Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj wpierw brzana 35cm na 9cm zaczarowany ołówek na przyponie wolframowym sprowadzany z bystrym nurtem :) , za pysk, potem bolek 75cm, ale jaki gruby :) też na ołówek, następnie na 7cm Widełka jakaś spora ryba walcząc wygina mi kotwiczki (żyłka 0,25)i spada...Janusz! Twoje wobki to naprawdę mistrzostwo świata,ale te kotwiczki w 7ce...to już nie, ale wymienię sobie je :)

Całkiem w ciemnościach miałem jeszcze mocne uderzenie aż mi wędkę wyprostowało,wrażenie niesamowite niestety ryba spadła.

post-49044-0-33859600-1444509294_thumb.png to ten grubas

A tenpost-49044-0-36017900-1444508959_thumb.png  ten sprzed tygodnia

Edytowane przez jerzy6
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na miniaturce myślałem ,że pierwsza ryba to leszcz;) PIękna rapa!

Nie tylko Ty. Patrzę na fotkę, i pierwsza myśl - "kto się sierściuchem chwali na jerku? Ki diabeł?"

 

U mnie wczoraj słabo, na przyujściowym odcinku Skawinki (chyba możemy uznać za okolice Wisły) - bolki znowu mnie pokonały, trafiłem kilka kleni 30-35, sandaczyka w podobnym rozmiarze i okonia. Zrobię tu małą reklamę produktu p. Prałata - wobler krakusek 7cm, złowił w ciągu niecałych dwóch tygodni 5 gatunków drapieżników. Sum, boleń, sandacz, okoń, kleń...

Dla wyjaśnienia wątpliwości - nie mam nawet zniżki na krakuski. Po prostu nigdy w zyciu nie miałem takiego absolutnego killera na wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też preferuję krakuski, choć częściej na kropki, z ciekawości naturalne kolory tej jedyneczki 7 cm czy jakieś żarówy ?

Pytam bo dziś 4h łowienia między Morskiem a Witowem i wynik kompletnie zerowy, choć poszło w ruch sporo wobków.  Zero kontaktu, zero widocznych żerowań, zero drobnicy, po prostu martwa woda, a raptem tydzień temu na krakowskiej Wiśle rybki fajnie współpracowały ehh...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj u mnie też woda wyglądała jak martwa,a jednak ryby żerowały tylko trochę głębiej.

Yoruus byliśmy prawie niedaleko siebie :)

Dzisiaj tylko 1 klonek 40ak też na ołówek 9cm i 2 podhaczone brzany niestety.

Tomek połamania kija w środę! ;)

Edytowane przez jerzy6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jerzy6

Byłem tam pierwszy raz, bardzo malownicza okolica, fajne widokowe górki na brzegu rzeki. Zwykle bądąc w Brzesku jeżdżę na Wisełkę w okolicach mostu w Górce (ujście gróbki  lub główki po drugiej stronie poniżej mostu). Jak się uda sprawdzę jeszcze Dalanów i ujście Szreni zobaczymy jak tam będzie z wynikami. Raz zahaczyłem też o ujście Uszwicy ale też marnizna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje dla tych co połowili. Mnie weekendowe wedkowanie dało pare krótkich sandaczyków (jeden nawet przywalił w gume 15cm:)) ,fajnego okonia i klenia. Miałem popróbować wieczorem,ale przegrałem z wiatrem...

Edytowane przez Bluzer
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na mnie aura zimowa działa jak magnes. Rano pobudka szybki rzut oka przez okno i jest... w końcu wymarzona pogoda na głowe...tak przynajmniej było jeszcz 10 lat temu jak do Dunajca miałem tak samo jak dziś do Wisły ale cóż los nie wybiera węc starym zwyczajem kij w dłoń i nad rzekę. Sypie wieje ale właśnie o to chodzi czym cięzej tym lepiej...taki wewnętrzny survival. Szybko odbębniam poranne obowiązki i koło ósmej jestem już nad Wisłą. Na początek miejscówka taka rozgrzewkowa rybek dużo ale jakoś ostatnio nie powalają wielkością. Już w drugim rzucie jest pstrym i melduje się zanderek taki troszkę ponad 40cm jest dobrze. Kolejne rzuty przynoszą podobne większe troszkę mniejsze jednak żaden nie godzi pozowac się do zdjęcia z mojego wysłużonego telefonu. Melduje się też całkiem zgrabny okonek który zassał gumkę na 15gr głowce. Właściwie super zabawa tylko brakuje tego smoka. Po gdzieś 2 godzinach decyzja o zmianie miejscówki. Jade na znane miejsce słynące z łłładnych zanderków. 20 min później jestem na miejscu wciskam się w goretexy po tam ciężej i brne do rzeki. Niestety przechodzę cały odcinek bez nawet jednego pstryka...zato pomidory prawie już dojrzały a dla takiego co niewziął śniadania ze sobą to fajna przekąska..prosto z krzaka. Po 1,5 godzinie rezygnuje niestety smok nie tym razem. Jeszcze szybki telefon do chłopaków i ustawka na jutro na Czorsztyn. Pierwszy zimowy dzień zaliczony. Zimno wieje ale fajnie było

post-56790-0-57201300-1444648393_thumb.jpg

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku, też uważam Krakuski za bardzo dobre woblery, też łowiłem na nie wszystkie te gatunki, nad wodą trzeba próbować na różne.

Widły  w pewnych warunkach są niezrównane, skuteczne (dla mnie mistrzostwo), odbijają sie często od zawad i mają mocne stery, są cięższe , łatwiej i dalej można nimi rzucać.Dodam że też nie mam zniżki na nie :) przepraszam za offtop.

Martwi mnie stan sandacza w Wiśle dużo poniżej Krakowa, jeszcze przed 2010 można było go trochę jesienią połowić...teraz prawie go nie ma.

Piszcie czy łowicie trochę sandacza poniżej ujścia Raby i niżej czy bardzo mało?  Coś jest chyba nie tak na tym odcinku z jego rozmnażniem, nie ma nawet małego.

Piotrek podziwiam Twoje samozaparcie i zdrowie.! Czasami próbowałem przy takiej pogodzie, ale szybko rezygnowałem.

Na głowatkę parę lat temu jeżdziłem nad Poprad, ale bez efektu.

Edytowane przez jerzy6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Widłów jeszcze nie miałem, ale będę kupował. Legenda jest niesamowita.

-Sandacza poniżej Krakowa nie trafiłem, ale pamiętajcie że ja początkujący jestem, ze spinem w łapie dopiero jeden sezon w tym 90% za pstrągami.

-Wiem gdzie jest masa małego sandacza, i to chyba nie z zarybień, chyba jednak się wyciera w Wiśle i dopływach. Ale nie podam publicznie, z wiadomych względów. Mam pewne podejrzenia o co chodzi z sandaczem w naszej Wiśle - bo suma jest sporo, a sandaczy coraz mniej, i rzadko ktoś łowi male...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Mam pewne podejrzenia o co chodzi z sandaczem w naszej Wiśle - bo suma jest sporo, a sandaczy coraz mniej, i rzadko ktoś łowi male...

 

Sławek, drobnego sandacza jest bardzo dużo w Wiśle;) W poprzednich latach bywały wyjścia gdzie w ciągu kilku godzin miało się 30-40 kontaktów z przedszkolem i nie bylo w tym nic wyjatkowego. W pewnym momencie nawet miałem wrażenie ,ż e sandacza jest pod Krakowem najwięcej (moze nie pod względem biomasy,ale ilościowo...)z drapieżników;) Przyczyn małej populacji zedów z pewnością jest sporo,ale nie wydaje mi się by decydującym czynnikiem były sumy

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławek, drobnego sandacza jest bardzo dużo w Wiśle;) W poprzednich latach bywały wyjścia gdzie w ciągu kilku godzin miało się 30-40 kontaktów z przedszkolem i nie bylo w tym nic wyjatkowego. W pewnym momencie nawet miałem wrażenie ,ż e sandacza jest pod Krakowem najwięcej (moze nie pod względem biomasy,ale ilościowo...)z drapieżników;) Przyczyn małej populacji zedów z pewnością jest sporo,ale nie wydaje mi się by decydującym czynnikiem były sumy

Myśle jednak ze cos w tym jest i jak dla mnie choć żaden ze mnie ichtiolog i nijaki znawca zwyczaju żywieniowego sumow ,to myśle ze maja w tym sporo zasługi.

Zaraz po czlowieku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myśle jednak ze cos w tym jest i jak dla mnie choć żaden ze mnie ichtiolog i nijaki znawca zwyczaju żywieniowego sumow ,to myśle ze maja w tym sporo zasługi.

Zaraz po czlowieku

 

nie zapominajmy o kormoranach, widuje nad Wisła już pogrupowane stada kormoranów, taki dwuletni sandacz to jak znalazł do połknięcia w całości, a dwa to już całodzienna porcja żarcia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem przy patroszeniu kilku sumów z Wisły od małych do takich 180cm i żaden nie miał sandacza w brzuchu.

Ja natomiast byłem świadkiem jak sumek około 130 cm miał nadtrawionego w żołądku sandacza około 50 cm (sum wyglądał jakby połknął piłkę), ale to było jakieś 7 lat temu. Nie zmienia to faktu, że jak sumowi nadarzy się okazja to jest w stanie wciągnąć sandacza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się, wiem tylko że sum jest drapieżnikiem absolutnym i zeżre każde mięso jakie zmieści do paszczy.

A wskazywanie wędkarzy jako winnych każdej zmiany w środowisku wodnym jest dla mnie formą fanatyzmu. Bynajmniej nie pochwalam mięsiarstwa, po prostu Wisła jako ekosystem nie jest tak prosta żeby każdy brak/zmianę zrzucić na mięsiarzy, choć to bardzo wygodne. Pamiętam Wisłę sprzed 20 lat, obstawioną Ślązakami którzy brali wszystko co żyło, i struktura populacji ryb byla zupełnie inna. Skoro każda ryba bez wyjątku była zabierana to czemu nie mamy teraz po prostu mniej ryb, tylko inne proporcje? Ok., zeżarli grubego okonia, sandacza, świnkę, brzanę... A co z kleniem, leszczem, sumem? Są, i to ładne, duże , w sporej ilości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj godzina 18.15 siedzę i patrzę w ten durny telewizor, k.rwa nic nie ma ciekawego jak nie Olejnik to Miecugow itp.....

Szybka decyzja i jadę nad Wisłę, dojeżdżam na miejsce, wychodzę z auta i zastanawiam się co ja tu robię :blink: wieje i zaczyna padac. Jednak mogłem skakac kanałami w TV.

Jak już tu jestem to wykonam kilka rzutów ;) I zaczęło się, pierwsze delikatne skubnięcie, za chwilę drugie i w podbieraku ląduje 60cm :) za 20 minut kolejne skubnięcie tyle że mocniejsze i ląduje +/- 80cm :D

w tym samym czasie 5 metrów dalej atak przeprowadza inny sandacz :o czułem się osaczony przez drapieżniki ;)

20-30 minut przerwy w braniach i ponowne skubnięcie, siedzi ! czuję duży ciężar i opór, ale spada :angry: wyciągam woblera z wody i tylna kotwica ma ułamany grot....rzucam jeszcze 15 minut i zmarznięty zawijam się do domu.

Może coś oglądne w TV :D

post-51847-0-23824100-1444859560_thumb.jpg

post-51847-0-12029300-1444859577_thumb.jpg

  • Like 22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj godzina 18.15 siedzę i patrzę w ten durny telewizor, k.rwa nic nie ma ciekawego jak nie Olejnik to Miecugow itp.....

Szybka decyzja i jadę nad Wisłę, dojeżdżam na miejsce, wychodzę z auta i zastanawiam się co ja tu robię :blink: wieje i zaczyna padac. Jednak mogłem skakac kanałami w TV.

Jak już tu jestem to wykonam kilka rzutów ;) I zaczęło się, pierwsze delikatne skubnięcie, za chwilę drugie i w podbieraku ląduje 60cm :) za 20 minut kolejne skubnięcie tyle że mocniejsze i ląduje +/- 80cm :D

w tym samym czasie 5 metrów dalej atak przeprowadza inny sandacz :o czułem się osaczony przez drapieżniki ;)

20-30 minut przerwy w braniach i ponowne skubnięcie, siedzi ! czuję duży ciężar i opór, ale spada :angry: wyciągam woblera z wody i tylna kotwica ma ułamany grot....rzucam jeszcze 15 minut i zmarznięty zawijam się do domu.

Może coś oglądne w TV :D

Tak się łowi :) Gratulacje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...