Skocz do zawartości

Wody w okolicach Krakowa


dawid_

Rekomendowane odpowiedzi

Wody w okolicach Krakowa są zasiedlone przez mobilne jednostki przetwórstwa rybnego. Sytuację ratuje fakt nikłej podaży surowca oraz posiadanie sporych ilości trunków kuszących . Około południa można spodziewać się spadku nasłonecznienia z powodu nie przezierności spalin od grillowych . Zalecana zmiana przynęty na jaskrawą.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj szybki wypad na otwarcie majówki na Przylasek Rusiecki i gorzej wybrać się nie dało :D Byłem zaraz po 7 i 90% stanowisk była już zajęta przez karpiarzy, zostały pojedyncze miejscówki, ale trzeba się było do nich przedzierać przez haszcze. O 8 obłożenie wyniosło 100%, znalezienie wolnego miejsca graniczyło z cudem. Jeśli się jakieś trafiło to w kolejce stała cała pielgrzymka spinningistów. Szczupaki widziały chyba wszystkie możliwe przynęty. Pewnie myślały, że to jakaś inwazja bo spadały do wody z każdej możliwej strony ????

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby mnie ktoś zapytał 20 lat temu, to bym powiedział, że 1 maja 2025, na Przylasku będzie tłum karpiarzy, tłum spiningistów, tłum pontonów. Bo to oczywiste.

Dlatego nigdy nie wybierałem się na ryby na rozpoczecie sezonu na coś-tam i zawsze unikam łowienia w weekendy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie we wsi nikogo, ryby też zapomniały się zameldować na miejscówkach. Woda chyba też strajkuje, bo jej prawie nie ma. Po brzegu widać że zarządziła odwrót razem z rybami jakoś nad ranem. Jast stabilnie,.... jowo ale stabilnie.... Taki kraj. Pz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szału nie ma, jakieś jelce, albo coś podobnego się kręci na płytkim. Leszcze się czasem przewalą na powierzchni. I na razie tyle z atrakcji. Wczoraj widziałem bolka takiego 60cm. Stał za trawką, miał wywalone na wszystko obok. Na razie mało się dzieje. Pz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marudziłeś, marudziłeś i wymarudziłeś. Co do ryb po zatruciu to coś tam jeszcze pływa. Na pewno jest dużo mniej drobnicy. Leszcze są, karpie, amury są. Ryby ktore mnie interesują też obserwowałem, czasem z dość bliska. Wygląda na to że oczyszczalnia dalej robi po staremu, na razie na mniejszą skalę. Woda jest brązowa, pełno glonow nawet w miejscach gdzie ich nigdy nie było. Lekkie łowienie bardzo w utracie przynęt pomaga. Byle do listopada., pz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku nie mogłem się zdecydować gdzie rozpocząć pierwszomajowe łowy. Czy ze spławikiem nad pobliską żwirownią łowiąc karpie i paszoki, czy też wybrać się ze spinningiem na starorzecze w poszukiwaniu szczupaków ? A może spróbować złowić jakiegoś pstrąga ? Albo pojechać nad Wisłę w poszukiwaniu boleni ? Wszystkie opcje, poza karpiami i paszokami wydawały mi się bardzo karkołomne, bo szczupaków i pstrągów u nas jak na lekarstwo, a i boleni z roku na rok jest coraz mniej.

W końcu, po analizie wszystkich za i przeciw, mój wybór padł na Wisłę i bolenie, choć nie obiecywałem sobie za wiele…Wstaję przed budzikiem, o 3:30, ale do tej 4:00 leżę w cieplutkim łóżku. Gdy w końcu o 4:00 budzik dzwoni, szybko zrywam się na równe nogi, ubieram się i wychodzę z domu. Pakuję do auta dwie wędki : mocniejszy kij na bolenie i słabszy, na klenie, kilka pudełek z przynętami oraz kołowrotki, i o 5:00, skoro świt, jestem nad wodą. Królowa mała, choć czysta. Zapach wody i świeżego porannego powietrza, wymieszany z wonią traw i kwiatów, odganiają resztki snu. Wszystkie opaski odsłonięte, śmiało można chodzić po kamieniach suchą nogą.

Plan jest taki, by najpierw spróbować złowić jakąś rapkę. Siadam więc na mokrej trawie (dobrze, że wziąłem spodniobuty, przynajmniej dupa będzie sucha :>) i zaczynam biczować wodę. Łowię na woblery i taktyka jest taka, że każdą przynętą rzucam 5-10 razy po czym wymieniam ją na kolejną. Po przerzuceniu kilku przynęt przychodzi pora na wobler ze stajni Wob-Art.


 post-46562-0-52504200-1746516832_thumb.jpg


Po kilku rzutach, ok. 5:50, jak coś nie pierd**nie !  W tej samej chwili odzywa się hamulec, który oddaje kilka metrów żyłki. I nagle zaczep. Tak mi się przynajmniej wydaje, gdy schodzę po opasce do miejsca, w którym żyłka wchodzi do wody. Jednak zaczep zaczyna pulsować, a szybki nurt potęguje siłę ryby. Zastanawiam się jednak jak ona jest duża skoro udaje zaczep. Po kilku minutach przeciągania liny boleń jednak kapituluje, a w podbieraku wobler wypada mu z pyska. Szybko wynoszę rybkę na przywiślaną łąkę i robię szybki pomiar. Miarka wskazuje 73 cm, a ja z gębą uśmiechniętą od ucha do ucha pakuję z powrotem bolka do podbieraka i wypuszczam w odmęty wiślanej wody. Zdezorientowana rybka chwilę odpoczywa przy brzegu, by po chwili pomachać mi ogonem na pożegnanie.
Przez chwilę siadam na kamieniach i zjadam zebrane z domu jabłko. Już dzisiaj nic nie muszę. Plan wykonany w 100 %.

 post-46562-0-28976700-1746516864_thumb.jpg


Schodzę opaską jakieś 10 metrów i zatrzymuję się przy obiecującym warkoczu. Obserwując martwą wodę, myślę, że tu może stać jakaś rapka. Jako, że szczęśliwych przynęt się nie zmienia, na pierwszy ogień leci Wob-Art. Po dwóch czy trzech rzutach, w przybrzeżnych wirach, czuję dwa takie sandaczowe skubnięcia, po czym następuje mocne uderzenie. Jednak tym razem rybka jest mniejsza i wyraźnie słabsza. Po chwili boleń ląduje w podbieraku. Wobler zjedzony cały, ale przy pomocy szczypiec delikatnie uwalniam rapkę z 2 kotwic. Szybki pomiar wskazuje 58 cm, robię kilka zdjęć i rybka wraca do wody. Odpływa w doskonałej kondycji i obiecuje przyprowadzić dziadka J


 post-46562-0-69675100-1746516878_thumb.jpg


Jest kilka minut po 8:00, została mi jakaś godzinka łowienia, więc postanawiam zapolować na klenie. Lżejszy kij, cieńsza żyłka i lżejsze przynęty to jednak zupełnie inne łowienie, aniżeli młócenie wody ciężkimi boleniówkami. Po kilkudziesięciu minutach i przerzuceniu kilkunastu przynęt, na crawlera od Savage Gear ciągniętego wzdłuż opaski w końcu doczekuję się brania.

 post-46562-0-77743300-1746516891_thumb.jpg

Jednak po kilku młynkach około 30-35 cm kleń uwalnia się z kotwiczki. Jest godzina 9:00, dość wrażeń na dziś, pora wracać do auta. Akumulatory naładowane po sam korek, można jechać do domu. W drodze powrotnej dzielę się wrażeniami z kolegą, który…odradzał mi ten wyjazd twierdząc, że boleni jeszcze w tak szybkiej wodzie nie będzie. Że jeszcze woda jest za zimna, a rapki skupione będą w głębszych dołach ze spokojnym nurtem i trzeba je łowić z dna na woblery cykadopodobne. Jak widać, nie miał racji…

 

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 W drodze powrotnej dzielę się wrażeniami z kolegą, który…odradzał mi ten wyjazd twierdząc, że boleni jeszcze w tak szybkiej wodzie nie będzie. Że jeszcze woda jest za zimna, a rapki skupione będą w głębszych dołach ze spokojnym nurtem i trzeba je łowić z dna na woblery cykadopodobne. Jak widać, nie miał racji…

Każdy odcinek jest inny, wczoraj kolega łowił bolenie tylko przy dnie i nie było innej opcji, ja tez miałem brania głęboko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało się komuś wyskoczyć nad wodę na weekendzie? :)

Ja byłem dzisiaj 2h na Wisełce i zszedłem o kiju ale zaczyna się coś ruszać.

Boleń ładnie chlapał, niestety chętny do współpracy nie był.

Napotkany wędkarz zdjął klenia 59cm, fajny kaban musiał być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...