Pike_ Opublikowano 10 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lipca 2007 Wtrącę swoje trzy grosze, bo widzę, że wywiązała się dyskusja na temat tego, kto, gdzie, czym łowi i dlaczego. Wtrącę je, bo przydadzą mi się rady i porady odnośnie łowienia zestawem castingowym w ogóle(jeśli to nie ma związku z ankietą, to będę wdzięczny za przeniesienie tego postu w inne miejsce). Ja byłem teraz na kilku stawikach z zestawem castingowym - kij TD 1.98 do 70g i multiplikatorem Okumą VS. Łowiłem nim oczywiście z brzegu, bo to kałuże, na Slidera, ale nie tylko, bo i na gumy i na jakiegoś Percha 8 z bardzo prostego powodu: nigdy nie łowiłem takim zestawem (łapałem szczupaki na Slidera 10 i 7 ale przy użyciu normalnego kołowrotka i Jaxona XT-Pro 2.6m do 32g), więc po prostu chcę się nauczyć obsługiwać takie ustrojstwo - rzucać, trzymać, prowadzić przynęty. Pierwszym rzutem jaki wykonałem w życiu splątałem sobie plecionkę i urwałem Slidera, pomimo, że oglądałem film z panem Piotrem Piskorskim, który uczy jak obchodzić się z hamulcem; myślałem, że mam dokręcony mocno, a okazało się, że i tak za słabo. Raz nałowiłem w ten sposób szupaczków na duże kopyta, slidera 7, ale wszystkie niewymiarowe. Nie liczyłem zresztą na bóg wie co - grunt, że rzucam coraz dalej, coraz celniej, wiem już, że na takiej pale można wyczuć branie i małej rybki, a po dwóch takich wypadach nic mi się już nie plącze. Co sądzicie o takim łowieniu z brzegu, na gumy i inne cuda zestawem castingowym, czego jeszcze mógłbym popróbować, by się nauczyć z tym obchodzić? Na łowienie z łódki w najbliżczym czasie nie mam szans. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Opublikowano 10 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lipca 2007 PikeŁów tak jak Tobie jest wygodnie i co sprawia Ci przyjemność. Ja w tym roku w ogóle nie używałem korby i sobie radzę. Zdaję sobie sprawę, że w wielu miejscach sobie nie poradzę (winy należy szukać w ograniczeniach castingu lub moich małych umiejętnościach). Jednak casting daje mi wiele przyjemności i dlatego go stosuję.Wędzisko o którym mówisz mam na składzie i szczerze mówiąc ostatnio przestaje mi odpowiadać. Nawet przy przynętach w okolicach 30 gram czuję jego pałowatość, suchość która dla mnie nie jest potrzebna i jej nie lubię. Do przynęt innych niż ciężkie jerki proponowałbym coś mniej topornego.Pozdrawiam i przyjemności z castingu życzę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Thymallus Opublikowano 10 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lipca 2007 Pike Jednak casting daje mi wiele przyjemności i dlatego go stosuję. Pozdrawiam i przyjemności z castingu życzę Bardzo mi się podoba to zdanie Sławku. Tak trzymaj. pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hasior Opublikowano 10 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lipca 2007 witkateż sie zgodzę o wiele jest przyjemniej machnąć castem niz spinningiem,poczucie pełnej władzy i kontroli nad przynętą nawet jak nie biorą ryby to jest radocha z każdego oddanego rzutu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pike_ Opublikowano 10 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lipca 2007 Sławek, taki tam i casting , ale jak za parę miesięcy znajdę się z tym na łódce, to przynajmniej będę umiał trzymać i rzucać. Co do kija: to pierwszy castingowy, jaki mam w rękach, więc nie wiem jeszcze czy jest dobry czy zły - mam parę spinningów, ale to zupełnie co innego. Chyba wezmę udział w zawodach spinningowych - pierwszy raz w życiu - na Zalewie Sulejowskim, jakoś w sierpniu czy wrześniu i zastanawiam się czy nie zabrać też tego zestawu - co o tym sądzisz? Nigdy nie byłem na zawodach nawet jako widz - łowią tam jerkami? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Opublikowano 11 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lipca 2007 Nie bywam na zawodach bo ich raczej nie lubię (chyba, że towarzyskie, takie jakie robimy w klubie o pietruszkę: o największą rybę a dowodem jest zdjęcie ryby bądź zeznania innego klubowicza). Z tego co słyszę (może mam nieaktualne informacje) dominującą strategią jest zapunktowanie chociaż małą rybką. Pewnie dlatego zbyt często jerkujących tam się nie spotyka. Dowiedz się też co się dzieje z rybami w trakcie zawodów. Może wcale nie chcesz ich zabijać...Co do jerkówki TD to też na początku myślałem, że tak mam być. Do czasu aż nasz forumowy Friko nie przekonał mnie do innej filozofii kija. Wtedy zrozumiałem co to znaczy przyjemność przy rzucaniu. Ta płynność i subtelność jednocześnie... Tak kijek testowy bardzo mi się podoba .Jednak łowić trzeba na to co się ma a jak można sprawić sobie coś lepszego to warto. W końcu ta nasza zabawa ma być przede wszystkim przyjemna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pike_ Opublikowano 11 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lipca 2007 Fajnie piszesz, Sławek. Ja wyróżniam dwa rodzaje cymbałów: ten, który myśli, że łowi sprzęt a nie wędkarz i ten, który uważa, że dobry sprzęt nie jest przydatny. Jeśli zasmakuję w jerkowaniu, to na pewno nie będzie to mój ostatni kij; na razie jerking znam z filmów, nie wiem więc jeszcze czy w nim zasmakuję (przypuszczam, że tak, ale może być różnie). Co do zawodów: ja w moim środowisku nie mam ani jednego wędkarza (brat próbował, ale szybko się zniechęcił); tych, których akurat ja spotykam nad wodą w ogóle nie warto słuchać, chcę więc znaleźć się tam, gdzie jest spore prawdopodobieństwo spotkania dobrych. Chcę podpatrzeć na żywo na co łowią, jak łowią; jeśli oni coś złowią a ja nie, to będę miał trochę danych do przeanalizowania i może dojdę do jakichś wniosków. Co do zabijania ryb: zabijałem co któregoś tam szczupaka do zeszłego roku, więc gdy będzie trzeba, to będę zabijał. Nie jestem mięsarzem, ale i nie imponują mi wędkarze, którzy rozpaczają nad każdą rybką (nie mówię o Tobie, tylko ogólnie) - myślę, że tu jestem złoty środek. Pozdrawiam.PSTrochę czytałem o zawodach, m.in. w książce J.Kolendowicza, który pisze to, co Ty, że tam najważniejsze jest złowienie ryby, choćby małej. Podobnie mówi kilku innych - ważna jest strategia - trochę teorii liznąłem, czas na praktykę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dawid_ Opublikowano 11 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lipca 2007 Powoli dochodzę do wniosku że nie ma co czytać fachowych pism, tylko iść i łowić, łowić, łowić.. Później ewentualnie dopytać się na forum Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pike_ Opublikowano 11 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lipca 2007 Dawid, aż mnie oczy rozbolały od tego, że nie warto czytać. Zawsze, niezależnie od dziedziny warto czytać, pamiętając, że nie piszą tego święci, układać własne teorie, weryfikować je w praktyce - czyli najczęściej obalać - układać nowe, czytać, myśleć, weryfikować...... i tak na wieki wieków, amen. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pike_ Opublikowano 16 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2007 No tak - pierwsze kroki są trudne. W tym sezonie łowię wciąż innym sprzętem, uczę się nowych rzeczy, więc liczę się ze stratą ryb. Wybrałem się wczoraj nad wodę z zestawem castingowym - trzeci, może czwarty raz - raczej, by oswoić się z nim niż by coś złowić. Upał niemiłosierny - o ludzkiej porze (czyli zanim się rozwidni) nie mogłem być nad wodą, bo z moją panią nie można tak się wybrać. Nie brało nic na Slidera, na Salmo Pike, na Skinnera, więc poszedłem na drugi staw, gdzie znam miejscówki sandaczy. Założyłem dużą gumę i przy pomocy któtkiego kija i multika zacząłem łowić raz z agresywnego a raz z łagodniejszego opadu. 10 min i branie sandacza pod brzegiem - tam prawie zawsze biorą pod nogami - zaciąłem (chyba, bo tyle uwagi poświęcam samemu sprzętowi, od którego jeszcze boli mnie nadgarstek, gdzie jeszcze coś mi się może splątać, że nie jestem pewien), zakręciłem korbką i już nic nie było na haku. Nie mam pojęcia czy dostał luzu czy za mocno napiąłem - trwało to tylko chwilę. Po pół godzinie drugie branie, kilka metrów od brzegu - tym razem zaciąłem na pewno i znów to samo. Właściwie, to nawet nie poczułem uderzenia, tylko że mam rybę na wędce i wtedy zaciąłem. Czy za mocno, czy za słabo? - nie umiem jeszcze łowić tym zestawem. Może po prostu nie miały haka w pysku i tyle, bo kopyto było spore? Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 16 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2007 @Pike moim zdaniem dosyć istotne przy łowieniu na krótki kij castingowy może być ustawienie kija wyjściowe przed zacięciem. Jesli przed zacięciem szczytówka jest skierowana do dołu a linka układa się mniej więcej równolegle do osi kija (w praktyce: tworzy jakiśtam kąt rozwarty) to ze skutecznym zacięciem nie powinno byc problemu. Jeśli jednak kij jest np. w górze, tworzy jakiśtam stry kąt z linką - to przy krótkim kiju może być problem z zacięciem.Dla tego ja jak łowię z łódki, z opadu, krótkim kijem to stram sie po podbiciu jiga szybko wybrać luz na lince tak żeby kontrolowac opad na kiju skierownym w dół w gotowości do ew. zacięcia. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pike_ Opublikowano 16 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2007 Dzięki Friko. Ja, gdy próbuję łowić na jerki, woblery, stojąc wprawdzie na brzegu, ale dość wysoko, naśladuję to, co widziałem na filmie King of the jerkbait z czasopisma Wędkarstwo moje hobby. Tu jednak łowiłem gumami, trzymałem więc kij do góry, podobnie jak w przypadku zwykłego zestawu spinningowego, bo nie miałem innego pomysłu na łowienie sandaczy z opadu tym sprzętem. Kąt zawsze staram się mieć ciut większy niż 90 stopni, bo przy 90-ciu najlepiej czuję, co tam się dzieje na drugim końcu plecionki; jednak chcę mieć tyle miejsca na zacięcie, by tnąc nie za bardzo go zmniejszać. Kije mam sztywne (z wyjątkiem HM-a), więc nieźle się to sprawdza. (Sam do tego doszedłem, ale chyba mądrze, bo widziałem potem na filmach, że zawodowcy robią podobnie - ci wędkarze, któych spotykam nad wodą trzymają kij prawie w wodzie i wloką jednostajnie obojętne jaką przynętę, bo szczupak jest gupi i jak ma wzionć, panie, to weźnie, sandacz też). Skoro już poszedłem łowić sandacze takim sprzętem, na gumy, z opadu, to po prostu robiłem wszystko podobnie jak normalną wędką - chyba tak, jak mówisz - i tylko bałem się robić zbyt duży kąt, by móc cokolwiek wyczuć na tej pale (wpadłem na to, że przy większym byłoby lepsze zacięcie) więc trzymałem 90 stopni, i tylko to wszystko było inne i dziwne, i ten kołowrotek z małą korbką, i ta wędka, i ten pomysł, by łowić tym sprzętem na gumy... . Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pike_ Opublikowano 16 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2007 Friko, właściwie to nie zadałem Ci najważniejszego pytania: czy w ogóle ma sens takie łowienie kijem castingowym na gumy? Dalej: jeśli już, to czy przy rozwartym kącie pomiędzy wędką a linką jest możliwe wyczucie sandaczowego brania? Pisałeś o łowieniu krótkim kijem, ale jednak czym innym jest łowienie krótką wędką do - czy ja wiem? - 30-tu, 40-tu gramów z użyciem normalnego kołowrotka, a co innego moje cuda, które tu opisywałem: kij do 70g, niecałe 2 metry, plus multiplikator. Łowi ktoś tak? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 17 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2007 @Pike oczywiście że jest możliwe. Łowiąc zestawem castingowym obejmujesz dłonią multiplikator a Twój kciuk spoczywa bezpośrednio na szpuli. Teraz, jeżeli linka tworzy kąt rozwarty z kijem, to można powiedzieć że plecionka prawie po linii prostej biegnie do jiga (oczywiscie to prawie ma istotną wariację w zalezności od odległości, grubości plecionki, głębokości, wiatru, falowania itp). Sandaczowe pstryknięcia wyczuwa się na ogół bardzo dobrze. Jeżeli chodzi o mnie, do łowienie z opadu używam jednak wędki spinningowej. Muszę powiedzieć że moje przmemyslenia w tej dziedzinie trochę zmianiają się, i pewnie jeszcze będą zmieniać w miarę jak przybywa różnych doświadczeń. Na dziś powiedziałbym że do łódkowego lówienia z opadu optymalna długość kija do 7'6-8'6 (230-260cm) - tzn. dla mnie taka długość byłaby optymalna. Kołowrotek spinningowy wybieram ponieważ szybciej wybiera mi się nim luz na lince po podbiciu niż multiplikatorem. Takiego sprzętu jaki opisujesz uzywają podobno do łowienia na najcięższe koguty, takie po 50 gram. Ale to z łódki. Mi raz zdarzyło się uzywac podobnego zestawu z brzegu - było to kiedy łowiłem w pewnym kamieniołowmie o prawie pionowych ścianach, gdzie głębokość wynosiła chyba ok 15-20 metrów już niedaleko od brzegu. Na 4-calowe kopyta na główkach 30-50 gram brały... okonie Jeżeli chodzi o łowienie z opadu z brzegu to jest to moim zdaniem dosyć trudne na wodzie stojącej - dużo zalezy tu od ukształtowania dna. Jeżeli mamy np. rynne czy przykosę która idzie równolegle do brzegu to sprawa jest łatwiejsza. Ale jeżeli mamy w miarę płaskie dno po którym chcemy poskakać jigiem to wydaje mi sie że najłatwiej będzie to zrobic długim kijem spinningowym, raczej o szczytowym ugięciu i odpowiednio dobranym do masy jiga, tak by mógł go poderwać z dna do góry. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pike_ Opublikowano 17 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2007 Dzięki Friko. Przeczytam to kilka razy, ale już widzę, że na coś nie wpadłem: na trzymanie kciuka na lince. Ja oczywiście wybierając się na sandacze nie biorę zestawu castingowego, tylko którąś z normalnych wędek (bez cudzysłowu, bo to jednak szatański wynalazek ten casting i czuję, że czekają mnie lata nauki). Teraz robię takie rzeczy, by w ogóle oswoić się z multikiem i tą pałą, co się ugnie chyba dopiero na rybie życia . Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 17 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2007 Spoko @Pike, początki zawsze są trudne. Są ludzie którzy łowią sandacze na casting z opadu i bardzo sobie to chwalą. Ja akurat wolę spinna, ale to nic nie znaczy - Tobie może się wygodniej łowić castem na przykład. pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Opublikowano 17 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2007 Cast to nie sztuka tajemna - to pewne. Przyznaję, że jak nie ma kogoś kto z boku powie nam jak rzucamy i co można zmienić, to czasami bywa trudno. Dlatego warto korzystać z możliwości spotkania się z innymi, którzy ten temat mają już za sobą i potrafią doradzić. Wtedy nauka rzucania jest łatwiejsza. Dodam tylko, że nauka rzutów przy muchowaniu, czy przy zastosowaniu kołowrotka kabłąkowego jest tak samo trudna jak przy zastosowaniu multiplikatora - na inne tylko rzeczy trzeba zwrócić uwagę.A teraz taka osobosta refkleksja - mam wrażenie, że tym, któzy łowili wcześniej pstrągi często łatwiej jest nauczyć się korzystania z multiplikatora, bo są przyzwyczajeni do kontroli lotu przynęty a nawet zatrzymywania jej lotu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pike_ Opublikowano 17 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2007 Wiem, Sławek, widziałem na filmie jak pan Piotrek Piskorski łowi. Nie zawsze jest to pokazane w jednym ujęciu - jak na przykład, gdy holuje szczupaka 122cm - ale nie mam powodu wątpić, by mistrz tej klasy nie złowił go naprawdę. Zresztą: złowiłem już kilka szczupaczków na Slidera, choć na zestaw castingowy tylko niewymiarowe, więc na pewno jest to skuteczna metoda; co nie wyklucza, że jest - szlag by ją trafił, za te moje urwane przynęty i poplątane plecionki - szatańskim wynalazkiem . Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
popper Opublikowano 18 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2007 @Pike_ Szatański wynalazek? He, he, he, nie będę się ja, z tych supełków spowiadał. Oj nie. Za to szczubełki do konfesjonału poproszę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mifek Opublikowano 18 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2007 poperku al przeciez dzielny byles na zlocie i wytrwales niemal do konca wlasciciel to chyba nawet braku plecionki nie zauwazyl Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
popper Opublikowano 18 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2007 @ifku. Jest OK. Sliderem i fatso już miotam, tam gdzie chcę (najczęściej) . Prowadzenie również mam opanowane. Zacinanie OK.Gorzej z efektami. Ot marność i mizeria Na razie taki zestaw mi wystarzcy w zupełności. Na lżejszy cast przyjdzie czas gdy wymiękną moje stałoszpulowce, kije znajda amatorów a ja się nie zestarzeję. Co do plecionki...hmmmm może za małe węzełki porobiłem, że nie zauważył Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
benito Opublikowano 18 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2007 @popper A jaka to wędka? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
popper Opublikowano 18 Lipca 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2007 Rozemeijer do 80g (dwuskład). Ten, na fotce, pożyczony od @tornado. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pike_ Opublikowano 18 Lipca 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2007 Popper Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.