Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

 

Aż żal,że pstrągi z dolnego odcinka niemogą tu dotrzeć, przez ten relikt jakim jest próg w parku białoprądnickim.

 

Najgorsze jest to, że ten relikt, pomimo że jest reliktem, miał przepławkę. Niestety lata braku zainteresowania sprawiły, że nie działa i nie wiem czy coś tam jest możliwe do odratowania w tej kwestii. A nawet gdyby było - prawnie nie ma szans z tego co wiem. To samo z wyburzeniem ewentualnym, które swoją drogą musiałoby się łączyć chyba z kompleksowym odmuleniem odcinka przed jazem w parku, żeby kilka metrów mułu nie załatwiło rzeki poniżej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ma ktoś może kontakt z profesorem Mikołajczykiem?

https://pl-pl.facebook.com/pebipl/

 

Udrażnia Wisłok

http://docplayer.pl/7503222-Prof-dr-hab-tomasz-mikolajczyk-zarybienia.html

to może - jako Krakus - udrożniłby Prądnik?

 

Problem tego nic-nieznaczącego progu powinien być błahy do rozwiązania, tylko że od betonu cementowego o wiele twardszy jest beton urzędniczy - i tu przydałby się jakiś autorytet do jego skruszenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic sensownego raczej. O jazie pisali w gazetach kiedyś - z tego co pamiętam działka na której stoi jest prywatna, ale niestety o niejasnym statusie. Ma kilku właścicieli, część z nich pewnie nawet nie wie, co na niej stoi (bo podostawali współwłasności przy okazji spraw spadkowych itp.). W tym cały problem, jaz jest bardzo stary (pierwszy jaz w tym miejscu powstał prawdopodobnie jakieś 300 lat temu, na długo zanim w tej rzece pojawił się pierwszy pstrąg) i rzgw nie trzyma go w rękach..

 

O znalazłem, do przeczytania:

http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,19104872,coroczny-dramat-pstragow-w-krakowie-nie-moga-pokonac-jazu.html

Edytowane przez aldebaran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prof. Mikołajczyka znam osobiście, byłem jego studentem gdy pracował jeszcze na UR, a i później nasze drogi pare razy się schodziły.

Jedyne wyjście to to, które podał Pepe. Pisma, pisma, pisma plus nagłaśnianie w mediach. Tego typu "kwiatki" można mnożyć. Nikt z tym nic nie robi, gdyż często, sprawy własności są skomplikowane. Urzędy umywają ręce bo to trudne i czasochłonne procedury. Tak czy siak prądnik to fantastyczna rzeczka, w której potokowce znalazły idealne warunki do bytowania. Co roku w kwietniu- maju obserwuję ogromne ilości narybku. Są to napewno rybki z naturalnego tarła, gdyż materiał zarybieniowy trafiający do naszych rzeczek w danym niesiącu jest większy.

W sumie udrożnienie tego progu nie jest rzeczą skomplikowaną. Utworzenie bystrotoku załatwiłoby sprawę bez większej ingerencji w busowlę.

Edytowane przez Robbert89
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prądnik ma wielki potencjał też przez obręb ochronny w Ojcowskim PN.

A propos drobnicy: kilka lat temu zszedłem pod mostek na Wyki, gdzie płynie ściek - wspomniany Sudoł.

Był już zmrok i nie miałem polaroidów, ale wyraźnie widziałem dziesiątki jak nie setki przemykających kilkucentymetrowych rybek.

Nie byłem w stanie rozpoznać gatunku, ale do dziś nie wiem, co to było.

Wiele razy później tam zaglądałem, ale niczego poza gnojem nie widziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapewne były to małe pstrążki, choć istotną kwestią w zidentyfikowaniu gatunku byłby miesiąc w którym dokonano obserwacji.

 

Zbiornik o który pytasz to w zasadzie sztuczny polder zalewowy, lub jak kto woli suchy zbiornik. Rezerwuar który ma przejąć fale wezbraniową z serafy lub drwinki- której, dokładnie nie pamiętam.

Należy jednak nadmienić, że z puktu widzenia morfologii rzeki, suchy zbiornik to najlepsza metoda przeciwpowodziowa, a odpowiednie jego zaprojektowanie, potrafi uchronić tereny zamieszkane, i samą rzekę przed zniszczeniem(regulacjami). W tym przypadku to akurat żadne pocieszenie bo obie wymienione rzeki to ścieki bez życia. Uchować sie mogły jedynie jakieś ślizy.

Edytowane przez Robbert89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z innej beczki: gdzie znajduje się ten zbiornik?

http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,44425,19046137.html?i=13

 

(Nie, nie myślę o celach wędkarskich :) )

Zbiornik retencyjny jest zlokalizowany pomiędzy ulicami Drożdżową, Bogucicką, Ślósarczyka oraz linią kolejową Kraków – Wieliczka.

 

Czytaj więcej: http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/9008934,krakow-powodz-juz-niegrozna-dla-biezanowa,id,t.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie byłem w stanie rozpoznać gatunku, ale do dziś nie wiem, co to było.

 

Raczej tylko 2 opcje są: pstrągi albo klenie. Klenie co roku widuję na prądniku aż do jazu w parku, którego nie mogą pokonać. Okazyjnie wpływają też w sam Sudół, ale tylko na odległość tych małych piętrzeń, dalej nie dają rady. Pewnie się trą, jak już wpływają - do Rakowickiej widywałem sztuki po 40-50cm, w okolicach sudołu już raczej max ok. 30, co już jest odpowiednim rozmiarem.

A drobnicy na calym Prądniku widuję naprawdę sporo co roku. Zresztą, ryb w tej rzece jest za dużo jak na te symboliczne w porównaniu do innych wód ilości z zarybień. Tylko też nie wiem, czy to 100% pstrąg, czy coś innego jeszcze się wyciera, choć tak jak mówiłem, poniżej parku obstawiam też klenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu uczestniczyłem w odłowach kontrolnych na Pradniku. Powyżej progu 95% ryb to pstragi, oprocz tego trafiały się lipienie, okonie, ślizy i kiełbie, głowacze. Poniżej progu doszły klenie,jazie i inne drobne karpiowate. Generalnie największym darem Prądnika jest temperatura wody. Pamiętam, że kiedyś w sierpniu- w czasie sporych upałów- mierzyłem ją w okolicy pradnika korzkiewskiego. Pomiar wskazywał max 16*C, a w korzkiewce nawet poniżej 15*. Stwarza to idealne warunki dla bytowania kropków,lipieni i głowaczy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo dobrze się chowają. Trzeba też rozróżnić dwa gatunki które zajmują różne siedliska. Białopłetwe i pręgopłetwe. Te pierwsze spotykałem na dłubni, prądniku czy nawet w dorzeczu nidy- jest ich tam dość sporo. Pręgopłetwe to gatunki występujące w zimnych górskich potokach np. w dorzeczu dunajca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O białopłetwych na Prądniku to słyszałem jakiś czas temu, choć nigdy nie widziałem. Podobnie zresztą jak innych wymienionych gatunków. Uczestniczyłeś w odłowach kontrolnych to może wiesz - jakie to są ilości tych drobnych ryb? W sensie głowaczy, ślizów i kiełbi. Można mówić o jakieś populacji, czy to raczej pojedyncze sztuki, które w bliżej nieokreślony sposób dostają się do rzeki? Pewnie właśnie tak jest z okoniami na górnym odcinku, myślę że to po prostu sporadyczni uciekinierzy ze stawów, tak jak i tęczaki.

 

No a dolny odcinek to wiadomo, może trafić się praktycznie wszystko co wpłynie z wisły i pokona próg na dąbiu. Klenie to norma, a słyszałem o karasiach, okoniach, jaziach czy nawet sporadycznych szczupakach i sandaczach. Jak byłem mały to łowiłem na Prądniku w mieście cierniki, pełno ich było, ale żadnego od lat nie widziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciernikami pamietam czasy jak Sudoł był nieuregulowany to były ich tam tysiące. Były niezla atrakcja dla dzieciaków z okolicznych osiedli, dla mnie też. Do tego mnóstwo innych stworzeń. Nawet klenie się trafiały a w jednym rozlewisku to wiosna nawet konkretne sztuki się wygrzewały w słońcu.Teraz to betonowy kanał pewnie bez życia.

Edytowane przez wujek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciernikami pamietam czasy jak Sudoł był nieuregulowany to były ich tam tysiące. Były niezla atrakcja dla dzieciaków z okolicznych osiedli, dla mnie też. Do tego mnóstwo innych stworzeń. Nawet klenie się trafiały a w jednym rozlewisku to wiosna nawet konkretne sztuki się wygrzewały w słońcu.Teraz to betonowy kanał pewnie bez życia.

Mój serdeczny kolega pamięta czasy jak w Sudole pływały kropasy po 50cm. Ale wtedy nie było betonowego dna i była odpowiednia baza pokarmowa o której wspomniał Wujek.

To se newrati.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu uczestniczyłem w odłowach kontrolnych na Pradniku. Powyżej progu 95% ryb to pstragi, oprocz tego trafiały się lipienie, okonie, ślizy i kiełbie, głowacze. Poniżej progu doszły klenie,jazie i inne drobne karpiowate. Generalnie największym darem Prądnika jest temperatura wody. Pamiętam, że kiedyś w sierpniu- w czasie sporych upałów- mierzyłem ją w okolicy pradnika korzkiewskiego. Pomiar wskazywał max 16*C, a w korzkiewce nawet poniżej 15*. Stwarza to idealne warunki dla bytowania kropków,lipieni i głowaczy.

Co do odłowów kontrolnych, to czy są one prowadzone każdego roku na każdej rzece należącej do PZW ? Czy można w nich uczestniczyć, a jeśli tak, to czy i gdzie trzeba się zapisać ?  Bardzo bym chciał zobaczyć co w moich rzeczkach żyje....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odłowy kontrolne wymusza operat rybacki i odbywają się co 5 lat. Jeśli chodzi Ci o wody PZW Kraków to powiedz o które rzeczki chodzi to powiem Ci mniej więcej co tam występuje. A co do uczestnictwa, to ja jako student Rybactwa UR w Krakowie miałem taką możliwość. Trzeba podejść do ichtiologa i zaoferować pomoc.

Odłowy to nie tylko przyjemność z oglądania rybek, ale też fizyczna praca. Odłowione ryby w 10l wiadrach trzeba przenosić z miejsca połowu do stanowiska pomiarowego. Czasem zdarza się, że pomimo pory roku (odłowy robi się głównie wiosna i jesień) jest gorąco i tylko od naszej sprawności i szybkości zależy ilość rybek które całe i zdrowe wrócą do wody.

 

Dokładnie nie pamiętam, ale to ilości raczej nie wielkie, choć coś tam było w przeciwieństwie do do Szreniawy, gdzie 100% odłowionych ryb to pstrągi. Inne ryby pojawiały się dopiero poniżej ostatniego progu i w dopływach w których nie było pstrągów.

 

Jestem zdania, że dobrym pomysłem byłby eksperyment w postaci dokonania translokacji np. strzebli lub ślizów ze Skawinki, do Prądnika, oraz dopływów Dłubni (w samej

dłubni szybko zostałyby wyjedzone).

Translokacja to przeniesienie osobników w obrębie jednego regionu-dorzecza. Co to daje? A no pokonuje się w ten sposób problem ograniczeń migracji przez przegrody. Wzbogaca się materiał genetyczny populacji o nowe osobniki, co wzmacnia populację -ogranicza się zjawisko chowu wsobnego. Wzbogaca się populację o nowe gatunki które mogłyby tam przywędrować, gdyby nie tragiczne warunki w rzece głównej oraz masa przegród po drodze.

 

W dorzeczu skawinki jest mrowie strzebli która znalazła by w np. Prądniku idealne warunki bytowe, baza pokarmowa plus tarliska- strzebla to gatunek litofilny, podobnie w dopływach dłubni. Jedynymi konsekwencjami nieudanego eksperymentu byłyby najedzone pstrągi. :)

 

Prawda jest taka, że doszliśmy do momentu, gdzie rzeki są tak mocno zmienione przez ludzi, że bez ich interwencji w skład gatunkowy same sobie nie poradzą...

Edytowane przez Robbert89
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W dorzeczu skawinki jest mrowie strzebli

 

Nopopacz... Znowu mnie zaskoczyłeś :)

Ja w górskich rzekach obserwuję, że populacja strzebli drastycznie spadła - w niektórych do zera.

A w Skawicne w ogóle bym się ich nie spodziewał.

 

Strzebla w pstrągowej rzece to podstawa (bazy pokarmowej) - tak jak ukleja w rzece nizinnej czy jeziorze.

Prawdopodobnie nikt strzebli nie rozmnaża w celach zarybieniowych - a szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...