Regulamin polowu ryb we Francji

[Gość Umbra]

To wyobraź sobie, że jesteś Francuzem i chcesz łowić w Polsce. Wchodzisz w google i zaczynasz kompletnie błądzić. Trafiasz jakoś na PZW, na nową ich stronę i szukasz regulaminów. Wiele przedawnionych. Czasem w PDF. W ogóle, co okręg to inne przepisy, tam można brodzić tam nie można, tam przynęty 5 cm, bez kotwic czy z kotwicami itd. Chcesz zmienic łowisko i zaczynasz od nowa tą całą zabawę. Gdy już to rozkminisz, będziesz musiał wykupić zezwolenie online (bo w kiosku nikt cię nie okłamie mówiąć, że nie ma pojęcia o zezwoleniach wędkarskich) . I tutaj zrzeszony, niezrzeszony, cudzoziemiec itd. 

 

... i zapłaci więcej niż we Francji, a pewnie złowi 1/10 tyle co u siebie lub nie złowi nic

[Gość Mysha]

... i zapłaci więcej niż we Francji, a pewnie złowi 1/10 tyle co u siebie lub nie złowi nic

Hmmm... nie wiem czy łowiłeś we Francji, bo ja tak. W alpejskich rzekach regionu Jura. Naście lat temu. Miodu nie było. Pewnie dlatego można spotkać sporo Francuzów na OS San lub Dunajec.

 

Ps. Wpis dotyczy jedynie łososiowatych.

[Znudzony]

... i zapłaci więcej niż we Francji, a pewnie złowi 1/10 tyle co u siebie lub nie złowi nic

Odnośnie wyników napisze tak. Łowie w porcie na Renie. Miejsce na oko wydaje się idealna miejscówka sandaczowa ale łatwo nie jest. Dno płaskie i zniwelowane poglebiarką co przedewszystkim powoduje że nie ma żadnych zaczepów ślę z ryba nie jest super. Nie wolno łowić w nocy co przy sandaczu jest problemem bo bez łódki namierzenie ryby jest ciężkie i dodatkowo utrudnione częstymi skokami poziomu wody.Efekt taki ze latem miałem więcej sandacza na Wiśle niż tu na Renie przez 4 miesiące. No i jeszcze takie spostrzezenie nad woda spotkać można ludzi różnych narodowości i jednak dominuje walenie w łeb wszystkiego. W regulaminie na pierwszy rzut oka zaskakuje całkowity zakaz biwakowania i palenia ognisk co po ilości smieci sugeruje ze gdyby nie ten zakaz ze śmieciami byłoby gorzej niż w Polsce.