woblery z Bielska Opublikowano 6 Czerwca 2019 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Czerwca 2019 Skuteczność popperów jest potwierdzona przez licznych wędkarzy. Może się jednak przydać krótki instruktaż: - Rzeka, zwłaszcza rozlewiska i spowolnienia - daleki rzut i powolne równomierne prowadzenie. Kij uniesiony do góry. Wobler płynie po powierzchni, jak smużak, merdając dupką. Skuteczna metoda na klenie, jazie i pstrągi. - Rzeka, nurt. Daleki rzut i szybkie zwijanie. Kij równolegle do lustra wody lub skierowany w dół. Wobler łapie z powierzchni pęcherz powietrza, zanurza się nieco pod powierzchnię i zostawia za sobą cały czas drobne pęcherzyki powietrza, po "zgubieniu" całego zapasu wynurza się na powierzchnię, łapie kolejny pęcherz i sytuacja się powtarza. W czasie płynięcia wobler zygzakuje. Metoda prowokuje bolenie i szczupaki. - Jezioro. Rzut i powolne zwijanie, połączone z krótkimi szarpnięciami. Kij skierowany ku górze lub w bok. Podczas szarpnięć popper wydaje charakterystyczny dźwięk "pop". Aktywna, dość szybka metoda szukania okoni, ale również i szczupaków. - Jezioro, rzadziej rzeki. Wobler prowadzony jest krótkimi, kilkucentymetrowymi szarpnięciami, z przerwami, krótkimi lub dłuższymi, nawet po kilka sekund. Wędzisko skierowane jest zdecydowanie w dół, najlepiej tak, jak w czasie jigowania. Popper najlepiej jest do tej metody wyposażyć w kotwiczkę z chwostem, lub nabić na kotwiczkę małego twisterka. Ja stosuję dwie sztuczne ochotki. Zabójcze na aktywne okonie. Mam nadzieję, że komuś ten instruktarz pomoże w "odkryciu na nowo" tej niezwykle ciekawej przynęty 20 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ezehiel Opublikowano 6 Czerwca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Czerwca 2019 Bardzo dobry instruktaż. Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hudy76 Opublikowano 8 Czerwca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Czerwca 2019 Dorzucę swoje trzy grosze... W marcu na garażowej wyprzedaży zakupiłem jednego popperka od Janusza. Dzisiaj - trochę zmotywowany przez Kumpla - miałem debiut z tą przynętą. Nie jest to może jakiś wyczyn, ale 3 ryby i jedno nie zacięte branie, to i tak więcej niż wcześniejsze biczowanie wody innymi przynętami przez 2 godziny. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 9 Czerwca 2019 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Czerwca 2019 Okoń 4 cm. Na granicy pływalności. Unikalna technologia drewniano-żywiczna, łącząca zalety obu materiałów. Balsa daje "komorę wypornościową", a żywica ogromną trwałość. Polecam eksperymenty w tym kierunku Złoty pasek mi się spodobał. Na tyle, że zrobiłem sobie jeszcze w innym kolorze Trafiły do mojego pudełka. Będzie co rwać Cyprys, jeden zgodnie z obietnicą leci do Ciebie. Mam nadzieję, że ryby oszaleją 15 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bolomistrz7 Opublikowano 9 Czerwca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Czerwca 2019 Instruktaż popperków pierwsza klasa ????Czekam z niecierpliwością na zamówienie ???? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ugly-hml Opublikowano 11 Czerwca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Czerwca 2019 Balsa z żywicą, żywica z balsą... Już od dawna o tym myślę i myślę... Daje to nieograniczone możliwości w konstruowaniu przynęt. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jaceen Opublikowano 11 Czerwca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Czerwca 2019 Jeżeli Twoje poppery mają wszystkie wymienione możliwości prowadzenia, to są ideały wśród popperów:)Od dwóch sezonów uczę się łowić takimi przynętami i najwięcej sobie cenię te, które posiadają wymienioną cechę: - Rzeka, nurt. Daleki rzut i szybkie zwijanie. Kij równolegle do lustra wody lub skierowany w dół. Wobler łapie z powierzchni pęcherz powietrza, zanurza się nieco pod powierzchnię i zostawia za sobą cały czas drobne pęcherzyki powietrza, po "zgubieniu" całego zapasu wynurza się na powierzchnię, łapie kolejny pęcherz i sytuacja się powtarza. W czasie płynięcia wobler zygzakuje. Metoda prowokuje bolenie i szczupaki. Nie tylko bolenie i szczupaki siadają. Ładnie w taki "zapowietrzony pocisk" ładują okonie a ostatnio trafiłem na aktywność sandaczy i stało się Kilka popperów kupiłem, kilka wystrugałem i każdego sprawdzałem, jakie ma możliwości animacji. Żaden nie posiada wszystkich razem. Będę polecał 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 11 Czerwca 2019 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Czerwca 2019 Balsa z żywicą, żywica z balsą... Już od dawna o tym myślę i myślę... Daje to nieograniczone możliwości w konstruowaniu przynęt.Fakt, ogranicza nas tylko wyobraźnia. Ale jest również sporo problemów nieznanych lub bardzo rzadko występujących w "normalnych" odlewach. Ale też możliwości, które daje drewno, w tym perfekcyjne lokowanie obciążenia, to sprawia, że warto pójść w tym kierunku 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 18 Czerwca 2019 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2019 Odwiedziłem zalew Czorsztyn. Dzień pierwszy, niedziela.Pobudka o 2,30. Szybka kawa, kolejka do slipu i około godziny 4,00 wreszcie wypływamy. Kolejne napływy na "miejscówki" znane z lat ubiegłych dają upragnione kontakty z rybami, które niestety wielkością nie powalają. Szukamy tych okazalszych na sześciu metrach, ośmiu, dziesięciu. Nie możemy znaleźć. Tymczasem na korycie i przy Ptasiej Wyspie tworzą się lokalne skupiska łodzi. Ciekawe, czy coś łowią? Nie podpływamy, trzymamy się wcześniejszego planu. Około godziny dziesiątek telekonferencja z jednym z wędkujących przyjaciół i szybka decyzja - płyniemy w okolice koryta na wysokości poniżej ujścia Białki. Koledzy, w tym ten dzwoniący złowili już kilka ryb 60+. Zaliczyli również jakieś spady, brania, więc postanawiamy przyjrzeć się temu bliżej. Dopływamy i widzimy, że nasz kolega zacina i holuje rybę. Niewielką, ale są, biorą. Na kolejnej łodzi to samo. I na kolejnej. Na jeszcze kolejnej pewien wędkarz urządza sesję fotograficzną swojej partnerce, która po chwili wypuszcza rybę. Po czym bierze wędzisko, rzuca gumą i po chwili holuje kolejną, mniejszą już rybę. Nie wszyscy jednak łowią. Są łodzie, na których wędkarze są bezradni. Nie wstrzelili się z przynętą? Źle ją prowadzą? Stajemy na krawędzi koryta, a właściwie na wypłyceniu. Zaczynamy wędkować. Ostatnio zacząłem na "swojej" wodzie łowić sandacze na jerki. Na Czorcie jednak klasyka - opad, dropszot. Teraz założyłem jerka i w pierwszym rzucie wyjąłem sandacza. W drugim też Wojtek również zakłada jerka i wyjmuje... szczupaka 70+. Taki forumowy "stykacz" I zaczyna się. Zmieniamy przynęty, na zasadzie "ciekawe, czy na to też wezmą"? I biorą. Na jerki, na woblery, czasem dla urozmaicenia zakładamy gumy i też biorą, ale zdecydowanie najwięcej ryb wyjmujemy na woblery. Nie tylko przynęta była ważna. Jej sposób prowadzenia również miał znaczenie, trzeba było trochę pokombinować Ryby brały w jakimś szale. Jeśli były dwa rzuty bez brania, to zaczynało się zastanawianie - co robię źle? Przynęta się opatrzyła? Może zmienić? Albo inaczej poprowadzić? Czasem coś zmieniałem, a czasem po prostu w następnym rzucie był atak i kolejny hol. I już nie było zastanawiania się Dość szybko "wyłowiliśmy się" i kombinowaliśmy, jak złowić większą rybę. Widzieliśmy kilka holi ryb 70+, nam jednak brały głównie ryby w przedziale 45-55 cm. 60+ jak na lekarstwo. Max to 65... Przynęty prowadzimy szybciej, wolniej, płycej, głębiej, "na leniucha" i agresywnie - właściwie teraz każdy sposób jest skuteczny, choć niektóre bardziej. Tylko te większe jakoś nie chcą nam brać...Ryby staramy się odpinać bez wyciągania z wody. Jeśli przynęta jest widoczna na zewnątrz, to tylko przytrzymanie ręką przy burcie, w drugiej ręce kleszczyki, szybka operacja - i ryba już wraca do swoich spraw Podbierak jest stosowany rzadko, przy większych sztukach - by skrócić hol, oraz gdy potrzebna jest operacja wyjęcia z paszczy niewidocznego z zewnątrz wabika. Na innych łodziach jest to różnie, ale sporo osób również stara się wypinać ryby bez ich wyjmowania z łodzi. Kolejna sprawa - nie widzimy, by ktoś "kombinował". Nie ma przedłużającego się wyczepiania ryb, nie ma sprawdzania czegoś po bakistach - może są tacy, którzy spływają z rybami i wracają "po kolejną porcję", ale zdecydowana większość po prostu łowi, a złowione ryby uwalnia. Wyraźnie uległa zmianie mentalność przeciętnego wędkarza. To nie była rzeź, tylko radosne wędkowanie połączone z uwalnianiem może nie wszystkich, lecz zdecydowanej większości ryb. Do siatek trafiały - o ile moja spostrzegawczość pozwalała mi to dojrzeć - ryby osłabione i poranione przynętą, a nie największe. Już nie białko, ale rozsądne czerpanie z natury staje się priorytetem. To dobry prognostyk na przyszłość.Zmieniamy ustawienia. Na płytszą wodę, na głębszą. Są wszędzie. Na jednej z łodzi widzimy udany hol sumka. Spora odległość uniemożliwia dokładne szacowanie, ale mógł mieć tak w przedziale 100-120 cm. Na naszej łodzi melduje się głównie około półmetrowy kolczasty drobiazg. Nie możemy znaleźć nic zdecydowanie większego...Nad Tatrami od pewnego czasu rozwija się, zapowiadany wcześniej front burzowy. O trzynastej "z minutami" postanawiamy spłynąć. Cały czas jesteśmy w kontakcie telefonicznym z dwiema innymi "zaprzyjaźnionymi" łodziami, na jednej połowili podobnie jak my, na drugiej słabiej, ale dzień jeszcze trwa Po drodze, już na spokojnie, staramy się analizować dotychczasowe wyniki. Banan na twarzy świadczy o stanie naszego ducha Jest dobrze. Jest bardzo dobrze! Ile ryb złowiliśmy? Trudno dokładnie oszacować, szybko straciliśmy rachubę, myślę jednak, że w granicach 25-35 na głowę. Ja twierdzę, że co najmniej tyle, Wojtek, że raczej nie aż tyle. Nie ważne. Nic nie jest ważne. Upał, zmęczenie, nadciągająca burza - nic to. Jesteśmy szczęśliwi. I to po mimo braku ryb 70+ Gdy docieramy na kwaterę we Frydmanie, zaczyna padać. Szybki obiad, ogarnięcie spraw sprzętowych, wymiana baterii na świeże, jest jeszcze czas na półtorej godzinki drzemki. Wykorzystuję to skwapliwie.O osiemnastej wypływamy na "drugą turę". Woblery rządzą niepodzielnie. Dają zdecydowanie najwięcej brań, są też skuteczniejsze. Łódek na wodzie trochę mniej. Ryby wyraźnie zmniejszyły swoją aktywność. Już nie ma tylu brań, już nie ma jednoczesnych holi, ale praktycznie na każdym miejscu łowimy sandacze. Zmęczeni i szczęśliwi zamykamy "drugą turę"mając po 10? Po kilkanaście złowionych ryb? Raczej po kilkanaście, ale kto by w tych warunkach to liczył Z naszych obserwacji wynikało, że tym razem na naszej łodzi było najlepiej, inni łowili pojedyncze ryby. Telekonferencja z zaprzyjaźnionymi łodziami to potwierdzała, ale znajomi też mieli wyniki. W tym zaliczyli spady grubych ryb. Nam się nic "poważnego" nie spinało, ba, prawie wszystkie zacięte brania miały swój udany hol. Mieliśmy też stosunkowo nikły procent pustych brań. Może tak z 30-40% Przy łowieniu sandaczy taka skuteczność to ewenement. Łowimy do 22,00, do końca legalnego wędkowania i spływamy. Trzeba się spieszyć, bo budziki już nastawione na 2,30 Dzień drugi. Dopływamy na łowisko przed czwartą rano. Nasza łódź jest pierwsza!Pogoda całkowicie się odmieniła. Siąpi drobny deszczyk. Jest oczywiście pochmurno, ale nie wieje. Komfortowe warunki do połowu drapieżników. Dość szybko łowię sandacza na 50 kilka cm. Dobrze, są tam, gdzie były wczoraj. Po paru minutach doławiam takiego na 60+ Znowu zaczynam się uśmiechać. Jednak pomimo naszych starań nie mamy kolejnych brań. Pojawiają się inne łodzie, nie widać, by ktokolwiek zacinał ryby, by je holował. No cóż, trzeba coś zmienić. Szybka decyzja - płyniemy na drzewa! Obaj z Wojtkiem uwielbiamy łowić w zatopionych drzewach, dzięki tej "przypadłości" zyskaliśmy sobie nawet lokalne przezwisko "drwale" Obławiamy kolejne miejscówki, mi udaje się złowić szczupaka wyraźnie ponad 70 cm, później zmieniam woblera na gumę (dropszot) i wyjmuję kolejnego sandacza 50+. I jeszcze jednego, tak w okolicach 60+. Wojtek jest wyraźnie podłamany, nie miał jeszcze brania. Ale spokojnie, nadgoni z nawiązką Gumy, woblery, zmiana przynęt, ustawień, łowimy kolejne ryby. W tym czasie koło Ptasiej Wyspy prawdziwy zlot łodzi. Później dowiadujemy się, że nasi koledzy złowili tam kilka fajnych ryb i to spowodowało wokół nich spore zagęszczenie. Jedna z oznak, że dziś już nie jest tak łatwo o rybę. Zakładam popperka. Prowadzę go krótkimi pociągnięciami moim ulubionym Kongerem "Streeto". 0,5 do 6 gramów. To taka fajna, okoniowo-pstrągowa "szpada". Tuż przy łodzi startuje do poppera sandacz całe szczęście w ostatniej chwili odwrócił się i odpuścił, bo w tym zatopionym drzewie, na tak delikatnej wędce mogłoby się to różnie skończyć. Rozsądek trochę przeważył, zdjąłem popperka, ale założyłem na jednogramowej główce 2" gumkę Keitecha Delikatne, okoniowe "puk" i po kilku minutach wyjmuję sandacza około 60 cm W następnym rzucie szczytówka, a właściwie jej połowa ląduje w wodzie wraz z przynętą. Bronku, za to, że przed wyjazdem życzyłeś mi "połamania kija" i nie odwołałeś tych życzeń pomimo moich usilnych próśb, ba, nawet ze śmiechem je powtórzyłeś, za to w tej chwili szczerze cię przekląłem. Ech, szkoda gadać...Łowimy po jednej, po dwie ryby, ale praktycznie z każdego ustawienia. Jeśli w drzewach jest taka zabawa, to postanawiamy wrócić na miejsce wczorajszego Eldorado. Brak brań, na echu brak sygnałów. Większość łodzi stoi w okolicach Ptasiej Wyspy i na korycie "przy betonach". Wracamy na drzewa. Łowimy jeszcze kilka ryb, Wojtek "zalicza" kolejnego szczupaka , który ma dobrze ponad 70 cm. To jeszcze nie "osiemdziesiątka", ale jest to już fajna ryba Wreszcie mamy dość. Pogoda poprawiła się, deszczyk odpuścił, ale zmęczenie daje znać o sobie. Powoli zmierzamy w kierunku slipu, obławiając każde "podejrzane" echo. Niektóre ustawienia to jak strzał w dziesiątkę - łowimy ryby rzut po rzucie, w innych miejscach bez brań. Ale jest naprawdę nieźle Zwłaszcza ostatni napływ, gdy postawiłem kotwicę, to w ciągu kilku minut każdy z nas wyholował po 4-5 sandaczy. Czyli z tego jednego ustawienia mieliśmy więcej ryb, niż niektórzy od świtu...Już nie chciało mi się łowić woblerem, założyłem gumę i łowiłem na nią. Wojtek po chwilowym i nieudanym flircie z gumami powrócił do woblera i złowił na koniec więcej, oraz średnio większych sandaczy, ale to nie było ważne. Pomimo zmęczenia obaj byliśmy po prostu szczęśliwymi, spełnionymi łowcami. W życiu miałem bardziej udanych (ilościowo) wypraw może kilka, jednak ostatnia z nich miała miejsce tak z 15 lat temu i już zacierała się w pamięci. Ta wyprawa ujawniła mi prawdziwy potencjał Czorsztyna, bogactwo tej perełki wśród naszych wód. Poza rybami widoki - Gorce, Pieniny i Tatry widać jednocześnie przy tym samym parkowaniu! Super towarzystwo przyjaciela na łodzi dopełniało szczęścia. Dzięki Wojtku i mam ogromną nadzieję powtórzyć kiedyś taką przygodę! post nominowany do nagrody w konkursie na opis miesiącagratulujemy, redakcja jerkbait.pl 30 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawelek55 Opublikowano 29 Czerwca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Czerwca 2019 Dzisiejszy 43 cm. Januszu złowiony na Twoją gąsienniczke :-) 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 29 Czerwca 2019 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Czerwca 2019 Cieszę się podwójnie, bo to wychodzony, wypracowany prezent imieninowy Niech Ci kij jak najczęściej trzeszczy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kolec Opublikowano 30 Czerwca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2019 W ostatnie upały, gdybym tego nie widział i sam nie łowił, to w życiu bym nie uwierzył. Na wodzie 40-50 cm , na dżerki Janusza prowadzone prawie tempem boleniowym łowiliśmy po 20-30 ryb z wypłynięcia, mój największy 86 cm, kolegi 93 cm, ryby pływają oczywiście nadal 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 30 Czerwca 2019 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2019 Super!Gratuluję trafnego doboru metody do łowiska Potwierdzam, te jerki nadają się do wolnego i szybkiego prowadzenia. Również do zabawy w zatrzymywanie (wolny opad z lusterkiem) i do metody, którą na własny użytek nazywam nazywam jerkowaniem mormyszkowym czyli do jednoczesnego dość szybkiego zwijania linki i lekkich skubnięć kijem w tempie 4-6 na sekundę. Nawet więcej, jeśli ktoś potrafi Najmniej nadają się do typowego jerkowania, czyli klasycznych, długich i mocnych pociągnięć. Obecnie pracuję nad innym modelem przeznaczonym do jeszcze szybszego prowadzenia. Mam sygnały z różnych stron świata, że taka metoda prowadzenia jerków przynosi w tym roku największe sukcesy 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
malinabar Opublikowano 30 Czerwca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Czerwca 2019 O takich połowach jak @kolca ( gratulacje !) u nas słyszałem zazwyczaj na początku sezonu . To wtedy sandacze wychodziły na płytką wodę zaporówek objadać się drobnicą i regenerować po tarle i opiece nad gniazdem . Weźmy choćby słynny już filmik Kurnika z turawskiego otwarcia sprzed lat kilku . Ale woda 40-50 cm to już mega płytko jak na dzienne łowy . Ciekawe , jaka jest średnia głębokość tego łowiska ?... Sam miałem kilka ładnych już lat wstecz jeden sezon , kiedy to z Tatusiem jeszcze mieliśmy rozpracowane ryby na metrowej mniej więcej wodzie , łowione wtedy na tłuste i wyporne dosyć gumy ze stosunkowo niewielkim obciążeniem . Wtedy sliderków/gliderków wolno tonących nie stosowałem , choć posiadałem . A szkoda ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 5 Lipca 2019 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lipca 2019 Wczoraj wypłynąłem sobie powędkować. Szału nie było, ale mimo wszystko grzech mi narzekać. No, może tylko na to, że za głęboko paluch poszedł w paszczę i później ciekło z niego Do siedmiu razy szczupak, czyli sześć podrostków i jeden przyzwoity Pięć z tych siedmiu, w tym największy zagryzł jerka. Wiadomo, że na "swojaka" najbardziej cieszy 21 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sukingad Opublikowano 5 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lipca 2019 Lubią tą przynętę wyraźnie, widziałem, że gryzą na różnych łowiskach tego Twojego jerka. Postarzałeś się poza tym. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ezehiel Opublikowano 5 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lipca 2019 Sukingad ty to umiesz zagaić Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maciej W. Opublikowano 5 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lipca 2019 Piotrze, chyba nie wyobrażasz sobie, że osoba piastująca na najznakomitszym forum wędkarskim prestiżową funkcję będzie się prezentowała na fotosach niczym rozbrykany nastolatek. Z jednej strony nobliwe oblicze, z drugiej młodzieżowa czapeczka, survivalowe wdzianko w klimacie Beara Gryllsa i nieuporządkowana czupryna stanowią o stylu zadowolonego łowcy. Jako młody wędkarz i strugacz na dorobku mogłeś poczuć ukłucie zazdrości oglądając znakomitego rękodzielnika z zębatym potworem. Janusz, nie przejmuj się. Prosimy o jeszcze! 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sukingad Opublikowano 5 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lipca 2019 [...] Z jednej strony nobliwe oblicze, z drugiej młodzieżowa czapeczka, survivalowe wdzianko w klimacie Beara Gryllsa [...]Dżewo... albo Ent 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 5 Lipca 2019 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lipca 2019 Jak się forum trochę poczyta, np. taki wątek o telewizyjnym reportażu, to włosy same bieleją na potęgę. Normalnie można by osiwieć A wdzianko ma swoją merytoryczną podbudowę - po powodzi naniosło trochę drzew, ryba zobaczy mnie na łodzi, to pomyśli - kolejne drzewo przypłynęło, trzeba sprawdzić. No i nęcić nie trzeba, same podpływają 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sukingad Opublikowano 5 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lipca 2019 To może zostawić samo "lubię to" bez możliwości komentowania. Już i tak dryfujemy w tym kierunku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 23 Lipca 2019 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Lipca 2019 Magic.Na początku był model 5,5 cm. Ciężki, "lotny", przeznaczony głównie do łowienia boleni, ale "na koncie" miał sporo innych ryb, szczupaki, sandacze, okonie, pstrągi, jazie i klenie, dostawałem zdjęcia brzan, sumów, a nawet jednego Diabła Morskiego złowionego w Norwegii Tak dużo różnych gatunków, że zasłużył sobie w pełni na swoją nazwę.Później dołączył do niego 4 cm, który początkowo jeszcze występował pod innym "imieniem", ale z racji podobieństwa do łowności swojego większego brata, oficjalnie zmienia nazwę na "Magic 4 cm". Kolejnym, powstałym również w tym samym czasie jest model dwa razy większy, 8 cm. I on łowił początkowo pod inną nazwą, choć w pełni zasłużył na swoje nowe "imię", choćby w czasie opisywanego przeze mnie tegorocznego wyjazdu nad Czorsztyn. Dzięki niemu przeżyłem iście magiczne chwile W tzw. międzyczasie model 5,5 cm 5 gramów dorobił się lżejszej kopii 3,5 grama, również tonący, choć akurat ten już bardzo wolno. Jest przeznaczony do wolniejszego prowadzenia w wodach stojących, do łowienia "na zatrzymanego" w nurcie, fajnie się też nim łowi w twitchingu. Również metamorfozę przeszedł największy rozmiarowo model, 8 cm i do pływającego 6,5 gramowego dokooptował 8-gramowy tonący, przeznaczony do szybszego (i płytszego) prowadzenia. Testy, poprawki i dopieszczanie detali trwało kilka lat, ale wreszcie mogę Wam zaprezentować kompletną, magiczną rodzinkę "Magiców" 22 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ezehiel Opublikowano 23 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Lipca 2019 Śliczności Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bertold12 Opublikowano 23 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Lipca 2019 Śliczności hhh???? mało powiedziane???? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cyprys19 Opublikowano 23 Lipca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Lipca 2019 Oooo. Taki kcem, tylko brzuszek w seledynie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.