Skocz do zawartości

[*] Woblery z Bielska - wspomnienie o Januszu Sikorze


Rekomendowane odpowiedzi

Strzeble to robisz po prostu miażdżące.Szok w szoku.

 

 

Kapitalne i zawsze będą na czasie w tym wykonaniu. Szczerze zazdroszczę tak wypracowanego dekoru.  :)

W Waszych ustach te komplementy brzmią niezwykle pochlebnie. Ale przy każdej kolejnej partii widzę nowy detal, który wymaga dopracowania. Jeszcze miesiąc - dwa i może będę zadowolony. 

Tak na "maksa".

Bo teraz oceniam, że jest "nieźle" ;)

 

 

Piękne!!!

Dzięki, Bartku. Daj znać na priva, kiedy będę Cię mógł spotkać i pokazać wobki "na żywca". I zobaczyć Twoje cykady :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Januszu, dzisiaj łowiłem Twoimi woblerami - "Słonecznica" i do tej pory jeszcze nie mogę wyjść z podziwu :D Powiem tak, ten wobler w wodzie żyje swoim życiem!! Wystarczy go wrzucić do wody i mu nie przeszkadzać a woblerek zachowuje się jak żywa rybka. Lekko lusterkuje a za chwilkę myk w boczek... naprawdę wystarczy tylko trzymać go na napiętej żyłce :D

Świetna przynęta, wielki szacun!! :D Naprawdę  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Januszu, dzisiaj łowiłem Twoimi woblerami - "Słonecznica" i do tej pory jeszcze nie mogę wyjść z podziwu :D Powiem tak, ten wobler w wodzie żyje swoim życiem!! Wystarczy go wrzucić do wody i mu nie przeszkadzać a woblerek zachowuje się jak żywa rybka. Lekko lusterkuje a za chwilkę myk w boczek... naprawdę wystarczy tylko trzymać go na napiętej żyłce :D

Świetna przynęta, wielki szacun!! :D Naprawdę  :D

Wielkie dzięki za Twoją opinię. 

Wszystkim czytającym chętnie zdradzę "tajemny sekret ;) " tak zachowującej się przynęty. 

A zacząć muszę od sztucznej muchy. Przepraszam za przydługi wstęp.

Dobre "naście" lat wstecz łowiłem na "Pucharze Romaniszyna" (zwanym zemstą Romaniszyna :) ) ramię w ramię z Januszem Widełem. Sektor "C", stanowisko bez możliwości wejścia do wody. Pod brzegiem 2 metry wody bez uciągu. Może streamer z super ciężkim sznurem, problem w tym, że na tonące sznury i streamery zapomniałem w domu... Jedyne wejście na przykosę jest zaraz powyżej naszego stanowiska, zawodnicy i sędziowie pozwalają i wchodzimy do rzeki. Obławiamy rynnę schodząc na przemian przykosą i wyprowadzając nimfy "na spacer", bez żadnych efektów. W końcu Janusz zaraz na początku naszego stanowiska zacina i podbiera dobrego lipienia. Po chwili drugiego, trzeciego. Woła mnie do siebie i pokazuje, jak łowi. Prawdziwi mistrzowie nawet na zawodach nie mają sekretów! 

Stoimy po kostki w bystrzu, rzucamy nasze nimfy na tą płyciznę za i powyżej siebie, i pozwalamy im zatonąć w głębokiej na jakiś metr szybkiej rynnie. Woda zaraz za kosą zwalnia, wiruje, za moment przyśpiesza. Janusz łowi lipienie, ja patyki. W końcu zapinam miarowego lipienia, sędzia mierzy i wypuszcza rybę, a Janusz zacinając kolejnego lipienia łamie wędkę. Żaden z nas nie ma zapasowej. Ja wiem, że dziś wyniku nie zrobię, a skoro już zapunktowałem, oddaję lepszemu od siebie wędkę. Szacuję, że może wygrać sektor, a z pewnością znajdzie się w pierwszej trójce. Z powodów, których nigdy nie poznałem Janusz odmówił przyjęcia wędki i łowiąc dalej złamanym kijem dołowił jeszcze jednego. Na zakończenie tury wręczył mi swoją nimfę (imitacja bezdomkowego chruścika) i rozstaliśmy się do następnego dnia. 

Myślenie włączyło mi się dopiero wieczorem. Zaaferowany zawodami nie zauważyłem oczywistej rzeczy - ja wyjąłem z dna rynienki kilkanaście patyków i urwałem jakąś tam muchę, a Janusz Wideł miał tylko jeden "patyczany" zaczep. Jego mucha była bez porównania lżejsza od tych, które ja zakładałem. 

Nurt wody nigdy nie jest jednorodny. Pełno w nim różnych wirów, cieni prądowych, woda faluje to w jedną, to w drugą stronę w swoim własnym, zrozumiałym dla żyjących w niej istot rytmie. Dotyczy to nawet wód "stojących", które nigdy do końca stojące nie są... Moja ciężka nimfa poruszała się po linii prostej, a "Widełka" myszkowała zgodnie z meandrowaniem nurtu. 

Od tamtej pory starałem się zawsze swoje nimfy zakładać zgodnie z zasadą "najlżejsze, którymi mogę dotrzeć w okolice dna".

Dokładnie tą samą zasadą staram się kierować przy wyważaniu woblera. Jeśli pływający, to lekko, nie jak korek. Jeśli tonący, to lekko, nie jak kamień. Tak, by nurt "woził" woblera, a nie walczył z nim. 

Są miejsca, metody i chwile, które wymuszają zmianę tego celu. Gdy priorytetem staje się dalekosiężność lub głębokie nurkowanie woblera. Wtedy albo zasady, albo skuteczność. Albo "Pheasant Tail" obciążony tylko miedzianym drucikiem, albo "Glajcha" (ochotkus gigantus). Muszkarze rozumieją ;)

Wobler wyważony neutralnie staje się pomocnikiem wędkarza, poruszając się w wodzie w sposób naturalny, Myszkując zgodnie z niewidocznymi nurtami, zwodząc drapieżniki. Nie zastąpi jednak wędkarza który decyduje o miejscu podania wabika, steruje nim podnosząc i opuszczając wędzisko, stosuje właściwe tempo zwijania lub oddawania żyłki. Łowi. I myśli.

Jeśli ktoś twierdzi, że jego przynęty "same łowią", to próbuje się wywyższać i umniejszyć rolę wędkarza. Którego umiejętności i znajomość zwyczajów ryb jest najważniejsza.

PS

Na wniosek Janusza Wideła zostałem uhonorowany nagrodą "fair play". 

A ja do dziś nie wiem, dlaczego nie przyjął tej wędki...

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry cały tekst, da mniej doświadczonym praktykom do myślenia.

 

Dokładnie tą samą zasadą staram się kierować przy wyważaniu woblera. Jeśli pływający, to lekko, nie jak korek. Jeśli tonący, to lekko, nie jak kamień. Tak, by nurt "woził" woblera, a nie walczył z nim. 

Są miejsca, metody i chwile, które wymuszają zmianę tego celu. Gdy priorytetem staje się dalekosiężność lub głębokie nurkowanie woblera. Wtedy albo zasady, albo skuteczność. ...

 

Mógłbym przyklasnąć. Bo gdy ktoś mówi, że nie robi kamieni, a jego wobler 3 cm ma 6g, to mam ochotę powiedzieć - masz rację, to nie są kamienie, to czysty ołów ;)

 

"Są miejsca, metody i chwile, które wymuszają zmianę tego celu." 

 

Absolutnie tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś małe odejście od tematu.

Woblery wymagają staranności i czasu - przyśpieszanie procesów zwykle źle się kończy. Żywice, szpachle, farby i lakiery muszą wyschnąć "do końca", inaczej czekają nas niemiłe niespodzianki. Aby uzyskać właściwą twardość, potrzeba czasu. Zależnego od temperatury. Im wyższa, tym szybciej otrzymamy właściwy efekt.

Ale tu uwaga do wszystkich "raptusów". Są temperatury graniczne, których przekraczać nie wolno. "Trochę" zaczekać jednak trzeba.

Mój pomysł na przyśpieszenie procesów wygląda tak:

post-52580-0-48769300-1366805784_thumb.jpg

W przypadku farb wodnych można pozwolić sobie na dość wysoką temperaturę. Natomiast pozostałe farby i lakiery wymagają zwykle stopniowania temperatury, czyli do momentu uzyskania powłoki pyłosuchej lekkie pogrzanie, a później trochę większe dla uzyskania właściwej twardości.

Początkowe podgrzanie uzyskuję tak:

post-52580-0-11959200-1366805794_thumb.jpg

Zakończenie procesu można przyśpieszyć podnosząc temperaturę w suszarce

post-52580-0-19882600-1366805804_thumb.jpg

Suszarka wykonana jest z milimetrowejblachy aluminiowej, drewnianych listewek i kilku wkrętów. Wymiary tej ze zdjęć to 30/30/30 cm. Koszt zakupu i pocięcia blachy wyniósł około 30 zł. 

Grzejnikiem jest żarówka halogenowa 20 W o napięciu 12 V. Zalecam niskie napięcie ze względów bezpieczeństwa. 

Na koniec mała uwaga - przy pokrywaniu lakierem warto skorzystać z jakiegoś miejsca, w którym woblery wstępnie "okapią" z nadmiaru lakieru. Suszarka dłużej posłuży.

Powolne wyciąganie woblera z kąpieli, w czasie 1,5-2 sekund spowoduje "zabranie" wyraźnie mniejszej ilości lakieru i będzie mniej sprzątania ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj był Ten Dzień.

Wraz z @wojto-ryba wybraliśmy się nad Wisłę.

Była szczodra. To znaczy, tak sobie i dla niektórych ;) , ale po zimowej mizerii to było wręcz znakomicie.

Mi udało się zaliczyć 100% skuteczności, 41 cm szczęścia

post-52580-0-95314300-1366834912_thumb.jpg

Wojtek miał spotkanie z o wiele większą sztuką, ale jak to z dużymi dziewczynami bywa, wstydliwa była wielce i do fotki pozować nie chciała. Może jak spotka się z moją, poplotkują trochę i dowie się, że krzywdy nie było, a i buzi na do widzenia, i "pa pa", to kto wie?

Następnym razem...

Wobler 4 cm słonecznica, plecionka (sic!), metr od brzegu, pięć metrów od nóg. Hol poniżej minuty. Całkiem nie jaziowo, co? :D

PS

Utłukłem 2 komary. Niestety, dla trzech innych zostałem honorowym krwiodawcą. Zaczęło się...

J.

Edytowane przez woblery z Bielska
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wiesz Janusz dlaczego nie przyjąłem od Ciebie wędki na Romaniszynie ?Dlatego że do końca tury było ponad godzinę a z moimi nimfami ściągniętymi już z  kompletnie połamanej wędki miałeś duże szanse dołowić parę ryb jeśli już nie na swój dobry rezultat to przynajmniej dla drużyny.Ja łowiłem u siebie pod chałpą  a ty przyjechałeś kawał drogi żeby nie tylko zrobić wynik ale też sobie połowić.Nie miałem serca pozbawiać Cię tej przyjemności.Wielokrotnie opowiadałem znajomym to zdarzenie przedstawiając Twoją osobę jako wzór "fair play"w wędkarstwie.Janusz wielki szacun.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka mnie naszła refleksja.

 

Jak u jednych ludzi pojawiają się robale, to same krzyki i lamenty, "zrób coś z tym, przecież jesteś mężczyzną!" i takie tam. 

I "mężczyzna", choć jest nieszczęśliwy, bierze telefon i dzwoni po fachowca.

Któremu płaci.

 

Są też inni. 

Nie mogąc doczekać się robali, strugają je sami.

I są szczęśliwi.

Bo robią to, co lubią.

I jeszcze im za to płacą :D

 

Stado robali w czterech rozmiarach + garstka mikrusów.

post-52580-0-35082800-1368040470_thumb.jpg

Taka fotka na pożegnanie... ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetne biedrony!

Zwłaszcza ta środkowa... Jakieś złowrogie spojrzenie ma...  Czas na amory a ona musi w pudle siedzieć... Kto by się nie wkurzył! :lol:

Spokojnie, już odfrunęła... ;) 

 

Świetne i informacje i niesamowicie dopracowane  przynęty. Powiem szczerze że z wielką chęcią się je ogląda, a wręcz podziwia !

Byle łowne były :D 

I dzięki za komplement. Czy już wspominałem, że - jak każdy facet - bardzo je lubię? :rolleyes:

Wspominałem.

Ale może ktoś nie doczytał...

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...