Skocz do zawartości

Kryzys wędkarski - czy też tak miewacie?


makamba

Rekomendowane odpowiedzi

No tak.

Tylko ,że ja przyjeżdżam do PL co 2-3 miesiace na jeden tydzień,z wyjątkiem świąt.

Szkoda czasu na takie dłubanie w ściekach zamiast sobie posiedzieć z rodzinką.

A te wszystkie podwodne przeszkody to chyba umyślna robota właścicieli sklepów wędkarskich i producentów przynęt.

Tyle ile zrywa się przynęt w PL to niewiarygodne. :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bartek. Świetna relacja.

Powinna się znaleźć w wieściach znad wody a nie w tym dziwnym dziale-śmietniku.

Wspominasz w niej o modzie, cyt: "Wojna jakaś , poligon czy ogólna mobilizacja? Wszyscy wędkarze w strojach moro/camo."

A sam uzbrojony w ruski bagnet po krzakach latasz.  :lol:

Jakbyś nie wiedział, to tańsze niż goretexy, więc nie dziwota, że naród się w to przyodziewa.

Z ludźmi gadać też trzeba.

Jak masz problem z rozpoznaniem, zawsze można fotkę danemu cyknąć i potem dodać "notkę głosową".

To trochę ułatwia  ;)

Swoją drogą, przypomniałeś mi, jak w zeszłym sezonie poszukiwałem pewnego kolegi z Goleniowa.

Nie szukałem Jego samego ale znaku rozpoznawczego .............. Jego czapki zimowej.

Zapewniam Ciebie, to działa i Mirka rozpoznałem już z daleka, bez większych problemów :D .

Podpowiem Ci jeszcze, że łowić trzeba. Nie odpuszczać.

Ryby zaskakują.

Moja pierwsza (troć, nie dziewczyna), dała się poznać dopiero, po tygodniu łażenia, w nadbrzeżnych krzakach.

Dla mnie, był to już wieczorek pożegnalny, związany z końcem turnusu wczasowego.

A już na koniec zapytam prostacko. Żelaza używałeś?

 

Waldek (brzuchacz z wąsem)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żelazo odpuściłem (chodzi o blaszki zapewne) bo inni latali i też zero wyników.

Wolałem zaatakować rybska z jakimś mniej im znanym produktem. B)

 

Zapomniałem dodać ,ze moim wędkarskim łupem tego dnia padł sznurek  z uwiązanymi na końcu kombinerkami.

Ktoś chyba na szybko montował odczepiacz.

 

Ps.

Mam nadzieję ,że nie obraziłem żadnego właściciela brzuszka i wąsa.

Nie miałem takiego zamiaru.

Edytowane przez makamba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję ,że nie obraziłem żadnego właściciela brzuszka i wąsa.

Nie miałem takiego zamiaru.

Prawda boli tylko wybrańców  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:

 

Swoją drogą nie dziwię się Twojemu podejściu do łowów.

Tylko, to Polska............... Nie NL.

Tutaj najpierw rybę trzeba znaleźć. Jak już znajdziesz, to w konsekwencji złowić.

Ty próbowałeś, zwyczajem z zasobniejszych łowisk, od razu złowić  ;)

Eksperymenty z przynętami, to raczej w łowiskach gdzie ryby są na pewno.

Sprawdzanie skuteczności przynęt, czasem tylko się bywa skuteczne i raczej dotyczy innych gatunków.

Sądzisz (retoryczne tylko), że wędkarze z  Goleniowa, łowiliby na woblery, czy żelazo gdyby inne przynęty były skuteczniejsze? 

Edytowane przez popper
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haha...ale się uśmiałem :D No ta "nasza" Ina jest nieprzewidywalna :)

Kolego nie Ina jest nie przewidywalna tylko ryby w niej pływające ( zresztą nie tylko w niej) Trotki to nie płotki , ani jak niektórzy by chcieli udowodnić pstronie . Każdą trzeba wychodzić a przy tym nieć dużo szczęścia. :P Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waldek.

Ja tam wolę dorwać rybkę w sposób jak najbardziej oryginalny, czyli na przynętę jak najmniej znana lub jak najmniej kojarzoną z dana rybą.

Tak jak czasem to działa z kolorami.

Taka sytuacja np:

Stoisz np razem z kolesiami i zarzucacie w to samo miejsce,taka sama technika prowadzenia a tylko Ty zmuszasz rybska do brań bo okazuje się ,że tylko ty masz taki typ gumy z hi-end bajer kolor i nikt inny bo generalnie ciężko go dostać.

Podobne zdarzenie miałem ostatnio z gumkami (jedną Ci chyba wysłałem , ale w mniejszej wersji , taka mała w paseczki i śmierdząca olejem rybnym).

A jeszcze weselej czujesz się gdy dzień wcześniej pokazywałeś tą przynętę kolesiom i każdy się wyśmiewał - co to za wynalazek,tu się nic na to nie złapie ,ściema jakaś.

 

To chyba takie marzenie o przynęcie doskonałej i o takiej , o której tylko ja będę wiedział. :lol:

 

O łowności przynęt też temat ciężki.

Kiedyś przywoziłem gumy dla kolesi i do sklepów.

Jedna i ta sama guma mogła mieć skrajnie rożne opinie sklepowych "fachowców".

W jednym sklepie mówiono mi  - Eeee,takich gum to ty nie sprzedasz nigdy w PL.

W innym sklepie sprzedawca wykupił wszystkie.

 

Podobnie było jak kilka lat temu przywiozłem do Szczecina gumki w kolorze różowym.

Rany Boskie - jak się ze mnie śmieli wszyscy.

HAHAHA Bartek - rózowe gumy??? - od razu widać ,że z Holandii - tam co drugi to pedał - mówili.

Teraz gumy "pedałki" hit sezonu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Walka z kryzysem idzie ciężko. :lol:

 

Ostatniej niedzieli zachciało mi się trollować po kanale .

Padły nawet jakieś ledwo wymiarowe sandacze i jeden szczupak.

 

post-50881-0-60548800-1370633103_thumb.jpg post-50881-0-82837300-1370633114_thumb.jpg post-50881-0-47686900-1370633123_thumb.jpg

 

Niestety sternik i kompan moich wędkarskich wypraw (na foto) właśnie ostatnio zakochał się i gdy w jednej ręce trzyma wędkę to drugą zamiast operować silnikiem wysyła miliony esemesów do swojej wybranki. :wub:

Przez to nasza łajba pływa zygzakiem od jednego do drugiego brzegu cudem omijając większe jednostki , na których kursie co jakiś czas się znajdowaliśmy.

Podczas jednego z takich zygzaków i kolejnego esemesa mojego kompana wpatrzonego w komórkę linki moich dwóch wędek wkręciły się w śrubę naszego silnika.

Shimano Fireblood wytrzymał , ale kupiony 3 tygodnie temu Spro HS Signature Troller strzelił w ułamku sekundy jak zapałka. :(

Jeden z woblerów przywiązał się do śruby , drugi wypłynął kilka metrów dalej na powierzchnię.

 

post-50881-0-62646100-1370633201_thumb.jpg

 

Chyba na jakiś czas odpuszczę sobie trollowanie. :angry:

Edytowane przez makamba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka z kryzysem idzie ciężko. :lol:

 

Ostatniej niedzieli zachciało mi się trollować po kanale .

Padły nawet jakieś ledwo wymiarowe sandacze i jeden szczupak.

 

attachicon.gifDSCN2391.JPG attachicon.gifDSCN2392.JPG attachicon.gifDSCN2393.JPG

 

Niestety sternik i kompan moich wędkarskich wypraw (na foto) właśnie ostatnio zakochał się i gdy w jednej ręce trzyma wędkę to drugą zamiast operować silnikiem wysyła miliony esemesów do swojej wybranki. :wub:

Przez to nasza łajba pływa zygzakiem od jednego do drugiego brzegu cudem omijając większe jednostki , na których kursie co jakiś czas się znajdowaliśmy.

Podczas jednego z takich zygzaków i kolejnego esemesa mojego kompana wpatrzonego w komórkę linki moich dwóch wędek wkręciły się w śrubę naszego silnika.

Shimano Fireblood wytrzymał , ale kupiony 3 tygodnie temu Spro HS Signature Troller strzelił w ułamku sekundy jak zapałka. :(

Jeden z woblerów przywiązał się do śruby , drugi wypłyną kilka metrów dalej na powierzchnię.

 

attachicon.gifDSCN2397.JPG

 

Chyba na jakiś czas odpuszczę sobie trollowanie. :angry:

albo kompana.... :blink: już za jakiś czas sam będzie uciekał z domu na ryby...(z autopsji znane) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Depresja wędkarza"...

De Niro grający @makambę - bezcenne :D

 

A na marginesie, co za głupek wymyślił niechlubne "połamania"? Ilekroć słyszę te (zło)życzenia, krzyczę - Wolę, by trzeszczał! Trzeszczał, a się nie łamał. I oby jak najczęściej. Trzeszczącego kija, sobie i Wam szczerze życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś pomieszkał w Łodzi, to byś dopiero zobaczył, co to kryzys wędkarski - kilku moich kolegów (takich z nad wody, bo wśród prawdziwych kolegów nie mam wędkarza) w ogóle już nie wykupuje karty, nie spotykam ich nad wodą. Ja ze trzy lata temu sprzedałem cały sprzęt za bezcen - karpiówki z kołowrotkami dopiero co kupione - zostawiłem  sobie tylko jeden spinning, jeden jedyny, tak żeby był na wszelki wypadek i przez cały sezon byłem może z 5 razy na rybach, a jesienią - ani razu. Wiosną dwa lata temu kolega namówił mnie tylko na 1 maja i zaczęło się od początku: odkupywanie sprzętu, przynęt, co "na nie to musi, no przecież jak mu to przepłynie koło pyska to nie ma siły żeby nie uderzył". Ja mogę jeździć na ryby kiedy chcę, problem w tym, że muszę być nie dalej niż godzinę drogi od Łodzi - a tu naprawdę ciężko o rybę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś pomieszkał w Łodzi, to byś dopiero zobaczył, co to kryzys wędkarski - kilku moich kolegów (takich z nad wody, bo wśród prawdziwych kolegów nie mam wędkarza) w ogóle już nie wykupuje karty, nie spotykam ich nad wodą. Ja ze trzy lata temu sprzedałem cały sprzęt za bezcen - karpiówki z kołowrotkami dopiero co kupione - zostawiłem  sobie tylko jeden spinning, jeden jedyny, tak żeby był na wszelki wypadek i przez cały sezon byłem może z 5 razy na rybach, a jesienią - ani razu. Wiosną dwa lata temu kolega namówił mnie tylko na 1 maja i zaczęło się od początku: odkupywanie sprzętu, przynęt, co "na nie to musi, no przecież jak mu to przepłynie koło pyska to nie ma siły żeby nie uderzył". Ja mogę jeździć na ryby kiedy chcę, problem w tym, że muszę być nie dalej niż godzinę drogi od Łodzi - a tu naprawdę ciężko o rybę.

Zalew Sulejowski, może wkrótce tam sie spotkamy. Ostatnio jak tam pływałem to spotkałem dwóch kolegów z Jerka.....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...