Skocz do zawartości
  • 0

Ryby maja przeje....C&R


grunwald1980

Pytanie

Przegladam sobie dzialy, w szczegolnosci lurebuilding i tak sie zastanawiam.Sztuka imitacji ryb w niektorych przypadkach opanowana jest niemalze do perfekcji.Do prezentacji tych przynet budujemy specjalne wedki, ba nawet potrafimy namierzyc ryby dzieki nowoczesnej technologi.Presja "na rybe" jest coraz wieksza, jednak da sie zauwazyc w dzisiejszych czasach wedkarstwo jest coraz bardziej postrzegane jako dziedzina sportu a nie metoda pozyskiwania pokarmu.Czy wraz z naszym rozwojem  ryby rowniez beda rozwijamy dodatkwoe instynkty?Beda bardziej ostrozne?Oraz ostatnie nurtujace mnie pytania, czy z dobrodziejstw kolegow korzysta duza ilosc amotorow rybiego miesa?Jak wam sie wydaje czy rozwoj w wedkarstwie idzie w parze z coraz "modniejsza" zasada "Zlow i Wypusc"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Nic  nie wymusisz, limity się nie zmienią na wodach PZW. U mnie w rzece pstrąg do 40cm musi rosnąć minimum 5lat bo są same kamienie, w majestacie prawa i zgodnie z limitami paru gości może w ciągu roku wytrzepać rzekę z ryb. Jakoś tak dziwnym trafem najfajniejsze łowiska w PL to wody prywatne, no może z wyjątkiem OSu na Sanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Mój "wędkarski" kompan przestał mówić teściowi o sumach, które łowi. Miarka przebrała się po słowach: "(...) jak to nie ma miejsca w lodówce?! świniom przynieś!". Teść nie jest wędkarzem, ale obrazuje klasyczną polską gospodarność, która karze uważać za marnotrawnego każdego, kto nie czerpie garściami z wszystkich możliwych źródeł. To mentalność, a tej nie sposób tak po prostu oduczyć.

 

"Dobre, naprawdę dobre", jak nie człowiek to świnie zjedzą, grunt że za darmo :mellow: .

 

Spotkałem nad wodą kiedyś kilku leciwych już panów (oczywiście wódeczka a jakże była), jeden z nich co jakiś czas wyciągał okonie, takie po 8-10cm, jako że ja pyskaty jestem i mam niewyparzoną gębę to pytam na co takie "byki" panu ? Pada odpowiedź - dla kota będą, kot się ucieszy, ręce mi opadły - whiskasa Pan lepiej kotu kup, ładniej pachnie to się kot bardziej będzie cieszył !

 

Inna sytuacja, łowię na okolicznym małym łowisku, co kilka minut wyciągam szczupacze sznurowadło about 30-42max i odkładam do wody. Na brzegu siedzi "pon" z żoną, dwie wędki a i owszem zarzucone, jegomość myśli że ja nie słysze i co chwilę mówi do żony - patrz ku... znowu ma, a to ch... ! Nie odzywam się, bo odpocząć przyjechałem a nie wojować z jakimś przygłupem. W końcu podnosi dupę wkłada wodery, zabiera swoją przysposobioną do spiningu wędkę i rusza na łów porzucać blachą - krew go zalewała że on nic, a ktoś coś łapie.

Mniej więcej po 0,5h widzę że szybkim biegiem wraca do żony, plecaczek a jakże nabrał owalne kształty, cos tam mamroczą, szybko zwijają sprzęty i w nogi do samochodu.

Po dwóch tygodniach, na tej wodzie nie zaliczyłem już nawet okoniowego alfabetu morse'a - wataha po nocach wyłapała wszystko co się dało - a wymiar ??? czy ktoś się w ogóle tym martwi jak reszta nie widzi ?

 

Należało by się zastanowić kto czyta WW...

 

Świta, która stoi po stronie generała ;)

 

Do puki mięsiarz będzie łapać ryby , tak długo mięsiarzem pozostanie.

 

Parafrazując : "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż mięsiarzowi przyjąć zasady C&R" :D .

 

Mówicie że w młodzieży nadzieja, jeśli szkółkę wprowadzającą do wędkarstwa prowadzi w pzw mięsiarz to dziękuję bardzo, wzorzec jak cholera - a po nauce węzłów, powiem wam drogie dzieci ile razy i jak mocno trzeba uderzyć suma pałką w łeb żeby go zabić. Na ostatnim etapie pokażę jak wypatroszyć dużego sandacza ^_^ (przesadzam oczywiście).

 

Nadzieja, jeśli sami wpajamy dzieciom pewne wzorce zachowań nad wodą i zasady obchodzenia się z rybami.

Edytowane przez Zwierzu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Buractwo nad woda uswiadczy a i o wszem, czy to nei przypadek, ze glownie spotykamy nad woda "panow" co wala wszytsko po glowie??Jak lowie nad Wisla gdzie usytuowana jest jakas wioska to glownie widze totalne buractwo glownie z topornym sprzetem i blacha wielkosci maski samochodu.Tez mialem kilka sytuacji ze po ktoryms wyciagnietym szczupaku pod nosem starszych "wedkarzy" slyszalem "ku... znowu wypuscil" albo "panie jak masz pan wypuscic to mnie daj" zawsze odpowiadam "jak pan chce to bierz pan, po czym wypuszczam do wody" widac tylko niepewnosc przed zwyzywaniem mnie od najgorszych.Sprawy inaczej sie maja w Rzeszowie gdzie aktualnie przebywam.Tutaj wiekszosc wedkarzy to mlodzi ludzie, ktorzy z nalezyta delikatnoscia oddaja ryby naturze.Spotykajac nawet starszego pana z gruntowka, zawsze staje i staram sie prowadzic konwersacje, ktora kwituje poruszajac temat C&R.Czasem fajnie pogaadc z takim czlowiekiem, niektorzy nawet nie wiedza,ze mozna rybie zwrocic wolnosc, niektorzy po dluzszej rozmowie sami przyznaja ze troche to glupie zabierac wszytsko, ze warto zcasem zabrac tylko jedna rybe (o ile wogole cos zabierac) a kiedys polowic jeszcze inne.Wielu starszych bierze tez ryby z czystej pazernosci, boja sie ze jak oni nie zabiora to zabierze inny.Po takiej rozmowie i przedstawieniu jak sie sprawy maja obecnie, inaczej patrza na to, wiedzac ze inni tez wypuszczaja ryby, chociazby i po to zeby taki pan z gruntowka sobie polapal.ostatnio rozmawielm z jednym gruntowcem, temat zszedl na C&R a tu branie, ladny klen :) pan popatrzyl na mnie i powiedzial " nie bede bral" i wypuscil :) moze nie tylko mi sie lepiej zrobilo :) taki czlwoiek ma wielu znajomych po kiju, on do nch dotrze lepiej niz ja :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Trudno  zmienić mentalność. Mój stary to spoko facet a ryb ma pod domem na tony bo je hodujemy i to te smaczne:) A cały czas mi mówi, że nie rozumie mojego wędkarstwa bo po co łowić i wypuszczać. Dobrze, że sam już jest za leniwy i przestał jeździć na ryby. Pamiętam taką sytuację jak jeszcze nie był zalany zbiornik w Czorsztynie. Ojciec wziął mnie na klenie łowiliśmy w miejscu gdzie teraz jest pewnie z 10m wody. Było przed burzą klenie brały na  czereśnię jak głupie a mój stary był mistrzem czereśniowej przepływanki. Klenie miały przeważnie powyżej 50cm. Mój ojciec wziął wtedy wszystkie jakie złowiliśmy, było tego pewnie ze 20sztuk. Wtedy wydawało mi się to normalne teraz po latach jeszcze mi tych ryb cholernie żal. Chłop żywemu nie przepuści i taka prawda. Za każdym razem jak wracam z ryb to mówię, że nic nie brało i mam spokój. Chyba że byłem na boleniach czego też Ojciec nie rozumie no bo jak można taki syf łowić. A facet jest na prawdę dobry człowiek i przyrodę lubi jak mało kto. Eeeh ta mentalność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Cześć!

Tytuł wątku budzi moje zdziwienie. Połączenie c&r z powiedzmy-"złym losem ryb" jest bezsensowne i chyba wbrew intencjom autora.Fatalne skojarzenie pozostaje.

Co do meritum to sądzę,ze istotne jest wyeliminowanie zabijania ryb na jakichkolwiek zorganizowanych imprezach wędkarskich(zawodach,mistrzostwach memoriałach,zlotach itp),oraz wytworzenie u młodych,ale i starszych wędkarzach poczucia,że zabicie ryby jest po prostu obciachem.Tu rola przykładu osobistego,popartego kilkoma słowami rzeczowego komentarza.Zadziała raz na sto,ale jednak zadziała.Mnie też kiedyś przekonano,a sądzę,że i część z Was Koledzy przeszła podobna metamorfozę.Czyli jednak działa,i przecież nie możemy dopuścić sugestii,ze poza nami to juz tylko"buraki"i nie ma co tracić czasu na "resocjalizację."

Wędkarz zabijający zgodnie z regulaminem złowione ryby i odwiedzajacy nasze forum powinien zostać zaciekawiony,nakłoniony do refleksji,a nie potraktowany jak ktoś nieodwracalnie gorszy.Zacząć można w każdym momencie,wie to chyba wielu z nas. ;)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Cześć!

Tytuł wątku budzi moje zdziwienie. Połączenie c&r z powiedzmy-"złym losem ryb" jest bezsensowne i chyba wbrew intencjom autora.

Polaczyc problem z jego rozwiazaniem nie wydaje mi sie bezsensownym.Poruszylem nie tylko problem zabijania ryb, ale takze wzrost umiejetnosci tych co ryb nie zabijaja oraz rozwoj sprzetu wedkarskiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Rozwiązaniem problemu nie jest edukowanie wędkarzy, lecz ich rodzin, znajomych i sąsiadów - czyli całego społeczeństwa. Facet który przynosząc do domu całą siatkę ryb słyszy od żony, że jest z niego dumna, widzi, że dzieci cieszą się jak dzieci :) .... sąsiad z wypiekami na twarzy pyta, gdzie tak dobrze biorą, a znajomi gratulują połowu - nigdy ryb przynosić nie przestanie...... ale, jeżeli dzieci po pogadankach w szkole czy przedszkolu zapytają raz i drugi dlaczego tatuś zabija rybki i czy je to boli, jeżeli żona zapyta czy nie lepiej (i wygodniej) kupić filety, a sąsiedzi będą pytać, czy naprawdę uda mu się to wszystko zjeść ..... wtedy każdy się zastanowi :). Inną sprawą jest fotografowanie okazów, bo nie ma się co oszukiwać, każdy z nas lubi być chwalony ..... a zdjęcie suuuper ryby często może być substytutem realnej zdobyczy, czyli inaczej pisząc jeśli wędkarzom wejdzie w krew chwalenie się zdjęciami, to zmniejszy się grupa chwaląca się martwymi rybami - bo jak widać na forum tak czy inaczej chwalić się będziemy zawsze :) 

Inną sprawą jest to, dlaczego ryby wypuszczamy? Ciekaw jestem jaki byłby wynik (na tym forum) sondy z poniższymi odpowiedziami na pytanie dlaczego wypuszczamy ryby....

1. Bo nie mam co z rybą zrobić (nie umiem, nie chcę jej oprawiać, smażyć, piec, itp);

2. Bo moja rodzina nie oczekuje ode mnie przynoszenia ryb;

3. Bo nie lubię jeść ryb (i moja żona, partnerka, kochanka także...)  

4. Bo takie są moje przekonania i w ten sposób walczę o środowisko naturalne;

5. Bo nikogo nie zainteresuje przyniesiona przez mnie ryba;

6. Bo łowię ich tyle, że mi, rodzinie i sąsiadom już się przejadły :)

7. No bo tak ;)

I dopiero wtedy będziemy mieli prawdziwą liczbę szlachetnych rycerzy walczących o dobro natury, a nie zbitkę samotników, wegetarian i innych osób które propagują C&R tylko dlatego, że im się ryb po prostu nie chce do domu nosić ;)

.... dla jasności od razu się przyznam, że ryby jadam (głównie kupne pstrągi i łososie), ale na życzenie małżonki czasami jakiegoś szczupaka lub sandacza do domu zabieram .... czyli "Szlachetny rycerz" ze mnie żaden :(  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@bjpol-wiele w tym racji,ale...

Jest naprawdę bez znaczenia jakie intencje kierowały uwalniającym rybę.Niech będzie to i sfrustrowany samotnik.Liczy się efekt,a nim jest udany połów innego kolegi czy możliwość przystąpienia do tarła większej ilości egzemplarzy,

Oczywiście z badawczego punktu widzenia ankieta byłaby pouczającza,

Edukacja o jakiej piszesz jest jednak dużo trudniejsza-nad wodą spotykamy innych wędkarzy i tylko ich,to wędkarze przeglądają wędkarskie fora tak więc to na nich mamy ewentualny wpływ

pzdr.kardi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Niestety, nawet na JB zdarzają się sytuacje o których mówić ciężko. Ja do dziś mam niesmak po zlocie trociowym nad morzem w Międzyzdrojach, gdzie jedyna porządna ryba jaka została złowiona nawet nie doczekała się strzała w łeb. Zamiast tego została zapakowana do reklamówki i schowana do plecaka. Żadnej zadymy nie chcę robić. Ci którzy tam byli wiedzą, że to jest prawda. Później tą rybę wstawiono do relacji ze zlotu co moim zdaniem było posunięciem nie fair. Coś trzeba było pokazać... Tak samo jest z sandaczami. Zdjęć w wątku od groma ale foty ryb wypuszczanych na palcach rąk można z całego roku policzyć, bo smaczne...

Czy CR ma sens? Jakiś tam ma. Jednego fajnego kropka złowiłem w zeszłym sezonie 3 razy, czwartego nie jestem pewien bo było ciemno. Później był najazd na rzekę i kropek zniknął. Więc na krótką metę ma to sens, bo można się cieszyć póki inni nie odkryją. Bardziej niż CR w naszym kraju sens ma całkowity zakaz zabierania ryb lub ewentualnie za słoną opłatą. W miejscach gdzie tak jest połowić można.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jest jeszcze jedna grupa pseudo wędkarzy,uwierzcie mi że wcale nie taka mała.Jakiś czas temu miałem wątpliwą przyjemność poznać grópę która na Zalewie Zegrzyńskim kłusowała w celach zarobkowych.Łapanie sandaczy na gniazdach czy szarpanie sumów z zimowych dołów to dla nich chleb powszedni.Chwalili się że potrafią w ciągu tygodnia dostarczyć 200kg ryb[głównie suma ] ,do pobliskich restauracji.Wiem od nich że takich grup jest więcej.Ci dopiero się naśmiewali z takich co wypuszczają ryby i z tych co łowią zgodnie z przepisami.Dysponowali oczywiście nie byle łodziami,wędkami robionymi w pracowniach i kołowrtkami wysokiej klasy.Wystarczy przeliczyć 200kg razy 15 zł dlatego ich stać na taki sprzęt.Jednak nie zmienia to mojego poglądu że wypuszczanie ryb ma sens.Powiem więcej.To tylko dlatego że my nie zabieramy ryb, jeszcze coś pływa w tych naszych wodach.                                                                                                                               P.S.                                                                                                                                                                                                                    Byłem świadkiem jak jedna z ekip telewizyjnych przyjechała nad Zalew kręcić odcinek swojego programu wędkarskiego i witała się z nimi jak z starymi przyjaciółmi.Ale to już inna bajka.To jest dopiero paranoja.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pisarz to co piszesz jest bardzo smutne.Tak prawde mowiac narzekamy na "miesiarzy" czyli dziadkow ktorzy zlowia sietke drobnicy i zabiora bo albo nei maja co jesc albo tak sa nauczeni.Tez sie spotkalem a raczej slyszalem o klusownikach na Wisle w okolicach Tarnobrzega co dra siatami ile popadnie i "zaopatruja" pobliskie wioski.Ci sami klusuja na jeziorze tarnobrzeskim, za wiedza tamtejszej policji oraz PSR.Dowiedzialem sie tego od kuzyna, ktory pochodzi ze wsi i ktory od nich czesto kupuje, nie chcial tylko zdradzic kto, ale mam nadzieje ze sie dowiem.W niektorych okolicznosciach naprawde nie ma co opierac sie na prawie, bo czasem prawo wspiera bezprawie.Kierujac sie dobrem spolecznym tez mozna cos zrobic na wlasna reke.Acha nie zapominajmy jeszcze o obludnikach, ktorzy wychwalaja sie pod niebiosa okrywajac sie szata C&R, na publicznych forach zakladaja maske dobrego samarytanina a nad woda wala po glowie wszystko co sie uwiesi, mam kilka slow okreslajacych takie zachowanie ale nie bede sie zle wypowiadal co by wartosci tematu nie zanizac.Wiecej nic nie bede pisal bo po tym co napisali Krisu23 oraz Pisarz , wscieklosc ze mnie wychodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

C&R pomału, mimo wszystko się przebija... widzę to nawet w moim kole, gdzie od nowego roku wszystkie zawody spinningowe będą na żywej rybie (spławik na żywej był już od paru lat). Co ważne, to sami uczestnicy zawodów razem z organizatorami doszli do wniosku, że tak być powinno... step by step jak mówił Leo Benhakker.

 

Według mnie kolejną istotną zmianą powinno być oprócz wymiarów widełkowych ograniczenie limitów. Dzisiejsze nijak mają się do rybostanu naszych wód. Jeżeli bowiem ktoś złapie szczupaka powiedzmy 60-70 cm i już koniecznie chce go zabrać bo:lubi ryby bądź przyjeżdża teściowa lubiąca ryby, to niech będzie to 1 sztuka,a nie 2. Ryba takiego rozmiaru spokojnie starczy na kolację dla nawet 4-5 osobowej rodziny. Nie beretujmy wszystkiego! Na drapieżniki takie jak szczupak, sandacz limit 1 sztuki już byłyby zmianą ku lepszemu. Ryby "spożywczo" nie przydatne takie jak np. boleń czy inny kleń można byłoby w ogóle objąć jakąś  większą ochroną; chociaż ustanowienie całkowitego zakazu ich zabierania na pewno spotkałoby się z dezaprobatą kulinarnych "zboczeńców". Kolejna ważna rzecz o której wspomniano to mandaty i nieuchronność samej kary. Za każdy centymetr poniżej wymiaru 1000 zł. Za wędkowanie bez karty czy w okresie ochronnym 2000 zł. Taki taryfikator na pewno by pomógł. Warto byłoby też wprowadzić jakąś alternatywną instytucję do PSR i SSR, która sprawowałaby kontrolę zarówno nad wędkującymi ale też i nad działalnością strażników, którzy często i gęsto sami mają sporo za uszami. No i kolejnym postulatem, który jest konieczny do tego, aby wody mogły się odrodzić jest zdecydowane ograniczenie (najlepiej pozbycie się całkowite) rybaków. Nie jestem ichtiologiem, ale wydaje mi się, że każda woda najlepiej, jeżeli chodzi o równowagę systemową i gatunkową poradzi sobie sama... bez żadnych operatów pisanych z pozycji wygodnego biurka. Tyle i aż tyle...

Edytowane przez Bootleg
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nagonka na karpie hodowlane w jakims stopniu moze ocalic dzika rybe, bo wielu woli zrobic zasiadke na karpia liczac ze cos zlowi niz siedziec nad rzeka i nie zlowic nic.Najlepsza alternatywa bylaby mozliwosc lowienia na zbiornikach, gdzie mozna smialo rybe brac wedlug przepisow oraz zbiorniki, rzeki gdzie obowiazywalyba zasada C&R.Wszyscy lowia wedlug potrzeb i placa wedlug tego jak lowia.Nakwazniejszym problemem jest klusownictwo (Boze w jakich czasach my zyjemy -dzicz!!) i nie chodzi mi o dziadka bez karty, czy chlopaka ktory nie zdazyl zaplacic skladki a juz go ciagnie nad wode.Tylko o dobrze wyposazonych Klusownikach  czyszczacych rzeki i zbiorniki siatkami, pseudo wedkarzy-kosiarzy.To jest najwiekszy problem.Za wiele tez nei wolno zabraniac, wydluzac okresy to tylko przytrzymanie wedkarza w domu zeby klusownik mogl bez obserwatora zrobic swoje.Mandaty?Tak!Nie za wysokie dla tych, ktorzy nie maja karty, bo czesto sa to ludzie nie majacy pieniedzy, mandaty za klusownictwo po kilkanascie tys zl wraz z konfiskata lodzi, samochodu ogolnie wszystkiego czego uzywa klusownik.Jeli sie nalozy mandaty jak kolega pisal na ludzi nie majacych karty 2000zl to i tak nei wyrobia bo juz za duzo straca i beda sie poprostu chowali.Na stadionach wala kary straszne ale stadionami ktos sie zajmuje opiekuje jest ochrona i to ma sens.Pzw by sie ograniczalo tylko do egzekwowania spieniezenia takiego mandatu a nie do wykonywania swoich zalozen.

Czyli.

1.Zbiorniki, odcinki rzek gdzie zabieramy i nie zabieramy (oczywiscie inne oplaty)

2.Skuteczna walka z klusownictwem.

3.Skuteczna walka z klusownictwem

4.Skuteczna walka z klusownictwem

5.Skuteczna walka z klusownictwem

6.Skuteczna walka z klusownictwem

7.Zagospodarowanie wod (lepsze) i ich ochrona.

8.Propagowanie w jakism stopniu C&R a conajmniej uswiadamianie co sie z tym wiaze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Nagonka na karpie hodowlane w jakims stopniu moze ocalic dzika rybe, bo wielu woli zrobic zasiadke na karpia liczac ze cos zlowi niz siedziec nad rzeka i nie zlowic nic.Najlepsza alternatywa bylaby mozliwosc lowienia na zbiornikach, gdzie mozna smialo rybe brac wedlug przepisow oraz zbiorniki, rzeki gdzie obowiazywalyba zasada C&R.Wszyscy lowia wedlug potrzeb i placa wedlug tego jak lowia.Nakwazniejszym problemem jest klusownictwo (Boze w jakich czasach my zyjemy -dzicz!!) i nie chodzi mi o dziadka bez karty, czy chlopaka ktory nie zdazyl zaplacic skladki a juz go ciagnie nad wode.Tylko o dobrze wyposazonych Klusownikach  czyszczacych rzeki i zbiorniki siatkami, pseudo wedkarzy-kosiarzy.To jest najwiekszy problem.Za wiele tez nei wolno zabraniac, wydluzac okresy to tylko przytrzymanie wedkarza w domu zeby klusownik mogl bez obserwatora zrobic swoje.Mandaty?Tak!Nie za wysokie dla tych, ktorzy nie maja karty, bo czesto sa to ludzie nie majacy pieniedzy, mandaty za klusownictwo po kilkanascie tys zl wraz z konfiskata lodzi, samochodu ogolnie wszystkiego czego uzywa klusownik.Jeli sie nalozy mandaty jak kolega pisal na ludzi nie majacych karty 2000zl to i tak nei wyrobia bo juz za duzo straca i beda sie poprostu chowali.Na stadionach wala kary straszne ale stadionami ktos sie zajmuje opiekuje jest ochrona i to ma sens.Pzw by sie ograniczalo tylko do egzekwowania spieniezenia takiego mandatu a nie do wykonywania swoich zalozen.

Czyli.

1.Zbiorniki, odcinki rzek gdzie zabieramy i nie zabieramy (oczywiscie inne oplaty)

2.Skuteczna walka z klusownictwem.

3.Skuteczna walka z klusownictwem

4.Skuteczna walka z klusownictwem

5.Skuteczna walka z klusownictwem

6.Skuteczna walka z klusownictwem

7.Zagospodarowanie wod (lepsze) i ich ochrona.

8.Propagowanie w jakism stopniu C&R a conajmniej uswiadamianie co sie z tym wiaze.

 

Dawno nie czytałem nic mądrego w internecie. Do tych 8 punktów dodałbym budowę a zwłaszcza ochronę tarlisk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie no jasne walka z kłusownictwem... jestem za z każdej strony. Tylko kto ma ją uskuteczniać? PSR i SSR, które jak wcześniej pisałem samo nie raz wpadało przez zupełny przypadek kłusując? Potrzebna jest jakaś wędkarska odmiana GROM-u, która nie cackałaby się z wszelkiej maści kłusolami tylko twardo i skutecznie egzekwowała przepisy. O ile jeszcze wśród ludzi z PSR widzę chęć i odpowiednie podejście do wykonywania swoich obowiązków, tak wśród SSR bywa z tym bardzo różnie... Oczywiście nie generalizuje, bo wśród jednych i drugich mogą być czarne owce oraz ludzie o bardzo rzeczowym podejściu do tematu w imię ochrony naszych wód..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Generalnie wątpię żeby się coś zmieniło w tym naszym kraju. Mentalność Polaka jest taka ,że karta wędkarska , sprzęt , paliwo, itp.musi się zwrócić i tyle.Tym bardziej , że często się zdarza powrót o kiju wiec jak na kolejnym wypadzie złowią więcej ryb to musza je zabrać żeby jakoś Sobie zrekompensować"stracony czas". Z moich znajomych mało kto wędkuje  i naprawdę dla nich jest to nie do pojęcia to, że ja wypuszczam ryby.Za każdym razem się pytają to po co Ty je łowisz żeby wypuścić.Dla ludzi , którzy nie łowią jest to bezsensowne. Argumenty za wypuszczaniem nie do końca to nich trafiają . Aaaa i jeszcze za każdym razem słyszę to jak nie zabierasz przynieś mi ja z chęcią zjem. Nadzieja chyba w młodych wędkarzach bo nawyki starych ciężko zmienić.
Pozdrawiam i C&R bo nie długo będziemy mogli łowić we własnej wannie i na to samo wyjdzie co w pustych jeziorach, rzekach albo za granica a i tam nasi za mięsem  trafią. :ph34r:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Podstawowe pytanie jakie zadają mi znajomi( nie wędkarze) to ,, po co ty jeździsz jak nie zabierasz ryb.Taka jest mentalności  większości społeczeństwa i musi jeszcze dużo wody w Wiśle upłynąć żeby to się zmieniło.Może następne pokolenie coś zmieni oby nie było za późno dla ryb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Grzyb "umrze" zima go zalatwi i co roku rosna nowe.Ryby zyja i daja zycie.Moi znajomi wszyscy przy mnie zrozumieli co to jest C&R nawet ci co nie lowia.Jesli bym teraz do domu przyniosl rybe, patrzyliby na mnie z niesmakiem.Najwazniejsze jest dotarcie, argumentow nie trzeba wiele wystarczy jeden "ZYCIE"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A czytałeś przytoczone nie tak dawno temu wywody lewaków na ten temat? Dla nich lepiej jest zabić okaleczoną (złowioną) rybę, niż wypuścić z dziurą w pysku do wody. To pierwsze, to ich zdaniem, "humanitarne i etyczne" rozwiązanie :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam na to takie same argumenty dla nich, jak taki zlamie reke to od razu ciach odciac a jak ma zyc bez reki to lepiej juz zabic :) Slabo widzi to pach oczy wydlubac mozna tak w nieskonczonosc.Ryba sobie poradzi chyba ze ewidentnie jest poraniona, wtedy tak nie tylko mozna ale nawet nalezaloby taka rybe zabic.Jesli ktos nawet chce moze uzywac srodka do odkazania, w wedkarstwie karpiowym bardzo popularne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...