Skocz do zawartości

Jak daleko jeżdzicie na jednodniowe wedkowanie?


mario_s

Rekomendowane odpowiedzi

Niezłe grono wariatów tutaj  ;)

 

Do 2 h w jedną stronę. Najbardziej wariacki wypad to Drużno na raz - wyjazd o północy z południa wielkopolski, 7 rano w bazie, cały dzień łowienia i wio do domu. 

 

Ale tutaj widzę dużo większych wariatów ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś mieszkając w Łodzi żeby pojechać nad Wartę jechałem z przesiadkami zbiorkomem ze 45 min do PKS’u, ponad godzinę i na koniec szedłem 4 km do rzeki. Dzisiaj samochodem to jest już łatwizna  :)

Edytowane przez Darek_W
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się nazywa optymalne miejsce zamieszkania .

Iiii... zdjęcie z mojego okna. Za płotem Omulew, 3 km dalej Narew, najbliższe jeziora 70 km. W dołku uwidocznionym na zdjęciu pływają karpie, szczupaki i amury ????.

Edytowane przez Mysha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O dużo wyjazdów 150 km średnio na rzeki łososiowe -wyjazd ciemno powrót ciemno . Ale wolę kilku dniowe wypady.

 Oranie , kilka km rzeki inaczej się nie da .  No cóż zmęczenie - pesel się upomina . W drodze powrotnej myślę co przebudować w blaszkach ......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm....dawnymi czasy zdarzało często się jeździć słynnym pociągiem 0.53 z Poznania na Pomorze i wracać w drugą noc. Tłok zawsze był nie od opisania..Alibo w drugi koniec tzw "szmuglerem" w podobnych godzinach. Powroty nie były problemem spało się na stojąco(Chroniąc wędkę  między nogami i rękoma) a ścisk był taki że inni pasażerowie nie pozwalali upaść  :) Eh... 

Edytowane przez Marcin Rafalski
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm....dawnymi czasy zdarzało często się jeździć słynnym pociągiem 0.53 z Poznania na Pomorze i wracać w drugą noc. Tłok zawsze był nie od opisania..Alibo w drugi koniec tzw "szmuglerem" w podobnych godzinach. Powroty nie były problemem spało się na stojąco(Chroniąc wędkę  między nogami i rękoma) a ścisk był taki że inni pasażerowie nie pozwalali upaść  :) Eh... 

0.53 z (chyba) Mysłowic do Kołobrzegu. Piękne czasy Marcinie! Ten stres, czy uda się wejść do niego w Poznaniu. :) Z przesiadkami do Daszewa nad Parsętą albo czasami jak ja do Korzybia nad Wieprzą. Bo tym 0.53 do Okonka i dalej pieszo na Gwdę w Lędyczku to był mały pikuś. Jednodniówki z Poznania pociągami (z przesiadkami) na Czernicę, na Brdę i jeszcze wiele takich wariackich tras się zaliczało. Kiedyś z kumplem wybraliśmy się jego maluchem na Trzy Mosty pod Karlinem. Najśmieszniejsze, że obaj nie pamiętaliśmy połowy powrotnej trasy. Tak byliśmy wykończeni. Obudziliśmy się dopiero na wiadukcie w Suchym Lesie, czyli praktycznie w Poznaniu. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wisłe od domu mam 300m, jedna działka do samej lini brzegowej, druga działa do lini brzegowej starorzecza. Jezioro 550ha 5km w lini prostej. Na pstrągi 35km lub 160-220km, zaporówki za sandaczem 75-120km w jedną mańke. Jak było wolno to za dorszem raz do roku 700km, nad Odrą też raz byłem 700km do Bielinka. Laponia 4550km w dwie strony. Ciekawe ile km łącznie się zrobiło na same ryby????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam wasze komentarze to mnie serce boli, mi się nie chce jechać dalej niż 60km na ryby, a co dopiero 250. Może problem w tym, że w okolicach mam same rybne wody i w promieniu 30km kilka rzek plus zalew i Drużno. Chyba, że jestem leniwy, a to tak też pewnie jest ????.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem dzieciakiem/nastolatkiem/studentem to pojechać 20-30km na ryby to juz była nie lada wyprawa bo mogłem spokojnie łowić na innych wodach w promieniu 15km.
Po wyprowadzce do UK jeździłem na ryby max 2h w jedną stronę - bo musiałem.
Po powrocie do Polski łowię na okolicznych jeziorach - od wyjścia z domu do bycia na łodce w pełnej gotowości (włączone echo, wszystko na pokładzie, herbatka w kubku nalana) to jest 40 min i tego się trzymam. Wielokrotnie rozważałem pojechać gdzies dalej ale wydaje mi się to po prostu stratą czasu.

Łowiąc blisko domu mogę byc nad woda nawet 5 razy w tygodniu. Wieczorem robię szybki desant na okoniową górkę, 2-3h łowienia i starczy.
Staram się wykorzystac czas nad wodą produktywnie, tzn. być nad wodą tylko wtedy kiedy warto. Tylko jak dni są krótkie jesienią i zimą jestem nad woda cały dzień.
Nie mam rewelacyjnych łowisk koło siebie, co najwyżej dość dobre. Wolę ję poznać dokładnie i wykorzystać czas na maksa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam Wisłę pod ręką ale nad nią nie chodzę bo woda jest mało przezroczysta :D Mieszkałem długo pod Wa-wa blisko rzeki Świder ale ten akwen jest trudny tj. jest w nim mało ryb i jest zbyt sportowy. Można pochodzić, porzucać i tyle. 30 lat temu było inaczej.

 

Ale urzekły mnie wody okręgu olsztyńskiego i zamierzam opłacić tamtejsza składkę i pomykać tam mimo że w jedną stronę jest min. 200km (3h) gdyż czystość i obfitość wod mnie urzekła...

 

 

 

 

Wysłane z mojego SM-S906B przy użyciu Tapatalka

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja regularnie jeżdżę rano przed pracą 110km w jedną stronę. Plan na jutro: pobudka o 4.20, o 6.00 jestem na łowisku, wędkowanie do 8.00 i 9:30 odpalam kompa w robocie. W zeszłym tygodniu byłem 7 dni pod rząd na rybach, nie zaniedbując obowiązkòw rodzinnych. Moja żona twierdzi że nie jestem normalny:)

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam niby tylko 80coś km w jedną stronę nad swój kawałek Narwi ale coraz ciężej się z wiekiem jeździ, nawet wygodnym samochodem. Jeszcze jestem na łowisku ok. 60-70 razy w roku ale coraz częściej zamiast tego wyskakuję nad rzeczkę, do której mam 5 minut jazdy, oczywiście nie to samo ale głód rzucania można zaspokoić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W fajne miejsce nie ma ograniczeń.

Bywało, ze do pracy jechałem 600km (5-6h) załatwiałem pare spraw i wracałem do Polski do domu wyspać się we własnym łóżku. No to skoro bez sensu do pracy sie da, to czemu miałoby sie nie dać na ryby?  :D

Czemu tak nie jeżdżę? Bo mam Odrę bliżej. A wyjeżdżając z województwa … nie wolno, bo to inne PZW. Ale fajną Odrę mam na slip 20 min a jadę czasem w inne miejsce godzinę.

Ale teraz to w ogóle nie wyzwanie.

 

Pamietam jak za dzieciaka wieczorem kanapki, ciasto z kaszy manny trzeba było ugotować, 2:00 pobudka kilometr na tramwaj na dworzec (jak tramwaj nie przyjechał to biegiem z 3 km), 3:30 pociągiem do białego kościoła i jeszcze z majdanem z buta ponad kilometr na … dwa stawy. Dzień łowienia i to samo do domu. Kiedyś jak przysnęlismy w pociągu to nas na bocznicę wywieźli. :D

 

A teraz auta i problem …

 

Jakby wody w Polsce były dostępne z jednej karty to bym spoko jeździł dalej. I polecam w takim przypadku spanko koło południa, naprawde robi robotę i na zmęczenie i kręgosłup  :D

 

Hehehe mam inne pytanie: ile jesteście w stanie rzucać? W tym roku pobiłem rekord. Od świtu do zmierzchu na wodzie 15h i non stop rzucanie minus pół godz drzemki w południe.

Edytowane przez Qh_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W fajne miejsce nie ma ograniczeń.

Bywało, ze do pracy jechałem 600km (5-6h) załatwiałem pare spraw i wracałem do Polski do domu wyspać się we własnym łóżku. No to skoro bez sensu do pracy sie da, to czemu miałoby sie nie dać na ryby? :D

Czemu tak nie jeżdżę? Bo mam Odrę bliżej. A wyjeżdżając z województwa … nie wolno, bo to inne PZW. Ale fajną Odrę mam na slip 20 min a jadę czasem w inne miejsce godzinę.

Ale teraz to w ogóle nie wyzwanie.

 

Pamietam jak za dzieciaka wieczorem kanapki, ciasto z kaszy manny trzeba było ugotować, 2:00 pobudka kilometr na tramwaj na dworzec (jak tramwaj nie przyjechał to biegiem z 3 km), 3:30 pociągiem do białego kościoła i jeszcze z majdanem z buta ponad kilometr na … dwa stawy. Dzień łowienia i to samo do domu. Kiedyś jak przysnęlismy w pociągu to nas na bocznicę wywieźli. :D

 

A teraz auta i problem …

 

Jakby wody w Polsce były dostępne z jednej karty to bym spoko jeździł dalej. I polecam w takim przypadku spanko koło południa, naprawde robi robotę i na zmęczenie i kręgosłup :D

 

Hehehe mam inne pytanie: ile jesteście w stanie rzucać? W tym roku pobiłem rekord. Od świtu do zmierzchu na wodzie 15h i non stop rzucanie minus pół godz drzemki w południe.

Jak ryba bierze czy jak nie ma brań?.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...