Skocz do zawartości

Lososiowate Michigenu - nowe odkrycie


jerry hzs

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiejszego ranka znowu pojawiłem się nad woda. Pogoda miała być deszczowa, chociaż w miarę ciepło. Ku mojej radości opady zaczęły się dopiero po południ, kiedy skończyłem połowy. W rzece chinooki są już prawie całkowicie czarne, chociaż trafiają się jeszcze srebrne rodzynki. Nie widać jednak już steelheadów,a browny także gdzieś się  pochowały. Trzeba czekać na deszcz, aby nowe ryby weszły do rzeki. Na 5 godzin łowienia wyjąłem  5 łososi chinooków ( 3 samce, 2 samiczki) w granicach 80-93 cm, ale do fotografii, to się one nie nadawały.Takie brzydule. Miałem jednego pięknego "świeżego" samczyka, takiego z 11-13 kg, lecz przypon nadwyrężony na kamieniach nie wytrzymał. Przez cały dzień miałem też tylko jednego pstrąga, lecz po krótkiej walce spiąl się. Inni wędkarze łowili podobne ryby.. W poniedziałek jadę prawdopodobnie znowu na rybki, może wtedy trafi się jakiś okaz nadający się do pokazania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostałem chyba sam na forum. Brać wędkarska Chicago zamilkła od dłuższego czasu. Dzisiaj był w USA dzień wolny. Rocznica odkrycia Ameryki przez Kolumba. Wykorzystując sytuację rano udałem się na ryby. Miałem jednak pecha, gdyż wolnego nie mieli stróżę prawa i za zbyt szybka wg. oczywiście nich jazdę zabrano mi prawo jazdy. Odzyskam je, lecz w dobie kryzysu będę musiał ponieść nieprzewidziane koszty. Teraz o rybach. Woda cały czas niska, a jednodniowe opady nie powodują podwyższenia poziomu. Tym samym świeże ryby  nie wchodzą do rzek. Nie widać w ogóle brownów oraz steelheadów. Rzeki opanowały chinooki i one królują niepodzielnie. Jest ich dosyć sporo, bo podczas łowienia często widać spławy i wyskoki. Czasami zaczepiają się także za bok lub płetwy, ale wtedy szybkie prostowanie kija i ryba odpływa z muchą ( strata) lub bez. Jak pisałem wcześniej barwa ich nie jest już atrakcyjna i jak to mówi mój kolega przypominają czasem zombi. Podczas poniedziałkowego wędkowania wyjąłem samiczkę 82 cm oraz dwa samce 102 i 103,5 cm. Ponieważ to już były metrowce, nawet jeżeli nie urodziwe, zasługiwały na fotkę. Temu większemu zrobiłem portrecik prezentowany poniżej. Samczyki były dość silne, bo zanim je wyjąłem to  minęło ok. 20-25 minut. Jutro mają padać deszcze, zobaczymy, czy w końcu opady będą poważne i na stałe podniosą poziom wody. Bo jak tak dalej pójdzie to nadal będzie "słabo" z rybami.

4gw1.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znudziło się...W d...ch Wam się w tej Ameryce poprzewracało :P

 

Dużo bym dał, żeby mi jakaś ryba linkę i podkład kiedyś znów zabrała  :)  Ale może dożyję tego, że w końcu zniosą te wizy, a Rayanair uruchomi loty transatlantyckie i kto wie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się bardzo, że  Darek także wybrał się na ryby i  opisał swoje wędkowanie. Jest troszkę prawdy w tym co pisze, że, gdy ryb jest w nadmiarze, to zaczynają się " nudzić". Dzisiaj postanowiłem, że " odpuszczę " sobie metrowe chinooki i nastawię się na pstrągi oraz kolorowe łososie coho. W tym celu udałem się na inną rzekę, gdzie teoretycznie metrowych potworów powinno być mniej. Nic bardziej mylnego. Teraz pływają one we wszystkich wodach i  nie można się od nich " odpędzić". Stosując specjalnie malutkie muszki na pstrągi i tak wyjąłem trzy samice kingów ok. metra ( nie licząc zerwanych i wyprostowanych haków). Nie wyjąłem niestety żadnego pstrąga, ale udało mi się wyjąc dwa łososie coho. Najpierw samiczkę 73 cm

utwm.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us

Potem samczyka 77 cm. Samczyk już miał troszkę barwy godowej, i  zaczął przypominać kolorystycznie polską rybkę różankę. Jeszcze troszkę czasu i samczyki będą pięknie różowe. Mam nadzieje, że takiego pięknego samczyka złowię i pokaże braci wędkarskiej w kraju. Łososie coho nie rosną do dużych rozmiarów, ale swoją urodą potrafią zadziwić.

1y46.JPG
 
Uploaded with ImageShack.us
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka ludzka natura tpe, kiedy wczorajsze marzenia zmieniaja sie w cos normalnego, mija poczatkowa ekscytacja, zaczyna rutyna, czasem nuda.(tyczy sie nie tylko ryb) i oczywiscie czlowiek juz zaczyna niedoceniac tego co ma. 

Rok temu bedac na Florydzie zapytalem mojego gaida ile lowi w sezonie tarponow?  

Jednego - odparl. 

Troche go rozumie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla uwidocznienia stosunku łososi chinooków, które weszły do rzeki do pozostałych pstrągów i łososi  przedstawiam tabelę z 21 pażdziernika, z oficjalnej strony Departamentu Przyrody Stanu Wisconsin. W tabeli ujęto ilość ryb, jaka została złowiona na specjalnej pułapce w rzece Root River i przerzucono powyżej tamy. Tabela nie odzwierciedla prawdziwej ilości ryb w rzece, ponieważ większość ryb nie dochodzi w ogóle do tamy, gdzie jest pułapka, a część ryb omija pułapkę i wędruje w górę przez główną tamę.

                              Odłowiono   Przerzucono

Rainbow trout           5 szt             5 sztuk

Chinook Salmon    1656 szt         945 sztuk

Coho Salmon             53 szt           30 sztuk

Brown trout             154 szt         153 sztuk

Poniżej link do strony, gdzie jest szczegółowy opis pułapki i procesu pobierania w niej ikry z ryb. Była ona już kiedyś w przeszłości pokazywana, ale może nie wszyscy forumowicze ja oglądali.

http://dnr.wi.gov/topic/fishing/lakemichigan/rootriver.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyroda nie sprzyja tegorocznym połowom. Od sierpnia nie ma kilku dni deszczowych, aby woda w rzekach mogła się podnieść. Tym samym ryby nie mogą swobodnie płynąć w górę rzek, a my wędkarze  mamy ograniczone pole do popisu. Z niektórych rzek porobiły się zwykłe siurki i można je przejść w zwykłych kaloszach. Ryby jednak  pchane instynktem nie zważają na trudności i po kamieniach płyną na tarło, zatrzymując się w głębszych dołach. Ja  także pchany "wędkarskim instynktem" wybrałem się na ryby. Kolega z Polski prosił mnie o kolorowe zdjęcie łososi, więc moim celem dzisiaj były jak to on określa "różanki", czyli łososie coho. Ryb w wodzie jest nadal dość dużo, lecz na różnych odcinkach rzeki dominują inne gatunki. Są miejsca, gdzie występują łososie chinook, gdzie indziej coho, a w górnym odcinku dużo jest pstrągów brown. Jeden z kolegów był dzisiaj na Milwakuee River i tam  są tylko w ogromnych ilościach ( można prawie łapać ręką)  łososie kingi, innych gatunków całkowicie brak. Ale wracając do mnie. Przy pięknej pogodzie wyjąłem dzisiaj samiczkę łososia chinooka 93 cm, w barwie całkowicie czarnej oraz 4 łososie coho ( do 60 do 80 cm). Zrobiłem zdjęcia samczykom i już teraz widać jak pięknie się wybarwiają.

hc16.jpg
 

 

Uploaded with ImageShack.us

0yrn.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us

Miałem na kiju oczywiście jeszcze kilka ryb, ale godne uwagi były tylko dwa steealheady, które po agresywnej walce popłynęły w siną dal. Jak dobrze pójdzie jutro także zjawię się nad rzeka i może coś fotogenicznego upoluje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Nas chwalą, to tylko się cieszyć. Nie zawsze jest tak " różowo" z rybami, ale oczywiście nie ma co narzekać. Jak pisałem wyżej dzisiaj udało mi się znowu wymknąć na ryby. Żona moja ma anielska cierpliwość w tym temacie i ją tez należy pochwalić. O świcie jestem nad woda. Wędkarzy prawie jak na otwarciu sezonu trociowego w Polsce. Nie ma się co dziwić. Ludzie w niedziele chcą odpocząć i połapać. Po kilkunastu minutach wędkowania mam chinooka z grzbiet. Męczę się z nim okropnie, bo ma z 90 cm i w żaden sposób nie chce się odczepić. Wysuwa mi ciągle linkę i daje " popalić" Po ok. 20 minutach  siła wyjmuję go na płyciźnie i wtedy malutki szok. Był on już w fazie częściowego rozkładu za życia. Mięso kawałkami odchodziło od ciała, prawdziwe zombi. Z lekkim obrzydzeniem odczepiam tego diabła i dalej macham kijem. Okoliczni wędkarze tez za bardzo nie mogą pochwalić się wynikami, czasami ktoś coś wyjmie lub podczepi. Do godziny 10 kompletnie nic.Żona dzwoni i pyta o wyniki. Informuję ją, że nie biorą, a wtedy moja lepsza połowa mówi, to wracaj do domu. Domyślacie się, co myślę o tym. Obiecuje, że do południa połapie i bez względu na wynik wracam. I wtedy zmienia się jak w kalejdoskopie, Zakładam wiśniową muchę. Parę rzutów i jest kolorowy coho. Nie za duży, ale cieszy oko.

rjpz.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
Potem piękny chinook wyciąga mi z 50 metrów linki z podkładem i w trakcie widowiskowego wyskoku uwalnia się. Zmieniam ciągle muchy. lecz wracam do wiśni. I znowu łosoś coho na wisienkę. Tym razem samiczka. Czas nagli, a ja w delikatnych nerwach. Na zielona nimfę z błyszczącym, odblaskowym grzbietem siada samiczka pstrąga. Także nic specjalnego, ale rybka zaliczona.

t4ng.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
Są trzy i mamy 11.30. Przy kolejnym rzucie znowu potężne walnięcie. To znowu łosoś chinook tym razem czuje, że za ogon. Co za diabeł dzisiaj z tymi podczepianymi łososiami. Nie dość, że wysnuwa linkę z podkładem, to marnuje mój drogocenny  czas. Nadludzkim wysiłkiem podciągam go bliżej i na szczęście odczepia się.Został kwadrans do końca. Prawie jak na wyścigach śpieszę się, nawet rzucając muchę. Jest ryba. Kolejny coho na kiju. Ponieważ nie należał do okazów szybko go ląduję. Jeszcze kilka rzutów i do domu.  Już mam kończyć jak czuję opór na lince. Kapitalny odjazd i widzę pięknego łososia coho. Wyskok jeden, drugi a ryba cały czas na kiju. Podciągam bliżej a coho ostatkiem sił  wyskakuje i robi  obrót w powietrzu upadając przed moimi nogami. Lekkie przytrzymanie kija i 78 cm "różanka" ląduje w podbieraku. Pożegnalne zdjęcie i o 12.05 jadę do domu.
 
acj8.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
 
 
Uploaded with ImageShack.us
Takie to dzisiaj miałem rybki w  "delikatnym"pośpiechu

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj sobota i jak to było w starej piosence " na ryby". Raniutko,skoro świt jestem nad woda. Po dwóch dniach opadów woda podniosła się ok. 5 cm. Pełen nadziei rzucam muchą. Przyzwyczajony do mnogości ryb po ok.10 minutach czuję lekkie zdenerwowanie. Nic nie widać i nie słychać, u mnie i okolicznych wędkarzy. Jeszcze 10 minut i już wiem, że ryby poszły w gorę rzeki wraz z woda. Zmieniam stanowisko i jadę w inne miejsce. Rzeczywiście tutaj widać jak pięknie łososie idą na tarło. Głównie łososie coho ( niektóre nawet ok.90 cm ) i nieliczne chinooki. Pstrągów brak. Zaczynam połów w tym miejscu. Po kilku minutach branie. Ryba nie za wielka więc myślę, że to kolorowy łosoś. Jednak zaraz zmieniam zdanie. To najmniejszy w tym roku wyjęty łosoś chinook 62 cm. samczyk. Do wody i dalej. Widzę cały czas piękne kolorowe łososie, lecz nic ich nie interesuje. Na żadna muchę nawet nie spojrzą. Zakładam na 12 haczyku czarna nimfę z czerwonym ogonkiem. Dobra na browny. Siada na nią jednak samiec łososia kinga, Równiutki metr. Mucha w pysku tak mała, że ledwo ją tam znalazłem. Samiec oczywiście czarny, ale pełen wigoru. Odjechał kilka razy nawet po kilkanaście metrów, ale skapitulował. Nie po te łososie tu przyjechałem. Dalej znowu łosoś king, samiec 90 cm. siada na muchę. Coś czuje, że kolorowej ryby, to ja dzisiaj nie złapię. Zmieniam muchy, bo widząc ciągle płynące kolorowe łososie mam nadzieję, że trafię z kolorem i wielkością. Wiąże nimfę na 10 haczyku, zieloną z błyszczącym grzbietem. Niezawodny wyrób ( zresztą jak wszystkie moje muchy Pana Janusza ). Pierwsze puszczenie i łup. Od razu odjazd i wystrzał w górę. To przepiękny steelhead, taki z 80 cm. Ubarwienie  cudowne, ale i walka także.Młynkuje, skacze, odjeżdża. Walczy jak prawdziwa skamania. Już kilkakrotnie mam go prawie w podbieraku jak ostatkiem sił ciągle ucieka.W końcu jest. Samiczka 77 cm, tak na oko ok.7 kg. Szybkie zdjęcie dla braci wędkarskiej i łowię dalej. Do końca wyprawy trafi jeszcze jeden chinook 93 cm i z nim związany był dziwny przypadek. Gdy wyjąłem tą samiczkę z wody, to miała w pysku głęboko dwie moje muchy. Nigdy mi się nie zdarzyło, aby ryba na raz połknęła dwie moje przynęty. Ale na rybach, jak to w życiu różnie bywa. Zakończyłem połów na 4 chinookach i jednym steelheadzie, chociaż widziałem jak przepływało ok. 50 łososi coho. Żaden nawet nie chciał powąchać muchy. Taki dzień. Miałem oczywiście kilka zaczepów za bok lub grzbiet, ale to też były kingi. Poczekamy kilka dni i może kolorowe łososie zmienia zdanie i połakomią się na moje przynęty.A poniżej mój" pstrążek".

ql05.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj bez opisu wyprawy wędkarskiej. Chciałem braci wędkarskiej w Polsce przedstawić jak w poszczególnych okresach nadal zmienia się skład gatunkowy ryb wchodzących do rzek. Dwa tygodnie temu pisałem, że łososi chinook było około 30 razy więcej niż łososia coho ( 1656 do 53 }, a pstrągów brown było 3 razy więcej ( 154 ). W dniu wczorajszym natomiast po raz ostatni w tym roku odłowiono i dokonano przerzutu ryb na rzece Root River.Departament Ochrony Środowiska Stanu Wisconsin podał, że  wczoraj na jednej pułapce odłowiono:

Łosoś chinook  107

Łosoś coho       802

Pstrąg tęczowy      2

Pstrąg brown         1 

Stosunek poszczególnych gatunków całkowicie zmieniony. Czyli ryb nadal mnóstwo w rzekach, więc pojutrze jadę muchówka połapać wspaniałe rybki.

A swoja droga około tysiąca lub dwóch tysięcy ryb odłowionych jednego dnia na pułapce jest bardzo wymowne. Jak to się ma do przerzutów ( po kilkaset ryb w roku ) na moich  rodzimych  pomorskich polskich rzekach, czy kilku tysięcy ryb, które przeszły w całym sezonie na przepławce w Słupsku odpowiedzcie sobie koledzy sami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No teraz moja kolej troche sie poprzechwalac :D .  Po dwoch tygodniach w Polsce I "wakacjach" od ryb bylem lekko wyglodnialy tym bardziej ze relacje Marka tylko podsycaly apetyt.  W ostatnia sobote uderzylem na Milwaukee river.  Zaczynam od kletcha, sa lososie coho ale niestety totalnie ignoruja wszystkie sprawdzone muchy.  Dopero zakladam experymentalna czerwona nimfe I jest pierwsze branie.  Najpierw jest ladne tapniecie potem mlyn I skoki I odjazd. Lowie 3 lososie ale potem nagle pustka.  Jade calkiem w dol rzeki z nadzieja na swierze ryby I nie myle sie.  Same chinooki, sporo juz czarnych ale jest tez duzo swierzych I na te poluje. Ryb zatrzesiene I chyba po 10tym holu przestaje juz liczyc ryby. Zaciekle polowalem na jedna swierza samice. Mam ja 3 krtonie na wedce ale szaleje, skacze I albo zrywa przypon albo prostuje hak. Ale po kazdej wygranej walce wraca w ten sam rejon, za 4 tym razem laduje ja na plyciznie. Pod sam koniec dnia mam metrowego lososia ktory walczy jak demon, najpierw daje kilka salt a potem expresowy odjazd I ja za nim sprint w rwacej wodzie po pas. Po pierwszym szale troche sie uspokaja I zaczyna sie przeciaganie liny, gdy wreszcie mam go juz na plyciznie lamie sie grot haka na musze, cholerne gamaki :angry: .  Do domu wracam wylowiony I rece od holi mi odpadaja. Ale postanawiam w Niedziele zrobic dogrywke. Znowu melduje sie na poprzedniej miescowce razem z Papurem I z Irkiem ale ryby jakby gdzies wywialo. Gdy wreszcie zacinam sredniego kinga wysluzona muchowka strzela zaraz powyzej laczenia. Na szczescie mam zapasowa cabelasa.  Potem uderzamy w gore rzeki I teraz tam jest ciekawie. Zadnych kingow ale duzo swierzego coho. Lososie biora bardziej ochoczo niz wczoraj I daja ladnie czadu na wedce, sa silne I swieze I pokazuja popis akrobacji I mlynow. Niestety nie bylo zadnej stalki ale moze w ten weekend. 

 

post-47291-0-29575400-1383798985_thumb.jpgpost-47291-0-50498900-1383799003_thumb.jpgpost-47291-0-75941700-1383799173_thumb.jpgpost-47291-0-83103400-1383799224_thumb.jpgpost-47291-0-33829900-1383799260_thumb.jpgpost-47291-0-41058200-1383799276_thumb.jpgpost-47291-0-54255200-1383799330_thumb.jpg

Edytowane przez Archie
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Kocham" kolor łososi coho i ten złowiony przez Archie jest przepiękny.Ja jednak tez w 'kaszę nie dmucham". Dzisiaj postanowiłem dać troszkę " czadu" z "różankami". O świcie melduję się nad rzeka. Woda płytka, nawet można powiedzieć, że to już prawie susza. Pomimo dwóch dni deszczowych woda ledwo się sączy. Nad rzeka unosi się delikatny smród rozkładających się łososi chinook, czasami widać leżące ich zwłoki. Zakończyły one swój cykl życiowy.Wytarły się i padły. Widzę na płyciźnie kilka łososi coho jak tańczą w miłosnych objęciach. Rzucanie muchy w takich sytuacji oczywiście nic nie daje. Po chwili płoszą się i znikają. W innym miejscu widzę chyba ostatniego łososia chinook, który jeszcze trze się.Ok. metrowa samica uderza w dno ogonem, a samiec polewa ikrę mleczem. Ale to już ich ostatnie chwile, bo widać, że ryba już w okropnej pleśni, a płetwy blade. Nie zrażony łapię dalej. Za dużym wlewem mam uderzenie. Ryba niezbyt duża i zaskoczenie. To  chinook samczyk, taki z 60 cm. Maluch, nawet jeszcze w pełni " żywy". Płyń "maluchu' do wody, lecz "matka natura" i tak nie da Tobie długo mu pożyć. 'Katuje" wlew, lecz nic nie ma. Czasami widać przepływającego coho, lecz chyba nie te muchy dzisiaj założyłem. Coho są bardzo chimeryczne. Zakładam wiśnie, która jest tegorocznym odkryciem, tez nic nie pomaga. Co do cholery! Na imitacje ikry także nic. Może tutaj nie ma ryb. Idę kilka metrów do góry  Widzę samca coho stojącego przy samicy. Nie zastanawiam się długo, zakładam największego puchowca i liczę na jego agresje. Niestety rzut niecelny, nastąpiło lekkie podhaczenie ryby i parka znikła w dołku. Stoję w tym miejscu z pół godziny i choć ryb nie widać cały czas " katuję". W końcu bozia wynagradza ciężką pracę. Siada piękny samiec. Ucieka z całych sil, ale widzę, że mucha w pysku i jestem spokojny. Wyjmuję moje cacko. Kolorowy, taki jak lubię. Największy w tym roku. 82 cm Dobre 5 może 6 kg. Chudy jak na taką długość. Ale to nic. Najważniejsze, że jest. Szybkie zdjęcie i dalej do wody.

5lmk.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
Męczę się dalej przed i za wlewem. Nic nie bierze. Czasami przemknie  pojedyncze coho. Po godzinie daję spokój i idę w górę w znany dołek. Tak po około pól godzinie miałem jedno podhaczenie i na tym koniec. Znowu zmieniam miejsce. Idę  dół w inny dołek. Tam dość szybko na tą sama muchę  wyjmuję następnego coho. Też piękny samczyk .Tym razem 80 cm. Przez następna godzinę nic. Zmiany much nie pomagają W końcu na pomarańczowa nimfę, z błyszczącym grzbietem branie. Podcięcie i tajfun. Widzę, że to steelhead. Piękne wyskoki, młynki. To jest to. Zwalniam hamulec, aby moje sreberko bezpiecznie wylądować w podbieraku. Dzięki temu troszeczkę za daleko odjeżdża mi w dół, ale daję sobie radę. W końcu wyjmuje torpedę. Chudzielec z tego samczyka, ale swoje 75 cm ma.

qct6.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
Jest dobrze. Na czarnego puchowca mam pięknego browna, lecz przypon nie wytrzymuje. Jak biorą na puchowce, to znowu takiego zakładam. Po kilkudziesięciu minutach wyjmuję potarłową samiczkę browna. Wydaje się taka smutna.

b2wr.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
Daję sobie spokój. Złowiłem 5 łososiowatych w tym 4 gatunki. Rzadko tak farci, chociaż początek nie zapowiadał się dobrze. Wody w rzekach nie ma i nie wiadomo, czy rybki jeszcze będą w wodzie, w  następnych tygodniach. Przyjadę znowu za kilka dni, to zobaczę. Może znowu coś fajnego fartnie.
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kraj to obyczaj :) W Europie, za sciagnie lososi z tarliska grozi nemezis, a tu jest moja ulubiona definicja tego slowa :D

http://www.youtube.com/watch?v=qXRuoSHI6eQ

Oczywiscie bez obrazy koledzy, tak tylko mnie naszlo w zwiazku z dyskusjami toczacymi sie pomiedzy brytyjskimi wedkarzami o tej porze roku.

Powodzenia ze stalkami!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Europie trwa dyskusja, a tutaj łowimy "pełną gębą". Ryb jest mnóstwo i nikomu to nie przeszkadza. Łososie chinook, coho, pstrągi brązowe i tęczowe są w rzece tylko w okresie około tarłowym i w innych okresach ich nie uświadczysz. Ale koniec wymądrzania.  Wczoraj był kolega na rybach i mówił, że w rzece jest nadal  dużo brownów. Jeszcze dobrze nie świtało, jak ja stawiłem się nad woda. O brzasku rzeczywiście było widać sporo ryby, która jednak wraz ze słońcem gdzieś znikły. Musiałem troszeczkę nagimnastykować się, aby dzisiaj wyjąc troszkę ryb. Nic nadzwyczajnego. Przez 4 godzinki wyjąłem dwa łososie coho 72 i 64 cm oraz 3 pstrągi 60, 52 i 51 cm. Wygląda na to, że  ryby schodzą ze stanowisk i jest to spowodowane niskim stanem wody. Są także coraz mniejsze, bo  tak małych pstrągów dawno się nie łapało. Nie było dzisiaj żadnych specjalnie emocjonujących walk i ucieczek.Taki "zwykły" dzień. Poniżej zdjęcie największego dzisiaj pstrąga. Nie jest to rewelacyjne zdjęcie, ale kolor pstrąga wyszedł fajny.

v0jz.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...