Właściwie ten post powinien być w temacie: Sum. Byłem na noc z piątku na sobotę w Głownie. Rzucałem żywą rybką na ciężko w miejsce bardzo oddalone od stanowiska, gdzie po drodze przy ew. holu byłyby ogromne problemy - jakieś 10m wynurzonej roślinności - ale ono coś mi mówiło a inne, dogodne - nie. W nocy wziął sandacz, ale niewymiarowy. Kiedyś musiałem odejść od wędek. O godzinie 14 w sobotę, gdy byłem na zakupach, odebrałem telefon od mamy znajomego bym biegł, bo jest potężne branie. Miałem 300m żyłki 0.25 plus podkład z grubszej, a cały akwen ma chyba mniej, włączony wolny bieg, przypon z plecionki 0.10 więc nie było za bardzo czym się przejmować, mimo to biegłem wraz ze znajomym. Stanąłem nad wodą i od razu jak wryty - jakiś obcy facet w krawacie holował dużą rybę na splątanej żyłce, bo nie wyłączył wolnego biegu przy zacięciu. Nie odebrałem od razu wędki, tylko spytałem czy on ma branie czy ja. Spytałem też jakim prawem dotyka moją własność i czy gdybym był kiepskim wędkarzem, który źle dobrał zestaw i pękła by wędka przy zacięciu, to powiedziałby mi, że to moja wina, i że chciał dobrze? Bo już nie było prawie żyłki na kołowrotku. Pańskiej? Ona była ubezpieczona na milion dolarów i właśnie pozbawił mnie pan tego ubezpieczenia To, co mówiłem było bez sensu, bo przeznaczone do przynajmniej średniointeligentnego człowieka z minimum wyobraźni. Odebrałem wędkę, poużerałem się z żyłką, wyholowałem ogromną - naprawdę ogromną - rybę w miejsce, gdzie była do wyjęcia; rozebrałem się do slipek i oddałem wędkę znajomemu, by wejść po suma, ale po chwili, gdy już nic wielkiego nie działo się - nie było murowania, podnoszenia itp - przetarł plecionkę. Za długo to trwało, a ja nie wiem, co wydarzyło się pomiędzy braniem a chwilą, gdy wziąłem do ręki wędkę. Po prostu - nie wiem. Może to była prawda, że nie było już żyłki, a może nie (przypuszczam, że facet zobaczył dobry sprzęt i chciał sobie poholować, bo miejsce splątania nie było nawet na połowie długości żyłki). Może trzeba było holować silniej a może słabiej; jaką decyzję podjąłbym ja ? - nie wiem nic poza tym, że żyłka była splątana, a moją własność miał w rękach facet, który nie wiedział jaki mam hak, jaki przypon, czy żyłka jest stara czy nowa, czy wędka nie jest puknięta i osłabiona - nic. Wiedział tylko, że może sobie dotykać cudzą własność dla dobra właściciela Jutro ktoś mi przemaluje samochód, bo ma paskudny, niemodny kolor.
Pytanie
Wilk
Właściwie ten post powinien być w temacie: Sum. Byłem na noc z piątku na sobotę w Głownie. Rzucałem żywą rybką na ciężko w miejsce bardzo oddalone od stanowiska, gdzie po drodze przy ew. holu byłyby ogromne problemy - jakieś 10m wynurzonej roślinności - ale ono coś mi mówiło a inne, dogodne - nie. W nocy wziął sandacz, ale niewymiarowy. Kiedyś musiałem odejść od wędek. O godzinie 14 w sobotę, gdy byłem na zakupach, odebrałem telefon od mamy znajomego bym biegł, bo jest potężne branie. Miałem 300m żyłki 0.25 plus podkład z grubszej, a cały akwen ma chyba mniej, włączony wolny bieg, przypon z plecionki 0.10 więc nie było za bardzo czym się przejmować, mimo to biegłem wraz ze znajomym. Stanąłem nad wodą i od razu jak wryty - jakiś obcy facet w krawacie holował dużą rybę na splątanej żyłce, bo nie wyłączył wolnego biegu przy zacięciu. Nie odebrałem od razu wędki, tylko spytałem czy on ma branie czy ja. Spytałem też jakim prawem dotyka moją własność i czy gdybym był kiepskim wędkarzem, który źle dobrał zestaw i pękła by wędka przy zacięciu, to powiedziałby mi, że to moja wina, i że chciał dobrze? Bo już nie było prawie żyłki na kołowrotku. Pańskiej? Ona była ubezpieczona na milion dolarów i właśnie pozbawił mnie pan tego ubezpieczenia
To, co mówiłem było bez sensu, bo przeznaczone do przynajmniej średniointeligentnego człowieka z minimum wyobraźni. Odebrałem wędkę, poużerałem się z żyłką, wyholowałem ogromną - naprawdę ogromną - rybę w miejsce, gdzie była do wyjęcia; rozebrałem się do slipek i oddałem wędkę znajomemu, by wejść po suma, ale po chwili, gdy już nic wielkiego nie działo się - nie było murowania, podnoszenia itp - przetarł plecionkę. Za długo to trwało, a ja nie wiem, co wydarzyło się pomiędzy braniem a chwilą, gdy wziąłem do ręki wędkę. Po prostu - nie wiem. Może to była prawda, że nie było już żyłki, a może nie (przypuszczam, że facet zobaczył dobry sprzęt i chciał sobie poholować, bo miejsce splątania nie było nawet na połowie długości żyłki). Może trzeba było holować silniej a może słabiej; jaką decyzję podjąłbym ja ? - nie wiem nic poza tym, że żyłka była splątana, a moją własność miał w rękach facet, który nie wiedział jaki mam hak, jaki przypon, czy żyłka jest stara czy nowa, czy wędka nie jest puknięta i osłabiona - nic. Wiedział tylko, że może sobie dotykać cudzą własność dla dobra właściciela
Jutro ktoś mi przemaluje samochód, bo ma paskudny, niemodny kolor.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
16 odpowiedzi na to pytanie
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.