TomCast Opublikowano 14 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2012 (edytowane) O to, to. To jeden z tych, o których ja pisałem kilka stron wyżej. Świetny, rzetelny, tani, boski archetyp fachowca, prawie jak Św. Józef, tylko, że "już na zewnątrz prac nie bierze". Synku, nie masz zielonego pojęcia o kim piszesz, ale bez pardonu obrażasz. Wiece szacunku dla ludzi, a w szczególności jeśli mówisz o kimś kogo nie znasz. PS. Nie bierze z bardzo prostej przyczyny, jest już na emeryturze i jeśli coś robi to tylko dla znajomych. Edytowane 14 Grudnia 2012 przez TomCast Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kardi Opublikowano 14 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2012 Kardi, bardzo celnie.Jednakże, na obronę:Poglądy, poglądamiA natura naturą. Myślę,że na wiele zagadnień patrzymy bardzo podobnie.To wspomnienie o bliskich Ci przedmiotach wiele mówi .Ryba złowiona pożyczonym zestawem,a ryba złowiona odziedziczoną po Ojcu lub Dziadku lub darowana przez przyjaciół wędką???To samo?-watpię!.Kołowrotek muchowy o przetartej już prawie prowadnicy,wierny" przyjaciel" z którym zjezdziłes pół świata,a nadal darzy okazami-co może się z tym równać?Cóż-sentymenty.Dopadają z wiekiem Dopadną i Ciebie.(zaczęły?) pzdr-Paweł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 14 Grudnia 2012 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2012 Ja to jeszcze pacholę prawie, co będzie jak wiek przyjdzie ?Dlatego tak żal było akcji w Szwecji, gdzie poszedl własnie t-hart plus wszystkie moje muchy. Sprzet -odkupiłem, much, mimo ze 2 lata mineły, nie "odkręciłęm" jeszcze, a co z tymi, które były z nieposiadanych materiałów?Ech, to była smutna akcja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kardi Opublikowano 14 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2012 Ciekawa dyskusja i interesujące "urządzenie". Zastanawiam się, "ubierając" muchy od jakiegoś czasu (pewnie podobnie długo jak Paweł), czy coś takiego byłoby mi potrzebne. Jakby "drugie biurko" nakładane na to podstawowe ...Ciekawe spostrzeżenia Jurku,widzę ,ze masz nawet wiecej wątpliwosci niż ja.,a raczej obaj wiemy" co z czym sie je" Temat bezpieczniejszy od polityki ;) .Drewno,materiały muchowe za majątek,etos muszkarza altruisty-mniodzio pozdrawiam po dłuzszym czasie- Paweł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
OloPe Opublikowano 14 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2012 O to, to. To jeden z tych, o których ja pisałem kilka stron wyżej. Świetny, rzetelny, tani, boski archetyp fachowca, prawie jak Św. Józef, tylko, że "już na zewnątrz prac nie bierze". Trafiłeś w samo sedno z tymi fachowcami! Ja tylko dodam od siebie, że ci z Mazurów w tym przodują. Odpierdolić byle jak, jak najwięcej chapnąć, uciec na Mazury by odpowiedzialności nie brać a za jakiś czas wrócić.Bo ci nasi miejscowi (o których pewnie TomCast pisze) to i porządnie całkiem zrobią, nie skasują jak żyd za matkę, czasem coś od siebie za free rzucą. Nie dąsają się jak zwrócisz uwagę, by cos poprawić, na raty rozłożą jak czasem kasy braknie.Jak widać są ludzie i ludziska. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mari Opublikowano 14 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2012 Taak, jako zgniły kapitalista przestawiony (uczony) w USA-iu gdzieśtam 20 lat temu, patrzę na wątek z lekkim dystansem. Podziwiam zwłaszcza zapał i nakład pracy z jakim OloPe pisze swoje posty.Tam (w USA) działa bardzo prosty system. Jeżeli ktoś zrobił coś na czym można zarobić, to moze ja potrafię zrobic to lepiej i taniej?Nigdzie nie napiszę, bo ktos podchwyci mój pomysł, chyba że zdążę go opatentowaćEfekt jest bardzo ciekawy. W małej miejscowości jest/ było? 300 firm produkujacych sprzęt wedkarski. Nazwy nie pomnę, to gdzieś na zachodnim wybrzeżu, jak się zaprę to w moich starych szpargałach znajdę .Ale nie bijąc piany. Tam (w USA) przekonałem się, że jestem zajebistym fachowcem w mojej branży, a oni zarabiają wielokrotnie więcej pieniędzy niż ja Wybór był tylko jeden, wracać do domu, robić to na czym się znam i zarabiać na tym pieniądze. Przy okazji ujawniać jak najmniej mojej wiedzy biznesowej, bo paru takich jak ja, zrobi to samo.Streszcając.Jeżeli wiem jak zrobić coś lepiej i taniej, to odpuszczam pisanie super mądrych postów. Robię po prostu lepszy produkt, wystawiam trochę taniej niż ten już znany. Zarabiam pieniądze i jedynym moim zmartwieniem jest tylko to, że ktoś (może Pan Ch) zrobi to jeszcze lepiej i jeszcze taniej. Niestety taki jest koszt zmian cywilizacyjnych, a jednocześnie motor postępu.Życzę szczęscia (szczerze, nie złośliwie, ja zajmuję się czym innym).P.S. Tego bencha nie kupię z zupełnie innego powodu (niż cena) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek_W Opublikowano 14 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2012 @Mari, dobra obserwacja. Skoro już idzie taki OT. Od siebie dodam, że dziś coraz mniejsze znacznie ma doświadczenie, zwłaszcza, gdy przez lata błądzi się, będąc przekonanym o poprawności postępowania. Coraz większe znacznie natomiast, szybkość z jaką korzysta się z rozwiązań, które nie koniecznie są najlepsze ale wypadkowo dają najwięcej korzyści. Jakimi by nie były. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Dmyszewicz Opublikowano 14 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2012 Kuba zrobił błąd taktyczny, bo wśród forumowiczów tam gdzie mógłby stać bench, stoi zapewne komputer... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Dmyszewicz Opublikowano 14 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Grudnia 2012 Tak wygląda polski bench... czyli jak zasyfić sobie klawiaturę... ja już mam tego dosyć i marzę o osobnym miejscu na kręcenie muszek... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
OloPe Opublikowano 15 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2012 Taak, jako zgniły kapitalista przestawiony (uczony) w USA-iu gdzieśtam 20 lat temu, patrzę na wątek z lekkim dystansem. Podziwiam zwłaszcza zapał i nakład pracy z jakim OloPe pisze swoje posty.Tam (w USA) działa bardzo prosty system. Jeżeli ktoś zrobił coś na czym można zarobić, to moze ja potrafię zrobic to lepiej i taniej?Nigdzie nie napiszę, bo ktos podchwyci mój pomysł, chyba że zdążę go opatentowaćEfekt jest bardzo ciekawy. W małej miejscowości jest/ było? 300 firm produkujacych sprzęt wedkarski. Nazwy nie pomnę, to gdzieś na zachodnim wybrzeżu, jak się zaprę to w moich starych szpargałach znajdę .Ale nie bijąc piany. Tam (w USA) przekonałem się, że jestem zajebistym fachowcem w mojej branży, a oni zarabiają wielokrotnie więcej pieniędzy niż ja Wybór był tylko jeden, wracać do domu, robić to na czym się znam i zarabiać na tym pieniądze. Przy okazji ujawniać jak najmniej mojej wiedzy biznesowej, bo paru takich jak ja, zrobi to samo.Streszcając.Jeżeli wiem jak zrobić coś lepiej i taniej, to odpuszczam pisanie super mądrych postów. Robię po prostu lepszy produkt, wystawiam trochę taniej niż ten już znany. Zarabiam pieniądze i jedynym moim zmartwieniem jest tylko to, że ktoś (może Pan Ch) zrobi to jeszcze lepiej i jeszcze taniej. Niestety taki jest koszt zmian cywilizacyjnych, a jednocześnie motor postępu.Życzę szczęscia (szczerze, nie złośliwie, ja zajmuję się czym innym).P.S. Tego bencha nie kupię z zupełnie innego powodu (niż cena) Dziękuję za podziw co do moich postów i zapału, ale nie kosztuje mnie to dużo energii. Ot zwyczajnie piszę co myśle, podając swoje kontrargumenty. Choć faktycznie zaczynam zauważać, że trace na to niepotrzebnie czas. Zapałem wykazuje się promotor tychże benczy czego dowodem jest zamieszczony tu filmik. Podziwiam pasję z jaką to robi, mi by się nie chciało pieprzyć z jakims pudłem i pajacować przed kamerą. No ale tobie (jako poklepywaczowi) nie wypada tego zauważyć, bo to przecież Kuba, dzerkbaitowy celebryta polskiego flajfiszingu. Także jak ci wykazałem po raz drugi, kierujesz zarzuty nie pod tym adresem co trzeba i mijasz się z prawdą. Jak to nazwiesz? Szkoda mi ludków prezentujących taką postawę, ale to nie moja brocha. Co do kapitalizmu i,US-eja to się nie wypowiadam, nie znam tamtejszych realiów. Wiem natomiast, że u nas jest trochę inaczej niż tam i to na każdej płaszczyźnie, więc wszystkiego sie przenieść pewnie nie da. Nie zrobisz z Polski Ameryki. Ale ciesze się, że (jak dobrze zrozumialem) coś tam podłapałeś, przeniosłeś tu i ci się udało. Jeszcze raz dziękuję za rady biznesowe, ale nie skorzystam. Nie mam zamiaru produkować benczy, ani zlecać ich produkcji i ich rozprowadzać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bujo Opublikowano 15 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2012 (edytowane) Ja to jeszcze pacholę prawie, co będzie jak wiek przyjdzie ?Dlatego tak żal było akcji w Szwecji, gdzie poszedl własnie t-hart plus wszystkie moje muchy. Sprzet -odkupiłem, much, mimo ze 2 lata mineły, nie "odkręciłęm" jeszcze, a co z tymi, które były z nieposiadanych materiałów?Ech, to była smutna akcja. Kuba, Coz, poszedl w swiat, na szczescie mozna jeszcze kupic ale juz za inne pieniadze: http://www.vintagefishingtackle.co.uk/arihartreels.htm A historia, coz trzeba stworzyc nowa, cale zycie przed nami Postaram sie przynajmniej czesciowo dorownac Dalej mi jednak zal Ariego bardziej niz wszystkich nnych gratow Bujo P.S. Much tez nie odkrecilem, powoli ida w ruch suchary i po nowym roku czas przygotowan do Orring 2013 Edytowane 15 Grudnia 2012 przez Bujo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Dmyszewicz Opublikowano 15 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2012 OloPe, zasada jest prosta. Jak ktoś z Tobą nie chce gadać, to z nim nie gadaj. Po co męczysz ludzi? Zagłosuj nogami i najwyżej nie kupuj tego bencha jak nie masz ochoty. Ja też nie kupię bo nie mam pieniędzy. Przyczyna zaś mojej biedy to tysiące postów na FF i na dwóch edycjach Forsa. Ilość postów jest odwrotnie proporcjonalna do tego, w jakim stopniu ktoś jest wędkarzem. Przed posiadaniem interentu łowiłem 150 dni w roku. Potrafiłem czeskim kablem zdziałać więcej niż dziś wyszukanymi sznurami o różnych stopniach tonięcia. Stoczyłem się z komputerem na samo dno muszkarstwa. A mając 17-25 lat robiłem w szczycie formy przepiękne jętki lipieniowe, ale muchy kręciłem cały czas... imadła praktycznie nie chowałem... co była chwila wolna to albo powstawała jakaś muszka, albo na ryby... Albo rybki albo pipki, wiem po sobie i nikt mnie nie oszuka. Chyba, że ktoś pisze posty znad rzeki, poprzez oprogramowanie zmieniające ludzki głos w literki... rzuca muchówką, gada a posty się tworzą jeden po drugim... Najlepiej to wziąć młotek i rozwalić komputer. Wtedy znowu człowiek będzie umiejętnym muszkarzem, wędkarzem kompletnym... najlepiej też pozbyć się aparatu fotograficznego i chłonąć życie oczami dla samego siebie... w czasie uploadowania zdjęć na forum, facebooka, picassę... leci czas, w którym kiedyś jakiś kultowy wędkarz muchowy kręcił muchę... Fotografują się celebryci, mistrzów można co najwyżej sfotografować... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
w.d.wobler Opublikowano 15 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2012 (edytowane) ... Edytowane 20 Stycznia 2014 przez w.d.wobler Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ictus Opublikowano 15 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2012 (edytowane) "najlepiej też pozbyć się aparatu fotograficznego i chłonąć życie oczami dla samego siebie" @krzysiek napisal cos co mi utkwilo w pamieci. Kiedys robilem z Bralczykiem reklamowke dla PWNu a ze profesore nie prowadzi auta, ja go wozilem i mielismy duzo czasu na pogawedki. On uwaza ze przez skupianie sie na fotografowaniu w mniejszym stopniu przezywamy i zapamietujemy sytuacje ktora chcemy uwiecznic. Pewnie dlatego ze ma perfekcyjna pamiec uwaza ze wazne chwile najlepiej uwiecznic w swojej pamieci Ja mam pamiec jak sito wiec fotografuje, ale filozoficznie jego podejscie mi sie podoba i uwazam ze cos w tym jest Taki maly offtop. Oczywiscie nie mial na mysli profesjonalnej fotografii, raczej taka w stylu "japonskim" @Tomcast Co do fachowcow (zwlaszcza stolarzy), to w roznych dziedzinach ciezko mi znalezc takich ktorzy zrobia cos dobrze, tanio i na czas. Czasem sie udaje, ale to zmudna droga ktora zajmuje duzo czasu i zawsze po drodze zalicza sie rozne wpadki. Jak ma sie kolege fachowca jest prosciej, bo ten zwykle zna innych fachowcow i moze kogos polecic. Latwiej mi znalezc takich co robia dobrze ale drogo. Czemu sie nie dziwie, bo fajnie za porzadna prace dostawac godziwe wynagrodzenie. Co do samego bencha, to w watku jest troche podpowiedzi "wyjadaczy" jak go ulepszyc Edytowane 15 Grudnia 2012 przez ictus 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rhyacophila Opublikowano 15 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2012 Widzieliście? http://www.flyfishing.pl/mainforum/msg.php?id=122610&offset=0 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
OloPe Opublikowano 15 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2012 (edytowane) Dmychu, ale to Ty słyniesz z męczenia ludzi postami, więc zamiast zwracać mi uwagę zrób wpierw coś ze sobą Taka prosta zasada, zacznijmy naprawiać świat od siebie pozdro A ten zalinkowany na FF bardzo fajny. Celuję, że z 4 tysie twórcę wyszedł. Edytowane 15 Grudnia 2012 przez OloPe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomi78 Opublikowano 16 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2012 4 tysie i odcięty palec Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jozi Opublikowano 16 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2012 Widzieliście? http://www.flyfishing.pl/mainforum/msg.php?id=122610&offset=0Pięknie wykonany benche.Szkoda tylko palca twórcy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 17 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2012 (edytowane) Witaj Szanowny Jerzy.Czemu nie robić samemu?Ja nawet zachęcam każdego z kolegów - róbcie sami. Jak tylko macie do tego jakąś tam smykałkę, i frajda i satysfakcja na pewno będzie! I do podzielenia się z nami efektami, przypuszczam, ze kilka ciekawych pomysłów moze się pojawićZdecydowany sprzeciw wywołuje u mnie tylko twierdzenie, ze jest to i nie czasochłonne i super-nieskomplikowane. Albo ja jestem słabo chytry i mimo ze manualnie zwykle daję rade sprawy ogarnąć, z benchem miałbym pewnie kłopot, albo koledzy sa super uzdolnieni i dają radę.Bo, wydaje się mi, ze jest przy tym tona jebaczki, ze zdobyciem materiałów, obrobieniem i złożeniem tego do kupy, by, że pozwolę sobie zacytować wpis z wczoraj, "na końcu żeby nie wyglądało jak z plastykotechnicznych zajęć terapeutycznych w szpitalu dla obłąkanych, gdzieś między obrazkami z makaronu i rzeźbami z masy solnej :D"Dlatego troszkę gul mi skoczył, bo przy rozbieraniu ceny na części mało kto pamięta o takich sprawach jak i VAT i PIT, wszak kupujemy od legalnie działającej firmy, o kosztach związanych z dodatkowymi "dinksami" jak śmietniczka, którą ktoś musi uszyć, drut do niej itd... Wszystko to zbieramy do kupy, to ile zostaje, z podstawowego modelu za 4stówy... 150pln? 200? Ile godzinowo? 20 ? Ile tych benchy się sprzeda w PL?Przeciez, jeszcze promocja, opłacenie reklam.I rzecz najwazniejsza - nie jest to robione jako hobby, tylko w celach zarobkowych, podobnie jak lure i rodbuilderzy czy flytyerzy (duzo tych cudnych okresleń). Drogi Kubo, Jakiś czas nie miałem możliwości napisania komentarza, ale skoro już włączyłem się do dyskusji, to postaram się "nadrobić" ... Zaczynając od końca - wobec pytania "ile sprzeda się w PL" wygląda to bardziej na "hobby" niż na poważne przedsięwzięcie. Gdyby było to coś, co ma "zawojować rynki", to sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale wciąż wymagałoby ulokowania wytwarzania w miejscu, w którym siła robocza do wytworzenia czegoś tak nieskomplikowanego, byłaby tania. Domniemane koszty produkcji nie stanowią uzasadnienia dla ceny ... jeśli ktos produkuje zbyt drogo, to musi poszukac tańszego wykonawstwa ... Ewentualnie pozostaje kwestia zautomatyzowania produkcji, bo "struganie" czegoś takiego indywidualnie to gruba przesada. W łączu, które podał Pan Daniel na początku (a do którego teraz zajrzałem), jest kilka wyrobów o większej funkcjonalności, uwzględniających te uwagi, których kilka wyżej napisałem, oraz w cenach niezbyt odbiegających od tego co w Krakowie podano. A Polska to nie Ameryka, z jej marketingowo napompowanymi cenami ... Jak napisałem - wyrób jest bardzo nieskomplikowany, chyba, że ktoś chce pracochłonnie wiercić każdą dziurkę z osobna, strugać każdy kołeczek - tylko po co? Warto się napracowac wtedy, kiedy to ma znaczenie. Tymczasem takich kilka prostych listewek to typowy moduł dla masowej produkcji ... W dodatku, porównanie starannie dobranych, można powiedzieć - ergonomicznych, kształtów tych warsztatów pokazanych na amerykańskiej stronie, z maksymalną prostotą "listewek na stolnicy", wyprodukowanych w Krakowie, wskazuje, że ten rodzimy wyrób skomplikowany ani szczególnie przemyślany nie jest. Do tego materiał ... jeśli prezentuje się wyrób jako "ekskluzywny", to, na miły Bóg, nie należy wykonywać go z bukowego drewna ... to jakieś piramidalne nieporozumienie ... Gdyby był z ładnego, jasnego dębu, jesionowy, orzechowy czy akacjowy, to prezentowałby się o wiele lepiej ... Tak prawdę mówiąc, to ta ... stolnica, kosztujaca jakieś drobne kilkadziesiąt złotych, która wzbudzała niezrozumiałą zupełnie wesołość, ma bardzo ładny rysunek drewna i po jego łatwym wydobyciu mogłaby stanowić piękną podstawę pod warsztat wędkarza ... Wolę "warsztat", a nie "bench" ... choć to też obce słowo, ale obecne od dawna i zadomowione w polskim języku, a przez to i przy tym niepretensjonalne ... ;-) A w końcu czymże innym jest taka podstawa "warsztatu", jeśli nie "stolnicą"? Kilka słów odnośnie użyteczności samej konstrukcji. Wizualizacja tego "profesjonalnego" warsztatu jest bardzo trafna ... zwraca uwagę to, ze narzędzia "walają się" po blacie ... dlaczego? Otóż dlatego, że zapewne nikt przy takim czymś nie pracował i epatowanie domniemanymi, wielogodzinnymi "konsultacjami" zakrawają na żart ... Jesli ktoś podpowiedział wykonanie otworów, w które ma się wkładać narzędzia, na najwyższej listewce, poza rzędem szpulek, to znaczy, ze nigdy nie odkładał narzedzia po użyciu "na swoje miejsce" ... a wystarczyło zrezygnować z części tych 150 "kołeczków" na szpulki i zrobić "po bożemu" otwory na narzędzia (i to różnej wielkości, bo nie wszystkie są dostosowane do średnic max. 8 mm) na najniższym poziomie, bezpośrednio przy "blacie roboczym" ... wtedy sięganie po narzędzia i odkładanie ich w porządku, w "domyślnie osiągalne" miejsca byłoby wykonalne ... a to ważne, skoro taki warsztat ma spełniać inne funkcje niż tylko zastępować blat biurka ... Na marginesie - ta obserwacja natchnęła mnie do zrobienia takiego stojaka na narzędzia ... bo do tej pory moje "walają się" po blacie w sposób najwyraźniej bardzo "profesjonalny" ... ;-) Chyba wykorzystam do tego posiadany kawałek ... jesionowej poręczy schodów, w którym wystarczy nawiercić odpowiednią liczbę otworów wietłem i "otwornicą" odpowiedniej średnicy, żeby powstał statyw ... Patrząc na wzory "zza oceanu" dostrzegłem jeden sposób, który rozwiązywał moje wcześniejsze "zastrzeżenia", a mianowicie uwzględnienie w całym zestawie kilku plastikowych, zamykanych pojemniczków na elementy takie jak koraliki, haczyki, czy inne, drobne elementy ... zresztą, niektóre mają też, wspomniany przeze mnie, biały blat ... Zwróciem też uwagę, ze w wielu takich warsztatach całkiem zasadnie "kołeczki", na których są szpulki, mają wysokość znacznie większą niż wysokośc szpulki, co nie przeszkadza istotnie w zdejmowaniu szpulki do użycia, a zapobiega przypadkowemu zrzuceniu szpulki z "kołeczka" ... Niemało jeszcze uwag zebrałoby się, żeby w istocie pomóc Kolegom z Krakowa w przygotowaniu czegoś rzeczywiście wartościowego, choć przyznam, że ograniczenie się do powierzchni takiego warsztatu sprawia na mnie wrażenie mocno klaustrofobiczne. Przy jednoczesnym, wspomnianym wcześniej, poczuciu przytłaczającego nadmiaru miejsca na te szpulki - miejsca, które mogłoby być przeznaczone na inne elementy wyposażenia i osprzętu ... Wolę poszczególne elementy "modułowe" wyposażenia ustawiać dowolnie na blacie biurka. Pozwala to też na łatwiejsze pomieszczenie ich w szafce czy na półce ... zaś sam "dodatkowy blat" mógłby, jak Paweł zasugerował, nadawać się do zawieszenia na ścianie ... tylko wtedy albo musiałby pozwalać na stabilizowanie tych wszystkich, drobnych elementów, albo, i tu znów pomysł "racjonalizatorski", stanowić tylko podstawę ("stolnicę" ), w której łatwo możnaby zamocować modułowe kasety zawierajace pozostałe elementy wyposażenia, a możliwe byłoby mocowanie niektórych, wszystkich, albo zamiennie istotnych modułów ... Wracając do tego, co pisałem poprzednio. Kupiłem "za grosze" kasetki z "egzotycznego drewna", łądnie wykonane, o wymiarach 23 cm x 16cm x 6 cm, które mają na ruchomych listewkach tuzin kołeczków na szpulki, a do tego w drugiej części pojemnik na narzędzia i inne elementy - jedną długą przestrzeń, oraz trzy małe, z wyjmowanymi przegródkami, więc równie dobrze można utworzyć, w zależnosci od potrzeb, dużą, średnią i małą, albo dwie duże ... Dwanaście szpulek na jedną sesję wykonywania much uważam za liczbę wystarczającą ... Po otwarciu piudełka szpulki "stawia się na sztorc" i są dostępne. Po zakończeniu wykonywania much szpulki składa sie w wieko pudełka, są zabezpieczone przed wypadaniem, a całość zamyka się i łatwo chowa "do następnego razu" ... Chciałem dołączyć obrazek i może tym razem się uda ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Edytowane 17 Grudnia 2012 przez Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 17 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2012 A ten zalinkowany na FF bardzo fajny. Celuję, że z 4 tysie twórcę wyszedł. Szkoda palca, ale kto widział stolarza, który nie miałby uszkodzeń palców ... Z tych 4 tysięcy to chyba 3500 za palec ... bo materiał więcej niż 500 nie kosztowałby, a majsterkowanie to przyjemność i hobby, a nie koszt ... Miałbym, jak wczesniej wspomniałem, poczucie niepotrzebnego ograniczenia przestrzeni pracując przy takim warsztaciku ... ale to kwestia osobistych odczuć i preferencji ... Zaś co do warsztatów prezentowancyh przez Kolegów na forum FF, bardziej, moim zdaniem, interesująco wygląda ten następny (pokazany i opisany przez K.K), umożliwiający zamknięcie wszystkiego w formę, jak sam Autor napisał - "zgrabnej skrzyneczki" dającej się "upchnąć gdziekolwiek" ... a przy tym funkcjonalność i ergonomia wydaje się duża, z różnorodnością wyposażenia ... http://www.flyfishing.pl/mainforum/msg.php?id=122616&offset=0 Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 17 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2012 Ciekawe spostrzeżenia Jurku,widzę ,ze masz nawet wiecej wątpliwosci niż ja.,a raczej obaj wiemy" co z czym sie je" Temat bezpieczniejszy od polityki ;) .Drewno,materiały muchowe za majątek,etos muszkarza altruisty-mniodzio pozdrawiam po dłuzszym czasie- Paweł Drogi Pawle, Wątpliwości, a raczej sugestii usprawnień, mam sporo ... Podobno pytano takich, którzy wiedzą ... Tematy nie różnią się zanadto ... zazwyczaj moje wątpliwości wzbudzają próby stosowania jakiegoś rodzaju "szantażu emocjonalnego", czy wzbudzania "odruchów plemiennych"... Prawdziwy, a nie udawany Etos to majątek ... i nie zależy przecież od kosztów materiałów ... a umiejętnie wykorzystane drewno jest pieknym materiałem ... wartym poszanowania ... Pozdrawiam serdecznie Jurek Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 17 Grudnia 2012 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2012 Drogi Kubo, Jakiś czas nie miałem możliwości napisania komentarza, ale skoro już włączyłem się do dyskusji, to postaram się "nadrobić" ... Zaczynając od końca - wobec pytania "ile sprzeda się w PL" wygląda to bardziej na "hobby" niż na poważne przedsięwzięcie. Gdyby było to coś, co ma "zawojować rynki", to sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale wciąż wymagałoby ulokowania wytwarzania w miejscu, w którym siła robocza do wytworzenia czegoś tak nieskomplikowanego, byłaby tania. Domniemane koszty produkcji nie stanowią uzasadnienia dla ceny ... jeśli ktos produkuje zbyt drogo, to musi poszukac tańszego wykonawstwa ... Ewentualnie pozostaje kwestia zautomatyzowania produkcji, bo "struganie" czegoś takiego indywidualnie to gruba przesada. W łączu, które podał Pan Daniel na początku (a do którego teraz zajrzałem), jest kilka wyrobów o większej funkcjonalności, uwzględniających te uwagi, których kilka wyżej napisałem, oraz w cenach niezbyt odbiegających od tego co w Krakowie podano. A Polska to nie Ameryka, z jej marketingowo napompowanymi cenami ... Jak napisałem - wyrób jest bardzo nieskomplikowany, chyba, że ktoś chce pracochłonnie wiercić każdą dziurkę z osobna, strugać każdy kołeczek - tylko po co? Warto się napracowac wtedy, kiedy to ma znaczenie. Tymczasem takich kilka prostych listewek to typowy moduł dla masowej produkcji ... W dodatku, porównanie starannie dobranych, można powiedzieć - ergonomicznych, kształtów tych warsztatów pokazanych na amerykańskiej stronie, z maksymalną prostotą "listewek na stolnicy", wyprodukowanych w Krakowie, wskazuje, że ten rodzimy wyrób skomplikowany ani szczególnie przemyślany nie jest. Do tego materiał ... jeśli prezentuje się wyrób jako "ekskluzywny", to, na miły Bóg, nie należy wykonywać go z bukowego drewna ... to jakieś piramidalne nieporozumienie ... Gdyby był z ładnego, jasnego dębu, jesionowy, orzechowy czy akacjowy, to prezentowałby się o wiele lepiej ... Tak prawdę mówiąc, to ta ... stolnica, kosztujaca jakieś drobne kilkadziesiąt złotych, która wzbudzała niezrozumiałą zupełnie wesołość, ma bardzo ładny rysunek drewna i po jego łatwym wydobyciu mogłaby stanowić piękną podstawę pod warsztat wędkarza ... Wolę "warsztat", a nie "bench" ... choć to też obce słowo, ale obecne od dawna i zadomowione w polskim języku, a przez to i przy tym niepretensjonalne ... ;-) A w końcu czymże innym jest taka podstawa "warsztatu", jeśli nie "stolnicą"? Kilka słów odnośnie użyteczności samej konstrukcji. Wizualizacja tego "profesjonalnego" warsztatu jest bardzo trafna ... zwraca uwagę to, ze narzędzia "walają się" po blacie ... dlaczego? Otóż dlatego, że zapewne nikt przy takim czymś nie pracował i epatowanie domniemanymi, wielogodzinnymi "konsultacjami" zakrawają na żart ... Jesli ktoś podpowiedział wykonanie otworów, w które ma się wkładać narzędzia, na najwyższej listewce, poza rzędem szpulek, to znaczy, ze nigdy nie odkładał narzedzia po użyciu "na swoje miejsce" ... a wystarczyło zrezygnować z części tych 150 "kołeczków" na szpulki i zrobić "po bożemu" otwory na narzędzia (i to różnej wielkości, bo nie wszystkie są dostosowane do średnic max. 8 mm) na najniższym poziomie, bezpośrednio przy "blacie roboczym" ... wtedy sięganie po narzędzia i odkładanie ich w porządku, w "domyślnie osiągalne" miejsca byłoby wykonalne ... a to ważne, skoro taki warsztat ma spełniać inne funkcje niż tylko zastępować blat biurka ... Na marginesie - ta obserwacja natchnęła mnie do zrobienia takiego stojaka na narzędzia ... bo do tej pory moje "walają się" po blacie w sposób najwyraźniej bardzo "profesjonalny" ... ;-) Chyba wykorzystam do tego posiadany kawałek ... jesionowej poręczy schodów, w którym wystarczy nawiercić odpowiednią liczbę otworów wietłem i "otwornicą" odpowiedniej średnicy, żeby powstał statyw ... Patrząc na wzory "zza oceanu" dostrzegłem jeden sposób, który rozwiązywał moje wcześniejsze "zastrzeżenia", a mianowicie uwzględnienie w całym zestawie kilku plastikowych, zamykanych pojemniczków na elementy takie jak koraliki, haczyki, czy inne, drobne elementy ... zresztą, niektóre mają też, wspomniany przeze mnie, biały blat ... Zwróciem też uwagę, ze w wielu takich warsztatach całkiem zasadnie "kołeczki", na których są szpulki, mają wysokość znacznie większą niż wysokośc szpulki, co nie przeszkadza istotnie w zdejmowaniu szpulki do użycia, a zapobiega przypadkowemu zrzuceniu szpulki z "kołeczka" ... Niemało jeszcze uwag zebrałoby się, żeby w istocie pomóc Kolegom z Krakowa w przygotowaniu czegoś rzeczywiście wartościowego, choć przyznam, że ograniczenie się do powierzchni takiego warsztatu sprawia na mnie wrażenie mocno klaustrofobiczne. Przy jednoczesnym, wspomnianym wcześniej, poczuciu przytłaczającego nadmiaru miejsca na te szpulki - miejsca, które mogłoby być przeznaczone na inne elementy wyposażenia i osprzętu ... Wolę poszczególne elementy "modułowe" wyposażenia ustawiać dowolnie na blacie biurka. Pozwala to też na łatwiejsze pomieszczenie ich w szafce czy na półce ... zaś sam "dodatkowy blat" mógłby, jak Paweł zasugerował, nadawać się do zawieszenia na ścianie ... tylko wtedy albo musiałby pozwalać na stabilizowanie tych wszystkich, drobnych elementów, albo, i tu znów pomysł "racjonalizatorski", stanowić tylko podstawę ("stolnicę" ), w której łatwo możnaby zamocować modułowe kasety zawierajace pozostałe elementy wyposażenia, a możliwe byłoby mocowanie niektórych, wszystkich, albo zamiennie istotnych modułów ... Wracając do tego, co pisałem poprzednio. Kupiłem "za grosze" kasetki z "egzotycznego drewna", łądnie wykonane, o wymiarach 23 cm x 16cm x 6 cm, które mają na ruchomych listewkach tuzin kołeczków na szpulki, a do tego w drugiej części pojemnik na narzędzia i inne elementy - jedną długą przestrzeń, oraz trzy małe, z wyjmowanymi przegródkami, więc równie dobrze można utworzyć, w zależnosci od potrzeb, dużą, średnią i małą, albo dwie duże ... Dwanaście szpulek na jedną sesję wykonywania much uważam za liczbę wystarczającą ... Po otwarciu piudełka szpulki "stawia się na sztorc" i są dostępne. Po zakończeniu wykonywania much szpulki składa sie w wieko pudełka, są zabezpieczone przed wypadaniem, a całość zamyka się i łatwo chowa "do następnego razu" ... Chciałem dołączyć obrazek i może tym razem się uda ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy KowalskiSzanowny JerzyMimo częstego nie zgadzania sie z Twoimi poglądami i czasem burzliwego tupania nogami na Twoje słowa, za co jest mi później wstyd niezmiernie i mam problem, ze zachowałem się nie ładnie, pozwolę sobie kolejny raz się z Toba nie zgodzić, tym razem jednak jak najgrzeczniej potrafię.Naiwnością byłoby sądzić, ze towar jest przeznaczony pod polskiego, no, powiedzmy - "wymagającego", by użyć neutralnego określenia, klienta.Który zawsze sam potrafi, zrobi lepiej i oczywiście zapłaci jeszcze od tego podatek Stąd też pewnie i pojawiające się "kalkulacje" wyceniające materiały na złotych naście i oceniające konstrukcję jako całkowicie łatwą (cieszy też manewr z potwierdzaniem tego w co drugim zdaniu, takie kreowanie rzeczywistości małe ) i nieskomplikowaną. To, ze mimo bycia narodem, który wydał Adama Słodowego, jakoś podobnie wykonanych nie widać, wyraźnie nie jest podpowiedzią, ze może jednak jest to trudniejsze niż zaadaptowanie stolnicy czy postawienie znaku "=" między benchem a pudelkiem na nici . Oczywiście daleki jestem tu od jakiejkolwiek szydery, mimo, ze z natury, jestem do tego zawsze skłonny.Pisał jakiś czas temu Michał, że nie przeszkadza nam kawałek alu obrobiony przez Changa na CNC według skopiowanego wzorca i "price tag" na nim rzędu kilkuset funtów - wciągamy to jak pelikany, mlaszcząc na końcu z ukontentowania, jak to dobrze się udało. Gdy przychodzi zapłacić za coś, przy czym ktoś się z tego co wiem sporo najebał, zaczyna się zaglądanie mu do kieszeni. A jest to coś, z czego miałem nadzieję ze się wyleczyłem, choć nadal się czasem na tym łapię. Zasadniczo - wiadomo jaka jest cena, i - odpowiada mi - kupuję, nie odpowiada - nie kupuję. Niekoniecznie robiąc przy tym tyrady o sprawiedliwości społecznej , choc czego sam jestem przykładem - nie łatwo.Oczywiście - wszystko możemy zrobić i kupić tam, gdzie jest tańsza siła robocza. I zastanawiać się później w eksperckich panelach, czemuż to za oknem, ach czemuż , jest tak nieprzeciętnie wspaniale, bezrobocia nie ma i wszyscy szczęśliwi. Myślę, że takie dobre pomysły mają się dobrze, dopóki to autorowi nie grozi "outsourcing". Do tego czasu nie widać problemu w zakupach w zagranicznych marketach, robieniu wszystkiego po kosztach, kupowaniu przez net i krzywieniu się, że kolejny sklep padł.O dziwo, co zupełnym jest zaskoczeniem, gdy sytuacja się obraca, to na przykład własnoręcznie "wyhodowany" dziki potok, lipień czy głowatka kosztuje zyliard, 6x tyle co mrożona panga czy tęczak i sztuka nie jest sztuka, bo to przecież to samo, tylko mówimy o tym, ileż to ludzi się musiało przy tym nałazić, napracować, na zajmować i namarnować czasu, "biednemu kłusownikowi" dosalając mu roszczenia, jakby może nie ukradł księżyc, ale co najmniej zajumał cesarskie hajdawery Nie wspominamy wtedy, ze przecież mogli to zrobić taniej, lepiej i z większym pomyślunkiem, a to ze wyszło im tak drogo, dowodzi li tylko złego planowania.Czemu w takich sytuacjach nie posługujemy się cennikiem tęczaka z najtańszej hodowli? Bo sprawa dotyczy nas osobiście? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mack Opublikowano 17 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2012 Nie wdawając się w dywagacje o "uczciwej" cenie bencha w Polsce, chciałbym wyrazić mój pogląd, zaznaczam osobisty i niereprezentatywny, n/t jego konstrukcji. Z punktu widzenia mojej praktyki wiazania much, proponowana konstrukcja jest wręcz absurdalna. Po co mi dziesiątki kołeczków na szpulki z nićmi gdy w praktyce używam 2 grubości w 3-4 kolorach. Po co kołki na przewijki jak w praktyce w 90% przypadków uzywam żyłki lub srebrnego drucika? To, co tak naprawdę używam w dużym asortymecie, to różne pióra, kapki, chienille, haczyki, główki i przede wszystkim dubbingi. Przechowywania tych materiałów w zorganizowany i estetyczny sposób, umożliwiający natychmiastowy dostep, ten bench nie rozwiązuje. Z mojego punktu widzenia jest to więc kompletnie bezużyteczny gadżet i do głowy by mi nie przyszło by go zakupić. A ponieważ tyle specyficznych wymagań co do organizacji muszkarskiego warsztatu, co krętaczy, nie wyobrażam sobie innego sposobu nabycia użytecznegop bencha, jak budowa jego wg indywidualnego projektu. Inaczej zamiast ergonomicznego warsztatu mamy WYSTAWĘ. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wallde Opublikowano 17 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2012 Te przedstawione benche to pudelka na nici sa, drogie pudelka i strasznie musi siadać kurz na niciach, zwłaszcza na tych, których nie używamy zbyt często. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mack Opublikowano 17 Grudnia 2012 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2012 (edytowane) Żeby nie było że krytukuje bez propozycji rozwiązania, to w moim przypadku sprawdziły się szufladki systemowe. Takie jak te: http://allegro.pl/10-sztuk-x-szufladki-pojemniki-organizer-regal-i2862857092.html Zwróćcie uwagę, że można łaczyć w regały panele zawierające szufladki różnej wielkości. Taki regał rosnie sobie wraz z zasobnością naszego warsztatu muchowego i wcale nie trzeba wydawć majatku na poczatku jeśli nasz magazyn materiałowy jest na razie skromny. Edytowane 17 Grudnia 2012 przez mack Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.