem rozbierać dach w możliwych dla niej wejściach - wg zdjęć z budowy. Cały dom pokryty jest płytą OSB i jedynie mogła wchodzić w paru miejscach. Okazało się, że odgięła blachę, którą cieśle mocowali przy kominku wentylacyjnym. Polowała na myszy i szczury, które zadomowiły się na poddaszu :). Ale z nimi nie ma problemu, dostały trutkę i nic na razie nie słychać.

Co do kuny - odpuście sobie pułapki, wnyki, trutkę, jajka, zapachy, ultradzwięki. Jedynie co ją odstrasza to wyjce - odstraszacze ultradźwiękowe, ale włączone na test - nie wytrzyma długo, chyba, że znajdzie miejsce, gdzie się może ukryć - jak u mnie o piętro niżej w ścianie :). Namierzona co do cm, gdzie się schowała i było zarazę czuć mocno piżmem, przez otwór w ścianie przez które są przeprowadzone rurki od CO.

Jedyny sposób na te bestie - NIE WPUŚCIĆ DO DOMU, pozabezpieczać wszystkie, ale to wszystkie otwory na etapie budowy. Nawet wentylacyjne odpowiednią siatką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Orientujecie się może co mogła kuna narozrabiać w aucie?

 

Spakowałem się dziś i wyruszyłem w drogę powrotną do PL.

Jadę sobie , jadę a tu jak coś nagle zaczyna cuchnąć - aż myślałem ,że się uduszę.

Patrzę na psa , pies na mnie i już wiadomo, że to ani nie ja ani nie on.

Wali i w kabinie i w komorze silnika .

 

Auto chodzi bez problemu,żadnych szarpań,spadku mocy , ale czym szybciej jadę tym bardziej śmierdzi.

Czym bardziej rozgrzany silnik.

 

Kilka tygodni temu znalazłem 2 zdechłe krety za akumulatorem bo kuna robiła sobie magazyn na zimę.

Sprawdziłem więc z latarką czy jakieś zwierze się nie griluje gdzieś pod silnikiem, tyle że jeśli chcieć zajrzeć wszędzie to bym musiał mieć głowę jak łepek od szpilki.

Nic nie znalazłem.

Żadnej padliny ,żadnych wycieków , wywiewów.

 

I tak musiałem powrócić tam skąd wystartowałem i znaleźć jakiś garaż.

Oczywiście w Nederlandach kryzys więc garaże o 16 przepracowane wiatraki zamykają i muszę czekać do jutra.

 

Miał ktoś podobny przypadek albo jakieś pomysły?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No , ale jakby w desce coś było to by chyba nie śmierdziało w komorze silnika i poziom smrodu by nie rósł z temperaturą?

Trochę śmierdzi podobnie do ślizgającego się , spalonego sprzęgła plus niemiły akcent mokrej szmaty wrzuconej do ogniska.

Kiedyś , za małolata znalazłem w lesie czaszkę lisa i jak ją wrzuciłem w ognisko to podobnie waniało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kunę od trzech lat na poddaszu ,franca jest aż tak bezczelna że śpi nad moim łóżkiem w sypialni i jak ja idę spać ona idzie po płytach gipsowych na nocne łowy .Jest bardzo przebiegła ile razy napada śnieg to nigdy nie widziałem jej tropów ani koło domu ani na dachu .Kiedyś miała małe nad moją garderobą i musiałem rozebrać kila metrów dachu żeby sie do nich dobrać ,po tej egzekucji miałem spokój przez rok ale potem wróciła na stare śmieci.

Chyba już się do niej przyzwyczaiłem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w wymienniku ciepła pewnie coś masz ... jakiś futrzasty gratis...

 

co do zwierzaków i samochodów

 

kiedyś pojechałem do wujka w zimie zaparkowałem na podwórku i poszedłem na gawędę

 

wróciłem odpaliłem silnik coś trzasło piskło  .... młody kot poszedł na przemiał

 

zwierzaki często lubią ciepełko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ten wymiennik to gdzie jest?

Da się do tego dostać samemu czy lepiej specialiscie zlecić ?

Pytam bo w NL liczą sobie za godzinę przy aucie od 60 euro mechanicy.

Wolałbym więc samemu pogrzebać bo za te 60 euro to już można jakąś babeczkę namówić na szpagat pod dworcem.

 

Ewentualnie - czy da się z czymś w tym wymienniku przejechać 800 kilosów bez większego ryzyka?(w masce oczywiście).

Edytowane przez makamba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale problem w tym,że jak auto stoi albo jadę w rozsądnej prędkości i nie cisnę za bardzo na pedał to nie śmierdzi.

Po tym jak mnie zaczadziło po drodze zatrzymałem się i po kilku dosłownie sekundach przestało capić.

Jechałem powoli do garażu i było spoko.

Jak grzałem z garażu do domu to znowu zaczęło.

Cuda ... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 lat zyłem z kuna pod jednym dachem kolunio przyzwyczaiłem sie ..

 

To nie była kuna tylko miałeś dziewczynę co nie chciała się golić. :P

 

Coś musiało być na tyle silne ,że krety wciągało pod samą maskę .

Ślady stóp wielkości 5zł na śniegu zostawiało.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważaj na kable wysokie napięcia. Mi udało się cholerze zamknąć wszystkie wejścia do domu - po  3 miesiącach walki. Parę tygodni później przeżarła kable pod maską. Co do smrodu - jak znaczy teren to wali piżmem jak cholera. Jak nalała Ci pod maską to może pod wpływem temperatury smrodek się roznosi. Mi znaczy cały czas teren - to drzwi do domu, to od garażu -śmierdzi długo i mocno. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś mi szczur zamieszkał w systemie wentylacyjnym. Samochód stał przez jakieś 2 miesiące nieużywany. Naściągał folii, kłaków, liści, papierów, opakowanie po chipsach itp. Też śmierdziało. Sam robiłem, cały bity weekend, pół samochodu rozebrałem. Wlazł od dołu przez jakąś mikro wyczystkę. Koszmar.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha :D :D .

A na mnie już odkąd pamiętam to wszyscy Kuna wołają.

Nie Chce mówić dlaczego, bo mój ojciec gołębiarz i wędkarz czasem tu zagląda :) .

Miałem kiedyś leciwego Forda i do tej pory się zastanawiam dlaczego mnie zaczęła odwiedzać i dlaczego właśnie moje kable zapłonowe zaczęły tej ku.....e smakować. W ciągu miesiąca wymieniłem trzy komplety. Żeby to franca przegryzła jeden , ale nie musiała wszystkie cztery. :angry: .

Doszło do tego że po trzeciej wymianie zacząłem na noc odpinać kable.

Od około sześciu lat auto dalej stoi pod wiatą na polu (tylko już nie Ford - a może dlatego) i mam odpukać spokój

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...