Skocz do zawartości

[*] Woblery z Bielska - wspomnienie o Januszu Sikorze


Rekomendowane odpowiedzi

Postanowiłem pokazać krok po kroku powstawanie woblera "głowacicowego". Zawarte w tym pokazie przykłady należy brać jako inspiracje do własnych poszukiwań, a nie dosłowną instrukcję "jedynie słusznego podejścia". Wobler wykonany wg tej metody sprawdzi się nie tylko przy połowie głowacicy, ale również wytrzyma spotkanie z sumem czy innymi dużymi drapieżnikami.

 

Kroki: 1, 2, 3 - wobler głowacicowy :) 

 

Wszystko zaczyna się od analizy, jakiej wielkości i wagi ma być przynęta. Założyłem sobie zgodne z regulaminem ważnym na Dunajcu i Popradzie "min.10 cm", waga około 16 gramów (15 do 17), pływający. Narysowałem kształt przyszłego woblera, oczy, skrzela, linię boczną. Dokonałem poprawek. Kształt prototypu przeniosłem na karton. Porównując do innych woblerów zbliżonej wielkości określiłem, że jego szerokość powinna wynosić około 15 mm. Wziąłem więc deskę o szerokości 8 mm i wyciąłem z niej dwie połówki przyszłego woblera.post-52580-0-72899500-1379603351_thumb.jpg

 

Kolejnym etapem jest wykonanie stelaża. Wobler ma służyć do połowu sporych ryb na mocnym sprzęcie, więc musi spełniać ostre kryteria wytrzymałościowe. Drut, w zależności od swej plastyczności nie powinien być cieńszy niż 1 mm, a może być nawet grubszy od 2 mm. Jeśli zastanawiasz się, czy Twój drut będzie OK, wykonaj prosty test. Żyłka 0,40 lub plecionka o wytrzymałości około 30 kg (mocniejszym sprzętem nikt raczej na tego woblera łowił nie będzie, a jeśli nawet, to kotwice nie wytrzymają), żyłka lub plecionka przymocowana do przedniego oczka, tylne oczko umocowane na stałe (imadło, gwóźdź w desce, inny patent ;) ) i ciągniemy aż do zerwania linki. W czasie tego testu oczko nie powinno ulec odkształceniu. Jeśli się wygnie, drut jest zbyt miękki. Należy zastosować mocniejszy.

Drut, jakkolwiek mocny by nie był, nie może we wnętrzu woblera się odkształcić. Końcówki oraz miejsce pod kotwicę brzuszną wymagają wzmocnienia. Można skręcić drut, lub zastosować omotkę. post-52580-0-21020500-1379603384_thumb.jpg

Omotkę wstępnie wzmocniłem "kropelką". Dojdzie jeszcze żywica, ale wszystko po kolei :)

 

Kolejnym etapem jest zaznaczenie miejsca do frezowania rowków na drut post-52580-0-47153200-1379603413_thumb.jpg

 

Nie można zapomnieć o zrobieniu miejsca na ołówpost-52580-0-63519500-1379603617_thumb.jpg

 

Cdn.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz , wszystkich tajemnic nie zdradzaj bo "licho nie śpi" i jeszcze za jakiś czas będziemy znajdywać w sklepach podróbki Twoich wobków z napisem Jaxon (np Jaxon z Bielska  :rolleyes:  :blink: ) albo jeszcze innym. ;)  :D

Wstaw jakąś fotkę sabotującą. :ph34r:

Edytowane przez makamba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz , wszystkich tajemnic nie zdradzaj bo "licho nie śpi" i jeszcze za jakiś czas będziemy znajdywać w sklepach podróbki Twoich wobków z napisem Jaxon (np Jaxon z Bielska  :rolleyes:  :blink: ) albo jeszcze innym. ;)  :D

Wstaw jakąś fotkę sabotującą. :ph34r:

To mam nie zdradzać, że zamiast ołowiu używam zdobyty za południową granicą C4 z zapalnikiem? :blink:

Dobra, nie zdradzę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroki: 1, 2, 3 - wobler głowacicowy  :) - c.d:

 

Sklejam obie połówki. Oczywiście ze stelażem i obciążeniem w środku. Sklejam w najprostszy możliwy sposób - klej błyskawiczny na całą powierzchnię grzbietową jednej części i dociskam drugą.

Voila. 

Następnie kładę przyszły wobler "na plecy" i zalewam mu brzuszek żywicą. Ja używam do tego celu żywicy poliestrowej, PLUS 720 NOVOL. Można nieomal dowolnie eksperymentować z utwardzaczem i osiągnąć od bardzo wolnej (czas żelowania <sieciowania> 10-12 godzin), po kilkuminutową błyskawicę. Żywica jest bardzo płynna, nieomal jak woda i znakomicie wsiąka we wszystkie zakamarki. Dlatego też warto woblera położyć na worku foliowym, by uniknąć niespodzianki związanej z wyciekiem. Żywicą zalewam "nie do pełna" i czekam około 2-3 godziny. Aż przestaje śmierdzieć. Styren zawarty w żywicy jest jej największą wadą, raczej nie polecam prób w mieszkaniu. 

Dla pewności klej cyjanoakrylowy (rzadki) spaja linię łączącą obie połówki na brzuchu.

Następnie stawiam woblery "na baczność" i zalewam żywicą oczka mocujące. Do dozowania żywicy używam zawsze strzykawki "piątki", a teraz dodatkowo grubej igły w celu precyzyjnego podania. Na koniec zawsze czyszczę narzędzie( ;)) rozpuszczalnikiem Nitro. Mam w słoiku około 1 cm rozpuszczalnika przeznaczonego tylko do tego celu. Gdy po pewnym czasie pojawiają się w nim "farfocle ;)" zlewam miksturę do innego słoika, odpadowego. Uzbieranie pełnego półlitrowego odpadowego do utylizacji trwa ponad rok (w moim przypadku), a koszt to kilka zł. Nie warto wylewając do kanalizacji czy "gdzie bądź" niszczyć środowiska.

Po godzinie (wpierw sprawdzam w pojemniczku, w którym rozrabiałem żywicę czy już zastygła) obracam woblera głową w dół i powtarzam czynność zalewania oczka.

 

Dlaczego tak sobie "utrudniam życie"? Przecież można zalać obie połówki żywicą osobno, poczekać aż trochę zgęstnieje i złożyć je razem. Jest szybko i prosto. I tylko jedno "ale". W mojej metodzie nie ma praktycznie żadnych wycieków (trochę doświadczenia i staranności) i drewno jest wszędzie o jednakowej twardości. A to będzie miało kapitalne znaczenie w kolejnych etapach.

 

Teraz już tylko szpachla na brzuch i przyszły wobler jest już w jednym kawałku, wewnętrznie mocny i spójny. post-52580-0-32889600-1379663419_thumb.jpg

 

Można rozpocząć wstępny, mechaniczny etap obróbki. 

post-52580-0-47287800-1379663450_thumb.jpgpost-52580-0-36850000-1379663488_thumb.jpg

 

C.d.n.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy pierwszy raz pomyślałem o robieniu woblerów z połówek, od razu wiedziałem, że nie chcę obrabiać kształtu na klocku z umiejscowionym w nim stelażem. Tak jak to widzę o ciebie. Podziwiam twoją cierpliwość w takim struganiu. Ja nie dał bym rady nadążyć ostrzyć noża, który niechybnie lądowałby na wystającym drucie.  :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się nad słojami w desce. Z tego co widać, materiał to balsa a wtedy słoje w poprzek, a nie wzdłuż, powodują że korpus jest bardzo słaby. Ogonek bez większego wysiłku można wygiąć aż pęknie.

 

Chyba że to tylko na potrzeby instrukcji to już się nie czepiam :) .

 

Konrad

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konradzie, masz absolutnie rację - balsa to słabe tworzywo. Mechanicznie to porażka. Całe szczęście, że ma inne zalety, w tym również takie, że daje się stosunkowo (takie fajne słówko ;)) łatwo się obrabiać. Balsa występuje w wielu odmianach różniących się twardością, niektóre trudno nawet nożem ciąć, ale wszystkie są w poprzek słojów kruche. Cóż, zupełnie się tym nie przejmuję :D Gdy skończę, wobler będzie całkowicie pancerny i żadna, powtarzam żadna polska ryba go nie uszkodzi. Służy temu proces laminacji, ale do tego dojdziemy za kilka dni :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy pierwszy raz pomyślałem o robieniu woblerów z połówek, od razu wiedziałem, że nie chcę obrabiać kształtu na klocku z umiejscowionym w nim stelażem. Tak jak to widzę o ciebie. Podziwiam twoją cierpliwość w takim struganiu. Ja nie dał bym rady nadążyć ostrzyć noża, który niechybnie lądowałby na wystającym drucie.  :lol:

Jak napisałem w ostatnim zdaniu, początek obróbki jest mechaniczny i nie mam tu na myśli noża. W ogóle noże używam dość rzadko w czasie obróbki woblera. Właściwie tylko do rzeźbienia pokryw skrzelowych. Całość dopieszczam papierem, ręcznie. Tak się nauczyłem.

Dla jasności przekazu powtórzę raz jeszcze, mój sposób wcale nie uważam za jedyny i najlepszy na świecie. Ma on być raczej inspiracją w poszukiwaniu własnej ścieżki przez żądnego wiedzy lurebuilding`owego pasjonaty. 

 

Przypomniała mi się anegdota, jak to obnośny sprzedawca na targu głośno zachwalał swój towar:

"Maść na ściury, maść na ściury!"

Jeden z przechodniów zainteresował się 

"Panie, a jak ta maść na szczury działa?"

"Normalnie. Biezieś pan śczura, kładzieś na plecy i śmarujeś maścią ode głowy aż po ogon"

Panie, jak ja będę już trzymał szczura, to załatwię go zupełnie inaczej!"

"Moźna i tak, a moźna i tak. Maść na ściury, maść na ściury!"

 

Wobler, to można zrobić tak, a można i tak ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroki: 1, 2, 3 - wobler głowacicowy   :) - c.d:

 

Pora nadać woblerowi ostateczny kształt. Skrzela zaznaczone ołówkiem, nacięte skalpelem, wobler do lewej ręki, papier do prawej i jazda :D Wiór się sypie, oczy łzawią, uklryty w kawałku drewna kształt zaczyna się wyłaniać. post-52580-0-08386400-1379754040_thumb.jpg

 

Wobler będzie pokryty folią aluminiową i grubą warstwą żywic, wszelkie rzeźbienia muszą być głębokie, by w finale było je widać.post-52580-0-97709100-1379754062_thumb.jpgpost-52580-0-38403300-1379754087_thumb.jpgpost-52580-0-12805100-1379754109_thumb.jpg 

 

C.d.n.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroki: 1, 2, 3 - wobler głowacicowy    :) - c.d:

 

Kąpiel w Caponie, szlifowanie drobnym papierem postawionych włosków, kolejna kąpiel w Caponie.

Bez tej operacji powierzchnia była by za miękka (przecież będzie jeszcze oklejana folią aluminiową), a sam wobler narażony na podsiąkanie. Co prawda gruba warstwa żywicy powinna zabezpieczyć przed możliwością zawilgocenia drewna, ale poco ryzykować? Tyle starań, dopieszczania - by na koniec martwić się jakąś mikro szczelinką?

 

Można przystąpić do oklejania folią ALU. Powoli i starannie. Od dokładności wykonania okleiny zależy sporo w przyszłym wyglądzie woblera. Im bardziej obły kształt, tym trudniej uzyskać właściwą gładkość, drobnych niedokładności i załamań nie da się uniknąć. Lecz gdy komuś naprawdę zależy :) post-52580-0-83694600-1379769591_thumb.jpg

 

C.d.n

Edytowane przez woblery z Bielska
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bawilem sie ostatnio z tasma alu i powiem szczerze ze moj ksztalt wobka duzo prostszy od tego powyzej a niestety nie wyszlo za dobrze sporo zalaman i niestety mimo checi wielkich musialem zerwac i pomalowac :-) ale wroce do tego tematu ...... poczekam na fotke jak bedziesz robil luski :-) pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroki: 1, 2, 3 - wobler głowacicowy     :) - c.d:

 

Dobrze, zróbmy więc łuskę.

 

Mamy do wyboru różne rodzaje moskitier, siatek oraz tiuli. Każda z opcji ma swoje zalety, ma też wady. A wszystkie na obłych kształtach zdają się żyć własnym życiem, skutecznie utrudniając pracę.

 

(Mnie) najłatwiej jest zrobić drobną fakturę post-52580-0-04856000-1379874327_thumb.jpg

 

Jednak w dużych woblerach większa łuska (znowu mnie :)) podoba się bardziejpost-52580-0-55649900-1379874252_thumb.jpg

 

O ile boki są dość proste, to właściwe odbicie łusek na grzbiecie i brzuchu stanowi wyzwanie. I znów, im większy wobler, tym trudniej uniknąć drobnych niedokładności. ale się staram.post-52580-0-80432000-1379874278_thumb.jpgpost-52580-0-89169100-1379874302_thumb.jpg

 

Te niedokładności pokryje (częściowo) farba, więc boki "są ważniejsze", co nie znaczy, by sobie odpuszczać.

 

C.d.n.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,Janusz z lekkim opóźnieniem ale chciałbym zameldować że,przesyłka dotarła. Zawartość naturalnie powala :) ! Jak to jest w zwyczaju na sławnym portalu aukcyjnym ;) ,polecam  gorąco kontrahenta! :) . Raport z działań polowych dostarczę w bliżej nie określonym terminie :D . POZDRAWIAM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroki: 1, 2, 3 - wobler głowacicowy      :) - c.d:

 

Jest to odpowiedni moment, by podjąć decyzję o kolorystyce woblera. Nie o barwach, lecz o tym, czy ma on być jasny, czy ciemny. Jasny można zacząć pokrywać żywicą, ciemny  - warto nieco popracować nad łuską, a raczej możliwościami jakie daje nierówna powierzchnia. Skoro jedno zdjęcie jest warte tysiąca słów, nie będę się więcej rozpisywałpost-52580-0-87950500-1379951787_thumb.jpg

 

P.S.

Tomy, świnki jadam. Pod warunkiem, że miały golonki :D

J.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oklejanie masz mistrzowskie. Ta folia na styk po grzbiecie i brzuchu, fiu, fiu  :blink:

Folia, to taka "trochę inna ;)" tkanina. Wymaga podobnej staranności. Jeśli ktoś opanował tkaninę, to z folią też powinien sobie poradzić. Jak zawsze, jest to kwestia wprawy. I - niestety - czasu poświęconego na daną czynność :)

 

 

Janusz , pokażesz nam jak malujesz wobki ? 

Tak, Bartoszu.

Moje malowanie nie jest specjalnie wymyślne, choć niektórych może zdziwić i - mam nadzieję - zainspirować do trochę innego podejścia do kolorowania przynęt. Przy braku właściwych technik malarskich (nigdy tego nie ukrywałem), dopracowałem się własnego stylu. Nieortodoksyjnego :) Nie namawiam nikogo, by mnie kopiował, nie o to chodzi. Raczej by szukać własnych sposobów na zdobienie wabików. Pomysłów jest tyle ile wyobraźnia ogarnie. Farby, tkaniny, folie, pióra( ;)), plakatówki, kredki, tusze, farby kryjące i transparentne, metaliki i perły, brokaty i opalizacje - to wszystko można nakładać różnymi technikami i uzyskiwać różne efekty. Powodzenia w szukaniu ulubionych metod zdobienia :rolleyes:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...