Skocz do zawartości

Jesteśmy bezrefleksyjnymi okrutnikami


Ugly

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie ale czy wy nie za bardzo skupiacie się na tym artykule. Gdzie własne odczucia i przemyślenia. Nie wierzę że ryba po zacięciu i podczas holu nie odczuwa żadnego bólu i stresu. A już na pewno z tego powodu szczęśliwa nie jest. Głupotą jest porównywanie ryby do muchy czy komara.

Łowię ryby od dziecka i pewnie jeszcze długo będę łowić ale jestem świadom tego że to tak do końca etyczne nie jest.

Edytowane przez Lukas 24
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie ale czy wy nie za bardzo skupiacie się na tym artykule. Gdzie własne odczucia i przemyślenia. Nie wierzę że ryba po zacięciu i podczas holu nie odczuwa żadnego bólu i stresu. A już na pewno z tego powodu szczęśliwa nie jest. Głupotą jest porównywanie ryby do muchy czy komara.

Łowię ryby od dziecka i pewnie jeszcze długo będę łowić ale jestem świadom tego że to tak do końca etyczne nie jest.

no właśnie o to chodzi

żeby z nami nie było tak, jak z zakazem chowu klatkowego, fermami futrzarskimi i polowaniami

wg mnie ktoś (PZW?) powinien zaproponować ograniczenia

np: 

1. zakaz połowu na żywca

2. zakaz zabierania jakichkolwiek ryb przez wędkarzy (oprócz stawów hodowlanych), czyli zawsze C&R

3. tylko pojedynczy hak, zawsze bez zadziora

4. podbierak z gumą

5. inne (może zakaz łowienia na żywe stworzenia, np. robaki; widziałem w sklepie nożyczki do cięcia robaków... brrrrrrrrrrrr.....)

 

i wtedy mamy argumenty do rozmów

a wyśmiewanie się z kogoś, kto porusza takie tematy... świadczy tylko o prześmiewcy

Edytowane przez Konstanty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaproponowane przez Ciebie zmiany bardzo przypadły mi do gustu. Niestety, przeceniłeś adresatów swojego pomysłu. Może w Twoim mniemaniu jest to akt dobrej woli. Masz jednak do czynienia z towarzystwem, którego nie interesują żadne kompromisy, powiem więcej, nie interesuje ich los zwierząt. Uprawianym hobby dałeś pretekst, żeby zanurzyć Cię w smole i posypać pierzem. To czy będziesz zwyrodniałym sadystą pełną gębą, czy sadystą, który przyznał się do winy i chce się zmienić w pospolitego sadystę, nie ma większego znaczenia.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli zdarzają się przypadki złowienia np. tego samego szczupaka w odległości kilku godzin, to jak myślicie jak głęboką ma traumę? Dożywotnią? Potrzebuje psychoanalityka? Może należy otworzyć nowy kierunek na uczelniach? To, że należy z rybami obchodzić się ostrożnie i z szacunkiem jest oczywiste.

Porównanie ryby do komara jest tak samo rozsądne jak porównanie ryby do człowieka.

Pomysł z pojedynczym hakiem bezzadziorowym np. na jerku jest z cyklu "no catch so no release".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, a jak wg Was wyegzekwować zakaz wędkarstwa? ???? Będzie stał strażnik co 500m nad rzeką i policyjna łódka na każdym jeziorze? W tym kraju nie da się nawet kontroli zezwoleń wyegzekwowac, a pato celebryci chwalą się w internecie łowieniem bez zezwolenia na tarliskach, zatem już widzę, jak ktoś wyegzekwuje zakaz wędkarstwa. Mam 40+ lat i śpię spokojnie, ze do końca (mojego) świata nikt mi ryb nie zabroni łowić, bo nie ma w tym żadnego interesu.

I wybaczcie, ale jak czytam ten wątek, to woli kompromisu też tu nie zauważam. Widzę za to klasyczny, polski schemat wzięty z polityki - „kto nie jest z nami, ten przeciwko nam i tylko my mamy rację” ????

 

I błagam, darujmy sobie mówienie o tym, jacy inni są źli, tylko zastanówmy się, jacy my możemy być dobrzy ???? W mojej opinii większość aktywistów klimatycznych i obrońców praw zwierząt to naciągacze, którzy w każdej możliwej okazji upatrują szansę wyciągania pieniędzy. Kolega budowlaniec mówił mi, że czasem 200-300zl (!!!) wystarczy, aby los żabki czy ślimaczka przestał ich obchodzić. Ale nie oznacza to też, moim zdaniem, że człowiekowi wolno zaje**c bez mrugnięcia okiem wszystko, co na tym świecie żyje, bo ma takie widzimisię.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie ale czy wy nie za bardzo skupiacie się na tym artykule. Gdzie własne odczucia i przemyślenia. Nie wierzę że ryba po zacięciu i podczas holu nie odczuwa żadnego bólu i stresu. A już na pewno z tego powodu szczęśliwa nie jest. Głupotą jest porównywanie ryby do muchy czy komara.

Łowię ryby od dziecka i pewnie jeszcze długo będę łowić ale jestem świadom tego że to tak do końca etyczne nie jest.

Dla mnie problem z tym artykułem i z tą Panią wynika z tego, że dr hab. etyki otwarcie mówi, że ryby czują ból i z tego powodu cierpią, a nawet krzyczą tylko tego nie słyszymy.

Kolejnym problemem jest to, że dr hab. etyki nie przedstawiła żadnych merytorycznych argumentów na poparcie swojej odważnej tezy.

 

Na temat odczuwania bólu przez ryby wolę jednak posłuchać co ichtiolodzy mają do powiedzenia na ten temat.

Ichtiolodzy mimo braku 100% pewności, uważają, że ryba nie odczuwa bólu wcale lub odczuwa go w sposób inny niż np. ludzie, ponieważ ryby nie posiadają kory mózgowej i nocyceptorów (receptor reagujący na bodźce uszkadzające tkanki). Wychodzi na to, że z anatomicznego punktu widzenia ryba nie ma jak odczuwać bólu, ale pewien ichtiolog prześmiewczo mawia, że nikt nie rozmawiał z rybami o odczuwaniu przez nie bólu, więc przy omawianiu tego tematu może się on posiłkować wyłącznie pracami oraz badaniami. Wolę słuchać ichtiologów w kwestiach związanych z rybami i skoro mówią oni, że bliżej rybom do nieodczuwania bólu, to taka wersja w mojej opinii jest znacznie bardziej wiarygodna niż wersja wykształconych specjalistów od etyki, ginekologii, czy językoznawstwa...

Na temat odczuwania stresu przez ryby również zachęcam do posłuchania, co na ten temat mają do powiedzenia ichtiolodzy, ponieważ w tej kwestii są oni zgodni, że ryba odczuwa stres związany np. z holem oraz wyciąganiem jej na brzeg.

 

 

no właśnie o to chodzi

żeby z nami nie było tak, jak z zakazem chowu klatkowego, fermami futrzarskimi i polowaniami

wg mnie ktoś (PZW?) powinien zaproponować ograniczenia

np: 

1. zakaz połowu na żywca

2. zakaz zabierania jakichkolwiek ryb przez wędkarzy (oprócz stawów hodowlanych), czyli zawsze C&R

3. tylko pojedynczy hak, zawsze bez zadziora

4. podbierak z gumą

5. inne (może zakaz łowienia na żywe stworzenia, np. robaki; widziałem w sklepie nożyczki do cięcia robaków... brrrrrrrrrrrr.....)

 

i wtedy mamy argumenty do rozmów

a wyśmiewanie się z kogoś, kto porusza takie tematy... świadczy tylko o prześmiewcy

 

1. Łowiłeś kiedyś sumy 200+? Owszem zakładanie małego żywczyka na okonka lub szczupaczka uważam za bezsens, tak do przechytrzenia dużego suma spory żywiec jest wskazany.

2. Jeżeli masz na myśli wszystkie ogólnodostępne wody pzw, to uznam to za bardzo interesujący pomysł, ale moim zdaniem pozostanie on wyłącznie w sferze pomysłów.

3. Nie mam pojęcia, jaki masz staż spinningowy (chyba że łowisz wyłącznie pstrągi lub napływasz rybom nad łeb i majdasz im przynętom przed pyskiem), ale sam osobiście jestem przeciwnym takiemu pomysłowi. Nie mam pojęcia czy w 70 gramowym jerku zmiana dwóch kotwic na pojedynczy haczyk kuriozalnie zmieni jego pracę, ale mogę jedynie przypuszczać, że taka "modyfikacja" może mieć jakiś wpływ na jego pracę. Ciekawe co by powiedzieli na ten pomysł producenci żelastwa? Żelastwa, które w znacznej większości jest uzbrojone w kotwiczki.

4. To powoli zaczyna być standardem i taka zmiana jest na plus.

5. Zawodnicze łowienie się kłania. Co prawda nie startuję, ale oglądając zawody spławik/feeder trudno nie zauważyć, że bardzo spora część zawodników (jak nie wszyscy) używają robactwa. Osobiście nie wyobrażam sobie łowienia na spławik (a robię to bardzo rzadko) bez pinki lub białego. Również nocne łowienie z gruntu (sum, węgorz) bez rosówki byłoby moim zdaniem mało efektywne.

 

Wymieniłeś swoje propozycje, które są tylko przykładami, ale jakie za tym przemawiają argumenty? O ile te pojedyncze haki można ubrać w argument zmniejszenia dziurawienia rybom pysków, tak punkt 1, 2 i 5 jest według mnie mocno odklejony od rzeczywistości. Zabrakło jeszcze tylko zakazu używania echosony lub zakazu stosowania ołowianych główek jigowych, choć co do tego drugiego to uważam i jestem niemal pewny, że prędzej czy później to nastąpi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie problem z tym artykułem i z tą Panią wynika z tego, że dr hab. etyki otwarcie mówi, że ryby czują ból i z tego powodu cierpią, a nawet krzyczą tylko tego nie słyszymy.

Kolejnym problemem jest to, że dr hab. etyki nie przedstawiła żadnych merytorycznych argumentów na poparcie swojej odważnej tezy.

 

Na temat odczuwania bólu przez ryby wolę jednak posłuchać co ichtiolodzy mają do powiedzenia na ten temat.

Ichtiolodzy mimo braku 100% pewności, uważają, że ryba nie odczuwa bólu wcale lub odczuwa go w sposób inny niż np. ludzie, ponieważ ryby nie posiadają kory mózgowej i nocyceptorów (receptor reagujący na bodźce uszkadzające tkanki). Wychodzi na to, że z anatomicznego punktu widzenia ryba nie ma jak odczuwać bólu, ale pewien ichtiolog prześmiewczo mawia, że nikt nie rozmawiał z rybami o odczuwaniu przez nie bólu, więc przy omawianiu tego tematu może się on posiłkować wyłącznie pracami oraz badaniami. Wolę słuchać ichtiologów w kwestiach związanych z rybami i skoro mówią oni, że bliżej rybom do nieodczuwania bólu, to taka wersja w mojej opinii jest znacznie bardziej wiarygodna niż wersja wykształconych specjalistów od etyki, ginekologii, czy językoznawstwa...

Na temat odczuwania stresu przez ryby również zachęcam do posłuchania, co na ten temat mają do powiedzenia ichtiolodzy, ponieważ w tej kwestii są oni zgodni, że ryba odczuwa stres związany np. z holem oraz wyciąganiem jej na brzeg.

 

 

 

1. Łowiłeś kiedyś sumy 200+? Owszem zakładanie małego żywczyka na okonka lub szczupaczka uważam za bezsens, tak do przechytrzenia dużego suma spory żywiec jest wskazany.

2. Jeżeli masz na myśli wszystkie ogólnodostępne wody pzw, to uznam to za bardzo interesujący pomysł, ale moim zdaniem pozostanie on wyłącznie w sferze pomysłów.

3. Nie mam pojęcia, jaki masz staż spinningowy (chyba że łowisz wyłącznie pstrągi lub napływasz rybom nad łeb i majdasz im przynętom przed pyskiem), ale sam osobiście jestem przeciwnym takiemu pomysłowi. Nie mam pojęcia czy w 70 gramowym jerku zmiana dwóch kotwic na pojedynczy haczyk kuriozalnie zmieni jego pracę, ale mogę jedynie przypuszczać, że taka "modyfikacja" może mieć jakiś wpływ na jego pracę. Ciekawe co by powiedzieli na ten pomysł producenci żelastwa? Żelastwa, które w znacznej większości jest uzbrojone w kotwiczki.

4. To powoli zaczyna być standardem i taka zmiana jest na plus.

5. Zawodnicze łowienie się kłania. Co prawda nie startuję, ale oglądając zawody spławik/feeder trudno nie zauważyć, że bardzo spora część zawodników (jak nie wszyscy) używają robactwa. Osobiście nie wyobrażam sobie łowienia na spławik (a robię to bardzo rzadko) bez pinki lub białego. Również nocne łowienie z gruntu (sum, węgorz) bez rosówki byłoby moim zdaniem mało efektywne.

 

Wymieniłeś swoje propozycje, które są tylko przykładami, ale jakie za tym przemawiają argumenty? O ile te pojedyncze haki można ubrać w argument zmniejszenia dziurawienia rybom pysków, tak punkt 1, 2 i 5 jest według mnie mocno odklejony od rzeczywistości. Zabrakło jeszcze tylko zakazu używania echosony lub zakazu stosowania ołowianych główek jigowych, choć co do tego drugiego to uważam i jestem niemal pewny, że prędzej czy później to nastąpi.

tak jak już pisałem:

co więcej... autorzy sami piszą w Abstrakcie (artykuł naukowy przywołany przez Kolegę powyżej, w wątku), iż:

Ogólnie rzecz biorąc, przeanalizowane dowody behawioralne i neurobiologiczne wskazują, że reakcje ryb na bodźce nocyceptywne są ograniczone i jest mało prawdopodobne, aby ryby odczuwały ból.

 

wykluczają? nie

 

wyobraźmy sobie taką sytuację (eksperyment myślowy)

za parę lat łapie mnie osobnik AI, do testów bólu

podłącza do swojej aparatury, bada ból, ja się drę (bo boli mnie...) i chcę wiać

analizuje, analizuje i... nie widzi powodu mojego darcia ryja

bo w genie XYZ, w wierszu ABC nie ma nic w języku programowania Fortran - a bez tego ja nie mam prawa odczuwać bólu przecież; taką ma aparaturę i metodologię

co więcej, z bólu i stresu umieram w końcu - a osobnik AI zdziwiony bardzo

no jak to, nie mógł umrzeć, przecież morfologię ma ok

 

także ja jestem sceptyczny wobec naszej wszechwiedzy, jakże to antropocentryczne...

 

co do moich propozycji do negocjacji: wolałbym wdrożenie tych punktów niż zakaz wędkowania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak jak już pisałem:

co więcej... autorzy sami piszą w Abstrakcie (artykuł naukowy przywołany przez Kolegę powyżej, w wątku), iż:

Ogólnie rzecz biorąc, przeanalizowane dowody behawioralne i neurobiologiczne wskazują, że reakcje ryb na bodźce nocyceptywne są ograniczone i jest mało prawdopodobne, aby ryby odczuwały ból.

 

wykluczają? nie

 

wyobraźmy sobie taką sytuację (eksperyment myślowy)

za parę lat łapie mnie osobnik AI, do testów bólu

podłącza do swojej aparatury, bada ból, ja się drę (bo boli mnie...) i chcę wiać

analizuje, analizuje i... nie widzi powodu mojego darcia ryja

bo w genie XYZ, w wierszu ABC nie ma nic w języku programowania Fortran - a bez tego ja nie mam prawa odczuwać bólu przecież; taką ma aparaturę i metodologię

co więcej, z bólu i stresu umieram w końcu - a osobnik AI zdziwiony bardzo

no jak to, nie mógł umrzeć, przecież morfologię ma ok

 

także ja jestem sceptyczny wobec naszej wszechwiedzy, jakże to antropocentryczne...

 

co do moich propozycji do negocjacji: wolałbym wdrożenie tych punktów niż zakaz wędkowania

Jak byk napisałem, że nawet ichtiolodzy nie mają 100% pewności na temat odczuwania bólu przez ryby. Ja jednak wychodzę z podobnego założenia co ichtiolodzy, ale oczywiście nie twierdzę, że ryby na 100% nie czują bólu, ale dr hab. etyki twierdzi inaczej. Pani od etyki twierdzi, że ryby czują ból i tym samym to ona wyklucza przypuszczenia oraz prawdopodobieństwo nieodczuwania bólu przez ryby, które były badane przez ludzi wykształconych w tym kierunku.

 

Wykształceni ludzie w dziedzinie ichtiologii do tej pory nie mają 100% czy ryba czuje ból, czy nie, ale kobieta, która zapewne nawet w ręku żywej ryby nie miała, śmiało głosi w rozmowie, że ryby czują ból... No przepraszam bardzo, ale wolę sugerować się zdaniem ludzi wykształconych w kierunku ichtiologii i wychodzić z identycznego założenia jak oni, że prawdopodobnie ryba nie czuje bólu niż być pewnym niczym Pani Dorota, że ryby na pewno czują ból.

 

Co do wyobrażeń, to gratuluję wyobraźni, ale jeżeli mamy zamiar się bawić w wyobrażenia, to ja nie wyobrażam sobie osobnika korzystającego za parę lat z aparatury, która obsługuje przestarzały język Fortran. Wyobrażam sobie, że aparatura taka obsługiwałaby coś nowocześniejszego np. JavaScript lub Python.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byk napisałem, że nawet ichtiolodzy nie mają 100% pewności na temat odczuwania bólu przez ryby. Ja jednak wychodzę z podobnego założenia co ichtiolodzy, ale oczywiście nie twierdzę, że ryby na 100% nie czują bólu, ale dr hab. etyki twierdzi inaczej. Pani od etyki twierdzi, że ryby czują ból i tym samym to ona wyklucza przypuszczenia oraz prawdopodobieństwo nieodczuwania bólu przez ryby, które były badane przez ludzi wykształconych w tym kierunku.

 

Wykształceni ludzie w dziedzinie ichtiologii do tej pory nie mają 100% czy ryba czuje ból, czy nie, ale kobieta, która zapewne nawet w ręku żywej ryby nie miała, śmiało głosi w rozmowie, że ryby czują ból... No przepraszam bardzo, ale wolę sugerować się zdaniem ludzi wykształconych w kierunku ichtiologii i wychodzić z identycznego założenia jak oni, że prawdopodobnie ryba nie czuje bólu niż być pewnym niczym Pani Dorota, że ryby na pewno czują ból.

 

Co do wyobrażeń, to gratuluję wyobraźni, ale jeżeli mamy zamiar się bawić w wyobrażenia, to ja nie wyobrażam sobie osobnika korzystającego za parę lat z aparatury, która obsługuje przestarzały język Fortran. Wyobrażam sobie, że aparatura taka obsługiwałaby coś nowocześniejszego np. JavaScript lub Python.

 

po prostu wg mnie: nie wiemy na 100 %, ale można się tego spodziewać

wiem, że masz inne zdanie i ja to szanuję

 

co do Fortranu: wiem, że to stary język (nawet się go uczyłem)

chodziło mi o to, że ślady przeszłości są w nas, i ten osobnik AI opierałby się na tym

bo:

Blisko dekadę temu naukowcy znaleźli fragment DNA neandertalczyka w genach Europejczyków, Azjatów i ich potomków.

Edytowane przez Konstanty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dużym przybliżeniu, rasa biała to homo sapiens ze znaczną domieszką neandertalczyka, rasa żółta homo sapiens z domieszką denisowian, a czarna najbardziej czysty homo sapiens.
Aż strach wyciągać wnioski :D

Co do tematu, mamy czerwiec, super czas na łowienie. Rekomenduję wypad nad wodę.
Nawet, jakby ten ból czuły, to szybko zapominają, bo często biorą po raz kolejny zaraz po złowieniu.
W przeciwnym razie, 3 dni cierpiałyby za kamieniem.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Ale nie oznacza to też, moim zdaniem, że człowiekowi wolno zaje**c bez mrugnięcia okiem wszystko, co na tym świecie żyje, bo ma takie widzimisię.

Zrezygnuj ze zdobyczy cywilizacji bo to one wymuszają to, że wszystko chcemy zaje.ać.  Nikt dla samej czynności tego nie robi(no może jest jakiś promil).

Działania "obrońców zwierząt" czasem przynoszą skutek akurat odwrotny. Trwa walka z dorożkarzami w górach. Jakie biedne koniki, jacy źli górale... Eliminacja koni na wsiach nastąpiła w naturalny sposób - ciągniki zastąpiły konie. Ieśli tamte zostaną wykluczone i podobnie stanie się z jeździectwem, to za dwie dekady konia będzie można w ZOO zobaczyć.

 

Przeraża mnie postawa niektórych kolegów, którzy przyznają choćby częściowo rację argumentom z artykułu. Tylko że to nie ma nic współnego z ochroną zwierząt, lecz jest to tylko walka ideologiczna.

Można łowić, a można łowić przestać, skoro rybki są takie biedne...

Po co żyć w niezgodzie samemu ze sobą?

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykład z koniem jest nietrafiony gdyż to co rozumiemy pod pojęciem koń jest wytworem hodowli a nie naturalną częścią ekosystemu i w zasadzie jego zniknięcie nie będzie miało wpływu na to co rozumiemy jako naturalne środowisko.

Niestety przez to, że w naszym kraju nie obowiązują nawet bardzo proste zasady pozwalające chronić środowisko, dochodzi do sytuacji kuriozalnych. Przykładem niech będą siejowate. W skutek antropogenicznie przyspieszonej eutrofizacji, utraciliśmy jeziora oligotroficzne a wraz z nimi naturalne tarliska koregonidów. Jedyna rekrutacja w populacji jest możliwa tylko za sprawą sztucznego tarła, które prowadzą rybacy, zajmujący się łowieniem i sprzedażą głabielowatych. Jeśli pozbędziemy się rybaków to jednocześnie utracimy bezpowrotnie nasze, cenne  autochtoniczne gatunki... 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrezygnuj ze zdobyczy cywilizacji bo to one wymuszają to, że wszystko chcemy zaje.ać. Nikt dla samej czynności tego nie robi(no może jest jakiś promil).

Działania "obrońców zwierząt" czasem przynoszą skutek akurat odwrotny. Trwa walka z dorożkarzami w górach. Jakie biedne koniki, jacy źli górale... Eliminacja koni na wsiach nastąpiła w naturalny sposób - ciągniki zastąpiły konie. Ieśli tamte zostaną wykluczone i podobnie stanie się z jeździectwem, to za dwie dekady konia będzie można w ZOO zobaczyć.

 

Przeraża mnie postawa niektórych kolegów, którzy przyznają choćby częściowo rację argumentom z artykułu. Tylko że to nie ma nic współnego z ochroną zwierząt, lecz jest to tylko walka ideologiczna.

Można łowić, a można łowić przestać, skoro rybki są takie biedne...

Po co żyć w niezgodzie samemu ze sobą?

Mnie też przeraża postawa niektórych ludzi o ograniczonych horyzontach myślowych, którzy uważają, że tylko ich prawda/punkt widzenia są słuszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co jeśli tak właśnie jest i mają rację?

A kto jest „sędzią”, który roztrzygnie, kto ma rację - wędkarze, czy ta pani od artykułu?

 

Ale odpowiadając wprost, bo nie lubię uników - ja nadal będę robił swoje, tzn będę łowił ryby zachowując się nad wodą etycznie. A to, że mam problem z tym, że zdycha ryba, którą złowiłem dla rozrywki, to moja sprawa i kilku twardogłowych z tego wątku tego nie zmieni.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź na pierwsze pytanie to nauka.

Widać mamy inną definicję twardogłowych. Nikt Ci nie broni płakać nad pechową rybą, tylko po co Ci się tak męczyć? Być może w rzeczywistości cierpisz bardziej niż ta ryba.

A wg Ciebie nauka od tysięcy lat się nie zmienia, prawda? Ja wiem, że wśród nas jest wielu plaskoziemcow, co widać też w tym wątku, ale niestety dla nich nauka się zmienia. A jeśli uważasz, że naukowcy się nie sprzeczają, to tak… dużo wiesz o nauce.

 

Poza tym nauka nie ma nic do tego, co ja myślę/czuje, kiedy dla rozrywki zabiję rybę. Już pisałem o tym wcześniej, ale pewnie Ty i eRKa tego nie doczytaliście, bo najważniejsze jest, abyście mieli rację.

 

I oczywiście dziekuję Ci za troskę o mnie i o mój “placz”, ale nie trzeba - radzę sobie bardzo dobrze z emocjami :-)

Edytowane przez psd27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem nauka się zmienia, coraz większy wpływ na nią ma biznes i granty. Niestety. 
Nie zabiłem ryby od kilkunastu lat jednak daleko mi do robienia sobie wyrzutów gdyby to nastąpiło. Nie można popadać w skrajności. Wypuścić w jak najlepszej kondycji ale mieć świadomość, że to wciąż tylko ryba, która nie odczuwa jak człowiek. Inaczej damy się zagonić ekooszołomom w ślepy zaułek. 

Edytowane przez coma
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...