Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

Widze,że i moje sandaczowe sukcesy z tego roku nie odbiegaja znaczaco od przedmówców. :wacko:

Jutro wczesnym rankiem wybieram się przed pracą nad wodę-może coś się ruszy...

 

edycja:

I tym razem bez rewelacji- Wisła poniźej Tyńca dała 4 pstryknięcia i dwa sandałki pod wymiar

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dzisiaj dylemat, czy jechać na nockę z karpiówkami, czy jednak popływać popołudniu po Wiśle za sandaczem. No i jednak bardziej chciało mi się pływać i nie żałuję B) Na fotce najwiekszy z trzech. Niedawno pewien jegomość podśmiewał się z tego, że pływam z raczej lekkim spiningiem i karpiowym podbierakiem ;) (ze skrócona sztycą) A dla mnie wygoda i bezpieczeństwo to postawa - dla mnie i dla ryby Co ciekawe nie było w między czasie żadnych delikatnych pstryków. Wszystkie trzy waliły na całego w gumę w wolnym opadzie. Aż miło :mellow: Fotka wyszła jak w nocy, ale była robiona na szarówce.

http://www.bankfotek.pl/thumb/1117498.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny sandałek. Próbował ktoś pływać w okolicy ujścia Rudawy? Za moich czasów słyszałem że łowiono tam sandałki, ale to były lata 90-te.

wujek

 

Nie trzeba sie wracac do lat 90 bo przed powodzia tez bylo dosc dobrze :D a w tym roku strasznie duzo drobnicy bierze i mam nadzieje ze to rokuje lepiej na lata nastepne

Co do sumów to nie wiem ale jezeli co chodzi o kormorany to sam na wlasne oczy widzialem jak wyplyna z sandaczem ok 40cm i co najgorsze widzielm w tym roku stadko minimum 200 sztuk w jedym miejscu :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba, coś tam pewnie pływa, rzeki całkowicie wybić się nie da, wszystko zależy od tego jakie warunki panują w danym miejscu, jeśli dno i woda sprzyja sandaczom prędzej czy później coś podejdzie. Co do opinii o braku ryb przeważnie weryfikuje to jakiś kataklizm w stylu zatrucia lub przyduchy, ale lepiej się o tym nie przekonywać.

wujek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny sandałek. Próbował ktoś pływać w okolicy ujścia Rudawy? Za moich czasów słyszałem że łowiono tam sandałki, ale to były lata 90-te.

wujek

 

Nie trzeba sie wracac do lat 90 bo przed powodzia tez bylo dosc dobrze :D a w tym roku strasznie duzo drobnicy bierze i mam nadzieje ze to rokuje lepiej na lata nastepne

Co do sumów to nie wiem ale jezeli co chodzi o kormorany to sam na wlasne oczy widzialem jak wyplyna z sandaczem ok 40cm i co najgorsze widzielm w tym roku stadko minimum 200 sztuk w jedym miejscu :wacko:

 

No proszę, pamiętam Wisłę poniżej stopnia Kościuszki i zerową presję na tym odcinku. Jedyne miejsce gdzie było sporo wędkarzy był sam próg, ale już pół km od progu w dół zero wędkarza. Wisła jest tam monotonna i brzydka, ale sądzę że jeśli by tam popływać z sądą znalazłoby się pare ciekawych miejsc i ryb. Jeśli presja jest taka sama jak wtedy i nikt tam nie pływa przemyślałbym ten temat, a w górę od stopnia to już wogóle :D

pozdrawiam

wujek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny sandałek. Próbował ktoś pływać w okolicy ujścia Rudawy? Za moich czasów słyszałem że łowiono tam sandałki, ale to były lata 90-te.

wujek

 

Nie trzeba sie wracac do lat 90 bo przed powodzia tez bylo dosc dobrze :D a w tym roku strasznie duzo drobnicy bierze i mam nadzieje ze to rokuje lepiej na lata nastepne

Co do sumów to nie wiem ale jezeli co chodzi o kormorany to sam na wlasne oczy widzialem jak wyplyna z sandaczem ok 40cm i co najgorsze widzielm w tym roku stadko minimum 200 sztuk w jedym miejscu :wacko:

 

No proszę, pamiętam Wisłę poniżej stopnia Kościuszki i zerową presję na tym odcinku. Jedyne miejsce gdzie było sporo wędkarzy był sam próg, ale już pół km od progu w dół zero wędkarza. Wisła jest tam monotonna i brzydka, ale sądzę że jeśli by tam popływać z sądą znalazłoby się pare ciekawych miejsc i ryb. Jeśli presja jest taka sama jak wtedy i nikt tam nie pływa przemyślałbym ten temat, a w górę od stopnia to już wogóle :D

pozdrawiam

wujek

 

 

Teraz jest zakaz wedkowania 200m w dól i w góre od tego stopnia jak i na pozostalych a wiec towarzystwo sie porozjezdzalo po wodzie choc fakt sa odcinki naprawde ciezkie technicznie i malo uczeszczane a wiec trzeba dalej wytrwale szukac :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny sandałek. Próbował ktoś pływać w okolicy ujścia Rudawy? Za moich czasów słyszałem że łowiono tam sandałki, ale to były lata 90-te.

wujek

 

Nie trzeba sie wracac do lat 90 bo przed powodzia tez bylo dosc dobrze :D a w tym roku strasznie duzo drobnicy bierze i mam nadzieje ze to rokuje lepiej na lata nastepne

Co do sumów to nie wiem ale jezeli co chodzi o kormorany to sam na wlasne oczy widzialem jak wyplyna z sandaczem ok 40cm i co najgorsze widzielm w tym roku stadko minimum 200 sztuk w jedym miejscu :wacko:

Na Szreniawie lub Dłubni jakieś widziane były?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny sandałek.

Dzięki. Jak narazie największy w tym roku (w zasadzie póki co jedyna 80-tka). Choć na fotce wyszedł długi ale chudy. Na żywo był całkiem fajny grubasek. Co do rybności czy bezrybności Wisły, to fektycznie ryby mniej. I dotyczy to przeróżnych gatunków. Powód napewno nie jeden. Zresztą chyba od zawsze były takie wachania, że rok czy dwa było gorzej, potem znów lepiej. Mieszkam na tyle blisko od Wisły, że jak mialem więcej czasu to chodziłem nad Wisłę z psem na spacer. Chciałbym, żeby rzeka tak żyła, jak we wspomnianych latach 80,90-tych. Tyle tylko, że jak wtedy poszedłem na spacer nad rzekę, to niestety, zwłaszcza przy niskim stanie wody w lecie, jak odsłaniały się osady, to max. po pół godzinie zaczynała boleć głowa od smrodu szamba. Odcinek o którym mówię, czyli poniżej Krakowa - ok. Niepołomic był najbardziej zanieczyszczony. Wiadomo, że zrzut całego bajzlu znajduje się poniżej wielkiego miasta. Łowić wtedy mi się tam nie chciało, ale widok był ciekawy. ZAWSZE widziało się co kilka minut ataki drapieża. Od uklei sie roiło więc co chwila słychać było charakterystyczne sianie wachlarzem żwiru z łopaty po ataku. A jak sobie przypomnę, że kilka razy w roku woda była tak truta, że od uklei było w klatkach biało, a po dwóch tygodniach wszystko wracało do normy to dalej nie mieści mi się to w głowie, jakim códem. Generalnie, paradoksalnie im czystsza woda tym mniej ryb. Dzisiaj jest tak:

http://www.bankfotek.pl/thumb/1118735.jpeg

Fotka zrobiona wczoraj. Może niektórym wydaje sie to żadną rewelacją, ale widok dna na metrze głębokości to jak na krakowska Wisłę rewela. Tym bardziej, że jeszcze niedawno widoczne kamienie pokryte były by śmierdzącym, olejowym osadem. Ludzi nad Wisłą coraz więcej (no chyba, że nie bierze). Zawsze byli tacy co brali rybę nawet z szamba, ale coraz więcej ludzi zaczyna wiślane połowy zabierać. Ale rośnie też liczba ludzi, którzy potrafią nie zatłuc wszystkiego co sie uwiesi. W tym roku w okresie maj - czerwiec woda żyła. Trzeci miesiąc woda jest strasznie niska. Niestety wraz z zejściem wysokiej letniej wody, rybę wymiotło. Nie ma na to wpływu presja. Ot taka kolej rzeczy, taki rok. Na wiosnę znów będzie lepiej. Ostatnio trochę próbowałem łowić i jakoś specjalnie nie narzekam. Tym bardziej, że obławiałem różne kawałki na zasadzie rekonesansu. Może mam za małe wymagania, ale jak po 2h mam dwa, trzy brania to dla mnie ok. Co prawda wczoraj dopado mnie tzw. zero, no ale to już takie koszty, szukania nowych miejsc. Nie zawsze się trafi. No ale jak się popływa to się i znajdzie. Nareszcie rozszerzono strefy ochronne do 200m poniżej stopni wodnych. Mięsiarsko-kłusownicze mekki się ukruciły. Niektórzy nie moga tego przeżyć. Napewno krok w dobrą stronę.

P.S. Zmuszony byłem dziś odpuścić, ale właśnie gruchneła wiadomość, że teściowa jednak nie przyjedzie. :o Niestety będę musiał jechać na ryby :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że tak.

Ale już np. częstotliwość z jaką mieszkańcy Krakowa i okolic korzystają ze spłuczek w toaletach nie zależy od średnich opadów. :mellow: Powiedziałbym nawet, że jak o to chodzi, to im mniej opadów tym gorzej. Kończąc ten akurat wycinek wątku cieszy fakt, że coraz częściej zamiast olejowej mazi można na kamieniach zobaczyć zielone glony i inne roślinki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olejowa maź to między innymi popłuczyny z sortowni węgla. łowięobok tzw. kopalnianki, woda z niej idzie czarna. Kilka kilometrów niżej robią się jeszcze plamy jak po awarii tankowca. Jest tego już mniej niż 10 lat temu ale ciągle płynie. Ten rok jest bardzo suchy, do tego czytałem opracowanie, że po 1996 poziom wód gruntowych spada z roku na rok więc i poziom rzek. Do tego dochodzi prostowanie odcinków rzek i robienie z nich kanałów. Dawniej jak polało w górach to woda powoli się podnosiła i opadała, teraz nagle skok wody o dwa metry i spadek. Koło zapór widujemy ryby w oczkak, które nie zdążyły uciec. A ryba? Ryby są w krakowskiej wiśle, wczoraj bylismy w 4 chłopa na bardzo dobrymn miejscu. Efekt? Dwa szczupaczki po 40cm. Ale to wina pogody: pełnia, wschodni wiatr, słonecznie. Wolałbym aby już sypnął śnieg.

 

@tadekb: i tak masz ciekawsze miejsca pod nosem, a i kolejną zaporę wam wybudują niedaleko. Będzie szał przez 2-3 lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zaczynałem łowić na krakowskiej Wiśle ryb było dużo, szkoda że nie miałem wtedy takiej wiedzy jak dzisiaj to by się dopiero działo, ale i tak przez ten krótki czas łowiłem sporo ryb, po kilkanaście kleni, jazi na jednej wyprawie, grube klenie brały cały rok, nawet w grudniu do tego szczupaki i sandacze. Woda wtedy była taka że się odechciewało, przy zaporze w Łączanach zapaszek było czuć już z wału, ale presja była znikoma, na niektórych odcinkach inny wędkarz wywoływał zdziwienie co go tu przywiało. Teraz mamy coraz bardziej czystą rzekę i coraz mnie rybną, chyba wolę tak jak było kiedyś, żeby ryba śmierdziała i brzegi znowu zrobiłyby się puste.

wujek

krakus@, piękna ryba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jako że dzisiaj jestem w nastroju opowiadania story, na co niewątpliwie miała wpływ reszta wiśniówki to opowiem o wypadzie nad Wisłę z soboty.

Pogoda iście piękna, wspomniana pełnia, słońce na maxa. Świetnie jednym słowem, czas iść na ryby.

Ale, nabijmy punkty u rodzinki, zabieram wszystkich, łącznie z psem, który do końca nie wierzy w to co się dzieje i jaki dziś ma dzień dziecka. Oczywiście, śniadanie, sikanie, szukanie butów, nakładanie make-upów (bardzo ważne nad Wisłą dobrze wyglądać) i już po 12 pakuję menażerię do gangsta landa i ruszamy. Pies jęczy całą drogę jakby na ścięcie jechał, pod koniec już każdy myśli tylko o tym kluczu do kół w bagażniku.

Dobra, udało się dojechać, jesteśmy pod stopniem Kościuszki, czas na ryby. Ruszamy dziarsko nad wodę, pies gania, dzieci ganiają, żona smętnie w zimnie człapie jęcząc, że ją wywiozłem na jakieś zapomniane przez boga i meliorantów zadupie. Od psa się tym jęczeniem zaraziła?

Ale, stej fokus, jak mawiają wyspiarze, już widzę Wisłę przed sobą.

Złazimy grzecznie schodkami na samą wielką plażę. Dzieciaki wbiegły z wrzaskiem nad wodę, pies radośnie wskoczył i pływa (ma coś nie tak z deklem jak widzi wodę). Ok, z tej strony plaży już nie połowię. Powoli rozkładam sprzęt z przerwą na szukanie transformersa w plecaku, znalezienie dziecięcego aparatu bo będą robić zdjęcia teraz, znalezienie kanapek, wszak już 20 minut jesteśmy po za domem, znowu zrobienie siku przez 3,5 letniego malca, wytłumaczenie po co jest wędka, poprawienie czapki i szalika, wymienienie mokrych od wody rękawiczek i wymianę ich po raz drugi 5 minut później. Dzięki bogu małe diablę i te drugie zamoczyło, wiec niech marznie.

Ok, wędka rozłożona, kołowrotek domotany, linka przeciągnięta... gromkie Fuck, nie założyłem łącznika przed wyjściem. No to szybkie szperando plecakowe, jest łącznik, jest klej, jedziemy. Teraz tylko przypon, wygrzebać muchy tubowe, wygrzebać kotwice, wygrzebać długopis, wypełnić rejestr i... mogę łowić! Wreszcie!

Żona udając, że zajmuje się dziećmi koniecznie usiłuje zepsuć nowego nikona, na nic moje sugestie, ze dzieciaki nie powinny biegać przy samej wodzie, psa można by w cholerę gdzieś wziąć choć na chwilę. Dobra, łowimy. Pierwszy rzut, jest ok. Drugi, trzeci. Przychodzi jakaś para zapytać się co robię. Z trudem opanowując nerwy, tłumaczę ze łowię ryby. Poszli. Czwarty rzut. Starszy syn znalazł muszlę małża i musi mi o tym opowiedzieć. Ok przerwa na opowieść o małżu, krótki National Geographic o Bivalvia, dziecię zaspokoiło przyrodnicze ciągotki, poszło wreszcie w cholerę.

Piąty rzut podczas którego dzieje się kilka rzeczy na raz. Odrzucana linka zahacza się z tyłu o coś, co z jękiem przerażenia zaczyna uciekać i z głośnym wrzaskiem najmłodsza pociecha usiłuje wyeliminować swoje DNA z dalszej ewolucji naszego gatunku wpadając na główkę do Wisły.

Nosz ku...

Pędzę na złamanie karku z psem na wędce (odjazd w tą samą stronę) do nóg wystających z wody, wskakuję do wody koło zarwanej piaszczystej burty i wyciągam szkodnika. Żona, co zajmować się miała pociechami drze sie co robisz, a ja w berserk mode już widzę klucz do kół w bagażniku. Kij oddaję starszemu, ma przywołać psa, młodszego usiłuję uspokoić, bo słychać go pewnie na Rynku. Ok, tylko mokry, cały w piasku, czapka na oczach, wrzask ze strachu. Daję żonie do odstawienia do auta, doganiam cholernego kundla. Ten, durny histeryk, ma na szczęście jedynie przypon w obrożę zaplątany a mucha tubowa wbita w sierść na siodle na grzbiecie. Dobra, nie ma łatwo.

Smycz psa gdzieś zgubiona, rodzina świńskim truchtem galopuje po schodkach do auta, ja z psem za nimi, w biegu zwijając wędkę i zbierając graty z plaży, mocno myśląc czemu nie wybrałem spokojniejszego hobby, walk w klatkach czy wyścigów motocyklowych na ten przykład.

 

Tyle by było wekendowej akcji, ktoś miał rację pisząc ja+muchówka=wszystko możliwe

Morału nie będzie, pełny self service :mellow:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...