jerzy Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2007 No cóż. Może zbyt wiele konkretów i zbyt wiele nawiązań do realiów oraz do charakteru dyskusji zawarłem w tym tekście. Jeżeli coś nie jest zrozumiałe to chętnie wyjaśnię.... Liczę na rzeczową dyskusję. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Witam Drogi imienniku! Piszesz konkrety. Oto One. Dziś rano spinningowałem przez kilka godzin po znanym w zach. Polsce J. Łagowskim. Na Łagowie jest stanica wedkarska PZW i jest to rzekomo chluba zielono/górskiego okręgu PZW. Ilosć szczupaka w tym jeziorze zmniejszyła się znacznie na przestrzenii ostatnich kilku lat. Od 2003 łowię tam dosć regularnie, dziś dowiedziałem się, że ZO zezwala na tzw. odłowy kontrolowane. W praktyce wygląda to tak, że siaty zastawiają całą niemalże szerokosć jeziora, kiedy na wiosnę szczupak idzie na tarło, ponadto tępi się na lubuskich jeziorach sielawę i to od dłuższego czasu. Sytuacja taka jest permanętna na ogromnej większości polskicgh wód pozostajacych w gestii PzW. Ja mam konretne pytanie? Czy ktokolwiek z was z okręgowych czy gównych zarządów ruszy wreszcię tę sprawę? Czy nadal bedziemy tu swiadkami przydługawych elaboratów o niczym. Pierdołami takimi jak odideologizowanie C&R zajmiemy się w momencie jak nad naszymi wodami będa prawdziwi gospodarze. pozd JW Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Witaj @Jerzy.Zgadzam się z Tobą, większość naszych problemów z ilością ryb,szczególnie na wodach stojących wiąże sie z gospodarowaniem na tych wodach przez PZW. Tyle tylko, że z samej wiedzy nic nie wynika, nie wiem jak to zrobić, ale mam nadzieję, że mamy na forum ludzi którzy wiedzą. Popierajmy ich może się uda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Tyle tylko, że z samej wiedzy nic nie wynika, nie wiem jak to zrobić, ale mam nadzieję, że mamy na forum ludzi którzy wiedzą. Popierajmy ich może się uda. Byle nie byl to model koncesjonowania PZW, bo tym mi pachnie. W gospodarce wolnorynkowej zlych zarzadzajacych sie (przewaznie)zwalnia. Czy PZW dobrze zarzadza? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robert Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2007 To ja wam powiem jak to zrobić Nawiązać kontakt z właścicielem wody i poinformować go rabunkowej gospodarce PZW. Następnie musicie mieć jego obietnice, że jak założycie towarzystwo wędkarskie to otrzymacie w użytkowanie wodę. Potem trzeba zwołać ekipę, min. 15 osób i założyć towarzystwo. Najpierw jednak należy napisać jego statut. Przejąć wodę na podstawie umowy i zapisać w niej, że celem waszej działalności jest racjonalna gospodarka rybacka oparta na rachunku ekonomicznym z poszanowaniem praw przyrody. Teraz będzie bolało. Należy ustalić wpisowe do towarzystwa, im większe tym lepsze. Na kolejnym zebraniu należy to wpisowe podnieść x 10 aby byle kto nie mógł być członkiem towarzystwa i nie narzucał wam swoich chorych pomysłów. Pełna władza i pełna odpowiedzialność. Następny krok to stworzenie czegoś na kształt biznes planu. Ustalić cenę licencji i sporządzić listę spodziewanych wydatków. Oznakować wodę i stworzyć dobrą dystrybucje licencji. Spróbować się dogadać z agencją ochrony aby w wolnych chwilach przeprowadzała kontrole zwłaszcza w okresie tarła, bo tu trzeba się spodziewać największych strat. W zależności od posiadanych środków zamówić sobie wcześniej materiał zarybieniowy. Co rok przy dobrym prowadzeniu wody powinno być coraz lepiej. Potem będą się portale ustawiać w kolejce do zaklepania terminu zlotu na WASZEJ wodzie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2007 To ja wam powiem jak to zrobić Nawiązać kontakt z właścicielem wody i poinformować go rabunkowej gospodarce PZW. Następnie musicie mieć jego obietnice, że jak założycie towarzystwo wędkarskie to otrzymacie w użytkowanie wodę. Potem trzeba zwołać ekipę, min. 15 osób i założyć towarzystwo. Najpierw jednak należy napisać jego statut. Przejąć wodę na podstawie umowy i zapisać w niej, że celem waszej działalności jest racjonalna gospodarka rybacka oparta na rachunku ekonomicznym z poszanowaniem praw przyrody. Teraz będzie bolało. Należy ustalić wpisowe do towarzystwa, im większe tym lepsze. Na kolejnym zebraniu należy to wpisowe podnieść x 10 aby byle kto nie mógł być członkiem towarzystwa i nie narzucał wam swoich chorych pomysłów. Pełna władza i pełna odpowiedzialność. Następny krok to stworzenie czegoś na kształt biznes planu. Ustalić cenę licencji i sporządzić listę spodziewanych wydatków. Oznakować wodę i stworzyć dobrą dystrybucje licencji. Spróbować się dogadać z agencją ochrony aby w wolnych chwilach przeprowadzała kontrole zwłaszcza w okresie tarła, bo tu trzeba się spodziewać największych strat. W zależności od posiadanych środków zamówić sobie wcześniej materiał zarybieniowy. Co rok przy dobrym prowadzeniu wody powinno być coraz lepiej. Potem będą się portale ustawiać w kolejce do zaklepania terminu zlotu na WASZEJ wodzie RobertOK sounds good, ale czy znasz jakiekolwiek łowisko w Polsce, które jest zarzadzane w ten sposób??JE Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robert Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Najlepiej skontaktować się z którymś z towarzystw wędkarskich. To skarbca wiedzy. Towarzystwa też pewnie są różne bo tworzy je jakieś tam towarzystwo. Najważniejsze aby było jednomyślne co do wizji łowiska, aby się później nie okazało, że ktoś w to wszedł aby drenować wodę, bo zacznie się piekiełko w stylu PZW. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomek_w Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2007 [quote title=jerzy napisał(a) dnia Wed, 08 August 2007 03:14RobertOK sounds good, ale czy znasz jakiekolwiek łowisko w Polsce, które jest zarzadzane w ten sposób??JE San , Przemsza, Wisla, Raba , to te wieksze ... na kazdej polowisz ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2007 Zachowajmy spokój Panowie . Rozedrganie i emocje niczego specjalnie nowego nie wnoszą . Raczej zsuniemy się w koleiny minionych dyskusji i to wszystko ..Młócenie słowa jest mało produktywne , może tylko podnieść słowną ekwilibrystykę na nowy , nieznany dotąd poziom . Projekcje expresis verbis utrzymują być może temperaturę dyskursu , może łagodnie pieszczą ego , ale cóż poza tym ..Teoria pozostanie teorią , praktyka praktyką . Bez punktów stycznych . PZW na ogół jest kalką nas samych . Nie pokonamy samych siebie jak widać . Jak więc stworzymy nową jakość ? Szermierką słowną ? Stereotypowym popluwaniem ?Zróbmy coś.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
warciak Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2007 jak tak obserwuję tą dyskusję to odnoszę coraz większe wrażenie ,że niektóre osoby powinny wrócić do Polski przynajmniej w świecie realnym a wirtualny niech będzie dalej świetny czy wy naprawde nie wiecie co się dzieje nad Polskimi wodami,zachowujecie się jakbyście byli z PZW,przykład @jerzego to nie jest odosobniony to się dzieje wszędzie. WITAMY W POLSCE Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2007 to się dzieje wszędzie.Wlasnie nie...i stad mamy problem. Ot, chociazby mityczne juz Krosno. Szkoda ze nie ma takiego Krosna nad jeziorami albo rzeka nizinna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Witam wszystkich.Słusznie zwrócił mi uwagę @Kuba, że nie tylko PZW jeśli chodzio wody stojące jest tam wielu innych dzierżawców czy administratorów. Jak oni rozumieją dzierżawę czy administrowanie wszyscy wiemy. Chciałbym się odnieść do mentalności społeczeństwa, o której pisaliście Koledzy. Otóż zmiana podejścia większości ludzi jest bardzo trudna. My Klub SALMO Kołobrzeg aby nakłonić do współpracy w ochronie ParsętyPolicję użyliśmy następującego fortelu. Ponieważ wiedzieliśmy,że Komendant Powiatowy jest myśliwym zadaliśmy mu pytanie - coby zrobił gdyby ktoś skłusował Żubra czy inne zwierzę będące podcałkowitą ochroną. (Było to w czasie kiedy łososie były jeszczepod całkowitą ochroną). Jego odpowiedź była jednoznaczna - ścigałby z całą determinacją - na to my łosoś jest pod całkowitąochroną i potrzebna nam pomoc w jego ochronie. Stworzyliśmy Społeczną Straż z naszych i nie tylko członków, wyposażyliśmyją z klubowych pieniędzy w dwie łodzie z silnikami elektrycznymii spalinowymi, ale po to aby jej działania mogłybyć skutecznepotrzebna była pomoc służb mundurowych, wiadomo Społeczna Straż nie wiele może nie ma takich uprawnień jak w/w służby. I udało się oddelegowano do współpracy z nami czterech funkcjonariuszy, notabene wędkarzy. Wspólnie przeprowadzane akcje w okresie ochronnym troci i łososia przyniosły konkretne wyniki i dalej przynoszą. Pewnie, że tak do końca nie udało się wyeliminowaćkłusownictwa na Parsęcie, ale zostało mocno ograniczone. Tym bardziej, że średnio przeprowadzaliśmy 4 do 5-ciu akcji tygodniowo szczególnie w nocy. Efekty to kilkadziesiąd spraw w sądzie zakończonych wyrokami (w zawieszeniu ale zawsze) i grzywny całkiem dotkliwe. To o czym piszę to przykład działanianie gadania. Prawda kosztowny i wymagający poświęcenia czasu ale efekty są tego warte.Pozdrawiam JachuPs. Sorry, że odbiegłem trochę od tematu, ale myślę, że nie do końca Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Sorry, że odbiegłem trochę od tematu, ale myślę, że nie do końcaWprost przeciwnie, milo poczytac o inicjatywie lokalnej zakonczonej sukcesem. jak juz pisalem, rzeki pomorskie moga byc eldorado turystyki wedkarskiej, trzeba tylko spelnic pewne warunki i wlasnie jeden z nich sie spelnia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Dzięki @Kuba za zrozumienie, tak jak pisałem, staramy się robićco tylko się da. Bo wiemy, że mogłobybyć jak piszesz, eldoradojest w zasięgu ręki. Potrzeba jeszcze trochę czasu, a przedewszystkim działań, które podejmujemy, aby przekonać władzelokalne o możliwościach jakie daje posiadanie takiej rzeki jak Parsęta. Powiem szczerze, że idzie to jak po grudzie. ale my sięnie poddamy. Jest to dla nas cel najważniejszy i mam nadzięję, że w końcu doprowadzimy do tego aby nad Parsętę zawitali wędkarze z całej Europy i żeby mogli odnosić tu sukcesy wędkarskie porównywalne z tymi z Morrum i innych łowisk skandynawskich czy nawet pólnocnoamerykańskich.Pozdrawiam Jachu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2007 ...a przede wszystkim działań, które podejmujemy, aby przekonać władze lokalne o możliwościach jakie daje posiadanie takiej rzeki jak Parsęta...Zabierzcie paru z nich w podróz nad Morrum, wtedy jest szansa ze zrozumieja.Prywatnie uwazam, ze kudy Morrum do Parsety...Morrum to taka rzeczka w parku z laweczkami a Parseta - normalna, dzika rzeka. Tylko dniówka tam musi 100zl kosztowac, zeby sie oplacilo, a nawet wiecej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Witaj @KubaWyobraź sobie, że oni tam już byli, fakt, że nie ci którzy terazsą u steru. Ale porażające jest to, że ci co byli po powrocie zachowywali się tak jakby przez cały czas wizyty mieli opaskę na oczach. Opowiadali nam o jakichśtam koszch na śmiecie nad wodą, o tym, że brzegi są uregulowane i można po nich spacerować, nie to co na Parsęcie. To tylko skromna część ich wrażeń. Na szczęście teraz mamy nową ekipę, ale czy uda się im przetłumaczyć o co chodzi, nie jestem pewien. Generalnie politycy w Polsce taraz, nie różnią się istotnie od tych z przed 20-stu lat, ten sam beton, tylko własne interesy i nic więcej. Mimo wszystko nie poddajemy się, w końcu musi się coś ku..a zmienić. Ale powiem Ci, że ręce opadają. Wychodzi na to, że aby być skutecznym politykiem należy być największym gamoniem w okolicy. Żałosne to i straszne.Pozdrawiam JachuPs. Jeśli chodzi o dniówkę, chętnie bym się z Tobą zgodził, nawet150PLN nie byłoby za dużo. Można to jednak zrobić taniej np. 50PLN ale ilość wydanych licencji powinna być adekwatna do pojemności łowiska. No i kwestia kontroli, która w naszym realumusi być liczna i skuteczna. Można to zrobić ale musi być sensowny powód, czyli rybna woda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 10 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2007 Silnie staram się znaleźć w wypowiedziach choć ślad merytorycznych nawiązań do C&R, do spraw gospodarczych, które wiążą się z objęciem populacji lub ich części takimi regulacjami. Liczyłem na to, że ktoś podejmie próbę zastanowienia się nad tym w jakich warunkach, zwłaszcza w odniesieniu do partykularnych łowisk, można mówić o potencjale wzrostu dużych ryb, o potencjale rozrodczym populacji. Miałem tez nadzieje, że pojawi się jakiś głos zastanowienia nad tym czy rzeczywiście ochrona „okazów” i skierowanie presji na „niedorostki” jest najlepszym rozwiązaniem. Albo czy zawsze powstrzymanie się do zabierania ryb ma szansę zwiększyć ich liczebność. A może ktoś by szerzej zastanowił się nad kwestiami śmiertelności ryb poddanych C&R w różnych warunkach? Merytorycznie, a nie ideologicznie…. Jest tyle możliwości… Prawdę mówiąc miałem nadzieję, że odezwą się Koledzy pokazujący przykłady skutecznie wprowadzanych, merytorycznie umocowanych rozwiązań związanych z C&R. Takich na przykład jak tworzenie tarlisk na Słupi, na Łebie, monitorowanie i wspieranie tarła na Redze, budowanie tarlisk na Białej Przemszy, analizowanie i monitorowanie wód pstrągowych w Lublinie, i wiele spraw w wielu miejscach w Polsce, które odbywają się przy udziale, a zazwyczaj z inicjatywy wędkarzy…. Którzy dzięki temu angażują w zagospodarowanie wód różne instytucje i organizacje. Angażują je nie krzykiem czy domaganiem się, ale tym, że sami prowadzą sprawy, które ich dotyczą….Tak po prostu, dorośle, dojrzale…. C&R ma największy sens tam, gdzie chroniona populacja może dzięki temu odtwarzać się… Czasem, a nawet często, coraz częściej, trzeba te warunki rozrodcze rybom odtwarzać, ułatwiać rozród. Analizując merytorycznie zagadnienia C&R warto dojść do wniosku, że w zmieniających się warunkach środowiskowych poszczególne łowiska mogły utracić potencjał, który posiadały w przeszłości. Oraz, że poziom eksploatacji ryb może mieć w nich niewielkie znaczenie. Po prostu ryby w nich nie rosną…. Ale to trzeba wiedzieć, i to wiedzieć na pewno… Liczyłem też, że ktoś odniesie się do kwestii ewidencji presji wędkarskiej, do rejestrowania czasu spędzonego na wędkowaniu, rejestrowaniu złowionych i zabranych ryb, bo to są elementy wiedzy niezbędne do wprowadzania racjonalnych uregulowań C&R, do bilansowania przyrodniczego i ekonomicznego łowisk. Cieszę się z zainteresowania niektórych uczestników dyskusji. Przykro mi, że ich zainteresowanie zagubiło się gdzieś w nawale głosów tych, którzy nie potrafią trzymać się podstawowych zagadnień w dyskusji, a muszą odreagowywać własne frustracje, uprzedzenia, ideologiczną zapalczywość. Traktują dyskusje jako rodzaj „psychoterapii”, odreagowując swoje problemy… Nie rozumieją ani analiz, ani konkretnych przykładów, nie potrafią ich odnieść do warunków lokalnych. Odwołują się do własnych, spaczonych frustracji, uogólniając je i traktując jako rzeczywistość. Nie rozumiejąc, że są ludzie, miejsca, sytuacje, które funkcjonują normalnie. Tacy ludzie potrafią temu zaprzeczać w swej zapalczywości. Jednocześnie formułując teorie zdradzające brak orientacji w istniejącym porządku prawnym, w praktyce administracyjnej, w funkcjonowaniu społecznym. Odwołują się do dawno przebrzmiałych stereotypów, do autorytarnego dziedzictwa, które każe „władzy” traktować „pospólstwo” z pogardą… Tacy ludzie z jednej strony chcieliby, żeby „władza” słuchała ich i spełniała ich niewydarzone mrzonki, a z drugiej strony – gdyby sami dysponowali władzą (do czego, chyba na szczęście, nie są zdolni), to traktowaliby innych z pogardą… Żałosne…. Podobnie jak żałosne jest przystępowanie niektórych do dyskusji, do rozmowy, z wyrażaną wprost intencją obrażania innych, bełkotliwymi, nonsensownymi bredniami, spotykającymi się z „basowaniem” innych… Nie wiem co o takich zachowaniach sądzić… wywołują co najwyżej uczucie politowania… I skłonność do stosowania wobec nich czegoś w rodzaju C&R. Niech sobie żyją….Wracając do konkretnych spraw związanych z C&R i poruszonych wyżej, ciekawych inicjatyw w rzekach łososiowych, nad Parsętą… Warto skontaktować się z Kolegami „za miedzą”, w Słupsku, w Lęborku, w Gdańsku, żeby zobaczyć, dowiedzieć się w jaki sposób oni rozwijają pracę na rzecz populacji troci i łososi, skąd uzyskują fundusze, skąd wsparcie merytoryczne, jak docierają do różnych współpracowników… Zaś wyprawa na Morrum, w nawiązaniu do C&R, pozwala dostrzec najważniejszą rzecz, a mianowicie to, że sezon zaczyna się z końcem marca, a kończy na koniec września. W cywilizowanym świecie nie łowi się keltów, bo są to ryby, które wrócą. Nie wszystkie, ale wrócą. Dwa razy większe… Wiele zagadnień dotyczy C&R, jak też zagospodarowania łowisk. Żeby je wprowadzać, żeby je traktować merytorycznie, a nie ideologicznie, to trzeba mieć realny wpływ na podejmowane decyzje. Są sposoby na to, żeby go uzyskać. Ale trzeba umieć się do tego zabrać. Merytorycznie, a nie ideologicznie… Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lukomat Opublikowano 10 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2007 Mialem juz sie nie udzielac w tym temacie, ale pozwole sobie jeszcze na kilka drobnych uwag. Po pierwsze jak rozpoczyna sie dyskusje od mentorskiego tonu, pouczajac jaka postawnie jest merytoryczne a jakie ideologiczne, to trzeba sie spodziewac, ze ta sfrustrowana czesc wedkarzy, ktora ideologicznie podchodzi do c&r bedzie chciala sobie troszke pouzywac na tobie, odreagowac swoje dzikie zadze (pysznie usmialem sie przy tym paragrafie).No niestety jestesmy ciemnym ludkiem, ktory poza granice swojej wioski nie wychyla nosa i tylko glosno krzyczy i tupie... A tak bardziej na powaznie, jak popatrze na swoje podworko, to nie widze szans na dynamiczne zmiany w Polsce tak dlugo jak pasozyt zwany PZW bedzie drazyl kieszen kieszen wedkarzy. Jestem pod duzym wrazeniem, ze sa tacy ktorzy maja w sobie tyle zapalu, zeby uzywac forteli do przekonania wladzy, ze maja racje. Naprawde duzy szacunek, ale to jest poprostu zalosne, ze trzeba sobie flaki wypruwac, zeby cos tam wywalczyc.Tutaj nie ma zwiazku, wody naleza do towarzystw lub prywatnych wlascicieli. Na wodach lososiowych sa karty dziennych polowow, straznik, ktory zajmuje sie pilnowaniem wody zawodowo, i kasa idzie na opieke wody, a nie na zawody. Sezon na lososie od lutego do konca pazdziernika (kelty nalezy bezwzglednie wypuszczac!!!), a na pstragi od polowy marca do konca wrzesnia. I tak jest wiekszosci jak to nazywasz cywilizowanego swiata. Dla mnie rozwiazanie proste: nie ma PZW = nie ma problemu. OK, wiem, wiem, sa przypadki doskonale dzialajacych kol ktore podawaliscie, ale maja one wspolna tylko nazwe z PZW, a dzialaja na zupelnie innych zasadch. Tylko jesli chcemy zeby w ten sposob przekwalifikowac wszystki okregi, to za naszego zycia napewno sie nie doczekamy zmian i bedziemy ewentualnie mogli sobie dalej dyskutowac, jak to jest za miedza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2007 @ JerzyC&R to nośne i na czasie zagadnienie . Myślę że w bliższej i dalszej przyszłości nie uciekniemy od niego . To nieuniknione i niezbędne ..Wykładnia przez Ciebie formowana jest bez wątpienia słuszna i racjonalnymi przesłankami wsparta . Jednak stopień zaawansowania , akademicki sznyt , naukowa i socjologiczna retoryka nie ułatwiają rozmowy . A przyswajalność przesłania ma znaczenie pirwszorzędne , tak jak i umiejętność nawiązania kontaktu .Pasja badacza i analityka tej kwestii , zawiodła Cię poza granice tzw splendid isolation . Prawdopodobnie ciężko będzie Ci znalezć rozmówcę o zbliżonym merytorycznie poziomie wiedzy .Teraz jest jak na wykładzie . Mistrz i adepci.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Mialem juz sie nie udzielac w tym temacie, ale pozwole sobie jeszcze na kilka drobnych uwag. Panie Łukaszu, Musiał Pan przeoczyć w masie różnych wypowiedzi tę, w której pisałem o sprawie ideologicznego i merytorycznego C&R. Nie odnosi się to do osób ani do oceniania kogokolwiek, a tylko do C&R. Jak w temacie dyskusji. To C&R może być „ideologiczne”, bądź „merytoryczne”. I każde z nich ma swoje zastosowanie, swoje znaczenie, swoja rolę do spełnienia. I o „odideologizowanie” C&R chodzi w tej dyskusji. Bo skupiając się na „ideologicznym” C&R, które ma charakter „ochroniarski”, „ekologiczny”, a nie gospodarczy, nie można wiązać go z oczekiwaniem poprawy stanu łowisk. Chodzi mi przede wszystkim o to, żeby te dwa aspekty C&R rozróżniać, a także żeby zakres „merytorycznego” C&R był dobrze rozumiany. O tym pisałem w moich wypowiedziach. A jeżeli chodzi o ton, to , jak zaznaczyłem na początku, zajmuję się tymi sprawami od wielu lat, zrobiłem parę rzeczy, napisałem tez kilka. Zgromadziłem też sporo wiedzy i źródłowych informacji, które staram się rozpowszechniać, mimo wszystko. A jeżeli ktoś traktuje przekazywanie wiedzy jako rodzaj napastliwości, zamachu na rozbudowane „ego”, nie jest w stanie przyjmować wiedzy, pytać, czytać, dyskutować, to jakby nie jest to mój problem, a z drugiej strony takie reakcje są wkalkulowane w proces rozpowszechniania wiedzy. Przechodząc do „swojego podwórka”, od którego nie może oderwać się większość dyskutantów, choć jest to dalekie od zagadnień dla których zacząłem tę dyskusję, to proszę zdać sobie sprawę, że szanse na dynamiczne zmiany w Polsce są zależne tylko i wyłącznie od tego jak dynamiczni i otwarci na wiedze i na współdziałanie są i będą ludzie i społeczności w Polsce… Nie inaczej jak w kraju, który sami ludzie sobie zorganizowali, z których dorobku ma Pan teraz możliwość korzystać. Oni to sobie wytworzyli i zorganizowali sami, nikt im tego nie dał, i tak samo musimy zrobić my, albo trwać w bylejakości. Proszę się rozejrzeć wokół siebie, rozmawiać z ludźmi (ale z takimi, którzy coś znaczą, coś tworzą, bo takich, którzy tylko oczekują nie brakuje i tam), pytać, dopytywać, analizować…. Mam nadzieję, że Pański wyjazd „w świat” nie wynikał z tego, że „ten kraj nic mi nie daje”…. Proszę pamiętać znane powiedzenie, na którym zbudowana jest potęga największego mocarstwa: „Nie pytaj co ten kraj zrobił dla Ciebie, zapytaj co Ty zrobiłeś dla kraju”… Nie „wystarczy być”… Do prowadzenia swoich spraw w normalny sposób wcale nie trzeba używać „forteli”, tylko po prostu wiedzieć jak i co zrobić, a przede wszystkim chcieć. Do każdego działania trzeba podchodzić z zapałem, więc to też nic nadzwyczajnego. A jeżeli tych, którzy chcą, wiedzą jak, a do tego potrafią pociągnąć za sobą innych, motywować ich, jest więcej, to wcale nie trzeba „flaków wypruwać”… Dlatego praca zespołowa przynosi zazwyczaj lepsze efekty niż indywidualna… I wcale nie jest to „żałosne”, ale niosące optymizm i godne naśladowania…Z drugiej strony, można sobie uprawiać „samobiczowanie”, przywołując najgorsze przykłady i traktując je jako całość rzeczywistości znajdować w tym usprawiedliwienie dla własnych słabości oraz uzasadnienia dla cierpiętnictwa…. Na wędkarskim „podwórku” problemem nie jest żadne „drążenie kieszeni wędkarzy”, a wprost przeciwnie – nadmierna troska o te kieszonki. Niestety, w PZW trwa wśród wielu ludzi przyzwyczajenie do okresu, w którym PZW był de facto państwową organizacją, mającą na celu „zaspokajanie potrzeb ludu pracującego miast i wsi” przez rozdawanie „państwowego” ludowym „masom”. Takie nastawienie trwa wśród wielu wędkarzy do dziś, podobnie trwa wśród wybieranych przez tych wędkarzy przedstawicieli. Od kilkunastu lat PZW ma charakter stowarzyszenia, czyli prywatnej, samorządnej organizacji, której działalność jest oparta na pracy społecznej członków, zaś powoływanie władz na procesie demokratycznym. Większość wędkarzy, w tym „zatroskani”, jakoś nie zdradza zapędów do uczestniczenia w tej działalności stowarzyszeniowej ani w procesach demokratycznych. Korzystają na tym „sprytni”, którzy są dobrze zorganizowani i podtrzymują w głowach wędkarzy ten „uroczy mętlik”….. A takich, którzy wprowadzają do tego normalność, pracują tak jak normalnie funkcjonujące stowarzyszenie powinno działać, kształtują wzorce, prędzej naśladują już zarządzający, niż inni wędkarze, którzy tylko oczekują i domagają się….Pisze Pan „tutaj nie ma związku…”. Owszem, w różnych krajach sprawy są różnie zorganizowane, w zależności od całej masy zmiennych i warunków. Inaczej jest w Hiszpanii, jeszcze inaczej w Włoszech, a odmiennie w Irlandii, w USA, w Skandynawii, s jeszcze inaczej w Czechach czy na Słowacji - są różne tradycje, regulacje prawne, systemy gospodarcze… ale są zorganizowane przez ludzi, którzy maja wystarczający zasób pragmatyzmu, żeby budować, a nie burzyć czy pozostawać w bierności, traktowane jako „swoje”, a nie „obce”, a dzięki temu funkcjonujące…U nas jest ustawowa własność publiczna wód, obwody rybackie są dzierżawione na podstawie przetargów, jest wynikające z historii nastawienie gospodarcze do wędkarstwa, jest ograniczona zasobność społeczeństwa, specyficzny stosunek do własności, godności, do innych podstawowych wartości, są zaszłości przyrodnicze, a w końcu i mentalność ludzi, której nie tracą, nie zmieniają nawet wyjeżdżając w świat…Takie są warunki jakie mamy w naszym kraju, nie zanosi się na to, żeby się zmieniły, i w ramach takich warunków trzeba się zorganizować, żeby prowadzić swoje sprawy jak najlepiej. Jeszcze raz proszę się rozejrzeć wokół i zastanowić nad tym jak wyglądają te kwestie w kraju, z którego gościnności ma Pan okazję korzystać….Jak wygląda nastawienie ludzi do wartości, ich hierarchia, jak - zasobność społeczeństwa, zasobność wędkarzy, kto uprawia wędkarstwo łososiowe … Dziękuję, że wspomniał Pan, nawiązując do C&R, o tych regulacjach dotyczących sezonu połowów (i okresów ochrony). Wie Pan pewnie też, że w rzekach łososiowych nie łowi się w Szkocji w niedziele. Proszę się zainteresować skąd się to wzięło, jaki jest cel tej tradycyjnej regulacji, jaki ma wpływ na funkcjonowanie łowisk…. Przy okazji zorientuje się też Pan w jaki sposób podchodzi się do łowisk łososiowych i jak się je klasyfikuje, skąd ogromne różnice w cenach licencji …Żeby było łatwiej sugeruję kontakt ze stowarzyszeniami wędkarzy, najlepiej z S&TA. Porażające są takie „proste rozwiązania” w rodzaju „nie ma PZW = nie ma problemu”… Czyżby poza PZW gospodarka na wodach kwitła? A PZW gospodaruje na 1/3 polskich wód. Czyżby był ktoś chętny i gotowy do zagospodarowania tej 1/3 według świetlanych wzorców panujących na pozostałych 2/3? Warto wzbogacać swoją wiedzę, bo to pozwala na więcej realizmu. Koledzy, którzy prowadzą normalnie funkcjonujące PZW, mimo wszelkich ograniczeń pragmatycznie wykorzystują dostępne możliwości, dają nadzieję na to, że wzorce, które tworzą - rozpowszechnią się. PZW wymaga zmiany, ale mogą się one dokonać za sprawą mądrej współpracy wędkarzy. Nikt ich nie „da”… A jeżeli będą dominować malkontenci i nieudacznicy, którzy będą powtarzać „nie da się”, to rzeczywiście te zmiany będą trwały długo… Nie zamierzam dołaczać do chóru narzekaczy. Zajmuję się szukaniem rozwiązań i wprowadzaniem ich w życie... Życzę powodzenia w poszukiwaniach i w zdobywaniu wiedzy… Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2007 @ JerzyC&R to nośne i na czasie zagadnienie . Myślę że w bliższej i dalszej przyszłości nie uciekniemy od niego . To nieuniknione i niezbędne ..Wykładnia przez Ciebie formowana jest bez wątpienia słuszna i racjonalnymi przesłankami wsparta . Jednak stopień zaawansowania , akademicki sznyt , naukowa i socjologiczna retoryka nie ułatwiają rozmowy . A przyswajalność przesłania ma znaczenie pirwszorzędne , tak jak i umiejętność nawiązania kontaktu .Pasja badacza i analityka tej kwestii , zawiodła Cię poza granice tzw splendid isolation . Prawdopodobnie ciężko będzie Ci znalezć rozmówcę o zbliżonym merytorycznie poziomie wiedzy .Teraz jest jak na wykładzie . Mistrz i adepci.. Czy to coś złego? Czy komukolwiek dzieje się krzywda? Czy o coś można mieć żal? Zaś co do pragmatyczności takiego podejścia - w sumie w niejednym miejscu te sprawy znalazły praktyczne zastosowanie. Właśnie dzięki temu, że decyzje podejmują ludzie o zbliżonym merytorycznie poziomie wiedzy i w taki sposób można coś sensownego osiagnąć... a ludzie dokonują ważnych rzeczy, wprowadzają postep, właśnie mając za sobą wsparcie rzetelnej, rozbudowanej wiedzy, służącej nawet najprostszym rozwiązaniom. Warto zdać sobie sprawę z tego ile wysiłku intelektualnego poprzedziło utworzenie tarliska troci na Glaźnej - dopływie Słupi, ile projektów, dyskusji, argumentów, artykułów, uzasadnień, przed radami naukowymi, zanim można było wsypać tych kilka wywrotek żwiru, rozprowadzonych fizycznie przez wędkarzy na dnie rzeczki, a potem pilnowanych w ramach wspierania tarła.... Po nim powstały następne... To wszystko warto wiedzieć... tego słuchac, a nie niewydarzonych mrzonek konstruowanych na nieznajomości prawa i procesów toczących się gdzieś indziej... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Co złego to nie my ..Rozdzielam c&r i renaturyzację cieków . Nie kwestionuję ani kontestuję treści . A nawet więcej , siedzę w tym po moje stare uszy . Ale stąpam po ziemi .Oferta którą składzsz , i której orędownikiem jesteś , musi być łatwo przyswajalna , czytelna , prosta ..Dla wszystkich , nie tylko dla teoretyków . Ilu spośród wielbicieli fishingu zechce się zatrzymać i zagłębić w niuanse rozważań ? Brakuje mi tutaj elementu , który mógłby przeistoczyć teorię w praktykę , w obyczaj ..Czegoś prostego , ale przełomowego . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robert Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Z dwojga złego lepiej „pruć sobie flaki”, nawet bezproduktywnie. Przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że zamiast próbować coś robić prowadzę pseudonaukowe rozwadnia, lub jeżdżę za pieniądze PZW na pseudo sportowe imprezy do Australii w ramach „realizacji aktywności przewidzianej statutem” Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pitt Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Ilu spośród wielbicieli fishingu zechce się zatrzymać i zagłębić w niuanse rozważań ? Brakuje mi tutaj elementu , który mógłby przeistoczyć teorię w praktykę , w obyczaj ..Czegoś prostego , ale przełomowego . moze czegos takiego? zaleznosc podnoszenia wymiarow ochronnych i promowania C&R w stosunku do zlapanych na bone lake w stanie wisconsin ... 1983 wymiar ochronny podniesiono z 32 do 34 cali - skutek wiecej chetnych do placenia za licencje ze wzgledu na wieksze prawdopodobienstwo zlapania duzej ryby ... z czasem coraz wiecej wypuszczanych, duzych, ryb ... ustabilizowanie piramidy wiekowej populacji muskie ... 1990 podniesienie wymiaru ochronnego do 40 cali ... decyzja owocuje 300% zwiekszeniem populacji ryb pomiedzy 38 a 40 cali ... ilosc ryb powyzej 40 wzrasta szybko o 72% ... przyklad z LOTW ... 30 lat temu LOTW ma wymiar ochronny 28 cali ... muskie sa praktycznie wybite ... zlapanie wiekszej ryby graniczy z cudem ... konsekwencje zostaja wyciagniete w 1987 roku, kiedy to wprowadza sie limit 40 cali ... w 1992 wymiar ochronny podnosi sie do 48 cali ... by w 2001 ustalic 54 cale jako limit na wodach nie tylko LOTW ale w prowincji ontario ... szanse na rzeczywiscie duza rybe wzrastaja o ponad 300% i proporcjonalnie do tego wzrostu populacja ryb powyzej 45 cali ... obecnie za tym przykladem idzie minnesota wprowadzajac limity 40 lub 48 cali, a na wyslekcjonowanych wodach totalne C&R ... tutaj jeszcze nie ma wymiernych wynikow, jedkaze biorac za wykladnik wyniki z wisconsin i ontario, tamtejsze DNR rokuje ogromne nadzieje w polityce gospodarki rybackiej ... co jest jeszcze bardzo wazne? TYLKO 20% LOWISK STANU WISCONSIN JEST W STANIE REGENEROWAC SWOJ RYBOSTAN W SPOSOB NATURALNY porownajcie te liczby z polska lub innym krajem europy (bez holandii i szwecji) a kazdy chyba zrozumie jak wazne jest C&R (bez roznicy w jakiej formie, ideologicznej czy tez regulowanej prawem i wymiarami ochronnymi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Co złego to nie my ..Rozdzielam c&r i renaturyzację cieków . Nie kwestionuję ani kontestuję treści . A nawet więcej , siedzę w tym po moje stare uszy . Ale stąpam po ziemi .Oferta którą składzsz , i której orędownikiem jesteś , musi być łatwo przyswajalna , czytelna , prosta ..Dla wszystkich , nie tylko dla teoretyków . Ilu spośród wielbicieli fishingu zechce się zatrzymać i zagłębić w niuanse rozważań ? Brakuje mi tutaj elementu , który mógłby przeistoczyć teorię w praktykę , w obyczaj ..Czegoś prostego , ale przełomowego . Nie rozdzielaj. Bo to części tej samej układanki. Bardzo skomplikwoanej i wieloczynnikowej. Bo naprawianie szkód cywilizacyjnych jest niezwyle trudne. Trzeba uwzlędniac wszystkie elementy, a efekt będzie taki jakie powodzenie w tym, który uda się zrealizować najsłabiej. To jak w komputerze - jego szybkośc zalezy od szybkości najwolniejszego elementu. Jestem przekonany, że Ty rozumiesz doskonale to, co piszę. I znasz praktyczną wartość tych tekstów. Wszelkie dzieła są efektem zespołowej pracy. Jeżlei Ci czegoś brakuje to spróbuj to zrobić. Nie mam nic przeciw temu, żeby rozumiejący przełożyli to na język przyswajalny dla innych. Ja staram się to robić podając przykłady. Bo uważam, że one najlepiej obrazują praktyczne zastosowania wiedzy. Liczę na współpracę. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2007 Ilu spośród wielbicieli fishingu zechce się zatrzymać i zagłębić w niuanse rozważań ? Brakuje mi tutaj elementu , który mógłby przeistoczyć teorię w praktykę , w obyczaj ..Czegoś prostego , ale przełomowego . moze czegos takiego? zaleznosc podnoszenia wymiarow ochronnych i promowania C&R w stosunku do zlapanych na bone lake w stanie wisconsin ... 1983 wymiar ochronny podniesiono z 32 do 34 cali - skutek wiecej chetnych do placenia za licencje ze wzgledu na wieksze prawdopodobienstwo zlapania duzej ryby ... z czasem coraz wiecej wypuszczanych, duzych, ryb ... ustabilizowanie piramidy wiekowej populacji muskie ... 1990 podniesienie wymiaru ochronnego do 40 cali ... decyzja owocuje 300% zwiekszeniem populacji ryb pomiedzy 38 a 40 cali ... ilosc ryb powyzej 40 wzrasta szybko o 72% ... przyklad z LOTW ... 30 lat temu LOTW ma wymiar ochronny 28 cali ... muskie sa praktycznie wybite ... zlapanie wiekszej ryby graniczy z cudem ... konsekwencje zostaja wyciagniete w 1987 roku, kiedy to wprowadza sie limit 40 cali ... w 1992 wymiar ochronny podnosi sie do 48 cali ... by w 2001 ustalic 54 cale jako limit na wodach nie tylko LOTW ale w prowincji ontario ... szanse na rzeczywiscie duza rybe wzrastaja o ponad 300% i proporcjonalnie do tego wzrostu populacja ryb powyzej 45 cali ... obecnie za tym przykladem idzie minnesota wprowadzajac limity 40 lub 48 cali, a na wyslekcjonowanych wodach totalne C&R ... tutaj jeszcze nie ma wymiernych wynikow, jedkaze biorac za wykladnik wyniki z wisconsin i ontario, tamtejsze DNR rokuje ogromne nadzieje w polityce gospodarki rybackiej ... co jest jeszcze bardzo wazne? TYLKO 20% LOWISK STANU WISCONSIN JEST W STANIE REGENEROWAC SWOJ RYBOSTAN W SPOSOB NATURALNY porownajcie te liczby z polska lub innym krajem europy (bez holandii i szwecji) a kazdy chyba zrozumie jak wazne jest C&R (bez roznicy w jakiej formie, ideologicznej czy tez regulowanej prawem i wymiarami ochronnymi Bardzo dziekuję za kolejne przykłady merytorycznego podejścia do C&R i przykłady zastosowania regulacji C&R tam, gdzie wiedza i praktyka przynoszą dobre efekty. Te efekty są możliwe wtedy, kiedy C&R jest regulowane prawem i przepisami, wywiedzionymi z merytorycznych przesłanek. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.