Skocz do zawartości
  • 0

Cena a rzeczywista wartość ...


vitor

Pytanie

Witam,rozmawiającz kolegami,rodziną pokazywałem im różne maszynki(kołowrotki i multiki), przynęty(głównie jerkbaity) i widząc cenę zawsze kończyło się to ogromnym zdziwieniem z tego powodu (mówili że jestem zdrowo rąbnięty że to kupuję :P )aaa i osoby te nic nie miały wspólnego z wędkarstwem.I zastanawia mnie jaka jest rzeczywista wartość naszego sprzętu (koszt produkcji) i jak to się ma do jego ceny w sklepach ;) . Powiedzmy Daiwa Pluton(przykład) kosztuje zaokrąglając 2000 zł, a patrząc tak na chłopski rozum jest to bardzo mały aluminiowy młynek o  nie skomplikowanej budowie i wydawałoby się niskich kosztach produkcji (bo nie wydaje mi się że kawałeczek aluminiowej ramy, mosiężna przekładnia, szpula chamulec magnetyczny czy wodzik były tyle warte :D ).Biorąc pod uwagę bardzo płynną pracę i żywotność(ale czy te cechy tyle kosztują??).Czy powiedzmy Salmo Sweeper kawałek pomalowanej pianki poliuretanowej za 40 zł a w rzeczywistości wyprodukowanie takiej przynęty kosztuje z 5 złotych ;)

Edytowane przez vitor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0
popper, pewnie, ze pamiętam. Nawet staram sie myslec podobnie, ale jakoś mi nie idzie :)

 

gooral

 

hahahahahahhahahahahahhahahahahahhaa

Z tym myśleniem. Fakt, też miałem problemy. Minęły gdy zacząłem kupować przynęty, w cyklu ciągłym. Nie, tuż przed wyjazdem, na konkretne łowisko (ryby).

Chodzi o to, że wabik, wyjęty ze "składziku", po upływie pewnego czasu, "traci" na wartości, w stosunku do wabika, którego kupiłem, w przeddzień wyjazdu na ryby.

Tak się dzieje nawet, jeżeli  realnie, ten ze składziku jest droższy. Też chyba wspomniałem ;) .

 

A wracając do meritum.

Stara zasada głosi, że każdy towar jest tyle wart, za ile da się go sprzedać.

Po co wyważać otwarte drzwi?

Edytowane przez popper
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
A wracając do meritum.

Stara zasada głosi, że każdy towar jest tyle wart, za ile da się go sprzedać.

Po co wyważać otwarte drzwi?

Jak do tego dodać to co napisał Tomy to już jesteśmy jeszcze krok bliżej, a jak przeczytać biblię antyglobalistów to jeszcze o krok,- a jak pożyć z tym kilka lat i wyważyć to w sobie bez podawania w wielkim oburzeniu prawd innych jako swoje,- to jak napisał Tomek - zaśmiecamy tylko forum....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@grunwald 1980 nie do końca to co napisałeś jest prawdą, poniewarz w tym przypadku jest to sztuka (obraz namalowany przez x artystę jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju który na przestrzeni wieków zyskuje swoją wartość historyczną itd...),a nie zmasowana produkcja .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Jak już sobie o zarobkach gadamy to pamietam, że czytałem kiedyś wypowiedź jednego gościa pod jakims onetowym tematem. Napisał on, że gdybyśmy w Polsce zarabiali tyle co w innych, bardziej cywilizowanych krajach żyłoby się nam o wiele lepiej (prawda, ze oczywiste :) ? ). Dalej napisał jednak porównanie, które bardziej przemawiało do innych uczestników dyskusji. Załóżmy, że każdy z nas na koniec miesiąca dostaje za swoją pracę 2500guzików. Co możemy wymienić za guziki. I tak np w Norwegii za 5000 guzików, pomieszkamy z wszystkimi opłatami, wodą internetem, etc, miesięcznie zeżremy za 4000 guzików. Pojeżdzimy za 1,12 guzika za litr benzyny, wypasny telewizor kupimy za 8000guzików, chleb za 3 guziki, za kebaba na mieście zapłacimy 3 guziki, za playstejszyn czy innego xboxa zapłacimy ok 200 guzików, itd. Teraz przenosimy się do Polski. Za mieszkanie, 15000 guzików, nażremy sie za 10000 guzików. Autem pojeździmy za 6 guzików za litr, na telewizor to będziemy składać ze dwie albo ze trzy wypłaty, chleb podobnie za 3 guziki, kebab już za 15guziolow, za konsolę zapłacimy już z 1300guzików. Ktoś, kto sobie pododaje pewnie zapyta jak mi to wszystko wyszło i czemu jest więcej niż poczatkowe 25000guzików... odpowiem dowcipem:

 

W słynnej fabryce obrabiarek posypały sie nagrody za zdobycie pierwszego miejsca w ogólnopolskim konkursie "Mister eksportu". Po pewnym czasie do fabryki przyjechał sam minister.

- Gratuluję premii, dyrektorze - zagadnął minister - i zdrzdźcie, co też za nią kupiliście?

- Kupiłem malucha.

- A co zrobiliście z resztą pieniędzy?

- Wpłaciłem na PKO.

Potem minister, zwiedzając zakład, uścisnął dłoń mistrza szlifierni.

- Gratuluję wyników i premii. A co kupiliście za premię?

- Rower - odpowiedział z uśmiechem mistrz.

- A co zrobiliście z resztą pieniędzy?

- Wpłaciłem na PKO.

Wreszcie minister trafił na Zygusia Materzoka, który pracował w słynnej fabryce jako szlifierz.

- Gratuluję premii. A co tez kupiliście sobie za te premię? - zapytał minister.

- Papucie.

- A co z resztą pieniędzy?

- Staro dołożyła - odpowiedział uśmiechając się Zyguś.

 

i jeszcze jeden tak na dokładkę bo wydaje mi sie też w temacie:

 

Wielka kumulacja. Stoi dziennikarz pod budką Lotto i robi wywiady.

Podjeżdża facet trabantem, dziennikarz przyskakuje i pyta:

- Co pan zrobiłby z tą wygraną.

Facet myśli i mówi:

- No to większe mieszkanie, poloneza...

- A reszta?

- Reszta na konto.

Podjeżdża facet polonezem. Dziennikarz pyta:

- A co pan by zrobiłby...

- No, to jakiś dom, mercedes...

- A reszta?

- Reszta na konto.

Podjeżdża facet mercolem 600 SEL. Dziennikarz ponawia pytanie...

- Taaak, no to spłaciłbym skarbowy, potem ZUS...

- A reszta?

- A reszta niech ku*wa czeka!

 

ale się uśmiałem - rewelacja  :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Chodzi o to, że wabik, wyjęty ze "składziku", po upływie pewnego czasu, "traci" na wartości, w stosunku do wabika, którego kupiłem, w przeddzień wyjazdu na ryby.

Tak się dzieje nawet, jeżeli  realnie, ten ze składziku jest droższy. Też chyba wspomniałem ;) .

 100 % racja 

też do tego doszedłem po kilkunastu latach  ;)

dlatego strata wobka za powiedzmy 100 boli tylko kilka minut

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Czy powiedzmy Salmo Sweeper kawałek pomalowanej pianki poliuretanowej za 40 zł a w rzeczywistości wyprodukowanie takiej przynęty kosztuje z 5 złotych ;)

... wiele osób myślących podobnie prędzej, czy później trafiło tu: http://jerkbait.pl/forum/30-lurebuilding-budowa-przyn%C4%99t/ ... zapraszam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

ad gooral

kiedyś napisałem Ci na priv że jesteś porządny chłop i podejrzewam, że własnie dlatego poszedłeś z torbami. Mówi się, że kto ma miekkie serce musi mieć twardą dupę. Za bardzo szedłeś klientom na rekę, a oni to wykorzystywali. Jeżeli chodzi o to co piszesz to ja absolutnie nie mam problemu ze zrozumieniem. Jednak pozwolę sobie coś Ci zasugerować, za bardzo bierzesz do siebie pewne wypowiedzi na forum... musisz trochę wyluzować :)

 

 

ad heniu

podejrzewam, że na tym forum wszyscy jesteśmy Polakami, ale niektórzy nie mieszkają juz w tym kraju... mnie to nie dziwi. Z drugiej strony okreslanie siebie jako "prawdziwego polaka" jest dość śliskie i z tym bardzo uważał - na tym forum wątki polityczne sa szybko kasowane - I bardzo dobrze!

 

vitor

każde rękodzieło jest niepowtarzalne, nawet jakbyś bardzo chcial drugie rekodzieło wytworzonego przez tego samego artystę będzie tylko podobne do pierwszego. Nie mniej jednak ceny nektórych "arcydzieł" budzą moje szczere wątpliwości. Popatrz na obraz o nazwie No.5 i jego cenę :) (jak będziesz miał problemy z odnalezieniem to wpisz w google "najdroższe obrazy świata"). Kiedyś stworzyłem coś równie atrakcyjnego.. po sałatce śledziowej i kilkunastu browarach. Dzieło powstało na chodniku w centrum miasta, zostało wycenione przez Straż miejską na 100zł, ale co ciekawe nie dostałem za nie tych pieniędzy tylko to ja musiałem zapłacić :).

 

P.S

Tak sobie pomyslałem, ze chciałbym zarabiać tyle ile osoba na identycznym stanowisku jak moje, ale mieszkająca w Niemczech, Holandii, Norwegii, Irlandii czy też innej Szwecji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@maxtip, źle się zrozumieliśmy, ja nie zasugerowałem że ceny przynęt czy innego rodzaju ekwipunku wędkarskiego sprawią że nie będę tego kupował bo tak nie jest  ;) tylko po prostu chciałem się dowiedzieć jak to się dzieje że ceny aż tak wysoko rosną ,bo każdy chyba to przyzna że niskie nie są .Widocznie za mało sprecyzowałem swoją pierwszą wypowiedź skoro tak to poirytowało naszych znerwicowanych forumowych kolegów ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ceny produktów określają grupę docelową do jakiej ma iść dany produkt. Dajmy na to topowe japonskie kije czy multiplikatory są bardzo drogie za młynek czasem trzeba zapłacić ok 3tyś. Ponieważ producent chce żeby był postrzegany jako produkt wysokiej klasy. Ten sam multiplikator lecz za cene 300zł nie zrobiłby na nikomu wrażenia ponieważ każdy może go mieć.

 

Do tego dochodzą koszty produkcji. Każdy myśli że multiplikator to tylko blok aluminiowy, parę zębatek i kilka łożysk i cena jest za wysoka.

 

Podsumowanie:

 

Kilogram  duraluminium kosztuje 25zł 

Parę zębatek 20zł

Łożyska tyle co dwa piwa

i jakies duperele

 

No to niech ktos mi zrobi multiplikator full frame aluminium za 100zł ala daiwa ryoga. Kupie 10 i postawie  chivasa jako podziękowanie.

 

 

Chyba dłutem i młotkiem byłby robiony.

 

To teraz postawmy się w jako manager takiej dużej korporacji. Trzeba człowiekowi od conceptów dac zlecenie na nowy produkt, potem inżynierom zlecic prace zrobienia projektu i stworzenie technologii produkcji. Potem testy, badania drobne zmiany itp. Trzeba to wszystko opłacić

 

Aby zrobić ramę z jednego kawałka aluminium z dokładnością 0.01mm trzeba zainwestować w park maszyn koszt bagatela tylko około 4mln.

Jeśli mamy już park maszyn musi zmienić cykl produkcji koszty raczej spore.

 

w kazdym mlynku sa jakies czesci plastikowe trzeba kupic wtryskarke 200tys

a jak  juz mamy tą machine to tylko trzeba forme zrobic 3-4tys

 

zebatki, łożyska i inna drobnica od producentów ale według naszej specyfikacji co powoduje  zmiane systemu produkcji.

 

 

i wiele jeszcze jesli chodzi o produkcje.

 

To jest tylko cykl produkcji a jeszcze zostaje przeszkolenie personelu jak maja skladac czesci itp. Oczywiscie jeszcze koszty reklamy, marketingu itp.

 

 

 

Wszystko co zakazane przyciąga ludzi.

 

sprzet masowy średniej jakości jest zazwyczaj produkowany jako OEM  czyli jesli masz kase to mozesz zrobic serie kolowrotkow gdzie na dekielku bedzie wygrawerowana Twoja facjata.  Taki produkt jest bardzo tani w produkcji ale to ze jest oem powoduje to ze kazda firma moze miec dany produkt w swojej ofercie np w innym kolorze. Sprzet duzej jakosci  elitarny jest drozszy w produkcji.

 

Jakość kosztuje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
 

vitor

każde rękodzieło jest niepowtarzalne, nawet jakbyś bardzo chcial drugie rekodzieło wytworzonego przez tego samego artystę będzie tylko podobne do pierwszego. Nie mniej jednak ceny nektórych "arcydzieł" budzą moje szczere wątpliwości. Popatrz na obraz o nazwie No.5 i jego cenę :) (jak będziesz miał problemy z odnalezieniem to wpisz w google "najdroższe obrazy świata"). Kiedyś stworzyłem coś równie atrakcyjnego.. po sałatce śledziowej i kilkunastu browarach. Dzieło powstało na chodniku w centrum miasta, zostało wycenione przez Straż miejską na 100zł, ale co ciekawe nie dostałem za nie tych pieniędzy tylko to ja musiałem zapłacić :).

 

hahahaha dobre dobre :) mamy artyste na forum

A co sie tyczy sztuki i ceny z nia zwiazanej to lawirujac miedzy slowami, to sztuka woblera tez jest sztuka :) wszytsko wymyslaja ludzie nadaja temu jakies nazwy, okreslaja ceny, jedni kupuja inni sprzedaja.Pojdziesz na targ kupisz za 50 zl wielki kosz warzyw oraz owocow, pojdziesz do wyszukanej restauracji to za 2 poziomki w sraczce zaplacisz 200zl, to tez sztuka tylko wspolczesna :) a przynajmniej tak ja wspolczesni nazwali 

Edytowane przez grunwald1980
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie pamiętam gdzie i kiedy ale czytałem artykuł o cenach i funkcjach aparatów cyfrowych. Chodziło o to, że: 

 

Aparat firmy X model najwyższy np 1000 kosztował 3000zł. Żeby stworzyć model niższy 500 brali model 1000, okrajali z funkcji i sprzedawali za 2000zł.

 

Żeby stworzyć ten niższy model, ktoś musiał przeprogramować system żeby zablokować funkcje. Czyli tańszy aparat w produkcji był droższy od wyższego modelu:)

 

Ot taka ciekawostka. Pewnie podobnie jest w wielu innych dziedzinach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

slider bardzo ładnie podsumował.

Wszystko kosztuje. Jednak w różnych krajach ta sama praca jest różnie opłacana. Tak jak napisałem wyżej, chciałbym zarabiać tyle ile moje lustrzane odbicie z zagranicy. Zakladam, że taki Japończyk, który pracuje za najniższą krajową ma po przeliczeniu na polskie jakieś 10000zł (zgaduję, bo nie wiem ile się tam zarabia). Dla niego koszt rzędu 3000 to "tylko" 1/3 wypłaty i może sobie pozwolić na np. młynek za 3000zł. W naszych warunkach finansowych 3000 to wypłata i jeszcze trochę... jakby to przełożyć na japońskie realia to chciałbym widzieć minę Japończyka, ktróremu kazałbyś zapłacić za taki sam młynek 15000zł - on też musiałby przepracować półtora miesiąca, żeby "pozwolić sobie" na taki wydatek. Dochodzimy do momentu, który kiedyś ładnie nazwał analityk "barierą psychologiczną". Czy stac mnie na chleb za 8zł? Oczywiście, że tak. 8zł to nie jest strasznie duży pieniądz, ale mając świadomośc, że za 3zł kupię równiez chleb, który temu za 8zł nie będzie ustepował w niczym to byłbym idiotą lub snobem (odpowiednie skreślić) żeby zdecydować się na ten droższy. Jeżeli nie mam zamienników to sytuacja się trochę komplikuje. Na rynku woblerów jest ogromna konkurencja - kilka lat temu postanowiłem, że miesięcznie będe przeznaczał pewną kwote i będę kupował woblery. W sezonie zimowym, kiedy bardziej poluję niż łowię chodziłem po sklepach bardziej jako turysta i przeglądałem co jest do kupienia... nie wyjeżdżałem jutro na ryby to nie miałem ciśnienia na kupowanie od razu. Tym sposobem w pudełkach zaczęły pojawiać się Kenarty, Dorado, Sieki i inne woblery, ktorych cena nie przekraczała mojej bariery psychologicznej. Stwierdziłem, ze nie wydam na woblera więcej niż.... w miejsce kropek każdy moze sobie wstawić ile tylko chce. Rapala kosztowała jakieś 30zł więc za jedna rapalkę miałem dwa inne woblery - rachunek był dla mnie prosty. Eksperymenty nad wodą potwierdziły - na rapale nie łowiłem dwa razy więcej ryb niż na przynęty innych producentów. Sprawa się skomplikowała jak zacząłem nie tylko zwijać linkę, ale jeszcze szarpać przynęty. Tak w pudełku zagościły Slidery - niestety koszt ~40zł - dużo powyżej mojej bariery psychologicznej. próbowałem uciekać do jaxonów, ale nie podobała mi się ich praca, spróbowałem Dorado, może być, ale do Slidera mu daleko (w moim mniemaniu oczywiście i przekonaniu do przynęty), na hjakiejś przecenie złapałem kilka Savagear'ów, ale coś nie za bardzo potrafię je prowadzić... no i cholera znów Salmo wygrywa. Jeżeli nie pojawi się na rynku nic innego TAŃSZEGO, co będzie dorównywało osiągom Sliderów czy innych jerków Salmo niestety jestem na nie skazany. Bardzo możliwe, ze zaraz ktoś mnie uświadomi i powie "słuchaj gościu, na rynku jest jeszcze do dostania przyneta x firmy y więc mozesz teo spróbowac bo kosztuje mniej" wtedy mój portfel też odetchnie z ulgą :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
... bo zazwyczaj na pierwszy ogień idą te sprawdzone i one pierwsze wieszają się na zaczepach :)

 

Ja mam bardzo często tak, że rzucam parę godzin jakąś przynęta na której mi nie zależy w najtrudniejszych miejscach. Tam gdzie zaczepów mnóstwo.. no i co? i nic. Za to założę coś bardzo łownego, pewniak, ulubiony. Miejscówka dobrze znana, dość łatwa. Pierwszy rzut i co? rwanko... oj to mi ciśnienie strasznie podnosi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Posiadając coś drogiego daje nam uczucie komfortu i to że jestesmy z 20osob w polsce które posiadają dany produkt i do głowy przychodzi mysl ze jesteśmy elitarni.

 

 

Dobrym przykładem są osoby które same robią woblery bardzo i cenię je, czemu? Ponieważ dla mnie to trochę jak sztuka dla sztuki + satysfakcja że ktoś łowi na nasze przynęty bo są łowne. Tylko żeby były łowne trzeba doświadczenia a doświadczenie to czas spędzony na myśleniu jak go zrobić. W dzisiejszych czasach wszystko kosztuje.

 

to że koszty produkcji wynoszą 3zł a sprzedajemy po 18zł  to jest bardzo mały zysk biorąc pod uwagę że woblery są w małej serii robione. Do tego czas wykonania woblera i opracowanie specyfikacji.

 

a dla porównania wobler plastikowy z wtryskarki kosztuje około około 0,5$ i można jednego dnia zrobić 5 000sztuk gotowych do sprzedaży po cenie 20$ .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Producent zawsze znajdzie jakieś wytłumaczenie i dopóki jest popyt nic go nie interesuje dopiero gdy sprzedaż siada to nagle są promocje,okazje,wyprzedaże i w końcowym momencie pojawia się nowy produkt oczywiście trochę droższy i co robią snoby oczywiście muszą to mieć.To my sami nakręcamy tą cenową karuzelę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Producent zawsze znajdzie jakieś wytłumaczenie i dopóki jest popyt nic go nie interesuje dopiero gdy sprzedaż siada to nagle są promocje,okazje,wyprzedaże i w końcowym momencie pojawia się nowy produkt oczywiście trochę droższy i co robią snoby oczywiście muszą to mieć.To my sami nakręcamy tą cenową karuzelę.

No właśnie. Taka jest cena.., braku wartości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

towar etykietuje sprzedawca - to raz

ceny reguluje rynek - to dwa

produkt to nie tylko material, pracownicy i praca wlozona w montaz, ale takze engineering, energia, amortyzacja maszyn itd, o czym juz wyzej napisal @slider@ - to trzy

obligacji do zakupu nie ma - to cztery

 

dywagacje o tym, czy japonczyk czy tez inny norweg moze sobie pozwolic, a czech czy polak nie, sa bardziej niz oderwane od realiow systemu monetarnego, poniewaz produkty tworzy sie tam gdzie sie je tworzy - mam na mysli wszystkie ogniwa tego procesu ... m.in. dlatego ryoga, hästens, iwc, dynaudio czy inny bmw kosztuje mniej wiecej tyle samo na calym swiecie, reszta to przelicznik walutowy i marza handlarza ... kazdy, kto sobie z tych faktow zdaje sprawe, zna takze z reguly zawartosc wlasnego portfela, ktora to zawartosc najczesciej determinuje obszar towaru bedacego w zasiegu potencjalnego klienta ... wiekszosc potencjalnych kupujacych decyduje sie, mimo wszystko, na zakup z brzucha, i nie kieruje sie krytyczna analiza wlasnych potrzeb i mozliwosci wybierajac towar tak, aby je odzwierciedlal ...

 

jest jeszcze jedna grupa klientow, grupa bardzo znienawidzona przez fachowcow od marketingu, pioracych codziennie mozgi przy pomocy mass mediow, billboardow, pop-upow, flyerow i innej propagandy - to grupa klientow swiadomych zakupu i potrafiacych powiedziec nie, kiedy cena towaru nie idzie w parze z oczekiwaniami, jakoscia, potrzebami i zawartoscia portfela ... bardzo obrazowo przedstawil to jack_daniels

to z reguly bardzo szczesliwi klienci, czego wszystkim zycze :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...