STREMER Opublikowano 14 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Kwietnia 2013 biorą? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 15 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Kwietnia 2013 Jest zainteresowany, to i znajdzie się odpowiedz. Aktualnie poziom wody w rzekach jest bardzo wysoki i nie ma możliwości bezpiecznego wędkowania. Jednak od soboty powoli opada i możliwe, że ok. środy będzie szansa na wejście do wody. Na mniejszych rzeczkach poziom się szybciej ustabilizuje. Ale miało być o rybach, a nie o wodzie. Przed opadami byłem na rybach. Pstrągi pojawiły się obficie i praktycznie każdy złapał lub miał kontakt z pstrągiem. Oczywiście pojawiło się także dużo tutejszych ryb podobnych do brzan ( kilkanaście wyciągniętych przez każdego podczas wędkowania ), które są zmora tutejszych wędkarzy. Zauważyłem także kilka wyjętych szczupaków na muchę. Ja niestety należałem do tej grupy braci wędkarskiej, która tylko miała. kontakt ze steelheadem. Pstrągi pokazywały mi swoja klasę i brak szczęści lub umiejętności powodował, że wygrywały ze mną "pojedynki". Liczę jednak, że przyszłe połowy będą szczęśliwe i obfite. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 17 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2013 I stało się. Dzisiaj byłem na rybach. O 5 rano wyjechałem z domu z zamiarem połapania pstrągów w Root River. Gdy tylko dojechałem na miejsce mój zapał natychmiast opadł. Stan wody bardzo podwyższony, praktycznie nie ma możliwości bezpiecznego wejścia do rzeki.Jednak kilku "samobójców" stoi w wodzie. Do odważnych świat należy i ja wchodzę w nurt. Trwało to dosłownie chwilkę jak rwąca woda przesuwa mnie po skalistym dnie, mimo posiadania przyczepnych butów. Myślę, co ważniejsze ryby, czy życie i wybieram życie. Jednak nie można zmarnować dnia. Szybka decyzja i jadę nad Oak Creek.Rzeczka mniejsza i woda pewnie niższa. Po 20 minutach jestem na miejscu. Jest kilku spławikowców, jednak nikt nie ma ryby. Woda lekko podwyższona. Zakładam pomarańczowa i czarna muchę i doody. Po około 20 minutach pierwsze branie. Steelhead z całych sił ucieka w dół rzeki. Nie walczę siłowo i schodzę razem z nim. Przede mną pojawia się przeszkoda. Drzewo pochylone nad wodą pod którym muszę przełożyć wędkę. Robię ten manewr i zapominam, że jest tam głęboki dół. Wpadam prawie po biodra. Dobrze, że wędkę nie straciłem. Jestem pewny, że pstrąg poszedł. Wygramoliłem się i niespodzianka. Ryba dalej na lince. Teraz już tylko chwilkę przytrzymałem i piękna srebrna samiczka stealheada ląduje w podbieraku. Mierzenie ( 60 cm ) i w końcu przerwana zła passa. Fotka i łapię dalej. Trafiam na miejsce z brzanami i w wyjmuję ich kilkanaście. Jest to piękny dołek i jestem przekonany, że muszą tam być także pstrągi. Nie myliłem się. Na czerwona pijaweczkę uderza samczyk trzyma się dołka i nie chce ucieka. Ale to tylko do czasu. Raptowny zwrot i ucieka w dół, Przepływa przez bystrze a ja za nim. Mało nóg nie połamałem, ale jakoś się utrzymałem. Stanął w następnym dołku i tutaj go wymęczyłem. Mierzenie ( 64 cm) , zdjęcie ( jak później się okazało nieudane ) . Teraz to już jestem zadowolony. Schodzę w dół szukając dobrego miejsca. Za zakrętem jest lekkie podmycie. Piękne miejsce i powinna być pstrągi. Kilka rzutów i kolejne brzany łakomią się na moje muchy. Już mam opuścić to miejsce, gdy następuje przytrzymanie linki. Podcinam i woda zaczyna się gotować. Piękny steelhead młynkuje i ucieka w dół. Ja za nim, Ponieważ poniżej w wodzie nagromadzonych jest wiele drzew i gałęzi hol musiał być siłowy. Pstrąg kręci młynki, a ja nie popuszczam. Trwało to chwilkę i ląduję samiczkę ( 70 cm ) w podbieraku. Trzy wygrane walki z godnym przeciwnikiem. Jak zwykle trudność z wykonaniem samodzielnie zdjęcia, ale jakoś się udaje.Postanawiam wracać. Idąc w górę rzucam jeszcze troszkę, ale bez wyników. Robię jeszcze zdjęcie kolejnemu złapanemu suckerowi i wracam do domu. Jak nie będzie padać, to w czwartek znowu pojawię się nad wodą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 17 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2013 Poniżej fotki z dzisiejszego dnia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Darecki72 Opublikowano 17 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2013 Fajnie Marek ze po 3 latach obserwacji w koncu sie ujawniles. Cos sie zmienilo??? a moze nie zagladales tutaj http://jerkbait.pl/topic/3139-zasady-umieszczania-zdjęć-na-forum-jerkbaitpl/Pozdrawiam! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 17 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2013 Nic nie piszecie, więc samodzielnie kontynuuje temat. Ciebie pochłonęły musky, a ja nadal wierny jestem łososiowatym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Darecki72 Opublikowano 17 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2013 Swietna odpowiedz! Masz racje, wole zeby to ryby pochlanialy mnie niz ja je Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 22 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Kwietnia 2013 W poprzednim tygodniu mocno padało i po raz kolejny poziom wody uniemożliwiał połów. Jednak jak przewidywałem małe rzeczki szybko oddały wodę i dzisiaj wybrałem się na Oak Creek. Nad wodą byłem już o 6 rano i ku mojemu zdziwieniu przy moście zaparkowanych było już 12 samochodów. Brać wędkarska zjechała się z całego stanu. Jednak byli to głównie spławikowcy, którzy okupowali właściwie jedno miejsce. Było więc jak połapać w spokoju. A teraz o rybach. Od razu udałem się w znany sobie dołek.I tu zaskoczenie. Miejsce zajęte przez wędkarza, który łapie na woreczek z ikrą. Chwilkę przy nim postałem, odczekałem aż odejdzie i zacząłem łapać. Nie minęła minuta jak nastąpiło pierwsze branie. Podcięcie i siedzi. Od razu wychodzi z dołka i prze w dół. Czuję, że to nie olbrzym i po krótkim wysunięciu linki podciągam go do siebie. Troszkę muruje w dołku, ale już jest mój. Wyjmuję aparat i robi zdjęcie rybie w końcowej części holu ( mierzenie 54 cm, samczyk ) i do wody. Rzucam dalej. Nie minęło 5 minut jak w tym samym miejscu następne branie. ten znowu nie ma zamiaru wyjść z dołka. Siłujemy się chwilkę i idzie pod prąd. Przytrzymanie, nawród i znowu do dołka. Jednak już nie ma sił. Podprowadzam go do siebie, robię zdjęcie, mierzenie ( 64 cm. samczyk ) i już wyobrażam sobie, że jak tak dalej pójdzie to dzisiaj to dopiero połapię. !0 minut łapania, dwie ryby, to komplet będzie w pół godziny. Jednak natura nie była taka szczodra. Przez kolejne 4 godziny nie miałem żadnego brania ( nie licząc kilkunastu wyjętych suckerów ). W sumie zadowolony wróciłem do domu, planując następny wyjazd na wtorek. Może już poziom w Root River opadnie i tam połapie kolejne steelheady. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 24 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 24 Kwietnia 2013 Prognoza pogody nie była optymistyczna. Miało we wtorek mocno padać. Aby uzasadnić wyjazd w taką pogodę wmówiłem sobie, że w deszczu także biorą. Wysoki stan wody w dużych rzekach nadal uniemożliwia wędkowanie, więc podejmuję decyzję o wyjeździe nad Oak Creek. Wstaję o 5 rano i jadę. Po przejechaniu 30 mil zauważam, że nie mam przy sobie żadnych dokumentów.Szybka decyzja i powrót do domu. Jestem 1,5 godziny w plecy. W końcu dojeżdżam nad rzekę. Jednak nie pada. I znowu pech. Nie zabrałem jasnych polaroidów. Zakładam ciemnie, co w taka pogodę nie wiele mi pomoże. Idę na mój dołek. Kilkanaście minut i nic. Zmieniam muchy i nie pomaga. Robi się coraz ciemniej i zaczyna kropić. Zmieniam kolejno miejsca i biorą tylko same brzany. Znajduję dołek, który jest jedynym zagłębieniem na odcinku ok.50 metrów. Przyglądam się i widzę ciemna smugę. Jest. Rzut i pstrąga zaczepiam za grzbiet. Po lekkim szarpnięciu schodzi i widać jak znowu ustawia się w dołku. Kolejny rzut wyżej i siedzi. Od razu ucieka w dól po 10 centymetrowej wodzie. Ja zanim.Widzę go w całej okazałości ok.80 cm. Nie mogę go przytrzymać, bo dzisiaj założyłem cieńszy przypon. Po ok.25 metrach układa się na bok i podejmuje decyzję o wyjęciu mego przeciwnika. Już podkładam podbierak,Ryba zrywa się wraz z przyponem.O nie. Zmieniam przypon na grubszy i wracam do dołka. Kilka rzutów i znów siedzi. Historia się powtarza, ryba schodzi a ja za nią. Wyjmuję i od razu nazywam go brzydalem. Wygląda ja żywy trup. Mierzenie ( 70 cm ) i niech odpływa w spokoju. Aby nie zanudzać dalej opowieścią z tego jednego dołka wyjąłem jeszcze samczyka 61 cm i dwie samiczki 52 oraz 53 cm. Przy okazji także ok. 30 suckerów. Wracając odwiedziłem jeszcze "mój" dołek, gdzie miałem piękna samiczkę ( oceniam ją na ok.70 cm ), ale wygrała walkę ze mną. Ponieważ kilka zdjęć, które udało mi się zrobić pomimo niesprzyjających warunków pogodowych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 26 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Kwietnia 2013 Nadal cisza w temacie wśród braci wędkarskiej więc coś tam popiszę. O 6 rano dzisiaj byłem nad rzeczka. Jest pochmurnie i lekko kropi. Szybciutko ubieram się, montuje sprzęt i udaje się w wiadome sobie miejsce. Zaczynam połów i pogoda zmienia się diametralnie.Niebo rozjaśnia się i wychodzi słoneczko. Kilka rzutów i na pomarańczowa pijawkę uderzenie. Tym razem ryba nie schodzi w dół tylko robi młynki w dołku.Troszeczkę się siłujemy i samczyk stealheada wychodzi ze swojej kryjówki. Wyjmuję aparat i robię mu fotkę, podbieram, mierzenie (55 cm) i do wody. Dalej sprawdzam zawartość dołka. Zmieniam muszki i na czarna pijaweczkę uderzenie. Tym razem widzę, że to srebrna samiczka. W czasie holu staram się zrobić zdjęcia i szczęśliwie ląduje sreberko. Mierzenie ( 54cm ) i oby tak dalej. W między czasie oczywiście łapię kilka brzan. Dzisiaj są większe, takie ok.1,5 kg i serce bije mocniej przy każdym podcięciu. Obławiam jeszcze kilka miejsc i wracam do mojego miejsca. Pierwsze puszczenie sznura i siada. Już z na początku widzę, że to kolejny brzydal, wygląda jak chinook po tarle. ten walczy jednak zaciekle, ucieka w dół, muszę przejść za nim kilkanaście metrów. Zrobienie zdjęcia tego sztraszydła graniczy z cudem, ale coś tam pstrykam. Wyjmuje pstrąga. Ten największy 62 cm Jest dobrze.Może coś dołapię i będzie pierwszy w tym roku komplecik. Niestety miałem jeszcze 2 zejścia po krótkiej walce.zeszły. Postanawiam zmienić rzekę. Jadę nad Root River. Stan wody nadal podwyższony, woda bardo mętna. Łapanie w takich warunkach to sport ekstremalny. Podejmuje ryzyko i wchodzę do wody. Po pół godzinie rezygnuje, bo szkoda zdrowia. Przy tym prądzie wyjęcie zaciętej ryby graniczy z cudem, a ja za bardzo w cuda nie wierze. Wracam do domu i na następne wędkowanie wybiorę się jak woda opadnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jozi Opublikowano 26 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Kwietnia 2013 MarekM pozazdrościć takich połowów . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 29 Kwietnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Kwietnia 2013 dzisiaj udało się znowu być na rybkach. Tym razem od razu nad Root River. Przed 6 rano zacząłem łowienie. Woda lekko podwyższona, ale nadal bardzo brudna. Kilku wędkarzy już było przede mną. Przez 2-3 godziny nikt nie miał kontaktu ze stealheadem. Także suckerów było o wiele mniej. Ok. 10 zaciąłem piękną samiczkę ( tak ok.70 cm ). Srebrna jak polerowany metal. Ponieważ łapałem na płaniach, a mój przeciwnik miał dużą siłę, tego pstrąga nie wyjąłem ( poszedł w dół i próba siłowego przytrzymania zakończyła się fatalnie ). Normalnie w świecie się wypiął. Po ok. 15 minutach prawie z tego samego miejsca wyjąłem samczyka 46 cm jeszcze w ładnej barwie godowej. Obserwując wyniki innych wędkarzy chyba trzeba stwierdzić, że pstrągów coraz mniej ( a może się mylę ). Robi się coraz cieplej i pstrągi po tarle szybko schodzą. Zdjęcia nie wykonałem, bo stwierdziłem, że takie " maleństwo " nie powinno zasługiwać na publikację. Jak się uda następny mój połów będzie w weekend. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 4 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Maja 2013 I wyszło tak, że rozpocząłem wiosenny sezon steelheadów i chyba zakończę go. Może fachowcy od skamanii coś napiszą w sezonie letnim i temat będzie żył swoim rytmem. Dzisiaj ostatni raz wiosna powędkowałem nad Root River. Woda nadal lekko podniesiona i mętna. Nas woda byłem już przed 6 rano i od razu z zapałem zabrałem się za połów. Wędkarstwo to hobby pełne niespodzianek i tak było tym razem. Gdy obławiałem głęboki dól poczułem potężne uderzenie. Jakby po drugiej stronie linki zaczepił się pociąg. Tylko jakoś dziwnie ta ryba trzymała się wody. Praktycznie na centymetr nie dała się podnieś i murowała przy dnie. Już wiedziałem, że to nie pstrąg, sucker za słaby na takie mocowanie. Postanowiłem sprawdzić wytrzymałość sprzętu i na granicy złamania wędki podniosłem ją do góry. To był dziki karp taki z 5 kg zaczepiony za bok. Tego przeciwnika wcale nie chciałem pokonać, więc na siłę chwilę go przytrzymałem i haczyk lekko się wyprostował, wyskakując z ryby. W tym dole miałem jeszcze trzy podczepione karpie, więc pstrągów nie było co tam szukać. Jak powiadają "starzy górale", gdy po suckerach w rzece pojawią się karpie, to pstrągów nie uświadczysz. Zmieniłem miejsce na tzw. płanie i tam po setkach kolejnych rzutów wyjąłem pstrąga. Do olbrzymów nie należał ( 48 cm, samczyk ), a, że był to mój 21 ( oczko ) tej wiosny zrobiłem mu kilka fotek podczas holu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku urośnie i będzie godniejszym przeciwniki. I to był mój ostatni wyjazd tej wiosny. Teraz aby do jesieni, a może coś latem. Zobaczymy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Archie Opublikowano 16 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2013 No niestety w tym sezonie nie dalem tak czadu ze stalkami jak Marek. W sumie zaczalem 3 tyg temu jak juz w sumie ciag mial sie ku koncowi. Gdy wody wrescie opadly po desczach melduje sie nad oak creek. Woda czysta I wszedzie stada brzan a pomiedzy nimi jak rodzynki czasami steelhady. Pierwsza ryba mi bierze gdy dolek oblawialem na slepo, mimo ze nie byla duza dala czadu I niezle wygiela muchowke 8mke. Potem gdy nie moglem wypatrzyc stalek, chwytam za pstragowa piateczke I cwicze suckery. Zabawa przednia, piekne walki na pstragowym sprzecie a kilka brzan wyskoczylo w powietrze jak steelhady. Wieczorem wpadam jescze nad Root pod zapore. Woda brudna I wysoka ale ryb zatrzesienie. Prawie co trzeci rzut mam rybe, wszystkie suckery ale w silnym nurcie walcza dwa razy mocniej. Nagle mam tepy zaczep ktory ozywa poczym daje dwa salta w powietrze.Stalka! Zacinam rybe pod zapora a podbieram dopiero 100m dalej pod mostem. Bilans tego dnia, 2 zlowione stalki I co najmniej 20 + suckerow, potem przestalem liczyc. Zeby poprawic zjawiam sie w ostatnia niedziele, woda znowu wysoka ale troche czystrza. Niestety nie mam zadnych steelheadow a brzany dawno juz splynely, za to sa dzikie karpie ktore bez oporow lykaja jaskrawa imitacje ikry. Ciekawe czy tez zeruja na ikrze czy mysla ze to kukurydza? Dwa udaje mi sie wyciagnac, trzy mi schodza. Czekam na skamanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Archie Opublikowano 16 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2013 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Archie Opublikowano 16 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Sierpnia 2013 Czas odkurzyc troche watek. W zeszla niedziele postanowilem odwiedzic stare smieci I zobaczyc co sie dzieje nad tajemna. Raczej teraz zadko tam zagladam bo rzeczolka niestety ma lata swietnosci juz za soba odkad idioci z dnr postanowili wybudowac zapore . Jedynie podczas wysokiej wody jest szansa ze ryba przejdzie. Niedawno wlasnie takowa byla, ryba przeszla I to jak! To co sie dzialo, moge opisac jednym slowem, szok!! Ryb bylo tyle ze czasam mi sie wydawalo jak byby byla jesien I byl ciag kingow. Tylko ze tym razem to wszystko byly skamanie. Przez 5 godz lowienia udaje mi sie wyciagnac tyko 2 ryby. Za to na kiju mialem jescze co najmniej 7 wariatow, w tym jeden potwor ktory o ile nie mial metra to napewno byl gdzies bardzo blisko. Niestety nie dal mi nawet szansy, nawet nie "ziplem". Jak sie zerwal to bylem zadowolony ze mialem jeszcze wedke cala. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
K-Pon Opublikowano 16 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Sierpnia 2013 Wróciły wspomnienia jak widzę tak ładne skamanie Moje PB (raczej nie poprawię go) to 89 cm.Gratki pięknej zabawy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 19 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2013 Piękne rybki. Szkoda, że nie wszystkie skamanie dały się wyjąć, ale tak to bywa na rybach.Po długich wakacjach w Polsce przedwczorajszą noc spędziłem w porcie w Kenoshy. Pomimo intensywnego spiningowania do 2 nad ranem nie było żadnego pobici. Także inni wędkarze nie zaliczyli ryby. Ten sam wynik był przy ujściu Pike River. Widać było piękne wyskoki pstrągów, ale przynęty ich nie interesowały. Trzeba poczekać na ochłodzenie, bo widocznie upały im nie służą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
flytier Opublikowano 20 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2013 Wracaja wspomnienia z mojej jedynej wizyty na Tajemnej w tamtym roku. Ladny potoczek z wielkimi rybami. Gratulacje Archie! Sliczne skamanie! Pozdrawiam,Tomek Czas odkurzyc troche watek. W zeszla niedziele postanowilem odwiedzic stare smieci I zobaczyc co sie dzieje nad tajemna. Raczej teraz zadko tam zagladam bo rzeczolka niestety ma lata swietnosci juz za soba odkad idioci z dnr postanowili wybudowac zapore . Jedynie podczas wysokiej wody jest szansa ze ryba przejdzie. Niedawno wlasnie takowa byla, ryba przeszla I to jak! To co sie dzialo, moge opisac jednym slowem, szok!! Ryb bylo tyle ze czasam mi sie wydawalo jak byby byla jesien I byl ciag kingow. Tylko ze tym razem to wszystko byly skamanie. Przez 5 godz lowienia udaje mi sie wyciagnac tyko 2 ryby. Za to na kiju mialem jescze co najmniej 7 wariatow, w tym jeden potwor ktory o ile nie mial metra to napewno byl gdzies bardzo blisko. Niestety nie dal mi nawet szansy, nawet nie "ziplem". Jak sie zerwal to bylem zadowolony ze mialem jeszcze wedke cala. P8110547 (1824 x 1368).jpgP8110548 (3648 x 2736).jpgP8110549 (3648 x 2736).jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
norbertkrakow Opublikowano 23 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Sierpnia 2013 Mój rekord kiedyś z Michigan łosoś 15 kgPozdrawiam wszystkich z Chicago Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 24 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 24 Sierpnia 2013 Czyżby większość braci wędkarskiej z okolic Chicago miała jeszcze wakacje lub tak ciężko pracuje w te upały, że nie ma czasu na rybki. A rybki są. Byłem dzisiejszej nocy w Kenoshy i wędkarski wypad udał się. Widziałem złapanego chinooka ( 5-6 kg), srebrniutkiego coho i kilka wyjętych brownów. Wielkość nie imponująca ( 2-3 kg), ale to zawsze coś. Sam miałem dwie zerwane ryby po krótkim holu, jedno potężne uderzenie ( musiał być b.duży ) oraz jednego wyjętego browna ( 71 cm). Zdjęcie tym razem nie było, bo na skałkach pstrąg nie chciał spokojnie leżeć a fotka z betonem w tle nie satysfakcjonowała mnie.Poza tym cały czas pstrągi pięknie się spławiają a ich uderzenia o wodę przyśpieszają bicie wędkarskiego serca. Poczekamy kilka dni i znowu zawitam nad wodą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Darecki72 Opublikowano 24 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 24 Sierpnia 2013 Mój rekord kiedyś z Michigan łosoś 15 kgPozdrawiam wszystkich z ChicagoPozdrowienia dla miasta Kraka! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 28 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Sierpnia 2013 Jak nie ma o czym pisać, to można o pogodzie.Wczoraj temperatura przekraczała 30 stopni Celsiusza i przy tym był gorący wiatr.Tropiki od tygodni zawitały w okolicy Chicago. O 10 wieczór było 28 stopni C, a o 2 nad ranem "tylko" 24 st.C. Wprost "wymarzona" pogoda na brania ryb. Ale co robić, żonę można sobie wybrać, a pogodę na ryby nie da rady. Trzeba łapać w takiej jaka jest. Pojechałem w ten żar na nocne połowy. Było kilkunastu takich zapaleńców jak ja, co młócili wahadłówkami wodę. Wyniki były ogólnie bardzo mizerne, oprócz mnie nikt nie miał ryby. Miałem ogólnie 4 uderzenia. 3 na wodlera Salmo Sting, z tego wyjęty jeden brown oraz jedno uderzenie i wyjęty drugi brown na wahadłówkę świecącą na zielono Cleo Wymiary także nie porażające, tylko 56 i 58 cm, ale za to bardzo grubiutkie. Czekam dalej na większe okazy i spróbuję przechytrzyć je następnym razem. Uploaded with ImageShack.us Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 31 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Sierpnia 2013 Jak pisałem poprzednio pogody się nie wybiera i podczas wczorajszych burz pojechałem zobaczyć co słychać nad woda. Byłem przed samym zmierzchem. Po kilkunastu minutach na woblera mam branie. To nie branie, to potężne uderzenie. Na maksymalnym hamulcu, przy lince 20 funtowej, wędce do 45 gram wyrzutu łosoś wyciąga całe 150 yardów linki. Teraz już wiem, że 150 yardów to za mało i na szpuli nawinąć należy 300 yardów. Po wyciągnięciu całej linki nie pozostaje mi nic innego jak 50 metrowy bieg po skałach, aby cokolwiek skrócić dystans. Udaje się. Łosoś staje i pompując skracam dystans. Tak do ok.50 metrów i znowu świst kołowrotka z odjazdem ryby. Przy mnie oczywiście tłum gapiów i wielu chętnych do podebrania ryby. Tak mocujemy się kilka minut i gdy już jestem prawie pewny zwycięstwa, już wyobrażam sobie zdjęcie z potworem ( wg. mnie co najmniej 18-20 kg ), gdy linka raptem pęka. Nie będę powtarzał wypowiedzianych przeze mnie słów, bo czyta to także młodzież, ale znacie to uczucie. Trzęsę się ale dochodzę do siebie. Totalna klęska. Ryba życia, nie ulega wątpliwości. To jednak dopiero początek łowienia. Po ok. godzinie łowienia w czasie ściągania woblera czuję luz, tak jakby przynęta spadła. Zwijam, raptem opór a gejzer wody do góry.Ok,metrowy king daje pokaz swojej siły. Odjeżdża z 30 metrów, ale przy poprzednim potworze ten jest "malutki". Kilka minut walki, kilka odjazdów i srebrna torpeda ląduje w podbieraku. Szybkie mierzenie, ważenie i chociaż trochę uspokojona wędkarska dusza Ten "maluszek" miał 93 cm i 10,5 kg wagi. Do końca połowu miałem jeszcze 2 brania, ale nawet dobrze sobie nie poholowałem, tak szybko zeszły. Jutro jak dobrze pójdzie znowu zjawię się na nocne połowy i może coś zaczepi się na moje woblerki lub blaszki. Uploaded with ImageShack.us 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MarekM Opublikowano 2 Września 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2013 Jak pisałem wyżej wczoraj znowu pojechałem zmierzyć się z kolejnym kingiem. Zajechałem już za dnia.. Wędkarzy były tłumy, jak na otwarciu sezonu 1 stycznia w Słupsku, lecz nikt nic nie miał. Spokojnie przygotowałem się i poczekałem aż się ściemni. Niebo ściemniło się od burzowych chmur i pioruny rozjaśniały niebo.Widoki były niesamowite. Strach było stać nad woda, ale moja determinacja była o wiele większa. Większość wędkarzy uciekła do domów. Zaczynam łowić.Po kilku minutach tracę łownego woblera.Zaczepia się o skały. Następnie źle zaczepiam wahadłówkę i samotnie ląduje w wodzie. Straty trochę mnie denerwują ,ale zakładam niezawodnego Salmo Stinga. Kilka rzutów i jest uderzeni. Przycięcie i siedzi. Czuje, że duży. Po chwili luz i już po rybie. Nie, to tylko ryba uciekła w kierunku brzegu. Czuję ją i wtedy zaczyna dać mi popalić. Ucieka w wodę ok. 70 metrów przy pięknym brzmieniu hamulca kołowrotka. Zmęczyła się, kilka sekund walki na długiej lince i pompuję ja do brzegu. Idzie spokojnie, chwilami tylko próbowała powalczyć. Widzę, że king, gruby jak przed samym tarle. Szybkie wyjęcie, mierzenie, ważenie, okolicznościowa fotka i do wody. Do końca wędkowania jeszcze tylko jedno branie i częste wspomnienia "potwora", który uciekł mi w czasie poprzedniego wędkowania. Jeszcze 2-3 tygodnie wędkowania ze spiningiem i zacznie się łowienie na muchę, a wtedy na miękkim kiju walki będą bardziej emocjonujące.Poniżej wczorajszy łosoś 8,8 kg, 90 cm. Uploaded with ImageShack.us Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.