Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

Trochę ponarzekaliśmy ale chociaż wątek mocno aktywny:). Prawda jest taka, że dużo narzekamy a mało robimy. Może lepiej zorganizujmy jakieś otwarcie sezonu 2018 nad Wisełką ( wiem, że niektórzy już po otwarciu:)). Co wy na to? Trochę "porzucamy" a później jakieś ognisko, piwko, pogadamy itp. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza gadaniem byłem pomachać i poustawiać nowe nabytki woblerowe. Półtorej godziny na główkach na W3. Woda nieco się podnosi, płynie trochę gałęzi, patyków, trawek i... sterty śmieci. Najwięcej moich ulubionych butelek.

Brania nie miałem, ale uparłem się na czesanie zastoisk za główkami bo tam widziałem dwa chlapnięcia. Po godzinie chlapnęło jeszcze raz, przed samym nosem. Leszczyk kilówka pokazał się do połowy i skrył w wodę. Klenie chyba będą gdzie indziej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że nie ma w naszym pięknym kraju wielu instytucji, które mogą się pochwalić sprawnie działającą bazą danych. Także te dzieci ze srajfonami przewyższają też ZUS, NFZ, wszystkie możliwe sądy (tu jest pod tym względem absolutne dno), nie wspominając urzędów miejskich i innych.

PZW się pod tym względem po prostu nie wyróżnia z tłumu.

 

Nic w tym dziwnego, że smartfony i chmury działają, że serwisy internetowe takie jak choćby bankowe, allegro (200 tys transakcji dziennie), tysiące sklepów internetowych itp., itd. – działają – bo są PRYWATNE.

 

System ZUS (za 3 miliardy!!!), EWUŚ, systemy sądowe, urzędowe (za kolejne miliony czy miliardy) – nie działają, bo są PAŃSTWOWE.

 

Wszystkim, co państwowe "zarządzają" urzędnicy, którzy przede wszystkim na tym się nie znają (bo gdyby się znali, to by założyli własny biznes), którzy nie dysponują własną kasą, tylko „niczyją”, nie ponoszą żadnego ryzyka, ani żadnej odpowiedzialności za błędne decyzje.

 

Taki gagngster Kosiniak-Kamysz wydał 50 milionów (!!!) na niedziałającą stronę internetową dla bezdomnych (nie mówiąc, że w czasie swojej kadencji puścił w niebyt sto-kilkadziesiąt MILIARDÓW na tzw „walke z bezrobociem”, choć równie dobrze mógłby je wydać na walkę z zorzą polarną lub plamami na Jowiszu) – i gangster Kosiniak Kamysz wciąż chodzi na wolności i nadal łoi grubą kasę.

MZ wydało na projekt systemu ewidencji ubezpieczonych 700 milionów. Kasa poszła, po czym projekt skasowano. Nikt nie siedzi.

Wiaty przystankowe w Kielcach po 400 tysięcy za sztukę? Pikuś. Nie czepiajmy się takich drobiazgów.

W Orlenie, PGNiG czy KGHM robi się przewały na dziesiątki miliardów – nawet już dziennikarzy to nie interesuje, bo to przecież „normalne”

 

Podstawowa zasada: publiczna kasa jest do rozkradania i marnotrawienia.

Kolejność i skala może być różna, ale ta zasada obowiązuje ZAWSZE i w każdym przypadku.

 

PZW, jak każda organizacja publiczna/państwowa, służy głównie do przewalania publicznej kasy.

Jeżeli urzędniczki z prowincjonalnego sanepidu potrafiły narobić sobie lewych umów na 12 milionów, to co dopiero „wędkarscy” funkcjonariusze, rodem z MO, SB, WSW, WSI i podobnych, zaprawieni w „bojach” – czyli szwindlach i machlojach?

„Statutowa działalność” ma co najwyżej pozatykać gęby krytykantom. Mało kogo ona interesuje.

 

Co z tego, że tu i ówdzie pojawi się ktoś uczciwy, kto chce faktycznie coś zrobić, ma zapał do działania?

Jak do beczki z gnojówką wpuścisz kroplę perfum, to nadal to będzie beczka śmierdzącego gnoju. NIC się nie zmieni.

Garstka zapaleńców w tej beczce gnoju – PZW, może co najwyżej zrobić trochę piany po wierzchu, ale niczego nie zmieni.

Nawet mi takich ludzi trochę żal, bo albo są głupi, albo naiwni, skoro myślą, że uda im się COŚ zrobić.

Chyba że zarybienie lokalnej glinianki kwintalem karpia uznają za realizację własnych ambicji „działacza”.

 

Zbrodniczą organizację PZW można tylko i wyłącznie ZLIKWIDOWAĆ!

Zbrodnia na polskich wodach już się dokonała. Nie ma czego nawet dobijać.

Czas na to, żeby polskie wody otrzymały WŁAŚCICIELA. Prawdziwego gospodarza.

Po 60 latach braku gospodarza i totalnym rabunku, mimo wszystko wody mogą się odrodzić.

Trzeba dać im tylko na to szansę.

 

PS.

Sorry, ale tak się kończy, jak czytam próby „racjonalnej” argumentacji za tą kupą gówna, jaką jest PZW. Nie da się tego spokojnie przełknąć.

A moderator niech pousuwa „wątki poboczne”.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Palii to już w Rudawie chyba nie ma, przynajmniej ja od chyba 2-3 lat żadnej nie widziałem i nie słyszałem żeby ktoś łowił. A jak tam okonie? Ja w zeszłym sezonie trochę odpuściłem Rudawę, ale w poprzednich latach było tego pełno, a w zeszłym roku przez te kilka wyjść do mniej więcej czerwca nawet jednego nie widziałem..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem przed chwilą na W3. Głównie chodziło o przetestowanie ostatnio zakupionych woblerów. Naszła mnie jednak refleksja, że jeszcze dużo wody upłynie zanim przekonam się do zimowych łowów na Wiśle, może pomógł mi w tym dający mocno popalić wiatr. Drugie tyle będzie musiało upłynąć zanim zacznę tą rzekę rozumieć o tej porze roku :) Mimo wszystko dobrze jest się wyrwać chociaż na chwilę z domu, byle do wiosny. Woda była niska i czysta, nic tylko łowić :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda wyprawa czegoś uczy.

Wg mnie ale nie mam za wielkiego doświadczenia Wisła to 90% miejsce i odpowiedni czas reszta to łowienie.

Niestety bez częstego łowienia lub pomocy lepiej zorientowanych ciężko o sensowne wyniki, może dlatego jest to tak ciekawe łowienie????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś tak piździło na Wiśle że z nasady główki jedyną możliwą przynętą była cykada. Wszelkie próby rzucania wobkami czy obrotówką 0 kończyły się brzuchem żyłki i niejednokrotnie lądowaniem wabika na brzegu :) masa śmiecia i trawy we wodzie.

Dowiało mi, zjechałem na dupie ze skarpy i mi przeszedł zapał :)

Jedno puknięcie za trzy godziny łowienia. C

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skawinka wczoraj w Skawinie. Woda nawet do łowienia. Aktywności na powierzchni zero. 3 godziny i jedno domniemane puknięcie na mały woblerek, aczkolwiek mógł to być krzaczek...

Szukam dalej. Jak tak dalej pójdzie to zimą obędzie się bez sukcesów i doczekam dopiero wiosennych ryb w normalnych miejscach i na normalne przynęty.

 

PS: Był zimorodek, sztuk 1. Rybożerny, więc coś tam na pewno pływa.

Edytowane przez J-O-K-E-R
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...