Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

No i dostało mu się rykoszetem ....

 

W całej wypowiedzi pobrzmiewa "jakiś osobisty interes", ale zasadniczo mam to gdzieś.

 

To może inne - niewątpliwe - autorytety, jak Taszarek czy Kolendowicz?

https://youtu.be/2zfDWRwXv7s?t=43m9s

Ciekawe, jaki oni mieli przepis na mielonego z bolenia czy z suma (w dalszej części filmu)?

Piszę "mieli", bo zakładam, ze już dzisiaj boleni nie ładują do wora.

 

Nie jestem "ultrasem nołkilingu". Rozumiem, że od czasu do czasu można zabrać sandacza, okonia czy pstrąga - bo w sklepie świeżej, dzikiej ryby po prostu nie można kupić.

Ale prawda jest taka, że (zdecydowana) większość posiadaczy wędki wali w łeb wszystko, co ma choćby kawałek mięsa między oczami i ogonem. Gatunek ryby - nieistotny.

 

Komentarz na temat pogłowia bolenia z litości pominę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli reagowanie na skurw...ństwo uznajesz za prywatę, to tak - pobrzmiewa tu prywatny interes. Ale zasadniczo też mam to gdzieś :)

 

A Tobie o co chodzi bo nie rozumiem? Czy o skórowanie glutów 70+ w imię prawa? A może o coś innego? 

Edytowane przez martynski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jakby Twój problem, że nie rozumiesz :P Co Ci poradzę....

Film Kopieja nie jest OK jako link w wątku bo to nie.."Niesamowite opowieści" tylko... "Nieprawdziwe opowieści" I tylko tyle.

 

Wątek jest o boleniach. Ja ci powiem kiedy zaczęto u Was narzekać na brak bolenia w Wiśle krakowskiej... Kiedy strefę ochronną progu Kujawy/Przewóz przesunięto z betonów ze sto metrów poniżej rafy podprogowej. Nagle i z dnia na dzień ubyło Mistrzów od Bolenia, bo zamknięto im łowisko gdzie złowienie 10,20 czy 30 ryb za jeden wieczór to nie był żaden problem. Sam znam z pięć osób - ze Śląska żeby nie było :P - które na żwirach poniżej progu wyrobiły sobie "markę boleniarza" - a potem na dzikiej rzece narzekały, że bolenie coś zjadło.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każde dziecko w Krakowie wie, że "Ślązacy wyjedli bolenie i sandacze".

Dzieci czasem mają rację, bo jak przejechać wzdłuż Wisły np. w Tyńcu to nawet dzisiaj dominują rejestracje "S".

 

Przewozu nie znam, ale na 'Kościuszce' i 'Dąbiu' widok wędkarza przy samej zaporze był normalny. Nie wiem jak dzisiaj.

 

Boleni nigdy nie łowiłem w Krakowie.

Ale dobrze znam odcinek od Opatowca - Nidy (ujście Nidy to też "śląski" rewir!) do Połańca.

Z brzegu i z wody.

Łowię tam od prawie 30 lat. Tylko bolenie.

I jak mówię o pogłowiu boleni, to wiem, co mówię.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok. Nie zrozumieliśmy się. Ja mówiłem o Wiśle krakowskiej. Od Przewozu do plus/minus starego promu w Górce koło Koszyc. Dalej bywałem sporadycznie i nie mam wiedzy.

I wiesz - to prawda. Na moim-nie moim odcinku ryby wyjedli Ślązacy. Sądzę że jakieś sześć, siedem lat wcześniej niż autochtoni wyczaili co żyje pod SAMYM Krakowem. Wyjedli jazie, sandacze, leszcze i klenie. Ale nie bolenie. Nikt ich wtedy nie potrafił łowić. Nie jestem dumny z moich "kolegów" - więc nie zaprzeczę w imię jakiejś idiotycznie pojętej solidarności regionalnej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Końcówka lat '80 i pierwsza połowa '90 - Skawinka mojego dzieciństwa przeżywa oblężenie "hanysów". Tak nazywaliśmy wszystkich z rejestracją KA, KT, KB,KC,KD,KX. Nie było rozróżnienia na Śląsk i Zagłębie, bo jako dziecko, nie miałem o tym pojęcia. Ryby śmierdziały przeokropnie, a w zimie można było od nich grzać ręce. Ale dziady ze Śląska żarły wszystko jak leci, niezależnie od gatunku i rozmiaru. Biwakowali tygodniami, wpierdzielali ryby nad wodą, a miejscowym rolnikom (notabene moim sąsiadom) pod osłoną nocy ograbiali pola z warzyw. Nieraz mam wrażenie, że rzeka do tej pory nie podniosła się z tego kilkuletniego najazdu i nadal liże rany, bo ryb niektórych gatunków jest o wiele, wiele mniej. A w mojej głowie na stałe zakorzenił się stereotyp wędkarza ze Śląska - grunciarza z wąsami i wielkim brzuchem, dziada wpieprzającego wszystko co ma płetwy, głowę i ogon....

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK.

Żebyśmy tylko nie popadli w przesadę i "hanysów" nie dołożyli do grona standardowych przyczyn bezrybia w Polsce, typu: rybacy, kormorany, wydry, itd. Tony okoni z Dziećkowic, czy sandaczy z Przeczyc wyjeżdżały autami z krakowską rejestracją....

Bilans się więc jakby wyrównuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Końcówka lat '80 i pierwsza połowa '90 - Skawinka mojego dzieciństwa przeżywa oblężenie "hanysów". Tak nazywaliśmy wszystkich z rejestracją KA, KT, KB,KC,KD,KX. Nie było rozróżnienia na Śląsk i Zagłębie, bo jako dziecko, nie miałem o tym pojęcia. Ryby śmierdziały przeokropnie, a w zimie można było od nich grzać ręce. Ale dziady ze Śląska żarły wszystko jak leci, niezależnie od gatunku i rozmiaru. Biwakowali tygodniami, wpierdzielali ryby nad wodą, a miejscowym rolnikom (notabene moim sąsiadom) pod osłoną nocy ograbiali pola z warzyw. Nieraz mam wrażenie, że rzeka do tej pory nie podniosła się z tego kilkuletniego najazdu i nadal liże rany, bo ryb niektórych gatunków jest o wiele, wiele mniej. A w mojej głowie na stałe zakorzenił się stereotyp wędkarza ze Śląska - grunciarza z wąsami i wielkim brzuchem, dziada wpieprzającego wszystko co ma płetwy, głowę i ogon....

Już nie ma przyczepy przy ujściu Skawinki ? jeszcze dwa lata temu jak tam zaglądałem to od maja do października stał tam przyczepa ślązaków i jedli wszystko...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jednak nie obyło się bez przesady....

Szkoda, bo wątek nie o tym.

Mógłbym wam napisać ile pstrągów z Białej Przemszy czy Kanału Szczakowskiego pojechało do Krakowa, czy o tym, że Krakus w nowosądeckim czy tarnowskim okręgu jest tak postrzegany jak Hanys w krakowskim..... Tylko po co...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po to, że każdego bardziej boli jak ktoś z daleka wybiera mu ryby spod domu. U nas postrzeganie Hanysów na Skawince i tym podobnych jest takie same jak u każdego autochtona obcych wyjadaczy. Każdy ma wodę nad która się wychował i ma do niej ponadprzeciętny szacunek, i boli widok Ślązaków żrących sumy albinosy, i każdą większą ukleje.

Nie zmienia to faktu że po moim majowym powrocie po kilku latach nad Białą Przemsze i kanał masz rację, że to już nie te wody sprzed 3-4 lat, kiedy pstrąga było multum, a ludzi nie spotykałem. Było pięknie, po pustyni pstragowej jaką mamy na Rabie, to tu po kilku rzutach myślałem, że trzeba uciekać bo na pewno jest świeżo zarybione skoro w dziesięć rzutów wyjmujesz trzy czterdziestaki. Cóż, szkoda rzeki jak każdej wyjedzonej i czyjejś pracy aby ta rzeka była tak rybną jak kiedyś. Do brzegu, i to była moja pierwsza myśl- czego Ślązacy szukaja na naszych biednych ciurkach mając takie wody, ale widocznie po prostu mniejszy wstyd wyjadać komuś niż sobie, bo zawsze miejscowi powiedzą, że obce gęby wszystko wyjadły, a nie sąsiad dwa domy dalej.

Co do krakusów(choć sam jestem z Krakowa), to ciężka nacja, wyjątkowo toto zaciekłe, już łatwiej mi się ze Ślązacy dogadać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, nie mam nic przeciwko temu, by ktoś z innej części Polski przyjechał, złowił rybę i ją zjadł, nie jestem aż takim ortodoksem. Lecz niech ta ryba będzie czysta i smaczna. Ale widać, nie znaliście Skawinki sprzed 30 lat... Była to woda tak zanieczyszczona, że stojąc nad jej brzegami, chciało urwać nos. Dość powiedzieć, że nie zamarzała nawet w największe mrozy, a mięso kaczek karmionych brzanami (tak niestety robił mój wujek pseudowędkarz ----sic!), nie nadawało się do spożycia z powodu smrodu. A kradzież warzyw z pól przez hanysów (celowo z małej litery), to już zwykłe prostactwo, buractwo i chamstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W środę byłem powyżej Krakowa w okolicach Czernichowa. Od 18 do nocy. Woda jak zaklęta. Prawie martwo. Kilka razy w jednym miejscu zapolował boleń. Raz pokazał się prawie cały. Miał dobre 70. Miejscówka typowo kleniowa. Płytka łacho-rafa. Bystrza, wody max po pas. Kleniowych spławów brak. Na wędce jedno pobicie. Po rzece płynęły szarobure kawałki piany. Czuć było zapach szamba. Woda zmącona, zimniejsza niż tydzień wcześniej.

 

Jak tam woda teraz? Skoczyłbym gdzieś w dół od Krakowa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z 5 na 6 czerwca płynę belly. Start - około 18:00 przy przeprawie promowej w Nowym Korczynie a meta przy najbliższym moście (ul. Kościuszki) następnego dnia po południu. Cel: wieczór - bolki, sandacze. O 22 wyciągam xzogową armatę i szukam wąsów. Świt znów sandaczowo boleniowy a później już tylko kleniki na owady :D

Jak spływ się udał?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj rano 3h spinningowania na Wiśle w okolicach mostu w Niepołomicach, wynik jeden mały Kleń, poza tym zero kontaktu z rybą + pęknięty ster w ulubionym woblerze ???? wczoraj po pracy szybki spinning w okolicach stopnia Dąbie i podobnie. Jakby większe klenie i jazie zniknęły, nie mam już pomysłu jak je przechytrzyć ????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...