Skocz do zawartości

W celu odideologizowania C&R


Rekomendowane odpowiedzi

Nie wprowadzilem moich brytyjskich kolegow w blad, tylko podalem cala prawde o stanie wod i zarzadzaniu, czyli bezrybiu. Przestan z tym ocenianiem na odleglosc, bo stajesz sie niestrawny corac bardziej.

 

Proszę więc, dla zrównoważenia przekazu, opowiedzieć Kolegom o brytyjskich wędkarzach, którzy po kilka razy do roku przyjeżdżają do Polski na ryby, na wody zagospodarowane przez Kolegów z PZW, płacąc za każdym razem za udział w takiej pięciodniowej wyprawie po 750 funtów, rezerwując miejsca na wiele miesięcy wcześniej. Są też tacy którzy nad tą wodą PZW kupują domy.

Proszę też uzupełnić tę informację tym, że ponad tysiąc wędkarzy z Francji, Belgii, Luksemburga przyjeżdża na te wody płacąc po 1000 Euro za tygodniowy wyjazd na ryby do Polski. Oprócz tego, przyjeżdżają wędkarze z Włoch, Hiszpanii, Irlandii, USA i wielu innych krajów. Że generują ruch turystyczny wyrażający się w tysiącach noclegów, usług, rozciągając sezon turystyczny poza którymi okres wakacji. Umożliwiają pracę ludziom w charakterze strażników łowisk, przewodników wędkarskich.

Takie funkcjonowanie łowisk ułatwia Kolegom kontakty z samorządami lokalnymi, z administracją rządową, ze służbami wspierającymi ochronę wód.

Na tych łowiskach obowiązują regulacje, ustanowione przez ZO, regulujące eksploatację łowisk.

Łowiska wspierane są przez zaplecze w postaci ośrodków hodowlanych, które zaopatrują pół Polski w materiał zarybieniowy.

 

Te łowiska są prowadzone przez dorosłych ludzi, dojrzałych, potrafiących wykorzystać możliwości.

 

Skoro w jednym okręgu tak jest prowadzone zagospodarowanie łowisk, to nie widzę powodu żeby nie miało funkcjonować w innych. No, chyba, że poza krzykaczami nie ma takich, którzy byliby w stanie je poprowadzić, opierając się na doświadczeniach innych, nawet mając gotowe wzorce.

 

Proszę zdać sobie sprawę, że są ludzie, którzy potrafią dobrze zorganizować wędkarstwo w Polsce. To, że wielu nie potrafi, to rzeczywiście problem. Najlepiej byłoby, gdyby każdy, zaczynając od siebie, przyczyniał się do sensownego, normalnego stanu polskich łowisk, w sposób merytoryczny, a nie emocjonalny czy ideologiczny. A przynajmniej zastanowił się, dlaczego się nie przyczynia.

 

Mimo wszystko, dziękuję Panu za udział w rozmowie, którą ja rozpocząłem, a Pan zechciał mnie napadać, bo choć niewiele Pan wie, niewiele rozumie, niewiele jest w stanie przyswoić, to sądzę, że moje odpowiedzi na Pańskie dywagacje, w których zawarłem konkretne, merytoryczne informacje, zostały przeczytane przez innych.

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba Panu wiedzieć, że jestem takim wędkarzem w swoim środowisku, o którym Pan pisze i jestem dumny z tego.

Sugeruję Panu, aby więcej Pan myślał nad tym co pisze, ponieważ nadmiarem treści tego Pan nie zrekompensuje. Odrobina taktu, też nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

 

Gratuluję wpływania na środowisko wędkarzy. Zastanawiam się bardzo nad tym co piszę, zaś odnośnie taktu, to uważam, że wyjątkowo taktownie reaguję na napastliwe i agresywne komentarze i epitety pod moim adresem.

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

domyślam się, że pisze Pan o łowisku specjalnym na Sanie (wątek o wędkarzach z całego świata zaglądających w to urokliwe miejsce). Jeśli dobrze kojarzę to woda należy do PZW Krosno. W związku z tym mam pytanie: czy wymienione hordy turystów przyjeżdżają również nad inne łowiska pstrągowo-lipieniowe (cudzysłów nieprzypadkowy) PZW Krosno, np. górną Wisłokę, Jasiołkę itd. Jeśli nie, to dlaczego??

Pozdrawiam,

Marcin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

domyślam się, że pisze Pan o łowisku specjalnym na Sanie (wątek o wędkarzach z całego świata zaglądających w to urokliwe miejsce). Jeśli dobrze kojarzę to woda należy do PZW Krosno. W związku z tym mam pytanie: czy wymienione hordy turystów przyjeżdżają również nad inne łowiska pstrągowo-lipieniowe (cudzysłów nieprzypadkowy) PZW Krosno, np. górną Wisłokę, Jasiołkę itd. Jeśli nie, to dlaczego??

Pozdrawiam,

Marcin.

 

Dobrze Pan skojarzył. Z tym, że ci wedkarze nie przyjeżdżają tylko na łowisko normalne (nie specjalne) na Sanie, ale nad San i okolice, w ogóle. Również te łowiska, które są ogólnodostępne. Łowisko z całkowitym C&R na Sanie ma ograniczoną pojemność, więc nie sposób wszystkich tam pomieścić.

 

Nad Jasiołkę czy Wisłokę trudno jeździć, bo w ostatnich latach rzeki te przybierają charakter rzek okresowych. Po prostu nie ma w nich wody.

Niedawno byłem nad Jasiołką i chodziłem po rzece w sportowych butach, bez zamoczenia podeszwy. W wellingtonach wyglądąłbym chyba śmiesznie, że o woderach nie wspomnę. Same kamienie, odrobina wody przesączająca się przez kamieniska. Nie wiem czy cokolwiek w tych warunkach przeżyje. Niemniej jednak, okręg ma potencjał, pozwalający na odtworzenie ubytków.

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, jednak nie przeszkadza to PZW Krosno w pobieraniu opłaty (20 zł, tyle co na Sanie nielicencyjnym)za łowienie w rzece bez wody, o rybach lepiej nie wspominać. Nie znam się, ale wydaje mi się, że utworzenie dobrego łowiska na niewielkim obszarze wody nie jest czymś szczególnie trudnym. Teraz tylko pytanie czemu to ma służyć? Proszę mnie źle nie zrozumieć, popieram inicjatywę łowisk licencyjnych, tylko czy nie są one (jak w przypadku PZW Krosno)często wykorzystywane w celach propagandowych? Takie łowisko pozwala ukryć niegospodarność na innych wodach (w Wisłoce, Wisłoku jest jeszcze trochę wody). I tak na marginesie, otrzymanie rejestru połowu poza okolicami rzeki San graniczy z cudem. Ostatnio chciałem łowić ryby w bezrybnej Wisłoce (to taki PZwędkarski oksymoron),po rejestr kazano mi jechać do Krosna lub czekać do czwartku (opłatę zrobiłem w piątek)aż skarbnik koła w Jaśle zjawi się na posterunku, no, mogłem też jechać do Leska, Łączek...

PZW Krosno nie jest wzorem gospodarności, zresztą jak każde PZW...

Pozdrawiam,

Marcin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Jerzy.

W zasadzie chciałem zakończyć udział w dyskusji, ponieważ z całym szacunkiem, ale wydaje mi się jednak cokolwiek jałowa.

Winien jestem dla spokoju własnego sumienia dwa wyjaśnienia.

Co do forteli ma Pan rację jeślibyśmy brali pod uwagę chwilę

obecną, natomiast wtedy kiedy go (tego fortelu) użyliśmy, a było

to jak dobrze pamiętam w 1997r. W tym czasie takie działania były możliwe tylko przy użyciu forteli, bo na naszym terenie o współpracy SSR powstałej z inicjatywy oddolnej członków naszego

Klubu i TMP ze wspomnianymi przez Pana służbami nie było mowy a

wszelkie nasze oficjalne prośby o współpracę były traktowane jak

życzenia wariata, żywcem wyjęte z Lotu nad Kukułczym Gniazdem.

Natomiast w kwestii zarybienia z mostu w Ząbrowie nie tyle chodziło nam o homming co o ochronę wpuszczanych smoltów Troci

i Łososi, podkreślam SMOLTÓW, które niejednokrotnie miały 30 i

więcej centymetrów. Wpuszczane w ujściu rzeki czyli w porcie były masowo wyławiane przez spławikowców łowiących w tym rejonie

na wodach już morskich a nie PZW. Natomiast wpuszczone z w/w

mostu rozeszły się po rzece nie nękane przez wędkarzy i morskie

mewy. Nie wiem czy był Pan kiedykolwiek świadkiem zarybień smoltem w portach, jeżeli widziałby Pan jakie używanie na oszołomionych rybach mają mewy sądzę, że zgodziłby się Pan z nami. To tyle nie chcę już drążyć dłużej tematu.

Pozdrowienia Jachu

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Kowalski. Wbrew temu co Pan twierdzi, ciągle Pan ocenia i krytykuje. To, że nie robi Pan tego wprost nie zmienia faktu. Takie zdanie „Bo oczywiście można się napracować głupio i nie uzyskać żadnego efektu, potem mając pretensje do „całego świata” jak nadąsany dwunastolatek” Z kontekstu wynika jasno, że jest kierowane do mnie. To Pan bezpodstawna ocena to co robię. Wszystkie Pan odpowiedzi zakładają, że my tu nie wiem nic, opieramy się na plotkach i zasłyszanych historyjkach a Pan wiedze jest miażdżąca. Ja odnoszę dokładnie odwrotne wrażenie. Łowię ryby ponad 30 lat i nie należę do niedzielnych wędkarzy. Spędziłem nad wodą kawał życia. Widziałem na własne oczy ponad setkę przeróżnych imprez sportowych. Znam wiele relacji uczestników i komentarze prasowe. Znam też sporo osób owładniętych manią rywalizacji. Oczywiście dla Pan to nic. Ale ja będę się opierał na sowich obserwacjach wspartych obserwacjami innych użytkowników for internetowych, które są przedziwnie zbieżne z moimi obserwacjami. Wnioski z nich płynące są negatywne. Nikt też nie widzi aby to środowisko generowało jakie pozytywne dla ogółu działania. Jak na razie jest Pan osamotniony w tym twierdzeniu. Dwie ostanie zmiany w sporcie zakończyły się klapą. Zawody spinningowe na żywej rybie są fikcją. Okazało się, że problemy organizacyjne są nie do udźwignięcia przez organizatorów. To wspaniały dowód na „prężność” tego środowiska i determinacje w dążeniu do poprawy stanu naszych łowisk. Broszurka jaką otrzymałem z ZO opisująca szumnie reformę sportu wędkarskiego wyglądała obiecująco. Naiwniacy tacy jak ja uwierzyli, że sport przestanie wyprowadzać kasę ze związku. Kiedy zapytałem dyrektora okręgu, jak będzie to wyglądać w praktyce dopowiedział, że nic się nie zmieni po za nazewnictwo. I tak się stało. Impreza goni imprezę, kolejne dziesiątki kg ryb dostają w głowę a kolejne tysiące zł wypływają z kasy. Jesteśmy na forum spinningowym więc o spinningu tu gównie mowa. Nie znam środowiska mchowego ale czytałem kilka relacji z imprez międzynarodowych organizowanych w Polsce. Jakość pras (po za WW) nie podzielała Pana entuzjazmu w kwestii maestrii organizacyjnej. W nasze spustoszone wody sztucznie wypompowywano ryby z hodowli aby ukryć prawdę przed gośćmi z zagranicy. Przypominało to malowanie krawężników przed wizytą partyjnego dygnitarza za komuny. Wbrew Pana teoriom przykład etyki wędkarskiej zawodników jakoś nie zadziałał. Naloty muszkaty z całej Polski po za wodach i rzezie jakich dokonywali na odcinkach konkursowych, były też opisywane w prasie. Pewnie napisze Pan, że te żałosne spektakle finansowała jakaś cudowna organizacja charytatywna a dane ze sprawozdań ZO to plotki. Co ciekawe taki obraz nędzy i rozpaczy nad wodami pstrągowymi nie jest polską specyfiką. Zawody spinningowe na pstrągach w Hiszpanii i Portugalii też odbywały się na takich sztucznie reanimowanych wodach. Ale to wszystko nieważne, liczą się tylko pozytywne przykłady podawane przez Pana. Należy je powielać. No to przyjrzyjmy się temu odcinkowi specjalnemu na Sanie. 50 zł za możliwość łowienia ryb. To ma być ten sukces organizacyjny? Jak by przetransponować to przedsięwzięcie na jeden obwód na Wiśle (około 60 km), to licencja kosztowała by kilka set zł za dzień. To jest organizacyjna porażka a nie sukces. Ale mnie to nie dziwi bo w odróżnieniu od Pan mam pojęcie o skali degradacji takich rzek jak Wisła i skali kłusownictwa. Pana przykłady z małych rzek nie mają tu zastosowania. Tu trzeba zaangażowania armii strażników, wsparcia wędkarzy, oraz zmian w prawie. Tego nie zrobi żadna grupa najbardziej zdesperowanych społeczników z mega wiedzą. Maniakalne wpajanie nam, że jest to możliwe ma znamiona obsesji. Proszę też nie dokonywać sztuczne podziału na sport prawdziwy i nieprawdziwy. Proszę się zastanowić lepiej nad tym czy to w ogóle ma coś wspólnego ze sportem? To jest jedyna dziedzina sportu w której wykorzystuje się żywe zwierzęta. Nawet tak mocno krytykowane środowisko myśliwych poszło po rozum do głowy i swoje ciągoty do rywalizacji wyładowuje na rzutach a nie na zwierzętach. To nie tylko moja optyka. Czy to nie identyczne postrzeganie było przyczyna likwidacji sportu wędkarskiego w Niemczech? Pan lubi przykłady z po za ciemnogrodu, więc proszę. Muszę po raz kolejny skorygować Pan wielka wiedzę. Nie na wszystkich wodach są obwody rybackie. Akurat jeziora którymi się opiekuje są UŻYTKOWANE na podstawie umowy. Dzięki temu wynegocjowałem niższe opłaty niż musiabzm paci za dzierżawę. Oczywiście uprawnionym jest ZO, ale formalną opiekę sprawuje koło. I to jest według mnie chore. Wiedza ZO na temat jezior jest delikatnie mówią skromna, ale wszystkie decyzje są podejmowane prze nich. To właśnie generuje problemy bo wiele decyzji jest podejmowane pod publikę, dla zwiększenia ilości członków a nie w oparciu o zasady racjonalnej gospodarki. Jak w takich warunkach działać? Powie Pan, zdominować władze ZO przez kontakty z innymi kołami. W kołach Panie Kowalski są różni ludzie. Najczęściej przedstawiciele tzw. betonu. Nie ma z nimi rozmowy. Próbowałem przy okazji zebrań w ZO wpływać na co niektórych. Kompletne fiasko. Podejmowali decyzje które zwalały z nóg. Mało tego, wypowiadali wręcz wojnę wszelkim przejawom rozsądku oraz organizacjom niezależnym od PZW które pokazywały, że można działać lepiej. W tej sytuacji powinienem jeździć nad wody do Ostrowca, Starachowic, Kielce i agitować wędkarzy do zmiany swoich zarządów. Tylko wśród tych wędkarzy są też różni ludzie. Jacy? Można zobaczyć nad wodą. Pan jednak wbrew takim argumentom i realiom twierdzi, że to tylko kwestia chciejstwa, argumentacjo, pozytywnych przykładów, wiedzy, racjonalnego podejścia, odideologizowania itd. itd. idt. Dla mnie to czystej próby bełkot. Dlatego pozostanę przy swojej optyce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jerzy Kowalski

 

Dziekuje za fachowe porady. Widze, ze nie tylko jestes wyrocznia w sprawach c&r i PZW, ale takze specjalista w dziedzinie psychologii ludzkich zachowan. Pysznie sie usmialem czytajac ta analize, co sugeruje, ze i w kabarecie moglbys grac pierwsze skrzypce...

 

Twoja obronna postawa dla PZW jest tak ewidentna, ze nie musze jej tlumaczyc, bo wszyscy zainteresowani dyskusja juz dawno ja zauwazyli, czego dali dowody w swoich postach.

 

Skomentuje tylko superlowisko na Sanie, bo reszte paplaniny opuszcze jako malo istotna. Wczesniej negujesz przyklady z jakiegos tam okregu elblaskiego czy kieleckiego, jako marginalne i malo istotne, a teraz podniecasz sie jednym odcinkiem na Sanie w jakims tam PZW Krosno? Czlowieku, zastanow sie, kto tu powinien udac sie do specjalisty. Jesli tak sie chwalisz, ze bywales za granica wielokrotnie, w tym w UK, to zapewne zdajesz sobie sprawe, ze kazde przecietne lowisko, dajmy na to pstragowe, bije na glowe przecietny polski odpowiednik. Opowiadajac kolegom o wodach w Polsce nie snulem historii o jednorozcu, tylko podalem smutna prawde, ktorej ty nie jestes w stanie zrozumiec.

 

Na tym forum jest kilkuset wedkarzy z calej Polski. Tylko czesc z nich udziela sie aktywnie, ale jesli wiekszosc z nich mowi, ze sytuacja na wodach jest tragiczna, a wine ponosi za to zwiazek jako gospodarz wody, ktorego ty tak zaciekle bronisz, to albo ta wiekszosc niewiele wie, niewiele rozumie, niewiele jest w stanie przyswoić albo ty.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że tradycji internetowych dyskusji na temat PZW staje się zadość ..

Jerzy zwyczajowo wysoko wiesza poprzeczkę . Na granicy idealizmu może , ale jeszcze nie perły przed wieprze ..

Chociaż widzę że niektórzy tak to odbieraja , i z wymiany poglądów robi się magiel . Jak widac , parafrazując - jeden Kowalski wiosny nie czyni..

Jego tezy , czy wykładnia bez wątpienia są intelektualnym wyzwaniem , próbowałbym im sprostać . Zamiast grzebać w kieszeniach ..

Ale to takie swojskie , takie nasze .. Nim coś zrobimy , albo choćby spróbujemy już przechodzimy do opozycji . Na granicy panświnizmu .

Jest to wypróbowany i szeroko w publicznej przestrzeni stosowany sposób na pogłębienie okopów , tudzież obetonowanie stereotypów .

I wreszcie PZW ..

Ja nie czuję się okradany , oszukany , uwiedziony . Mam tyle wolnosci ile jestem w stanie unieść . I potrafię z niej korzystać . Robię to co lubię , niespecjalnie cierpię za miliony . Pewnie że widzę masowy bezwład , oraz zwyczajowy środowiskowy nihilizm .

Widzę też nędzę polskiej wody . Ale robię co mogę żeby było inaczej ..

Dobiegaja mnie też jęki perwersyjnie gwałconych w swojej niemocy .

Ale to kwestia wyboru..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że tradycji internetowych dyskusji na temat PZW staje się zadość ..

Jerzy zwyczajowo wysoko wiesza poprzeczkę . Na granicy idealizmu może , ale jeszcze nie perły przed wieprze ..

Chociaż widzę że niektórzy tak to odbieraja , i z wymiany poglądów robi się magiel . Jak widac , parafrazując - jeden Kowalski wiosny nie czyni..

Jego tezy , czy wykładnia bez wątpienia są intelektualnym wyzwaniem , próbowałbym im sprostać . Zamiast grzebać w kieszeniach ..

Ale to takie swojskie , takie nasze .. Nim coś zrobimy , albo choćby spróbujemy już przechodzimy do opozycji . Na granicy panświnizmu .

Jest to wypróbowany i szeroko w publicznej przestrzeni stosowany sposób na pogłębienie okopów , tudzież obetonowanie stereotypów .

I wreszcie PZW ..

Ja nie czuję się okradany , oszukany , uwiedziony . Mam tyle wolnosci ile jestem w stanie unieść . I potrafię z niej korzystać . Robię to co lubię , niespecjalnie cierpię za miliony . Pewnie że widzę masowy bezwład , oraz zwyczajowy środowiskowy nihilizm .

Widzę też nędzę polskiej wody . Ale robię co mogę żeby było inaczej ..

Dobiegaja mnie też jęki perwersyjnie gwałconych w swojej niemocy .

Ale to kwestia wyboru..

 

BRAWO.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom...Warszawo!!!..Niech sie mury pna do gory....budujemy jeszce jeden BETONOWY nowy dom!!!!

 

Albo

 

....wesola mysl sie na usta rwie!!! eS Pe eeeeSS PPPee..

 

Gumo

p.s.A ten dom to jest ten, co teraz miesci sie ZG PZW, ongis zbudowany w czynie spolecznym...

Teraz 3/4 wynajete za pieniadze na biura, banki, sklepy,...,....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Jerzy Kowalski

Zacznę od końca Pańskiej odpowiedzi do mnie.

Poniżej trzy Pana wypowiedzi. Dwie od dołu nie korespondują za bardzo z pierwszą.

 

 

 

Otóż, w odniesieniu do C&R są dwie zasadnicze kwestie.

Zasady C&R, to zalecane metody połowu, sprzęt, postępowanie z rybami.

Regulacje C&R, to, egzekwowalne, obowiązkowe kryteria stosowania C&R.

 

Stosowania C&R, czyli czego?

 

 

Termin Regulacje C&R jest nie przyswajalny, ponieważ dopuszcza uśmiercanie ryb jeśli jest to konieczne dla dobra populacji,oraz Zasadę C&R w jednym, a Zasada C&R ma odniesienie do ratowania życia ryb.

Proponuję by podjąć próby zlikwidowania Ustawy o rybactwie śródlądowym, która reguluje zasady i warunki ochrony, chowu, hodowli, i połowu ryb w powierzchniowych wodach śródlądowych i zamiast wprowadzania na siłę określenia Regulacji C&R , wprowadzić Ustawę o racjonalnym gospodarowaniu rybami i organizmami wodnymi na powierzchniowych wodach śródlądowych, która określa indywidualny charakter łowisk gdzie: wymiary, limity i okresy ochronne, sporządzane są w oparciu o: operaty, ankiety, różnego rodzaju badania i obserwacje prowadzone na danym łowisku oraz określa Zasady stosowania C&R. Daje narzędzia do skutecznego jej egzekwowania w postaci: służb, właściwego nadzoru i kontroli właściciela/dzierżawcy danego łowiska oraz samych wędkarzy.

 

Panie Jerzy Kowalski, wspominał Pan, że proponował zmiany do Ustawy o rybactwie, czas najwyższy pożegnać się z tą Ustawą, ponieważ jej lifting nie pomoże dokonać zmian w naszych wodach, o których Pan pisze. To jest wyzwanie, zamiast bawić się w nazewnictwo, które jest nieprzyswajalne jak widać.

 

Z wyrazami szacunku dla Pańskich dokonań w temacie C&R

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Jerzy Kowalski

Zacznę od końca Pańskiej odpowiedzi do mnie.

Poniżej trzy Pana wypowiedzi. Dwie od dołu nie korespondują za bardzo z pierwszą.

 

 

 

Panie Robercie,

 

Zestawianie wyrwanych z kontekstu zdań, odnoszacych się do róznych zagadnień, jest dużym nadużyciem logicznym. Ale jak Pan woli...

 

Zdaję sobie sprawę, że zagadnienia, które poruszam, są trudne. Próbowanie wyjaśniania przy pomocy tego, co w Polsce, bardzo szerokiego wachlarza kwestii związanych z C&R, które zostało wymyślone i jest rozwijane poza naszym krajem, jest bardzo karkołomnym zadaniem. Lepiej spróbować zrozumieć co w polskich realiach odpowiada temu, co rozumiane jest pod pojęciem C&R. Skoro rozmawiamy o C&R, to do znaczeń właściwych temu skrótowi warto się odnosić. Może Panu pomóc w tym prawnicza analiza zawarta w artykule Cezarego Szczepaniaka Prawny wymóg stosowania „Catch&Release”

 

Zaś Ustawę mamy taka jaką mamy. Wymaga nowelizacji w kilku istotnych punktach. Ale bez przesady. Czy uważa Pan, że do czasu jej zmiany nie należy nic robić? Niektórzy, nastawieni pragmatycznie, potrafią wykorzystać możliwości wynikające z polskiego systemu prawnego (rozumiejąc go) i robić bardzo dobre rzeczy.

 

Z szukania winnych, obiektywnych przyczyn itp. nie wynika nic poza wymówkami.

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że tradycji internetowych dyskusji na temat PZW staje się zadość ..

Jerzy zwyczajowo wysoko wiesza poprzeczkę . Na granicy idealizmu może , ale jeszcze nie perły przed wieprze ..

Chociaż widzę że niektórzy tak to odbieraja , i z wymiany poglądów robi się magiel . Jak widac , parafrazując - jeden Kowalski wiosny nie czyni..

Jego tezy , czy wykładnia bez wątpienia są intelektualnym wyzwaniem , próbowałbym im sprostać . Zamiast grzebać w kieszeniach ..

Ale to takie swojskie , takie nasze .. Nim coś zrobimy , albo choćby spróbujemy już przechodzimy do opozycji . Na granicy panświnizmu .

Jest to wypróbowany i szeroko w publicznej przestrzeni stosowany sposób na pogłębienie okopów , tudzież obetonowanie stereotypów .

I wreszcie PZW ..

Ja nie czuję się okradany , oszukany , uwiedziony . Mam tyle wolnosci ile jestem w stanie unieść . I potrafię z niej korzystać . Robię to co lubię , niespecjalnie cierpię za miliony . Pewnie że widzę masowy bezwład , oraz zwyczajowy środowiskowy nihilizm .

Widzę też nędzę polskiej wody . Ale robię co mogę żeby było inaczej ..

Dobiegaja mnie też jęki perwersyjnie gwałconych w swojej niemocy .

Ale to kwestia wyboru..

 

 

Sławku,

 

Dziękuję za wyważony głos.

 

Wprawdzie nie zawsze stosuję się do zaleceń ze Św. Mateusza :D , ale to wynika z przemyśleń.

 

Nie zajmuję się ideologią, choć moje działania, jak każde normalne działanie, opiera się na podstawach filozoficznych. Mnie w sprawach wędkarskich (i nie tylko) najbliżej chyba do pragmatyzmu . Sądzę, ze Tobie też.

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej sytuacji powinienem jeździć nad wody do Ostrowca, Starachowic, Kielce i agitować wędkarzy do zmiany swoich zarządów. Tylko wśród tych wędkarzy są też różni ludzie. Jacy? Można zobaczyć nad wodą. Pan jednak wbrew takim argumentom i realiom twierdzi, że to tylko kwestia chciejstwa, argumentacjo, pozytywnych przykładów, wiedzy, racjonalnego podejścia, odideologizowania itd. itd. idt. Dla mnie to czystej próby bełkot. Dlatego pozostanę przy swojej optyce.

 

I znów pojawia się pytanie, jak przy optyce dostrzegającej w innych tylko to, co złe, można cokolwiek zbudować? Jak Pan zauważa, są ludzie rózni. Dlaczego dostrzega Pan tylko tych najgorszych? A może to po Pana stronie są problemy nie pozwalające na twórcze działanie?

 

Ja nie pisze o chciejstwie, tylko o chęciach, wiedzy i umiejętnościach. Chciejstwo to takie przelewanie emocji z pustego w próżne, nie przynoszące efektu.

 

Zachęcam do przeczytania artykułu Hilarego Jałoszyńskiego, odnoszącego się do tych kwestii

 

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostałych Kolegów proszę o wybaczenie, ale ani waga poruszanych przez nich spraw ani zakres i wartość wypowiedzi nie pozawalają mi na jałowe przeznaczanie czasu na ustosunkowanie się do nich. Nagromadzona masa nieporozumień, nieprawd, nieznajomosci rzeczy, ewentualnie wymagających korygowania, przekracza nawet moje możliwości. :mellow:

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostałych Kolegów proszę o wybaczenie, ale ani waga poruszanych przez nich spraw ani zakres i wartość wypowiedzi nie pozawalają mi na jałowe przeznaczanie czasu na ustosunkowanie się do nich. Nagromadzona masa nieporozumień, nieprawd, nieznajomosci rzeczy, ewentualnie wymagających korygowania, przekracza nawet moje możliwości. :mellow:

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

 

 

 

 

Wydaje się brzmieć nieprawdopodobnie :lol: .

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Jerzy, nie rozumiem skąd tak wielka różnic miedzy nami w ocenie skali problemu kłusownictwa. Pan chyba jednak porusza się bo dużo bardziej szczęśliwej części Polski. Ja nie widzę możliwości zrobienia niczego na takiej Wiśle bez wytoczenia najcięższych dział przeciwko kłusownikom. Złodziejstwo to coś co rozkłada na łopatki wszelkie próby i przedsięwzięcia. To nie jest żaden populizm, mnie po prostu przeraża skala zjawiska a należę do ludzi dobrze zorientowanych bo mam z Wisłą ciągły kontakt i pływam dużo łodzią, więc znam świetnie kilkadziesiąt km Wisły i wszędzie jest tak samo. Do tego nieustawna presja wędkarzy i totalny C&K. Jak można było doprowadzić tak dużą rzekę do tego, że złowienie krąpia jest problemem. 10 lat temu brzmiało by to jak żart a teraz to smutna prawda. Jak w tym kontekście rozmawiać o problemach C&R jak mamy wojnę z Hunami? Dlatego wielu odbiera tą dyskusję jak kosmos.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Jerzy, nie rozumiem skąd tak wielka różnic miedzy nami w ocenie skali problemu kłusownictwa. Pan chyba jednak porusza się bo dużo bardziej szczęśliwej części Polski. Ja nie widzę możliwości zrobienia niczego na takiej Wiśle bez wytoczenia najcięższych dział przeciwko kłusownikom. Złodziejstwo to coś co rozkłada na łopatki wszelkie próby i przedsięwzięcia. To nie jest żaden populizm, mnie po prostu przeraża skala zjawiska a należę do ludzi dobrze zorientowanych bo mam z Wisłą ciągły kontakt i pływam dużo łodzią, więc znam świetnie kilkadziesiąt km Wisły i wszędzie jest tak samo. Do tego nieustawna presja wędkarzy i totalny C&K. Jak można było doprowadzić tak dużą rzekę do tego, że złowienie krąpia jest problemem. 10 lat temu brzmiało by to jak żart a teraz to smutna prawda. Jak w tym kontekście rozmawiać o problemach C&R jak mamy wojnę z Hunami? Dlatego wielu odbiera tą dyskusję jak kosmos.

 

Panie Robercie,

 

Dziękuję za bardzo rzeczową i wyważoną odpowiedź.

 

Nie sądzę, żeby była między nami jakakolwiek różnica w ocenie problemów i ich skali. Natomiast jest ogromna różnica w postrzeganiu możliwych rozwiązań i w rodzaju podejmowanych działań.

Problemy o większej skali mogą przytłaczać. Ale kiedy zaczyna się je rozwiązywać, zamiast porzestawać na ich roztrząsaniu, to okazuje się, że zaczyna ich coraz bardziej ubywać.

 

Sprawne działanie, skoordynowane, prowadzone przez sprawnych ludzi, przynosi efekty.

 

Weźmy przykład kłusownictwa. I dobrze działająceog okręgu. Trochę czasu trwało zanim przekonałem, że warto w ten sposób postąpić. Napisałem duży artykuł na NaMuche.pl, Prawo na kłusownika. W nim wyłożyłem co i jak. Praktyczne zastosowanie tych analiz doprowadziło do skutecznego skazania kilku grup kłusowników, ujetych przez współpracujących z PSR pracowników okregu (strażników) wyposażonych w ochronę i uprawnienia przypisane SSR. Do tego, wartość prowadzonych łowisk wędkarskich (nie tylko tych kilku kilometrów Sanu, które zwykł Pan, zupełnie bezpodstawnie, lekceważyć) i prowadzonej gospodarki, dała podstawy do wyliczenia i określenia oraz udowodnienia przed sądem strat na poziomie, pozwalającym na uzyskanie nawiązek w wysokości kilku tysięcy złotych oraz znaczacych wyroków wobec kłusowników. Te postępowania, w których wystepowaliśmy w procesach jako PZW, jako pokrzywdzony, w charakterze oskarżyciela posiłkowego, wpłynęły na zmianę orzecznictwa sądów.

 

San też był wyniszczony przez legalną eksploatację wędkarską. Jego zagospodarowanie pozwoliło na równoległe, stopniowe wprowadzanie regulacji, mających na celu bilansowanie możliwości wody z apetytami wędkarzy. Sukcesywnie wprowadzane przynoszą efekty.

 

Skoro mamy wojne, to trzeba podjąc walkę, choć ja nie traktuję tego w kategoriach wojny czy walki, bo nie chodzi o wyniszczenie wroga ale o taką współpracę między wędkarzami, która poprawi stan wód. A współpraca wyklucza wojny... Zaś do tego działania niezbędne jest dobre zorganizowanie się. Tylko tyle, choć często okazuje się, że aż tyle...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Jerzy, nie rozumiem skąd tak wielka różnic miedzy nami w ocenie skali problemu kłusownictwa. Pan chyba jednak porusza się bo dużo bardziej szczęśliwej części Polski. Ja nie widzę możliwości zrobienia niczego na takiej Wiśle bez wytoczenia najcięższych dział przeciwko kłusownikom. Złodziejstwo to coś co rozkłada na łopatki wszelkie próby i przedsięwzięcia. To nie jest żaden populizm, mnie po prostu przeraża skala zjawiska a należę do ludzi dobrze zorientowanych bo mam z Wisłą ciągły kontakt i pływam dużo łodzią, więc znam świetnie kilkadziesiąt km Wisły i wszędzie jest tak samo. Do tego nieustawna presja wędkarzy i totalny C&K. Jak można było doprowadzić tak dużą rzekę do tego, że złowienie krąpia jest problemem. 10 lat temu brzmiało by to jak żart a teraz to smutna prawda. Jak w tym kontekście rozmawiać o problemach C&R jak mamy wojnę z Hunami? Dlatego wielu odbiera tą dyskusję jak kosmos.

Jakiś czas temu poznałem osobę, która współpracuje z rybakiem. Jeździ, pomaga i za to dostaje ryby - nawet sporo. Ta sama osoba przyznała się, że na wiosnę na tarle szczupaka wychodzi na tarlisko i trzepie tyle ile wlezie.

To nie kosmos, to polska rzeczywistość. Tak jest naprawdę i to nie jest wyjątek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...