Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

Mi wczoraj w samo południe udało się trafić 5 niedużych boleni od 50 do 60 cm z lekkim plusem. Brały jak złe, nie było nietrafionych ataków czy spadów. Wszystko na woblera szybko prowadzonego z prądem wzdłuż opaskowych traw. Trochę wiało od boku i połowa rzutów była za daleko czyli 1-2m od opaski, żaden z nich nie dał ryby. Bolki atakowały tylko i wyłącznie woblera, który szedł przy samych trawach, a wręcz je muskał. Jak przynęta była prowadzona metr od trawy to dla nich nie istniała, ciekawe :D

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno wróciłem z trzeciego wypadu nad Wisłę za boleniem w tym sezonie, wyniki znowu przyzwoite. Mam zimne piwko i chwilowy przypływ weny, więc skrobnę kilka słów więcej. Zastanawiałem się, czy pisać tu, czy w wątku o boleniach, ale ostatecznie ten temat wydaje mi się bliższy :)

 

Jakoś tak wyszło, że w maju albo woda, albo pogoda mi nie odpowiadała, a te kilka dni które były ok musiałem spędzić w pracy. Ostatecznie sezon boleniowy otworzyłem tak naprawdę w czerwcu. Generalnie sprawdzałem dobrze mi znane miejsca o bardzo odmiennym charakterze. Pierwszego czerwca wybrałem się popołudniową porą, zaliczyłem dwie miejscówki bez kontaktu z rybami. Potem poniżej ujścia rzeczki, która niosła w porównaniu z Wisłą czystą wodę szybko łowię w kilku rzutach trzy sportowe bolki. Całkiem dobry początek. 6 czerwca opisany kilka postów wyżej, znana mi z jesieni opaska i 5 ryb. Woda jest jeszcze jak dla mnie dosyć wysoka, w tamtym roku najlepiej mi szło gdy było 50-100 centymetrów mniej. Jakoś do tej pory nie przykładałem się do łowienia boleni przy średnim stanie, zwykle szybko odpuszczałem. Ostatecznie dziś przekonałem się do łowienia w takich warunkach. Jest to mój drugi sezon, od kiedy boleni nie traktuję jako kleniowy przyłów. W tamtym roku częściej prowadziłem przynętę pod prąd, lub w poprzek nurtu. Ostatnie wypady pozwoliły mi się przekonać do prowadzenia przynęty z prądem. Oczywiście wiele zależy od konkretnej miejscówki, ale na opaskach i przelewach okazuje się ono zdecydowanie skuteczniejsze.

 

Dziś popołudniowe łowienie od 17 do 19 i ponownie bolenie dopisały. Postanowiłem sprawdzić rejon z szybkim nurtem i przelewami. Jak tylko wysiadłem z samochodu przywitała mnie chmara komarów, szybko rzuciłem się do bagażnika w poszukiwaniu OFFa. Pomogło, ale musiałem spryskać się od stóp do głowy, gryzły nawet przez spodnie. Woda w porównaniu do czwartku opadła jakieś 30 cm i sporo się oczyściła. Pomyślałem, że zrobię też szybki zwiad kleniowy, więc montuję dwa kije. Szybki spacer kilkaset metrów w górę i zaczynam łowienie na pierwszym przelewie. Pierwsze 15 minut poświęciłem na sprawdzenie czy nie ustawiły się tu jakieś klenie. Nie doczekałem się brania, więc zmieniłem kij na Long Range do 28g od Dragona i założyłem boleniowego wobka. Po kilka rzutów trzema różnymi woblerami wzdłuż przelewu nie przyniosło efektu. Schodzę w dół i tym razem woblera przeciągam z prądem przez przelew. W drugim rzucie mam pewne uderzenie, zdecydowanie takie prowadzenie przynęty im pasuje. Z początku myślałem, że to jakiś pięćdziesiątak, ale ryba po doholowaniu pod nogi pokazała pazur. Bolek trochę zmaltretowany po wysokiej wodzie, ale silny. Co prawda nie jest to jesienny grubas, ale długość przyzwoita. Trochę naciągane, ale powiedzmy że jest pierwsze 70 cm w tym sezonie.

post-63918-0-65156800-1560021519_thumb.jpg

Chciałem jeszcze zrobić sobie fotkę z rybą, więc bolek do podbieraka, podbierak do wody. Kupiłem w tamtym roku kijek do selfie, z rączką rozkładaną jak statyw i małym pilotem, który poprzez bluetooth łączy się z telefonem. Fajna sprawa, można trzymać rybę do zdjęcia jednocześnie mając w kciuku i palcu wskazującym pilot i szybko zrobić kilka zdjęć. Minuta ustawiania i wracam po rybę, gdy chcę ją złapać ta wykonuje jakiś dziki skok i odpływa. Po tym zdarzeniu doszedłem do wniosku, że i tak za dużo zachodu z tymi zdjęciami. Od ubiegłej jesieni robię fotki tylko kleni 50+, dziś postanowiłem, że z boleniami poniżej 70 też szkoda się gimnastykować. Następne pół godziny mija spokojnie, nic nie bierze, nic się też nie spławia. Przełom nastał gdy zerwał się wiatr i zrobiło się chłodniej, za plecami słyszę pomruki burzy. Sprawdzenie radaru na telefonie utwierdziło mnie w przekonaniu, że idzie ona na południowy-wschód i nie będzie mi przeszkadzać. W zasadzie to pomogła, okazało się, że komary nie radzą sobie przy wietrze i musiały odpuścić :D Wydaje mi się, że zmiana pogody zachęciła rapy do żerowania. We wstecznym prądzie łowię najmniejszą sztukę w tym roku, około 45 cm. Parę metrów dalej mam uderzenie w silnym nurcie. Ryba trzy razy szarpnęła kijem i spadła. Zmieniam woblera w nadziei sam nie wiem na co, ale niestety cisza. Dwa przystanki dalej zaobserwowałem pierwszy tego dnia atak bolenia, jakieś trzy metry od miejsca w którym stałem. Wycofałem się dyskretnie, ryba po paru minutach uderzyła ponownie. Zmieniłem wobka na coś kształtem bardziej odpowiadającego wyglądowi krąpia niż uklei i po paru rzutach mam go. Fajny, około 65. Jakimś cudem zachował wszystkie łuski w nienagannym stanie, mimo młynu jaki był niedawno w wodzie. Po tej rybie ustawiłem się kawałek niżej, na przelanej mini główce, przy samym początku niewielkiego warkocza. Po fakcie doszedłem do wniosku, że to było głupie, bo mogłem w ten sposób spalić fajną miejscówkę. Jednak nie spaliłem, po paru rzutach ryba zaatakowała agresywnie gdy wobler już był dwa metry od szczytówki. W tej samej chwili żyłka 0,20 Stroft strzeliła. Ryba przez kilka sekund kotłowała się na powierzchni w miejscu gdzie wzięła, mimo że ja nie miałem jej już na kiju. To była kolejna fajna rapa tego dnia, coś między 65 a 70. Niestety jak się nie sprawdza co jakiś czas końcowego odcinka żyłki to potem tak się dzieje. Mam tylko nadzieję, że boleń pozbył się przynęty, niesmak pozostaje... Niby zawiązałem jeszcze woblera, wykonałem parę rzutów z tego miejsca, ale już nie miałem ochoty łowić. Mimo wszystko wypad udany. Nie miałem do tej pory takiej serii, gdzie kilka wypadów z rzędu łowię po parę ryb. Jak na razie Wisełka jest łaskawa :) 

 

 

 

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robert dzięki za opis i dzielenie się doświadczeniem. Dla mnie to cenne wskazówki gdyż jest to mój pierwszy sezon na Wiśle gdzie chcę z premedytacją łowić bolenie. Ja mam cały czas problem z wytypowaniem miejsc bytowania boleni. Jeśli namierzę aktywną rybę czyli z widocznymi atakami na powierzchni w większości przypadków udaje mi się ją złowić. Są to głównie szczyty główek na początku warkocza lub martwa woda na zapływie zaraz za główką. I tu faktycznie sprawdza się ustawienie u nasady główki na zapływie i rzut na szczyt główki a nawet za nią pod prąd i sprowadzenie woblera po skosie z prądem. 

 

Problem zaczyna się jak nie widzę aktywności powierzchniowej boleni - wtedy kończę na zero ;( Ni pierona nie potrafię ich przekonać do brania. Wolno, szybko, z przystankami i bez, głębiej, płycej - nic. Muszę przeanalizować powyższy post i opis i spróbuję wdrążyć opisane tam metody u siebie na miejscówkach. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, wreszcie !

 

Miałem jechać na ryby wczoraj, miałem jechać na ryby dzisiaj rano, a w końcu pojechałem dziś po południu. Nie mogłem się zdecydować czy jechać na Wisłę czy Rabę. Wybrałem Rabę. Bo bliżej, i nie chciałem się stresować, że moja planowana miejscówka okaże się być zajęta. Innym powodem , żeby wybrać Rabę był taki mój plan na ten rok, aby złowić bolenia na Rabie. Na środkowej Rabie. Takiego bolenia z Raby, a nie wiślanego który wpłynął sobie do Raby. Drugim marzeniem na ten rok, jest złowienie bolenia na muchę. 

Wybrałem więc Rabę w Bochni. Mam nad rzekę około 6 minut. Planowałem łowić klenie na woblery i na suchą muchę, na żuczki piankowce. Jak się okazało nad rzeką, zapomniałem zabrać kołowrotek muchowy. Może i dobrze się stało, bo skupiłem się na jednej metodzie. W sumie odwiedziłem trzy "sentymentalne" miejscówki, na których łowiłem dwadzieścia lat temu , z kolegą z klasy. Zawsze coś tam złowiliśmy. Klenie, brzany, certy. Do dziś pamiętam branie olbrzymiego szczupaka , którego udało mi się utrzymać na haku przez kwadrans. Wziął na nieco poniżej domków letniskowych w Cikowicach. 

Tam też zacząłem łowienie. Dosyć szybko udało mi się złowić miarowego klenia oraz brzanę , niestety za grzbiet. Łowiłem na wobler tonący Salmo. Potem odwiedziłem miejscówkę "na palach". Tam poza kilkoma delikatnymi braniami kleników, nic się nie działo więc dość szybko przeniosłem się niżej. 

Wróciłem poniżej mostu kolejowego w Cikowicach. W silnym nurcie niestety urwałem super salmiaka tonącego , który pięknie pracował w silnym nurcie. Założyłem  małego "Widła", na którego miałem branie, aż wypadła mi korbka kołowrotka z ręki. Potem podjechałem trochę niżej, gdzie postanowiłem poszukać kleni. Na czarną pszczołę salmo złowiłem dwa miarowe klenie i już miałem się zbierać aż tu nagle branie w nurcie. Na początku sądziłem, że zapiąłem brzanę. Szybko okazało się , że był to ... boleń. Tak pięknie walczący boleń. Może na Wiśle nie zrobiłby na mnie wrażenia, ale tu, na małej Rabie to prawdziwe trofeum. Pierwszy boleń w tym roku i to na środkowej Rabie. Wziął w ostrym nurcie, z "cichej wody", bez oznak żerowania na kleniowego woblera z pojedynczą kotwiczką. Na szczęście w pobliżu była para młodych ludzi, jak się okazało z Ukrainy, którzy zrobili to zdjęcie. Po wypuszczeniu ryby, zakończyłem łowienie. Wystarczy, pomyślałem. Sezon dopiero się zaczął ... 

Tak pomyślałem, że Raba zasługuje na osobny wątek.

 

 

post-69186-0-85706500-1560110259_thumb.jpg

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo, ja ostatnio przy zerujacym boleniu na Rabie przerzucilem całe pudełko plus kleniowe smuzaki i cyprysowe larwy, nawet nie próbował wykazać jakiegokolwiek zainteresowania. Tym bardziej gratuluję! Ja już drugi rok próbuje, może w końcu się uda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

nie wiem czemu, ale nie mogę edytować powyższego posta. Gwoli uzupełnienia, wybrałem się dziś na godzinkę nad Rabę. Mimo, że miałem czas między 8.30 a 9.30 rano postanowiłem podjechać w miejsce w sumie nieznane. Szybkie spojrzenie na mapy google i już wiem jak podjechać. Miejscówka jeszcze w obrębie miasta. Woda jest super. Jeszcze nie niska, nie czysta, ale fajna. Taka gruba woda. Trochę się odzwyczaiłem od takiej Raby. Woda ma kolor zielonkawy, ale w prześwietlonych słońcem miejscach widać już dno na pół metra głębokości. Na początku kilka nieśmiałych rzutów za kleniem, ale szybko zmiana przynęty na bleak Oleix'a i rzuty w poprzek nurtu. Ściągałem przynętę szybko ale, nie jakoś ekspresowo, około 30-50 cm pod powierzchnią wody. Pod przeciwległym brzegiem dwa razy w tym samym miejscu coś się chlapnęło. W tym kierunku posyłałem swoją przynętę. Łowiłem na wędkę Cormoran Black Star Pro 2,4 2-15g, kołowrotek Okuma Inspira i żyłkę 0,20. Na bleak'a nic nie brało, więc założyłem pływającą ukleje Hegemon. Raba nie jest szeroka, więc udawało się wobler posyłać pod przeciwległy brzeg, raz pod prąd, raz prostopadle, lub z prądem. Podczas dosyć szybkiego ściągania przynęty w poprzek nurtu, na środku rzeki nastąpiło piękne branie. Boleń uderzył od dołu z takim impetem, że połknął cały wobler. Na zdjęciu z holu nie widać woblera, bo cały był w pysku. Boleń miał 64 cm. Po złowieniu ryby spakowałem się i wróciłem.

post-69186-0-59709500-1560249311_thumb.jpg

post-69186-0-25827200-1560249319_thumb.jpg

Edytowane przez EdekDeBeściak
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dziś na Skawince, na Krakuska, złowiłem fajnego klenia - 49 cm :) I widziałem stadko trących się brzan. Jedna duża (ok. 50-60 cm, pewnie samica) i wokół niej kilka małych, takich po 30 cm (pewnie samce). Czy nie za późno trochę na tarło barwenek ? Chyba coś się poprzestawiało w przyrodzie,bo w niedzielę na żwirowni niedaleko mojego domu widziałem trący się drobiazg (płocie lub wzdręgi). Zawsze miało to miejsce w kwietniu/maju, a w tym roku takie opóźnienie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się nastawiłem na pstrągi, ale same maluchy.

Woda bardzo niska i bardzo czysta, więc zobaczyłem stadko 6-8 sztuk kleni, takich około 40 cm.

Pierwszy rzut i start do woblera i odprowadzenie pod nogi.

Założyłem inny wobler - to samo.

I dopiero piąty czy szósty wobler i zdecydowany atak :)

 

post-59692-0-58793600-1560459001_thumb.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś też w końcu połowiłem. Woda pół metra w dół, mety się wyklarowały, były klenie czterdziestaki, oksy po 30cm, wymiarowy zed, i na koniec czereśnia na torcie, szczupły z wolniaczka spod stada drobnicy, mocne rzeczne osiemdziesiąt.

 

post-67386-0-35402200-1560586301_thumb.jpg

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...