pezet Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Adrian Tałocha, on 04 Apr 2017 - 19:45, said:Dzisiaj Białucha przez cały dzień. Cały dzień?Taki długi odcinek, czy tak dokładnie młóciłeś? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adrian Tałocha Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2017 (edytowane) I to i to. Miałem ochotę nałowić się dzisiaj do oporu Z muchówką byłem. Edytowane 4 Kwietnia 2017 przez Adrian Tałocha Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pezet Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2017 No to pięknie. Może w tym jest klucz do... sukcesu? No bo już samo branie jakiejkolwiek ryby jest sukcesem Ja z muchówką to tylko na Rabę i Dunajec - bo muszę mieć 100 metrów pustej przestrzeni No i łowię tylko na suchą, a tu pewnie nimfa albo streamer Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aldebaran Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2017 (edytowane) górska - okolice Zabierzowa Dziwna sprawa - byłem dzisiaj ok. 13 na dolnej, ale wysoko (mniej więcej od jazu w mydlnikach w dół). Oczywiście kompletnie nic się nie działo, ale połowiłem może z godzinę i popłynęła brązowa woda jak po ulewie. Więc już w ogóle bez żadnych nadziei się zebrałem... Był ktoś na Bagrach w poszukiwaniach okonia ? Ew Białorybu nq spinn ? :> Białoryb się już kręci, na muchę ostatnio kilka wzdręg i płotek wyjąłem. Problem jest taki, że od jakiegoś już czasu jak tylko pogoda jest ładna pod takie łowienie białorybu (w sensie - w miarę ciepło i słonecznie), to wieje tak, że łeb chce urwać, a ryby siedzą przy samych trzcinach - o jakichkolwiek precyzyjnych rzutach można więc zapomnieć. Ja z muchówką to tylko na Rabę i Dunajec - bo muszę mieć 100 metrów pustej przestrzeni To jest to co mnie jako początkującego muszkarza najbardziej boli... Nie mam za bardzo czasu jeździć na takie rzeki jak Raba, więc jak mam wolne 2 czy 3 godzinki to lecę na taki Prądnik, a tam krzaki, krzaki, krzaki... ile już się tam nabluzgałem i przyponów nazrywałem, to moje. Ale o dziwo, będąc zupełnym samoukiem bez skilla, na suchą wyjmowałem tam nawet takie kropki po 35 Edytowane 4 Kwietnia 2017 przez aldebaran 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adrian Tałocha Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Nimfa i na powrocie mokra na skoczku i streamer na prowadzącej. Na spina ostatnio też brały ale trzeba zmienić odcinek, albo rzekę i poszukać coś większego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robbert89 Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Wczoraj, na no-killu Prądnickim miałem sporo brań. Trafiały się nawet zasiedziałe rybki, ale nic większego jak 25cm. I fakt, woda kryształ. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerk2 Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2017 @Robbert89 Głupio się przyznać, ale nie wiem gdzie jest odcinek no kill na prądniku. Jestem z Krakowa, łowię na muchę, ale o tym odcinku nie słyszałem. Idzie tam fajnie polowic? Nie mam za bardzo czasu jezdzic na Rabę czy Dunajec, a jak jest tu fajny ciurek to czemu nie sprobowac. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aldebaran Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Jestem z Krakowa, łowię na muchę, ale o tym odcinku nie słyszałem. Idzie tam fajnie polowic?Wystarczy w zezwolenie spojrzeć Od jazu w parku białoprądnickim do mostu na witkowice, czyli z grubsza obszar użytku ekologicznego + park - część powyżej mostu na witkowice. Połowić idzie tak jak na każdej krakowskiej wodzie pstrągowej (może z wyjątkiem no-killa na Rabie). Czyli sporo dwudziestek, sporadycznie coś miarowego wyskoczy, 40 to temat rozmów na kolejne kilka lat (jak się komuś trafi). Tak było do tej pory, w tym roku (w moim odczuciu) jest o kilka klas gorzej, więc sam odpowiedz sobie na pytanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robbert89 Opublikowano 5 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Kwietnia 2017 Wystarczy w zezwolenie spojrzeć Od jazu w parku białoprądnickim do mostu na witkowice, czyli z grubsza obszar użytku ekologicznego + park - część powyżej mostu na witkowice. Połowić idzie tak jak na każdej krakowskiej wodzie pstrągowej (może z wyjątkiem no-killa na Rabie). Czyli sporo dwudziestek, sporadycznie coś miarowego wyskoczy, 40 to temat rozmów na kolejne kilka lat (jak się komuś trafi). Tak było do tej pory, w tym roku (w moim odczuciu) jest o kilka klas gorzej, więc sam odpowiedz sobie na pytanie Krótko i na temat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PePe. Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Koledzy jeśli zobaczycie nad wodą niebieski Mitsubishi Colt model 1995-2003 z rejestracją KNS ...... to śmiało możecie dzwonić do PSR lub Policję bo to szarpakowcy bez żadnych pozwoleń do łowienia w wodach PZW. Wczoraj zostali namierzeni na Dąbiu w porcie/kanale (Namarol )w tym miejscu mogą już się nie pojawić po wczorajszej akcji, ale mogą próbować gdzie indziej. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adrian Tałocha Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Białucha woda mętna i niesie zawiesinę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
loko86 Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Koledzy jeśli zobaczycie nad wodą niebieski Mitsubishi Colt model 1995-2003 z rejestracją KNS ...... to śmiało możecie dzwonić do PSR lub Policję bo to szarpakowcy bez żadnych pozwoleń do łowienia w wodach PZW. Wczoraj zostali namierzeni na Dąbiu w porcie/kanale (Namarol )w tym miejscu mogą już się nie pojawić po wczorajszej akcji, ale mogą próbować gdzie indziej.Dzięki pepe za info będę miał na uwadze.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
J-O-K-E-R Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 (edytowane) Poza wędkarstwem bardzo dużo czasu spędzam na rowerze. Mieszkam w takim miejscu, że kilka razy w tygodniu przejeżdżam jakiś most na Rabie. Prawie zawsze się zatrzymuję i wypatruję ryb. W tym roku kilkanaście razy byłem na kładce w Cikowicach, dwa razy w Nieznanowicach, wiele razy w Bochni. Zawsze mam na nosie polaroidy, bo na rower są super.ANI RAZU NIE WIDZIAŁEM W TYM ROKU ŻYCIA.Wczoraj jechałem autem przez most w Bochni i specjalnie zatrzymałem samochód koło przeprawy. Tam jest prosty niezbyt ciekawy odcinek, ale pod samym mostem woda wymywa ładną rynne. Jest głęboczek, kamienie, gdzieniegdzie trochę roślin, wysepka. No cud miód. Jak na takiej prostej szukać gdzieś ryb to tu. Woda była niska, klarowna. Widać prawie wszędzie dno. Powędrowałem kawałek w górę i w dół rzeki, stanąłem na moście i z obu barierek gapiłem się w wodę po dobrym kwadransie. Łącznie spędziłem tak z godzinę rozglądając się za jakimś kleniowym, choćby małym ogonem. NIE BYŁO TAM NIC. Nawet uklejek, cierników, czy innej drobnicy. Albo jestem ślepy. Mało tego. W ubiegłym roku trzy razy pospacerowałem sobie nad Rabą ze spiningiem w okolicach Cikowic-Damienic. 0,16, małe woblerki, obrotówki, gumki, kilka zakrętów obłowionych... Miałem przez te trzy wyjścia 1 (jedno) nerwowe skubnięcie małego okonia, na paprocha, przy kamieniach umacniających brzeg. Tak mnie zaskoczyło, że nie zaciąłem. Żeby nie było, że rzeka w 100% martwa to w pełni lata widywałem w polaroidach pojedyncze małe klenie przy brzegi. Ale to wszystko. Czy ktoś mi może wytłumaczyć jak idiocie te opowieści o wiadrach ryb sprzed 30 lat? Edytowane 6 Kwietnia 2017 przez J-O-K-E-R Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pezet Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Joker - oczy Cię nie mylą, bo tak jest wszędzie - w rzekach małych i dużych, nizinnych i górskich. WSZĘDZIE!Ja miałem takie miejsce obserwacyjne na Rabie na moście w Stróży i na Łososince przy wodociągach koło Limanowej.Zawsze były tam stada grubych świnek - często błyskających bokami, a wokół nich mrowie większych i mniejszych kleni.Drobiazgu nie liczę, bo i z mostu trudno go dojrzeć, ale z bliska widać było tysiące - głównie strzebli. Dzisiaj te miejsca są puste. ANI JEDNEJ ryby. Dużej czy małej.O tyle to dziwne, że strzeble, ukleje, ślizy, kozy, to nie są ryby konsumpcyjne, więc trudno to wytłumaczyć presją wędkarską.Wręcz przeciwnie - po wyjedzeniu drapieżników powinno drobnicy być mnóstwo, a nie ma. Mało tego - znikają larwy chruścików, jętek czy kiełże. Żeby nam na pogórzu nie było żal - to na północy na polskich jeziorach jest podobny dramat. Nie będę już się rozwodził, że za zbrodnię na polskich wodach odpowiada bezpośrednio bandycka organizacja PZW,ale dodatkowo tak to wygląda, jakby rzeki były czymś zatrute. Nawozy? Środki ochrony roślin? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aldebaran Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 (edytowane) ale dodatkowo tak to wygląda, jakby rzeki były czymś zatrute. Nawozy? Środki ochrony roślin? To raczej nie jest to. Ogólnie rzecz biorąc stan czystości (chemicznej i biologicznej) naszych wód jest dużo lepszy niż jeszcze kilkanaście lat temu czy 30 lat temu. Tym dziwniejsze jest to, że ryb jest dużo mniej...Sam ostatnio czytałem takie opracowanie ichtiologiczne z lat bodajże 80 dla Prądnika. Działał jeszcze wtedy szpital, który spuszczał do rzeki okrutny syf, podobne gówno leciało ze Skały. Mimo to w opracowaniu znalazło się z tego co pamiętam ok. 6 gatunków ryb, z czego dominował kleń i pstrąg (mówię o obszarze mniej więcej dzisiejszego użytku ekologicznego), były strzeble, ślizy i jakaś tam jeszcze drobnica. A teraz? Prądnik na tym odcinku to najczystsza rzeka Krakowa (II / III klasa), ścieków w takich ilościach jak wtedy nikt tam już nie spuszcza, a rybostan jest co tu dużo mówić, żenujący. Praktycznie jedynym gatunkiem ryby jest pstrąg i podobno jakieś głowacze się trafiają. Kompletnie nie mogę zrozumieć gdzie wymiotło klenie i całą tę drobnicę, która jeszcze 30 lat temu tam żyła. A Raba, to co tu dużo mówić. Pamiętam gdy jako dziecko łapałem do słoika strzeble i jakąś inną drobnicę (wtedy nie wiedziałem co to było, teraz już nie skojarzę). Klenie to stały takie, że można się ich było przestraszyć... Mi się wydaje, że w dużej mierze za ten stan rzeczy odpowiada nieodpowiedzialna polityka PZW, które zarybia tylko rybami konsumpcyjnymi z zupełnym pominięciem rybostanu stojącego u podstawy łańcucha pokarmowego. Może rzeki na ogromne zanieczyszczenie lat 90 odpowiedziały z opóźnieniem, poprzez stopniowy zanik ryb w ostatnich latach? Populacje ryb większych były na bieżąco uzupełniane zarybieniami, a te mniejsze zwyczajnie nie miały się z czego odbudować.Nie wiadomo, można sobie gdybać... Edytowane 6 Kwietnia 2017 przez aldebaran Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 (edytowane) Ja pamietam te czasy jak kleń był generalnie chwastem ktorego nikt nie lowil lub nie potrafił lowic. Nie wiem jaka byla prawdziwa przyczyna ale fakt ze na moich rzekach rzadko widzialem innego wedkarza ganiajacego za ta ryba. Bylo tego mrowie. Z malej Rudawy moj dzienny rekord to 12 kleni +40. Na Wisle w okolicy Ujscia Solnego jak mialem w listopadzie 15kleni to napotkany wedkarz powiedzial ze slabo. Na Rabie w okolicy Cikowic 21kleni na wisnie z ojcem i kazdy tyle cial. Fakt ze na spina nie chcialy ale na wisnie ile chciales i to grube ryby. W Skawince bylo ich najwiecej. Jak wchodzily na tarlo w czysta wode powyzej zrzutu to dno bylo nimi wybrukowane i to same grube spaslaki. Malych nie bylo albo trzymaly sie z boku. O Wisle nawet nie pisze, klenie lowilem nawet w grudniu. Zaznacze ze bylem generalnie poczatkujacym wedkarzem z dwoma woblerami i jedna obrotowka. Za kazdym wyjsciem mialem jakies ryby. Woda w Wisle, Rudawie i Skawince ponizej zrzutu to byl syf, ryb od pyty.To wcale nie bylo tak dawno, poczatek lat 90-tych. Jedyne z czego sie ciesze to ze zalapalem sie na tamte czasy, a kolegom ktorzy zaczynaja przygode z wedkarstwem teraz wspolczuje. Inna sprawa ze kiedys nie lowilem w ogole boleni, ale nie dla tego ze ich nie bylo tylko kompletnie nie mialem pojecia jak sie do nich dobrac. Ponizej Krakowa woda sie gotowala od nich ale wredusy nie chcialy brac na moje kleniowe 5cm originale. Z boleniami odbilem sobie na mazowieckiej, ale to juz inne czasy. Kiedys boleni nikt nie potrafil lowic.Przepraszam za pisownie, pisze z tel. Edytowane 6 Kwietnia 2017 przez wujek 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 (edytowane) Rozmawialem tez ostatnio z gosciem na rowerku o mojej obecnej mazowieckiej Wisle. O rybach pisal nie bede bo to z cudzych ust, napisze tylko ze rybacy siatkowali, miejscowi klusowali, kazdy podrywka lapal a ryb starczalo dla wszystkich. Dzieciaki urzadzaly sobie zawody w lowieniu kielbi i wynik 150ryb to byla norma. Zlap teraz kielbia w Wisle. Edytowane 6 Kwietnia 2017 przez wujek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piotrmr Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Koledzy uważam, że jednym z powodów takiego stanu rybostanu rzek może być również ilość stosowanych środków chemicznych w gospodarstwach domowych. Miałem okazję zwiedzić kiedyś oczyszczalnię ścieków i myślę że owe ścieki oczyszczane są jedynie "wizualnie" (kolor), zastanawia mnie jaki jest skład chemiczny takiego "oczyszczonego" ścieku???? 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robbert89 Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 (edytowane) Panowie, sprawa jest skomplikowana i prosta jednocześnie. Brzmi enigmatycznie, wiem, ale postaram się delikatnie rozwinąć tą myśl. Dorzecze jest jak układ krwionośny u człowieka. Zwierzęta zamieszkujące wodę przypominają komórki krwi, woda to osocze. Dla prawidłowego działania organizmu, jakim jest ekosystem, konieczne jest odpowiednio zbilansowanie wszystkich jego elementów. Zaburzenia w którejkolwiek jego części powodują patologiczne zmiany w uzależnionych od niego elementach. Co to oznacza? A no gdy niszczone są naczynia włosowate (małe rzeczki) które będąc fundamentem większych rzek, stanowią główny donor wody, różnicują siedliska, tworzą tarliska i inkubatory, gdzie wylęg oraz mniejsze gatunki ryb mogą w spokoju rozwijać się i bytować. Gdy większe rzeki przegradzane są zaporami i stopniami wodnymi, uniemożliwiając swobodną migrację organizmów wodnych, a tym samym tworząc zamknięte populacje, u których po latach, mimo zarybień(bo i materiał zwykle kiepski), objawia się chów wsobny i zubożenie genetyczne. To w połączeniu ze spadającym poziomem wody (wywołanym regulacjami, czyli zmiejszeniem naturalnej retencji dorzecza) a jednocześnie, z tego samego powodu, nagłymi niszczycielskimi przyborami wody nawet po niewielkich opadach, przyczynia się do wyniszczenia populacji ryb. Wystarczy spojrzeć na Rabę która jest idealnym przykładem rzeki, który przytoczyłem wyżej. W jej dorzeczu znajdziemy zdegradowane dopływy, zaporę, regulacje. Pstrągi mają się dobrze, bo woda zrzucana z zapory nawet w lecie ma niskie temperatury (ale to też tylko kilka km poniżej Dobczyc), jednak obstawiam, że przed wybudowaniem zapory na odcinku poniżej zbiornika dominowały reofilne karpiowate, gdyż z punktu widzenia hydromorfologii i podziału na krainy rybne to typowa kraina brzany. Niestety koledzy, lepiej nie będzie, no chyba, że w końcu zmienią się trendy w gospodarce przeciwpowodziowej. A co do wpływu ścieków na rzeki, z doświadczenia wiem, że ś. bytowe w rozsądnych ilościach nie wpływają drastycznie na populscje pstrągów poniżej zrzutu. Oczywiście pod warunkiem, że warunki hydrologiczne i termiczne są sprzyjające, czyli dużo! chłodnej!, latem, wody i nawet łososiowate w "berglu" przetrwają. To tak oględnie. Jak ktoś ma ochotę poczytać artykuły odnoszące się do tej tematyki, zapraszam na moją stronę: https://wionadwode.wordpress.com do art. z serii Zła Rzeka. Edytowane 6 Kwietnia 2017 przez Robbert89 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pezet Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 (edytowane) Właśnie Robert napisałeś mocny "akt oskarżenia" pod adresem PZW.Bo kto-niby jest zobowiązany do zagospodarowania i ochrony tych rzek?Ochrony - nie tylko przed kłusownikami, ale też przed ich fizycznym zniszczeniem. O tym, że "regulacje" rzek przynoszą WYŁĄCZNIE negatywne skutki - wiadomo już od dziesiątków lat.W wielu krajach przeprowadza się kosztowne renaturyzacje. Tymczasem w naszym Bantustanie melioracje i regulacje idą pełną parą.(pokazuje to choćby wykład Jana Bobera dostępny na YT)Dodatkowo, dla zmylenia i zamydlenia oczu, zasłania się hasełkiem "fundusze unijne", co ma upewnić lud ciemny, że to "samo dobro", morda w kubeł i spierdalać, kiedy "starsi i mądrzejsi" kasę liczą. A z tych "dotacji" wystarczy i na łapówkę dla urzędników i dla prezesa koła czy okręgu PZW, a za resztę szwagier wójta "wygra" przetarg i opyci koparką i betonem kilometr strumyka. Ostatnią deską ratunku byłyby choćby odcinki 'no-kill', w których jakieś życie biologiczne mogłoby się uchować, ale powszechnie znana jest niechęć "działaczy" do wprowadzania takich obszarów. Ba, glizda na Szreniawie jest najlepszym dowodem na to, jakie mają bandyci z PZW podejście do ochrony rzeki i ryb. Jak rzeka NIE MA gospodarza-zarządcy-właściciela, to niczego z niej i w niej nie będzie.No i nie ma... Edytowane 6 Kwietnia 2017 przez pezet Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aldebaran Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 (edytowane) Niestety koledzy, lepiej nie będzie, no chyba, że w końcu zmienią się trendy w gospodarce przeciwpowodziowej. No niestety, na to wygląda. Sam jestem leśnikiem i na studiach na hydrologii robiliśmy na zaliczenie projekty regulacji potoku górskiego, który jak się można domyślić polegał na wciśnięciu go w koryto trapezowe. Ot stan wiedzy akademickiej w Polsce. Właśnie Robert napisałeś mocny "akt oskarżenia" pod adresem PZW.Bo kto-niby jest zobowiązany do zagospodarowania i ochrony tych rzek?Ochrony - nie tylko przed kłusownikami, ale też przed ich fizycznym zniszczeniem. PZW tylko pielęgnuje stan zastały i nabiera wody w usta w razie czego. Pierwsze i ostatnie słowo ma RZGW, od którego PZW wody dzierżawi. No a nawet gdyby nasz związek chciał się takiej kanalizacji postawić, to jaki mają argument? Kogo interesują jakieś tam ryby czy kiełże gdy chodzi o "zagrożenie powodziowe" i "bezpieczeństwo ludzi"? Edytowane 6 Kwietnia 2017 przez aldebaran Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
J-O-K-E-R Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Kwietnia 2017 (edytowane) Jestem przyrodnikiem (również leśnikiem) i staram się rozumieć naturę jako zespół procesów.Niestety to co się dzieje z naszymi wodami jest poza moją percepcją.Oczywiście zgadzam się z tym co pisze Robert, ale mam uwagę. Zaburzenie procesów, które dotychczas porządkowały i napędzały życie w rzekach, np Rabie, faktycznie wpływa bardzo żle na rybostan, ale Natura próżni nie uznaje!Analogia:Wyobraźmy sobie las. Jest grunt, gleba, atmosfera, woda, świat rośli i zwierząt. Jeśli w lesie znika jakiś gatunek, jego miejsce zajmuje inny. Np teraz mamy do czynienia z zamieraniem jesionów. Zmienia się klimat, przywlekane są choroby zza oceanu. Wszystko jedno. Jesiony schną. Nawet gdyby leśnicy zostawili lasy zupełnie sam sobie to miejsce gdzie jesiony zamrą i się wywrócą w mniej niż 10 lat zajmą olchy.Tak samo w przypadku np ptaków drapieżnych. Jak nie ma orłów to mniejsze szponiaste: jastrzębie i myszołowy mają łatwiejsze życie, większą dostępność pokarmu i nic ich nie przegania. Zajmują miejsce większych kolegów.Zaorane pole samo się zazielenia (rolnik powie, ze zachwaszcza). Są warunki - pojawiają się organizmy.Tymczasem w Rabie?Były klenie... a są?...Były masy drobnicy: strzebli, kiełbi, uklejek... a są?...Były świnki, a są? I niech nikt mi nie mówi, że te pojedyncze, przypadkowo łowione i sporadycznie obserwowane rybki dowodzą, że jest ok. Bzdura! Najlepszym dowodem na to, że przekształcanie środowiska niekoniecznie prowadzi do zamierania życia w ogóle są uregulowane rzeki i kanały Europy Zachodniej. W UK prawie nie ma naturalnych rzek, a pstrągi i brzany łowi się w centrum Londynu. Największe leszcze w dużych ilościach łowiłem nie w dzikim Bugu czy jeziorach Warmii, a w centrum Krakowa, pomiędzy stopniami wodnymi z betonowej opaski.Rozumiem, że może się zmienić udział gatunków, np miejsce pstrągów zajmują klenie, albo inne karasie - jak już doprowadzą do kaskadyzacji wszystkiego, ale logicznie rozumując to z czym mamy do czynienia to jest hekatomba życia a nie przekształcenie składu gatunkowego. Tylko nadal nie wiem dlaczego... a w związku z tym jak przeciwdziałać. Edytowane 6 Kwietnia 2017 przez J-O-K-E-R 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robbert89 Opublikowano 7 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Kwietnia 2017 (edytowane) Joker- podałeś przykład jesionu który wymiera z powodu zmian klimatycznych i chorób. Pozwolę się nie zgodzić do końca z tą analogią do rzek. Dlaczego? A no dlatego, że gleba która stanowi fundament roślin, tak jak woda jest fundamentem dla ryb. Spróbuj wysypać cienką warste ziemi na betonie i zasadz tam drzewo. Może i będzie rosło, ale niezbyt długo i do pewnego momentu. Podobnie jest z rzekami, malejąca ilość wody zmiejsza powierzchnie życiową organizmów wodnych. Dobrym przykładem mogą być lasy izerskie które po katastrofie i skażeniu gleby nie mogą pozbierać się do tej pory. Akurat lasy wzięły się ostatnimi laty za małą retencje i tworzenie przegród rowów odwadniających. Choć jedna instytucja państwowa zmieniła podejście. Jest tak jak napisał aldebaran- to rzgw i mzmiuw stoją za obecnym stanem naszych rzeczek, pzw grzeszy tylko całkowitą biernością, ale co tu się dziwić. Gdyby rzeczki nadal miały dobre warunki do tarła i rozwoju form juvenilnych, możnaby w zasadzie zaniechać zarybień i ośrodki zarybieniowe pzw musiały by zmienić profil produkcji. W tej chwili wszyscy krzyczą: zarybiać!zarybiać! i biznes się kręci. Edytowane 7 Kwietnia 2017 przez Robbert89 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Grzesiek Opublikowano 7 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Kwietnia 2017 Ja pamietam te czasy jak kleń był generalnie chwastem ktorego nikt nie lowil lub nie potrafił lowic. Nie wiem jaka byla prawdziwa przyczyna ale fakt ze na moich rzekach rzadko widzialem innego wedkarza ganiajacego za ta ryba. Bylo tego mrowie. Z malej Rudawy moj dzienny rekord to 12 kleni +40. Na Wisle w okolicy Ujscia Solnego jak mialem w listopadzie 15kleni to napotkany wedkarz powiedzial ze slabo. Na Rabie w okolicy Cikowic 21kleni na wisnie z ojcem i kazdy tyle cial. Fakt ze na spina nie chcialy ale na wisnie ile chciales i to grube ryby. W Skawince bylo ich najwiecej. Jak wchodzily na tarlo w czysta wode powyzej zrzutu to dno bylo nimi wybrukowane i to same grube spaslaki. Malych nie bylo albo trzymaly sie z boku. O Wisle nawet nie pisze, klenie lowilem nawet w grudniu. Zaznacze ze bylem generalnie poczatkujacym wedkarzem z dwoma woblerami i jedna obrotowka. Za kazdym wyjsciem mialem jakies ryby. Woda w Wisle, Rudawie i Skawince ponizej zrzutu to byl syf, ryb od pyty.To wcale nie bylo tak dawno, poczatek lat 90-tych. Jedyne z czego sie ciesze to ze zalapalem sie na tamte czasy, a kolegom ktorzy zaczynaja przygode z wedkarstwem teraz wspolczuje. Inna sprawa ze kiedys nie lowilem w ogole boleni, ale nie dla tego ze ich nie bylo tylko kompletnie nie mialem pojecia jak sie do nich dobrac. Ponizej Krakowa woda sie gotowala od nich ale wredusy nie chcialy brac na moje kleniowe 5cm originale. Z boleniami odbilem sobie na mazowieckiej, ale to juz inne czasy. Kiedys boleni nikt nie potrafil lowic.Przepraszam za pisownie, pisze z tel.Wujku, nad Skawinką się wychowałem i jako kilkuletni chłopak łowiłem klenie. Mając 1 błystkę i toporny sprzęt łowiłem ich kilka, a wyprawy z wiśnią zawsze dawały kilkanaście kleni. Jeden nawet złamał mi wędkę... W ubiegłym roku na wiśnię złowiłem 2 kleniowe trzydziestaki. Co się stało z rybami ? Sam nie wiem. Pojawiło się za to mnóstwo 30-40 cm sumów. Zniknęła ukleja, nie ma karasi. Ogólnie jest bieda z nędzą. To samo stało się z dopływami Skawinki. Kiedyś pełne kiełbi i strzebli, dziś świecą pustkami.... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MARCIN FILIPOWICZ Opublikowano 7 Kwietnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Kwietnia 2017 Wujku, nad Skawinką się wychowałem i jako kilkuletni chłopak łowiłem klenie. Mając 1 błystkę i toporny sprzęt łowiłem ich kilka, a wyprawy z wiśnią zawsze dawały kilkanaście kleni. Jeden nawet złamał mi wędkę... W ubiegłym roku na wiśnię złowiłem 2 kleniowe trzydziestaki. Co się stało z rybami ? Sam nie wiem. Pojawiło się za to mnóstwo 30-40 cm sumów. Zniknęła ukleja, nie ma karasi. Ogólnie jest bieda z nędzą. To samo stało się z dopływami Skawinki. Kiedyś pełne kiełbi i strzebli, dziś świecą pustkami....i tu jest część odpowiedzi na pytanie: wzrastająca ilość sumów, które zjedzą wszystko. A pzw Kraków co roku dorybiało sumem. i tak od paru lat wstecz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.