Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

Pepe bo trzeba liczyć jeden pełny weekend od świtu do nocy na W2 i W3 gdzie wpadło 6 bolków i ponad 50 kleni. Więc robią się liczby. Ale takich weekendów miałem tylko dwa.

Uważam tak jak reszta, jest coraz gorzej.

Pewne miejscówki wypracowane przez ponad 20 lat w tym roku to porażka. Najwięcej W3 rybne okazały się nowe, zupełnie nieznane punkty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem coś na ten temat, wydreptałem kilka par butów wzdłuż brzegów i czasami z pokorą wracałem wmawiając że nigdy więcej Wisły. Z roku na rok jest coraz marniej, cieszą maluchy sandaczowe których późną jesienią nałowiłem kilkanaście. O ile białe i czarne ustrojstwo ich nie pociąga z wody. Aaa i zapomniałem jeszcze jedną statystykę dodać. Na wodach pzw Kraków nie miałem ani jednej kontroli. W świętokrzyskiem 2 a śląskim jedną.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna lekcja pokory, tak mogę podsumować swój sezon. 64x W3, 15x R5. 19 wyjść bez ryby!( ale garaż przetrwał). Nic nie dało przygotowanie sprżętowe, kondycyjne i zajebista wola walki. Gdyby nie końcówka sezonu to byłbym mega wq..... i rozczarowany. Uodporniłem się mentalnie, bo zawodowo, zdrowotnie wyglądało to u mnie podobnie. Jakoś dojechałem. Zostało mi za dużo przynęt, lekko więcej castów i przekonanie że wiem że nic nie wiem o rybach. 

Dzisiaj pojechałem nad wodę, ot tak popatrzeć. Bez sprzętu. Na kolejną z miejscówek na której po porostu gapiłem się jak woda płynie przyjechał kolega. Miał tam już więcej nie przyjeżdżać bo ktoś spalił im bazę.  Nie wytrzymał. Co więcej w drodze był drugi który po pożarze jasno zdeklarował że nigdy już tam nie przyjedzie.... Wychodzi że nie tylko ja jestem ..............ty;)

 

Dlatego  tradycyjnie. Dużo zdrowia i szczęścia w Nowy Roku. Wszystkim tym co  łowią na gumy to tyle ryb co urwanych przynęt. A  tym od woblerów, blach itd. to  dużo więcej  ryb niż urwanych przynęt. pz 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczesliwego Nowego Roku ! Okon 42 cm na wisle ?? Nie uwierze jak nie zobacze.

 

Raz w zyciu zlapalem 40 w czasach jak szedlem na Wisle za okoniem w ciemno bo bylo ich pelno.

 

Alaska normalnie :) 37 sandaczy powyzej 60 to prze dzik jestes. Ja zlapalem kilka tylko.

 

Zazwyczaj jak jade to nic nie lowie tylko sie rozgladam nie widzac nawet rybiego ogona

 

Klenia zlowic nawet nie jest prosto . Szczupaka nawet nie widzialem w tym roku na wisle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku!

Ten rok był też dla mnie kiepski.

Trochę radości z wyników na Popradzie.

A moje połowy w grudniu na Wiśle prawie zerowe... eh , ze nie umiem łowić w zimie jak nasz mistrzu Tadek..i to na pewno jeszcze wszystkich rybek nie pokazał ;) .

Na pocieszenie zapodam swoje :lol:  :)  fotki ostatnich rybek z końca listopada.

Sandacz prawie 90ka.

post-49044-0-28793900-1672592622_thumb.jpg

post-49044-0-67014300-1672592670_thumb.jpg

post-49044-0-93027700-1672592786_thumb.jpg

Dalej najłowniejsze dla mnie były woblery Janusza Widły. 

Edytowane przez jerzy6
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj się wyrwałem na W3. Zanim zrobiłem opłaty przez neta, pozbierałem jakieś lekkie przynęty + kij do 21gr.  była 12.  Trochę mi zeszło.  Nad wodą piękne słońce, skacowani koledzy którzy spędzali sylwestra marzeń nad Wisłą i spory uciąg połączony w wysokim stanem.  Kolejny raz dotarło do mnie  jak ja nie  umiem lekko łowić....   Ale co tam, do listopada daleko, trza jakoś przeżyć. Przelazłem kawałek brzegu,  porzucałem woblerem w stylu Tadka. W małej zatoczce, która powstała przez nadmiar wody ( normanie tam jest urwana burta ) trafiłem leszcza za co inne niż potrzeba. Trochę sobie dziada poholowałem. Zatoczka wyglądała fajnie, to założyłem jakąś małą kreature na coś nie nasze, i szuram tym po dnie a może jaki okoń się trafi. Wody mam tak z 80cm. I się trafił. Na początku myślałem że znowu leszcz, bo za bardzo chętnie do mnie to nie jechało, ale jak jakiś dobry metr od plecionki wystrzelił gejzer po chlapnięciu ogonem, to  już wiedziałem z kim walczę. Znowu złapałem nie tą co potrzeba rybę. Ryba mega, piękna, wybyczona, zdrowa i mega wq.....  tylko czemu o jeden dzień za późno.  Ale spoko umówiłem się z nią że w listopadzie też tu będę to jak chce zdjęcie to niech wali śmiało. Pomachała na pożegnanie płetwami, odstawiam że umowa stoi. pz    

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie dwa razy w tym roku kontrolowali na Wiśle -zawsze w nocy. Co do rybostanu to jest sporo niewymiarowego sandacza , tylko nie ma szans by dorósł do rozsądnego rozmiaru. Kormorany i wydry na dwóch nogach mu radę dadzą.  Ale o tej kwestii lepiej nie rozmawiać bo w pewnych kręgach zakazana. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj się wyrwałem na W3. Zanim zrobiłem opłaty przez neta, pozbierałem jakieś lekkie przynęty + kij do 21gr. była 12. Trochę mi zeszło. Nad wodą piękne słońce, skacowani koledzy którzy spędzali sylwestra marzeń nad Wisłą i spory uciąg połączony w wysokim stanem. Kolejny raz dotarło do mnie jak ja nie umiem lekko łowić.... Ale co tam, do listopada daleko, trza jakoś przeżyć. Przelazłem kawałek brzegu, porzucałem woblerem w stylu Tadka. W małej zatoczce, która powstała przez nadmiar wody ( normanie tam jest urwana burta ) trafiłem leszcza za co inne niż potrzeba. Trochę sobie dziada poholowałem. Zatoczka wyglądała fajnie, to założyłem jakąś małą kreature na coś nie nasze, i szuram tym po dnie a może jaki okoń się trafi. Wody mam tak z 80cm. I się trafił. Na początku myślałem że znowu leszcz, bo za bardzo chętnie do mnie to nie jechało, ale jak jakiś dobry metr od plecionki wystrzelił gejzer po chlapnięciu ogonem, to już wiedziałem z kim walczę. Znowu złapałem nie tą co potrzeba rybę. Ryba mega, piękna, wybyczona, zdrowa i mega wq..... tylko czemu o jeden dzień za późno. Ale spoko umówiłem się z nią że w listopadzie też tu będę to jak chce zdjęcie to niech wali śmiało. Pomachała na pożegnanie płetwami, odstawiam że umowa stoi. pz

Ni właśnie, naszła mnie taka filozoficzna rozkmina w piątek. Nie żebym latał dziś z premedytacją z ciężkim spinem, dodatkowo piszę z WLKP, a Wasz wątek lubię przeglądać, za te sandały, ale... czy jak RAPR mówi, że jeżeli pierwszy lub ostatni dzień okresu ochronnego przypada na dzień ustawowo wolny od pracy, to okres ochronny zostaje o ten dzień skrócony, a przecież 1 stycznia takim dniem jest. To de facto w praktyce okres ochronny na szczupłego, tudzież sandała nie zaczyna się 2 stycznia? Jeśli mój tok rozumowania jest zgodny z prawdą, to trzeba było zrobić to zdjęcie????

Edytowane przez digger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasze okręgowe zezwolenie ustala okres ochronny od 01.01 i nie ma co z tym bardzo dyskutować. Jest ok. Mamy i tak to szczęście że dopisano górny wymiar ochronny 80cm. Dodatkowo nie ma wynazaków typu 5cm przynęty wraz z sterem i kotwicami.  Łowie castem i nie mam problemu rzucić 2gr przynętą na ciurku szerokości kilku metrów ale na Wiśle łowienie wykałaczką do mikrusów zawsze kończy się  urwaniem wszystkiego i zakolczykowaniem za dużej ryby. Mamy taki dualizm postrzegania rzeczywistości. Z jednej strony patrzymy krzywo na gościa z 3metrowym kijem w zimie nad rzeką chociaż w styczniu w wodzie niema robactwa i narybku to klenie żrą przynęty po 7-10cm a z drugiej strony normalny i akceptowany przez prawo  jest jegomość z gruntówką itd. walący do siaty wszystko na co pozwala RAPR. Osobiście jestem zdania że do czerwca powinien obowiązywać nakaz wypuszczania ryb na Wiśle. Tradycja , tradycją ale nie ogarniam jak można żreć ryby typu jaź, kleń, boleń. Ichtiologiem nie jestem, ale jakaś baza pokarmowa z tych ryb i ich narybku dla drapieżników się tworzy. A jak nie mam co żreć, to nie ma co żreć. Każdy w szkole miał biologie, nawet ja stary dziad pamiętam coś takiego jak łańcuch pokarmowy.  A z rybą mam przecież umowę, spokojnie poczekam. pz

Edytowane przez mayou
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem coś na ten temat, wydreptałem kilka par butów wzdłuż brzegów i czasami z pokorą wracałem wmawiając że nigdy więcej Wisły. Z roku na rok jest coraz marniej, cieszą maluchy sandaczowe których późną jesienią nałowiłem kilkanaście. O ile białe i czarne ustrojstwo ich nie pociąga z wody. Aaa i zapomniałem jeszcze jedną statystykę dodać. Na wodach pzw Kraków nie miałem ani jednej kontroli. W świętokrzyskiem 2 a śląskim jedną.

Kolego mógłbyś zdradzić gdzie i o której na Śląskim odcinku Cię kontrolowali? Ja przez 12 sezonów średnio po 60 wypadów, a znajomy od 20 lat kontroli nie miał [emoji41] także bardzo jestem ciekaw gdzie tych panów można spotkać

 

Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze mnie chyba nic nie będzie. K-Pon proponował cobym się ślimakami zajął i chyba trza go będzie posłuchać. ;). W domu kolejny odcinek serialu szpitalnego, tom się czmychnoł po robocie na W3. Miała być Raba ale za długo w tej robocie byłem. Jakoś tak mentalnie się na lekki sprzęt nastawiłem ( chyba przez tą Rabe, bo nowy kij do 7 gr. co to dzisiaj przyszedł nie miał z tym nic wspólnego). Spakowałem 2,58m 0,8-15gr chińskie, chiński multik,  pudełka z drobnicą. Nad wodą, Wisły jakby sporo ubyło od niedzieli, coś się chlapie daleko. Generalnie ok.  Połowiłem trochę ale bez sukcesu. Zmiana miejscówki, na  której nawet nie zamierzałem łowić. Postałem trochę i jakoś tak się żal zrobiło bo jeszcze  coś było widać.  Zmontowałem chińczyka, gumowa widelnica całkiem spora. Wywaliłem pod prąd i w chwili gdy mnie mijała coś ją pięknie przyżarło. Oczywiście spadło. Poprawiłem ze 2 razy ale bez zainteresowania.  Dałem temu spłynąć pod swój brzeg, i całkiem bez entuzjazmu zwijam bo trza się będzie zbierać. I nagle jak mi coś na końcu linki ożyło.... Wpierw było pod prąd ( to dobrze), potem było pod nogi ( to lepiej) a potem to już  było tylko z prądem. ( to niedobrze). Wyjechało z 50m plecionki. Pomyślałem że to ten sum co Tommiemu ostatnio sp....... do mnie w końcu dopłynoł. Jak wyjechało następne 50m zaczołem się martwić choć coś tam czasem odzyskiwałem, tak po metrze. Zrobiło się ciemno a tu bieg po oślinionej mułem opasce się szykuje. W kurtce zmacałem czołówkę. Jakoś to wydobyłem z najbardziej zasuniętej kieszeni. Ha, przynajmniej będę widział na którym kamieniu sobie zęby wybije.  I tak sobie, biegne, wywalam się na tej mazi i dziurach w kamieniach. Dawno już buty zalałem.... ale metry odzyskuje!.  Za którąś tam dziesiątą kempą trawy wystaje moja plecionka. A na końcu  karp, taki z 25kg. Moge go dotknąć ale nie ma szans coby to podebrać rękami bo to gabaryt beczki na kapuste. Podbierak mam, ale w domu pod łóżkiem (kupiłem i leży). I tak by się tam nie zmieścił;).  I tak patrze kombinuje, świece tą czołówką prosto nad nim  a kolega karp stwierdził że p..... takie towarzystwo.   A potem to już tradycyjnie. Przynajmniej plecionki nie zabrał ze sobą. Wędka i multik przeżyły. Obiecałem im że na W3 już nigdy nie pojadą.    

I taką mam rozkmine. Jak bardzo wędkarstwo karpiowe jest przereklamowane.  Chłopy na płytkiej wodzie bez nurtu, ciągną sprzętem 10 razy mocniejszym niż ten co miałem podobne ryby  i mówią że ciężko i sukces i takie tam ;) .pz

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehehehhehe :)tesknil za krajem to w chinski sprzet zapakowal

 

Te ryby to kuzwa mysla ze jest 15 pazdziernika. I jak tu teraz lowic jak sie woli gumke od woblerka ?

 

Jechac z dna na 15 gramach nie przystoi , chyba trzeba dac se siana.

 

A z drugiej strony cham na chamie nie odpuszcza. Dalej chodza za sandaczem z premedytacja na 300% , a my grzeczni wykalaczki wyjmujemy z piwnicy.

 

Beda tak siedziec na "rybałce " dopki -30 nie przywali im im nie wywinie powiek na druga strone :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie kolegi było jak najbardziej poważne, większość Krakowskich zbiorników była z tego co wiem z początkiem roku w lodzie. Niepoważna jest jedynie Twoja odpowiedź. Mnie ciekawi jak sytuacja na Przylasku, ktoś wie?

Pomyślałem, że to jakiś żart. Rzeczywiście trochę mnie poniosło z odpowiedzią. Sorry za off.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechac z dna na 15 gramach nie przystoi , chyba trzeba dac se siana.

 

A z drugiej strony cham na chamie nie odpuszcza. Dalej chodza za sandaczem z premedytacja na 300% , a my grzeczni wykalaczki wyjmujemy z piwnicy.

 

Beda tak siedziec na "rybałce " dopki -30 nie przywali im im nie wywinie powiek na druga strone :)

 

U nas we wsi stabilnie. Na miejscówce co to pod koniec roku czasem jakiego sandacza wydłubie, z drugiego brzegu dwóch uprzejmych jegomości rzuca  sobie beztrosko, Rzuca daleko, zwija szybko. "Przypadek, nie sądzę".  Też tyle potrafię rzucić jak chce i kogut mi do tego nie jest potrzebny....wystarczy mały bezsterowiec.  Po dziesięciu minutach jakoś panowie zmienili miejscówkę. Jutro pewnie będą znowu. 

Wcześniej zanim tam dotarłem, bardzo chciałem złowić zimowego klenia. Prawie się udało... I nic to że przynęta mikrus, ślizgana w toni jak wobler. Znowu nie to.... chociaż branie kleniowe i zapięte prawidłowo. 

Wychodzi mi że przez 3 dni złowiłem na kg( tak szacuję)  więcej ryb niż przez cały poprzedni rok. A klenia jak nie ma, tak nie ma. Ktoś, coś z pomocą  chciałby ruszyć to bardzo chętnie skorzystam. pz   

Edytowane przez mayou
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...