Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem czy mozna ich traktowac jako autorytet w tym zakresie, ale prezentują konkretny punkt widzenia na taczaka w naszych wodach: https://m.youtube.com/watch?v=11fUw8LAY4E

 

To troche jakby wpuscic do domu wiekszego silniejszego zarlocznego eunucha pilnujacego lodówki...

Owszem mozesz sie wtedy najeść, ale jak juz on bedzie syty. Tylko co jesli lodowka nie jest wystarczajaco zasobna.

Glos w dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj otworzyłem sezon w ogóle. Byłem na W2 na Zabłociu. Niestety na zero. Nastawiłem się na UL z przynętami imitującymi drobne bezkręgowce. Wydaje mi się że woda jeszcze jest ciut za zimna. Trzeba poczekać na kilka cieplejszych dni.

 

Wysłane z mojego Redmi 4 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei odwiedziłem dolny odcinek Rudawy, (okolice błoń, bardziej rekonesans i spacer z wędką niż wędkowanie) jednak przez ponad godzinę bez kontaktu więc pojechałem na Dąbie. Również kombinowałem z UL podobnie jak kolega wyżej, chcąc przechytrzyć jakiegoś dorodnego Jasia, jednak skończyłem na zero. Ciężko mi się łowi taką porą klenie i jazie, mimo że trochę osób mówi że już coś gryzą. Tym bardziej podziw dla chłopaków co fajne kluchy teraz wyciągają. Mam nadzieję, że jeszcze ze dwa tygodnie i woda ożywi się też dla mnie. [emoji226]

 

Wysłane z mojego SM-A600FN przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZDECYDOWANIE NIE!!!

 

Tęczak zajmie stanowiska, wyżre pokarm, a później wyżre małe pstrągi.

Nie ma wątpliwości, że KAŻDA ingerencja w dany ekosystem może przynieść jedynie straty.

 

Najlepszym sposobem - ale w naszych warunkach niewykonalnym - byłoby pozostawienie rzeki samej sobie na kilka lat, bez ŻADNEJ ingerencji. Zero zarybień, zakaz łowienia i zakaz kłusowania (ha ha!)

Znakomity przykład - Czarnobyl: brak jakiejkolwiek ingerencji człowieka w środowisko spowodował eksplozję wszystkich gatunków wodnych i lądowych.

 

W naszych warunkach podstawowym problemem jest BRAK BAZY pokarmowej. W naszych pstrągowych rzekach nie ma w ogóle drobnicy, a nawet poznikały kiełże, chruściki i jętki. DLACZEGO? Nie wiem, ale to pewnie kwestia chemicznego skażenia wody, bo nie sądzę, żeby kiełże wyłapali kłusownicy.

 

Jeżeli w ogóle zarybiać, to najpierw przez kilka lat trzeba by odbudować bazę pokarmową - kiełbia i strzebli (o ile w ogóle da się je hodować), a dopiero później ewentualnie myśleć o zarybieniu potokowcem.

 

No i takie elementarne rzeczy jak:

- no-kill na całej długości tych rzeczek

- kontrole przed kłusownikami (mrzonka)

- egzekwowanie SUROWYCH kar za zatrucia wody (to już w ogóle fikcja)

 

Tęczaki można wpuszczać do zamkniętych zbiorników "put & take", ale nie do wód płynących.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"W naszych warunkach podstawowym problemem jest BRAK BAZY pokarmowej. W naszych pstrągowych rzekach nie ma w ogóle drobnicy, a nawet poznikały kiełże, chruściki i jętki. DLACZEGO? Nie wiem, ale to pewnie kwestia chemicznego skażenia wody, bo nie sądzę, żeby kiełże wyłapali kłusownicy.

 

Jeżeli w ogóle zarybiać, to najpierw przez kilka lat trzeba by odbudować bazę pokarmową - kiełbia i strzebli (o ile w ogóle da się je hodować), a dopiero później ewentualnie myśleć o zarybieniu potokowcem".

Pezet - 100 % racji. Na przykładzie "moich" 2 rzeczek mogę powiedzieć, że 20 lat temu były one dosłownie wybrukowane kiełbiami, piskorzami, ciernikami, strzeblami, a teraz nie ma nic. I również nie wiem dlaczego. Woda optycznie jest czystsza, regulacji żadnych nie było, a ryb z roku na rok coraz mniej. I dotyczy to również pstrągów, choć nie sądzę, by te umierały z głodu. Zarybienia są niby co roku, kłusowników nie ma,a ryb w kropki brak. Być może z deszczem coś spływa do wody, być może z gleby (pola uprawne) jakieś świństwa dostają się do rzek. A być może to wszechobecne detergenty (typu Cif, Domestos) dostają się z szamb,kanalizacji do wód. Istnieje również opcja zbyt wysokiej termiki wody, która w okresie letnim jest niczym zupa. Zimy są coraz łagodniejsze, śniegu coraz mniej, a wiosny i lata coraz cieplejsze.Tak czy siak, od kilku lat dzieje się coś bardzo, bardzo złego nad małymi rzeczkami.... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem znawcą ale obstawiam, że jedną z głównych przyczyn są wspomniane cify, domestosy i nawozy. Jak Wisła jest jeszcze w stanie to wszystko "przemielić" tak siurek typu Dłubnia itp. już nie. Dawniej sypało się o wiele więcej tego "gó#na" jednak to wszystko było o wiele mniej chemiczne niż obecnie. Jest całkiem sporo pięknych rzeczek, nie uregulowanych, wizualnie czystych a woda martwa. Gdzieś musi być przyczyna, ja stawiam na wszechobecną chemię przyczyniającą się do zabijania drobnej bazy pokarmowej, potem to już reakcja łańcuchowa.

 

Wysłane z mojego SM-A600FN przy użyciu Tapatalka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam dobrze Łososinę koło Limanowej.

Nie ma tam żadnych ryb, a jak ostatnio sprawdzałem, zniknęły nawet larwy jętek.

To musi być jakies chemiczne skażenie, tylko jak je stwierdzić?

Tymbark ma oczyszczalnię, pól uprawnych w górach nie ma tak wiele, a całe życie biologiczne zniknęło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem na jakimś forum o powiecie limanowskim, że 80% w gminie Tymbark dalej nie ma kanalizacji tylko szamba i mieszkancy narzekają na smród  ,takze Łososiny... :angry:

czyli tak jak większość wiosek w Małopolsce, ..   to i jak będą ryby!

dawniej lubiłem kilometrami wędrować Uszwicą, Leksandrówką , Stradomką, Łososinką -czasami , teraz kompletnie mi się nie chce, gdyż wiem, ze nic ciekawego nie zobaczę poza krajobrazami...

We wspomnieniach zostają mi tylko te rybki małe i większe, które w duzych nieraz ilościach dosłownie uciekały spod butów,  nie było wtedy oczyszczalni, ale nie było też szamb. Woda była w górach czyściutka jak łza, a w  strumieniach po kostki też była idealnie czysta i nawet w nich były pstrągi.  Teraz jak jadę np. do Gosprzydowej to wiem , że strumienie tam płynące wysłane są brudnymi odpadami , a jak będę miał pecha to zobaczę płynące szambo.

Niestety w takiej sytuacji zwł przy braku kompletnie zadnej reakcji ze strony PZW i innych organów panstwowych cisną mi się na usta niecenzuralne określenia i bierze mnie zupełna bezsilność i załamanie.

Z oczyszczalni ścieków też niezłe dziadostwo nieraz idzie, oto przykład już nieświerzy,  ale takie przypadki pewnie nagminne...

Edytowane przez jerzy6
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robactwo dalej jest, drobnicy kilka lat temu też nie było widać, co do opinii o Bialusze przychylam się do kormoranów.

Ryby jest dużo czasem nawet bardzo dużo ale drobnej, trochę miarek i bardzo mało sensownych ryb... takie realia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co by nie powiedzieć, małe rzeki umierają, a PZW o nie w ogóle nie dba. Wrzuci raz do roku pewną ilość ryb, by wypełnić operat i całą resztę ma w d**ie. To, czy te wpuszczone ryby mają szanse dorosnąć, wytrzeć się, czy woda, do której te rybki wpuścili, będzie nadawała się do egzystencji tych rybek tamże, już nikogo nie obchodzi. O śmieciach czy ogrodzeniach do samych rzek już nie mówię. I byle do następnej wiosny, i następnego "wypełnienia" operatu.... I co to za gospodarz ? PZW powinien być złożony z grupy zapaleńców, którym coś się chce robić, a nie z ludzi patrzących tylko własnego nosa i pilnujących, by co miesiąc przyszedł przelew na ich konto....

Edytowane przez Grzesiek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlacze się do dyskusji bo też bywam nad Uszwica, to daleko od Krk ale wciąż te okolice. Powiem tyle. Nie ma żadnych klusownikow, nikt nie ciągnie masowo kleni czy pstragow i nie wali w łeb. Ryb nie ma bo zabita jest biologia rzeki tak jak koledzy wyżej piszą. Nie ma robactwa, drobnicy a co za tym idzie żadnych ciekawych ryb.

Można łatwo powiedzieć, że należałoby sabotowac wszelkie szkodliwe działania społeczności jak wylewanie ścieków, wyrzucanie śmieci itp. Ale każdy z nas gdzieś żyje, ma dom i raczej mało kto ma zamiar wojowac z sąsiadami czy znajomymi.

A podpięcie do kanalizacji czy budowa oczyszczalni to niemała inwestycja.

Poza tym myślę że ludzie od dawna wylewali ścieki do rzek, tylko nie były one tak chemiczne jak teraz i było ich mniej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z grupy zapaleńców którzy cale swoje życie poświęcą tyraniu o dobro ponad miliona ludzi(z których większość na to gdzieś i dalej będzie malkontencić) robiąc to za damski ch_j ? Niewielu jest chętnych do takiej orki, nawet za grosze które zaoferowałoby im PZW. Niestety, jesteśmy krajem w którym przemiany dopiero zachodzą, zanim dbanie o środowisko samych ludzi zostanie im wpojone miną dziesiątki lat, chyba że wcześniej coś je_nie, to może ktoś się obudzi, ale to i tak pewnie na chwilę. dopóki ludziom nie brakuje jedzenia, wody o tyle o ile zdatnej do picia, dopóki można kupić głosy wyborców dając 13-tkę tydzień przed wyborami, po co tyrać o jakieś wyniosłe cele skoro można to załatwić jednym dekretem ? Zapaleńcy nie zmienią podejścia milionów, ale dają dobry przykład, ukłony dla takich ludzi, bo oni poświęcają siebie, swoją potencjalną karierę, swoje rodziny, żeby ktoś czasem powiedział, ze oni to dobrze robią. Niestety aby zadbać o wody potrzebne jest spojrzenie systemowe, odświeżenie rozporządzeń, ograniczenie kormoranów i bobrów, ograniczenie chemii w gospodarstwach domowych i rolnych, realne i logiczne zarybienia, bądź też nawet wylkuczenie rzeczek z użytkowania celem obserwacji renaturyzacji procesów w takich miejscach.

W tej chwili wszyscy mają to gdzieś, karp nasypany, przy płaceniu karty nikt zbytnio awantur nie robi, czyli chyba jest dobrze, co nie ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotr, nie chodzi mi o to, że ktoś ma robić za "damski ch*j". Z tego co wiem, władze PZW w Krakowie zarabiają całkiem przyzwoite pieniądze, a zapytaj ich czy kiedykolwiek byli np. w sierpniu nad takim Cedronem, Brodłem czy Stradomką, by sprawdzić czy nie ma letniej przyduchy albo w październiku/listopadzie, by doglądnąć tarła pstrągów ? W moim przekonaniu takie działania są ważniejsze, aniżeli "szkolenie młodzieży" czy też udział w kolejnych, towarzyskich zawodach nad jakimś bajorem, gdzie tydzień wcześniej wpuszczoną kilka ton karpi. Po prostu PZW jest bardzo, bardzo słabe i bardzo, bardzo słabo dba o swoje wody płynące. 

Edytowane przez Grzesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jeden wątek w dyskusji...Dawno, dawno temu, jeszcze przed II wojną, budowano wały nad Skawinką oraz Wisłą. I istniało wówczas takie stanowisko pracy jak "wałowy". Gość chodził kilka razy dziennie po wałach i dbał, by ludzie nic na nich nie sadzili, by ich nie niszczono, by nie wypasano bydła, itp. Znam to z opowieści osób starszych, pamiętających tamte czasy. I czy tak trudno byłoby stworzyć komórkę w PZW, która by się tak rzekami zajmowała ? Ludzi, którzy codziennie byliby nad wodami i o nie rzetelnie dbali ? W terenie, a nie zza biurek jak to ma miejsce w chwili obecnej... I ideałem byłoby przypisanie jednej osoby do jednej rzeki (rzeki małe), albo podział rzeki pośród kilku osób na odcinki (rzeki większe i duże). Wówczas takie sytuacje jak ta z Zawoi były ścigane od razu, bo byłyby wyłapywane na bieżąco, a nie dopiero po masowym śnięciu kilku ton ryb, jak to jest teraz....

Zdaję sobie jednak sprawę, że taki pomysł to jedynie mrzonka, która niestety nigdy się nie spełni....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łososinę i Rudawę znam od ponad 30 lat.

Kiedyś Tymbark (miasto i zakład) nie miały oczyszczalni, a do rzeki płynął "czysty" gnój, ale po ok. 1 km rzeka się oczyszczała, a ryb wszelkiego górskiego rodzaju było mnóstwo.

Przed Limanową mleczarnia spuszczała "żywą" serwatkę do rzeki - rzeka była cała biała, ale znowu kilometr dalej wyglądała normalnie.

 

Rudawa w czasach mojego dzieciństwa była zawsze mętna i nieprzejrzysta. Nie myślałem dlaczego, bo po prostu taka była. Pstrągi i klenie zawsze były. Mniej czy więcej, ale w przyzwoitych ilościach.

 

Mógłbym jeszcze wymienić Stradomkę i Rabę, w których łowiłem i nawet jak mi nie szło, to ryby w wodzie po prostu było widać.

 

Dzisiaj niby są oczyszczalnie, woda optycznie czystsza, ale ryb nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt , ale czy u nas bardziej działają na ryby a na zachodzie nie  ? :)

Słowacy  lub Czesi  nie szukają dziur na księżycu  ....a ryby mają.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...