Skocz do zawartości
  • 0

zawody na "żywej" rybie......?!?


klubklen

Pytanie

Miałem dzis mistrzostwa okregu, ktore po raz pierwszy odbywaly sie na żywej rybie. Wyglądało to tak, że na odcinek okolo 1,5km przypadal sedzia, ktory chodzil po sektorze i w razie gdy ktos zlowil rybe podchodzil i mierzyl ją...

Zawodnik musial używać siatki w ktorej ryba czekala na sedziego i tu konczy się założenie...

W rzeczywistosci wygladalo to tak ze po zlowieniu ryby trzeba bylo szukac sedziego po krzaczorach a mierzenie wygladalo tak ze kladziono rybe na ziemi i mierzono ją zwykla miarka.....

 

Interesuje mnie opinia; czy lowienie i trzymanie ryby (np bolenia) w siatce a potem mierzenie go kilka minut bo wierci sie przy okazji ścierając jej sluz, apotem wypuszczanie jej w takim stanie jest rzeczywiscie szlachetna ideą lowienia ryb dla sportu i darowaniem im zycia aby mogly dalej rosnąć, czy tylko marna probą ucywilizowania wedkarstwa przez ludzi ktorzy nic onim niewiedza i przedluzaniem tylko cierpienia zlowionej ryby ktora bez sluzu i nadodatek wycienczona i tak pewnie padnie gdzies na dnie zdechla???

 

Czy takie postepowanie jest naprawde etyczne i potrzebne naszym i tak przelowionym wodom???

 

Bo chyba tak mozna wieksza wyrządzić szkode...

 

Ja jak wypuszczam ryby to obchodze sie super delikatnie i mam pewnosc ze przezyja, niema porownania to do wyścigów na zawodach i obchodzenia sie z rybami jak z kartofalmi w piwnicy...

 

Do czego to dalej nas doprowadzi?? :angry:

 

moim zdaniem do niczego dobrego :(

 

na żywej rybie - żywej celowo dalem w cudzyslow :angry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Tak sobie czytam i myśle że tu wogule niema mowy o zawodach sportowych może o zawodach ale napewno nie sportowych.Dlamnie zawody sportowe to takie gdzie spotykają się zawodnicy i mają identyczne warunki do startu i walczą między sobą a nie z Boga ducha winnymi rybami.Owiele bardziej domnie przemawia wędkarstwo na trawie do tarczy czy na odległość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zastanawiam się ile ta normalność będzie nas kosztować. Im większe zawody, tym więcej sędziów. Każdemu się płaci. Przy całej anormalności PZW budżet związku podlega normalnym prawom. Większe wydatki na „sport” to zapewne kolejne cięcia w zarybiam. Tak więc wyjdzie na to samo, czyli coraz mniej ryb w wodzie. Cały zabieg da korzyść tylko zawodnikom, bo przestaną być postrzegani jako rzeźnicy. Co do samej idei współzawodnictwa to jest ona dla nie bez sensu. Nawet jak siedzę z kolegą na łódce i łowimy ryb z jednego miejsca, to nadal przypadek odgrywa dużą rolę. Jakie szanse ma nieznający wody w konfrontacji z miejscowym który ma temat w małym palcu? Jakie szanse w wyścigu o miejscówkę ma straszy zawodnik w konfrontacji z młodym który zap... przez krzaki z prędkością światła? Jak ktoś połowi na zawodach boleni bo dostał od kolegi dobra przynętę, to sukces jest zasługa zawodnika czy twórcy przynęty? Kolejna wątpliwość to regulamin. Na większości zawodów promowane jest wielkość łowionych ryb. „Oryginalny” regulamin PZW promuje ilość nad jakość. Ja rozumiem, że twórcy regulaminu to ludzie starej daty mięsiarze jakich mało, stąd to podejście do tematu. Jak się ma w tym regulaminie umiejętni łowienia np. sandaczy lub boleni, do umiejętności pykania okoników w kaczych dokach? Kolejny bezsens w łowieniu na czas byle czego, byle by zapunktować turę. Niestety ludzie owładnięci marzeniami o wielkiej karierze nie dostrzegają tego całego ogromu bezsensu. Liczy się tylko krew w oczach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dlatego podoba się mi podejście jakie mają do zawodów w Niemczech - ban, chcesz sportu to na trawie z wędką do tarczy (swoją drogą na maxa wciągające, naprawdę nieprzypuszczłem że można tyle czasu na tym stracić). A katrupienie na wyścigi, nawet na żywej rybie zabronione. W zasadzie widzę raczej przytłaczającą ilość negatywnych stron zawodów i tzw sportu wędkarskiego - postępującą specjalizację w ślepe zaułki (przerabianie spławikówek na wędki muchowe, lowienie na regulaminowy przypon 2xwędka co tak naprawdę z muszkarstwem nie ma nic wspólnego), kiepskie akcje i zadymy na zawodach które odrzucają raczej zarówno juniorów (ew ich demoralizują na starcie) jak i potencjalnych chętnych, spustoszenie i zniszczenie jakie sie dzieje na zawodach (np to co się działo ze złowionymi kleniami na zawodach na Wiśle) szczególnie tych spławikowych. Jakie są plusy?? Kasa dla PZW?? Rozwój rynku i nowych technologi :lol: :lol: ?? To raczej cienkie wymówki.

 

Jestem w stanie zrozumieć zawody towarzyskie, bez nagród - raczej jako spotkanie czy zlot żeby wspólnie połowić, ale to co jest odwalane na zawodach PZW woła o pomste...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

W tych Niemczech, od czasu jak wyemigrowały tam „główki przemysłówki” z Polski, też robi się bagno. Zamiast zawodów organizuje się taki niby spotkania nad wodą, a w praktyce są to zawody. Wszystko tylko się inaczej nazywa. Słyszałem opowieść jak na takiej imprezie zabito ponad 70 kg pięknych brzan i zakopano je w ziemi. Ryby zaczęły się rozkładać w upale a trzymani je tam bo ważenie odbywało się za murami klubu po za oczami przewrażliwionych na tle ryb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeszcze jak istniał Okręg Płocki, będąc w składzie RKS wymyśliliśmy z kolegami nieco inny tryb zawodów Gram Prix Okęgu.

Poszczególne zawody były poświęcone konkretnym gatunkom ryb. Były zawody jaź i kleń na rz.Skrwie, okoń na wodzie stojącej, czy szczupak i boleń na Wiśle. Zawodnik skupiał się tylko na tych gatunkach i były to zawody miarodajne, dające równe szanse. Muszę przyznać, że idea nie wytrzymała próby czasu. Po dwóch latach zawodnicy już niechcieli takiej rywalizacji. Powody: łowiono mniej ryb na poszczególnych zawodach i niestety nie każdy wtedy przynosił coś do wagi.

Nie zawsze problem leży po stronie organizatora, to chcę podkreślić. Z własnej obserwacji wiem, że większą winę ponoszą zawodnicy, dla których złapanie punktu do kwalifikacji jest ważniejsze niż zdrowa rywalizaja. Podam przykład:

Mistrzostwa Polski w Grudziądzu, piękna rzeka, rybna ale trudna ze względu na częste zmiany poziomu wody. Teren zawodów jest ściśle określony, rzeka Wisła bez starorzeczy. Po oficjalnym otwarciu imprezy, wieczorem odpoczywamy w pokoju hotelowym. Otwierają się drzwi i wchodzi jeden z Mistrzów Polski obecny członek kadry narodowej i przedkłada nam petycję do podpisu. Dotyczy ona przyłączenia starorzeczy i włączenia wzdręgi do zawodów. Argumentacja była mniej więcej taka: wiecie panowie, jak nie będzie brało na rzece, to zawsze można będzie zapunktować wzdręgą lub okonkiem na starorzeczu. :huh:

Co to za zawodnik, który chce wymusić na organizatorach warunki połowu, bo jest mu tak wygodniej :unsure:

Dwóch Mistrzów Polski po tej imprezie straciło wiele w moich oczach. Wielu ludzi na zawodach zachowuje się irracjonalnie, przedkładając wątpliwy sukces pond wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dlatego ja sie pytam:jak dlugo jeszcze?

Jakby nie patrzyl tzw czlonkow bedzie coraz mniej bo ryb malo, kontrole zadne..wiec po co ja bede i za co placil, zapyta jeden z drugim?(bardzo powszechne podejscie, nie tylko w tej dziedzinie)

Ryb i pieniedzy bedzie coraz mniej, zarybienia i naklady finansowe beda coraz mniejsze...co roku beda odchodzic, co roku bedzie gorzej...kolo bez wyjscia.

 

Opor materii jest ogromny, bo zmiany beda oznaczaly, ze trzeba bedzie sie dowiedziec ile naprawde kosztuje wedkarstwo...teraz jest wedkarzem ten kto ma wedke...

A powinno byc tak, jak z myslistwem...co by to bylo, gdyby kazdy mial flinte i walil co dzien po robocie do czego popadnie?

 

Malkontenctwo czy realizm....?

 

Gumo

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeszcze jak istniał Okręg Płocki, będąc w składzie RKS wymyśliliśmy z kolegami nieco inny tryb zawodów Gram Prix Okęgu.

Poszczególne zawody były poświęcone konkretnym gatunkom ryb. Były zawody jaź i kleń na rz.Skrwie, okoń na wodzie stojącej, czy szczupak i boleń na Wiśle. Zawodnik skupiał się tylko na tych gatunkach i były to zawody miarodajne, dające równe szanse. Muszę przyznać, że idea nie wytrzymała próby czasu. Po dwóch latach zawodnicy już niechcieli takiej rywalizacji. Powody: łowiono mniej ryb na poszczególnych zawodach i niestety nie każdy wtedy przynosił coś do wagi.

Nie zawsze problem leży po stronie organizatora, to chcę podkreślić. Z własnej obserwacji wiem, że większą winę ponoszą zawodnicy, dla których złapanie punktu do kwalifikacji jest ważniejsze niż zdrowa rywalizaja. Podam przykład:

Mistrzostwa Polski w Grudziądzu, piękna rzeka, rybna ale trudna ze względu na częste zmiany poziomu wody. Teren zawodów jest ściśle określony, rzeka Wisła bez starorzeczy. Po oficjalnym otwarciu imprezy, wieczorem odpoczywamy w pokoju hotelowym. Otwierają się drzwi i wchodzi jeden z Mistrzów Polski obecny członek kadry narodowej i przedkłada nam petycję do podpisu. Dotyczy ona przyłączenia starorzeczy i włączenia wzdręgi do zawodów. Argumentacja była mniej więcej taka: wiecie panowie, jak nie będzie brało na rzece, to zawsze można będzie zapunktować wzdręgą lub okonkiem na starorzeczu. :huh:

Co to za zawodnik, który chce wymusić na organizatorach warunki połowu, bo jest mu tak wygodniej :unsure:

Dwóch Mistrzów Polski po tej imprezie straciło wiele w moich oczach. Wielu ludzi na zawodach zachowuje się irracjonalnie, przedkładając wątpliwy sukces pond wszystko.

Ciekawe co to za Mistrzowie? :mellow:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

oj szkoda ze tak malo osob popiera wprowadzenie zywej ryby....

 

Szkoda tez ze tak wiele bylo opinii jak to zawodnicy na zawodach używają nieczystych zagran...

 

Ja czesto biore udzial w zawodach i ani razu niemialem nawet mysli aby kombinowac w trakcie zawodow, jestem pewien, ze nie tylko ja tak podchodze do zawodow.....

 

Zal mi tych co widza same wady i uwazaja ze jak ktos bierze udzial w zawodach to jest marna imitacja wedkarza i tylko czeka jak tu np rozciagnac okonka do wymiaru lub podrzucic jakos w siatce rybke zlowiona wczoraj, aby zdobyc te kilka punkcikow...

 

Mnie te opinie osobiscie obrazily i pewnie wielu innych wedkarzy ktorzy dzieki zmudnej sztuce poznawania tainikow spinningu oraz zachowan konkretnych ryb i metod analizowania lowiska doszli do poziomu wedkarstwa w ktorym juz rola przypadku sprowadzana jest do minimum i chca na zawodach np spotkac sie z innymi zapalencami i porywalizowac i tylko wtedy czesto usmiercic zlowiona rybe bo podczas normalnego lowienia wystarcza tylko slodycz lub gorycz holu lub sadysfakcja z tego, ze zlowilo sie np. kilka kleni w sposob i miejscu ktore akurat w danej sytuacji wydawalo sie spinningiscie najlepszym a przyneta byla idealnie dopasowana.......

 

Naprawde tyle slow krytyki mnie poruszylo i chyba czesto wynikaja one z niewiedzy lub durnych stereotypow.....

 

Zal mi tych ktorzy wsadzaja wszystkich zawodnikow do jednego worka bo chyba oczywiste jest ze zawsze znajda sie jednostki ktore nalezy eliminowac bo niewiedza naczym polega idea zawodow, wkurza mnie to, ze kilka osob moze tak szargac opinie tylu porzadnych wedkarzy...

 

Blagam nie wrzucajcie wszystkich do jednego worka :angry:

 

Moze by kilka osob sie dopisalo do mojego zdania???

B)

 

Ludzie z podobnym zdaniem do mojego....dopisujcie sie do tego watku na forum :mellow:

 

P. S. @gumofilc rozchmurz sie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Myślę, że to Ty klubklen masz problem ze zrozumieniem tego, że taka formuła zawodów, gdzie każdy leci gdzie chce, jest niemiarodajna, bardzo trudna do sędziowana, droga w organizacji i fatalna w skutkach dla ryb. Kolejna sprawa to, że zabawa garstki nawiedzonych obciąża nas wszystkich. Pisałem o tym wiele razy w sieci podpierając się danymi, otwierając ludziom oczy na skutki finansowe sportu wędkarskiego. W budżecie PZW jest to pozycja nr. 2. Czarter samolotu na MŚ kosztował nas pół miliona zł. W wielu kołach sport pochłania 80% budżetu. Jak się wydaje prawie wszystko na sport to co się dziwić, że nie ma na pilnowanie wód. Żyła mi wychodzi jak widzę kiedy PSR, co dwoi się i troi, pływa na pontoniku z silnikiem 2 KM. Czy zamiast wydawać na te idiotyczne imprezy nie lepiej dołożyć im do porządnej łodzi, silnika i paliwa? Dla mnie każdy kto bezmyślnie bierze udział w tym cyrku, podpisuje się pod tą polityką i korzysta z tego. Nie trzeba jechać na Twardą aby zobaczyć twardogłowych. Oni są wśród nas. Ja bym na wymianę pokoleń nie liczył. Ludzie chętni na przejęcie schedy po Grabowskim, to właśnie środowisko wyczynowców. Jak się kiedyś dorwą do władzy to będziemy z łezką w oku wspominać Grabowskiego :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie chodzilo mi o pieniadze chodzilo mi oto, ze jak ktos jezdzi na zawody ma czesto zla opinie....

 

A do tego ze narazie formula zawodow jest zla to zgadzam sie z Pana opinia, ale zawsze mozna miec nadzieje ze bedzie lepiej....

 

Nie wiedzialem, ze az tyle kasy PZW przeznacza na ten cel......

 

Nie popieram tego bo jestem zdania ze to zaduzo pieniedzy, a jesli chodzi o zawody wedkarskie to jestem przekonany ze kiedys bedzie lepiej....

 

Nierozumiem co jest zlego wtym ze zawodnik chce jak najszybciej dostac sie do dobrego stanowiska??

 

Bo nawet w super lowisku (zwlaszcza na zawodach) trzeba sie niezle napocic, aby cos zlowic....

 

Czy zlowienie bolenia podczas rekreacyjnego lowienia jest ok, a taka sama ryba na zawodach juz jest tylko przedmiotem zdobytym podczas wyscigu szczurow???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Osobiście nigdy nie twierdziłem, że zabicie ryby na zawodach jest czymś gorszym od zabicia na mięso. Liczy sie skutek. Jak na razie na zawodach zbijało się dla rywalizacji i wyboru nie było a w łowieniu rekreacyjnym wybór jest. Zawsze uważałem, że sztuka łowienia ryb to przede wszystkim znajomość wody. Jeśli wygrywa ten kto biega szybciej to jest to cross a nie zawody wędkarskie. Jak tak solidnie przeanalizować dlaczego ktoś wygrał zawody, to widzi się ich bezsens. Znam przypadki kiedy bardzo dobrzy wędkarze przegrywali z kretesem bo nie wiedzieli gdzie lecieć na nieznanej wodzie. Jeśli miejscowi są dobrymi wyjadaczami to praktycznie nikt nie powinien mieć z nim szans, a przyjezdni wygrać mogą na zasadzie szczęśliwego trafu. Co Ci da super technika i znakomite przynęty jak wszystkie dobre miejsca będą zajęte, a jak opustoszeją to ryby będą schlastane do imentu. Startowałem kilka razy w życiu na takich imprezach i powoli docierał do mnie ich bezsens. Na pierwszych, przez 2 godziny szukałem wolnego sensownego miejsca. Ja znalazłem to nawet gdybym złowił rybę, to nie miałem szans dotrzeć z nią do wagi na czas. W drugiej turze olałem biegnie i siadłem sobie przy promie. Po 3 godzinach zabawy w chowanego z dużym bolkiem udało mi się go zaciąć i wyholować. Ryba miała 3,1 kg. Ja niestety nie znałem tego zabawnego liczenia punktów w turze i wystroiłem się na podium :lol: Szczęka mi opadła jak się dowiedziałem, że wygrał facet co nie złowił nawet 1/2 tego co ja. Mało tego, zająłem ostanie miejsce wśród tych co złowili rybę. I tak się dowiedziałem, że złowienie 2 okoników w kaczym dołku jest większą sztuką od przechytrzenia medalowego bolenia. Kupa śmiechu. Na ostatnich zawodach jakich byłem, był cyrk przy wadze. Złożono 8 odwołań o oszustwa i łamanie regulaminu. Jeden wniosek skutkował wyjęciem teczki na konkurencję. Trzeba mieć świadomość, że jeden oszust rozkłada na łopatki całe zawody. Nie ma szans tego upilnować na takich zawodach, a liczenie na uczciwość, jest w tym kraju debilizmem. Wystarczy pooglądać sobie wiadomości aby zobaczyć co się dziej jak próbuje się ruszyć jakieś gniazdo złodziejstwa, oszustwa i korupcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Może poprostu trzeba by bylo wprowadzic zasadę zawodów na jednym gatunku ryb! Tak jak to jest w bardziej cywilizowanych częsciach świata. Już słyszałem opinie od wędkarzy, którzy biorą udział w zawodach, że albo wygrywają ci co dłubią okonki czy klonki albo zwycięża farciaż, który przez całe zawody miał tylko jedno branie suma i kasuje w ten sposób całe zawody.

pozd Jw :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Odkryje Ameryke :D

Nie rozumiesz jaka jest roznica w Twoim wedkowaniu a np. moim?

 

Ja nic nie musze, jak widze, ze wali wielki bolen, ktorego zlapanie graniczy z cudem a obok sa okonki, ktore bede wyciagal na nie ugietej wedce to wybiore bolenia...

Bede tam sobie siedzial, jak dlugo bede chcial..

 

Ty nie masz wyboru, musisz trzymac sie miejsc, gdzie ci kazali polezc, musisz sie liczyc z czasem, liczyc pkty, gonic, znowu liczyc...

 

Nie rozni sie to dla mnie specjalnie od wykonywania jakiejs absorbujacej pracy w celach zarobkowych...jak ktos nie widzi roznicy to gadanie przez tydzien nic nie pomoze.

A sport ten w wydaniu polskim szzcegolnie do mnie nie przemawia, w sytuacji kiedy ryb jest tyle ile na palcach policzyc, i tak liczne sa patologie...

 

Jeden i ten sam problem to PZW, ktory ten sport wspiera i finansuje.

Niektorzy uwazaja, ze ta organizacje da rade reformowac....no to do dziela, pamietajcie tylko ze na razie przez kilkadziesiat lat to sie nikomu nie udalo.

Robert tu akurat ma chyba najwiecej do powiedzenia...pamietam, ze jeszce 2 lata temu usilowal cos zrobic w swoim kole.

 

@Klubklen, widzisz, ja jestem w sumie pogodny, mam gdzie lowic....a na powazne ryby i tak wiem, ze jestem skazany jezdzic poza wladztwo PZW...

 

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 

Nie wiedzialem, ze az tyle kasy PZW przeznacza na ten cel......

 

Nie popieram tego bo jestem zdania ze to zaduzo pieniedzy, a jesli chodzi o zawody wedkarskie to jestem przekonany ze kiedys bedzie lepiej....

 

 

W większości Kół jest tak, że zawodnik startujący w zawodach nie wnosi opłaty startowej, czyli korzysta z pieniędzy wszystkich członków. W zasadach sportu PZW zapisane jest to tak: Koło może pobierać opłatę. Jakoś tego może, członkowie Zarządów Kół nie dostrzegają :unsure: Jadąc na zawody Okręgowe, znów Koło płaci za udział zawodnika. Kiedy zawodnik startuje w Mistrzostwach Polski, to płaci za niego Okręg, czyli znów z pieniędzy wszystkich członków.

@klubklen gdybyś musiał ponieść wszystkie koszty udziału w zawodach, zmieniłbyś zdanie na temat radosnego uczestnictwa.

Myślę, że ilość startujących radykalnie by się zmniejszyła i problem małej ilości sędziów przeszedłby do historii ;)

 

PZW prowadzi dziwną politykę jeśli chodzi o sport.

Przepisy narzucają, by sport był zorganizowany w klubach i zawodnicy, którzy mają ambicje do rywalizowania otrzymują licencje sportowe i tyle się zmieniło. Kluby powinny zdobywać pieniądze z: opłat od swoich członków i od sponsorów, ja tak uważam. Niestety dalej doją pieniądze ze składek od wszystkich członków.

Zawody wędkarskie takie jak, Grad Prix czy na szczeblu Mistrzowskim, to czysta komercja, i PZW w ogóle nie powinno partycypować w wydatkach.

Zawody Towarzyskie, głównie dla dzieci i młodzieży nie zrzeszonej, rodzinne i tego typu, czyli małe, klimatyczne spotkania powinno inicjować PZW na szczeblu koła, i tu,również uczestnicy tych imprez powinni wnosić opłaty za udział.

Czasy, że wszystko jest niby za darmo, dawno się skończyły.

 

@Gumo

Takie wątki są potrzebne, a zdrowa wymiana poglądów na temat PZW jeszcze bardziej. To Forum temu służy, by pokazywać różne aspekty naszego hobby, a zawody wędkarskie są jego częścią, czy nam się one podobają, czy nie. Wiele osób z tego Forum startuje w zawodach, ważne zatem jest by pokazać im, jak to jest skonstruowane, by mogli sami wyciągnąć wnioski. :D

 

@Ginel

Znani, bardzo znani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wiesz co Klubkleń - nie jest to chyba miejsce na lecznie paranojek, proponował bym najpierw czytać ze zrozumieniem a później jeczęć o obrażaniu Ciebie i wielu innych.... to trochę jak taka scena ... a jakby tu było przedszkole w przyszłości.... Akcja z wpisywaniem to już trąci kto jest za niech wpisuje miasta. Jak wyżej pisał Robert gdybyś ponosił koszty zawodów inaczej byś się na nie patrzył, to że jest mała grupa etycznych zawodników która dla sportu skłuje kilka - kilkadziesiąt ledwo miarowych ryb, żeby zapunktować, ale jako że jest etyczna więc nie da im w czapę, nie nafaszeruje kamykami do wagi itd... Czy skutecznym wędkarzem jest ten któy młóci kurduple czy ten który łowi kilka bardzo dużych ryb w sezonie, świadomie rezygnując z przerzucania ryb małych i średnich?? Jak miarodajne moga być zawody gdzie o zwycięstwie decydują dwa-trzy 15cm okonie, toż to przecież na normalne ryby używa się większych przynęt :mellow:

Do bólu wszyscy piszą - nie robić zawodów w takiej formie bo nikomu i niczemu nie służą.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mialem dzis zakonczenie drugich zawodow na zywej rybie w tym roku....

 

I co raz wiekszym optymista jestem bo widac ze ucza sie na bledach po pierwszych zawodach tego typu.. :mellow:

 

sektory zostaly skrocone tak, ze sedziowie niemusieli robic zaduzo km i na dodatek ciagle chodzili wzdluz odry i nietrzeba bylo prawie wcale czekac az podejdzie sedzia i zmierzy ryby.... :mellow:

 

I na dodatek chyba nieco bardziej ludzko traktowano ryby bo np. jeden wedkarz stracil bolenia bo musial znim przejsc kawalek na wedce bo bal sie go podebrac reka a podbierak lezal kawalek dalej...

 

czuje ze bedzie coraz lepiej i wkoncu dojdzie do takiej formuly zawodow ze juz nikt prawie nieznajdzie slow krytyki dla nich...

 

szkoda tylko ze pogoda byla slaba i ryby wogole prawie niechcialy brac.....trzeba bylo ratowac sie okoniem bo zlowienie np wymiarowego szczupaka graniczylo z cudem... :(

 

bedzie lepiej....... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A ja ostatnio obserwowałem z łódki zawody spławikowe i „postęp” jaki się na nich dokonał w interesującym nas temacie. Po zakończeniu zawodów wszyscy wyjmowali siatki i szli nienerwowym krokiem w stronę wagi. Tam pewnie kolejka do ważenia. To wszystko przy sporym ciepełku. Kolejne kilkadziesiąt kg ryb szlak trafił. Prawda jest taka, że o ile na jakiś prestiżowych zawodach chodzi się z wagą to w tysiącu kół olewa się to co się stanie z rybami, bo te najczęściej trafiają na patelnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wiem ze jeszcze duzo jest do zrobienia szczegolnie w mentalnosci wedkarzy..... :(

 

Zle przyklady ida niestety takze z gory bo w PZW trwa glownie walka o stolki ludzi ktorzy wogole nieznaja sie na wedkarstwie (bo niemaja czasu na takie pier**** :()....

 

Ja tez widzialem kilka razy jak odbywaja sie zawody splawikowe i tam wygladalo to porzadnie bo waga docierala do wedkarza na stanowisko a rybki wtym czasie byly w siatce i tylko na kilkanascie sekund wedrowaly do kosza na wadze......

 

Twoj opis zawodow splawikowych to pewnie odosobniony przypadek .... wierze ze z czasem i takie obrazki jak kolejki do wagi niebeda wystepowac...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...