lukomat Opublikowano 12 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2007 @Jerzy KowalskiMoze zaczne od tego, ze na tym forum przyjela sie zasada, ze zwracamy sie na ty, wiec mam nadzieje, ze nie obrazisz sie jak ja bede ulatwial sobie zycie Zeby dokladnie odpowiedziec na kazdy paragraf moj post bylby bardzo dlugi, wiec postaram sie strescic. Uwazam, ze wiekszosci osob, ktora biera udzial w dyskusjach na temat c&r na tym portalu, raczej zalezy na poprawie stanu lowisk, czyli podejscie gospodarcze, niz samej idei ochrony ryb. Bo gdyby bylo inaczej, to pewnie produkowaliby sie teraz na portalu dla ekologow lub zielonych. To chyba jest oczywiste. Roznimy sie tylko w podejsciu. Ty wolisz dlugotrwale zmiany, na ktorych efekt moze doczeka sie moj syn, ale raczej w podeszlym wieku. Ja jestem zwolennikiem prostych i zdecydowanych rozwiazan i za takie uwazam likwidacje PZW w formie w jakiej obecnie sie znajduje. Mowiac zalosne nie mialem na mysli postepowanie ludzi ktorzy sie staraja o zmiany i podkreslilem, ze podziwiam taka postawe, tylko sytuacje w kraju. Dalej bede sie upieral, ze kieszenie wedkarzy sa drazone, bo kasa nie idzie na to na co powinna czyli ochrone i zarybienia, tylko na sport, jak wielokrotnie podkreslal @Robert, i samo funkcjonowanie zwiazku. Doskonale zdaje sobie sprawe, ze wedkarski dobrobyt w UK jest scisle zwiazany z historia rozwoju panstwa. A w Polsce wlasnie w ramach holdowaniu tradycji dalej podtrzymywany jest sztuczny twor w postaci PZW. Sztuczny i nienaturalny jak sam komunizm... Nie znam liczb, wiec nie bede dyskutowal czy 1/3 czy wiecej nalezy do PZW. Domyslam sie, ze spora czesc z tych 2/3 to spoldzielnie rybackie, ktore niosa jeszcze gorsza ruine ale my mowimy o innych wodach... Wiem tylko tyle, ze gdyby ta 1/3 byla odpowiednio zarzadzana, to ta dyskusja by nie istniala. Lowienie na szkockich wodach wymoglo na mnie zainteresowanie tematem ochrony i mam ogolne pojecie DLACZEGO jest tak a nie inaczej, ale danymi w cyfrach strzelac nie bede bo takowych nie posiadam. Czy to, ze mam inne zdanie od twojeg na temat jak doprowadzic stan wod do porzadku, to znaczy, ze jestem malkontentem Zycze powodzenia w szukaniu rozwiazan i wprowadzaniu ich w zycie... Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 12 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2007 @Jerzy Kowalski Uwazam, ze wiekszosci osob, ktora biera udzial w dyskusjach na temat c&r na tym portalu, raczej zalezy na poprawie stanu lowisk, czyli podejscie gospodarcze, niz samej idei ochrony ryb. Panie Łukaszu, Ja też uważam, że większości zależy na poprawieniu stanu łowisk. Inaczej nie rejestrowałbym się tu i nie pisał. Jednocześnie jednak uważam, że chęć korzystania z lepszych łowisk nie od razu musi oznaczać „podejście gospodarcze”… Może równie dobrze oznaczać, a zazwyczaj oznacza, pewną roszczeniowość i oczekiwania, że „samo się zrobi”…. Ja wolę zmiany skuteczne, realne do wprowadzenia, oparte na wiedzy i doświadczeniu. Wolę takie zmiany, nawet jeżeli ich wprowadzenie zajmie kilka lat, niż skazywanie moich wnuków na ciągłe rozważania „jakby to było, gdyby było”…Bo proszę nie wierzyć w zmiany zachodzące za „skinięciem czarodziejskiej różdżki”, bo to wychodzi już ze sfery „ideologicznej” w przestrzeń „baśniową”. Ja też jestem zwolennikiem „prostych i zdecydowanych rozwiązań” tylko pewnie trochę odmiennie je rozumiemy. Ja też jestem za tym, żebyśmy, jako wędkarze – członkowie PZW, „zlikwidowali PZW w formie w jakiej obecnie się znajduje” i przekształcili PZW w nowoczesne stowarzyszenie wędkarskie, nie tracąc jednak nic z jego majątku i aktywów… A to jest prostsza sprawa niż się niektórym wydaje. Wystarczy wygrać wybory, zająć się sprawami wędkarskimi. Proste, choć droga do tego wymaga wysiłku i zaangażowania. Moja wcześniejsza wypowiedź dotyczyła w głównej mierze tego, że zmiany wprowadzają luzie, współpracujący ze sobą i znający się na rzeczy. Bo proponując „zlikwidowanie PZW…” trzeba przewidywać lub zaoferować cos „w zamian”. Takich „speców od burzenia” cierpieliśmy przez pół wieku w Polsce, a przez prawie cały wiek w Europie, a widać, że zaszczepili oni w kolejnych pokoleniach swoje zatrute myśli… Rewolucje zazwyczaj polegają na tym, że się burzy, pali, niszczy, nie myśląc o tym „co dalej”, uważając , że „samo się ułoży”, bo „po zburzeniu starego” może być „tylko lepiej”…. Niestety, zawsze jest … gorzej. Mówiąc „żałosne” o sytuacji w kraju, proszę mieć na uwadze, że „sytuację w kraju” kształtują ludzie. I to nie ci, którzy wprowadzają racjonalne zmiany, napotykając na przynajmniej dużą rezerwę, a niekiedy na niechęć czy wręcz wrogość. Bo wprowadzanie zmian wymaga wysiłku, a perspektywa podjęcia wysiłku rodzi w niewolnikach (taką mentalność ma wielu Polaków) reakcję obronną, nawet do odrzucenia niosących postęp, a słuchania oferujących „proste i łatwe”, ale pozorne rozwiązania. Farmazony wypisywane na temat przeznaczania środków ze składek w PZW (ale C&R, ale trzeba i to wytłumaczyć, choć ileż razy można?) przyprawiają o ból zębów… Składki członkowskie (przeciętnie, szacunkowo, po uwzględnieniu zniżek) wynoszące 30 zł rocznie są przeznaczane na funkcjonowanie stowarzyszenia. Bo jeżeli ma cokolwiek robić to jakieś koszty ponosi, nieprawdaż? Z tych składek jest także finansowany sport wędkarski, który jest też finansowany z opłat zawodników, a również z kwot osobistego tzw. wpisowego na zawody. Składki członkowskie są dzielone tak, że w okręgu zostaje 90%, które są potem dzielone między koła według planów prac poszczególnych kół (tak powinno być, a często jest 45% na funkcjonowanie okręgu i 45% dla koła), zaś pozostałe 10% jest odprowadzane do ZG (i to są wszystkie pieniądze ze składek w dyspozycji ZG). Z części przypadającej ZG 7,5 % jest przeznaczanych na współprace naukową, a 15% na współpracę międzynarodową i sport. ZG nie zajmuje się bezpośrednio zagospodarowaniem wód. To dokonuje się w okręgach. Składki okręgowe na zagospodarowanie i ochronę, jak sama nazwa wskazuje, są w gestii okręgów. ZO określa ich wysokość, ZO zbiera i wydatkuje 100% składek na zagospodarowanie i ochronę, a także zajmuje się zagospodarowaniem obwodów rybackich, które dzierżawi. Od reprezentacji wędkarzy w ZO zależy wydatkowanie tych pieniędzy i efekty tegoż. Odżegnując się od uzyskiwania mądrego wpływu na poziomie ZO pozostawia się „tym innym” moc decydowania. I tylko na skutek tej bierności mogą sobie robić praktycznie co chcą. Niemniej jednak są to małe pieniądze. Bo taki jest charakter składki. Składka to są pieniądze na sfinansowanie pracy członków w stowarzyszeniu. Dopiero składka plus praca daje efekt finalny. Ale to wielki temat …. Jak Pan widzi, najwięcej zależy bezpośrednio od aktywności wędkarzy. Bo na tym polega samorządowy charakter stowarzyszenia. Wiadomym jest, że są bardziej sprawne społeczności wędkarzy w Polsce i w PZW, są też mało sprawne. Jak to w życiu. Są tacy, którzy wprowadzają normalność, są też tacy, którzy trwają w „dziadostwie”, boją się zmian (każda zmiana wywołuje reakcje obronne, bo wiąże się ze „stratami”, z którymi trzeba się liczyć, ponoszonymi w celu uzyskania postępu), są też tacy, którzy „wypruwają żyły” i nic z tego nie ma. Bo nie wystarczy się „narobić”, trzeba pracować mądrze, żeby praca przynosiła efekty, była źródłem satysfakcji i radości, a nie frustracji i zniechęcenia. Wiec w Polsce nie „twór w postaci PZW” jest problemem, tylko nastawienie i zachowania ludzi….w wyniku czego PZW nie funkcjonuje jak normalne stowarzyszenie, ale w wielu miejscach jako „skansen”….Ale to się zmienia, za sprawą tych aktywnych, roztropnych, twórczych … Proszę nie dyskutować z liczbami. Proszę je znać. Wystarczy przeczytać jeden czy dwa artykuły, te dane są powszechnie dostępne w sieci. Proszę się też nie domyślać, tylko rozmawiać o realiach. Chyba wie Pan, że w 2005 roku były przetargi na dzierżawę obwodów rybackich. Zna Pan pewnie kryteria przystąpienia do przetargów, warunki jakie ma spełniać „uprawniony do rybactwa”. Jakoś nikt spośród tych, którzy opowiadają bajki o „łatwych i prostych rozwiązaniach” nie dokonał niczego…. A była okazja…. Ta 1/3 wód w Polsce może być dobrze zarządzana, spora część spośród nich jest, ale cóż, niektórzy wolą siebie i innych męczyć wyszukiwaniem najgorszych przykładów…. W dodatku nie zwracając uwagi na realia gospodarcze, nie znając ich wcale, a przez to „unieważniając reguły ekonomiczne”… Chętnie podejmę rozmowę, na poziomie merytorycznym, choć nie w dyskusji o C&R, o tych zagadnieniach. A dyskusja o C&R jest potrzebna. Tym bardziej potrzebna im lepiej zarządzane są wody! Obawiam się, że większość spraw jest znanych na zasadzie „ogólnego pojęcia”, które jednak stanowi pożywkę dla wynurzeń całkiem zasadniczych, które jednak, z uwagi na to „ogólne pojęcie” mają wartość co najwyżej ideologiczną czy baśniową…. Warto szukać konkretnych informacji, a nie zadowalać się „ogólnym pojęciem”, dlatego prosiłem Pana o poszukanie informacji, a nie o napisanie tego, co Pan wie, bo chodzi mi o informacje, a nie o „ogólne pojęcie”…. A znaczenie słowa „malkontent” jest inne. Zaś nie traktuję różnych wynurzeń opartych na domysłach i „ogólnym pojęciu” jako odmiennego punktu widzenia. Daleko im do tego. Z odmiennym punktem widzenia da się polemizować. Domysły i „ogólne pojęcie” wymagają oświecenia. I prowadzą do jednokierunkowego przepływu informacji. Albo do blokady informacyjnej w przypadku niechęci czy braku gotowości do przyjmowania wiedzy…. To ja życzę powodzenia w dochodzeniu do prawdziwego szukania poważnych rozwiązań i we wprowadzaniu ich w życie. Ja powodzenie w szukaniu rozwiązań i wprowadzaniu ich w życie osiągam. Niemniej jednak, dziękuję za rozmowę. Mam nadzieje, że się Panu przydała… Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lukomat Opublikowano 12 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Sierpnia 2007 Tym razem naprawde krotko, i ustosunkuje sie tylko do dwoch kwestii, ktore uwazam za istotne z tej dlugiej wypowiedzi, a pozostale odpuszczam, bo przepychanie sie kto ma wiecej do powiedzenia mnie nie interesuje. Alternatywa dla PZW? Wlasnosc prywatna! Tak jak mozna bylo sprywatyzowac PGRy w wielu miejscach, tak i z tym balaganem mozna postapic. Oczywiscie musi to miec rece i nogi, zeby nie bylo wyprzedazy za bezcen jak to dzieje sie z ziemia. Przetargi?? Byly dobra okazja, tylko dla kogo? Dla samego PZW albo dla jej dzialaczy. Jako przyklad moge podac okreg elblaski. Same przewalki a teraz ciagaja sie po sadach za Rzeke Nogat chociazby. A ty mowisz ze to wielka szansa?? Litosci... Gratuluje sukcesow w poszukiwaniu rozwiazan i wprowadzeniu ich w zycie. Teraz proponuje poszukac okularow i popatrzec na nie. Rowniez dziekuje za rozmowe. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 13 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Sierpnia 2007 Panie Łukaszu, Daleko odbiega Pan od tematu tej dyskusji, która za sprawą nie potrafiących utrzymać dyscypliny rozmowy, piszących „co ślina na język przyniesie” w sprawach, o których mają nikłe pojęcie, bazując na obiegowych opiniach, przenosi się, jak to często bywa, w liczne obszary, których nie da się poruszyć w dwóch słowach, zwłaszcza kiedy trzeba wyjaśniać podstawowe sprawy. Łatwo napisać różne komunały, uchodzące za „coś do powiedzenia”, a każde takie zdanie wymaga kilku lub kilkunastu zdań wyjaśnień. Stąd ci, którzy mają cos do powiedzenia mają podstawy do tego, żeby pisać dużo. Co ma PZW do „własności prywatnej”? Może nie zdaje Pan sobie z tego sprawy, ale stowarzyszenie jest jak najbardziej prywatnym tworem. Ma Pan więc własność prywatną. I co Pan, i inni, z tą prywatną własnością robi? A może chodzi Panu o inną „własność prywatną”? Gdyby wyrażał się pan precyzyjnie i wykazując wiedzę o poruszanych zagadnieniach to ułatwiłby Pan zadanie dopowiadającym i pozwolił na skrócenie wypowiedzi. Oczywiście, pewnie Pan uważa, że zna Pan doskonale kwestie prywatyzacji. Wie Pan też zapewne, że prywatyzacja oznacza sprzedaż za kwoty, jakie rynek wyznacza. Za jakie pieniądze chciałby Pan sprywatyzować cos, czemu nie przypisuje Pan żadnej wartości? Żeby prywatyzować drogo to trzeba to „coś” doprowadzić do stanu rozkwitu i wtedy sprzedawać. Są specjaliści w tym zakresie na całym świecie, należący do najbogatszych ludzi, którzy zajmują się kupowaniem słabo funkcjonujących firm, wprowadzaniem sprawnego zarządzania, a potem odsprzedawaniem z wielkim zyskiem tych samych firm po ich usprawnieniu. Przetargi były okazją dla wszystkich, którzy mieli ochotę do nich przystąpić, oraz spełniali warunki przystąpienia. Łatwo się mówi „niech ktoś weźmie i zrobi”, albo „załóżmy stowarzyszenie i przejmijmy”…. Otóż, był niedawno taki czas. Wszystkie decyzje wodno-prawne (wie Pan doskonale co to takiego) na użytkowanie rybackie wód zostały unieważnione, a ustawowo zostały uregulowane kwestie dzierżawy wód. Zna Pan oczywiście wszystkie fragmenty Prawa wodnego i rozporządzenia, które się tego tyczą. Zna Pan też regulacje wprowadzone przez poszczególne RZGW, procedurę przetargową, treści umów i wymogi zabezpieczeń i gwarancji nakładów na zagospodarowanie obwodów rybackich. Zna Pan procedurę nadzoru RZGW nad prowadzeniem zarybieni odłowów, sprawy nadzoru ze strony Zarządów Województw…. Wie Pan też o dokonujących się wypowiedzeniach umów przez RZGW, a także rezygnacji niektórych z dzierżawienia obwodów, w czym się „przeliczyli” z siłami…Z tej okazji skorzystało kilku przedsiębiorców prywatnych, jak choćby Maciej Wilk, który zagospodarowuje górną Wisłę, na którą wygrał przetarg z okręgiem bielskim PZW, czy firma zagospodarowująca Narew, która wygrała przetarg z lokalnym okręgiem PZW. Ale na tym koniec. Nie było chętnych na „zapewnianie warunków wędkowania ludowi pracującemu miast i wsi”. Proces przetargów na dzierżawę obwodów rybackich trwał długo i był (jest wciąż) prowadzony starannie, a jeżeli w zmianach dotyczących całej Polski i tysięcy obwodów rybackich wskazuje Pan pojedyncze problemy i na tej podstawie, alogicznie, wysuwa jakieś uogólnienia, to kpi Pan ze zdrowego rozsądku. To tak jakby na podstawie tego, że zdarzają się wypadki i ludzie giną na drogach traktować jako złe budowanie dróg i poruszanie się po nich. Proszę porozmawiać z wędkarzami w kraju, który Pana gości. Proszę im powiedzieć, że w Polsce istotna część wód jest w dyspozycji ogólnopolskiej organizacji wędkarzy. Proszę też zaobserwować czy wywołuje to u nich przerażenie, czy raczej uznanie i wręcz zazdrość wobec posiadania przez nas takich możliwości wpływania na sprawy, które nas dotyczą? Niech Pan im też powie, że tej szansy nie wykorzystujemy. I proszę się nie zdziwić, kiedy popatrzą na Pana jak na dziwadło…. Jeżeli będzie Pan miał szczęście, że Pana po tym nie zignorują, to wytłumaczą Panu to, co ja tutaj…. To ja życzę Panu (i Kolegom) poszukiwania prawdziwych, opartych na wiedzy, doświadczeniu i racjonalnym osądzie, rozwiązań. I wprowadzania ich w życie. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lukomat Opublikowano 13 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Sierpnia 2007 @Jerzy Kowalski Nie pisze tego co mi slina przyniesie na jezyk. Staram sie udzielac zwiezlych wypowiedzi, zeby byly strawne dla czytajacych. Odrobilem prace domowa, ale nie ta, ktora mi zleciles, tylko sam ja sobie zadalem. Teraz juz wiem, ze dla osoby mocno zwiazanej z PZW, moje negatywne wypowiedzi na temat tej postkomunistycznej spuscizny, musz byc niewygodne. Chociazby dlatego rozmywasz albo pomijasz temat zwiazany z ogromnymi wydatkami na sport. Jesli chodzi o prywatyzacje, to doskonale wiesz, ze chodzilo mi o skonczenie monopolu jaki w tym momencie ma PZW. Zdrowy rynek charakteryzuje sie konkurencja doskonala (takich podstaw ekonomii chyba nie musze tlumaczyc), czyli mnogosci sprzedajacych i kupujacych. Teraz mamy wymuszony monopol w wyniku transformacji na przelomie lat 80' i 90' (analogii mozna szukac w innych dziedzinach np. TP SA). Podsumowujac, zwiazek ma tak silna pozycje na rynku, ze smialo moze stracic na przetargu, bo i tak duza krzywda mu sie nie stanie. Nie strzelaj prosze procedurami przetargowymi, bo to wszystko sie sprowadza do tego co napisalem powyzej. Czy ja gdzies napisalem, ze pustym wodom przypisuje zerowa wartosc? Oczywiscie, ze maja swoja cene, ale tak samo jak z ziemi, ktora lezala odlogiem a ma swoj potencjal, tak samo z bezrybnej wody mozna zrobic eldorado, tylko ze cena poczatkowa bedzie duzo nizsza. Piszac o przetargach podkreslilem, ze mowie o okregu elblaskim, bo sytuacja na tych wodach byla mi najblizsza. Ale nie wierze, ze tylko tam tak pechowo sie zlozylo i sie PZW nachapalo za poldarmo, a w reszcie kraju wszystko przebiega doskonale. Tak rozmawiam z wieloma wedkarzami. Zawsze rozmowy schodza na temat porownania polskich wod do brytyjskich i robia takie oczy jak mowie o postkomunistycznym systemie zarzadzania wodami w polsce. No i tradycyjne juz zyczenia na koniec. Zycze sobie i Kolegom, zebys przestal mydlic nam oczy jaka to wspaniala szansa dla polskich wod jest PZW. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 13 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Sierpnia 2007 Witajcie Koledzy.Dyskusja moim zdaniem ma dwa zasadnicze wątki; jeden prezentowany przez @Jerzego Kowalskiego, moim zdaniem w odniesieniu do polskich warunków, raczej teoretyczny, inni Koledzy jak @Robert czy @Lukomat starają się odnieść do naszejrzeczywistości. Z całym szacunkiem dla przekazywanej wiedzy iwartości merytorycznych wypowiedzi @Jerzego Kowalskiego, sam osobiście nawołuję do skupienia się na własnym podwórku, bo to iblisko i najłatwiej zrobić. Robimy to od ponad dziesięciu lat jako Klub SALMO Kołobrzeg i Towarzystwo Miłośników Parsęty. Sorry, że tak o tej Parsęcie, ale nie będziemy jeździć na Słupię czy gdzie indziej naprawiać świata. Notabene nie musimy budowaćtarlisk w dorzeczu Parsęty (oczywiście nie neguję działań Kolegów na Słupi czy gdzie indziej, wręcz przeciwnie, ogromnyszacunek) mamy na Pomorzu, myślę o Parsęcie, najdłuższe dostępnedla Troci i Łososi dorzecze z naturalnymi tarliskami. Działania, które podejmują Koledzy ze Słupska, Lęborka i innychrejonów cały czas też podejmujemy, pisząc o fertelach przez nas stosowanych chodziło mi o to, że w ten sposób wiele spraw możnaprzyspieszyć, a nie czekać na rozwiązania formalne. Chciałbymodnieść się do jeszcze jednej sprawy, mianowicie okresu ochronnego Troci i Łososi, też jestem za tym aby nie łowić keltów i zaczynać np. 1 Kwietnia. Tyle tylko, że w naszej polskiej rzeczywistości dojdą nam trzy miesiące dodatkowej ochrony łososiowatych. W naszym realu na służby powołane do ochrony nie ma co liczyć, a my nie wiem czy damy radę przez taki okres chronić wodę z naszych środków i naszego poświęcanego na to czasu. Uważam, że o wiele mniej szkody wyrządzają łowiący wędkarze niż kłusownicy, którzy kiedy tych pierwszych nie ma nad wodą czują się bardziej bezkarni. To tyle. Pozdrowienia Jachu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 13 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Sierpnia 2007 To jeszcze raz Ja.Sorry, ale wydaje mi się, że przedstawianie nam przykładów działań w tem. c&r ze Stanów, Hiszpanii, Włoch czy innych rejonów jest oczywiście słuszne, bo daje nam pojęcie jak należałoby działać u nas. Niestety te przykłady mogą się sprawdzić w naszych realiach, może za 30-50lat. Wiem, że tosmutne, ale z całym szacunkiem @Jerzy Kowalski tak to widzę, może się mylę, mam nadzieję, że się mylę, ale niestety pewny niejestem, a wolałbym być.Pozdrowienia Jachu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 13 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Sierpnia 2007 Tak się składa, że w 2005 roku stanąłem do przetargu o niewielką rzekę pstrągową. I go razem z kolegą wygrałem. Z przyczyn osobistych już jej nie dzierżawimy, ale mogę powiedzieć, że nie było problemu by wygrać ( nasza oferta była jedyna). Jestem absolwentem rybactwa śródlądowego i paru moich znajomych pracuje w fachu- o PZW krążą mity wśród wędkarzy. Często gęsto PZW wygrywało przetargi bo NIE MIAŁO konkurencji, NIKT nie chciał występować o dużą część wód. 2/3 polskich wód nie jest dzierżawione przez PZW, czy tam jest ELDORADO? Większość wód w łomżyńskim nie jest PZW, pstrągów na Łojewku jest tyle co dawniej i tak jak dawniej nikt mnie nigdy tam nie kontrolował. Założę się, że Okręg PZW Białystok lepiej gospodaruje na wodach niż Łomża. Najlepiej napisać o postkomunie i tym zatkać gębę wszystkim dookoła.Teraz C&R. To nie jest zagadnienie takie proste, że puszczamy ryby i jest OK. Są badania nad sposobem wypuszczania,temperaturami, użyciem haków bezzadziorowych (wcale nie takie oczywiste wyniki, przy dużych hakach zadzior stabilizuje hak w pysku ryby i rany są mniejsze), wymiarami itd. Niestety, były one prowadzone nie w naszym kraju i dlatego wrażenie braku kompatybilności.Nie jestem fanem Pana Jerzego- dla mnie sport wędkarskii wszelkiego rodzaju FIPSy to kompletna pomyłka, ale człowiek ma wiedzę i usiłuje ją sprzedać. Trzeba tylko skorzystać i nie głosić jedynie słusznej idei- to nic nie daje.Szacunek dla wszyskich (niezależnie od ich poglądów), którzy cokolwiek robią dla naszych wód. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Czy jesli wszystkie zlowione ryby wypuszcze, zostanie ich wiecej niz gdybym wszystkie zjadl? Lepiej napisz cos o skladkach, zarybianiach & kontrolach, a od C&R sie od..ideologizuj. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 @Jerzy Kowalski Nie pisze tego co mi slina przyniesie na jezyk. Staram sie udzielac zwiezlych wypowiedzi, zeby byly strawne dla czytajacych. Panie Łukaszu, Wypisuje Pan coś, co w klasycznej polszczyźnie określano jako „duby smalone”. Nic dziwnego, że przychodzi to Panu łatwo i w krótkich słowach. Takie komunały, podobne do znajdowanych w wystąpieniach różnej maści polityków w Polsce, „od lewa do prawa”, są kwestiami, które najłatwiej „sprzedać”, które SA najbardziej „strawne”, bo nie wymagają wysiłku. O wiele trudniej docierają sprawy konkretne, oparte na realiach, na regulacjach prawnych, na praktyce, na rozwoju wypadków w Polsce (trudno to nazywać tradycją czy obyczajem, bo takie nie funkcjonują, najwyżej są instrumentalnie nadużywane, zazwyczaj do wzniecania nienawiści), a przy tym oceniane w sposób racjonalny, wielostronny, uprawniający do wnioskowania o możliwościach podejmowania działań czy rozwoju. Żeby zachować kolejność hasłowo i stereotypowo poruszanych przez Pana zagadnień – proszę jednak sięgnąć do źródeł, o których wspomniałem. Będzie Pan miał lepszą orientację w tych zagadnieniach. To pozwoli na bardziej racjonalne wypowiadanie się. Szermowanie hasłem „postkomunistycznej spuścizny” jest jednym z takich słów-wytrychów, „lekkich, łatwych i przyjemnych”, ale nic nie znaczących. Takie demagogiczne dzielenie ludzi i „przypinanie etykiet”. Nie ma niczego zdrożnego w funkcjonowaniu stowarzyszeń, które mają ogromne tradycje w najbardziej liberalnych społeczeństwach. Tak prawdę mówiąc, społeczeństwa najbardziej liberalne, najbardziej obywatelskie, mają najmocniej rozwinięte stowarzyszenia i gotowość osobistą do uczestniczenia w nich. Co do „postkomunistycznego dziedzictwa” – wyraża się ono najbardziej w takim „etykietowaniu”, używaniu stereotypów, jakie prezentuje Pan w swoich wypowiedziach. Niewątpliwie, mnóstwo naleciałości mentalnych po ponad dwóch pokoleniach selekcji i kształtowania w PRL-u w wielu Polakach i w zbiorowościach Polaków pozostało, wyrażając się choćby w powierzchowności i radykalności sądów oraz w wielu cechach, składających się na niezwykle trafnie opisywane zjawisko „Homo sovieticus”. Wspomniał Pan o „ogromnych wydatkach na sport”, jak się domyślam, jako o czymś złym. Czy może mi Pan przybliżyć to, co ma Pan na myśli? Czy Pan w ogóle cokolwiek wie o tych kwestiach, czy są to kolejne, zasłyszane komunały i dyrdymały? We wcześniejszej wypowiedzi przedstawiłem Panu i Kolegom skalę tych wydatków na poziomie ogólnopolskim. Jeżeli nie potrafi Pan policzyć, to jest to 15% z 10% składki członkowskiej czyli 1,5% składki członkowskiej (mam nadzieję, że wie Pan czym jest składka członkowska, a czym składka okręgowa). Wie Pan też zapewne, że PZW jest Polskim Związkiem Sportowym i ma prawo reprezentowania Polski w międzynarodowych mistrzostwach wędkarskich. Zaś sport wędkarski, organizowany globalnie przez CIPS, jest wśród dyscyplin sportowych zarejestrowanych w GAIFS (General Association of Sport Federations), podobnie jak inne dyscypliny sportowe, zaś wiele ogólnokrajowych organizacji wędkarskich w krajach będących narodowymi członkami CIPS, jest członkami narodowych Komitetów Olimpijskich w swoich krajach. Sport wędkarski w Polsce jest współfinansowany przez Ministerstwo Sportu. Udział w reprezentowaniu Polski wymaga selekcji zawodników, co dokonuje się w zawodach ogólnopolskich i w Mistrzostwach Polski. Są one organizowane w klubach sportowych, stosownie do obowiązującego w Polsce prawa. Poza tym są zawody towarzyskie, które polegają w zasadzie na wspólnym wędkowaniu, które ma bardzo często charakter konkurowania między wędkarzami. Proszę sprecyzować, z którym sportem wędkarskim ma Pan problem? Odnośnie prywatyzacji. Czy sugeruje Pan bolszewickie zadekretowanie konkurencyjności? Bo warunki do powstania konkurencyjności są. Każdych 15 osób może założyć stowarzyszenie wędkarskie, każdy indywidualnie, czy razem z innymi, jako rolnik, rybak, przedsiębiorca, może prowadzić łowisko wędkarskie, mógł, a dziś może, objąć w dzierżawę obwód czy obwody rybackie, zawierając umowę z RZGW. Nikt takich możliwości nie blokuje. Tylko jakoś chętnych jakoś nie ma. Pańskie wyobrażenia przypominają stary kawa o dwóch niedorostkach, z których jeden mówi: „Wydębiłem od starych pozwolenie na zapuszczenie brody”. Na co kolega: „I co?”. – „No i , …., nie rośnie mi”. Zachęcam do poruszania się po ziemi, do obracania się w sferze realiów, a nie wymysłów. A jeżeli PZW ma silną pozycję na rynku to tym lepiej dla jego członków, pod warunkiem, że dobrze się samorządzą w tej organizacji. Każda organizacja dąży do zmonopolizowania rynku, do objęcia jak największej jego części. Problem nie leży tym, tylko w jakości członków i w ich dbaniu o wspólne, prywatne przedsięwzięcie. Krzyczeć każdy potrafi, w bezsilnej złości. Tym głośniej im bardziej ta złość i ta bezsilność wynika z niedostatków wiedzy, z braku umiejętności zajmowania się swoimi sprawami. Wtedy ta złość i bezsilność prowadzi do traktowania innych jak prześladowców, do traktowania innych jak wrogów. A przy takim nastawieniu jeszcze mniej można uzyskać. Opisałem przykłady tych, którzy potrafią zając się swoimi sprawami. Rozsądek nakazuje brać z nich przykład. Nie interesują mnie ci, którzy źle robią, nie zajmuje mnie epatowanie się domniemanymi czy rzeczywistymi skrajnościami, w jakichś Kielcach czy Elblągach. Bo to destrukcyjne podejście. Interesują mnie natomiast ci ludzie i te środowiska, które dają przykłady skutecznego działania, stanowią takie „best practices” dla wędkarstwa, a jednocześnie stanowią siłę napędową, to co określa się jako „driver” dla pożądanych zmian. Proszę, tylko zapoznając się wcześniej z procesem prowadzącym do dzierżawienia obwodów rybackich, przybliżyć mi hasłowe stwierdzenie „…się PZW nachapało za półdarmo…”.Czy ma Pan na myśli opłaty dzierżawne, czy nakłady na zagospodarowanie zapisane w umowach dzierżawnych, czy jeszcze coś innego? Nie dziwię się, że normalni wędkarze wybałuszali oczy na „rewelacje”, którymi ich Pan raczył. Jeżeli są takie, jak te farmazony wypisywane tutaj, skrajne i jednostronne, oparte na chorej wyobraźni, a nie na faktach, to nic dziwnego. Zresztą, już wcześniej pisałem o spodziewanej reakcji… System zarządzania wodami jest w Polsce podobny jak w wielu krajach. Nie wymyślono niczego nowego. Trzeba tylko (albo aż, w niektórych wypadkach) wiedzieć co nieco i opierać się na tym, co jest, a nie na wyobrażeniach. Życzę powrotu na ziemię. I odrobiny rozsądku. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Witajcie Koledzy.Dyskusja moim zdaniem ma dwa zasadnicze wątki; jeden prezentowany przez @Jerzego Kowalskiego, moim zdaniem w odniesieniu do polskich warunków, raczej teoretyczny, inni Koledzy jak @Robert czy @Lukomat starają się odnieść do naszejrzeczywistości. Panie Januszu, Proszę nie traktować tego, co piszę jako rozważań „teoretycznych”. One znajdują zastosowanie w codzienności, w Polsce. Nie piszę o niczym, czego nie zrobilibyśmy w polskich warunkach i co nie byłoby do zrobienia w ramach obowiązującego prawa czy dostępnych środków. Proszę się tym zainteresować. Proszę również nie traktować sugestii kontaktów z Kolegami z innych okręgów jako jakiejkolwiek próby umniejszania roli TMP i ludzi w nim działających. Takie kontakty zawsze są korzystne bo pozwalają na poszerzenie puli środków dostępnych w działaniu. Wymiana doświadczeń i informacji o najbardziej skutecznych, zastosowanych czy planowanych metodach jest bezcenną wartością. Niekiedy w Polsce stoją bariery w postaci antagonizmów regionalnych, ale warto je przełamywać. Koledzy ze Słupska na prawdę mają czym się podzielić. Podobnie jak Wy z nimi. Z kolei też, jak wspominałem w jednej z odpowiedzi Sławkowi Oppeln – Bronikowskiemu, te wszystkie zagadnienia to wielce skomplikowana „układanka” i każdy ma naturalną skłonność skupiania się na tym, w czym uczestniczy. Kontakty z innymi pomagają na zauważenie innych, ważnych kwestii. Poza tym, stosowane „fortele” to też działania prawne, oficjalne. Chyba nie ma mowy o jakichś pozaprawnych akcjach. Z takimi działaniami, które Pan określa jako „fortele”, oczywiście nie ma sensu czekać na nakaz czy pozwolenie. W dobrych sprawach obowiązuje zasada „co nie jest zabronione – jest dozwolone”. I tego ta zasada przede wszystkim dotyczy, choć w polskich warunkach została „zawłaszczona” przez mentalność złodziejską… Zaś co do kresu ochronnego – proszę nie traktować tego rodzaju sugestii jako „jednoczynnikowych” kwestii. Czyli zmiany jednego czynnika przy zachowaniu wszystkich pozostałych. Jak wspomniałem, to skomplikowana układanka. Zmiana okresów ochronnych wymaga zmiany całej masy innych regulacji, w tym na pewno kwestii skutecznej ochrony wód, regulowania presji wędkarskiej, kosztów zagospodarowania, a co za tym idzie – składek czy opłat. To wymaga racjonalnego zagospodarowania, którego elementem jest C&R.Zaś daleki byłbym od uznawania obecności wędkarzy na wodzie za „zbawienne”. Wędkarze tak mają, że łowią ryby. Dla rzeki, środowiska, zasadniczo obojętne jest czy rybę złowi wędkarz czy kłusownik. Proszę policzyć, a pewnie macie dane dotyczące presji wędkarskiej, ile „wędkarzodni” jest realizowanych w okresie pierwszych trzech miesięcy roku, w pogoni za keltami. Na pewno można je liczyć w tysiącach. Jeżeli jedna ryba jest łowiona w 10 dni to kilkaset ryb ubywa za sprawą wędkarzy. „Kropla drąży skałę”. Wrażenie, że wędkarze mają niewielki wpływ na populacje, wysuwane na podstawie indywidualnych obserwacji, bywa złudne. Bo te indywidualne obserwacje trzeba zwielokrotnić przez liczbę wędkarzy. W wodach południa Polski wędkarze, w majestacie prawa, byli w stanie w kilka tygodni rozprawić się z rybami. Dopiero regulowanie presji wędkarskiej na różne sposoby, połączone z dbaniem o naturalne tarło i z wspomaganiem tarła zarybieniami, poprawiło sytuację. W sprawach C&R trzeba posługiwać się danymi takimi, jakie są dostępne. I budowanie na tej wiedzy, bez „wyważania otwartych drzwi”. Powiem krótko – jestem przekonany, że w sprawach dotyczących wspomnianych „przykładów działań” myli się Pan zupełnie. Wiele z tych spraw już funkcjonuje w Polsce, tylko wymagają rozpowszechnienia. Do czego zachęcam. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Tak się składa, że w 2005 roku stanąłem do przetargu o niewielką rzekę pstrągową. I go razem z kolegą wygrałem. Panie Piotrze, Dziękuję za zdroworozsądkowe przedstawienie zagadnień dzierżawy wód. Nic dodać, nic ująć. W odniesieniu do C&R, przyjęło się traktować używanie haczyków bezzadziorowych jako kanon. I nie chodzi tu o wielkość rany itp., ale o szybkość usunięcia haczyka czy o możliwość pozbycia się go przez rybę, jeżeli zostanie ona wypuszczona z pozostawionym haczykiem. Manipulacje podczas wyjmowania haczyka, czas przetrzymywania ryby poza wodą, mają większy wpływ na śmiertelność niż sama rana. Ale to szczegół. I rzeczywiście, jak to w biologicznych naukach, nie ma jednoznacznych danych, jakie spotyka się w mechanice. Nie chodzi mi o szukanie „fanów” tylko o racjonalne podejście i szeroką znajomość zagadnień. Można emocjonalnie „nie lubić” sportu, ale twierdzenie, że „FIPS-y to zupełna pomyłka” nie ma uzasadnienia. Ludzie angażujący się w sport wędkarski, w jego organizowanie, są jednocześnie ludźmi dbającymi o wody i ryby. Proszę nie postrzegać sportu wędkarskiego jedynie jako „wyścigów”. Kilka spraw poruszyłem wyżej, w odpowiedzi do Pana Łukasza. Sport wędkarski jest narzędziem, a nie celem. Jest narzędziem promocji wędkarstwa, pokazania wędkarzy i wędkarstwa publiczności, propagowania wartości wędkarstwa, kształtowania opinii i nawiązywania czy rozwijania współpracy z instytucjami i organizacjami w wielu krajach.Sport wędkarski przyczynił się do wprowadzenia zasad C&R w Polsce. Do rozpowszechniania się używania haczyków bezzadziorowych. W sporcie wędkarskim uczestniczą tak szacowne organizacje, będące członkami FIPS-Mouche, jak Salmon & Trout Association, Welsh S&TA, Scottish S&TA, Trout Anglers Federation of Ireland, Team USA, ktry jest prowadzony przez ludzi z Trout Unlimited. Ludzie zaangażowani w sport wędkarski współpracują z wieloma organizacjami wędkarskimi, przyrodniczymi, rybackimi. W FIPS-Mouche, od kilkunastu lat, od 1993 roku, dwa lata po przejęciu rządów w FIPS-Mouche przez rozsądnych wędkarzy, są przeprowadzane w trakcie mistrzostw Sympozja, które wymagają przygotowania wielu projektów, wymagają współpracy naukowców, praktyków, wędkarzy, samorządów itp. Pierwsze sympozjum miało temat „Clean Water – Wild Trout”, a przesłanie „Woda, która jest dobra dla pstrągów jest też dobra dla ludzi”.Jeżeli we Francji przed Mistrzostwami Świata został przygotowany i przeprowadzony projekt „Tysiąc dzieci nad brzegami rzek” – szeroko zakrojony program edukacyjny, we współpracy FFPMC ze szkołami i administracją oświatową, który nie powstałby gdyby nie przygotowania do Mistrzostw, jeżeli tamże w trakcie dwudniowego Sympozjum zostały przedstawione szerokiej publiczności działania wędkarzy na rzecz ochrony rzek, prezentowano system biologicznego monitorowania jakości wody na podstawie oceny fauny bezkręgowej, a działania te pozostały i rozwijają się w regionie, to istnienie tej organizacji ma sens. Jeżeli w trakcie Mistrzostw w USA zostało przeprowadzone sympozjum, podczas którego po raz pierwszy zostały zaprezentowane wyniki badań prowadzonych przez naukowców z Utah University, będących jednocześnie aktywnymi członkami Trout Unlimited, pojawiły się unikalne dane genetyczne i opisy projektów prowadzonych przez naukowców z US Departament of Agriculture – Forestry Sernice, dotyczących odbudowania rodzimych stad pstrągów w rzekach Gór Skalistych, wokół sąsiadujących ze sobą Parków Narodowych Yellowstone i Grand Teton, prezentowano wyniki badań nad C&R, - informacje, które potem znalazły zastosowanie w innych krajach, za sprawą sportowców, którzy te informacje zastosowani w swoich działaniach, to warto ten sport uprawiać. Podobnie było z danymi z Norwegii, o technikach radzenia sobie z zakwaszaniem wód w wyniku „kwaśnych deszczów”. Ze Szwecji o renaturyzacji wód zniszczonych kompletnie przez przemysł drzewny, o odtwarzaniu dostępu do tarlisk itp. To tylko kilka przykładów tego, co w nawiązaniu do sportu wędkarskiego dzieje się w wędkarstwie. Udział w tych pracach ludzi zaangażowanych w najbardziej znaczące przedsięwzięcia wędkarskie, przyrodnicze i gospodarcze jest dla mnie lepszym argumentem uzasadniającym funkcjonowanie sportu wędkarskiego, niż czyjeś „lubienie” bądź „nielubienie”. Podchodząc do sprawy racjonalnie, pragmatycznie, uważam, że funkcjonowanie sportu wędkarskiego i „Fipsów” jest wartością dla wędkarstwa, przynosi wędkarstwu „wartość dodaną”, którą tylko trzeba umieć dostrzec i wykorzystać. I takie funkcjonowanie sportu wędkarskiego również wiąże się z merytorycznym C&R, dlatego też poświęciłem mu chwilę uwagi. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalslki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
LASSOjbait Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 @Jerzy Kowalski Nie pisze tego co mi slina przyniesie na jezyk. Staram sie udzielac zwiezlych wypowiedzi, zeby byly strawne dla czytajacych. Panie Łukaszu, Wypisuje Pan coś, co w klasycznej polszczyźnie określano jako „duby smalone”. Nic dziwnego, że przychodzi to Panu łatwo i w krótkich słowach. Takie komunały, podobne do znajdowanych w wystąpieniach różnej maści polityków w Polsce, „od lewa do prawa”, są kwestiami, które najłatwiej „sprzedać”, które SA najbardziej „strawne”, bo nie wymagają wysiłku. Życzę powrotu na ziemię. I odrobiny rozsądku. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski To ja pozwole sobie wlasnie krotko jedna latwa do sprzedania kwestie. Jeden malutki komunalik. W Polsce za sprawa PZW lowiska sa do dupy. Pozdrawiam i prosze nie analizowac tego postu pod zadnym katem. Jesli ktos poczul sie urazony - przepraszam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 To ja pozwole sobie wlasnie krotko jedna latwa do sprzedania kwestie. Jeden malutki komunalik. W Polsce za sprawa PZW lowiska sa do dupy. Pozdrawiam i prosze nie analizowac tego postu pod zadnym katem. Jesli ktos poczul sie urazony - przepraszam. Bardzo dużo prawdy jest w tym komunaliku. Zwłaszcza kiedy ma się świadomość, że PZW TO WSZYSCY WĘDKARZE BĘDĄCY CZŁONKAMI PZW .... JACY CZONKOWIE TAKA I ORGANIZACJA, A TAKŻE EFEKTY JEJ FUNKCJONOWANIA... A to już proszę sobie dokładnie przenalizować... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
LASSOjbait Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Bardzo nieuczciwe i typowo politykierskie podejscie. Za komuny tez wszyscy bylismy komunistami? Mam sobie kupic/wydzierzawic jezioro/rzeke trociowa, zeby polowic? Prosze o UCZCIWE stawianie sprawy a nie PR-owskie cwaniactwa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Bardzo nieuczciwe i typowo politykierskie podejscie. Za komuny tez wszyscy bylismy komunistami? Mam sobie kupic/wydzierzawic jezioro/rzeke trociowa, zeby polowic? Prosze o UCZCIWE stawianie sprawy a nie PR-owskie cwaniactwa. Wpełni popieram przedmówcę!! Ja byłem przeciw dzierżawie mojego jeziora rybakowi, ale mnie olano, bo prezesik z koleżkami przecież rybkę na święta chcą!! Kwestionowanie wpuszczania karpia i amura też skwitowano hasełkiem woda sodowa uderzyła mlodzianowi do głowy itd. Pan wybaczy Panie Kowalski, ale nie gramotne intelektualnie staruchy siędzące na stołkach w PZW właśnie takie poglądy wyznają. Czas skończyć pisanie niepotrzebnych przydługawych postów tylko wziąć się do konkretnej pozytywistycznej pracy. Płace za to co roku !!!JW Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Panie Jerzy.Jak powiedziałem jestem pod wrażeniem wiedzy i wartości merytorycznych Pańskich postów. Proszęmi wybaczyć, nie jestem naukowcem i niejednokrotnie doczytanie z pełnym zrozumieniem tego coPan pisze zwyczjnie mnie nudzi. (Proszę oczywiście nie brać tego osobiście do siebie, to jajestem raczej ułomny w tym temacie). Wiem, że pisząc z uporem o mojej Parsęcie może się wydawać, że mam klapki na oczach, tak nie jest zarówno ja jak i moi koledzy z Klubu SALMO i TMP jesteśmy otwarci na działania, które podejmują podobni nam zapaleńcy na innych wodach, często też wymieniamy poglądy i staramy się zastosować na swoim podwórku to co sprawdziło sięgdzie indziej. Jeśli chodzi o kwestię długości okresów ochronnych też się z Panem zgadzam, faktem jest jak Pan wspomniał, że dla populacji łososiowatych nie ma znaczenia kto je wyławia,kłusownik czy wędkarz. Jednak w sensie moralnym czy prawnym jest to jedna zasadnicza różnica.Tym bardziej, że z moich i nie tylko obserwacji wynika, że coraz większa rzesza wędkarzy stosuje zasadę c&r w odniesieniu do keltów Troci czy Łososi. Nie potrafię powiedzieć jak tazasada wpływa na przeżywalność uwalnianych ryb, ale biorąc pod uwagę warunki termiczne i własne doświadczenia myślę, że nie jest źle. Natomiast jeśli chodzi o działania kłusownikówprzeżywalność jest w 100% zerowa, to oczywisty truizm, ale tak jest. Pisząc o tym, że możemy nie dać rady utrzymywać ochrony Naszej Rzeki na takim poziomie jak dotychczas w przypadkuwydłużenia okresów ochronnych wyraziłem tylko nasze subiektywne opinie wynikające z doświadczenia. To co zrobiliśmy my i TMP przez ostatnie diesięć lat wymagało ogromnego wysiłkui zanagażowania, nie piszę o tym by się chwalić, czy oczekiwać splendoru, nie po to to robimy.Natomiast faktem jest, że bandy elektryków przeniosły się na Regę, wiem, że to nie jest pocieszające, ale staramy się współpracować z Kolegami z Trzebiatowa podpowiadając rozwiązaniai pomagając przez dostarczenie sił i środków. Tak jak pisałem, nie możemy niestety liczyć naetatowych strażników PZW ponieważ ich liczebność w stosunku do ilości wód w Okręgu nie pozwalana skuteczne działania. I tu zgadzam się z Panem, że gdyby racjonalna gospodarka na naszychwodach została wprowadzona (czyli licencje w odpowiedniej wysokości i przekazanie maximumdostępnych środków na ochronę wód) to wtedy moglibyśmy mieć nadzieję, że takie działania w korelacji z naszymi oddolnymi przyniosłyby efekty. Nietety rzeczywistość jest taka, że najczęściej władze Okręgu odbierają nasze działania jak zamach na swoją suwerenność. Oczywiście nie jest to naszym celem, ale zderzając się z takim odbiorem naszych działań finasnowanych z naszej prywatnej kieszeni, często niestety brakuje zdrowego rozsądku i chęciporozumienia. Nie chcę wdawać się w politykę, ani w skali mikro a tym bardziej makro. Chcemytylko, aby nasze działania były doceniane i aby PZW widziało, że jest nam podrodze z tym corobimy. Natomiast tak długo jak będzie inaczej, proszę wybaczyć ale mamy ten cały Związekgłęboko w d...e. Środki, które wyasygnowaliśmy z własnej kieszeni, czy kieszeni sponsorów zarówno my jak i TMP, przez ostatnie 10 lat przewyższają, jestem pewien, to co wydał Związekna ten sam cel, śmiem twierdzić, przez ostatnie 40lat. I myślę, trudno się dziwić w tej sutuacji, że często puszczają nam nerwy i mamy dość całego związkowego gadania. Notabene gdyby nie my iTMP to dziś mielibyśmy zbiornik i el.wodną na Parsęcie w Ząbrowie. To raban. który podnieśliśmy spowodował, że inni, którym leży na sercu stan wód łososiowych w Naszym Kraju włączyli się w nasze działania i wspólnymi siłami udało się ten poroniony pomysł zdusićw zarodku. Gdyby nie to to w miejscu wspaniałych naturalnych tarlisk Troci i Łososia łowilibyśmy teraz leszcze i pływali łódkami. Rekreacyjnie też ok. no nie ? Cóż strasznie sięrozpisałem i pewnie nie do końca na temat, proszę mi wybaczyć nic nie poradzę, że tak emocjonalnie jestem związany z tym co dotyczy Parsęty.Pozdrowienia Jachu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
michalm Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Wpełni popieram przedmówcę!! Ja byłem przeciw dzierżawie mojego jeziora rybakowi, ale mnie olano, bo prezesik z koleżkami przecież rybkę na święta chcą!! Kwestionowanie wpuszczania karpia i amura też skwitowano hasełkiem woda sodowa uderzyła mlodzianowi do głowy itd. Pan wybaczy Panie Kowalski, ale nie gramotne intelektualnie staruchy siędzące na stołkach w PZW właśnie takie poglądy wyznają. Czas skończyć pisanie niepotrzebnych przydługawych postów tylko wziąć się do konkretnej pozytywistycznej pracy. Płace za to co roku !!!JW Jerzy czy ty naprawde wiesz za co płacisz?Otóż jeśłi płacisz składkę na zagospodarowanie w wysokości 100 zł to płacisz za 833 sztuki narybku letniego szczupaka z których dorośnie do wymiaru może 2%, albo 200 sztuk sumków, ewentualnie 10 kg karpia kroczka. To wszystko. Gdzie ochrona wód o której braku wszyscy trąbią.W obecnych warunkach na ochrone idą pieniądze, które pozostaną po opłaceniu zarybień, które kontroluje RZGW. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Można emocjonalnie „nie lubić” sportu, ale twierdzenie, że „FIPS-y to zupełna pomyłka” nie ma uzasadnienia. Panie Jerzy, dla mnie wędkarstwo to nie jest sport, ale to tylko moje podejście do tematu. Tak jak napisałem szanuję wszystkich, którzy robią coś dla ryb, mogą się nawet poobklejać numerkami i stosować metodę żyłkową . Wiem, że haki bezzadziorowe to standard. Korzyści z haków z zadziorami występowały przy prawdziwym big game- bardzo duże haki i długa walka. To taka ciekawostka by pokazać, że nic nie jest proste i oczywiste- zwłaszcza w naukach przyrodniczych. Przed długim weekendem życzę połamania kija- przeciwnikom PZW na wspaniałych jeziorach dzierżawionych przez prywatnych właścicieli. Ja jadę na pstrągi.Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robert Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Sierpnia 2007 Proponuje hurtem uzdrowić PZPN. Wyjdzie taniej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 15 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Sierpnia 2007 Bardzo nieuczciwe i typowo politykierskie podejscie. Za komuny tez wszyscy bylismy komunistami? Mam sobie kupic/wydzierzawic jezioro/rzeke trociowa, zeby polowic? Prosze o UCZCIWE stawianie sprawy a nie PR-owskie cwaniactwa. Ależ, Panie Tomaszu, dzierżawi Pan jezioro/rzekę trociową, żeby sobie połowić. Dzierżawi Pan je jako członek PZW. Pan łowi jako zbiorowy uprawniony do rybactwa. Nie ma w tym ani krzty tego, co Pan rzuca jako bezpodstawne pomówienie. To najbardziej uczciwe z ucziwych stawianie sprawy. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 15 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Sierpnia 2007 Panie Jerzy.Jak powiedziałem jestem pod wrażeniem wiedzy i wartości merytorycznych Pańskich postów. Proszęmi wybaczyć, nie jestem naukowcem i niejednokrotnie doczytanie z pełnym zrozumieniem tego coPan pisze zwyczjnie mnie nudzi. (Proszę oczywiście nie brać tego osobiście do siebie, to jajestem raczej ułomny w tym temacie). Wiem, że pisząc z uporem o mojej Parsęcie może się wydawać, że mam klapki na oczach, tak nie jest zarówno ja jak i moi koledzy z Klubu SALMO i TMP jesteśmy otwarci na działania, które podejmują podobni nam zapaleńcy na innych wodach, często też wymieniamy poglądy i staramy się zastosować na swoim podwórku to co sprawdziło sięgdzie indziej. Panie Januszu, Ja jestem pod wrażeniem działań Pana i Pańskich Kolegów. Proszę znów nie trakotać tego, co napiszę, osobiście, ale w wielu miejscach narażanie Kolegów na ryzyko osobistego chronienia wód jest oczekiwaniem nazbyt wygórowanym. Jestem pod wrażeniem skutecznosci i determinacji wędkarzy ochraniajacych taro uwielbianyvh ryb, ale wiem, że do strażników społecznych strzelano, że mają dylematy związane z codziennym funkcjonowaniem w swoich srodowiskach, Dlatego też uważam, uprawnienia strazników społecznych za wystarczające, a wymagające rzeczywistych interwencji od służb profesjonalnych. Często też jestem daleki od skupiania wysiłków wędkarskich na kwestiach ochrony. Prawdę mówiąc, nierzadko większe efekty przyniosłoby wynajęcie profesjonalnej agencji do ochraniania łowisk, niż obciążanie nią społecznych działaczy. Z kolei społeczne działania, jak wypraktykowano to w wielu krajach, może przynosić lepsze efekty w procesach podnoszących efektywność naturalnego tarła ryb, w ich aktywnej ochronie (czyli w stosowaniu i propagowaniu sposobów bezpiecznego wypuszczania ryb, w skutecznym zarządzaniu wędkarstwem, w tym łowiskami. I na to ostatnie zwracam szczególną uwagę. Przeciez kilka razy podkreślał Pan konieczność używania forteli do prowadzenia racjonalnych działań. Oznacza to, ze normalne działania nie były wspierane przez tych, którzy są powołani do zarządzania. Najprościej byłoby ich zamienić na ludzi, którzy zarzadzać potrafią, wiedza jak, mają jasne cele i wizję rowoju wędkarstwa jako najwazniejsze przesłanki do działania. Takich ludzi trzeba sobie wybierać i powoływac do pełnienia znaczących funkcji. Na tym polega podstwawa funkcjonowania stowarzyszeń wędkarskich. Na dobrym zarządzaniu i na motywowaniu ludzi do sensownych działąń.Oraz na dobrym dysponowaniu dostępnych funduszy. W oparciu o wiedze i warunki lokalne. Na marginesie - warto zastanowić si, czy obszary tarlisk sa jednocześnie tarliskami skutecznymi, zapewniającymi dobrą reprodukcję. Bo warunki struktury dna mogą prowadzić do tego, że ryby się wytrą, ale nic się z tego nie wylęgnie. Dużo czynników wpływa na skuteczność Waszych, godnych podziwu, wysiłków. Spójność wszystkich z nich prowadzi do efektów. Wysiłek wycinkowy może go nie przynosić, niestety. Można się strasznie napracować, nbez efektu. Dopiero mierzenie efektów daje miernik sensowności pracy. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 16 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Sierpnia 2007 Można emocjonalnie „nie lubić” sportu, ale twierdzenie, że „FIPS-y to zupełna pomyłka” nie ma uzasadnienia. Panie Jerzy, dla mnie wędkarstwo to nie jest sport, ale to tylko moje podejście do tematu. Tak jak napisałem szanuję wszystkich, którzy robią coś dla ryb, mogą się nawet poobklejać numerkami i stosować metodę żyłkową . Wiem, że haki bezzadziorowe to standard. Korzyści z haków z zadziorami występowały przy prawdziwym big game- bardzo duże haki i długa walka. To taka ciekawostka by pokazać, że nic nie jest proste i oczywiste- zwłaszcza w naukach przyrodniczych. Przed długim weekendem życzę połamania kija- przeciwnikom PZW na wspaniałych jeziorach dzierżawionych przez prywatnych właścicieli. Ja jadę na pstrągi.Pozdrawiam. Panie Piotrze, Dla mnie też wędkarstwo to też nie jest wyłącznie sport. Jak dla, zapewniam Pana, większości sportowców wędkarskich. Z drugiej zaś strony sport wędkarski jest jak najbardziej uprawnioną częścią wędkarstwa. I kapitalnym narzędziem do wielu działań w ramach rozwoju wędkarstwa. Rozumiem, z Pana pojednawczej wypowiedzi, że argumenty przytoczone wcześniej są przekonujące, żeby nie powiedzieć, że przytłaczające. Warto wiedzieć, że Mistrzostwa Świata w Kanadzie w 1993 roku wmagały wielu negocjacji z organizacjami wędkarskimi i przekonywania o różnicy miedzy nimi, a komercyjnymi tourrnaments, zaś Mistrzostwa w 1997 roku w Jackson Hole, WY, odbywały się przy pełnym poparciu Trout Unlimited w USA. Na marginesie, pracuję właśnie nad tym, żeby metodę żyłkową wyeliminować, na drodze legalnych i racjonalnych regulacji, spośród metod muchowych, jako sprzeczną z zasadami łowienia na sztuczną muchę. Jestem przekonany,że te regulacje będą skuteczne oraz że zostaną zaadaptowane w regulaminach krajowych w krajach członkowskich FIPS-Mouche. C&R to element nauk przyrodniczych, i ic nie jest pewne i standardowe, stąd reguły dotyczą większości sytuacji, zaś trzeba przyjąć, dla lepszegom rozumienia przez większość, pewne uogólnienia. Dla Big Game mogą być nieco odmienne, ale iluż ludzi ten sposób wedkarstwa uprawia, w porównaniu z całą resztą? Mam też nadzieję na chwilę czasu na łowienie pstrągów i lipieni w ten wolny czas. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski PS. Mam trochę niesmaku w związku z nieco paternalistycznym określeniem w Pana wypowiedzi człowiek ma wiedzę...w polskim języku :człowiekiem określa się osobę pośledniego znaczenia i w wyposiedzi publicznej wyraża tendencję do poniżania rozmówcy. Nie lubię takiego sposobu odnoszenia się do mnie. Pozdrawiam Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 16 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Sierpnia 2007 Pan wybaczy Panie Kowalski, ale nie gramotne intelektualnie staruchy siędzące na stołkach w PZW właśnie takie poglądy wyznają. Czas skończyć pisanie niepotrzebnych przydługawych postów tylko wziąć się do konkretnej pozytywistycznej pracy. Płace za to co roku !!!JW Panie Jerzy, Teksty są długie, bo spraw do wyjaśnienia jest wiele. A im więcej nieporozumień tym więcej trzeba napisać. I im mniej zrozumienia spraw podstawowych, zasadniczych, tym wiecej wyjśniania trzeba. Mogą sobie funkcjonować i karpie i amury, i pstrągi i szczupaki. Tylko w racjonalny sposób. Proszę nie wzywać mnie do pozytywistycznej pracy, bo ja taką wykonałem i wykonuje, tylko prosze skorzystac z moich doświadczeń i taką pracę wykonać u siebie. Nie płaci Pan za to tylko płaci Pan na to. Składka nie jest opłatą za coś tylko wkładem na coś, wkładem w to, żeby można było coś zdziałać samemu, we współpracy z innymi. Proszę przeczytać Ustawę Prawo o stowarzyszeniach. Może Pan brać udział w zarządzaniu okregiem czy kołem (według kwalifikacji) w sposób racjonalny. Albo może Pan powołać swoich przedstawicieli do takiego zarządzania. Tylko trzeba chcieć i wiedzieć jak. A jeżlei Pan nie wie, o prosze zapytac - chętnie wyjaśnię. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robert Opublikowano 16 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Sierpnia 2007 Tak a propos kapitalnego narzędzia, to w okolicy Mielca odbyły się Klubowe Spinningowe Mistrzostwa Polski i według relacji kolegów a wbrew twierdzeniu „wyczynowców”, powrócono do zawodów na martwej rybie. Mam nadzieję, że tym razem nie czarterowano samolotu za nasze pieniądze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.