aldebaran Opublikowano 8 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2017 O Wildze niewiele mogę powiedzieć, poza tym że to płynący śmietnik. No właśnie - to mnie zadziwia najbardziej. Ta rzeka w Krakowie to zwyczajny ściek. W lecie 2015 raz wyskoczyłem na odcinek w rejonie Ruczaju, z ciekawości. Wtedy były te fale upałów po 35 stopni. To co zobaczyłem przeraziło mnie - woda była zielona, śmierdząca i było jej dosłownie 10-15cm w najgłębszym miejscu. A mimo to, ryby tam były! W każdym "dołku" głębszym niż do kostki siedziało po kilka kleni, widziałem też okonie i coś mniejszego. Z drugiej strony mamy taki Prądnik, wg wszelkich danych najczystszą Krakowską rzekę (mówię o odcinku do jazu w Parku białoprądnickim), nieuregulowaną, co prawda niedużą i raczej płytką, ale z nierzadkimi dołami po 2m. I z jakiegoś powodu okropnie ubogi rybostan.Temp. wody na pewno jest jakąś wskazówką, ale - miałem w rękach jakiś czas temu opracowanie ichtiologiczne Prądnika z lat 80. Dotyczyło w głównej mierze odcinka od witkowic w górę i w dół. Czyli mniej więcej dzisiejszy użytek ekologiczny i teren podkrakowskich wsi. O ile dobrze pamiętam było w tym opracowaniu wymienione przynajmniej 5 gatunków ryb, które do wtedy tam żyły (lecz ogólnie widoczny był trend ich zanikania). Były strzeble, kiełbie i coś tam jeszcze, no i oczywiście pstrąg i kleń jako ryby dominujące. Zgadza się to też z opowieściami tubylców (szczególnie tych starszych), z którymi czasami zamieniam kilka słów gdy mnie zaczepią nad wodą. Nie raz usłyszałem od nich właśnie o niemałych kleniach. No i gdzie te ryby się podziały? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MARCIN FILIPOWICZ Opublikowano 8 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2017 No właśnie - to mnie zadziwia najbardziej. Ta rzeka w Krakowie to zwyczajny ściek. W lecie 2015 raz wyskoczyłem na odcinek w rejonie Ruczaju, z ciekawości. Wtedy były te fale upałów po 35 stopni. To co zobaczyłem przeraziło mnie - woda była zielona, śmierdząca i było jej dosłownie 10-15cm w najgłębszym miejscu. A mimo to, ryby tam były! W każdym "dołku" głębszym niż do kostki siedziało po kilka kleni, widziałem też okonie i coś mniejszego. Z drugiej strony mamy taki Prądnik, wg wszelkich danych najczystszą Krakowską rzekę (mówię o odcinku do jazu w Parku białoprądnickim), nieuregulowaną, co prawda niedużą i raczej płytką, ale z nierzadkimi dołami po 2m. I z jakiegoś powodu okropnie ubogi rybostan.Temp. wody na pewno jest jakąś wskazówką, ale - miałem w rękach jakiś czas temu opracowanie ichtiologiczne Prądnika z lat 80. Dotyczyło w głównej mierze odcinka od witkowic w górę i w dół. Czyli mniej więcej dzisiejszy użytek ekologiczny i teren podkrakowskich wsi. O ile dobrze pamiętam było w tym opracowaniu wymienione przynajmniej 5 gatunków ryb, które do wtedy tam żyły (lecz ogólnie widoczny był trend ich zanikania). Były strzeble, kiełbie i coś tam jeszcze, no i oczywiście pstrąg i kleń jako ryby dominujące. Zgadza się to też z opowieściami tubylców (szczególnie tych starszych), z którymi czasami zamieniam kilka słów gdy mnie zaczepią nad wodą. Nie raz usłyszałem od nich właśnie o niemałych kleniach. No i gdzie te ryby się podziały?zjedzone przez owych tubylców i "inteligenckich krakusów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aldebaran Opublikowano 8 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2017 Strzeble i kiełbie zjedzone? Myślę, że problem tej rzeki jest bardziej skomplikowany. Być może zresztą nie tylko tej - jak zauważył wcześniej pezet, coraz mniejsze populacje drobnych ryb to aktualnie problem wielu łowisk.I obawiam się, że swoje spore 5 groszy dorzuciło do takiego stanu rzeczy PZW gospodarkę rybacką koncentrując wyłącznie na rybach "gospodarczych" z zupełnym pominięciem niewędkarskiej drobnicy, będącej podstawowym elementem każdego łańcucha pokarmowego w ekosystemie wodnym... Mam wrażenie, że gospodarką w obecnej postaci prowadzimy zwyczajnie eksperyment na masową skalę, który niekoniecznie dobrze się skończy. Chyba każdy ma wrażenie, że z roku na rok jest coraz gorzej, pomimo że wody są coraz mniej zanieczyszczone, a często wręcz stosunkowo czyste. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MARCIN FILIPOWICZ Opublikowano 8 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2017 (edytowane) Strzeble i kiełbie zjedzone? Myślę, że problem tej rzeki jest bardziej skomplikowany. Być może zresztą nie tylko tej - jak zauważył wcześniej pezet, coraz mniejsze populacje drobnych ryb to aktualnie problem wielu łowisk.I obawiam się, że swoje spore 5 groszy dorzuciło do takiego stanu rzeczy PZW gospodarkę rybacką koncentrując wyłącznie na rybach "gospodarczych" z zupełnym pominięciem niewędkarskiej drobnicy, będącej podstawowym elementem każdego łańcucha pokarmowego w ekosystemie wodnym... Mam wrażenie, że gospodarką w obecnej postaci prowadzimy zwyczajnie eksperyment na masową skalę, który niekoniecznie dobrze się skończy. Chyba każdy ma wrażenie, że z roku na rok jest coraz gorzej, pomimo że wody są coraz mniej zanieczyszczone, a często wręcz stosunkowo czyste.żebyś się nie zdziwił ... a propos strzebli i kiełbi Edytowane 8 Stycznia 2017 przez fifek 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 8 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2017 (edytowane) Wilga dużo powyżej Krakowa, to też obraz nędzy i rozpaczy, oraz wizytówka mentalności ludności tambylczej. Bo kto, choćby najbardziej obojętny na estetykę, wpierdziela do rzeki płynącej pod samym domem kibel, opony, i gruz z remontu łazienki? Zresztą spotkania z miejscowymi potwierdzają obserwację co do zdziczenia. Rybostan Wilgi - tu chyba zaszkodził pewien ranking w necie, opisujący kabany łowione w Wildze. A zagadki zaniku drobnicy, szukałbym w statystykach zarybień. Ilość pstrąga wrzucanego obecnie do rzek vs. zarybienia sprzed 20 lat. Nie zawsze więcej znaczy lepiej. Chociaż z nizinej Rudawy też zniknęła populacja ogromnych kiełbi, jakie pamietam z lat 90'. I raczej ani pstrągi, ani wędkarze ich nie zjedli. Cały problem jest bardzo złożony i wymaga solidnych badań naukowych, a nie naszej mniemanologii. Edytowane 8 Stycznia 2017 przez etherni 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Iwan krk Opublikowano 8 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2017 Chyba każdy ma wrażenie, że z roku na rok jest coraz gorzej, pomimo że wody są coraz mniej zanieczyszczone, a często wręcz stosunkowo czyste.To tylko pozory. Stare zanieczyszczenia były trochę innego typu. O dziwo nawet sprzyjały rozwojowi różnego robactwa co przekładało się na bogactwo bazy pokarmowej wiec także kondycję i przyrosty pstrągów. Teraz do wody idzie mnóstwo chemii różnego rodzaju domestosów, wybielaczy, środków srakich i owakich, wszelkiego badziewia które jest powszechnie w każdym gospodarstwie stosowane. Do tego dokładają się tony nawozów spłukiwane z pól.Oczyszczalnie i pseudooczyszczalnie też swoje robią bo potrafią zrobić konkretne zrzuty jak jest taka potrzeba a taki nagły intensywny nadprogramowy zrzut osadów jest mega szkodliwy szczególnie dla małych 3-5 metrowej szerokości pstrągowych rzeczek. Możemy sobie tak klepać w klawiaturę bez końca ale niewiele to da. Tendencja jaka jest widać gołym okiem. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sandre Opublikowano 8 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2017 Szczególnie, że w tym wątku mamy klepać o Wiśle ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aldebaran Opublikowano 8 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2017 Szreniawa upodabnia się do Białuchy i Dłubni czyli sporo małego pstrąga. Za trzy, cztery lata będą miały taki sam rybostan. Myślę, że dużo szybciej, bo od tego roku na kawałku Szreniawy (od ujścia Ścieklca do jazu w Szreniawie) można legalnie łowić na... robala z korkiem Co ciekawe, od jazu do Stogniowic znowu nie można... Wygląda to trochę tak, jakby komuś "ważnemu" mieszkającemu przy tym odcinku było nie w smak, że nie może czesać rzeki robakiem, więc przeforsował taki przepis. Szczególnie, że w tym wątku mamy klepać o Wiśle ;) Wisła zamarzła, cóż więcej o niej można Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 8 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2017 Przepis nb. sprzeczny z Informatorem wód krainy pstrąga i lipienia, RAPR. Wybory idą, a w okręgu wrze. Ja na Szreniawie w 2016 miałem bardzo kiepskie wyniki. Nawet ilość maluchów była kiepska, dużo mniejsza niż na Dłubni. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 (edytowane) W Prądniku nigdy nie było dużych pstrągów i chyba taka jest specyfika tej rzeczki. Myślę że przyczyną jest zbyt uboga baza pokarmowa. Łowione przeze mnie nieliczne ryby między 30-37cm miały proporcje ryby 40+ z innych rzek. Większego pstrąga łatwiej było złowić w Rudawie i Szreniawie i potem przerzuciłem się na te rzeki bo łowienie pstrążków 20-25cm było irytujące na dłuższą metę.Tak naprawdę to później odkryłem klenie i im się poświęciłem. W przypadku tego gatunku złowienie kilku ryb 40-50cm w ciągu dnia nie było problemem. W takiej dolnej Rudawie jednego dnia miałem chyba 12 kleni, ale tam też rzadko widziałem innego wędkarza. Poza tym dolna Skawinka która była nieprzyzwoicie zakleniona. Jeden wobler w pudełku i można było złowić kilkanaście ryb. O Wiśle nawet nie piszę, wędkarze omijali ja szerokim łukiem przynajmniej powyżej Krakowa. Po prostu rzeka śmierdziała i nikt tam nie łowił. Za to ryb było dużo. Teraz wody czyste, wędkarzy dużo, dobry, tani sprzęt, internet i jest to co jest. Edytowane 9 Stycznia 2017 przez wujek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 Skawinka nadal ma sporą populację klenia. Kleń, niewatpliwie piękny i waleczny, jednakowoż dla mnie przy pstrągu jest tym, czym ruska kawaleria przy husarii Do rybiej arystokracji w kształcie ogólnym podobny, jednak sporo mu brakuje. Ot, ubrał fornal kontusz po szlachcicu, szablę na powrozie przypasał, i dziewki w czworakach bałamuci. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 Skawinka nadal ma sporą populację klenia.Kleń, niewatpliwie piękny i waleczny, jednakowoż dla mnie przy pstrągu jest tym, czym ruska kawaleria przy husarii Do rybiej arystokracji w kształcie ogólnym podobny, jednak sporo mu brakuje. Ot, ubrał fornal kontusz po szlachcicu, szablę na powrozie przypasał, i dziewki w czworakach bałamuci.Z tą arystokracją pstrąga to można dyskutować. Obecnie to taki skundlony arystokrata, większość przeszła przez ludzkie ręce, skarlałe hybrydy, często bez płetw, mało waleczne, które z prawdziwym pstrągiem nie mają za wiele wspólnego. Poza tym nie oszukujmy się, pstrąg jest dużo łatwiejszy do złowienia od klenia. Gdyby robal był wszędzie dopuszczony to by ich w ogóle nie było. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adrian Tałocha Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 Sprawny spiningista lub muszkarz jest w stanie złowic dużo więcej niż robaczkarz. I ryby właśnie przez wedkarzy są zjedzone nie kłusowników.Na tak małej rzece jeden regularnie łowiący spiningista czy muszkarz jest w stanie wyczyścić z miarek jej kilkukilometrowy odcinek w jeden sezon i to łowiąc zgodnie z regulaminem. Smutne, ale prawdziwe.Rzeka nie jest tak żyzna jak Pasłęka, czy Rega i ryby nie rosną tu tak szybko.Małe ryby ktore tak ciachacie to zarybieniówki ... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pezet Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 Przepis nb. sprzeczny z Informatorem wód krainy pstrąga i lipienia, RAPR. Nie wiem, czy "wadze lokalne" nie mają uprawnień do wprowadzania swoich przepisów.A kto konkretnie - z imienia i nazwiska - zdecydował i podpisał się pod dopuszczeniem glizdy na Szreniawie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MARCIN FILIPOWICZ Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 Nie wiem, czy "wadze lokalne" nie mają uprawnień do wprowadzania swoich przepisów.A kto konkretnie - z imienia i nazwiska - zdecydował i podpisał się pod dopuszczeniem glizdy na Szreniawie?zarząd pzw kraków Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgodnie z regulaminem? W okręgu krakowskim jest limit 30 szt drapieżników na rok, a pstrąg do tego 2 szt/dzień.Zakładając , że rzeczony wędkarz zabiera tylko pstrągi, i łowi tylko na jednej rzece, należy przyjąć że na odcinku kilku kilometrów jest 30szt miarowej ryby. Jeśli tak jest faktycznie, woda powinna być objęta zakazem zabierania ryb. Tylko że 30szt miarowego pstraga na kilka kilometrów, to jest nawet w nizinnych odcinkach rzek, typu Rudawa w centrum miasta. Czyli, twoim zdaniem, wiocha z robalem jest mniej szkodliwa niż wędkarze? Kłusole z Zielonek, z lipieniem 47cm na rosówke, mniej szkodzą niż wędkarze?Dla mnie, złodziej jest złodziejem, a prawo prawem. Ktoś zawierający ryby zgodnie z regulaminem i zezwoleniem nie łamie prawa, i nie kradnie. Czy nam się to podoba czy nie. Chcemy poszanowania prawa, to nie zrównujmy wędkarza z kłusolem w imię wyższych racji. To, że 80% ludzi z zezwoleniem, kłusuje i kradnie jest zupełnie inną kwestią. Samym tym faktem, przestają być wedkarzami. Stają się pospolitymi złodziejami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Flexx Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 Kleń, niewatpliwie piękny i waleczny, jednakowoż dla mnie przy pstrągu jest tym, czym ruska kawaleria przy husarii Super porównanie Obrazowe i świetnie oddające historyczną rzeczywistość Sorki za offtop. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aldebaran Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zakładając , że rzeczony wędkarz zabiera tylko pstrągi, i łowi tylko na jednej rzece, należy przyjąć że na odcinku kilku kilometrów jest 30szt miarowej ryby. Jeśli tak jest faktycznie, woda powinna być objęta zakazem zabierania ryb. Tylko że 30szt miarowego pstraga na kilka kilometrów, to jest nawet w nizinnych odcinkach rzek, typu Rudawa w centrum miasta. Szczerze mówiąc to myślę, że właśnie tak jest. Może 30szt na kilka km rzeki to przesada, ale pewien jestem, że w rzeczywistości nie jest to wiele więcej. I jak nie 1 wędkarz, to 2, a 3 to już na pewno byłoby w stanie legalnie (zabierając cały roczny limit) wyczyścić z miarowych ryb kilka km rzeki, czyli np. całą długość na użytku ekologicznym.A wiadomo, że wędkarzy jest ciut więcej niż 3...No i umówmy się, roczny limit limitem. Praktycznie nie ma narzędzia, które pozwalałoby egzekwować jego przestrzeganie. A znam takich bywalców Prądnika, którzy połowę rocznego limitu mają zrobioną w marcu. I naprawdę ktoś myśli, że potem odpuszczają, jak im się taki 30+ trafi? Bo ja szczerze wątpię, jeśli już, to jednostki.Choć oczywiście tak jak etherni pisze, to już nie wędkarze, a zwyczajni złodzieje. Obawiam się jednak, że przy takiej klasyfikacji prawdziwych wędkarzy zostałoby niewielu. Dlatego takie małe rzeczki powinny mieć permanentny no kill - nie byłoby żadnego kombinowania, tłumaczenia, kręcenia, "zapominalstwa" w rejestrach czy chowania ryb w kaloszach. Nie wolno i już, sprawa załatwiona. Po konsumpcyjnego pstrąga można sobie kilka razy do roku wpaść na bagry czy przylasek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 "Złamanie przepisów niniejszego regulaminu, w szczególności limitu i wymiaru ochronnego, skutkuje karą 10tys zł, i odebraniem prawa do połowu na okres 5 lat" . Taki zapis powinien być w zezwoleniu. Nawet jeden na dziesięciu, zlapany na łamaniu prawa, byłby przykładem. Do tego, każdemu takiemu, sąd powinien dołożyć 40 godzin prac społecznych przy sprzątaniu rzeki, na której zawinił. Może ja mam spaczony obraz, bo w początkach wędkowania, miałem nauczycieli zabierajacych ryby, ale dużo poniżej limitu, dużo powyzej wymiaru, i zawsze zgodnie z prawem. A były to czasy spławika,gruntu. Łowiąc leszcze na Rożnowie na spławik, braliśmy ryby powyżej 40cm (wymiar był 25) i po 3-4 szt na dobę (przy limicie 10szt). Uczono mnie że woda żyje i nie zabija się niczego dla zasady, bierzesz to co zjesz, może coś dla rodziny. A cały czas mowa o bialorybie, w okresie obfitości. Łowilismy po 20 szt, duzych leszczy, dziennie. 80% wracało do wody. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adrian Tałocha Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 Etherni moim zdaniem na no killu 35+ nie ma wiecej niż 30 sztuk. Zaskoczyłeś mnie tym lipieniem mialem tylko jednego na muche na innym odcinku 2 lata temu ale małego. Dla rybostanu jest obojetne czy ryba dostanie w łeb po zassaniu glizdy czy nimfy lub woblera. Chodzi nam obu chyba o to ze ryby musza miec czas urosnac wylawianie rocznikow nie pomaga w budowie poglowia wiekszych ryb. A prawda jest taka ze jakby nie tłuc ryb przez 2 lata z tych ledwo trzydziestakow ktorych 2 lata temy bylo zatrzesienie bylyby rybki 35+ a z 40+ trafiałyby się 50tki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 9 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2017 (edytowane) Ależ ja się zgadzam, kwestionuję wyłącznie zrównanie kłusola z wędkarzem - nawet jeśli dla rybostanu to obojętne,to kłusownik KRADNIE ryby, NASZE ryby. A wędkarz, zabierający zgodnie z prawem - nie. Możemy zmienić prawo, albo to postulowac, ale nie krytykować kogoś, kto łowi zgodnie z nim. Bo w ten sposob, kwestionując prawo, dajemy furtkę do dowolnego jego łamania. Co do lipieni - są w naszych rzekach, w miejscach często zaskakujących i wcale nie tak rzadkie jak się powszechnie uważa. A to tylko obserwacja spinningisty, bo na muchę zacząłem łowić dopiero dwa miesiące temu. Ale to już temat na PW jak chcesz. Ile i jakich ryb jest na nokillu na Prądniku, nawet nie będę zgadywać. Nie mam pojęcia. Sezon 2016 poświęciłem innym rzekom, na Prądniku byłem może 4 razy. O miarowego pstrąga łatwiej w nizinnych odcinkach rzek niż na Białusze. Edytowane 9 Stycznia 2017 przez etherni 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Grzesiek Opublikowano 11 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Stycznia 2017 Ja mam taką teorię dot. Prądnika (pewnie w stosunku do innych rzek pstrągowych też znalazłaby w jakimś zakresie zastosowanie). Jest to mała rzeka, a z racji bliskości miasta obłożona wysoką presją wędkarską. Myślę, że mogło to wyglądać tak, że nienaturalnie (z punktu widzenia przyrody) ukierunkowana presja wędkarska na ryby o wymiarze 30+ poważnie zakłóciła strukturę populacyjną ryb w tej rzece. W efekcie uzyskaliśmy populację ryb niewielkich, jednak zdolnych do rozrodu. Idąc dalej - zniknął naturalny wróg małej i średniej wielkości pstrąga w tej rzece (prócz nielicznych czapli i wydr). Nie ma bowiem ryb dużych, które limitowałyby liczbę mniejszych. Z tego powodu nienaturalnie rozrośnięta liczebnie populacja małych / średnich pstrągów nadmiernie konkuruje ze sobą (jak na możliwości tej rzeczki) o pokarm. To z kolei doprowadza do wspomnianych wcześniej kiepskich przyrostów, czyli jeszcze mniejszej ilości dużych ryb... i tak w kółko. Obawiam się, że to jest pętla, która nieustannie się zaciska i tak jak pisał Iwan krk - nie widać póki co z niej wyjścia. Ogólnie to myślę, że niewielkie rzeki pstrągowe (w stylu np. Prądnika) są ekosystemami zbyt wrażliwymi by dopuszczać na nich gospodarkę rybacką i co za tym idzie - na wszystkich powinien obowiązywać permanentny no kill, bez żadnych limitów czy wymiarów, bo te, jak pisałem wcześniej, mogą w znacznym stopniu przyczynić się do zaburzenia struktury populacyjnej tak niewielkich środowisk. Swoją drogą zawsze odnośnie Prądnika zastanawiał mnie praktycznie brak innych ryb niż pstrągi. Dlaczego w ogóle nie ma np. kleni (nie licząc nielicznych gości z wisły do jazu w parku)? Na podobnej wielkościowo Wildze, pomimo byczego jazu zaraz przy wiśle, kleni jest sporo na całej długości rzeki. Jest też dużo gatunków mniejszych rybek w postaci kiełbi itp. Co sprawia, że prądnik jest ich zupełnie pozbawiony? Presja pstrąga? Nawet na odcinku do jazu ilość kleni w sezonie jest śmieszna w porównaniu z taką np. Rudawą (z Wilgą też).Darku, wspomniałeś brak innych ryb niż pstrągi... I to właśnie ta "jednogatunkowość" wpływa wg mnie na wielkość ryb i ich niewielkie przyrosty w naszych krakowskich rzeczkach. Zauważ co dzieje się z wodami stojącymi, w których jedynymi rybami są karasie lub w których występuje nadmiar leszcza. Ryby te karłowacieją i tylko kilka % z nich ma więcej niż kilkanaście centymetrów długości. Natomiast tam, gdzie jest równowaga gatunkowa, karasie czy leszcze osiągają piękne rozmiary. Popatrz na taki Dunajec, San czy inne rzeki, w których pływają również inne gatunki ryb. Tam nie ma mowy o karłowatości pstrągów. Uważam, że w Prądniku czy w Dłubni pstrągi byłyby większe, gdyby było ich albo znacznie mniej (mniejsza konkurencja pokarmowa), albo gdyby pstrągi współżyły z innymi gatunkami (klenie, kiełbie, strzeble, ukleje). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adrian Tałocha Opublikowano 11 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Stycznia 2017 To nie jest karlowata populacja tylko normalna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 11 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Stycznia 2017 Pstrąg w zależności od warunków może być zdrowy i dorosły mając nawet 22cm. O ile Prądnik ma specyficzne warunki, i nigdy nie obfitował w duże ryby, to Dłubnia była jakimś ewenementem w drugą stronę. W latach 80' XX w , w rejonie Wysocice-Iwanowice, gdzie rzeka jest naprawdę śmiesznie mała, padały co chwilę kolejne rekordy, ryby po 60+. I nie podejrzewam żeby w tamtych czasach było tam dużo drobnicy, bo po prostu rzeka nie ma warunków dla tego. Raczej kwestia genetyczna. Przecież nawet samo pojęcie gatunku "pstrąg potokowy" jest niejasne i dyskusyjne caly czas. Ilość ras, podgatunków,form środowiskowych jest ogromna. Podobno feroxy, wpuszczane do górskich rzek, w następnym pokoleniu dają populację nie osiągającą nawet 30cm. W tych samych warunkach, gdzie "typowy" potok osiąga 50+.Z lipieniem podobna historia, chcieli kiedyś żeby nasze były większe, wprowadzili geny z Bajkału, bo tam dorasta do 60+. I co? Śladu nie ma po tamtych, a na pewno krzyżowały się skutecznie z naszymi. Ilustracja do tematu: Ryba złowiona na otwarciu sezonu 2016. Jedna z podkrakowskich rzek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aldebaran Opublikowano 13 Stycznia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2017 (edytowane) Widać teraz jak zmieniają się warunki na Prądniku wraz ze zbliżaniem się do wisły i co tam może do niego lecieć z różnych rur. Wybrałem się dzisiaj na spacer - mniej więcej do jazu w parku rzeka całkiem skuta grubym. ok. 10cm lodem. Miejscami popękał, ale ogólnie odsłoniętego nurtu nie ma. Kawałek poniżej jazu też. Od ujścia sudołu przy Opolskiej lodu jest trochę mniej, ale i tak nieźle. Co innego rzuca się w oczy - paskudny, brązowy osad na lodzie, jak ze ścieków komunalnych. Musi to lecieć z sudołu, bo powyżej nie ma. Im bardziej idziemy w dół, tym lodu jest coraz mniej, a mniej więcej na wysokości wiaduktu kolejowego na Opolskiej lód ze środka rzeki całkowicie znika i jego cienka warstwa (do ok. 1cm) utrzymuje się tylko przy brzegach. Woda zaczyna też wyraźnie podśmierdywać. Mniej więcej na tym fragmencie wpadają ścieki z placu imbramowskiego. Można więc mniej więcej wyobrazić sobie, gdzie jakiej jakości jest woda i jakie są warunki termiczne na rzece. Edytowane 13 Stycznia 2017 przez aldebaran Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.