Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

Ty tak serio ? myślałeś że ja na poważnie ?  :D

wiesz, jest na forum kilka osób, które nigdy suma nie holowały:) warto wiedzieć czemu ma byc mocna linka:)

więc tak... ja, specjalnie dla nich, na powaznie:)

i wiem, że ty nie:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem że offtop ale dla bardziej sfrustrowanych (np. takich jak ja) proponuję Bagry. Okonie ładnie gryzą. Złowiłem dzisiaj 4 po 25+, z 5 mi spadło, w tym jeden trzydziestak został w zielsku. A już nie wspomnę o spudłowanych braniach.

 

Wysłane z mojego Redmi 4 przy użyciu Tapatalka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dałem czadu tymi słowami.. ;)

 Tak to napisałem,co najmniej jakby stadko rekinów dopłynęło Wisłą do mojej miejscówki i siadały mi na kiju ;)

A to tylko kilka sandaczy podczas ulewy w 40 minut, 1 ładny i dość emocjonujący i nietypowy hol.

Ale dały mi wielką radość.

Rzeczywiście mam nadciśnienie i o zawał było blisko ;)

Dzisiaj tylko 1 kopnięcie nie zacięte i tak bywa...

Edytowane przez jerzy6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZJADŁEM SANDACZA

 

W tamtym sezonie złowiłem w rzece łącznie kilkadziesiąt sandaczy (licząc również osobniki niewymiarowe). Nie zabrałem żadnej ryby. Wszystkie wypuściłem. W tym roku postanowiłem sprawdzić, czy zwierzę z Wisły nadaje się do jedzenia. Obiecałem sobie, że wezmę 1 (jedną) rybę. Generalnie ryby lubię, ale jeśli je jadam to zwykle hodowlane. Dzikiego sandacza jadłem 2 razy w życiu (ze świętokrzyskich zaporówek). Ten miał być czwarty. 

Dziś podjechałem nad Wisłę na półtorej godziny z zamiarem sprawdzenia ubiegłorocznej miejscówki. Woda sporo wyższa niż ostatnio. Wreszcie normalna, lekko "trącona", ale nie powodziowa. Miałem jedno puknięcie, skutecznie zacięte i wyholowane. Nie był duży. Ot tylko tyle, żeby spełnić wymogi przepisów...

Chwila wahania, ale postanowienie to postanowienie. Poza tym Żona tyle prosiła...

"Załatwiłem" sprawę szybko, żeby się nie męczył. Dłużej nie wędkowałem. W domu cytryna, pieprz, sól, mąka olej. Klasyka. Bagietka i białe wino już czekały.

I tu zaczyna się dramat.

Dzwonka wrzucone na tłuszcz zapachniały jakoś dziwnie. No ale ok, pomyślałem, może to patelnia była po czymś... Choć nie. Czysta. Smażenie na złoto i tu coś dziwnego. Dym ze smażenia gryzie w oczy? No może i gryzie... W końcu kroiłem cebulkę do posypania pomidora. Wreszcie talerz. Hmmmm... coś mi nie gra. Moja ulubiona skóra - niejadalna. Rarytas chrupiących płetw - obrzydliwy. W miarę do przyjęcia samo mięso, aczkolwiek też zostawia dziwny posmak. 

I wtedy przypomniałem sobie, że kilkanaście lat temu wziąłem z Wisły klenia. Pamiętając klenie z Bugu wydawało mi się, że powinien być ok. Był OBRZYDLIWY. Dokładnie ten sam smrodek co u dzisiejszego sandacza.

 

Dramat. Ryby z Wisły nadają się wyłącznie do sportowego złów i wypuść. Jeśli ktoś jeszcze się czasem zastanawia, czy zabrać tym razem swoją zdobycz to proszę Was, WYPUSZCZAJCIE. Niech ryby cieszą nas na wędkach. Szkoda nawet tej jednej eksperymentalnej sztuki. 

Edytowane przez J-O-K-E-R
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę w okolicach Szczurowej były zawody spinningowe Koła Azoty Tarnów. Wyniki możecie zobaczyć w linku do FB. Pogoda byla podła, ja nic punktowanego nie miałem (złowiłem dwa sandacze - 20 cm i 45 cm). Zawody wygrał kolega, który zgłosił sandacza 77 cm.

https://www.facebook.com/211537682277159/posts/1798684896895755/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz Joker, Ty zjadłeś sandacza, czyli rybę smaczną i powszechnie cenioną za swoje walory smakowe. A co powiesz o "wędkarzach" jedzących z Wisły leszcze, karpie, karasie czy wielkie sumy ? Przejedź się w jakiś weekend sezonu letniego na ujście Skawinki czy też pod klasztor w Tyńcu, to zobaczysz co ludzie jedzą. Oni udowadniają, że jednak niestety można....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz Joker, Ty zjadłeś sandacza, czyli rybę smaczną i powszechnie cenioną za swoje walory smakowe. A co powiesz o "wędkarzach" jedzących z Wisły leszcze, karpie, karasie czy wielkie sumy ? Przejedź się w jakiś weekend sezonu letniego na ujście Skawinki czy też pod klasztor w Tyńcu, to zobaczysz co ludzie jedzą. Oni udowadniają, że jednak niestety można....

a "szmaszne" jelce mniam mniam, najlepiej takie co koło kanałku zrzutowego siedzą? :)

 

"łe, panie, w mliku poleży i przejdzie"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydawałoby się, że sandacz ma tak wyborne mięso, że trudno go czymś zepsuć.

 

Ja nigdy nie jadłem ryby z Wisły, ale wiele razy jadłem hodowlane pstrągi i łososie - i w restauracjach i w domu. Te hodowlane ryby tak śmierdzą

, że trudno wyobrazić sobie większe paskudztwo - nawet z Wisły :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pezet masz rację trudno to sobie wyobrazić ale taki jest fakt. Kilka lat temu zostałem poczęstowany kawałkiem sandacza z wisły, chyba z przekory by udowodnić mi że jest jadalny. Odwdzięczyłem się sandaczem z Hańczy, znajomy przestał zabierać ryby z Wisły. 

To cudowna rzeka, gwarantująca niesamowite przygody wytrwałym.. i tak powinno pozostać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...