Skocz do zawartości

Szczupaki 2025


wesol

Rekomendowane odpowiedzi

Ja będąc sam na pontonie generalnie również odpinam ryby w podbieraku tak jak to opisaliście - mam duży podbierak z dość długą rękojeścią i mogę bez problemu "odstawić" rybę na bezpieczną odległość od burty. Niemniej jednak miałem pierwszy raz taką sytuację, że ryba połknęła całą przynęte z obiema kotwami. Nie sposób było ją odczepić w podbieraku - musiałem ją włożyć do łódki - stąd też automatycznie pojawiła się u mnie refleksja, którą się podzieliłem.

Tak się składa, że pierwszego czerwca spadła mi podobna ryba i wówczas byłem sam na pontonie - ryba była wpięta w tylną kotwicę więc gdyby się nie wypięła w momencie podbierania, zapewne tak bym ją też odczepił.

 

Niemniej jednak uważam, że spłynięcie do brzegu z rybą w podbieraku w sytuacji kiedy nie ma szans jej odczepić bezpiecznie na wodzie też nie jest jakimś durnym pomysłem. 

 

A rękawice muszę zakupić obowiązkowo bo tego akurat przydatnego itemu mi brakuje.

 

Pozdrawiam

Łukasz

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dwa piękne szczupaki wjeżdżają na łódkę.

Jedenastolatek spokojnie trzyma rybska do sfoczenia jakby robił to od lat.

Tata obok – dumny i trochę zazdrosny, ale jeszcze bardziej szczęśliwy.

Chwila ciszy, potem spojrzenia, które mówią wszystko.

To będzie zdjęcie do rodzinnego albumu – jedno z tych, do których się wraca.

????

post-57619-0-38043500-1751018134_thumb.jpg

post-57619-0-08364400-1751018143_thumb.jpg

Edytowane przez Z Olsztyna
  • Like 24
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam taką refleksję? temat do dyskusji? Nie wiem jak to nazwać - mianowicie:

zastanawia mnie na przyszłość jak zachować się w sytuacji kiedy jestem sam na 3 metrowym pontonie (często zdarza mi się tak pływać) i wali taka ryba, która w dodatku pobiera przynęte w taki sposób, że obie kotwice wraz z całą przynętą ma głęboko w paszczy.. W pontonie mało miejsca bo gratów wożę dużo - ułożyć taką rybę w środku jest miejsce natomiast to jest dosłownie chwila nieuwagi przy jej ogarnianiu i kotwica ląduje w ręce lub nie daj Boże w burcie pontonu. Posiadam niezbędne rzeczy do ogarnięcia takiej ryby, szczypce do wyczepiania z Daiwy - największy model a mimo to przy odczepianiu przynęty moje palce trzymające te szczypce były ledwie kilka cm od zębów tej ryby. Ogromny łeb i paszcza. Wystarczy jeden jej ruch i może stać się niefajnie na wodzie.

W tym wypadku to była łódka więc udało się rybę oswobodzić w miarę komfortowo i odpłynęła w dobrej kondycji, choć potrzebowała niespełna 4 minut na dojście do siebie.

 

Myślę, sobie, że aby nie narażać swojego jak i ryby zdrowia - najepiej byłoby w takiej sytuacji spłynąć do brzegu z rybą w podbieraku i ogarnąć ją na brzegu. Bo to dosłownie chwila nie uwagi i sytuacja może stać się bardzo niekomfortowa biorąc pod uwagę, że często mam pod sobą 10+ metrów wody.

Też się boje -mój pierwszy ponton i moje pierwsze wypłynięcia. Ale kolega sprzedał mnie dwa patenty. Pierwszy to plandeka , najpierw do rozkładania i przepychania na nim pontonu do wody a później to od strony gdzie się podbiera zabezpiecza się ponton może być też w środku i zamiast w ponton wbije się w nią. Drugi patent to albo miska ale najlepsza jest skrzynia ogrodowa , wywalasz ławki i masz siedzenie , można tam trzymać rzeczy ale znajomy tam wsadza podbieram z rybą. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

???? Poranny wypad z Krystianem i Wiesławem – pogoda zmienna jak to, kto wygrał wybory: raz słońce, raz deszcz, a chwilami totalny chaos!

O szustej zaczeliśmy i Krystian w świetnej formie – łowił i focił.

Piękne mamuśki pozowały mu jak gwiazdy ????????

Ja jako starszy napływający wiec rzucałem raczej sporadycznie … a Wiesław?

Tradycyjnie – kolekcja małych glutów ????????

Ale jak mówi klasyk „Nie rozmiar się liczy, tylko technika!”

Spłynęliśmy o 11:00 – bo po południu grill przy basenie ????☀️ z przyjaciòłmi i znajomymi .

Jutro z rana pewnie lekki ból głowy po grilowaniu ????... ale wieczorem znów śmigamy na łódkę ???????? i bedzie zabawa

post-57619-0-10276200-1751111063_thumb.jpg

post-57619-0-69564700-1751111091_thumb.jpg

  • Like 17
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nad naszą dużą, sandaczową wodę ruszamy tydzień po rozpoczęciu sezonu. Inauguracja była ponoć udana, wiele ryb różnych roczników, ale jak to zazwyczaj bywa na wodach o dużej presji każdy następny dzień był gorszy. Niedziela nie jest wyborem, ale jednym jedynym okienkiem zgrywającym terminy. Prognozy nie najgorsze, jakieś przelotne deszcze i zachmurzenie, ale oczywiście jak to prognozy nie sprawdzają się wcale. Praktycznie od wypłynięcia pada i siąpi całkiem rzęsisty momentami deszczyk. Ryby są i jest ich miejscami dużo. Wszystko niestety w toni, w połowie wody lub pod powierzchnią jak pokazuje live. Próbuję wstrzelić się w to, co widzę na żywo ale nie umiem. Lekka guma, twitch suspenderami, jakieś cykady i inne wynalazki nie generują żadnej reakcji ze strony naprawdę sporych sztuk, które widzimy w zasięgu. Przeciwdeszczówki nasiąkają z biegiem czasu coraz bardziej uniemożliwiając praktycznie przyjęcie pozycji siedzącej bez zamoczenia tyłka i tylko te obrazki na monitorach podtrzymują jako tako morale. Nie kombinuję więcej i zaczynam łowić tak jak umiem i lubię, czyli normalnym opadingiem dennym licząc na to, że trafię jakiegoś gagatka chętnego do współpracy. Kolejne miejsce z dobrymi zapisami na pięciu metrach. Kumpel ma dobre branie, ale nie wcina. Ja czujny jak ważka notuję delikatny, acz wyraźny pstryk i kwituję go zacięciem w tempo. Od razu czuję, że jest grubo i jestem wniebowzięty, bo byłby to pierwszy porządny sandacz na tej wodzie od kilku lat. Ryba dołuje pięknie a ja pompuję ją do powierzchni i wpatruję się w powierzchnię zakwitniętej już wody siekanej kroplami deszczu. Mietek obok gotowy z podbierakiem, napięcie z tych najlepszych i najwspanialszych. Wreszcie coś majaczy pod powierzchnią i nagle odpala się kilkumetrowym odjazdem wzdłuż burty prezentując pięknie swoją szerokość całkiem spory szczupak. Ja wydaję z siebie jęk zawodu luzując hamulec. Kompan sugeruje puknięcie się w czoło, bo to piękna ryba. Skrzywienie sandaczowe zwłaszcza na początku sezonu jest niebywałe - inne ryby liczą się średnio lub w ogóle. Myślę, że jesienią byłoby inaczej, ale teraz... W każdym bądź razie kontynuuję walkę już dosyć nonszalancko i rybon po dłuższej chwili i kilku zacnych, długich odjazdach parkuje w siatce podbieraka. Ja dziękuję koledze za wskazanie azymutu, bo ryba wzięła z kierunku, który wskazał a ja podałem tam przynętę zupełnie od niechcenia i bez szczególnych oczekiwań oraz szykuję się do akcji wypinania ale okazuje się , że niewielki ES 4" na 12 gramach już tkwił w podbieraku więc obyło się bez operacji. Fajna ryba 95 cm, chyba największa moja z pierwszego miesiąca sezonu, podobne lub większe trafiałem tylko jesienią ale to oczywiście zawsze w kategoriach przyłowowych podczas szukania sandaczy  :). Podczas walki z rybą i sesji zdjęciowej w niezauważalny sposób zagęściło się wokól nas od kilku łódek, które ściągnęły z nieco dalszej okolicy widząc jakikolwiek ruch na pokładzie ale to specyfika tego łowiska, którą trzeba po prostu zaakceptować. Po wypuszczeniu zębacza nie dzieje się już nic, a my wyciągamy łódź i pakujemy się w deszczu, który przestaje ciapać tuż po zamknięciu klapy bagażnika ...

Sprzętowo TX723, STL3000MHG FK, Shimano Pitbull x12 1,2, wolfram 35 cm 10 kg i 10 cm gumy w fioletach  :D

 

post-51227-0-82995700-1751194363_thumb.jpgpost-51227-0-15168700-1751194381_thumb.jpgpost-51227-0-91671600-1751194399_thumb.jpg

Edytowane przez malinabar
  • Like 41
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedostatni dzień wędkowania, a zarazem ostatni dzień zawodów, miał być dniem ciskania kotletami i poszukiwań aligatorów. Każdy z nas chciał zgarnąć flaszkę Taliskera – nagrodę dla łowcy największej ryby tygodnia.

Wszyscy z naszej seniorskiej ekipy mieliśmy już na koncie konkretne wyniki – z dwiema jedynkami z przodu – i szliśmy łeb w łeb.

Krystian Junior też brał udział w naszej rywalizacji, ale jako jedenastolatek walczył o coś innego: wygraną była dla niego wypasiona wędka, na którą zrzucili się dwaj seniorzy – ja i Wiesław, mój wieloletni wędkarski druh i przyjaciel.

Poranne napływania na trawiaste łączki okazały się rozczarowaniem. Największe woblery latały nad łódką we wszystkie strony, ale nie przynosiły nic konkretnego.

Myślę sobie: "OK, czas na tajną miejscówkę". Dno tam mocno poszarpane, osiem metrów pod nami.

Tym razem w ruch poszły gumy – ciężkie przynęty, po 150–200 gramów, latały we wszystkie strony jak wściekłe.

Każda zacięta i holowana ryba była odprowadzana przez konkurentów wzrokiem aż do podbieraka. I jeśli tylko nie miała tych magicznych 110 cm na karku – kwitowano to radością i owacją.

Zaczep i zerwanie super łownej przynęty? Oklaski, wiwaty reszty .W końcu to nasze zawody – i nie gramy o byle co!

Tego dnia padło parę naprawdę fajnych ryb, ale rybę dnia sfotografował Krystian – i tym samym zamknął wynik zawodów, wskakując na pierwsze miejsce , na pierwsze.miejsce egzekwo z Wiesławem i ze mną. :)
Grunt to wyśmienite towarzystwo.

 

post-57619-0-05732400-1751470050_thumb.jpg

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                                               :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 25
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Mam taką refleksję? temat do dyskusji? Nie wiem jak to nazwać - mianowicie:

zastanawia mnie na przyszłość jak zachować się w sytuacji kiedy jestem sam na 3 metrowym pontonie (często zdarza mi się tak pływać) i wali taka ryba, która w dodatku pobiera przynęte w taki sposób, że obie kotwice wraz z całą przynętą ma głęboko w paszczy.. W pontonie mało miejsca bo gratów wożę dużo - ułożyć taką rybę w środku jest miejsce natomiast to jest dosłownie chwila nieuwagi przy jej ogarnianiu i kotwica ląduje w ręce lub nie daj Boże w burcie pontonu. Posiadam niezbędne rzeczy do ogarnięcia takiej ryby, szczypce do wyczepiania z Daiwy - największy model a mimo to przy odczepianiu przynęty moje palce trzymające te szczypce były ledwie kilka cm od zębów tej ryby. Ogromny łeb i paszcza. Wystarczy jeden jej ruch i może stać się niefajnie na wodzie.

W tym wypadku to była łódka więc udało się rybę oswobodzić w miarę komfortowo i odpłynęła w dobrej kondycji, choć potrzebowała niespełna 4 minut na dojście do siebie.

 

Myślę, sobie, że aby nie narażać swojego jak i ryby zdrowia - najepiej byłoby w takiej sytuacji spłynąć do brzegu z rybą w podbieraku i ogarnąć ją na brzegu. Bo to dosłownie chwila nie uwagi i sytuacja może stać się bardzo niekomfortowa biorąc pod uwagę, że często mam pod sobą 10+ metrów wody.

w takim przypadku tylko haki lub ktowice bez zadziorow ... czym mniej tym lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od dawna broniłem się przed łódkowymi łowami.
Było wiele ku temu okazji, jednak zawsze w głowie była Rzeka i brodzenie w niej.
Prócz łowienia kilkanaście lat temu z kolegą, ale to inne czasy
Dwa lata temu brat okazyjnie nabył łódkę z przyczepką.
No i się zaczęły sporadyczne wyjazdy...
Oczywiście całkowicie nowy sprzęt do łowienia z łodzi, przynęty i reszta gratów.
Taki wyjazd trafił się Nam z początkiem lipca.
Średnio mi się to uśmiechało, bo przecież Brzany...

Ale do brzegu.
Jeziorko znane mi z dawnych wypraw z kolegą.
Także powrót na nie po ponad 20 latach.
Około 15ha, woda średnio 4-5m, kilka płytkich blatów pod 2 metry z rzadką trzcinką i grążelem.
I dwie sąsiadujące ze sobą górki.
Głównie to je wzięliśmy na pierwszy ogień.
Kiedyś darzyły szczupakami.
Zmieniamy wolno ustawienia łódki , by dokładnie je przeczesać.
Brat gumami, ja jerkiem.
Tam nic jednak się nie dzieje, więc systematycznie zaczynamy obławiać spady od brzegu do środka jeziorka.
W pewnym momencie czuję ,, wjazd" w rogatka często tam występującego.
Kij mocny, sztywny, to zacinam by uwolnić Fatso z jego objęcia.
Poprawiam drugi raz dla pewności, i spoglądam w kierunku wabika.
Tego nie widać w przejrzystej wodzie, a wspomniany rogatek wygina się w ,, S", przybierając postać wielkiego szczupaka...
- dawaj podbierak - mówię spokojnie do brata.
Ten również ze stoickim spokojem zanurza go przy burcie .
Szczupak odjeżdża raz pod łódź, a po chwili jest już w podbieraku.
Akcja dosłownie 30 sekund.
Chwilę patrzymy z kocią mordą na bestie, z nie dowierzaniem, że taaaki szczupak uchował się w tymże bajorku...
Szybkie odhaczenie w podbieraku, szybkie mierzenie , fotka i z powrotem do podbieraka by ta nabrała sił przed wypuszczeniem.
Majestatycznie wygięta, wrogo na Nas spogląda, chyba z nie dowierzaniem, że za kilka minut, po na braniu sił, wróci do swego królestwa.
Trochę poobcierana i chuda, jakby nie dawno odbyła tarło...



108cm...


Do zobaczenia następnym razem,, rogatku"








post-50961-0-85180000-1753958747_thumb.jpegpost-50961-0-60600300-1753958858_thumb.jpgpost-50961-0-52781700-1753958926_thumb.jpgpost-50961-0-67399100-1753958889_thumb.jpgpost-50961-0-46342900-1753958956_thumb.jpg

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                                               :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 28
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

 

To miał być spokojny dzień na wodzie. Wybraliśmy się z synem na ryby, tylko my, łódź i jezioro. Cisza, lekkie fale i ta wyjątkowa atmosfera, którą daje wspólne wędkowanie.

 

I nagle stało się coś, czego obaj się nie spodziewaliśmy – potężne branie! Wędka wygięła się w pałąk, łódź lekko zakołysała, a syn rozpoczął walkę z prawdziwym gigantem. Po kilku minutach holowania na powierzchni pojawił się kolos. Ryba była tak ogromna, że nie dawał rady jej podnieść, a o zdjęciu z trofeum mogliśmy chyba tylko pomarzyć.

 

Na twarzy syna pojawił się jednak uśmiech większy niż sam połów – i to właśnie był nasz największy skarb tej wyprawy.

 

Całość udało się nagrać, a jak filmik będzie gotowy, wrzucę go na YouTube. ????????

post-57619-0-25753200-1755422392_thumb.jpg

  • Like 27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dzień dobry, takiego krokodyla trafiłem dzisiaj, miarka wskazała ok. 112 cm :D . 

Wystrzelił z powalonych drzew na dnie, wściekły, bagienny szczupak :D . 

Po staremu, w woderach, bagnach, komarach i chaszczach. 

post-62887-0-71540100-1757499456_thumb.jpg

Edytowane przez Mateusz95s
  • Like 42
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry, takiego krokodyla trafiłem dzisiaj, miarka wskazała ok. 112 cm :D .

Wystrzelił z powalonych drzew na dnie, wściekły, bagienny szczupak :D .

Po staremu, w woderach, bagnach, komarach i chaszczach.

IMG_1027.jpg

Gratulacje! Na co się skusił? Po staremu, na białego Relaxa? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie mogę trafić na te pulse shady większego. Guma pracuje świetnie, a wyników nie ma.

 

Ładna ryba, graty

Dziękuję, mi się sprawdza na płytkich wodach.

3 metrówki złowiłem na niego, dużo ryb 70/90cm, ale pistolety też się trafiają.

Szkoda że nie produkują już tych 19cm to była świetna przynęta na płytkie wody, zbrojona bez obciążenia.

Wszystkie roczniki ją podgryzały.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...