Skocz do zawartości

Dorsze z kutra


tornado

Rekomendowane odpowiedzi

Bedac na urlopie w Polsce wybralem sie wreszcie na dorsze. (dzieki za zaproszenie heniutek! :D:D)

 

Spodziewalem sie czegos innego - dorsze mialy nie walczyc, ladowac na lodzi martwe itp. Nieprawda! Dorsz calkiem razno dokazuje, mozna go wypuscic i odplywa w dobrej formie. Oczywiscie jak sie nie holuje go 2 sekundy... Wtedy ma zoladek na wierzchu.

 

Generalnie - fajna, meska przygoda. Lowilismy w ciezkich warunkach, deszcz, sztorm itp. Mysle, ze przy nastepnej okazji znowu sie wybiore. Mamo ma to wspolnego z wedkarstwek, ktore lubie - mala rzeczka, krzaki itp, ale jako przygoda na wodzie - super. Trafilem tez na extra ekipe i szypra, ale o szczegoly to pytajcie heniutka.

 

Polecam. Fajnie bylo :mellow:

Piotr, dzieki jeszcze raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Koledzy.

Mnie osobiście też nie leży typowy standard dorszowego łowienia,

ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy stwierdzenie, że wędkarstwo

morskie się nie rozwinie. Podejrzewam, że zarówno Remek jak i

mifek łowili w szkierach czy fiordach, to też wędkarstwo morskie

Na naszym wybrzeżu są inne warunki, ale poza dorszowym pilkierowaniem nikt, a raczej prawie nikt niczego innego nie pró

bował. A możliwości jest sporo, troling za trocią i łososiem, i

inne możliwości już wymieniane. Ale o połowach sandaczy, jazi,

szczupaków i trochę poza naszym zainteresowaniem wielkich płoci

i leszczy nikt jakoś nie pisze i nie bierze tego pod uwagę. Łowienie łososiowatych z brzegu, może mniej spektakularne niż np. na Bornholmie jest również u nas możliwe.

Pozdro Jachu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jachu - EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE

 

mifek nie byl jeszcze ani na dorszach ani na szkierach czy innych fiordach <_< <_< <_<

 

póki co mam problem z obłowieniem wody którą mam pod nosem

 

za to baaaaaaaardzo chętnie zabrałbym się na jakąś większą lajbe i poplywal za dorszem i sandaczem w wodach przybrzeznych ze wzmocnionym zestawem sandaczowym - jachu moze masz kogos kto urządza takie wypady. bo ja mam znajomego który ma 4,5 m ponton ale jakos do tej pory nie zostalem zaproszony :mellow: :mellow: :mellow:

 

EDIT: w sumie za troćkołosiami też bym popływał :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na polskich dorszach nie byłem, ale polecam wędkowanie w fiordach. Dla mnie największą frajdę sprawiły elektryczne (tak je przezwałem ze względu na walkę) makrele. Polowałem na nie zwykłym spinningiem (to dawno było, przed castingiem) z wahadłówką. Tylko jeden raz wypłynęliśmy z szyprem na morze (za langami i czarniakami). Całe osiem dni spędziliśmy w łódkach, około 6 metrowych, z dobrymi silnikami. To jest fantastyczna przygoda jak ciągnie się 10 kg dorsza ze 100 metrów. Długi wyjazd ma swoje wady, jeśli nie trafi się na wpływające ławice śledzi do fiordów, to dorszy trzeba się dobrze naszukać. Fajna sprawa! :mellow: Polecam :mellow:

 

Pzdr. Kryst :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Na naszym wybrzeżu są inne warunki, ale poza dorszowym pilkierowaniem nikt, a raczej prawie nikt niczego innego nie pró

bował. A możliwości jest sporo, troling za trocią i łososiem, i

inne możliwości już wymieniane. Ale o połowach sandaczy, jazi,

szczupaków i trochę poza naszym zainteresowaniem wielkich płoci

i leszczy nikt jakoś nie pisze i nie bierze tego pod uwagę. Łowienie łososiowatych z brzegu, może mniej spektakularne niż np. na Bornholmie jest również u nas możliwe.

Pozdro Jachu

 

Jachu,

 

Jakiś czas temu WW zamieścił serię artykułów opisujących wędkowanie przybrzeżne od zachodu do wschodu. Niektóre opisy były wielce obiecujące. Mimo to zgadzam się z Tobą - niewiele się o tym pisze (z wyjątkiem WP - propagują połowy z małych łódek) i ....... BARDZO DOBRZE! Niech mięsiarze zostaną na wodach PZW, gdzie są tolerowani (nie słyszałem żeby Związek prowadził kampanię nt. mięsiarstwa). A dla nas niech zostanie przygoda! :mellow: :mellow: :mellow:

 

Pzdr. Kryst :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do Baltyku podchodze tak, jak do kazdej wiekszej wody. Co to za morze, ktore ma tak male zasolenie..?

Typowo kutrowe dorszowanie z cala nasza tego otoczka odrzuca mnie i nic na to nie poradze.(toporne metody, miesiarstwo, chlanie,..,...)

Baltyku sprobuje jak bede gotow...

 

Gumo

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze nie byłem na wyprawie morskiej (typu dorsze, czarniaki itd.). Troszkę mnie to nie kręci. Wolę jak na razie poświęcić czas i moce produkcyjne na bardziej finezyjną rozrywkę czyli pstrągi, szczupaki, bolenie i ... być może kiedyś w przyszłości musky i bassy (kto wie?). Jak już sprawdzę to co wymieniłem to może kiedyś skorzytam z oferty ale ... na razie planów takich nie ma. Ja cenię oprócz dużej ilości mięsa i zakwasów w rękach różnorodność klimatów.

 

Pozdrawiam

Remek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze nie byłem na wyprawie morskiej (typu dorsze, czarniaki itd.). Troszkę mnie to nie kręci. Wolę jak na razie poświęcić czas i moce produkcyjne na bardziej finezyjną rozrywkę czyli pstrągi, szczupaki, bolenie i ... być może kiedyś w przyszłości musky i bassy (kto wie?). Jak już sprawdzę to co wymieniłem to może kiedyś skorzytam z oferty ale ... na razie planów takich nie ma. Ja cenię oprócz dużej ilości mięsa i zakwasów w rękach różnorodność klimatów.

 

Pozdrawiam

Remek

 

Norwegia oferuje różnorodne klimaty, połów dorszy na woblery na 5-8 metrowej wodzie, duże czarniaki na gumę na 20-30 metrowych górkach... Nie wiem, czemu wszysyscy wędkarstwo morskie kojarzą z kutrem i lasem wymachujacych wędek z półkilogramowymi pilkerami??

Nawet Bałtyk z tzw. małych łódek to finezja..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do Baltyku podchodze tak, jak do kazdej wiekszej wody. Co to za morze, ktore ma tak male zasolenie..?

Typowo kutrowe dorszowanie z cala nasza tego otoczka odrzuca mnie i nic na to nie poradze.(toporne metody, miesiarstwo, chlanie,..,...)

Baltyku sprobuje jak bede gotow...

 

Gumo

 

Mam podobne odczucia.

Może kiedyś, jak @tornado zmieni silnik w swojej łajbie B)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, z tym łowieniem w morzu to ani takie tajemnicze, ani niedostępne i nieodkryte jak się wielu wydaje. Coraz więcej osób spotykam na plaży ze spinningiem czy muchówką , mam mnóstwo znajomych łowiących -czy próbujących łowić- trocie czy belony z brzegu, sam na dorsze pływałem z Kołobrzegu dużym pontonem, przy dobrej pogodzie nawet do 10 mil od brzegu, choć niektórym wydaje się to lekko szalone... Jedyny problem to taki że trzeba trafić na dobrą pogodę i być pewien że się utrzyma przez cały dzień. Dorsze biorą już kilkaset metrów od główek portowych , łowi się je jak sandacze, łódkę czy ponton można normalnie zakotwiczyć jak na jeziorze, średnia głębokość do 2 mili to 10-12 metrów, wystarczy zwykły kij sandaczowy i można odkryć inny wymiar łowienia .

A z kutrami też może być fajnie-warunek że nie jeździ się z przypadkowymi osobami , wtedy faktycznie można trafić na pijaków i szarpakowców. Jeśli łowi się z niewielkiej jednostki, do tego nie obstawionej człowiekiem ramię przy ramieniu, to może być to bardzo sympatyczne i fajne, na wczorajszym rejsie na przykład Smaczek pokazał wszystkim że można skutecznie łowić zwykłą jerkówką do 120 gr i curado 201, ja też się zgadzam że nie jest potrzebna do tego półkilowa betoniarka i kij na marliny. Sam obśmiewałem takie kutrowe łowienie przez wiele lat, aż w końcu spróbowałem i wpadłem...Ale jak napisałem wyżej: zgrana ekipa kilku fajnych ludzi, fajna jednostka, normalny sprzęt i opinie o mięsiarstwie, prostactwie czy prostocie tego łowienia między inne stereotypy można włożyć...

Teraz tylko cały czas myślę nad kupnem takiej małej łódeczki (4,5-5 m) z wysokimi burtami i dorszach przybrzeżnych- większymi rozmiarami często niż te z kutra , walecznymi i wg mnie naprawdę sportowymi. Żeby tylko u nas jeszcze tylko czarniaki były...

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z DanielemXR w całej rozciągłości tematu.

Nie można twierdzić, że to mnie nie kręci dopóki tego się nie spróbuje.

Wędkarstwo dorszowe podobnie jak inne jego odmiany, jest w naszym kraju w większości nastwione na pozyskiwanie mięsa. Nikt tego nie zmieni (tu ograniczam się do dorszowania z kutrów).

Uważam jednak, że wyprawa morska ze sprawdzonymi towarzyszami wypraw śródlądowych sprawi każdemu ogromną frajdę, nawet pomimo oddania daniny Neptunowi. Nie można też mówić o toporności samej metody, bo podobnie jak w innych dziedzinach wędkarstwa istnieje spore pole do poeksperymentowania. Już samo odpłynięcie na tyle daleko, iż nie widać lądu robi ogromne wrażenie.

Dla mnie łowienie dorszy jest piękne, podobnie jak sama ryba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzine temu wróciłem z Władka i jestem w szoku zaliczyłem rejs szybką 8 metrową łodzią motorową po metrowych falach bo nieźle wczoraj wiało czegoś takiego jeszcze nie przerabiałem byliśmy ponad 25 km od brzegu w ciągu godziny. W porcie zastanawiałem się czy to nie smobujstwo ale ciekawość wzieła górę nad rossądkiem druga myśl mi się kotłowała w głowie czy czasem nie lecieć po pampersy ale i to se odpuściłem Następne myśli kotłowały się w głowie czy czasem nogi przez żełondek nie puszcze za burte ale już zaliczyłem parenaście rejsów na żelastwie i jakoś Neptun dla mnie zawsze był łaskawy więc postawiłem, płyne skoro ze mną jest jeszce sześciu takich samych wariatów jak ja.Właściciel łodzi długo nie zwlekając odpalił silnik i szybko opuścił port o godź 6,30 już byliśmy na morzu tyle co świt nastał zobaczyliśmy bałtyk w grudniu przy niezłej fali, juz nie było odwrotu.Łycha do oporu i zaczeła się jazda a włściwie fruwanie po falach i tak po godzinie byliśmy na pęłnym morzu biorąc się za montowanie wędek bo wcześniej nie było szans.na dzień dzisiejszy dodam tylko tyle, frajda jakiej w rzyciu nie zaznałem inny wymiar wędkowania, szukania błyskawicznego dobrych miejscówek przemieszczanie się z łowiska na łowisko trwało tak szybko że przez cały dziń nie mieliśmy czasu nawet kawy się napić o jedzeniu już nie wspominając trwało to wszystko tak sprawnie że przewiązanie zestawu zmuszało odpuścić sobie conajmniej jedno napłynięcie. Zachowanie się najnowszej konstrukcji stoczni Galeon przeszło fszelkie nasze obawy i oczekiwania łódź fantastycznie bardzo mięko przechodziła przez najgorsze fale żadnego kołysania skakania przy różnych prędkościach,nie odczuwaliśmy żadnej obawy i na postoju i podczas płynięcia. Jednym słowem rewelka na maksa a i dorsze jedynie nam dopisały biorąc wszystkie jednostki jakie były w morzu z nami.w południe dobiły do nas szankry 20metrowe i widząc jak ich rufa na przemian z dzibem frówa po trzy metry góra dół i przechyły boczne po trzydzieści stopni od pionu można było tylko współczuć tym mniej odpornym.Kończąc nadmienie że jeden z moich przyjaciół 76 lat który mi towarzyszył na codzień chodzący o lasce [ze stawem biodrowym do wymiany] zszedł z jednostki o 20 lat młodszy ciesząc się jak mambo blaszką z tego rejsu jak i ja.pozdrawiam tornado

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smaczku znam siebie na tyle, że mogę powiedzieć - to mnie nie kręci :D Np. inne rzeczy, mimo, że ich nie robiłem mnie kręcą i chcę kiedyś spróbować.

 

Pozdrawiam

Remek

 

Powinieneś spróbować łowienia z plaży, ja byłem raz i o kiju, ale rybki które Tpe1 łowi bardzo mnie ciągną - może w czasie zlotu poświęcić im jeden dzień?? to nie tak daleko - 200km?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smaczku znam siebie na tyle, że mogę powiedzieć - to mnie nie kręci :D Np. inne rzeczy, mimo, że ich nie robiłem mnie kręcą i chcę kiedyś spróbować.

 

Pozdrawiam

Remek

 

Remek mnie też takie łowienie nie kręciło i owszem nadal bardziej kręcą mnie inne ryby, ale morskie łowienie ma swój klimat którego trzeba spróbować. Byłem na dwóch bałtyckich rejsach i w Norwegii więc mam porównanie. Fakt, łowiąc dorsze w Bałtyku można się trochę zrazić, chociarz ja byłem na małej, kameralnej jednostce. Jak na razie uważam że wyjazd do Norwegii był wędkarską wyprawą mojego życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ciągnięcie dorsza za dorszem nie jest najwarzniejsze cały czas poluje za tym dwu cyfrowym już dawno zrezygnowałem z mioteł i szarpania się z nimi stosuje bardzo lekkie i na oko finezyje wędki i trzy rodzaje plecionek i jakoś tak się dzieje że czym jest większy uciąg zakładam cięńszą plecinke aby zrekompensować jej opór do maksymalnie lekkich pilkerów jakie się da, nigdy nie szarpie się z wędką jak pozostali a jedynie lekko podnosze pilkera i gram nim nad samym dnem przy otwartej szpuli multika kiedy zdryfuje mi trochę popuszczam plecionke i zaczynam od początku,z tego co już dawno wyczułem jest to najlepsza metoda bo czuć jak często dorsz się odbija od niego jak nie zatne to chwile pozostawiam pilkera w zawisie i czekam na szarpnięcie wtedy już zacinam na pewnika,pozostaje jak najszybsze podniesienie go chociaż na jeden dwa metry nad dno i

dopiero zaczynam go cholować spokojnie ale zdecydowanie każde odpuszczenie kończy się spadem ryby. Mało kiedy zakładam jakie kolwiek przywieszki uważam że pilker z jedną kotwicą jest bardziej skuteczny i mniej męczacy jak te wszystkie wynalazki i szarpanie jak większość szarpakowców.Często staram się posłać pilkera jak najdalej od łajby i prowadze go jak gume na sandałach a przede wszystkim staram sie być jak najwcześniej na jednostce aby zająć rufe i jakoś nam się to udaje bo pływam na zaprzyjaźnionych jednostkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Generalnie możnaby powiedzieć, że tyle metod pilkierowania za

dorszem ilu wędkarzy. Ale na poważnie i do rzeczy, otóż łowiąc

na głębokich łowiskach, np. Władysławowo trudno nie używać cięż-

kich pilkerów, tak od 150g w zwyż. Można jednak pojechać np. z

Kołobrzegu, a tu głębokości rzadko przekraczają 20m, i w związku

z tym naprawdę finezyjne, na warunki morskie, wędkowanie jest

możliwe. Sam nie często pływam na dorsze, ale wiem z doświadcze-

nia, że można je łowić u nas na 60-70g pilkery, ew. na gumy na

50-70g główkach, rzucając daleko i prowadząc tak jak przy łowieniu sandałów, a to ma już nie wiele wspólnego z szarpako-

waniem.

Pozdro Jachu

P.S. Co innego gdy łowimy na wrakach, tam trzeba używać szybko

schodzącej przynęty i możliwie jak najmniej zaczepowej, w takiej sytuacji najlepiej sprawdzają się pionowo opuszczane

pilkery o większej masie, ale na naszych wodach 150g to max !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...